Jak grać, żeby porwać publiczność ?
Jakub Jakowicz - skrzypce, podczas koncertu w Filharmonii Podkarpackiej fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Jak grać, żeby porwać publiczność ?

       Na długo pozostanie w pamięci melomanów koncert, który odbył się 17 stycznia 2025 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Partie solowe w Symfonii hiszpańskiej d-moll op. 21 Eduarda Lalo wykonał Jakub Jakowicz, wybitny skrzypek, kameralista i pedagog, profesor UMFC w Warszawie oraz AM w Katowicach. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował jego wychowanek Szymon Naściszewski, absolwent Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, który dyrygenckie szlify zdobywał pod kierunkiem Łukasza Borowicza w Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie.
        Wypełniająca szczelnie salę koncertową publiczność od pierwszych taktów była oczarowana grą Jakuba Jakowicza. Bardzo osobistą kreacją, cudownym brzmieniem instrumentu, idealną intonacją i niezwykłą precyzją we wszystkich rejestrach, a także ścisłą współpracą z dyrygentem i orkiestrą. Ta współpraca przez cały czas była wprost idealna, a to przełożyło na bardzo dobre proporcje pomiędzy partią solisty i towarzyszącej orkiestry pod wprawną batutą dyrygenta.
Za długie i gorące brawa Jakub Jakowicz podziękował publiczności rewelacyjnie wykonanym Kaprysem polskim Grażyny Bacewicz. Warto podkreślić, że 17 stycznia minęła 56 rocznica śmierci tej wybitnej kompozytorki i skrzypaczki.
        Ten wyjątkowy wieczór zaliczymy z pewnością do wydarzeń jubileuszowego sezonu artystycznego Filharmonii Podkarpackiej.
Bardzo się cieszę, że w dniu koncertu pan Jakub Jakowicz znalazł czas na rozmowę i mogę Państwa zaprosić na spotkanie.

Symfonia hiszpańska Eduarda Lalo to utwór zachwycający publiczność na całym świecie, ale zgodzi się Pan ze mną, że nie jest on łatwy dla wykonawców, a szczególnie dla solisty.

         - To nasz kanon skrzypcowy, można powiedzieć karnawałowy i w dobrym czasie został zaprogramowany. Ten utwór ma wiele twarzy, bo na przykład piąta część utworu jest probierzem technicznym, a poprzedza go część wolna, która jest w zasadzie pięknym, pełnym wstrząsającego patosu marszem pogrzebowym. Podobnie jak te części, na hiszpańskich motywach oparte są również pierwsze trzy części . To bardzo różnorodny utwór, w którym współpraca z orkiestrą jest przez cały czas konieczna. Motywy się przeplatają, instrumenty dęte drewniane grają je razem z solistą.   To jest bardzo pojemny utwór na interpretację, można go grać w różnych tempach. Doskonale odnajdują się w nim młodzi soliści ścigając się z orkiestrą, a także starsi, którzy wykonując go w wolniejszych tempach podkreślając harmonię i frazy. Ważny jest rodzaj dźwięku, elegancja, wyczucie energii i tańca. Ważne jest aby towarzysząca soliście orkiestra grała piękną, szlachetną barwą.

Można stwierdzić, że koncertuje Pan na estradzie już kilkadziesiąt lat, bo rozpoczął Pan mając 11 lat, a kiedy w włączył Pan do repertuaru Symfonią hiszpańską?

         - Uśmiecham się, bo koncertuję od 30 lat, a Symfonia hiszpańska była jednym z pierwszych utworów, mogłem mieć wtedy 16 lat. Wykonałem ją także podczas egzaminu dyplomowego na studiach – grałem Koncert skrzypcowy Aleksandra Głazunowa i Symfonię hiszpańską Eduarda Lalo.

17.01.2025 Jakub Jakowicz skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego 2Jakub Jakowicz - skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Przystępując do uczenia się większości utworów, można wcześniej posłuchać nagrań. Na przykład dobrych nagrań Symfonii hiszpańskiej jest bardzo dużo. Jak zagrać znany utwór, żeby zachwycić publiczność, żeby wykonanie nie było takie samo jak nagrania?

        - To pytanie ciągle sobie zadajemy. Jak grać, żeby porwać publiczność ? To jest dobre słowo, bo ten utwór jest bardzo komunikatywny i ma potencjał, żeby być porywającym.
        Podstawą w naszym podejściu do powinna być moja własna interpretacja, jak ja to słyszę i czuję, jak sobie to wyobrażam. Wymaga to wiele trudu, ale trzeba tę interpretację odnaleźć.
Prosty przykład - jeśli ktoś mówi coś od siebie, to reagujemy na ten przekaz zupełnie inaczej, niż na udawane interpretacje. Jeśli ktoś gra od serca to wówczas udziela się to słuchaczom, widzom.

Zdarza się, że wytrawny słuchacz po wysłuchaniu nagrania może poznać wykonawcę.

       - To byłoby idealne, że po stylu wykonawczym poznajemy artystę – po dźwięku, po wibracji, po sposobie interpretacji. U skrzypków tych elementów jest kilka: dźwięk, vibrato, specyficzne glissanda, portamenta, rodzaj ekspresji, akcenty. Wynika to wszystko z natury, z charakteru, temperamentu… Z biegiem lat doceniam to, że są różne podejścia, każdy ma swoje własne i dzięki temu utwór żyje, bo za każdym razem wykonanie jest inne.

Dzisiejszy koncert jest szczególny, bo na estradzie spotkają się mistrz i uczeń.

        - To niesamowite spotkanie, bo Szymon Naściszewski, świetny skrzypek i jak się okazuje fantastyczny dyrygent prowadził koncert. Szymon skończył studia u mnie na skrzypcach, a później studiował jeszcze w Niemczech i spokojnie mógłby wiązać swoje życie artystyczne ze skrzypcami. Zafascynowała go jednak dyrygentura i podjął trudne studia. Ciągle mnie dziwi, że mój student jest już po kolejnych studiach (śmiech)…
       Fantastycznie mi się gra z Szymonem i podziwiam jego świetną rękę i doświadczenie w pracy z orkiestrą. Jest fantastycznym akompaniatorem i świetnie prowadzi zespół, bo zna materię skrzypiec, a także Symfonię hiszpańską. To przemiłe spotkanie na estradzie i bardzo się z niego cieszę.

Prowadzi Pan bardzo intensywną działalność artystyczną. Niedawno, bo na początku listopada minionego roku, byłam na znakomitym koncercie kameralnym, który odbył się w sali Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Wystąpiło trio fortepianowe, które działa od niedawna.

      - Gramy od niedawna z Szymonem Nehringiem (fortepian) i Marcinem Zdunikiem (wiolonczela). Myślimy o dłuższej współpracy, bo dobrze nam się gra razem gra i chcemy budować repertuar triowy, który jest wspaniały. Moi partnerzy są wybitnymi muzykami, w nadzwyczajny sposób grają i rozumieją muzykę. Wspólna gra bardzo nas inspiruje.
Z Marcinem Zdunikiem gramy też często w innych kameralnych składach – m.in. z pianistami Pawłem Wakarecym, Grzegorzem Manią i z Łukaszem Chrzęszczykiem…
       Możemy tworzyć bardzo ciekawe programy i się rozwijać. Staramy się grać jak najwięcej muzyki mniej znanej. Ostatnio nagraliśmy Kwintet oraz Suitę polską Szymona Laksa, a z wydarzeń solowych największym było prawykonanie jesienią ubiegłego roku, zadedykowanego mi Koncertu na skrzypce i orkiestrę skomponowanego przez Marcina Markowicza, skrzypka, kompozytora i koncertmistrza Orkiestry Radiowej w Warszawie, dyrektora artystycznego Festiwalu Ensemble, który odbywa się co roku w Radziejowicach. Marcin Markowicz jest założycielem i drugim skrzypkiem "Lutosławski Quartet" oraz skrzypkiem w "Jazz Band Młynarski-Masecki". Interesuje się wieloma stylami muzycznymi , które w jego utworach przenikają się nawzajem.
       W jego Koncercie na skrzypce i orkiestrę , który prawykonałem w Narodowego Forum Muzyki Filharmonii Wrocławskiej możemy znaleźć wpływy muzyki Witolda Lutosławskiego, trochę swingu, a nawet inspiracje utworami zespołu Pink Floyd i muzyki rap. Przepiękny, bardzo ciekawy i wzruszający utwór.

Wracając jeszcze do koncertu w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Rozpoczęło go jedno z najwspanialszych dzieł kameralnych – Trio fortepianowe B-dur op. 97, zwane „Arcyksiążęcym” Ludwiga van Beethovena, zaś ukoronowaniem wieczoru była znakomita kreacja Tria fortepianowego C-dur op. 87 Johannesa Brahmsa. Środkowy człon stanowiło pełne ciekawych pomysłów i melodii prawykonane podczas tego wieczoru Trio fortepianowe Marcina Zdunika. Trzeba podkreślić, potrafiliście zainteresować publiczność utworem, który zabrzmiał na estradzie po raz pierwszy. Był równie gorąco oklaskiwany.

       - To jest siła kompozytorów współczesnych, którzy tworzą muzykę komunikatywną, zrozumiałą dla publiczności, a jednocześnie ambitną i twórczo ciekawą, wykorzystującą instrumenty w sposób mistrzowski. Zawiera ona pewne kody, którymi się posługujemy na co dzień i w tym jest jej siła.

RJM 2024 Koncert Nehring Jakowicz Zdunik 1Trio fortepianowe w składzie: Szymon Nehring - fortepian, Jakub Jakowicz - skrzypce i Marcin Zdunik - wiolonczela podczas koncertu finałowego Rzeszowskiej Jasieni Muzycznej 2 listopada 2024 roku sali Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, fot. TwojKadr.com

Jak się nauczyć nowego utworu czasami w bardzo krótkim czasie. Wykonawcy otrzymują zapis nutowy i nie mogą wcześniej sięgnąć po nagranie.

       - Najlepiej dużo ćwiczyć i dobrze czytać nuty. Bardzo pomaga obecność kompozytora, który może nam powiedzieć czym się inspirował. Te nowe kompozycje są skomplikowane, ale jak powiedziałem, bazują one na pewnym zestawie kodów, rytmów i harmonii, które są zrozumiałe.
Trio Marcina Zdunika najpierw każdy z nas ćwiczył sam, a potem mieliśmy kilka prób, podczas których powstała ta interpretacja. Szymonowi i mnie pomogła obecność Marcina, fakt, że był jednym z wykonawców. Ponadto wszyscy bardzo dobrze się rozumiemy.

W ostatnich miesiącach ubiegłego roku dużo Pan podróżował. Z Rzeszowa poleciał Pan do Stanów Zjednoczonych , a potem chyba do Finlandii i Estonii…

       - To jest taki zawód, że jak się ma szczęście i zaproszenia, to się dużo podróżuje. W Stanach Zjednoczonych występowałem z koncertami w ramach organizowanego przez Grzegorza Manię w Nowym Jorku „Rathaus Festiwal”. Grzegorz oprócz tego, że jest znakomitym pianistą, jest świetnym organizatorem i stworzył Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów, które bardzo prężnie działa. Jest bardzo inspirującą muzyków postacią, bo pokazuje podejście, które już dawno istnieje w krajach anglosaskich i w ogóle na zachodzie.
        Tam młody muzyk musi działać – organizować koncerty, festiwale i zapraszać innych muzyków po to, żeby zaistnieć, grać i znaleźć się w wielkim oceanie muzyki. Staram się moich studentów uczyć aktywnego patrzenia na zawód muzyka. Za przykład podaję jedną z londyńskich uczelni, w której aby otrzymać dyplom ukończenia, w czasie ostatniego roku studiów trzeba zorganizować sobie i wykonać pięć koncertów.

Latem był Pan w Australii.

       - Było bardzo zimno, bo w sierpniu w Australii jest zima, wprawdzie w Sydney było około 20 stopni, ale w Melbourne, gdzie byłem na zaproszenie Australijskiej Akademii Narodowej było faktycznie zimno. Fantastyczny kraj, fantastyczna akademia i fantastyczni, utalentowani studenci. Prowadziłem kurs mistrzowski dla studentów klasy skrzypiec, grałem też w orkiestrze, grałem partie solowe i prowadziłem orkiestrę. Graliśmy też ze studentami koncert z dwoma kwintetami – Franza Schuberta i Witolda Maliszewskiego. Kwintet Maliszewskiego był przez lata zapomniany, a teraz zyskuje uznanie. Studenci są przyzwyczajeni do szybkiej pracy i do występów przed publicznością. Byłem tym zaskoczony, bo u nas często jest tak, że studenci są na bardzo wysokim poziomie technicznym, ale nie mają okazji do grania , zostajemy z tymi umiejętnościami w akademiach. Często brakuje praktyki, która jest najważniejsza, bo pozwala się dzielić studentom swoimi umiejętnościami z szerokim gronem publiczności. Miałem też parę koncertów w całej Australii, podczas których towarzyszył mi Paavali Jumppanen, wybitny fiński pianista, który od 2021 roku pełni funkcję dyrektora artystycznego Australijskiej Akademii Narodowej w Melbourne. Był to bardzo ciekawy, owocny i świetnie zorganizowany wyjazd.
       Wspomnę jeszcze, że poznałem Paavaliego dzięki Festiwalowi Ensemble, który odbywa się w Radziejowicach i stąd ta nasza współpraca, która także zaowocowała nagraniem płyty, z utworami Ernesta Chaussona – Poematem z fortepianem i kwartetem oraz Koncertem na skrzypce, fortepian i kwartet. Płyta ukaże się w marcu tego roku.
Planujemy, że w przyszłym roku wykonamy te utwory podczas kilku koncertów w Polsce.

17.01.2025 Jakub Jakowicz skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego 3Szymon Naściszewski - dyrygent i Jakub Jakowicz - skrzypek i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej po wykonaniu Symfonii hiszpańskiej w Rzeszowie, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej.

Może będzie okazja posłuchać tych utworów na żywo w Filharmonii lub podczas Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, bo po udanym koncercie zechce Pan wrócić do Rzeszowa.
       - Oczywiście, z wielką przyjemnością. Dla muzyka ponowne zaproszenia są najważniejsze.

Bardzo dziękuję za spotkanie i mam nadzieję na następne.

        - Ja także bardzo dziękuję.

Zofia Stopińska