Śladami artystów muzyków związanych z Rzeszowem - Szymon Naściszewski
Szymon Naściszewski - dyrygent i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, przy pierwszych pulpitach Robert Naściszewski - skrzypce i Anna Naściszewska wiolonczela - koncertmisrzowie, rodzice dyrygenta fot. arch. Filharmonii Podkarpackiej

Śladami artystów muzyków związanych z Rzeszowem - Szymon Naściszewski

         Z wielką radością zapraszam na spotkanie z panem Szymonem Naściszewskiem, utalentowanym młodym skrzypkiem i dyrygentem urodzonym w Rzeszowie, który dyrygował Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej 17 stycznia 2025 roku. Solistą tego wieczoru był Jakub Jakowicz, jeden z najwybitniejszych skrzypków swego pokolenia.
      Przed koncertem udało mi się zarejestrować rozmowy z solistą i dyrygentem. Wkrótce zaproszę na spotkanie z panem Jakubem Jakowiczem, a rozmowę z panem Szymonem Naściszewskim rozpoczynamy od przybliżenia utworów, które zabrzmiały 17 stycznia w Rzeszowie.

Bardzo interesujący i barwny będzie program koncertu, który poprowadzi Pan w Filharmonii Podkarpackiej. Dużo w nim akcentów hiszpańskich.

        - Hiszpańskich, ale także kubańskich. W karnawałowy nastrój wieczoru wprowadzi nas Uwertura kubańska George’a Gershwina, barwna impresja inspirowana pobytem kompozytora w Hawanie. Pierwotny tytuł utworu, Rumba, nie jest przypadkowy – charakterystyczny rytm tego tańca usłyszymy w rozbudowanej sekcji perkusyujnej, wzbogaconej o tradycyjne instrumenty kubańskie. Kolejnym punktem programu będzie Symfonia hiszpańska Édouarda Lalo – rozbudowane dzieło łączące formę koncertu z symfonią, w którym iberyjski temperament splata się z francuską elegancją. Po przerwie zabrzmi muzyka Maurice’a Ravela: Rapsodia hiszpańska, pierwsze dzieło kompozytora przeznaczone na orkiestrę symfoniczną. To prawdziwy kalejdoskop barw orkiestrowych – znajdziemy tu odniesienia do andaluzyjskiej Malagueñy, flamenco, kubańskiej Habanery, a całość zwieńczy pełna energii i brawury Feeria – idealna na karnawałowy koncert. Koncert zakończymy podróżą do Wiednia, ale w zupełnie innym wydaniu – La Valse Ravela daleko odbiega od straussowskich walców i lekkiej operetki. To fascynująca, oniryczna, momentami wręcz dekadencka wizja walca, który stopniowo przechodzi w szaleńczy taniec na granicy rozpadu.

Wiem, że już zabrakło biletów na ten koncert, co najlepiej świadczy, że zarówno Pan jak i znakomity skrzypek Jakub Jakowicz jesteście bardzo oczekiwanymi gośćmi.

      - To dla mnie ogromna radość i zaszczyt wystąpić na estradzie Filharmonii Podkarpackiej. Z niecierpliwością czekam na spotkanie z Kubą – po raz pierwszy będę miał okazję towarzyszyć mu jako dyrygent. To dla mnie wyjątkowa chwila, bo jeszcze nie tak dawno byłem jego studentem, a lekcje na Okólniku wspominam jako niesamowicie twórczy czas, pełen świeżego i nieszablonowego muzykowania. Ale także czas pięknych rozmów, nie tylko o muzyce.

17.01.2025 Jakub Jakowicz i Szymon NaściszewskiSzymon Naściszewski - dyrygent, Jakub Jakowicz - skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, fot. Filharmonia Podkarpacka

Jest Pan absolwentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie skrzypiec Jakuba Jakowicza oraz Hochschule für Musik, Tanz und Medien Hannover w klasie skrzypiec Adama Kosteckiego.

        - Te studia były dla mnie niezwykle cennym doświadczeniem i stanowiły kolejne, bardzo ważne etapy mojego rozwoju osobistego i zawodowego. W dążeniu do doskonałości artystycznej nie ma jednej, uniwersalnej ścieżki, dlatego warto poznawać różne perspektywy i podejmować nowe wyzwania. Każde z tych miejsc dało mi coś innego – inne spojrzenie na technikę skrzypcową, na interpretację, nowe znajomości.

W 2023 roku ukończył Pan studia dyrygenckie w klasie prof. Łukasza Borowicza w Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie. W tym samym roku reprezentował Pan Polskę podczas XI Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach. Prawie do końca nie wiadomo było, czy Pan weźmie udział w tym konkursie.

        - Rzeczywiście, byłem na liście rezerwowej i dopiero trzy dni przed rozpoczęciem konkursu otrzymałem telefon z Filharmonii Śląskiej z propozycją udziału. Przez chwilę się wahałem, bo zupełnie się tego nie spodziewałem i – szczerze mówiąc – odpuściłem sobie przygotowania. Ale taka szansa trafia się raz na pięć lat, więc postanowiłem spróbować. Muszę powiedzieć, że te trzy dni były naprawdę intensywne, pełne pracy i emocji, ale zdecydowanie było warto. To jedno z tych doświadczeń, które zostają w pamięci na zawsze.

Studia dyrygenckie łączył Pan z pracą muzyka orkiestrowego, a także występował Pan jako solista m.in. z orkiestrami symfonicznymi w Krakowie, Kaliszu i Rzeszowie.

        - Gra w orkiestrze symfonicznej nauczyła mnie znacznie więcej niż teoretyczne zajęcia na uczelni. Przygotowując co tydzień nowy program pod batutą różnych dyrygentów miałem okazję nie tylko poznać obszerny repertuar, ale także obserwować różne osobowości muzyczne i style pracy. Każdy dyrygent ma własny sposób prowadzenia prób, własną wizję dźwięku i frazowania – to były bezcenne lekcje. Grając w Filharmonii Krakowskiej miałem także możliwość współpracować z moim profesorem, Łukaszem Borowiczem. To zawsze była sposobność do wymiany spostrzeżeń, analizy prób i wyciągania inspirujących wniosków.

17.01.2025 Szymon Naściszewski dyrygentSzymon Naściszewski - dyrygent podczas koncertu w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, fot. Filharmonia Podkarpacka

Miał Pan także szczęście, że jeszcze w czasie studiów mógł Pan stanąć przed orkiestrą z batutą.

        - Zdecydowanie tak. Dwukrotnie zdobyłem stypendium Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca Dyrygent – Rezydent. W sezonie 2022/23 współpracowałem z Polską Filharmonią Kameralną Sopot pod kierunkiem Wojciecha Rajskiego, a obecnie jestem związany z Operą Krakowską, gdzie pozostaję pod opieką artystyczną Piotra Sułkowskiego.
        Praca z orkiestrą kameralną była dla mnie czymś niezwykle naturalnym i bliskim ze względu na skrzypcowe doświadczenie. Z kolei rezydentura w operze otworzyła przede mną zupełnie nowy, fascynujący świat. Tak się złożyło, że w ubiegłym roku miałem okazję pracować przy kilku tytułach operowych, m.in. asystując podczas Royal Opera Festival w Filharmonii Krakowskiej przy próbach do Włoszki w Algierze, Hrabiego Ory Gioacchino Rossiniego oraz Masaniello Michele Carafy. Bardzo ważnym doświadczeniem było również przygotowywanie Akademickiej Orkiestry Symfonicznej w Katowicach do uroczystego koncertu z udziałem Piotra Beczały pod batutą Łukasza Borowicza. W programie znalazł się wybór najsłynniejszch arii z oper Moniuszki, Żeleńskiego, Mascagniego, Pucciniego, Giordano i Wagnera. Znałem te utwory jako skrzypek orkiestrowy, natomiast poprowadzenie ich od pulpitu dyrygenckiego to zupełnie inne doświadczenie, bardzo pouczające.
        W Operze Krakowskiej swoją rezydenturę rozpocząłem od przygotowań do premiery Bony Sforzy Zygmunta Krauzego. Interpretowanie dzieła, które dopiero co wyszło spod ręki kompozytora, to prawdziwa esencja dyrygenckiego fachu – bardzo się cieszę, że spotkała mnie taka możliwość. W trakcie prób miałem okazję współpracować z maestro Krauzem, którego uwagi były niezwykle cenne. Fascynującym było obserwować, jak muzyczna materia ewoluuje – maestro wprowadzał drobne poprawki, a koncepcja reżysera Michała Znanieckiego wpływała na muzykę i odwrotnie, tworząc swego rodzaju sprzężenie zwrotne. Kolejne etapy pracy – od prób muzycznych przy fortepianie, przez próby reżyserskie i orkiestrowe, aż po finałowe przedstawienia w pełnej inscenizacji – to proces, który pokazuje, jak opera staje się żywym organizmem.
         Premiera Bony Sforzy zbiegła się w czasie z moim debiutem w Operze Śląskiej, gdzie miałem przyjemność poprowadzić Don Giovanniego Wolfganga Amadeusza Mozarta, również w reżyserii Michała Znanieckiego. To zupełnie inna sytuacja – mierzenie się z jednym z najważniejszych dzieł operowego kanonu, wymagającym pełnego zanurzenia w dramaturgii i stylu Mozarta. Szczególnym wyzwaniem było prowadzenie recytatywów accompagnato, które wymagają precyzyjnego dialogu zespołu orkiestrowego z solistami. Praca ze znakomitymi śpiewakami, którzy od lat mają te role w repertuarze, była dla mnie nie tylko ogromnym zaszczytem, ale także niezwykle inspirującym doświadczeniem.

Po premierowym spektaklu w Krakowie czytałam bardzo dobre recenzje. Gratuluję serdecznie.

         - Dziękuję. Serdecznie zapraszam do Opery Krakowskiej już w kwietniu. Moim kolejnym projektem w ramach rezydentury będzie poprowadzenie baletu Pan Twardowski Ludomira Różyckiego. To wyjątkowe dzieło, które ma swoje szczególne miejsce w historii polskiego baletu.

17.01.2025 Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego 1Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie pod batutą Szymona Naściszewskiego, fot. Filharmonia Podkarpacka

Mam nadzieję, że w najbliższej przyszłości nie zamknie Pan skrzypiec w futerale i będzie Pan nadal kontynuował karierę instrumentalisty.

         - Też mam taką nadzieję! Coraz częściej odczuwam fakt, że doba ma tylko 24 godziny. Rozplanowanie obowiązków zawodowych i znalezienie balansu między muzyką a życiem poza nią bywa wyzwaniem. Mimo to jestem ogromnie szczęśliwy, że mogę rozwijać się zarówno jako dyrygent, jak i skrzypek – i że tak wiele się dzieje. Z ciekawością patrzę w przyszłość.

Bardzo dziękuję za spotkanie i mam nadzieję niedługo na następne. Mam nadzieję, że w za pulpitem dyrygenckim w Filharmonii Podkarpackiej czuje się Pan bardzo dobrze, pomimo, że to niełatwa sprawa kiedy od dzieciństwa zna się prawie wszystkie występujące na scenie osoby, a koncertmistrzami są rodzice.

         - To rzeczywiście wielkie wyzwanie, zwłaszcza że jestem emocjonalnie związany z tym miejscem. To właśnie w Filharmonii Podkarpackiej po raz pierwszy usłyszałem muzykę symfoniczną na żywo. Jako dziecko spędzałem tu długie godziny na próbach i koncertach, chłonąc atmosferę tej sali. Teraz, po kilkunastu latach, wracam tu jako dyrygent – i to ogromna radość. Z orkiestrą pracuje mi się znakomicie, muzycy są niezwykle życzliwi, a przed nami wspaniały program i wybitny solista. Nie mogę się doczekać piątkowego koncertu.

*****

        Pragnę jeszcze dodać kilka zdań o wrażeniach z koncertu, który zgodnie z przywidywaniami był wyjątkowy. Świetnie ułożony program oraz nazwisko Jakuba Jakowicza z pewnością były magnesem, stąd nic dziwnego, że sala wypełniona była publicznością do ostatniego miejsca. Już przed rozpoczęciem koncertu czuło się wyjątkową atmosferę.
        Po bardzo interesującym wykonaniu Uwertury kubańskiej na orkiestrę symfoniczną i kubańskie instrumenty perkusyjne George’a Gershwina, na scenie pojawił się Jakub Jakowicz, który oczarował wykonaniem Symfonii hiszpańskiej d-moll op. 21 Édouarda Lalo. Zachwycał niezwykłą precyzją i pięknym dźwiękiem zarówno w śpiewnych rozkołysanych fragmentach kantylenowych, jak i w ogniwach szybkich, rytmicznych i pełnych mocy.
        Podkreślić należy, że przez cały czas bardzo uważnie towarzyszyła soliście Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego. Wyważone proporcje partii orkiestrowych nigdy nie górowały nas solowymi skrzypcami. Wspaniale wykonany na bis przez Jakuba Jakowicza Kaprys polski Grażyny Bacewicz, był podziękowaniem publiczności za gorące przyjęcie i długą owację w Rzeszowie.
        Drugą część wieczoru wypełniły dwa niezwykle efektowne, dające orkiestrze wielkie możliwości popisu dzieła Maurice’a Ravela: czteroczęściowa Rapsodia hiszpańska oraz poemat choreograficzny La Valse. To były także świetne kreacje. Długie i gorące brawa dla Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej i dla dyrygenta Szymona Naściszewskiego były w pełni zasłużone.

Zofia Stopińska