Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Słowiańskie pejzaże w Filharmonii Podkarpackiej

"Słowiańskie pejzaże" - tak zatytułowany został koncert abonamentowy, który odbędzie się w Filharmonii Podkarpackiej 10 lutego 2017r. o 19:00.

W programie znajdą się dzieła, które powstały w XX wieku. Preludium symfoniczne "Polonia" op. 76 (1905) - to utwór brytyjskiego kompozytora Edwarda Elgara, ale brzmi znajomo, bo został oparty na kilku polskich pieśniach patriotycznych z wiodącym motywem "Warszawianki 1905 roku".  Interesującym punktem programu będzie także Koncert gotycki (1951) - Andrzeja Panufnika, który powstał jako ilustracja muzyczna do filmu "Wit Stwosz". W tym neoklasycznym utworze kompozytor nawiązał wyraźnie do wczesnobarokowego okresu muzyki polskiej, tworząc dzieło o archaicznym charakterze. Zwieńczeniem wieczoru będzie II Symfonia e-moll op. 27 (1908) - Sergiusza Rachmaninowa. Każda nuta dzieła potwierdza słowa rosyjskiego mistrza: "Muzyka powinna wyrażać ojczyznę kompozytora, jego miłości, religię, książki, które wywarły na niego największy wpływ, obrazy, które kocha".

Partie solowe wykona wyśmienity trębacz Igor Cecocho. Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyryguje Ian Hobson.

Fryderyk Chopin - Pieśni

FRYDERYK CHOPIN - PIEŚNI

Całe nagranie jest zainspirowane wizją artystyczną młodego pianisty - Błażeja Kwiatkowskiego. Kolejną ciekawostką jest instrument na którym gra - fortepian marki Broadwood z 1847 roku ( na takim instrumencie grywano w czasach Fryderyka Chopina). Brzmienie tego fortepianu podkreśla zwłaszcza pieśni w tonacjach minorowych nadając im rzewnego brzmienia. Ciekawie brzmią również fragmenty staccatowe, co daje ekspresji bitewnym rytmom.

Dźwięk Broadwooda posiada krótki rezonans, co lokuje te pieśni jakby w pustej przestrzeni, a taką jest dla nas przeszłość w której powstały. Same kompozycje pozostają dla nas niezapomniane i kochane szczerze, czego dowodem jest ta płyta. Wykonawcami "Pieśni" F. Chopina są: Justyna Reczeniedi (sopran); Elżbieta Nowatorska - Leśniak ( sopran); Marcin Bronikowski ( baryton) oraz Błażej Kwiatkowski (fortepian)

Justyna Reczeniedi (sopran) - doktor nauk w dziedzinie wokalistyki. Była ostatnią uczennicą niezapomnianej Bogny Sokorskiej. Ukończyła z wyróżnieniem Akademię Muzyczną im. F. Chopina w Warszawie w klasie śpiewu prof. Zdzisławy Donat oraz polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim. Debiutowała w 2004 roku w operze "Cosi fan tutte" W. A. Mozarta ( partia Fiordiligi) w Warszawskiej Operze Kameralnej i jest związana z tą sceną. Prowadzi aktywną działalność koncertową. Współpracuje z reżyserem Maciejem Michalskim, prekursorem łączenia współczesnego obrazu z klasycznym śpiewem w formie wideoklipu.

Elżbieta Nowotarska - Leśniak (sopran) studiowała śpiew na Uniwersytecie Sztuki w Berlinie oraz na Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu. Swoje umiejętności doskonaliła na licznych kursach wokalnych u m.in  Fedory Barbieri, Teresy Żylis - Gary, Iriny Gavrilovici. Obecnie jej opiekunem artystycznym jest Jagna Sokorska - Kwika

Marcin Bronikowski ( baryton) ukończył Liceum Muzyczne im. K. Szymanowskiego w Warszawie w klasie trąbki. Tam też rozpoczął prywatną naukę śpiewu u wybitnej śpiewaczki Jadwigi Dzikówny. W 1992 roku otrzymał dyplom z wyróżnieniem w Konserwatorium w Sofii (klasa prof. Rusko Ruskova) Następnie doskonalił się w Accademia Rossiniana w Pesaro pod kierunkiem Alberto Zeddy oraz w mediolańskiej La Scali u Carlo Bergonziego.

Artysta zadebiutował w wieku 24 lat na scenie Opery Narodowej w Sofii jako Figaro w "Cyruliku Sewilskim" G. Rossiniego.

Jako pierwszy polski baryton debiutował na scenie Królewskiej Opery Covent Garden w Londynie partią Fandiniego w "Kopciuszku" G. Rossiniego.

Błażej Kwiatkowski ukończył z wyróżnieniem studia pianistyczne w Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu w klasie prof. Andrzeja Tatarskiego. W ramach wymiany programu Erasmus, kształcił się w Konserwatorium im. J. Haydna w Eisenstadt pod kierunkiem Stanisława Tichonowa . Obecnie jest słuchaczem III roku studiów doktoranckich w Akademii Muzycznej w Poznaniu pod opieką artystyczno - naukową prof. Waldemara Andrzejewskiego

Wszystkie "Pieśni" Fryderyka Chopina powstały do wierszy znanych kompozytorowi poetów.  o dziełach tych nikt poza rodakami nie słyszał. Dopiero w roku 1857 Juliuszowi Fontanie (przyjacielowi Chopina) udało się doprowadzić do edycji 17 pieśni w Berlinie, u A. M. Schlesingera. W 1859 roku nakładem firmy Gebethner i Wolff ukazały się w Warszawie, bez "Śpiewu z mogiły" wstrzymanego przez cenzurę, jako "Zbiór śpiewów polskich z towarzyszeniem fortepianu kompozycji Fryderyka Chopina"

Ostatecznie liczbę "Pieśni" ustalono na 20 utworów. Ich wydanie znalazło się, jako tom XVII, w tak zwanej złotej serii "Dzieł wszystkich" F. Chopina publikowanych przez PWM i Instytut Fryderyka Chopina w 1951 roku. Stało się podstawą wielu wykonań koncertowych i nagrań płytowych.

FRYDERYK CHOPIN

PIEŚNI/SONGS

Elżbieta Nowatorska-Leśniak - sopran

Justyna Reczieniedi - sopran

Marcin Bronikowski - Baryton

Błażej Kwiatkowski - fortepian

1. Piosenka litewska WN NE 38

2. Hulanka WN NE 32

3. Życzenie WN NE 21

4. Moja pieszczotka WN NE 51

5. Czary WN NE 31

6. Dumka(Nie ma czego trzeba) WN NE 57

7. Gdzie lubi WN NE 22

8. Precz z moich oczu WN NE 33

9. Śliczny chłopiec WN NE 54

10. Mazur ( z albumu Vaclava Hanki) WN NE 17 a

11. Wojak WN NE 34

12. Poseł WN NE 30

13. Smutna rzeka WN NE 39

14. Nie ma czego trzeba WN NE 57

15. Wiosna WN NE 52

16. Pierścień WN NE 50

17. Śpiew z mogiły - Leci liście z drzewa WN NE 49

18. Narzeczony WN NE 40

19. Dwojaki koniec WN NE 58

20.  Z gór, gdzie dźwigali ( Melodia) WN NE 61

DUX, DUX 1282, 2016

reżyser nagrania, montaż i mastering - Katarzyna Rakowiecka - Rojsza / Sarton

Płytę poleca Anna Stopińska - Paja

Tadeusz Szlenkier w Filharmonii Podkarpackiej

Zofia Stopińska : Rozmawiamy po koncercie w Filharmonii Podkarpackiej i serdecznie gratuluję Panu tego występu. Jestem pod ogromnym wrażeniem zarówno pięknego głosu, jak i umiejętności aktorskich.

Tadeusz Szlenkier : Bardzo dziękuję za ciepłe słowa.To był bardzo sympatyczny wieczór, nie tylko dlatego, że wystąpiłem razem z wielką gwiazdą -  panią Grażyną Brodzińską, ale także dlatego, że publiczność tak gorąco nas przyjęła. Dla mnie to był powrót i nawiązanie do koncertów, które były organizowane i prowadzone przez śp. Bogusława Kaczyńskiego, którego nie ma z nami już rok i nadal trudno nam wszystkim uwierzyć w Jego nieobecność. Ten rok minął bardzo szybko. Było już wiele koncertów i wydarzeń upamiętniających tę wspaniałą postać, ale ciągle go wspominamy i będziemy wspominać, bo takiej osobowości należy się pamięć i wspomnienie, a najlepszym sposobem żeby o nim pamiętać, to jest organizowanie koncertów, które są, takie jak On robił, na najwyższym poziomie z repertuarem, który kocha publiczność i my sami lubimy występować w tych największych przebojach muzyki operowej, operetkowej, pieśniach i piosenkach. Nigdy się nie broniłem przed śpiewaniem szerokiego repertuaru, bo to interesuje największe grono odbiorców.

Z. S. : Dobrze pamiętam jak rozpoczynał Pan swoją karierę i zapowiadał Pana występy Bogusław Kaczyński. Ta wielka przyjaźń, bo tak możemy powiedzieć, trwała kilkanaście lat.

T. Sz. Akurat tak się złożyło, że na samym początku - użyjmy tego szumnego słowa  - kariery, miałem wielki zaszczyt i szczęście poznać pana Bogusława i zostać włączonym do grupy artystów z którymi często występował. Wszystko się zaczęło w 2003 roku w Krynicy, później podróżowaliśmy z koncertami po całej Polsce i wielokrotnie występowaliśmy także za granicą. To były dla mnie bardzo ciekawe doświadczenia, w ostatnich latach także smutne, bo pan Bogusław zmagał się z ciężką chorobą i w tej walce zwyciężał. Po pierwszym udarze powrócił do intensywnej aktywności artystycznej i wiem, że bardzo wielu osobom w tym czasie pomógł, dajac świadectwo, że można się pozbierać po takiej katastrofie zdrowotnej i można robić to samo co się robiło tak samo dobrze jak przedtem. To było bardzo budujące, jak pan Bogusław wbrew różnym słabościom i ograniczeniom wynikającym z choroby, podjął ten wielki trud i kontynuował prowadzenie koncertów. To był chyba najintesywniejszy okres koncertowy w moim życiu i zawdzięczam to panu Bogusławowi Kaczyńskiemu.

Z. S. : Kiedy zaczęła się Pana przygoda ze śpiewem, bo przecież najpierw ukończył Pan filozofię na Uniwersytecie Warszawskim.

T. Sz.: Śpiewu zacząłem się uczyć stosunkowo późno i wcześniej rozpocząłem studia o których pani wspomniała. Ukończyłem je i bardzo się cieszę z mojego tytułu magister filozofii, natomiast w pewnym momencie zdecydowanie związałem swoją przyszłość ze śpiewem.  W Warszawie skończyłem szkołę muzyczną II stopnia przy  ulicy Bednarskiej i postanowiłem kontynuować naukę śpiewu. Rozglądałem się za studiami na jakiejś europejskiej uczelni, ale tak się szczęśliwie złożyło, że mogłem wyjechać na studia do Stanów Zjednoczonych i przez dwa lata studiowałem na wydziale wokalno-aktorskim na Yale University. Nie było łatwo, ale wszystkim życzę takich doświadczeń. To był pierwszy okres, kiedy byłem zdany wyłącznie na siebie. Jak nie zarobiłem, to nie zjadłem - dosłownie tak było. Ale to był piękny czas, który wspominam z wielkim rozrzewnieniem. To są takie doświadczenia, które pozostają na zawsze.

Z. S. : Z pięknym głosem i pasją do śpiewu już się Pan urodził, natomiast talent trzeba rozwijać i nie może tego człowiek robić sam. Trzeba mieć mistrza.

T. Sz. : Powiem inaczej - mistrzów się tylko miewa czasem. Ja akurat miałem wielkie szczęście, że spotkałem takie osoby, które bardzo dużo mi pomogły. Przede wszystkim muszę powiedzieć o profesorze Romanie Węgrzynie - moim mistrzu, z którym na początku stycznia świętowaliśmy jubileusz 60 - lecia pracy artystycznej i 90-te urodziny, w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie. Na szczęście  mój mistrz cieszy się dobrym zdrowiem, co raduje wszystkich wychowanków i przyjaciół. Przez cały czas korzystam z Jego doświadczenia, chociaż teraz spotykamy się troszkę rzadziej, bo kiedyś spotykaliśmy się codziennie na lekcjach śpiewu, natomiast zawsze bardzo sobie cenię wszystkie jego wskazówki. Każdemu życzę takiego mistrza, na którym można zawsze polegać. Chcę też wspomnieć o pani profesor Annie Pawluk i panu Lesławie Pawluku z Warszawy. Pani profesor jest wybitną pianistką - kameralistką, która całe życie pracowała z największymi śpiewakami z całego świata. Czuję się bardzo zaszczycony, że kiedyś zechciała pracować ze mną i dotychczas się spotykamy. Jak przygotowuję jakąś nową partię, czy odświeżam jakieś utwory,  to pani Anna Pawluk jest pierwszą osobą do której się zgłaszam. Podczas studiów w Stanach Zjednoczonych uczyłem się pod kierunkiem Richarda Crossa - wybitnego amerykańskiego basa, który ma za sobą wielką międzynarodową karierę. To też jest kontakt, który  przetrwał, chociaż to było parę lat temu i dzielą nas tysiące kilometrów. Pani prof. Doris Cross i pan prof Richard Cross przyjeżdżają do Polski w charakterze wykładowców na kursach wokalnych w Akademii Operowej w Warszawie. Przeważnie raz w roku spotykamy się i jest okazja, aby porozmawiać.

Z. S. : Po powrocie ze studiów w Stanach Zjednoczonych rozpoczął Pan pracę w Bydgoszczy.

T. Sz. Tak było. Ja już jestem siódmy sezon solistą Opery Nova w Bydgoszczy. Na zaproszenie pana dyrektora Macieja Figasa wystąpiłem w "Giocondzie" , a później  otrzymałem propozycję pracy na etacie i skorzystałem z tego. W tej chwili wszystko wskazuje na to, że będę raczej "wolnym strzelcem", ale jeśli nawet nie będę na etacie w Bydgoszczy, to zawsze to miasto będe miał w sercu. Tam zamieszkaliśmy z moją żoną i to jest nasze miejsce. Poza tym  zarówno Opera Nova, Filharmonia, jak i Akademia Muzyczna w Bydgoszczy są ważnymi placówkami na muzycznej mapie Polski.

Z. S. : Bardzo Pana cenią w macierzystym teatrze.

T. Sz. : Nie mnie to oceniać, ale faktycznie śpiewam w Operze Nova stosunkowo często i powierzane mi są najważniejsze partie tenorowe. Myślę, że tak już zostanie.

Z. S. : O tym jak wygląda życie artysty, przekonać się możemy mówiąc o kilku kolejnych dniach. Wczoraj śpiewał Pan w Bydgoszczy.

T. Sz. : Tak często jest, że występy i różne koncerty "chodzą stadami". Następują czasem takie kumulacje terminów i  trudno temu podołać, ale trzeba. Do wczoraj miałem w Bydgoszczy próby, a wieczorem spektakl "Rycerskości wieśniaczej". dzisiaj śpiewałem koncert w Rzeszowie, a jutro powtarzamy ten koncert w Łańcucie. W niedzielę będę śpiewał w przedstawieniu "Rycerskości wieśniaczej" w Bydgoszczy, a w poniedziałek mamy powtórzenie koncertu z panią Grażyną Brodzińską i panem Tomaszem Chmielem w Ostrowcu Świętokrzyskim. We wtorek czeka mnie spektakl "Rycerskości wieśniaczej" w Bydgoszczy, a w środę muszę być w Krakowie na próbie, bo przygotowujemy nowy spektakl "Hrabiny Maricy" i mam jeszcze w przyszłym tygodniu dwa przedstawienia "Zemsty nietoperza" . Jak będą mieli Państwo okazję być w Krakowie, to zapraszam na "Zemstę nietoperza". Jest to słynne przedstawienie, które przed laty wyreżyserował Janusz Józefowicz. Początkowo ten spektakl był grany w Teatrze Słowackiego', a później został przeniesiony na scenę Opery Krakowskiej i cieszy się wielkim powodzeniem. Zastanawiano się, czy już nie należy go zdjąć z afisza, ale ze względu na pełną salę na każdym przedstawieniu, ciągle jest grany. "Zemsta nietopera" to wiekie arcydzieło, a w tym wydaniu jest to także bardzo dobry spektakl.

Z. S. : Kończymy tę rozmowę z nadzieję, że będzie niedługo okazja do spotkania na Podkarpaciu. Mógłby Pan zaśpiewać recital z repertuarem, który jest pierwszej Pana płycie CD "Parlmi d'amore".

T. Sz. : Za dużo miałem ostatnio obowiązków i zapomniałem zupełnie o płytach. Bardzo chętnie bym zaśpiewał na Podkarpaciu, bo bardzo sobie cenię ten region. Jest to przepiękny kawałek Polski. Za każdym razem, jak tutaj jadę samochodem, to nie mogę się napatrzeć na przepiękne krajobrazy. W sierpniu ubiegłego roku śpiewałem niedaleko, bo w Kąśnej Dolnej w dworku Paderewskiego. Tam było plenerowe wykonanie "Halki". Ale Podkarpacie - to Podkarpacie. Z wielką radością tutaj przyjeżdżam. Pozdrawiam Państwa serdecznie i do zobaczenia..

Z Tadeuszem Szlenkierem rozmawiała Zofia Stopińska ( 27 stycznia 2017 rok)

 

Spotkanie z Jadwigą Kot

Zofia Stopińska : Zapraszam na spotkanie z Jadwigą Kot - znakomitą sopranistką młodego pokolenia, która po ukończeniu studiów powróciła do rodzinnego Rzeszowa i prowadzi ożywioną działalność artystyczną i pedagogiczną na Podkarpaciu.

Jadwiga Kot : W 2010 roku ukończyłam Akademię Muzyczną im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy w klasie śpiewu prof. Katarzyny Rymarczyk. Sprawy rodzinne tak się ułożyły, że wróciłam na Podkarpacie. Byłam jeszcze przez jakiś czas związana z Bydgoską Orkistrą Kameralną - brałam udział w takich projektach jak: "Wiedeńska krew" kreując rolę Pepi, a także współpracowałam sporo z Zespołem Muzyki Dawnej Cappella Gedanensis w Gdańsku gdzie brałam udział także w dwóch projektach. Od 2011 roku już na dobre wróciłam do domu rodzinnego i rozpoczęłam pracę pedagogiczną w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu a tekże zaczęłam śpiewać w Zespole Wokalnym UNANIME, rozpoczęłam też działalność solistyczną, współpracuję z Filharmonią Podkarpacką, Chórem Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszowskim Towarzystwem Muzycznym, jestem też członkiem Towarzystw Muzycznych w Przemyślu i w Krośnie.

Z.S. : Jest Pani bardzo zajętą osobą, bo ponad dwa miesiące temu poprosiłam Panią o rozmowę i dopiero dzisiaj znalazła Pani czas.

J. K. : Byłam naprawdę bardzo zajęta, bo sporo koncertów miałam do zaśpiewania, trochę nowych utworów do przygotowania, wszystko to trzeba było pogodzić z pracą pedagogiczną. Mam także sporo pracy z przygotowaniem dokumentacji i ukończeniem stażu na nauczyciela mianowanego. Mam nadzieję, że będę to miała za sobą pod koniec bieżącego roku szkolnego.

Z. S. : Lubi Pani uczyć?

J. K. : Bardzo lubię i sporo czasu poświęcam swoim uczniom. Aktualnie mam trzech dyplomantów i trzy uczennice w młodszych klasach. Mam zdolne uczennice o czym świadczą ich osiągnięcia. W ubiegłym roku jedna z moich tegorocznych dyplomantek zajęła trzecie miejsce na konkursie ogólnopolskim organizowanym przez Centrum Edukacji Artystycznej, a jedna zdobyła wyróżnienie i nagrodę specjalną.Cieszę się także, że dwie moje byłe uczennice są dzisiaj studentkami Wydziału Wokalno Aktorskiego w AM w Bydgoszczy i jeden mój uczeń doskonali swe umiejętności w Studium im Baduszkowej w Gdyni, gdyż w kręgu jego zainteresowań jest musical. Trzy osoby  kontynuują naukę na Wydziale Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Grupa moich absolwentów jest spora zważywszy, że uczę dopiero szósty rok. Staram się, aby moi uczniowie dużo koncertowali, bywali na przedstawieniach operowych, brali udział w kursach mistrzowskich. Co roku takie kursy organizowane są także w Przemyślu i pod kierunkiem pedagogów klas śpiewu akdemii muzycznych, między innymi uczniowie naszej szkoły mogą doskonalić swoje umiejętności.

Z. S. : Wracając do Pani działalności - tak naprawdę rozpoczęła Pani występować będąc uczennicą średniej szkoły muzycznej. Uczestniczyła Pani w koncertach i konkursach. Pamiętam jak brala Pani udział w Ogólnopolskim Konkursie wokalnym im. Barbary Kostrzewskiej.

J. K. : Starałam się także dowiedzieć jak najwięcej o Barbarze Kostrzewskiej i nawet podjęłam się przygotować i przedstawić obszerny materiał o tej śpiewaczce podczas sesji "Musica Resoviana" dwa lata temu. Wracając do wspomnień z czasów nauki w szkołach muzycznych w Rzeszowie. Podstawową szkołę muzyczną ukończyłam w klasie fletu poprzecznego. Byłam uczennicą ZSM nr. 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie. Później rozpoczęłam naukę śpiewu w PSM II stopnia im. K. Szymanowskiego w Rzeszowie, w klasie śpiewu dr Anny Szałygi - Kuźmy. Bardzo dużo wtedy występowałam na różnych koncertach. Występowałam także w czasie studiów w Bydgoszczy. W 2007 roku zadebiutowałam w Operze Nova w Bydgoszczy, kreując postać I Chłopca w spektaklu "Czarodziejski flet" - Wolfganga Amadeusza Mozarta. Później przygotowywałam już trudniejsze partie - Belindy w operze "Dido and Aeneas" - H. Purcella, Nelli w "Gianni Schicchi" - G. Pucciniego, Adiny o operze "Napój miłosny" - G. Donizettiego.

Z. S. : Występy w teatrze operowym, pewnie bardzo się przydają w pracy pedagogicznej. Uważam, że nauczyciel śpiewu musi mieć doświadczenia ze spektakli, aby mógł uczyć nie tylko śpiewu, ale także zachowania na scenie. Jest takie powiedzenie "zanim cię usłyszą, to cię zobaczą" i od pierwszego kroku na scenie każdy ruch, każdy gest jest ważny.

J. K. : To prawda i trzeba o tym pamiętać. Mnie zawsze towarzyszy trema, ale na szczęście trema mnie nie paraliżuje, tylko mobilizuje. Zresztą każdemu występowi towarzyszą inne emocje. Po powrocie na Podkarpacie, wspólnie z dr Jackiem Ściborem  i Kamilem Kaznowskim, opracowaliśmy jednoaktówkę "Bastien i Bastienne" - W. A. Mozarta i odbyło się kilka spektakli na Podkarpaciu. Również z inicjatywy Towarzystwa Muzycznego w Rzeszowie z powodzeniem udało nam się wystawić komedię muzyczną "Domek trzech dziewcząt" - F. Schuberta. Wykonuję także muzykę oratoryjno - kantatową i kameralną.. Z Filharmonią Podkarpacką bralam udział w koncertach z cyklu "Przestrzeń otwarta dla muzyki" i festiwalu "Tempus Paschalis" w Lublinie. Rok 2016 był bardzo bogaty w koncerty, gdyż miałam aż 3 wyjazdy zagraniczne: występowałam w Hamburgu z Mszą G-dur, w marcu śpiewałam w Bazylice Św. Stefana w Budapeszcie, podczas Dni Polsko - Węgierskich i byli na tym koncercie prezydenci Polski i Węgier. Wystąpiłam tam też w trio - razem ze skrzypaczką Magdaleną Betleją i pianistką Moniką Wilińską - Tarcholik, Byłam też z młodzieżą Szkoły Muzycznej w Przemyślu, w San Sebastian w Hiszpanii, gdzie śpiewałam jako solistka i każdego dnia mieliśmy koncerty. Ubiegły rok rozpoczęły i zakończyły koncerty kolęd z zespołem UNANIME. 6 stycznia wykonaliśmy koncert "Magia Świąt" w sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, natomiast 27 grudnia zamknęliśmy 2016 rok koncertem kolęd w Filharmonii Podkarpackiej. Z zepołem UNANIME prężnie działamy, koncertujemy i uczestniczymy w konkursach. Podczas ostatnich wakacji byliśmy w Szwajcarii, gdzie śpiewaliśmy głównie dla Polonii. Występowaliśmy również na Węgrzech i w Austrii. Dużo śpiewałam także w Przemyślu. Podczas XXXIII Festiwalu "Przemyska Jesień Muzyczna" wystąpiłam z pianistką Anetą Czach i kwartetem smyczkowym. Podczas tego koncertu odbyło się prawykonanie cyklu pieśni skomponowanego przez Dominika Lasotę.

Z.S. : Nie broni się Pani przed nową muzyką.

J. K. : Absolutnie nie. Nie boję się muzyki wspólczesnej, chociaż sporo śpiewaków od niej stroni. Przygotowanie tych utworów wymaga dużo pracy, ale trzeba poznawać publiczność z nowymi utworami.

Z.S.: Wracając do Cyklu pieśni Dominika Lasoty - słuchając prawykonania podziwiałam Panią, że tak pięknie śpiewa Pani, tak trudne utwory.

J. K. : Ja te pieśni poznawałam już w czasie komponowania, bo Dominik konsultował je ze mną. Pisał na sopran koloraturowy - bardzo wysoko , a w dodatku do tekstów uwielbianych przeze mnie twórców : Pawlikowska - Jasnorzewska, Miłosz czy Kasprowicz. Ich wykonanie sprawiło mi to ogromną radość. Myślę, że nie jest to kompozycja w pełni zamknięta i Dominik dopisze jeszcze kilka pieśni, które będą już bardziej osadzone w średnicy.

Z. S. Wiem, że ma pani sporo planów na rok bieżący. Spotkamy się niedługo.

J. K. Tak. Już 26 lutego zapraszam na koncert muzyki filmowej na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu, a 6 marca wystąpię w ramach VI Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu. Tam z dr hab. Jackiem Ściborem wykonamy pieśni Chopina. Dla mnie koncerty są bardzo ważne, bo są to spotkania z publicznością której chcemy ukazać piękno muzyki.

Z Jadwigą Kot rozmawiała Zofia Stopińska ( 18 stycznia 2017r.)

Rameau / Schubert

W latach twórczości Rameau technika gry na klawesynie zyskała dojrzałość i w pełni wyczerpała możiwości tego instrumentu. Niedługo później został on zastąpiony przez fortepian, który w pełni odpowiadał wrażliwości i potrzebom dojrzałego klasycyzmu i romantyzmu.

Na płycie zarejestrowanej  przez wytwórnię DUX mamy przyjemność wysłuchania Suity a-moll ze zbioru "Nouvelles suites de pieces de clavecin" tegoż kompozytora w interpretacji koreańskiej pianistki Kyu Yeon Kim.

Artystka urodziła się w 1985 roku. Studia ukończyła w Narodowym Uniwersytecie Sztuki w Korei u Choong - Mo Kanga, w Universitat der Kunste w Berlinie u Klausa Hellwiga, w Curtis Institute pod kierunkiem Gary'ego Graffmana oraz w New England Conservatory w klasie Russella Shermana. Sudiowała również w Międzynarodowej Akademii Pianistycznej nad jeziorem Como. Uzyskała także dyplom Cleveland Institute of Music pod kierunkiem Sergieja Babajana. Obecnie jest członkiem New York Artists and Associates.

Kyu Yeon Kim jest laureatką wielu konkursów m.in. : I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Giny Bachauer (2001), II nagrody i nagrody za najlepsze wykonanie koncertu oraz Nagrody im. Mozarta na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym AXA w Dublinie (2006), nagrody na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym im. Królowej Elżbiety Belgijskiej (2010) oraz IV nagrody i nagrody im Mozarta na MIedzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Cleveland ( 2011).

Suita a-moll z cyklu Nouvelles suites de pieces de clavecin Jean'a - Philippe'a Rameau została napisana ok. 1727 roku. Składa się na nią 13 następujących części: I. Allemande, II. Courante, III. Sarabande, IV Le Trois Mans, V. Fanfarinette, VI. La Triomphante, VII. Gavotte, VIII. 1 er Double de la Gavotte, IX. 2 me Double, X. 3 me Double, XI 4 me Double, XII. 5 me Double. XIII 6 me Double.

W sto lat po napisaniu Nouvelle Suite Rameau powstały jedne z najsłynniejszych kompozycji kameralnych Franciszka Schuberta - Impromptus op.90. Należą one do ostatniej fazy twórczości kompozytora. W interpretacji Kyu Yeon Kim usłyszymy również Four Impromptus op. 90 D.800: Nr. 1 c-moll : Allegro molto moderato, Nr.2 Es-dur : Allegro, Nr. 3 Ges - dur : Andante, Nr 4 As-dur Allegretto.

RAMEAU / SCHUBERT
KYU YEON KIM - fortepian
DUX, DUX 1311, 2016

Reżyser nagrania : Małgorzata Polańska

Płytę poleca Anna Stopińska - Paja

 

 

 

 

Eugen Indjic w Sanoku

5 lutego o 19 w Sanockim Domu Kultury, na inaugurację XII Międzynarodowego Forum Pianistycznego "Bieszczady bez granic..." wystąpi z recitalem Eugen Indjic - amerykański pianista pochodzenia rosyjsko - serbskiego. Artysta jest laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych - między innymi IV nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 1970 roku. Eugen Indjic występował w większości państw Europy, Azji, w Afryce i USA. Był także  jurorem wielu konkursów pianistycznych w tym -  Konkursu Chopinowskiego w Warszawie oraz konkursów w: Lizbonie, Tel Awiwie i  Monte Carlo. Eugen Indjic przyjął zaproszenie do grona mistrzów tegorocznej edycji Forum w Sanoku.

Eugen Indjic - recital w Sanoku

5 lutego o godzinie 19 w Sanockim Domu Kultury na inaugurację XII Międzynarodowego Forum Pianistycznego "Bieszczady bez granic..." wystąpi z recitalem Eugen Indjic - amerykański pianista pochodzenia  rosyjsko-serbskiego. Artysta jest laureatem międzynarodowych konkursów pianistycznych m.in. : IV nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie w 1970 roku,  III nagrody na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Leeds w 1972 roku i II nagrody w Międzynarodowym Konkusie im. Artura Rubinsteina w Tel Awiwie w 1974 roku. Eugen Indjic występował w większości państw Europy, Azji, w Afryce i USA..  Był jurorem wielu konkursów muzycznych, w tym XIV Konkursu Chopinowskiego, a także konkursów w: Lizbonie, Tel Awiwie i Monte Carlo. Podczas tegorocznej edycji Forum w Sanoku, Eugen Indjic poprowadzi także zajęcia z młodymi utalentowanymi pianistami.

Michał Drewnowski przypomina Tadeusza Majerskiego

Przedstawiam dzisiaj Michała Drewnowskiego - wyśmienitego pianistę młodego pokolenia wychowanka Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Marka Drewnowskiego i Konserwatorium Muzycznego w Genewie u prof. Dominique Merlet i prof. Pascala Devoyon, Michał Drewnowski  jest laureatem nagrody specjalnej na I Międzynarodowym Konkursie Indywidualności Muzycznych im. A. Tansmana w Łodzi (1996), I nagrody na XIII KOnkursie Muzyki Kamralnej im. G. Bacewicz w Łodzi (1998), II Nagrody na Miedzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. M. Masin w Sangemini (Włochy, 2000), II nagrody na Konkursie Pianistycznym A. GI. MUS. (Rzym, 2005). Koncertuje jako solieta i kameralista w Polsce, Włoszech, Francji, Szwajcarii, Luksemburgu, Belgii, Bułgarii,  Anglii, Austrii, Czechach, Finlandii, Danii i w Niemczech. W latach 2000 - 2002 występował w Teatrze Nowym w Warszawie jako aktor-pianista w przedstawieniu Adama Hanuszkiewicza "Chopin, jego życie, jego miłość, jego muzyka..." w roli Fryderyka Chopina. Pianista propaguje mało znaną i całkiem zapomnianą muzykę polskich kompozytorow, m.in. takich jak : Ludwik Grossmannn, Jadwiga Sarnecka, Stefan Kisielewski i Tadeusz Majerski.

Zofia Stopińska: Ostatnie kilkanaście miesięcy upłynęło Panu na wytężonej pracy. Nawet ubiegłoroczne wakacje miał Pan zajęte.

Michał Drewnowski: Przebywałem w San Gemini w Umbrii we Włoszech, gdzie od dwóch lat prowadzę kursy mistrzowskie dla młodych pianistów, uczniów szkół muzycznych II stopnia, oraz dla studentów. W lipcu odbywa się tam Festiwal Polsko - Włoski, organizowany przez panią Joannę Mrugalską, która już od 40. lat mieszka we Włoszech. Jest to festiwal interdyscyplinarny, promujący nie tylko muzykę, ale także inne gatunki sztuki m.in. rzeźbe i malarstwo. Podczas tego miesiąca organizowane są różne kursy muzyczne i m.in. ja prowadzę kurs dla pianistów. Jest tam przepięknie i można do woli zachwycać się urokami włoskiego lata, ale także panuje atmosfera pracy. Polecam.

Z.S. : Zaproszeni muzycy nie tylko uczą, ale także sami występują z koncertami.

M. D. : Faktycznie. Odbywa się także sporo koncertów. Ja mam zazwyczaj dwa koncerty, a towarzyszy nam miejscowa orkiestra kameralna. W ubiegłym roku grałem Koncert fortepianowy Fryderyka Chopina, a rok wcześniej miałem na tym festiwalu debiut dyrygencki, bo po raz pierwszy kierowałem także orkiestrą w koncercie Mozarta i była to dla mnie wielka frajda i niezapomniane przeżycie. Towarzyszącą orkiestrę tworzą zarówno zawodowi muzycy, jak i osoby, które jeszcze się uczą grać. Atmosfera jest wspaniała.

Z. S. : W Rzeszowie spotykaliśmy się zwykle podczas konkursów pianistycznych o zasięgu ogólnopolskim, organizowanych przez ZSM nr 2 im. W. Kilara w Rzeszowie. Przyjeżdżał Pan tam ze swoimi uczniami.

M. D. : Dwa lata temu byłem w Rzeszowie z moim uczniem Marciniem Wieczorkiem, a pamiętam ten pobyt, bo Marcin znalazł się w ścisłej czołówce w swojej kategorii wiekowej. Nie pamiętam dokładnie, bo byliśmy na wielu konkursach i bardzo często Marcin był w czołówce. Od ubiegłego roku Marcin Wieczorek jest studentem Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, zdał tam egzamin z bardzo wysoką punktacją i uczy się w klasie fortepianu prof. Ewy Pobłockiej. Postępy moich uczniów bardzo mnie cieszą.  Prowadzę klasę fortepianu w Szkole Muzycznej II stopnia w Radomiu i jestem adiunktem Akademii Muzycznej w Łodzi, gdzie mam klasę fortepianu i prowadzę także zajęcia z zakresu muzyki kameralnej. Praca pedagogiczna zajmuje mi dużo czasu i w pewnym stopniu ogranicza moją działalność artystyczną.

Z. S. : Ale występuje Pan także z koncertami zarówno jako solista, jak i kameralista.

M. D. : Uwielbiam muzykę i nie ma dla mnie większego znaczenia, czy występuję jako solista, kameralista, czy pianista towarzyszący. Muzyka jest moim życiem i uważam się za szczęściarza, mogąc ciągle grać albo słuchać muzyki. Od czasów studenckich tworzymy duet fortepianowy "Doppio Espresso" z Danielem Eibinem - moim przyjacielem związanym z pobliskim Krosnem, gdzie od niedawna Daniel jest dyrektorem Zespołu Szkół Muzycznych. Mam nadzieję, że pomimo wielu obowiązków znajdzie czas na nasze wspólne koncerty.

Z. S. : Od niedawna jestem szczęśliwą posiadaczką nagranej przez Pana niedawno płyty CD, z muzyką Tadeusza Majerskiego , który żył i działał we Lwowie, który dawniej był stolicą Galicji.

M. D. : Teraz mówimy "na kresach". Tadeusz Majerski urodził się w 1888 roku we Lwowie i tam też zmarł w 1963 roku. Był nie tylko wspaniałym kompozytorem, ale także fenomenalnym pianistą i świetnym pedagogiem.  Majerski bł przede wszystkim pianistą. Kompozycji nigdy nie wykładał, a pisał utwory właściwie tylko dla siebie. Wraz z Józefem Kofflerem zaczęli tworzyć muzykę dodekafoniczną i poszukiwali nowych rozwiązań oraz technik kompozytorskich. Dodekafonia Majerskiego jest niesamowicie ekspresyjna, melodyjna i posiada przepiekne harmonie. Majerski z biegiem lat odchodził od dodekafonii nie widząc w niej dalszej przyszłości i powracał do tonalności. Jego językiem stał się neoromantyzm trochę uwspółcześniony. Jestem szczęśliwy, że nogłem sięgnąć po jego utwory.

Z. S. : Kiedy i w jaki sposób zainteresował się Pan osobą i twórczością Tadeusza Majerskiego?

M. D. : Kiedyś w klasie mojego taty - to było ponad 15-cie lat temu, znalazł się Marcin Rogalski, który przyjechał na studia do Łodzi z Francji. Tato Marcina był blisko spokrewniony z Majerskim. Kiedyś Marcin przyniół partyturę i poprosił : "proszę, spójrz co to jest. Miałem takiego wuja który zajmował się kompozycją. Zacząłem to przeglądać i okazało się, że to jest genialna, poruszająca muzyka. Zacząłem zgłębiać temat i szukać różnych materiałów o Tadeuszu Majerskim i jego twórczości. Efektem tych moich poszukiwań jest płyta z większością utworów na fortepian Majerskiego. Okazało się później, że Majerski był profesorem zmarłego niedawno prof. Andrzeja Nikodemowicza, a także wujem Kai Danczowskiej i wszystko zaczęło się układać w jedną całość. Dezyderiusz Danczowski znany wiolonczelista , był szwagrem Tadeusza Majerskiego i razem grywali. Kaja Danczowska grała kiedyś Koncert skrzypcowy Majerskiego. To dzieło nie zostało dokończone, a zachowała się tylko partia skrzypiec i wyciąg fortepianowy.

Z. S. : Gdzie znajdują się oryginały partytur utworów Tadeusza Majerskiego?

M. D. : Większość partytur Majerskiego znajduje się w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Zostały przywiezione ze Lwowa na początku lat 80-tych ubiegłego wieku przez prof. Nikodemowicza, który dostał w spadku wszystkie rękopisy Majerskiego i celem zabezpieczenia, przekazał je do Biblioteki Państwowej, gdzie są do dzisiaj.  Ponad 90 procent stanowią rękopisy.Na przykład Koncert fortepianowy zachował się w trzech egzemplarzach, które w sposób nieznaczny różnią się od siebie. Różnią się także tytułem - w jednaj z partytur widnieje tytuł - Koncert na fortepian i wielką orkiestrę, w drugiej Concerto - Fantasia, a w trzeciej Concerto - Poem. Studiowałem te partytury, porównywałem i musiałem zrobić jedno dzieło. Wielu cennych rad udzielił mi Emilian Madey. On też przejrzał gotową partyturę. Kwintet fortepianowy  i Sonata na wiolonczelę i fortepian były już wcześniej wydane, ale utwory fortepianowe były w większości w rękopisach.

Z. S. : Co towarzyszy muzykowi, który sięga po rękopisy, latami leżące w zapomnieniu?

M. D. Wrażenia są niezwykłe, zwłaszcza że zanim po te nuty sięgnąłem, miałem w ręku kartotekę na której są nazwiska osób, które te nuty oglądały. W większości byłem pierwszą osobą, która te nuty przeglądała. Oglądalem wszystkie partytury pozostawione przez Majerskiego. Oprócz utworów instrumentalnych, które znalazły się na płycie - były też utwory wokalno instrumentalne jak mała opera, oraz wielka książka poświęcona metodom nauki gry na fortepianie, napisana pięknym językiem. Marzy mi się, aby kiedyś to wydać.

Z. S. : Płyta z utworami Tadeusza Majerskiego to - można powiedzieć- ekskluzywne wydawnictwo.W Koncercie fortepianowym towarzyszy Panu Royal Scottish National Orchestra, a w utworach kameralnych gra New Art Chamber Soloists.

M. D. : New Art Chamber Soloists to jest zespól, który powstał na bazie łódzkiej orkiestry, którą powołałem wraz z kolegami w Łodzi. Ta orkiestra dzialała krótko, ale na bazie tej orkiestry smyczkowej, która nosiła nazwę Philharmonia New Art Radia Łódź - zrobiliśmy zespół w pojedynczej obsadzie: New Art Chamber Soloists, czyli przedstawiciel każdej grupy instrumentów wszedł w skład zespołu i nagraliśmy Kwintet fortepianowy Tadeusza Majerskiego - dzieło przepiękne, jedno z najwybitniejszych w polskiej muzyce kameralnej.

 Z. S. : Są to chyba pierwsze rejestracje.

M. D. : Napewno. Kwintet fortepianowy i Sonata wiolonczelowa były już wykonywane, natomiast nagrane zostały po raz pierwszy. Pierwszym nagraniem w historii fonografii są także utwory fortepianowe i Koncert fortepianowy.

Z. S. : Jak szkocka orkiestra podeszła do zapomnianego dzieła polskiego kompozytora?

 M. D. : To było niezwykłe przeżycie. Bardzo się bałem tego nagrania. Towarzyszył mi stres i wielkie skupienie, żeby w trzy godziny nagrać ten koncert, bo orkiestry brytyjskie tak pracują. Mają przeznaczone 3 - 4 godziny na nagranie 20 minut muzyki. Otrzymałem 4 godziny. Przez pierwszą godzinę próbowaliśmy, ale już podczas tej próby muzycy sprawiali takie wrażenie jakby grali ten utwór po raz trzydziesty. Wszystkie solówki, wszystkie detale były od razu gotowe.Grali tak jak sobie wyobrażałem. Nazwisko dyrygenta Emil Tabakov - niewiele mówi polskim melomanom, ale jest to wybitny maestro w tej części Europy. Jedyne słowa, które mi przychodzą w tym momencie na myśl to - przygoda życia. Trochę dłużej siedzieliśmy później nad montażem i nadaniem utworowi ostatecznego kształtu.

Z. S. : Płyta jest dostępna.

M. D. : Znajdą ją Państwo zarówno w sklepach internetowych, jak i sklepach z płytami. Serdecznie Państwu polecam wszystkie utwory z tego krążka. Dla mnie największym sukcesem będzie jeśli muzycy zaczną sięgać po te utwory i pokazywać publiczności ich piękno.Moim wielkim marzeniem jest pokazanie tych utworów na terenie Polski Południowo - Wschodniej i w Filharmonii Lwowskiej.

Z Michałem Drewnowskim rozmawiała Zofia Stopińska. ( 10 stycznia 2017r.)

 

 

 

Distant Light - Renee Fleming

Album "Distant Light" to ukłon Renee Fleming w stronę fascynującej muzyki skandynawskiej. Tytuł albumu zaczerpnięty jest z tekstu jednej z pieśni cyklu "The Strand Settings" Andersa Hillborga dedykowanego Renee, który tu właśnie znajduje swoją premierę fonograficzną. "Pełne zadumy, elegijne i intrygujące utwory powstały z myślą o niebieńskim głosie Renee Fleming " - napisał New York Times po prawykonaniu dzieła w 2013 roku.

Renee połączyła to dzieło z trzema pieśnami Bjork, które pojawiają się na albumie w powstałej na specjalne zamówienie aranżacji orkiestrowej dokonanej przez szwedzkiego kompozytora i aranżera Hansa Eka. Te dzieła również mają tu swoją fonograficzną premierę. Dlaczego Bjork? Zarówno ona jak i Renee są laureatkami słynnej szwedzkiej nagrody Polar Music Prize. Obie odważnie podążały swoimi drogami. W interesującym wywiadzie, zamieszczonym w książeczce płyty Renee opowiada o swoim zachwycie dla Bjork: "Jej oryginalność zapiera dech w piersiach. Ona przebojem wytycza swoją drogę". Renee wybrała pieśni, które szczególnie przemawiają do niej zarówno pod względem osobistym jak i muzycznym.

Album "Distant Light" nasuwa na myśl atmosferę letnich wieczorów w Tennessee, gdzie powstało arcydzieło Samuela Barbera  "Knoxville: Summer of 1915". To nowa pozycja w dyskografii Renee, idealna dla "królującej divy" ( Washington Post).

Spis utworów:

Barber - Knoxville : Summer of 1915, Op.24

Anders Hillborg - The Strand Settings : I. Black Sea, II Dark Harbor XX, III. Dark Harbor XXXV, IV. Dark Harbor XI

Bjork - Virus ( arr. Hans Ek)

Bjork - Joga ( arr. Hans Ek)

Bjork - All is Full of Love ( arr. Hans Ek)

 

Koncert kameralny

1 lutego o 19 w sali kamerlanej Filharmonii Podkarpackiej rozpocznie się koncert zatytułowany - tak jak piosenka "Już nie zapomniesz mnie". W ten niezwykły wieczór wykonawcy przeniosą nas w lata 20 i 30 XX wieku, a królować będa głównie piosenki z filmów tamtej epoki.

W ten czarowny, pełen wspomnień i elegancji świat, przeniosą nas wyśmienici wykonawcy aktor Tomasz Stockinger i pianista Stefan Gąsieniec.

Subskrybuj to źródło RSS