Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Każdy koncert jest inny, bo inna jest publiczność

         Ogromnie się cieszę, że mogłam 15 marca 2025 spędzić wieczór w Filharmonii Podkarpackiej i być na wspaniałym wydarzeniu, podczas którego Iza Połońska i Wojciech Myrczek oraz towarzyszący im zespół, przypomnieli nam najpiękniejsze piosenki Seweryna Krajewskiego w aranżacjach Leszka Kołodziejskiego. W programie znalazły się wielkie przeboje sprzed lat, takie jak: „Baw mnie”, „Anna Maria”, „Uciekaj moje serce”, „Szukaj mnie”, „Nie jesteś sama”, „Nie spoczniemy” i „Wielka miłość”. Publiczność dziękowała za znakomite kreacje długą owacją na stojąco i prośbami o bisy.
To były niezapomniane chwile w towarzystwie wyjątkowych artystów.
         Miałam też szczęście rozmawiać przed tym magicznym spektaklem z panią Izą Połońską, znakomitą, wszechstronną wokalistą, którą uwielbiam i bardzo cenię. Zapraszam do lektury.

Cieszę się, że możemy się spotkać w Filharmonii Podkarpackiej przed koncertem, który wypełnią w całości piosenki Seweryna Krajewskiego. Doskonale pamiętam Pani koncerty z piosenkami Agnieszki Osieckiej, Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory, czy Wojciecha Młynarskiego, ale nie miałam szczęścia do piosenek Seweryna Krajewskiego w kameralnym składzie.

        - Będzie okazja dzisiaj, ale zaznaczę, że to nie jest nowy projekt, bo gramy go już piąty rok. Oryginalnie był opracowany na zespół symfoniczny i gramy go także z orkiestrami filharmonii w Polsce, ale gramy go także często w mniejszych składach, tak jak dzisiaj.

Myślę, że dużo czasu zajęło przygotowanie tego projektu, bo z ogromnej ilości pięknych piosenek Seweryna Krajewskiego trzeba było wybrać kilkanaście i zaaranżować je na zespół i na orkiestrę symfoniczną, a później stworzyć z nich spektakl. To ogrom pracy.

         - To prawda. Koncepcyjnie pracowaliśmy najpierw z Leszkiem Kołodziejskim, ale później – żeby je zapisać i znaleźć klucze do tego, co chcemy wyrazić w sensie muzycznym, to była praca Leszka Kołodziejskiego. W wersjach bandowych wszyscy pozwalamy sobie na dużo fantazji muzycznej, bo w pewnym momencie nawet wymieniamy się instrumentami. Ponieważ koncert ma tytuł „Baw mnie”, to bawimy się tymi piosenkami, tak jak bawili się ludzie, którzy po raz pierwszy ich słuchali, a potem je kochali, bo to był czas, kiedy Seweryn Krajewski święcił nieprawdopodobne tryumfy, był bardzo popularnym wykonawcą i przede wszystkim kompozytorem swoich piosenek.

Iza Połońska z Michał Kobojek saksofonIza Połońska  z  saksofonistą Kubą Raczyńskim podczas koncertu w Filharmonii Podkarpackiej, fot. Liwia Marcinkowska

Jestem przekonana, że moda na piosenki Starszych Panów, Wojciecha Młynarskiego czy Seweryna Krajewskiego nie mija, ponieważ są po prostu znakomite.

         - Znakomite i mają w sobie „zaklęte” coś bardzo polskiego. Seweryn Krajewski potrafi w bardzo prostych sekwencjach nut zawrzeć polską naturę, duszę, rodzaj tęsknoty, która ciągle w nas jest, a z drugiej strony smutku, ale razem to jest to lekkie. Ma taki styl, jak Agnieszka Osiecka w słowie, że mówi o trudnych rzeczach, ale w codzienny, prosty sposób. Możemy się w tym przejrzeć i zrobić sobie własne lustro, ze swojego życia.       Poza tym, co jest najważniejsze, Seweryn Krajewski umie pisać melodie, które wpadają w ucho i po pierwszym przesłuchaniu, a po dwóch już na pewno, ta melodia z refrenu zostaje z nami na zawsze i potrafimy ją zidentyfikować.

Od kilku, a może już kilkunastu lat koncertuje Pani ze swoim zespołem, z różnymi projektami i cieszą się one wielkim zainteresowaniem.

        - Będziemy niedługo obchodzić będziemy dziesięciolecie uprawiania polskiej piosenki w ten sposób, czyli w wersjach filharmonicznych , często symfonicznych. Jest coraz to więcej ludzi, którzy sięgają po takie koncerty w stylu monograficznym. Wydaje mi się, że wtedy łatwiej zrozumieć istotę danego artysty. Podczas takich koncertów mam także okazję opowiedzieć kilka ciekawych rzeczy dotyczących ciekawych rzeczy o artystach, przybliżyć ludziom postać kompozytora, czy autora tekstów i sprawić, żeby nie została zapomniana jego twórczość. Cierpimy na duży stopień wyparcia, bo na przykład dzisiaj trudno usłyszeć piosenki Seweryna Krajewskiego na antenach radiowych.

Doskonale potrafi Pani od pierwszej piosenki, od pierwszego komentarza tak zainteresować publiczność, że czujemy się nie tylko słuchaczami, ale w pewnym stopniu uczestnikami wydarzenia.

        - Cieszę się, że Pani tak mówi, bo jeżeli tak jest to znaczy, że coś potrafię. Istotą moich spotkań z publicznością jest nawiązanie pewnego rodzaju dialogu. Zawsze podkreślam, że publiczność jest współautorem koncertu. To są wektory, które muszą się spotkać na pewnej płaszczyźnie i w zależności od tego jak się porozumiemy w przestrzeni, której nie widać, bo to jest przestrzeń polegająca na przepływie energii, na wzajemnym oddziaływaniu na siebie i to powoduje, że koncert jest taki, albo inny. Na pewno za każdym razem jest on inny, bo inna jest publiczność.

Iza Połońska nietypowy skład Wojciech Myrczk Leszek Kołodziejski i Michał KobojekWojciech Myrczek przy instrumencie klawiszowym, Leszek Kołodziejski i Kuba Raczyński na scenie Filharmonii Podkarpackiej, fot. Liwia Marcinkowska

Wszyscy wykonawcy – artyści znajdujący się na scenie muszą być bardzo dobrzy, czujni i zaangażowani.

         - Na pewno wszyscy muszą być dobrze przygotowani do każdego koncertu. Od samego początku śpiewa ze mną często Wojtek Myrczek, wokalista jazzowy, znakomity młody człowiek. Uwielbiam Wojtka za wspaniałą osobowość, ale też za talent – również improwizatorski, czego my dajemy Państwu posmakować w trakcie koncertu. Jest dużo jazzowych nut w naszych aranżacjach, dlatego, że próbujemy te piosenki na swój sposób przedstawić, a jednocześnie staramy się, żeby te piosenki były ubrane na nowo, ale nadal rozpoznawalne.

Możemy powiedzieć, że na scenie towarzyszą Pani przyjaciele, a dzisiejszy skład zespołu najlepiej o tym świadczy.

        - Jest ze mną Leszek Kołodziejski, z którym pracujemy wspólnie więcej niż dekadę, który jest też autorem wszystkich aranżacji.
Dzisiaj na saksofonie gra z nami Kuba Raczyński, na gitarze basowej gra, występujący ze mną od lat Michał Grott, który także z innymi zespołami jeździ po całej Polsce i jest także muzykiem sesyjnym, a na perkusji Mateusz Krawczyk, znakomity, bardzo utalentowany perkusista z Bydgoszczy, z którym współpracuję od trzech lat.

Iza Połońska w Filharmonii z Wojciechem MyrczkiemIza Połońska z Wojciechem Myrczkiem na scenie Filharmonii Podkarpackiej, fot. Liwia Marcinkowska

Jest Pani także trenerem wokalnym, współpracuje Pani z teatrami przygotowując aktorów do spektakli i partii śpiewanych. Pomaga Pani także wielu osobom w opanowaniu tremy podczas występów publicznych. Polega to na indywidualnych zajęciach.

        - Mówienie jest bardzo indywidualną i intymną czynnością. Te zajęcia są bardzo potrzebne dlatego, że drastycznie nam spada poziom mówienia i to nie tylko w życiu codziennym, ale co najgorsze spada w środkach przekazu, czyli w mediach takich jak radio i telewizja. Czasami słysząc jak dziennikarze mówią, łapię się za głowę. Próbuję polski język w sensie prawidłowej mowy – piękny, bo nasz język jest zjawiskowym językiem, ocalić tam gdzie mogę. Mam wielką radość, że pracuję z aktorami nie tylko w kwestii wokalnej. Teraz przygotowujemy spektakl, który będzie miał pod koniec sezonu przedpremierę, a w przyszłym sezonie premierę w Łodzi i spotykam się z aktorami, żeby doszlifować ich sposób mówienia, czyli taką wolność emocjonalną w głosie i w artykulacji, z tym jest sporo kłopotu. W ostatnich latach jest to coraz bardziej potrzebne.
To jest ciężka praca, którą można porównać z treningami sportowymi – człowiek, który się posługuje mową w trakcie śpiewania musi codziennie ćwiczyć i przed wyjściem na scenę, czy mówieniem do radia musi się rozgrzać.

Przygotowania do występów trwają bardzo długo.     

         - Ja jestem z tego rocznika, kiedy studiowało się śpiew w akademiach muzycznych 6 lat, tyle samo co studia medycyna. To jest czas żeby organizm zapamiętał, mięśnie żeby zapamiętały, głos żeby miał czas się oswoić , należy opanować kilka języków co najmniej fonetycznie.
Skończyłam wydział klasyczny, a śpiewanie klasyczne jest bardzo wymagające. Trochę inaczej wygląda śpiewanie piosenki rozrywkowej, piosenki scenicznej czy jazzowej. To jest fascynujący temat.

Słyszałam, że w Pani domu znajduje się ogromny księgozbiór.

         - Ja sobie nie wyobrażam życia bez książki. Książka otwiera nam miliony światów. Książka jest największą miłością dla języka. Czasami, kiedy jestem w podróży używam e-booków, ale w domu nie potrafię. Ja się z książką zaprzyjaźniam, lubię swoje egzemplarze czytać po kilka razy, mam do nich stosunek emocjonalny. W moim domu można znaleźć książki w różnych miejscach, pomimo, że ostatnio zrobiłam ogromną ścianę (od podłogi do sufitu) zapełnioną książkami , ale już jest zapełniona.

Miłość do sztuki, do muzyki, do książek przekazuje Pani swoim dzieciom.

          - To prawda. Moje dzieci dużo czytają i słuchają muzyki. Synek już czwarty rok uczy się grać na flecie i dobrze sobie radzi, chociaż gra też w szachy i interesuje się mnóstwem rzeczy. Córka z kolei lubi rysować, świetnie mówi w językach obcych i jest na etapie przygotowywania się do matury, bo w przyszłym roku przystąpi do matury. Wybiera się na animację do szkoły filmowej. Mam nadzieję, że spełni wszystkie swoje marzenia.

Na szczęście wszystko, co jest w kręgu zainteresowań dzieci, jest w Łodzi.

           - Mamy, chociaż ciągle zastanawiamy się nad przeprowadzką do Warszawy, bo jest sporo projektów, które mnie omijają przez to, że mieszkam w Łodzi, bo nie mogę codziennie podróżować do Warszawy.

Iza Połońska śpiew fot. Marzena HansIza Połóńska, fot. Marzena Hans

Czy ma Pani kolejne plany koncertowe związane z naszym regionem?

         - Tak, mamy obietnicę pani dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, że zagramy koncert z orkiestrą i mam nadzieję, że zagramy nowy projekt kameralny z piosenkami Krzysztofa Komedy, który przygotowujemy z Marcinem Januszkiewiczem, a poprowadzi ten program Paweł Sztompke.

Nigdy nie zapomnę Pani koncertu w Sali Koncertowej Stodoła w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Od pierwszej piosenki publiczność była bardzo zaangażowana, były bisy i owacje na stojąco. Po koncercie bardzo dużo osób zatrzymało się w sali i czekali na Panią w długiej kolejce po autografy, dedykacje na płytach, były krótkie rozmowy , można sobie było zrobić z Panią zdjęcie…

         - Te spotkania są dla mnie częścią koncertu. To jest nasza powinność wobec publiczności, która chciała z nami być, spędzić czas, to jest absolutnie naturalne. W Rzeszowie, po koncercie też będę mieć czas dla Państwa.

Mogę obiecać, że ze stosownym wyprzedzeniem poinformujemy o kolejnym Pani koncercie w Rzeszowie. Bardzo dziękuję za spotkanie.

          - Ja również dziękuję i do zobaczenia.

Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - Respighi, Martinu, Debussy

Koncert symfoniczny

AB 21 marca 2025 r., piątek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
JIŘÍ PETRDLÍK – dyrygent
ŠTĚPÁNKA ANDĚLOVÁ – obój

W programie:
O. Respighi – Fontanny rzymskie
B. Martinu – Koncert na obój
C. Debussy – Tryptyk symfoniczny „Images”

Koszt udziału: 50 zł
Koszt udziału (ulgowy): 40 zł

Niezgłębione są źródła inspiracji i horyzonty wyobraźni twórców muzyki. Respighi (1879 – 1936) – najpopularniejszy z grupy „generazione dell’Ottana” – włoskich kompozytorów lat 80. XX stulecia zabierze słuchaczy w podróż w czasie. Jego słynne „Fontanny rzymskie” (1916) powstały z zachwytu nad czterema klejnotami włoskiej architektury – Fontanną w Villa Giulia, Fontanną Trytona, Fontanną di Trevi i Fontanną w Villa Medici. Aby wyrazić muzyką ich piękno w „wilgotnych mgłach rzymskiego świtu”, czy w promieniach zachodzącego słońca Respighi, wzorem Debussy’ego wydobywa z orkiestry mnóstwo odcieni barwowych i dynamicznych. Nazwisko wielkiego Francuza widniej przy tryptyku symfonicznym „Images”/ Obrazy na orkiestrę składającym się z Gigues, Iberi i Rondes de printemps. Znajdziemy tu echa tańców angielskich, hiszpańskich, a także francuskiej piosenki. Każdy z nas może jednak na swój odczytać impresyjne obrazy Debussy’ego. Artyści z Czech – Jiří Petrdlík, dyrygent i Štěpánka Andělová – oboistka, koncertująca w najbardziej prestiżowych salach m.in. nowojorskiej Carnegie Hall, przybliżą słuchaczom postać Martinů (1890 – 1959), jednego z najwybitniejszych rodzimych kompozytów. Jego Koncert na obój i małą orkiestrę (1955), to kompozycja neoklasyczna, z typową dlatego stylu przejrzystością brzmienia. Pierwsza część tchnie radością i liryzmem, a witalny Finał budzi skojarzenia z czeskim tańcem ludowym.

JIŘÍ PETRDLÍK /1977/ jest uznawany za jednego z najbardziej uznawanych europejskich dyrygentów swojego pokolenia. Studiował grę na fortepianie, puzonie i dyrygenturę (1995-2000 w Konserwatorium w Pradze, 2000-2005 w Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze) u prof. Miroslava Košlera, prof. Miriam Němcovej, prof. Jiří Bělohlávka, prof. Radomila Eliški, prof. Františka Vajnara, prof.Tomáša Koutníka i innych. Ukończył studia w klasie mistrzowskiej głównego dyrygenta orkiestry Filharmonii w Nowym Jorku prof. Kurta Masura we Wrocławiu i głównego dyrygenta Filharmonii BBC prof. Jiří Bělohlávka. W latach 2002-2009 był stałym dyrygentem Teatru Narodowego w Brnie i dyrektorem muzycznym Teatru Miejskiego w Brnie. Od 2004 r. jest zatrudniony jako stały dyrygent w Teatrze im. J. K. Tylta w Pilźnie. Petrdlík regularnie współpracuje gościnnie z prestiżowymi międzynarodowymi scenami operowymi (np. W Mesynie, Tuluzie, Warszawie, Północnym Teksasie, Pradze, Szegedzie, Kairze, Aleksandrii itp.). W dziedzinie muzyki symfonicznej Jiří Petrdlík dyryguje czołowymi orkiestrami czeskimi i zagranicznymi (Praska Orkiestra Symfoniczna, Czeskie Radio SO, Czeskie Narodowe SO, Filharmonia Janáček w Ostrawie, Morawska Filharmonia w Ołomuńcu, Północnoczeska Filharmonia w Teplicach, Wrocławska Filharmonia, Orkiestra Filharmonii Śląskiej w Katowicach, Orkiestra MTM w Warszawie, KSO w Toronto, Iwasaki Philharmonic ao) i regularnie pojawia się jako gość na różnych festiwali muzycznych w Europie, Japonii, Chinach, Kanadzie i USA. Od sezonu 2010/11 z powodzeniem rozwija bogatą współpracę artystyczną z Kairską Orkiestrą Symfoniczną, gdzie został mianowany Dyrektorem Artystycznym Generalnym i Głównym Dyrygentem w latach 2011-15.. W sezonie 2014/15 Petrdlík został zaproszony do Alte Oper w Frankfurcie, a w sezonie 2015/16 był gościnnym dyrygentem w Wiener Musikverein. Od tego czasu rozwijał bogatą współpracę artystyczną jako stały dyrygent gościnny Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie. Od roku 2015 Petrdlík regularnie organizuje prestiżowe noworoczne trasy koncertowe w Chinach z wybitnymi europejskimi orkiestrami. Petrdlík prowadził także szeroką działalność jako chórmistrz (od 2009 r. Dyrektor artystyczny praskiego chóru mieszanego), muzykolog (Uniwersytet Karola w Pradze) – zdobył tytuł doktora), wydawca i pedagog (kierownik wydziału dyrygentury Konserwatorium im. Jaroslava Ježka w Pradze) i z powodzeniem wziął udział w kilku konkursach (np. w konkursach: Prague Cantat, American Opera Competition, D. Flick Conductor Competition London). Jest przewodniczącym Jury Konkursu „Praga Kantat” i Towarzystwa Fibicha, a od 2017 r. Został dyrektorem unikalnego w skali światowej festiwalu melodramatu koncertowego „Melodramfest” i głównym dyrygentem międzynarodowej orkiestry Carpathia. Od sezonu 2020/21 jestem dyrektorem artystycznym zespołu opery w Teatrze im. J. K. Tyla Plzeň. Szeroki repertuar Petrdlíka zawiera kompozycje różnych gatunków muzycznych, stylów i okresów. W dziedzinie dyskografii Petrdlík często zwraca uwagę na rzadko pojawiające się tytuły (np. Ezio Glucka – światowa premiera praskiej wersji opery Beethovena – Habsburskich kantat, Foerster – Glagolitic Mass, Fibich – Missa brevis, Prokofieva – Eugeniusz Oniegin, Arend – Astral Travels i in.).

21.03.2025 Filharmonia Stepanka Andelova 800Štěpánka Andělová - obój, fot. Filharmonia Podkarpacka

Štěpánka Andělová urodziła się w Pradze w rodzinie muzyków. Po ukończeniu muzycznej szkoły podstawowej w latach 2017-2022 kontynuowała naukę w praskim Konserwatorium w klasach Vladislavy Borovki oraz Pavla Tylšara, a ukończyła ją uzyskując dyplom z pedagogiki muzycznej.
We wrześniu 2022 r. rozpoczęła naukę w szwajcarskiej Haute École de Musique de Lausanne u Jean-Louisa Capezzaliego. W październiku 2023 r. rozpoczęła studia licencjackie w berlińskiej Hochschule für Musik im. Hannsa Eislera w klaise Dominika Wollenwebera. Štěpánka Andělová jest laureatką wielu konkursów, w tym m.in. 41. Konkursu czeskich konserwatoriów, Pro Bohemia Ostrava, praskiego Double Reed Competition oraz odbywającego się w Mediolanie Competition Luigi Cerritelli. Uczestniczyła w klasach mistrzowskich organizowanych przez takich renomowanych oboistów, jak np. Jérôme Guichard, Fabien Thouand, Christian Schmitt, Clara Dent-Bogányi, Céline Moinet, Patric Flanaghan czy Iveta Bachmannová. W 2022 r. otrzymała stypendium Yamaha Scholarship. W latach 2021-2022 Štěpánka Andělová grała na rożku angielskim w Orkiestrze Filharmonicznej w Hradec Králové, a w 2024 r. brała udział w Orchestra Academy norymberskiej Staatsphilharmonie. We wrześniu 2024 r. została członkiem Orchestra Academy Czeskiej Orkiestry Filharmonicznej.
Jako solistka występowała ze wspomnianą już Orkiestrą Filharmoniczną w Hradec Králové oraz z Westböhmische Symphonieorchester Marienbad. Jest stypendystką praskiej Akademii Muzyki Kameralnej, kierowanej przez cieszącego się wielką renomą wiolonczelisty Tomáša Jamníka. Akademia regularnie współpracuje z Villa Musica, swoim niemieckim odpowiednikiem, oraz z innymi partnerami w ramach międzynarodowych projektów muzyki kameralnej. Aktualnie Štěpánka Andělová jest członkiem Orkiestry Młodzieżowej Unii Europejskiej (EUYO), gdzie miała okazję pracować z takimi uznanymi dyrygentami jak Iván Fischer, Gianandrea Noseda czy Gustavo Dudamel. Występowała także w jednych za najbardziej prestiżowych sal koncertowych, do których należą m.in. nowojorska Carnegie Hall czy beliński Konzerthaus.

Biuro Koncertowe
Filharmonii Podkarpackiej
im. Artura Malawskiego w Rzeszowie
tel. + 48 17 862 85 07
www.filharmonia.rzeszow.pl

Piotr Kościk - Muzyczne powroty w rodzinne strony

       Gorąco został przyjęty przez publiczność koncert, który odbył się w Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie 7 marca 2025 roku. Przy pulpicie dyrygenckim stanął Piotr Kościk, dyrygent i pianista urodzony w Rzeszowie. Wykształcenie dyrygenckie uzyskał w szwajcarskiej Zurcher Hochschule der Kunste w klasie prof. Iwana Wassilevskiego. Doskonalił swój warsztat dyrygencki pod okiem profesorów o międzynarodowej renomie jak Jorma Panula, Colin Metters, Luciano Acocella, Christoph Muller, Martin Akerwall i Christof Brunner. Piotr otrzymał „Dirigierstipendium” austriackiego „Honorius Stiftung” oraz był półfinalistą międzynarodowego konkursu „2nd Orchestra’s Conductor Competition” w Ploiesti.
        Angielski dyrygent i profesor Douglas Bostock napisał „Piotr Kościk to dyrygent o ogromnej wrażliwości, jasnej koncepcji i naturalnej łatwości przekazywania orkiestrze swoich intencji muzycznych.”
Oprócz filharmonii Belgradzkiej i Ostrawskiej, Piotr Kościk miał okazję występować z orkiestrami m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Włoszech, Finlandii, Rumunii oraz Bułgarii.
        Zapraszam Państwa na spotkanie z panem Piotrem Kościkiem, w czasie którego wspomnimy o koncercie Artysty w Rzeszowie w ubiegłym roku, przybliżymy program tegorocznego koncertu, dowiemy co ciekawego wydarzyło się ostatnie, ale nie zabraknie także wspomnień.

Rok temu dyrygował Pan w Filharmonii Podkarpackiej koncertem, którego program wypełniły: Uwertura do Snu nocy letniej Feliksa Mendelssohna , Koncert fortepianowy G-dur Maurice’a Ravela i VII Symfonia d-moll Antonina Dvořaka. Doskonale pamiętam ten koncert i z pewnością dlatego dopatruję się pewnych podobieństw do repertuaru, który zabrzmiał podczas dzisiejszego wieczoru - rozpoczął się on również uwerturą autorstwa Medelssohna, a później zabrzmiały dzieła jego przyjaciół.

       - Owszem, programy obu koncertów mają wiele podobieństw. Przede wszystkim oba koncerty rozpoczynał utwór Mendelssohna, który był mistrzem uwertur. Podczas mojego debiutu w Filharmonii Podkarpackiej, miałem przyjemność dyrygować Uwerturą do Snu nocy letniej, która jest bardzo znana i często rozbrzmiewa w salach koncertowych na świecie. Dlatego wiele razy wykonywała ją wcześniej również Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej. Natomiast wykonana dzisiaj UwerturaRuy Blas” Mendelssohna jest utworem, który zabrzmiał w Filharmonii w Rzeszowie po raz pierwszy. Często sam sobie zadaję pytanie, dlaczego ten utwór nie jest tak znany jak na przykład Uwertura koncertowa „Hebrydy”. Rzadko się zdarza, aby tak dobre i doświadczone orkiestry jak Filharmonia Podkarpacka nie grały jakiegoś utworu Mendelssohna, Schumanna czy Beethovena, natomiast „Ruy Blas” to uwertura, która wszystkich zaskakuje. Powstała 1839 roku i początkowo zatytułowana została przez kompozytora jako „Romans”. Piękne tematy zostały zauważone i poproszono Mendelssohna do rozpisania ich do sztuki teatralnej, a premiera zaplanowana była rok później. Z wymiany listów dotyczących szczegółów wiadomo, że kompozytor odpowiedział iż nie potrzebuje roku na napisanie utworu, tym bardziej, że jego żona Cécile była chora i już o dziewiątej wieczorem w domu panowała zupełna cisza. Mendelssohn skomponował tę uwerturę praktycznie w ciągu trzech dni i był usatysfakcjonowany z końcowego rezultatu o czym również pisał w listach.

Czy mam rozumieć, że utwór od razu był gotowy do wykonania?

        - Mendelssohn bardzo często swoje utwory poprawiał i nawet jak był zadowolony z dzieła, które na przykład ukończył w poniedziałek, nie oznacza, że następnego dnia nie rozpoczynał pisania kolejnej wersji. Tak też było z tą uwerturą i istnieje wiele wersji tej uwertury, ponieważ poprawiał ją wielokrotnie. Aktualnie także wykonuje się wiele wersji i trudno jest zdobyć nuty do konkretnej, ponieważ różnią się one opracowaniem materiału muzycznego dopiero w środku utworu.
Dlatego z wyprzedzeniem i po dokładnym sprawdzeniu sprowadzone zostały partytura i nuty, z których gra Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej.

Filharmonia 07.03.2025 Dominik Gilewski i Piotr KościkDominik Gilewski - fortepian, Piotr Kościk - dyrygent i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej podczas koncertu w Rzeszowie, fot. Filharmonia Podkarpacka

W ubiegłym sezonie pod Pana batutą zabrzmiał Koncert fortepianowy G-dur Maurice’a Ravela, a tym razem wybrał Pan Koncert fortepianowy e-moll op.11 Fryderyka Chopina.

        - Znowu jest podobieństwo obu koncertów. Jestem również pianistą i miałem przyjemność oraz zaszczyt wielokrotnie występować w tej roli w Filharmonii Podkarpackiej. Dlatego w swoim repertuarze dyrygenckim bardzo chętnie sięgam po koncerty fortepianowe. Rok temu miałem przyjemność zadebiutować na scenie Filharmonii Podkarpackiej z Januszem Olejniczakiem, niestety dzisiaj już świętej pamięci, legendą polskiej pianistyki i wykonaliśmy Koncert G-dur Ravela.
        Tym razem solistą był Dominik Gilewski, wspaniały, młody pianista, który ukończył z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, w klasie fortepianu Mileny Kędry oraz w klasie kameralistyki Lecha Napierały. W 2021 roku, w ramach programu ERASMUS+, studiował w Escola Superior de Música de Catalunya (ESMUC) w Barcelonie, w klasie fortepianu Vladislava Bronevetzkiego. W ubiegłym roku ukończył podyplomowe studia w Królewskim Konserwatorium w Brukseli, w klasie fortepianu Valentiny Igoshiny. Obecnie kontynuuje naukę na Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, w klasie fortepianu Zbigniewa Raubo.
        Bardzo dobrze się nam współpracowało z Dominikiem Gilewskim i Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej. Dlatego cieszę się, że udało się przygotować świetne wykonanie, najczęściej w Polsce wykonywanego koncertu fortepianowego.
        Ja niestety nie miałem okazji jako pianista wykonać Koncertu e-moll Chopina, ale ma on w moim sercu wyjątkowe miejsce. Przed laty w moim repertuarze znalazł się Koncert fortepianowy f-moll i później grałem go wiele razy, w różnych składach: z pełną orkiestrą symfoniczną, z filharmoniami kameralnymi, z kwintetem smyczkowym i kwartetem smyczkowym. Nie spodziewałem się, że Koncert e-moll Chopina wykonam na scenie po raz pierwszy z podium dyrygenckiego.

Bardzo pięknie i efektownie zabrzmiała również wykonana po przerwie Symfonia nr 1 C-dur Georges’a Bizeta. Pewnie także solidnie pracowaliście na przygotowaniem tego utworu.

        - Jest to neoklasyczne dzieło pełne mozartowskiej energii, bo pewnie tak pisali by Mozart i Haydn gdyby żyli 50 lat dłużej. Jest to muzyka pełna uśmiechu i optymistycznej ekspresji. Bardzo dobrze współgra z panującą za oknem już prawie wiosenną pogodą. Stanowiące ramy utworu części pierwsza i czwarta są niesamowicie wirtuozowskie i efektowne, druga część jest liryczna z pięknymi solówkami dwóch obojów, a w trzeciej części z pewnością słuchacze zauważyli fascynacje kompozytora folklorem. Jest to rzadko wykonywana symfonia, która swą premierę miała dopiero około 80 lat po śmierci kompozytora, ponieważ została skomponowana przez 17-letniego Bizeta w trakcie studiów w Paryżu w 1855 roku. Kompozytor miał wtedy zbyt mało wiary we własne umiejętności i schował partyturę do szuflady, po czym skupił się na twórczości operowej. Premiera I Symfonii Georges’a Bizeta miała miejsce dopiero w 1935 roku, ponieważ dopiero wtedy zauważono ogromny potencjał ukryty w tym dziele.

Filharmonia 07.03.2025 Dominik Gilewski i Piotr Kościk 3Dominik Gilewski - fortepian i Piotr Kościk - dyrygent po wykonaniu Koncertu fortepianowego e-moll Fryderyka Chopina w sali Filharmonii Podkarpackiej, fot. Filharmonia Podkarpacka

Jest takie powiedzenie, że „nie sztuka gdzieś zadebiutować, ale sztuką jest otrzymać ponowne zaproszenie w to samo miejsce”.

        - Znam to powiedzenie i jest w nim wiele prawdy. Mówi się też, że dany występ można uznać za udany, jeżeli organizator zaprosi nas ponownie. Z takiego założenia wychodzę występując jako pianista i wyjątkowo cieszą mnie telefony, czy e-maile od organizatorów koncertów, którzy zapraszają mnie ponownie. Niedawno miałem okazję wykonać recital chopinowski w Wilnie i gościłem tam po raz drugi ponieważ organizatorzy byli bardzo zadowoleni z poprzedniego koncertu.
        Bardzo mnie cieszy fakt, że otrzymałem także po raz drugi zaproszenie do Filharmonii Podkarpackiej, aby poprowadzić koncert.
W ciągu roku miałem szczęście występować w tej sali trzykrotnie, ponieważ pomiędzy dwoma koncertami w roli dyrygenta, miałem jeszcze okazję wystąpić jako pianista z Orkiestrą Zespołu Szkół Muzycznych nr 2 im. Wojciecha Kilara podczas uroczystości jubileuszowej szkoły, z której się wywodzę. Zagrałem wtedy z Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op. 22 Fryderyka Chopina.

Dla Filharmonii Podkarpackiej i dla melomanów, którzy od lat przychodzą na koncerty naszej orkiestry, ten sezon jest szczególny, bo obchodzimy 70-lecie działalności Orkiestry. Pan także zna ten zespół już kilkadziesiąt lat.

        - Zabrzmiało to groźnie, ale taka jest prawda. Moi rodzice są muzykami Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej – mój tato przez wiele lat grał w tym zespole na puzonie, a moja mama nadal jeszcze gra w grupie drugich skrzypiec. Miałem z nimi okazję wykonywać jako pianista kilka koncertów fortepianowych. Moja obecność tutaj miała również ważne miejsce, bo często przebywałem w tym budynku będąc dzieckiem. Przychodziłem tu po zajęciach w szkole, ponieważ moi rodzice mieli próby lub musieli ćwiczyć, a ja nie mogłem sam pozostawać w domu.
        Z czasów dziecięcych często mamy wyraźnie, pojedyncze skojarzenia. Bardzo dokładnie pamiętam zapach ćwiczeniówek na górze, w których jako siedmiolatek lub ośmiolatek często składałem dinozaury, czytałem gazety o samochodach… Bardzo dokładnie pamiętam okrągłe, metalowe klamki do tych ćwiczeniówek, które mnie fascynowały, bo były nietypowe.
        Pamiętam również piątkowe koncerty, na które bardzo często przychodziłem z rodzicami i jak wielu moich rówieśników - dzieci innych muzyków, siedziałem na schodkach i słuchałem koncertu. Już wtedy powstawał fundament do tego co nadeszło później – do pełnowymiarowej edukacji muzycznej.

Pamiętam Pana występ w tej Sali, podczas koncertu dyplomantów.

       -  To było w 2006 roku i to był mój debiut z profesjonalną orkiestrą symfoniczną. Kończyłem wówczas przygody z Zespołem Szkół Muzycznych nr 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie. Grałem wtedy z towarzyszeniem Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej I część Koncertu fortepianowego b-moll op. 23 Piotra Czajkowskiego. Było to dla mnie wielkie przeżycie, ponieważ muzyka Czajkowskiego naładowana jest niewiarygodną energią i wieloma niepowtarzalnymi cudownymi melodiami.
         Pomiędzy moim debiutem pianistycznym, a debiutem dyrygenckim miałem jeszcze okazję dwukrotnie grać w tej sali z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej. W 2008 roku wystąpiłem z Koncertem fortepianowym Es-dur Ferenca Liszta pod batutą Vladimira Kiradjieva i podczas tego koncertu dwukrotnie zerwała się struna w fortepianie – pech chciał, że była to struna es i w IV części ten dźwięk jest bardzo potrzebny, ponieważ po zerwaniu obu strun młotek mechanizmu fortepianu trafiał w drewno. Na szczęście wszyscy wykonawcy przyjęli to, z pewną dozą humoru, ponieważ na takie sytuacje nie ma się wpływu. Do dzisiaj przechowuję te struny na pamiątkę, ponieważ stroiciel Jakub Dziurzyński podarował mi je po koncercie.
Później, w 2013 roku w tej sali wystąpiłem jeszcze raz z II Koncertem fortepianowym f-moll Chopina.

W roli dyrygenta, przed rokiem i teraz, pracował Pan z zespołem, który już Pan dobrze Pan znał.

          - Tak, ale skład orkiestry trochę się zmienił, bo gra w nim wielu muzyków mojej generacji, których miałem okazję już poznać, bo z wieloma chodziłem do szkoły muzycznej, kilku uczyło w tej szkole, a część muzyków poznałem jeszcze w czasach dzieciństwa. Znając prawie wszystkich wiedziałem kto na jakim instrumencie gra, a to jest komfortowa sytuacja. Oceniając z mojej perspektywy współpraca z orkiestrą była bardzo dobra. Zauważyłem od początku, że muzycy solidnie pracowali, realizowali moje decyzje i byli bardzo życzliwi, pomimo, że próby były długie i intensywne, bo program nie był łatwy.

Filharmonia 07.03.2025 Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Piotra KościkaOrkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Piotra Kościka, fot. Filharmonia Podkarpacka

Przed rokiem podkreślał Pan, że Pana działalność będzie przebiegała w dwóch nurtach. Czy nadal chce Pan występować jako dyrygent i pianista?

         - Sporo się zmieniło, ponieważ mówiłem, że staram się w kalendarzu ustawiać blokowo projekty dyrygenckie oraz projekty fortepianowe i na razie mi się to udaje.
         Wiele się zmieniło się to, ponieważ jesienią ubiegłego roku zostałem zaproszony na koncerty i miałem projekty orkiestrowe oraz recitale fortepianowe z różnym programem. Grałem z moją żoną, która jest wiolonczelistką koncert w Hiszpanii, grałem z orkiestrą m.in. w Rzeszowie, występowałem dwukrotnie w Ambasadzie Polskiej w Wiedniu oraz występowałem z recitalami chopinowskimi na Litwie. Każdy z tych koncertów miał zupełnie inny program, a oprócz tego zawsze miałem stertę nut, które musiałem przygotować na projekty dyrygenckie. Zacząłem także uczyć gry na fortepianie i muszę także regularnie poświęcać czas uczniom.
         Nadszedł czas, że muszę dzień podzielić na trzy fazy. Rano kilka godzin pracuję przy fortepianie i przygotowuję się do koncertów, popołudnie spędzam z uczniami, a po kolacji siedzę nad partyturami. Nie jest to łatwe nie tylko dlatego, że cały dzień mam wypełniony, bo w żadnym z nurtów nie da się włączyć trybu ekonomicznego (na pół gwizdka). Ta praca wymaga wymaga także wkładu fizycznego (zwłaszcza gra na fortepianie) oraz wkładu intelektualnego (zwłaszcza przygotowanie partytur, gdzie trzeba wnikliwie studiować zapisany utwór dostrzec problematykę utworu jeszcze przed próbami z orkiestrą).
Wszystkie projekty zakończyły się sukcesem i dlatego myślę, że jest to ciężka praca, ale można to wszystko jakoś „ogarnąć”.

Jest Pan członkiem zarządu Międzynarodowego Towarzystwa Chopinowskiego w Wiedniu.

         - Owszem, jestem w stałym kontakcie z biurem, biorę udział w posiedzeniach zarządu, organizowaliśmy nasze wewnętrzne koncerty w Wiedniu, a teraz zajmujemy się organizacją Festiwalu Chopinowskiego, który odbędzie się w sierpniu w austriackim Gaming oraz planowaniem następnego sezonu.
         Dodam, że Towarzystwo w Wiedniu bardzo przeżyło śmierć maestro Janusza Olejniczaka, ponieważ jego prezydent prof. dr Theodor Kanitzer był z nim w bardzo przyjacielskiej relacji od wielu dziesięcioleci. Maestro Janusz Olejniczak wielokrotnie, wręcz regularnie zaszczycał nas swoją obecnością i występował z koncertami w Austrii.
        Mnie również łączyła bliska więź z panem Januszem Olejniczakiem. Poznaliśmy się przed laty podczas festiwalu w Austrii, później zostaliśmy wspólnie zaproszeni na festiwal w Chinach. Tam przez tydzień przeżywaliśmy przygody, mierząc się z ogromną spontanicznością organizacji, ale wszystkie koncerty się odbyły i były bardzo udane. Ten pobyt w dalekim kraju bardzo nas zbliżył.
        Rzeszowscy melomani z pewnością pamiętają nasz wspólny koncert w Filharmonii Podkarpackiej, który odbył się w kwietniu ubiegłego roku. Podczas tego wieczoru maestro Olejniczak zachwycił zarówno publiczność, mnie oraz orkiestrę cudowną kreacją Koncertu fortepianowego G-dur Ravela i trzema bisami – najpierw powtórzyliśmy I część z Koncertu Ravela, a później słuchaliśmy Mazurka a-moll op. 17 nr 4 oraz Scherza b-mol op. 31.
         W maju byłem na recitalu Janusza Olejniczaka w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Wiedniu i po tym koncercie długo rozmawialiśmy. Jego ostatni koncert w Austrii odbył się na zaproszenie Międzynarodowego Towarzystwa Chopinowskiego w sierpniu zeszłego roku i wówczas wystąpił z kilkoma swoimi studentami.
Nikt nie spodziewał się tego co stało się w październiku.

Dziękuję Panu za rozmowę i znakomity koncert. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli polecić kolejne Pana koncerty w Polsce.

         - Również mam taką nadzieję. Każdy koncert sprawia mi ogromną radość. Bardzo się cieszę, że po studiach pianistycznych postanowiłem ukończyć dyrygenturę i mogę się realizować również w tym kierunku. Także prowadzenie prób z orkiestrą sprawia mi wiele radości, a przede wszystkim ciągle uczę się czegoś nowego i zbieram doświadczenia. Mam nadzieję, że będę miał jak najwięcej okazji do występowania z orkiestrami na scenach. Wszystko wskazuje na to, że tek będzie.
         Mam także nadzieję, że kiedyś będę miał okazję i przyjemność powrócić do Rzeszowa.

Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - Lessel, Mendelssohn

Koncert symfoniczny

AB 14 marca 2025 r., piątek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
RAFAŁ JACEK DELEKTA – dyrygent
WERONIKA GARDZIEL – fortepian
LE QUANG SINH – fortepian

W programie:
F. Lessel – IV część z V Symfonii
F. Mendelssohn – Koncert na dwa fortepiany E – dur
III Symfonia a – moll op. 56 „Szkocka”

       Dorobek twórczy Franciszka Lessla (1780 – 1838), polskiego kompozytora przełomu XVIII/ XIX wieku zachował się tylko w niewielkiej części, dlatego tak rzadko jego nazwisko widnieje na afiszach koncertowych. Z kilku symfonii Lessla przetrwała do naszych czasów ostatnia część V Symfonii, którą zaprezentuje Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, pod batutą Rafała Jacka Delekty – wykładowcy Akademii Muzycznej w Krakowie. Weronika Gardziel uznana solistka i kameralistka oraz Le Quang Sinh wszechstronny pianista pochodzący z Wietnamu wykonają Koncert na dwa fortepiany E-dur (1823) autorstwa „cudownego dziecka muzyki” – Mendelssohna (1809 – 1847). Jest to utwór będący dziełem kilkunastolatka, który grywał go ze swoją wybitnie uzdolnioną siostrą Fany.
        Sześć lat po napisaniu Koncertu – w 1829 roku kompozytor odbywa podróż do Szkocji, czego echem jest III Symfonia a-moll. Dzieło rozpoczyna melancholijny wstęp oddający atmosferę mglistych, szkockich krajobrazów. Mendelssohn wskazywał na inspiracje powstania dzieła – to pałac Holyrood w Edynburgu i kaplica związana z postacią Marii Stewart – królową Szkotów. Kompozytor pisał: „Nawa pozbawiona jest dachu, rośnie trawa i bluszcz…. poprzez rozwaliny widać błękit nieba. Sądzę, że znalazłem dziś w tym miejscu początek mojej Szkockiej symfonii”.

         Rafał Jacek Delekta urodzony w Krakowie w 1957 roku. Ukończył studia w 1981 roku w krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie dyrygentury prof. Jerzego Katlewicza koncertem dyplomowym z Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej. Doskonalił się na kursach pod kierunkiem prof. Laszlo Somoghyi i Helmutha Rillinga.
         Zadebiutował jako dyrygent w Operze Krakowskiej w 1980 roku. Specjalizuje się w muzyce wokalno – instrumentalnej i wszelkich formach teatru muzycznego. Przygotował ponad 30 własnych premier w repertuarze od Pergolesiego i Mozarta poprzez Verdiego i Pucciniego a na Webberze czy Larssonie skończywszy. Zadyrygował dotąd prawie 3000 spektakli.
         Prowadzi również ożywioną działalność koncertową z orkiestrami w Polsce i za granicą (państwa europejskie, USA, Meksyk, Brazylia). Dyrygował orkiestrą Sinfonia Varsovia również jako współpracownik Yehudi Menuhina. Nagrywa dla Radia i TV. W dyskografii posiada 8 płyt. Jego repertuar obejmuje zarówno utwory klasyczne (od Vivaldiego po prawykonania muzyki współczesnej) jak i muzykę filmową i teatralną (Konieczny, Korcz, Pawluśkiewicz, Radwan, Zarycki). Zadyrygował dotąd ponad 700 koncertami. Solistami jego koncertów byli Grigorij Zhyslin, Konstanty Andrzej Kulka, Krzysztof Jakowicz, Daniel Stabrawa, Wiesław Kwaśny, Tatiana Shebanowa, Janusz Olejniczak, Allan Marks, Kemal Gekic, Stanisław Drzewiecki, Sharon Markovitsh, Elżbieta Towarnicka, Agnieszka Rehlis, Tomasz Konieczny i wielu innych.
        Jest profesorem Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie. Od 2007 roku kieruje Katedrą Dyrygentury krakowskiej Akademii. Prowadzi zajęcia dyrygentury i przedmiotów pokrewnych oraz współpracuje z orkiestrami akademickimi. W okresie 2005 – 2012 piastował funkcję Dziekana Wydziału Twórczości, Interpretacji i Edukacji Muzycznej
a w latach 2012 – 2016 Prorektora ds. badań naukowych i współpracy międzynarodowej Akademii Muzycznej w Krakowie. W latach 2005 – 2020 był Kierownikiem Studiów Doktoranckich i Dyrektorem Szkoły Doktorskiej.
Współpracuje jako profesor wizytujący z uczelniami zagranicznymi (m.in. Royal Academy of Music – Londyn, Ningbo University – Chiny, Mahidol University – Tajlandia, Universidad Nacional de Musica w Limie – Peru, ) oraz prowadzi mistrzowskie kursy dyrygenckie (m. in.
z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej).
Jednocześnie współpracuje z AGH jako profesor, prowadząc zajęcia ze studentami kierunku inżynieria akustyczna.14.03.2025 Rafal Jacek Delekta PS fot.Piotr Markowski Easy Resize.com Rafał Jacek Delekta - dyrygent, fot. Piotr Markowski

Weronika Gardziel – urodzona w 2000 roku pianistka – solistka i kameralistka.
We wrześniu 2024 roku ukończyła z wyróżnieniem II stopień studiów na Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie w klasie profesora Mariusza Sielskiego. Od 2022 roku wraz z wietnamskim pianistą Sinh Le Quang współtworzy duet fortepianowy, kształcący się podyplomowo pod kierunkiem prof. Michała Dziada. Swoje umiejętności pianistyczne doskonaliła na licznych kursach mistrzowskich pod kierunkiem takich profesorów jak: Andrzej Jasiński, Wojciech Świtała, Philippe Giusiano, Piotr Banasik, Philippe Raskin, Taeko Oba, Yuanxizi Li. Uczestniczyła w wielu międzynarodowych konkursach pianistycznych oraz muzyki kameralnej. Do jej osiągnięć należą m.in. pierwsze nagrody w konkursach takich jak: ISCHIA International Piano Competition, SWISS International Music Competition, ODIN International Online Music Competition, Istra Star International Music Competition.

Le Quang Sinh – wszechstronny pianista pochodzący z Wietnamu. Posiada szeroki repertuar od muzyki dawnej (Bach) po muzykę współczesną (Messiaen).
Studiuje na Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, gdzie we wrześniu 2024 roku ukończył z wyróżnieniem II stopień studiów w klasie prof. Mariusza Sielskiego.
Aktywnie działa nie tylko jako solista, ale również kameralista (w duecie fortepianowym i ze skrzypcami).
Należy do klasy kameralistyki prof. Kai Danczowskiej i prof. Justyny Danczowskiej, pod nadzorem których zajął II miejsce na Odin International Music Online Competition.
Pianista rozwija swoje umiejętności na wielu kursach mistrzowskich i warsztatach muzycznych. W 2020 roku w Niemczech wziął udział w Notos Chamber Music Academy, gdzie miał okazję pracować i grać z wybitnym Notos Quartet.
W lipcu 2022 roku Sinh zdobył III nagrodę na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym SIU zorganizowanym w mieście Ho Chi Minh w Wietnamie. W 2023 roku otrzymał nagrodę specjalną za najlepsze wykonanie utworu Chopina podczas Turnieju Pianistów Stypendystów Zagranicznych w Antoninie.

BOOM w Filharmonii Podkarpackiej - 10 marca 2025

BOOM 10 marca 2025r., poniedziałek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

URSYNOWSKA ORKIESTRA KAMERALNA
PIOTR POLK – śpiew i prowadzenie

Minęło już ponad 50 lat od światowej premiery filmu wyreżyserowanego przez Francisa Forda Coppolę, która odbyła się w USA 1972 roku. Na przełomie 1972/73 odbyła się polska premiera i była sukcesem lat 70 tych w polskich kinach. Film obejrzało u nas 8 milionów widzów! Na koncercie zabrzmi znakomita muzyka Nino Roty ze ścieżki dźwiękowej trylogii filmowej „The Godfather”. Aranżacji na potrzeby koncertu dokonał Jerzy Cembrzyński – kompozytor, aranżer, kontrabasista, laureat nagrody Grammy, koncertmistrz i solista Filharmonii Narodowej.

Wykonawcami są Ursynowska Orkiestra Kameralna „Finitimus” oraz znany śpiewający aktor Piotr Polk – prowadzenie i śpiew.

Piotr Polk to aktor filmowy i teatralny, a od niedawna piosenkarz i wokalista… Ma na swoim koncie przeszło 40 ról filmowych i tyleż samo teatralnych. Nie zapominając o tych serialowych. Ponadto jest zdobywcą wielu aktorskich nagród na międzynarodowych festiwalach w Londynie, Paryżu i Monte Carlo. Każda jego rola, to uczciwość wobec siebie i widza. Każdy najmniejszy epizod to rzetelność i odwaga. Każda jego płyta to kwintesencja stylu, smaku i elegancji… Do współpracy zawsze zaprasza muzyków, kompozytorów i artystów z duszą, niekoniecznie pokorną, bo jak sam mówi „od nich chce się uczyć!” Delikatność w budowaniu nastroju z jednej strony, z drugiej żart i lekki dystans. Taki właśnie jest! Jego charyzmatyczny wokal i muzyka łączą pokolenia, a występ artysty to tradycja tworząca niezapomnianą całość!

Ursynowska Orkiestra Kameralna to znakomici artyści: soliści, kameraliści, profesorowie Warszawskiego Uniwersytetu Muzycznego, muzycy warszawskich orkiestr, w tym Filharmonii Narodowej, Teatru Wielkiego Opery Narodowej i Polskiego Radia. Orkiestra zadebiutowała koncertem „Ursynów dla Niepodległej” 14 października 2018 roku, następnie w kwietniu 2019 r. zaprezentowała się w koncercie „Młodzi Wirtuozi”. Koncert ten zapoczątkował kontynuowany cykl koncertów orkiestry pod nazwą „Wirtuozi”. 29 października 2023 roku Orkiestra wystąpiła wspólnie z Chórem Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Bartosza Michałowskiego na koncercie z okazji jubileuszu 70-lecia Chóru. Koncerty Orkiestry cieszą się wielkim zainteresowaniem z uwagi na najwyższy poziom artystyczny i atrakcyjny dobór programu koncertów.

Filharmonia plakat B2 koncert muzyki filmowej BOOM 800


Biuro Koncertowe
Filharmonii Podkarpackiej
im. Artura Malawskiego w Rzeszowie
tel. + 48 17 862 85 07
www.filharmonia.rzeszow.pl

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - Mendelssohn, Chopin, Bizet

Koncert symfoniczny

AB 7 marca 2025 r., piątek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
PIOTR KOŚCIK – dyrygent
DOMINIK GILEWSKI – fortepian

W programie:
F. Mendelssohn – Uwertura „Ruy Blas” op. 95 MWVP 15
F. Chopin – Koncert e – moll op.11
G. Bizet – Symfonia nr 1 C – dur

Mocny akcent na rozpoczęcie wieczoru, to Uwertura „Ruy Blas” Mendelssohna (1809 – 1847), napisana jako utwór otwierający dzieło sceniczne Wiktora Hugo o tym samym tytule – dynamiczna i pełna dramatyzmu. Wiele emocji dostarczy zrodzony z wirtuozowskiego stylu brillant Koncert fortepianowy e-moll Chopina (1810-1849). Wielbicielem talentu naszego rodaka był także Mendelssohn, który swego czasu zwrócił się do Chopina z prośbą o napisanie utworu dla swojej żony Cecylii. Chopin spełnił jego życzenie komponując Mazurek As-dur op. 59 nr 2. I część Koncertu fortepianowego e-moll, przyniesie ze sobą tematy o pięknej linii melodycznej ozdobione zwiewnymi figuracjami fortepianu. Część druga, subtelna i marzycielska jest – jak pisał Chopin „dumaniem w piękny czas wiosny, ale przy księżycu”. Pełen werwy Finał Koncertu porywa rytmami krakowiaka. Młodzieńcze dzieło Chopina zabrzmi w interpretacji Dominika Gilewskiego – laureata wielu konkursów pianistycznych. Owocem młodzieńczego natchnienia jest I Symfonia C-dur (1855) Bizeta (1838 – 1875), napisana jeszcze w czasach jego studiów w Paryskim Konserwatorium. Do dzisiaj dyrygenci chętnie sięgają po to dzieło, bo jest utwór o wyrazistej ekspresji, melodyjny, będący przedsmakiem tego, czego dokonał Bizet w nieśmiertelnej operze „Carmen”.

Piotr Kościk
Dyrygent i pianista urodzony w Rzeszowie. Wykształcenie dyrygenckie uzyskał w szwajcarskiej Zurcher Hochschule der Kunste w klasie prof. Iwana Wassilevskiego. Współpracował z takimi orkiestrami jak „Southwest German Chamber Orchestra”, „Sinfonietta Berlin”, „Belgrade Chamber Orchestra” „Janáčkova Filharmonie Ostrava”, „Orchestra Sinfonica d’Este Ferrara”, „Ploiesti Filharmonic Orchestra”, „Rousse Philharmonic Orchestra”, „Sofia Academic Orchestra”, oraz „Zurcher Akademisches Orchester”. Piotr Kościk doskonalił swój warsztat dyrygencki pod okiem profesorów o międzynarodowej renomie jak Jorma Panula, Colin Metters, Įuciano Acocella, Christoph Muller, Martin Akerwall i Christof Brunner. Piotr otrzymał „Dirigierstipendium” austriackiego „Honorius Stiftung” oraz był półfinalistą międzynarodowego konkursu „2nd Orchestra’s Conductor Competition” w Ploiesti. Angielski dyrygent i profesor Douglas Bostock napisał „Piotr Kościk to dyrygent o ogromnej wrażliwości, jasnej koncepcji i naturalnej łatwości przekazywania orkiestrze swoich intencji muzycznych.” Oprócz filharmonii Belgradzkiej i Ostrawskiej, Piotr Kościk miał okazję występować z orkiestrami m.in. w Niemczech, Szwajcarii, Włoszech, Finlandii, Rumunii oraz Bułgarii.
Przygodę z muzyką Piotr Kościk rozpoczął w ZSM Nr.2 w Rzeszowie w klasie fortepianu mgr Joanny Dworakowskiej a następnie mgr Żanny Parchomowskiej. Ukończył studia magisterskie w klasie fortepianu prof. Olega Maisenberga na Universitut fur Musik und darstellende Kunst w Wiedniu oraz studia podyplomowe u prof. Eliso Virsaladze w Scoula di Musica di Fiesole we Florencji. Wkład w rozwój artystyczny Piotra miała również współpraca z profesorami- Dang Thai Son, Matti Raekallio, oraz Michel Beroff. Kościk koncertował w większości europejskich państw oraz w Chinach, gdzie oprócz prowadzenia warsztatów pianistycznych, wystąpił na koncercie inaugurującym Festiwal Chopinowski w Xinghai Concert Hall w Guangzhou. W roli solisty współpracował z Holenderską Orkiestrą Narodowa, Bratysławską Orkiestrą Radiową, Orkiestrami Filharmonii Zabrzańskiej, Podkarpackiej, Narodową Orkiestrą Kosowską w Prisztinie i węgierską Székelyföldi Filharmónia.
Piotr zajął 2. miejsce na „International Piano Competition” w Enschede, 1. miejsce na „Klavierpodium der Jugend” w Monachium, otrzymał wyróżnienie na konkursie pianistycznym w Zabrzu, był również finalistą „International Music Competition” w Osace. Stypendysta Prezesa Rady Ministrów oraz laureat takich nagród jak „The Netherlands Symphony Orchestra Prize” czy „Zauberflöte Preis” za najlepsze wykonanie klasycznej sonaty fortepianowej. Piotr Kościk jest członkiem zarządu międzynarodowego towarzystwa Chopinowskiego w Wiedniu a jego dyskografia zawiera obecnie dwie płyty solowe z muzyką Mozarta, Haydna, Chopina i Liszta.

Filharmonia 07.03.2025 Dominik Gilewski 800Dominik Gilewski - fortepian, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Dominik Gilewski - pianista, kameralista
W 2023 roku ukończył z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, w klasie fortepianu prowadzonej przez Milenę Kędrę oraz w klasie kameralistyki Lecha Napierały. W 2021 roku, w ramach programu ERASMUS+, studiował w Escola Superior de Música de Catalunya (ESMUC) w Barcelonie, w klasie fortepianu Vladislava Bronevetzkiego. W 2024 roku ukończył podyplomowe studia w Królewskim Konserwatorium w Brukseli, w klasie fortepianu Valentiny Igoshiny. Obecnie kontynuuje naukę na Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach, w klasie fortepianu Zbigniewa Raubo.
Swoje umiejętności w zakresie muzyki solowej i kameralnej doskonalił, uczestnicząc w licznych kursach mistrzowskich i konsultacjach prowadzonych przez wybitnych pedagogów, m.in.: Wojciecha Świtałę, Piotra Palecznego, Ewę Pobłocką, Olgę Łazarską, Magdalenę Lisak, Andrzeja Pikula, Mariolę Cieniawę-Puchałę, Ewę Bukojemską, Piotra Machnika, Andrzeja Jasińskiego, Philippe’a Giusiano, Victora Derevianko, Catherine Vickers, Pascala le Corre i innych.
Dominik Gilewski jest laureatem licznych krajowych i międzynarodowych konkursów pianistycznych. Do jego osiągnięć należą:
• I nagroda na I Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „The Neapolitan Masters” w Neapolu (2018)
• I nagroda na IX Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „ISCHIA” we Włoszech (2022)
• II nagroda na Międzynarodowym Konkursie Muzyki Online „ODIN” w Tallinie (2020)
• II nagroda na XXX Międzynarodowym Konkursie „Città di Barletta” we Włoszech (2020)
• III nagroda na I Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „MusicAlive” w Katowicach (2020)
• III nagroda na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym „II. Wiener Danubia Talents” w Wiedniu (2020)
• III nagroda na XXIX Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Rzymie (2019)
• III nagroda na Franz Liszt Center Piano Competition w La Nucia (2021)
Jako członek duetu fortepianowego z Vladyslavem Borovychem, Dominik Gilewski zdobył również liczne wyróżnienia w konkursach kameralnych:
• Grand Prix I Międzynarodowego Festiwalu-Konkursu Zespołów Fortepianowych „QOS ALQA” w Nur-Sułtan w Kazachstanie (2021)
• I nagroda na Międzynarodowym Konkursie King’s Peak International Music Competition w USA (2021) – kategoria: duety fortepianowe
• II nagroda w kategorii D, w sekcji – zespoły mieszane, w I Międzynarodowym Konkursie Muzyki Kameralnej KraCamera w Krakowie (2021)

Dominik Gilewski koncertował w Polsce, Niemczech, Włoszech, Austrii, Belgii i Hiszpanii. W 2019 roku wystąpił jako solista z Lwowską Orkiestrą Kameralną pod batutą Igora Pilatyuka, wykonując Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op. 22 Fryderyka Chopina. Wspólnie z Vladyslavem Borovychem, jako duet fortepianowy, zadebiutowali w Filharmonii Krakowskiej, wykonując Koncert na dwa fortepiany d-moll Francisa Poulenca, pod batutą Pawła Kotla. W 2023 roku wystąpił w siedzibie Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina w Warszawie, prezentując utwory Karola Szymanowskiego oraz Fryderyka Chopina w ramach cyklu koncertów „Młode talenty”, zarekomendowany przez Mariolę Cieniawę-Puchałę. W 2022 roku otrzymał stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego za wybitne osiągnięcia artystyczne.

Biuro Koncertowe
Filharmonii Podkarpackiej
im. Artura Malawskiego w Rzeszowie
tel. + 48 17 862 85 07
www.filharmonia.rzeszow.pl

 

XIV Festiwal Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu przeszedł do historii

       Od 15 do 22 lutego 2025 roku odbył się Festiwal Muzyki Fortepianowej im.Marii Turzańskiej w Jarosławiu. Jest to wydarzenie muzyczne upamiętniające postać wybitnej pianistki związanej z Jarosławiem – Marii Turzańskiej, które rokrocznie gromadzi znakomitych wirtuozów muzyki poważnej. W tym roku odbyły się cztery wspaniałe koncerty.

       Organizatorami Festiwalu są Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu oraz Zespół Państwowych Szkół Muzycznych im. F. Chopina w Jarosławiu i należy podkreślić, że współpraca tych dwóch instytucji układa się znakomicie. Zarówno artyści jak i publiczność chwalą organizację i atmosferę festiwalu.

       Gospodarzem koncertów, które odbyły się w ramach wszystkich edycji tego festiwalu, był Pan Bogusław Pawlak, wieloletni wicedyrektor Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Jarosławiu, teoretyk muzyki, kreator wielu działań kulturalnych w Jarosławiu, a przede wszystkim inicjator tego festiwalu i człowiek, który w sposób bardzo interesujący przybliża publiczności zarówno wykonawców, jak i utwory wypełniające programy koncertów. W dniu zakończenia tegorocznej edycji była okazja do rozmowy z Panem Bogusławem Pawlakiem

Turzańska 2025 Bogusław PawlakBogusław Pawlak - prowadzenie koncertów, inicjator festiwalu, teoretyk muzyki, fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Podczas wieczoru inaugurującego tegoroczny Festiwal Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej wystąpiła Orkiestra Sinfonia Galicya, której dyrygentem jest skrzypek Piotr Tarcholik.

        - Tegoroczna – 14. edycja festiwalu wiąże się z jubileuszem 20-lecia pobytu naszej szkoły muzycznej w tym budynku, bo przeprowadziliśmy się tutaj w 2005 roku, a budowa Sali koncertowej dokończona została w 2011 roku. Dlatego tegoroczne koncerty są z udziałem naszych absolwentów. Tak jak pani wspomniała do wykonania pierwszego koncertu poprosiliśmy Piotra Tarcholika, naszego wychowanka, który przywiózł ze sobą z Katowic Orkiestrę Sinfonia Galicya.
Poprosiłem o wykonanie dwóch słynnych dzieł Cztery pory roku Antonio Vivaldiego oraz Eine kleine nachtmusik Wolfganga Amadeusa Mozarta.

Tymi utworami zachwyca się publiczność na całym świecie, pod warunkiem, że wykonanie jest idealne i takiego słuchaliśmy. W Czterech porach roku Piotr Tarcholik grał partie solowe i kierował od pulpitu orkiestrą. Dziękując za entuzjastyczne przyjęcie publiczności Artyści wykonali na bis I część z Eine kleine nachtmusik. To był wspaniały wieczór.

         - Tak, obydwa utwory wykonane zostały znakomicie i dlatego publiczność byłe zachwycona. Wiele osób po koncercie podchodziło do Piotra Tarcholika i dziękowało za wspaniałą grę.

Turzańska 2025 Ork. GalicyaOrkiestra Sinfonia Galicya pod kierownictwem Piotra Tarcholika, fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Nie mogłam być na drugim i trzecim koncercie.

         - Podczas drugiego wieczoru wystąpił z recitalem Hyo Lee - urodzony w Seulu, zaledwie 18-letni pianista , który ma w swoim dorobku wiele koncertów i wyróżnień. Jednym z nich jest III nagroda w XII Międzynarodowym Konkursie „Arthur Rubinstein in Memoriam” w Bydgoszczy. Nagrodę zdobył mając 14 lat i tym samym stał się najmłodszym laureatem w historii tego konkursu. Hyo Lee występował już u nas w 2023 roku, w ramach zorganizowanej trasy koncertowej, w związku z przygotowaniami do im. Artura Rubiensteina. Grał wtedy w kilku szkołach w tej okolicy dysponujących fortepianami produkcji Steinway & Sons. Byliśmy wówczas pod wielkim wrażeniem. Ponieważ podczas każdej edycji Festiwalu im. Marii Turzańskiej jeden z koncertów jest recitalem fortepianowym, pomyśleliśmy aby w tym roku wystąpił Hyo Lee. Dodam, że ten młody pianista ukończył w ubiegłym roku studia w Paryżu, mieszaka w Warszawie i perfekcyjnie mówi po polsku.

Turzańska 2025 recital 3Hyo Lee - fortepian, fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

         Z wyprzedzeniem ustaliliśmy dzień występu na Festiwalu w Jarosławiu. Artysta wykonał bardzo trudny i w zasadzie obcy repertuar. Pierwszym utworem była Suita z baletu Dziadek do orzechów Piotra Czajkowskiego, w opracowaniu na fortepian Michaiła Pletniova, rosyjskiego pianisty, dyrygenta i kompozytora. Drugi utwór skomponował Marc-André Hamelin, kanadyjski pianista i kompozytor, którego polska publiczność miała okazję oklaskiwać chociażby podczas Festiwalu Chopinowskiego w Dusznikach-Zdroju. Jako trzeci Artysta wykonał wielkich rozmiarów dzieło, którego twórcą był Charles-Valentin Alkan, francuski kompozytor z kręgu chopinowskiego, żyjący w latach 1813 – 1888. Hyo Lee przedstawił, naszpikowaną trudnościami do granic możliwości, Symfonię na fortepian tego kompozytora składającą się z czterech części, a trwającą prawie pół godziny.
Znalazłem też informację, że Alkan Opracował VII Symfonię A-dur Ludwiga van Beethovena na cztery fortepiany i w tym układzie została ona wykonana w 1838 roku, a przy fortepianach zasiedli: Chopin z Gutmannem i Alkan z Zimermanem.
Po śmierci został zapomniany m.in. dlatego, że jego utwory były bardzo trudne i dopiero w latach 90. ubiegłego stulecia nastąpił renesans jego twórczości.
         Wysłuchaliśmy jeszcze dwóch etiud i Poloneza As-dur Fryderyka Chopina. Występ został bardzo życzliwie przez publiczność przyjęty i moje wcześniejsze obawy, że program będzie dla publiczności za trudny były zbędne.

Turzańska 2025 TrioCandlelight Trio - koncert w Sali Lustrzanej w Jarosławiu, fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Trzeci koncert zatytułowany został „Muzyka filmowa w blasku świec”.
- Ten koncert odbył się w Sali Lustrzanej, a wystąpiło Candlelight Trio w składzie Julia Zarzecka – skrzypce, Wiktoria Ciemierkiewicz – altówka, oraz Artur Chrobak – fortepian, a skrzypaczka i altowiolistka to nasze absolwentki. Wiktoria Ciemierkiewicz uczyła się grać na altówce w klasie pana Krzysztofa Swobody w Jarosławiu, a niedawno ukończyła studia w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie altówki prof. Piotra Reicherta. Julia Zarzecka jest także wychowanką pana Krzysztofa Swobody w klasie skrzypiec. Program wypełniła w całości wspaniała muzyka filmowa, a niezwykły nastrój podkreślał fakt, że sala oświetlona była jedynie kilkudziesięcioma świecami ustawionymi na schodach na estradę. Publiczności bardzo się ten koncert podobał.

Turzańska 2025 Finał soliściRenata Johnson-Wojtowicz - sopran i Rafał Bartmiński - tenor w pierwszej części  koncertu finałowego, fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Wykonawcy koncertu finałowego są także związani z Jarosławiem.

       - Solistka Renata Johnson-Wojtowicz jest pedagogiem naszej szkoły, a mieszka w Przemyślu i jest bardzo znana nie tylko w naszym środowisku, bo często koncertuje nie tylko na Podkarpaciu, a przez siedem lat była solistką Opery Śląskiej w Bytomiu. Z naszym regionem związany jest także pan Rafał Bartmiński, solista Opery Narodowej – Teatru Wielkiego w Warszawie.
Solistom towarzyszył zespół instrumentalny, który tworzyli muzycy Filharmonii Podkarpackiej: Robert Naściszewski – skrzypce, Aleksandra Jarosińska – altówka, Monika Bieda-Kapias – wiolonczela oraz dwoje pedagogów naszej szkoły – flecistka Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk, grająca także w tej orkiestrze i pianista Marcin Kasprzyk.
W programie znalazły się przede wszystkim arie i duety z oper i operetek, ale nie zabrakło także muzyki musicalowej, pieśni oraz utworów instrumentalnych.

Turzańska 2025 Finał OrkZespół instrumentalny w składzie: Robert Naściszewski - skrzypce, Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk - flet, Aleksandra Jarosińska - altówka, Monika Bieda - Kapias - wiolonczela i  Marcin Kasprzyk - fortepian,  fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Należy też podkreślić, że publiczność koncertu finałowego była zachwycona szlachetnie brzmiącym we wszystkich rejestrach sopranem Renaty Johnson-Wojtowicz i ciepłym tenorem Rafała Bartmińskiego, ich perfekcją, elegancją i ujmującym sposobem prezentacji na scenie. Gorąco oklaskiwane były także znakomicie wykonane utwory instrumentalne.
Jest Pan pomysłodawcą, szefem artystycznym Festiwalu im. Marii Turzańskiej i od początku prowadzi Pan wszystkie koncerty przybliżając publiczności wykonywane utwory oraz wykonawców. Pewnie po zakończeniu tegorocznej edycji pomyśli Pan kogo zaprosić na przyszły rok.

         - Pomysł powstał ponad 14 lat temu, a motywacją była nowa, piękna sala koncertowa z bardzo dobrym fortepianem w budynku Szkoły Muzycznej. To wtedy wykluł się Festiwal, a patronuje mu Maria Turzańska, słynna pianistka, która mieszkała w Jarosławiu i prowadziła w naszym mieście działalność pedagogiczną oraz organizowała koncerty.
         Czy za rok odbędzie się XV Festiwal? To zależy od nowych władz Ratusza. Ja jestem tylko szefem artystycznym tego wydarzenia, natomiast wszystkie sprawy finansowe i organizacyjne należą do Centrum Kultury i Promocji. Chwaliła pani świetną organizację festiwalu. Głośno mówi się w Jarosławiu, że ta placówka ma być niedługo zlikwidowana i połączona z Domem Kultury. Nie wiem jak to się dalej ułoży.

Szkoda by było, gdyby w znakomitej sali Zespołu Szkół Muzycznych przestały odbywać się koncerty, bo jest to obiekt dostosowany do wykonywania i odbioru muzyki poważnej.

         - Także założenie, które przyświeca nam od początku, żeby w tej Sali odbywały się między innymi koncerty w wykonaniu naszych artystów – w tym roku odbyły się trzy koncerty z udziałem absolwentów, a także pedagogów naszej szkoły. Należy mieć nadzieję, że tak się nie stanie.

Turzańska 2025 Finał wykonawcyWykonawcy koncertu finałowego XIV Festiwalu Muzyki fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu: zespół instrumentalny i na pierwszym planie soliści: Renata Johnson-Wojtowicz i Rafał Bartmiński, fot. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Kończymy naszą rozmowę z nadzieją na spotkanie podczas XV Festiwalu Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu za rok. Dziękuję za przybliżanie sylwetek kompozytorów i wykonawców podczas tegorocznej edycji.

        - Bardzo dziękuję za miłe spotkanie.

Zofia Stopińska

 

„Perły muzyki rozrywkowej” w Filharmonii Podkarpackiej

       „Perły muzyki rozrywkowej” tak zatytułowany został wyjątkowy koncert walentynkowy, który odbył się 14 lutego w Filharmonii Podkarpackiej. W programie znalazły się m.in. piosenki XX. lecia międzywojennego, musicalowe oraz utwory o miłości, a wśród nich: Już nie zapomnisz mnie, Przetańczyć całą noc, Pogoda ducha, Gorzko mi, I will always love you, Bella bella donna, Mexicana i inne przeboje będące już klasyką swego gatunku.
Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Mieczysław Smyda, śpiewali: Grażyna Brodzińska, Anna Sokołowska-Alabrudzińska i Michał Milowicz, a koncert prowadził Łukasz Lech.
Sala była wypełniona publicznością. Widownia została nawet powiększona kosztem sceny, bo w kanale orkiestrowym zamontowano dwa rzędy foteli, aby więcej osób mogło wysłuchać koncertu.
Gorąca owacja na zakończenie trwała długo.
       Zapraszam na spotkanie z Grażyną Brodzińską, nazywaną „pierwszą damą polskiej operetki”. Artystka była solistką teatrów muzycznych w Gdyni i Szczecinie, a także Operetki Warszawskiej i Teatru Muzycznego „Roma” oraz występowała gościnnie m.in. w Teatrze Wielkim w Warszawie i Kammeroper w Wiedniu.

Rozpoczynając rozmowę chcę podkreślić, że wielu melomanów Podkarpacia z niecierpliwością czekało na Pani koncert w Filharmonii.

        - Jestem bardzo szczęśliwa, że wystąpiłam w Filharmonii Podkarpackiej po długiej przerwie. Czas tak szybko płynie, że nie pamiętam, który to był rok, ale na pewno jeszcze przed pandemią. Zawsze na estradzie Filharmonii dobrze się czułam i świetnie mi się śpiewało. Publiczność jest cudowna, a w dodatku dzisiaj mamy święto zakochanych, stąd w programie tak dużo piosenek o miłości. Wielką prośbę kieruję szczególnie do panów, żeby przedłużyli ten dzień, najlepiej do 31 grudnia, a nie tylko 14 lutego byli dla nas kochani i żebyśmy były obdarowywane kwiatami do końca roku.

Po wysłuchaniu dzisiejszego koncertu i reakcji publiczności, twierdzę, że wszystkim mocniej serce biło za każdym razem, jak Pani pojawiała się na scenie. Chyba czuła Pani te nasze emocje.

       - O tak. Niewielka publiczność była obecna także na próbie, bo pojawili się młodzi ludzie, którzy nie mogli już kupić biletów na wieczorny koncert. Także były emocje. chociaż podczas próby nie śpiewaliśmy tak jak wieczorem, nie zmieniałam sukien i wszyscy byliśmy ubrani raczej na sportowo. Bardzo się cieszę, że młodzi ludzie też przychodzą do Filharmonii.
Podczas wieczornego koncertu daliśmy z siebie wszystko i ubraliśmy się odświętnie specjalnie dla Państwa. Zawsze podkreślam, że bez publiczności nie istniejemy i pragniemy, żebyście Państwo jak najdłużej chcieli nas oglądać i słuchać.

 

Dzisiaj słuchaliśmy przepięknych, niezapomnianych przybojów, ale przecież ma Pani w repertuarze partie operowe, operetkowe, musicalowe i piosenki ze światowego repertuaru. Kiedy zaczęła Pani występować z takim repertuarem?

         - Pierwszy raz zaczęłam śpiewać piosenki, kiedy usłyszałam jak Placido Domingo śpiewa tanga: Jalousie i Bésame mucho oraz wiele piosenek ze światowego repertuaru wykonywanych nie głosem operowym, ale trochę lżej.

Grażyna Brodzińska 01Grażyna Brodzińska podczas koncertu w Filharmonii Podkarpackiej, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Podziwiając artystów na scenie, słuchając z zachwytem muzyki, nie zdajemy sobie sprawy, jaką ciężką pracę wykonują. Przecież wiele godzin trzeba poświęcić przygotowując utwory, które mają być wykonane podczas koncertu.

        - Aby być w jak najlepszej formie, artysta muzyk musi pracować przez cały czas. Na przykład w czasie trwania pandemii nie było koncertów i podobnie jak inne kobiety robiłam porządki w domu, ale także przez cały czas ćwiczyłam, cały czas pracowałam nad głosem i jak pandemia się skończyła byłam w formie wokalnej. Może dlatego tak długo mogę występować, bo cały czas pracuję, nie osiadam na laurach i przygotowuję coś nowego. Cieszę się, że wybrałam zawód śpiewaczki, aktorki, tancerki . To sprawia mi ogromną radość. Nawet sobie pani nie wyobraża ile szczęścia dają mi występy na scenie i kontakt z publicznością.

Na scenie jest Pani bardzo skupiona podczas wykonania każdego utworu. Każda fraza, każda nuta jest wykonana najlepiej jak Pani potrafi. Wszystkich zachwycają piękne suknie i taniec.

        - To jest profesjonalizm aż do bólu. Jestem bardzo, a może nawet za bardzo krytyczna jeżeli chodzi o swoją osobę. Zawsze wydaje mi się, że mogło by być jeszcze lepiej. Nie chcę zawieść publiczności, która przychodzi na moje koncerty. Staram się, żeby wszystko co robię było na najwyższym poziomie. Żeby publiczności wydawało się, że to jest muzyka lekka, łatwa i przyjemna.

Można powiedzieć, że zawsze muzyka otaczała Panią muzyka.

        - Już w wózeczku byłam zabierana przez rodziców do teatru, bo moi rodzicie byli świetnymi artystami – śpiewakami. Podobno podczas prób i spektakli nie przeszkadzałam, bo albo słuchałam, albo spałam. Później siedząc na kolanach ciotek i wujków na widowni podczas przedstawień uciszałam publiczność kaszlącą i kichającą, bo wiedziałam, że powinna być kompletna cisza.
        Uczyłam się w szkole baletowej, później w Studium Wokalno-Aktorskim im. Danuty Baduszkowej w Gdyni nauczyłam się wszystkiego, uczęszczając codziennie od 8-mej rano do wieczora na przedmioty, które były w szkołach: teatralnej, muzycznej, baletowej. Jednocześnie rozpoczęłam już praktykę na scenie, bo byłam angażowana do udziału w spektaklach. To była dobra szkoła.
Zawsze chciałam występować na scenie i kontynuować zawód, który tak wspaniale wykonywała moja mama.

Grażyna Brodzińska 04Grażyna Brodzińska podczas koncertu w Filharmonii Podkarpackiej, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

To wszystko było i jest możliwe także dzięki temu, że w Pani życiu także panuje harmonia.

         - To prawda, ale dla niektórych może jestem nudną artystką, ponieważ w moim życiu prywatnym, w moim domu ciągle jest dobrze, żadnych sensacji – czyli Brodzińska jest nudna. Spokojnie żyje, pracuje, nic sensacyjnego w jej życiu się nie dzieje i ciągle jest w formie. Jak ona to robi?

Jest Pani szczęśliwą artystką, bo nie ma Pani tremy.

         - Niestety, muszę się przyznać, że mam tremę. Im dłużej występuję tym gorzej, bo wiem, że nie mogę zawieść publiczności. Bo jak jest człowiek młody i rozpoczyna karierę, to nawet jak coś gorzej wykona – można to tłumaczyć małym doświadczeniem, a ja już nie mogę tak powiedzieć. Głos jest żywym instrumentem i różne rzeczy mogą się wydarzyć.
Na szczęście mam tremą tylko za kulisami. Wtedy szukam spokojnego miejsca, jestem bardzo skupiona, chociaż ręce mi się trzęsą. Jak wychodzę na scenę, zapominam o wszystkim, natychmiast znika trema i jestem w swoim żywiole.

Nawiązuje Pani świetny kontakt z publicznością. Tak było dzisiaj.

         - Tak, bo odbieram od publiczności radość i uśmiechy. Cieszę się, że przyszli Państwo na koncert i wspólnie się bawimy. Jest nam z sobą dobrze. Przeżywamy chwile radości, ale także chwile pełne smutku i rozterek, bo życie nie jest usłane samymi różami, nieraz są także kolce.

Grażyna Brodzińska 03Soliści koncertu "Perły muzyki rozrywkowej" : Łukasz Lech (słowo), Grażyna Brodzińska, Michał Milowicz, Anna Sokołowska - Alabrudzińska, Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej dyr. Mieczysław Smyda, fot, z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Ważna jest także dobra współpraca z dyrygentem i orkiestrą oraz z pozostałymi solistami.

         - Na szczęście znamy się dobrze wszyscy. Z muzykami Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej znamy się doskonale od wielu lat. Występowaliśmy razem prawie co roku i dopiero teraz była dłuższa przerwa. Kolegów śpiewających i dyrygenta też znam. Wszyscy się lubimy, szanujemy, znamy swoją wartość i dobrze się czujemy zarówno na scenie, jak i za kulisami.

Bardzo dziękuję za wspaniały wieczór. Mam nadzieję, że jest Pani zadowolona, chętnie przyjmie Pani kolejne zaproszenie i niedługo będzie okazja do następnego spotkania w Rzeszowie.

         - Jestem bardzo zadowolona i chętnie przyjmę kolejne zaproszenie. Dziękuję za gorące przyjęcie i życzę wszystkim zdrowia, szczęścia i miłości.

Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka zaprasza - MUZYKA POŁUDNIOWOAMERYKAŃSKA

BOOM 27 lutego 2025r., czwartek, godz. 19:00
SALA KONCERTOWA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
EVANDRO MATTÉ – dyrygent

W programie:
A. Nepomuceno – Batuque
C. Guerra-Peixe – Suíte Pernambucana nr 2
F. Braga – Episódio Sinfônico
H. Villa-Lobos – Chôros nr 6

BRAZILIAN PARTY!
Brawurowo, zmysłowo i tanecznie – tak można w trzech słowach oddać charakter tego wyjątkowego koncertu. Evandro Matté brazylijskie rytmy i melodie ma we krwi – kapelmistrz, który poprowadzi Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej – jest dyrektorem artystycznym i dyrygentem Orkiestry Symfonicznej Porto Alegre, Orkiestry Kameralnej Theatro São Pedro i Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego SESC z siedzibą w Pelotas.
To on zabierze melomanów w egzotyczną podróż do świata brazylijskiej muzyki różnych okresów i stylów. Na dobry początek zabrzmi ogniste Batuque A. Nepomuceno, będzie też porywająca Suta Pernambucana nr 2 C. Guerra-Peixe, liryczne Episódio Sinfônico F. Bragi i zachwycający Chôros nr 6 H. Villa-Lobos.

EVANDRO MATTÉ
Dyrektor artystyczny i dyrygent OSPA (Orkiestra Symfoniczna Porto Alegre), orkiestry Teatru São Pedro i Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego „SESC”. Pierwszy kontakt Evandra z muzyką pojawił się poprzez naukę gry na trąbce, kiedy miał 7 lat, a w wieku 15 lat był już częścią Orkiestry Symfonicznej Caxias do Sul, w swoim mieście rodzinnym. Studiował na Akademii Muzycznej OSPA (Orkiestra Symfoniczna Porto Alegre) i mając 19 lat objął stanowisko trębacza OSPA. Po ukończeniu studiów muzycznych na Universidade Federal do Rio Grande do Sul (UFRGS – “Uniwersytet Federalny Rio Grande do Sul”), robił specjalizację na Uniwersytecie Georgia (USA) i w Conservatoire de Bordeaux (Francja). Przyciągnięty dyrygowaniem orkiestrą, w 2006 roku zaczął pełnić rolę dyrygenta. Evandro współpracuje z wielkimi solistami ze scenariusza muzyki koncertowej. Jego repertuar jest dość szeroki i zróżnicowany, obejmujący barok, sacrum, muzykę klasyczną, muzykę nową, operę oraz programy muzyki rozrywkowej. Matté pracuje z orkiestrami w Brazylii, Argentynie, Portugalii, Chinach, Republice Czeskiej, Niemczech, we Włoszech i w Urugwaju. Był dyrektorem muzycznym i dyrygentem płyty CD “Unisinos Anchieta Orchestra”, która zawierała utwory muzyczne Astora Piazzolli, Carlosa Gomesa i Edwarda Elgara. Od 2011 roku promuje w Pelotas jeden z największych festiwali muzyki koncertowej z Ameryki Łacińskiej, Międzynarodowy Festiwal Muzyczny SESC, którego jest dyrektorem artystycznym. Festiwal gromadzi ponad 50 nauczycieli z 12 różnych krajów, 350 studentów z Brazylii i Ameryki Łacińskiej. Niektórzy nauczyciele na festiwalu są pochodzenia francuskiego. Evandro uczył “zarządzania kulturą” na studiach licencjackich na Uniwersytecie Unisinos (Uniwersytet w “Vale dos Sinos”) i był koordynatorem kursu w ramach specjalizacji zarządzanie kulturą. Oprócz szeroko zakrojonego szkolenia w zarządzaniu kulturą, znajomości ustawy o zachętach kulturalnych i administracji publicznej, ukończył również studia podyplomowe w zarządzaniu biznesem. Francuski rząd przyznał mu tytuł “Chevalier de Lódre des Arts et des Lettres”.

Biuro Koncertowe
Filharmonii Podkarpackiej
im. Artura Malawskiego w Rzeszowie
tel. + 48 17 862 85 07
www.filharmonia.rzeszow.pl

Jak grać, żeby porwać publiczność ?

       Na długo pozostanie w pamięci melomanów koncert, który odbył się 17 stycznia 2025 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Partie solowe w Symfonii hiszpańskiej d-moll op. 21 Eduarda Lalo wykonał Jakub Jakowicz, wybitny skrzypek, kameralista i pedagog, profesor UMFC w Warszawie oraz AM w Katowicach. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował jego wychowanek Szymon Naściszewski, absolwent Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, który dyrygenckie szlify zdobywał pod kierunkiem Łukasza Borowicza w Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie.
        Wypełniająca szczelnie salę koncertową publiczność od pierwszych taktów była oczarowana grą Jakuba Jakowicza. Bardzo osobistą kreacją, cudownym brzmieniem instrumentu, idealną intonacją i niezwykłą precyzją we wszystkich rejestrach, a także ścisłą współpracą z dyrygentem i orkiestrą. Ta współpraca przez cały czas była wprost idealna, a to przełożyło na bardzo dobre proporcje pomiędzy partią solisty i towarzyszącej orkiestry pod wprawną batutą dyrygenta.
Za długie i gorące brawa Jakub Jakowicz podziękował publiczności rewelacyjnie wykonanym Kaprysem polskim Grażyny Bacewicz. Warto podkreślić, że 17 stycznia minęła 56 rocznica śmierci tej wybitnej kompozytorki i skrzypaczki.
        Ten wyjątkowy wieczór zaliczymy z pewnością do wydarzeń jubileuszowego sezonu artystycznego Filharmonii Podkarpackiej.
Bardzo się cieszę, że w dniu koncertu pan Jakub Jakowicz znalazł czas na rozmowę i mogę Państwa zaprosić na spotkanie.

Symfonia hiszpańska Eduarda Lalo to utwór zachwycający publiczność na całym świecie, ale zgodzi się Pan ze mną, że nie jest on łatwy dla wykonawców, a szczególnie dla solisty.

         - To nasz kanon skrzypcowy, można powiedzieć karnawałowy i w dobrym czasie został zaprogramowany. Ten utwór ma wiele twarzy, bo na przykład piąta część utworu jest probierzem technicznym, a poprzedza go część wolna, która jest w zasadzie pięknym, pełnym wstrząsającego patosu marszem pogrzebowym. Podobnie jak te części, na hiszpańskich motywach oparte są również pierwsze trzy części . To bardzo różnorodny utwór, w którym współpraca z orkiestrą jest przez cały czas konieczna. Motywy się przeplatają, instrumenty dęte drewniane grają je razem z solistą.   To jest bardzo pojemny utwór na interpretację, można go grać w różnych tempach. Doskonale odnajdują się w nim młodzi soliści ścigając się z orkiestrą, a także starsi, którzy wykonując go w wolniejszych tempach podkreślając harmonię i frazy. Ważny jest rodzaj dźwięku, elegancja, wyczucie energii i tańca. Ważne jest aby towarzysząca soliście orkiestra grała piękną, szlachetną barwą.

Można stwierdzić, że koncertuje Pan na estradzie już kilkadziesiąt lat, bo rozpoczął Pan mając 11 lat, a kiedy w włączył Pan do repertuaru Symfonią hiszpańską?

         - Uśmiecham się, bo koncertuję od 30 lat, a Symfonia hiszpańska była jednym z pierwszych utworów, mogłem mieć wtedy 16 lat. Wykonałem ją także podczas egzaminu dyplomowego na studiach – grałem Koncert skrzypcowy Aleksandra Głazunowa i Symfonię hiszpańską Eduarda Lalo.

17.01.2025 Jakub Jakowicz skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego 2Jakub Jakowicz - skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Przystępując do uczenia się większości utworów, można wcześniej posłuchać nagrań. Na przykład dobrych nagrań Symfonii hiszpańskiej jest bardzo dużo. Jak zagrać znany utwór, żeby zachwycić publiczność, żeby wykonanie nie było takie samo jak nagrania?

        - To pytanie ciągle sobie zadajemy. Jak grać, żeby porwać publiczność ? To jest dobre słowo, bo ten utwór jest bardzo komunikatywny i ma potencjał, żeby być porywającym.
        Podstawą w naszym podejściu do powinna być moja własna interpretacja, jak ja to słyszę i czuję, jak sobie to wyobrażam. Wymaga to wiele trudu, ale trzeba tę interpretację odnaleźć.
Prosty przykład - jeśli ktoś mówi coś od siebie, to reagujemy na ten przekaz zupełnie inaczej, niż na udawane interpretacje. Jeśli ktoś gra od serca to wówczas udziela się to słuchaczom, widzom.

Zdarza się, że wytrawny słuchacz po wysłuchaniu nagrania może poznać wykonawcę.

       - To byłoby idealne, że po stylu wykonawczym poznajemy artystę – po dźwięku, po wibracji, po sposobie interpretacji. U skrzypków tych elementów jest kilka: dźwięk, vibrato, specyficzne glissanda, portamenta, rodzaj ekspresji, akcenty. Wynika to wszystko z natury, z charakteru, temperamentu… Z biegiem lat doceniam to, że są różne podejścia, każdy ma swoje własne i dzięki temu utwór żyje, bo za każdym razem wykonanie jest inne.

Dzisiejszy koncert jest szczególny, bo na estradzie spotkają się mistrz i uczeń.

        - To niesamowite spotkanie, bo Szymon Naściszewski, świetny skrzypek i jak się okazuje fantastyczny dyrygent prowadził koncert. Szymon skończył studia u mnie na skrzypcach, a później studiował jeszcze w Niemczech i spokojnie mógłby wiązać swoje życie artystyczne ze skrzypcami. Zafascynowała go jednak dyrygentura i podjął trudne studia. Ciągle mnie dziwi, że mój student jest już po kolejnych studiach (śmiech)…
       Fantastycznie mi się gra z Szymonem i podziwiam jego świetną rękę i doświadczenie w pracy z orkiestrą. Jest fantastycznym akompaniatorem i świetnie prowadzi zespół, bo zna materię skrzypiec, a także Symfonię hiszpańską. To przemiłe spotkanie na estradzie i bardzo się z niego cieszę.

Prowadzi Pan bardzo intensywną działalność artystyczną. Niedawno, bo na początku listopada minionego roku, byłam na znakomitym koncercie kameralnym, który odbył się w sali Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Wystąpiło trio fortepianowe, które działa od niedawna.

      - Gramy od niedawna z Szymonem Nehringiem (fortepian) i Marcinem Zdunikiem (wiolonczela). Myślimy o dłuższej współpracy, bo dobrze nam się gra razem gra i chcemy budować repertuar triowy, który jest wspaniały. Moi partnerzy są wybitnymi muzykami, w nadzwyczajny sposób grają i rozumieją muzykę. Wspólna gra bardzo nas inspiruje.
Z Marcinem Zdunikiem gramy też często w innych kameralnych składach – m.in. z pianistami Pawłem Wakarecym, Grzegorzem Manią i z Łukaszem Chrzęszczykiem…
       Możemy tworzyć bardzo ciekawe programy i się rozwijać. Staramy się grać jak najwięcej muzyki mniej znanej. Ostatnio nagraliśmy Kwintet oraz Suitę polską Szymona Laksa, a z wydarzeń solowych największym było prawykonanie jesienią ubiegłego roku, zadedykowanego mi Koncertu na skrzypce i orkiestrę skomponowanego przez Marcina Markowicza, skrzypka, kompozytora i koncertmistrza Orkiestry Radiowej w Warszawie, dyrektora artystycznego Festiwalu Ensemble, który odbywa się co roku w Radziejowicach. Marcin Markowicz jest założycielem i drugim skrzypkiem "Lutosławski Quartet" oraz skrzypkiem w "Jazz Band Młynarski-Masecki". Interesuje się wieloma stylami muzycznymi , które w jego utworach przenikają się nawzajem.
       W jego Koncercie na skrzypce i orkiestrę , który prawykonałem w Narodowego Forum Muzyki Filharmonii Wrocławskiej możemy znaleźć wpływy muzyki Witolda Lutosławskiego, trochę swingu, a nawet inspiracje utworami zespołu Pink Floyd i muzyki rap. Przepiękny, bardzo ciekawy i wzruszający utwór.

Wracając jeszcze do koncertu w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Rozpoczęło go jedno z najwspanialszych dzieł kameralnych – Trio fortepianowe B-dur op. 97, zwane „Arcyksiążęcym” Ludwiga van Beethovena, zaś ukoronowaniem wieczoru była znakomita kreacja Tria fortepianowego C-dur op. 87 Johannesa Brahmsa. Środkowy człon stanowiło pełne ciekawych pomysłów i melodii prawykonane podczas tego wieczoru Trio fortepianowe Marcina Zdunika. Trzeba podkreślić, potrafiliście zainteresować publiczność utworem, który zabrzmiał na estradzie po raz pierwszy. Był równie gorąco oklaskiwany.

       - To jest siła kompozytorów współczesnych, którzy tworzą muzykę komunikatywną, zrozumiałą dla publiczności, a jednocześnie ambitną i twórczo ciekawą, wykorzystującą instrumenty w sposób mistrzowski. Zawiera ona pewne kody, którymi się posługujemy na co dzień i w tym jest jej siła.

RJM 2024 Koncert Nehring Jakowicz Zdunik 1Trio fortepianowe w składzie: Szymon Nehring - fortepian, Jakub Jakowicz - skrzypce i Marcin Zdunik - wiolonczela podczas koncertu finałowego Rzeszowskiej Jasieni Muzycznej 2 listopada 2024 roku sali Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, fot. TwojKadr.com

Jak się nauczyć nowego utworu czasami w bardzo krótkim czasie. Wykonawcy otrzymują zapis nutowy i nie mogą wcześniej sięgnąć po nagranie.

       - Najlepiej dużo ćwiczyć i dobrze czytać nuty. Bardzo pomaga obecność kompozytora, który może nam powiedzieć czym się inspirował. Te nowe kompozycje są skomplikowane, ale jak powiedziałem, bazują one na pewnym zestawie kodów, rytmów i harmonii, które są zrozumiałe.
Trio Marcina Zdunika najpierw każdy z nas ćwiczył sam, a potem mieliśmy kilka prób, podczas których powstała ta interpretacja. Szymonowi i mnie pomogła obecność Marcina, fakt, że był jednym z wykonawców. Ponadto wszyscy bardzo dobrze się rozumiemy.

W ostatnich miesiącach ubiegłego roku dużo Pan podróżował. Z Rzeszowa poleciał Pan do Stanów Zjednoczonych , a potem chyba do Finlandii i Estonii…

       - To jest taki zawód, że jak się ma szczęście i zaproszenia, to się dużo podróżuje. W Stanach Zjednoczonych występowałem z koncertami w ramach organizowanego przez Grzegorza Manię w Nowym Jorku „Rathaus Festiwal”. Grzegorz oprócz tego, że jest znakomitym pianistą, jest świetnym organizatorem i stworzył Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów, które bardzo prężnie działa. Jest bardzo inspirującą muzyków postacią, bo pokazuje podejście, które już dawno istnieje w krajach anglosaskich i w ogóle na zachodzie.
        Tam młody muzyk musi działać – organizować koncerty, festiwale i zapraszać innych muzyków po to, żeby zaistnieć, grać i znaleźć się w wielkim oceanie muzyki. Staram się moich studentów uczyć aktywnego patrzenia na zawód muzyka. Za przykład podaję jedną z londyńskich uczelni, w której aby otrzymać dyplom ukończenia, w czasie ostatniego roku studiów trzeba zorganizować sobie i wykonać pięć koncertów.

Latem był Pan w Australii.

       - Było bardzo zimno, bo w sierpniu w Australii jest zima, wprawdzie w Sydney było około 20 stopni, ale w Melbourne, gdzie byłem na zaproszenie Australijskiej Akademii Narodowej było faktycznie zimno. Fantastyczny kraj, fantastyczna akademia i fantastyczni, utalentowani studenci. Prowadziłem kurs mistrzowski dla studentów klasy skrzypiec, grałem też w orkiestrze, grałem partie solowe i prowadziłem orkiestrę. Graliśmy też ze studentami koncert z dwoma kwintetami – Franza Schuberta i Witolda Maliszewskiego. Kwintet Maliszewskiego był przez lata zapomniany, a teraz zyskuje uznanie. Studenci są przyzwyczajeni do szybkiej pracy i do występów przed publicznością. Byłem tym zaskoczony, bo u nas często jest tak, że studenci są na bardzo wysokim poziomie technicznym, ale nie mają okazji do grania , zostajemy z tymi umiejętnościami w akademiach. Często brakuje praktyki, która jest najważniejsza, bo pozwala się dzielić studentom swoimi umiejętnościami z szerokim gronem publiczności. Miałem też parę koncertów w całej Australii, podczas których towarzyszył mi Paavali Jumppanen, wybitny fiński pianista, który od 2021 roku pełni funkcję dyrektora artystycznego Australijskiej Akademii Narodowej w Melbourne. Był to bardzo ciekawy, owocny i świetnie zorganizowany wyjazd.
       Wspomnę jeszcze, że poznałem Paavaliego dzięki Festiwalowi Ensemble, który odbywa się w Radziejowicach i stąd ta nasza współpraca, która także zaowocowała nagraniem płyty, z utworami Ernesta Chaussona – Poematem z fortepianem i kwartetem oraz Koncertem na skrzypce, fortepian i kwartet. Płyta ukaże się w marcu tego roku.
Planujemy, że w przyszłym roku wykonamy te utwory podczas kilku koncertów w Polsce.

17.01.2025 Jakub Jakowicz skrzypce i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Szymona Naściszewskiego 3Szymon Naściszewski - dyrygent i Jakub Jakowicz - skrzypek i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej po wykonaniu Symfonii hiszpańskiej w Rzeszowie, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej.

Może będzie okazja posłuchać tych utworów na żywo w Filharmonii lub podczas Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, bo po udanym koncercie zechce Pan wrócić do Rzeszowa.
       - Oczywiście, z wielką przyjemnością. Dla muzyka ponowne zaproszenia są najważniejsze.

Bardzo dziękuję za spotkanie i mam nadzieję na następne.

        - Ja także bardzo dziękuję.

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS