Solo, na dwa fortepiany i na cztery ręce
Trwa 70. sezon Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej, a szczególnymi wydarzeniami są cztery koncerty odbywające się w marcu i kwietniu. Znakomity był drugi Koncert Jubileuszowy, który odbył się 4 kwietnia. Solistami tego wieczoru byli Małgorzata Kruczek-Michalska i Marian Michalski, młodzi pianiści, którzy rozpoczynali naukę gry w szkołach muzycznych w Rzeszowie i Tarnowie. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Bogdan Olędzki, który w latach 1982 – 84 pełnił funkcję dyrektora artystycznego i I dyrygenta Filharmonii Rzeszowskiej.
Po przybliżeniu programu tego wieczoru zaproszę Państwa na spotkanie z solistami koncertu.
W pierwszej części koncertu orkiestra i dyrygent zaproponowali utwory dwóch klasyków wiedeńskich. Najpierw zabrzmiała pełna blasku i humoru Uwertura do opery Wesele Figara Wolfganga Amadeusa Mozarta, a później jubileuszowa, bo nosząca numer setny Symfonia G-dur „Wojskowa” Józefa Haydna, która została napisana w latach 90-tych XVIII wieku z okazji drugiej podróży kompozytora do Anglii. Haydn został tam przyjęty po królewsku, czego najlepszym dowodem był tytuł honorowy doktora honoris causa, przyznany mu przez Uniwersytet Oxfordzki. Czteroczęściowe dzieło, a szczególnie część druga, w której dodał instrumenty orkiestry wojskowej – wielki bęben, talerze i trójkąt, zachwyciło przed laty londyńczyków, a także 4 kwietnia tego roku rzeszowską publiczność.
Na początku drugiej części Koncertu Jubileuszowego upamiętniona została postać Stanisława Wisłockiego, pochodzącego z Rzeszowa wybitnego dyrygenta, kompozytora i pianisty. Z bogatego, niestety zapomnianego dorobku twórczego Wisłockiego, przypomniana została Suita polska z rytmami polki, kujawiaka i mazura.
Gorące brawa po każdym z wymienionych utworów były najlepszym dowodem, że orkiestra i dyrygent spisali się na medal.
Na zakończenie planowanej części zabrzmiał Koncert na dwa fortepiany op. 228 Dariusa Milhauda, francuskiego kompozytora żyjącego w latach 1892 – 1974. W niezwykle interesującym brzmieniowo dziele słychać również taneczne rytmy samby i fokstrota oraz elementy jazzu. Przy fortepianach (czarnym i białym) zasiedli znakomici soliści Małgorzata Kruczek-Michalska i Marian Michalski. Orkiestra prowadzona przez Bogdana Olędzkiego z wielkim wyczuciem towarzyszyła wykonawcom. Po zakończeniu utworu rozległy się gromkie oklaski i publiczność wyraźnie domagała się bisu. Powtórzona została III część Koncertu Milhauda. Po kolejnej gorącej owacji soliści przepięknie wykonali – tym razem na cztery ręce, Arię z Suity w dawnym stylu „Z czasów Holberga” op. 40 Edwarda Griega.
Małgorzata Kruczek-Michalska i Marian Michalski oraz Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Bogdana Olędzniego, fot. Filharmonia Podkarpacka
Zapraszam Państwa na spotkanie ze znakomitymi pianistami, prywatnie małżeństwem - Małgorzatą Kruczek-Michalską i Marianem Michalskim.
Czy Państwo tworzą duet fortepianowy, czy dzisiejszy koncert jest wyjątkowy.
Małgorzata Kruczek-Michalska: W duecie fortepianowym gramy już od jakiegoś czasu. Nazywamy się Holberg Piano Duo. Przez wiele lat każde z nas praktykowało różne formy kameralistyki, teraz chcieliśmy się skupić właśnie na tej konkretnej formacji.
Czy jest dużo utworów na duet fortepianowy?
Marian Michalski: Jest dużo utworów na dwa fortepiany i na cztery ręce. Są one rzadziej wykonywane niż kompozycje solowe. Utwory dla duetu są bardzo atrakcyjne, bo dzięki temu, że jest więcej rąk do grania, oferują bogatsze brzmienie fortepianowe.
Małgorzata: Trzeba też podkreślić, że repertuar na dwa fortepiany jest bardzo wymagający dla każdego z pianistów. Każde z nas musi doskonale nauczyć się swojej, bardzo zresztą trudnej, partii. Ale nie to jest najtrudniejsze. Bardzo wiele pracy i uwagi poświęcić trzeba na zgranie się w kwestii pionów, jednakowego rodzaju artykulacji czy barwy dźwięku. To według mnie najbardziej wymagająca formacja kameralna, na którą trzeba poświęcić wiele godzin prób.
Czy repertuar na dwa fortepiany i orkiestrę jest równie bogaty?
Marian: Istnieje wiele zachwycających dzieł na 2 fortepiany z towarzyszeniem różnych zespołów – dużo z nich z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej czy kameralnej, ale niemało jest też propozycji niestandardowych, np. utwory z taśmą, perkusją, czelestą, saksofonem... Wielka szkoda, że są rzadko wykonywane.
Małgorzata: Właśnie dlatego zaproponowaliśmy publiczności I Koncert na dwa fortepiany op. 228 Dariusa Milhauda, który nie jest często wykonywany, a jest bardzo interesujący i niezmiernie się cieszymy, że spotkał się z tak gorącym przyjęciem.
Od dziecka przychodziłam do Filharmonii Podkarpackiej na koncerty, ponieważ pochodzę z Rzeszowa i tu rozpoczynałam moją przygodę z muzyką. Później miałam też przyjemność recenzować wydarzenia organizowane w Filharmonii. Bardzo miło wspominam też swoje własne wykonanie koncertu a-moll E. Griega w sali koncertowej. Znając więc dobrze akustykę tej przestrzeni stwierdziłam, że koncert Milhauda, tak bogaty w sferze fakturalnej i kolorystycznej, zabrzmi tutaj rewelacyjnie.
Co zadecydowało, że zostali Państwo pianistami?
Marian: Rodzice dostrzegali we mnie muzykalność już od najmłodszych lat. Naturalnie zrodziła się więc myśl, aby posłać mnie do szkoły muzycznej. Było to w 2005 roku. Trwały wtedy przygotowania do 15. edycji Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, w którym zwyciężył Rafał Blechacz. Byłem zafascynowany tym artystą, muzyką Fryderyka Chopina i grą na fortepianie. Dlatego ja również rozpocząłem naukę gry na tym instrumencie.
Początki były trudne, ale ostatecznie moja edukacja muzyczna nabrała rozpędu. Pierwszy poważniejszy dylemat pojawił się po gimnazjum. Dość mocno kusiło mnie wtedy, żeby podjąć kierunek biologiczno-chemiczny, aby docelowo studiować medycynę. Moją decyzję, aby dalej kształcić się jako pianista zawdzięczam prof. Andrzejowi Pikulowi, u którego kontynuowałem naukę w Państwowej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II stopnia im. Fryderyka Chopina w Krakowie, a następnie podczas 5-letnich studiów w Akademii Muzycznej w Krakowie.
Pamiętam, że spotkaliśmy się kiedyś podczas Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz w Jaśle, otrzymał Pan wtedy I nagrodę
Marian: W jasielskim konkursie uczestniczyłem będąc uczniem czwartej lub piątej klasy szkoły podstawowej. Drugi raz przyjechałem na ten konkurs już pod sam koniec edukacji w szkole II stopnia w 2017 roku i wtedy też zająłem I miejsce. Jeżeli miałbym jednak wspomnieć o kilku najważniejszych dla mnie osiągnięciach, wymieniłbym m.in. I nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „Gloria Artis” w Wiedniu, III nagrodę na Międzynarodowym Konkursie „Chopin +...” w Budapeszcie, a także Grand Prix Festiwalu „Muzyczne Spotkania w Pałacu Branickich” w Białej Cerkwi.
Z pewnością pani Małgorzata doskonale pamięta pierwsze lata nauki gry na fortepianie.
Małgorzata: Zwłaszcza teraz, gdy sama jestem pedagogiem, przypominają mi się moje własne początki gry na instrumencie. Moi rodzice są muzykami, więc czymś naturalnym był fakt, iż postanowiłam uczyć się w szkole muzycznej. Lubiłam grać na fortepianie, ale miałam również mnóstwo innych zainteresowań i pomysłów na siebie. Przez długi czas chciałam pójść w kierunku prawa. Pomimo tego, iż już we wczesnych latach odnosiłam sukcesy na konkursach pianistycznych o randze ogólnopolskiej czy międzynarodowej, dopiero w gimnazjum podjęłam decyzję, iż gra na fortepianie to jest to, co chciałabym robić zawodowo. Nie zrezygnowałam jednak z wszechstronnego rozwoju, uczęszczając jednocześnie do Gimnazjum i Liceum Sióstr Prezentek w Rzeszowie.
Jesteście laureatami i zwycięzcami wielu konkursów. Lista jest długa ale z pewnością każdy miał wpływ na dalszy rozwój
Małgorzata: Każdy konkurs to inna scena, inna publiczność, inni jurorzy, kraj czy nawet klimat. Z własnych wykonań można wiele się nauczyć, zdobyć doświadczenie, którego nie moglibyśmy uzyskać zamykając się jedynie w ćwiczeniówce. Zawsze inspirujące dla mnie były rozmowy z jurorami po moich występach, omawianie tego, co było dobre i tego, nad czym jeszcze mogłabym popracować. Nierzadko była to wymiana doświadczeń na szczeblu międzynarodowym, stykanie się różnych szkół pianistycznych i poglądów na muzykę w ogóle. Zresztą uczestnictwo w wielu międzynarodowych konkursach, a przez to kontakt z muzycznymi przyjaciółmi z zagranicy zachęciło mnie do wyjechania najpierw na program Erasmus do Wiednia, a później na podjęcie tam regularnych studiów magisterskich. Podczas konkursów naprawdę można poczuć, iż muzyka nie zna granic i jest czymś, co rzeczywiście łączy ludzi, niezależnie od poglądów czy pochodzenia. Oczywiście zawsze było mi bardzo miło, gdy moja praca została doceniana przez jurorów poprzez nagrody, natomiast doświadczenie zdobywane podczas całego przedsięwzięcia jest nie do przecenienia. Nawet tak prozaiczne kwestie, jak organizacja wylotów, noclegów, nieprzespane noce, ograniczony dostęp do instrumentu podczas trwania konkursu – to wszystko przygotowuje na to, jak wygląda życie muzyka. Rzeczywiście tych konkursów i nagród było bardzo wiele, ale jeżeli miałabym wymienić jakieś ważniejsze dla mnie to chciałabym wspomnieć o Grand Prix podczas 4th Singapore International Classical Piano Competition, I nagroda podczas 10th Concorso Internazionale di Esecuzione Musicale „Giovani Musicisti” w Treviso, II nagroda podczas Internationaller Klavierwettbewerb Gloria Artis w Wiedniu czy II nagroda podczas 14th Adilia Alieva International Piano Competition w Annemasse – Geneve.
Małgorzata Kruczek-Michalska, Marian Michalski i dyrygent Bogdan Olędzki ,fot. Filharmonia Podkarpacka
Którzy pedagodzy mieli na Was największy wpływ?
Marian: Bardzo ciepło wspominam moich nauczycieli z Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II st. im. I. J. Paderewskiego w Tarnowie, gdzie uczyłem się 9 lat: panią mgr Annę Szajer, która „ustawiła” moje ręce i wprowadziła mnie w świat fortepianu z niezwykle pozytywną energią oraz lata gimnazjum u pana mgr Jarosława Iwaneczko, który nauczył mnie, jak samodzielnie ćwiczyć i pracować, co stanowiło wielki krok w moim rozwoju. Podczas licznych kursów i warsztatów pianistycznych miałem styczność z wieloma mistrzami. Każdy z nich miał swoiste spojrzenie na muzykę, które było owocem całego życia pracy, osobistych doświadczeń, prób i błędów oraz indywidualnej wrażliwości. Niekiedy wystarczyła jedna lekcja z wybitnym pedagogiem który dzielił się esencją swojej długoletniej artystycznej wędrówki, aby wzbudzić we mnie gwałtowny rozwój.
Małgorzata: Z wielkim sentymentem wspominam panią mgr Urszulę Budę, u której przez dwanaście lat kształciłam się w Zespole Szkół Muzycznych Nr 1 im. K. Szymanowskiego w Rzeszowie. Studia magisterskie ukończyłam w Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie w klasie fortepianu prof. dr hab. Andrzeja Pikula, któremu również dużo zawdzięczam. Bardzo ważną postacią był dla mnie również prof. Jura Margulis, u którego ukończyłam drugie studia magisterskie w Wiedniu, w Musik und Kunst Privatuniversität der Stadt Wien. Przez lata mojej edukacji uczestniczyłam również w wielu kursach mistrzowskich w Polsce i za granicą.
Obecnie podjęłam wspólnie z Marianem jeszcze jedne studia, tym razem w zakresie kameralistyki fortepianowej - kształcimy się u dr hab. Bartłomieja Kominka, prof. AMKP, doskonałego znawcy pianistyki duetowej. Cały czas jesteśmy otwarci na nowe doświadczenia i wiedzę.
Ciągle możemy Was nazwać młodymi muzykami, zdobywającymi nowe doświadczenia w repertuarze kameralnym i symfonicznym, chociaż Wasza działalność artystyczna rozpoczęła się już w szkole muzycznej.
Małgorzata: Moja działalność opierała się głównie na recitalach solowych. Bardzo miło wspominam koncerty w m.in. w: Pałacu Narodów – Siedzibie ONZ w Genewie, Salonie Bösendorfera (Musikverein) w Wiedniu, Mozarteum w Salzburgu, Zamku Królewskim w Warszawie, Zamku Królewskim na Wawelu w Krakowie, Muzeum Fryderyka Chopina w Warszawie, Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie, Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Niezapomniane dla mnie są również recitale podczas Dni Kultury i Biznesu w Gainesville na Florydzie w USA. Nie brakowało też koncertów w różnych formacjach kameralnych, m.in. w trio, kwartecie, czy kwintecie, głównie przez uczestnictwo w programie Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Byłam również pianistą – korepetytorem w katedrze Skrzypiec i Altówki w AMKP w Krakowie, pracując z młodymi adeptami wiolinistyki. To także było niezwykle rozwijające zajęcie w zakresie kameralistyki.
Marian: Bardzo dobrze wspominam występ w Muzeum Fryderyka Chopina, Mazowieckim Instytucie Kultury oraz podczas Wieczorów Chopinowskich na Okólniku – te koncerty odbyły się w Warszawie. W ramach „The Jane Stirling Festival” występowałem w mieszkaniu Chopina w Edynburgu (Szkocja) oraz w siedzibie The Edinburgh Society of Musicians. Uczestniczyłem w Międzynarodowym Festiwalu Pianistycznym Królewskiego Miasta Krakowa, w festiwalu „Lato z Chopinem” w Busku-Zdroju, a także w Festiwalu im. I. J. Paderewskiego w Paso Robles (Kalifornia, USA). Koncertowałem także w Starym Ratuszu w Wiedniu, Europejskim Centrum Muzyki K. Pendereckiego w Lusławicach, Filharmonii Krakowskiej, Sali Lustrzanej w Tarnowie i w UMFC w Warszawie. Kilka lat działałem również w trio fortepianowym, z którym brałem udział w licznych wydarzeniach muzycznych m.in. VIII Krakowska Jesień Muzyczna czy Cykl koncertów „Mosty”.
Małgorzata Kruczek-Michalska i Marian Michalski podczas wykonania na bis Arii z Suity w dawnym stylu "Z czasów Holberga" E. Griega, fot. Filharmonia Podkarpacka
Występujecie jako soliści i duet fortepianowy, ciągle pracujecie nad nowym repertuarem solowym, kameralnym i z towarzyszeniem orkiestry. Do niedawna nad przygotowaniem repertuaru pracowaliście w pojedynkę, a teraz w duecie.
Małgorzata: To jest fascynujące, bo doświadczenia pianistyczne naszej dwójki konfrontują się ze sobą. Często mamy różne pomysły na interpretacje czy w ogóle inne podejście do danego utworu. To czasem jest trudne, żeby wypracować konsensus na tak osobistej płaszczyźnie, jakim jest wyrażanie siebie poprzez sztukę – i to jeszcze grając na tych samych instrumentach. Pomimo tego, iż jako duet stanowimy jedność muzyczną, to zostawiamy sobie też przestrzeń na wyrażanie własnego Ja artystycznego. To niezwykle czasochłonna praca, ale sprawiająca bardzo dużo satysfakcji.
Marian: Stale rozwijamy się i zbieramy kolejne doświadczenia. Bywają okresy kiedy mamy bardzo ograniczoną ilość czasu na ćwiczenie. W takich okolicznościach staramy się przede wszystkim utrzymywać sprawność i warsztat techniczny. W szerszej perspektywie skupiamy się na powiększaniu repertuaru na duet fortepianowy, zarówno na dwa fortepiany, jak i na cztery ręce. Mając przygotowane liczne pozycje literatury duetowej łatwiej będzie nam tworzyć programy różnorodnych i interesujących koncertów.
Małgorzata: Tak. Pracuję z dziećmi, które dopiero zaczynają swoją muzyczną przygodę, pracuję również z młodzieżą w II stopniu. Pedagogika pochłania bardzo dużo energii, nie mamy nieograniczonego czasu na ćwiczenie. Każda chwila musi zostać dobrze wykorzystana. Jednak muszę powiedzieć, iż mam wielką satysfakcję z pracy jako nauczyciel. To zajęcie niezwykle rozwijające i pozwalające jeszcze szerzej spojrzeć na siebie jako artystę. Łączenie pracy pedagogicznej z czynnym koncertowaniem niesamowicie się uzupełnia.
Marian: Uważam, że pedagogika jest nieodłącznym elementem działalności artystycznej. Przez tyle lat doskonaliliśmy swoje rzemiosło również po to, żeby się tym podzielić z innymi. Praca z dziećmi i młodzieżą jest trudna, ale staram się zawsze skupić na tym, żeby najpierw ich zainspirować, a jak się to uda, to wszystko jest łatwiejsze – oni dodają energii nam, a my im.
Po bardzo owocnej współpracy podczas prób z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej i dyrygentem Bogdanem Olędzkim oraz po bardzo udanym, gorącym przyjęciu przez publiczność, zechcą Państwo do Rzeszowa powrócić.
Małgorzata: Bardzo byśmy chcieli wystąpić tu ponownie. Podczas prób cały czas panowała tu bardzo dobra, pełna pozytywnej energii atmosfera. I Koncert na dwa fortepiany Dariusa Milhauda nie był chyba znany, bo jak już wspomnieliśmy, nie jest on często wykonywany. Dyrygent też mówił, że w swojej bardzo bogatej karierze po raz pierwszy spotkał się z tym koncertem. To gwarantowało pewną świeżość i wszyscy z ogromnym zaangażowaniem pracowali nad kreacją utworu, nad podkreśleniem tematów, które należało wyeksponować, nad ciekawymi dialogami, nad odnalezieniem idealnego balansu, lub podkreśleniem kolorystyki w akustyce Sali.
Pracowaliśmy i występowaliśmy ze znakomitymi, bardzo doświadczonymi artystami – Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej i maestro Bogdanem Olędzkim. To była dla nas ogromna przyjemność.
Marian: Jestem zafascynowany, że przez cały czas wszyscy się wzajemnie inspirowaliśmy – orkiestra , dyrygent i my. Potrafiliśmy oddziaływać na siebie i w efekcie wzmacniać się. To było naprawdę niezwykłe. Takich perełek jak I Koncert Milhauda jest więcej i chcielibyśmy w przyszłości pokazać je publiczności.
Bardzo Państwu dziękuję za spotkanie i za wspaniały koncert.
Małgorzata: My też bardzo dziękujemy za spotkanie i za obecność na koncercie.
Zofia Stopińska