relacje

I Mistrzowski Kurs Wokalny „Zima w Jarosławiu” - relacja

      Od 4 do 13 lutego 2022 roku w Jarosławiu odbywał się I Mistrzowski Kurs Wokalny dr hab. Jolanty Janucik, prof. UMFC – „Zima w Jarosławiu”. Organizatorem tego wydarzenia było Warszawskie Towarzystwo Sceniczne we współpracy z partnerami: Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu oraz Opactwem Jarosławskim.
      Kurs został uwieńczony dwoma wspaniałymi koncertami uczestników – 11 lutego w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji oraz 12 lutego w Opactwie Jarosławskim.
O tym wydarzeniu rozmawiałam z jego pomysłodawczynią i dyrektorką artystyczną dr. hab. Jolantą Janucik, z prof. dr hab. Robertem Cieślą oraz uczestniczką Lilianną Krych.

       Rozmowę z panią profesor Jolantą Janucik rozpoczęłam od pytania, dlaczego wybrała piękny Jarosław na miejsce Kursu?
       - To nie jest mój pierwszy pobyt w Jarosławiu, bo byłam tu już dziesięciokrotnie, ponieważ moja absolwentka organizowała tu projekt „Miasto Sztuki” i zapraszała mnie do prowadzenia kursu muzyki klasycznej, a sama prowadziła zajęcia z muzyki lżejszej – na przykład piosenki z Kabaretu Starszych Panów oraz inne, równie ambitne.
Dlatego pomyślałam, że tutaj przyjadę i zorganizuję mój kurs. Efekty naszej codziennej pracy przez 10 dni publiczność miała okazję usłyszeć podczas koncertów, ale są one także dużo później słyszalne i widzialne.

       Ilu młodych śpiewaków doskonaliło swoje umiejętności podczas Kursu w Jarosławiu?
       - Zaprosiłam do poprowadzenia zajęć także pana prof. dr hab. Roberta Cieślę, dziekana Wydziału Wokalno-Aktorskiego UMFC i w jego klasie jest czternaście osób, a u mnie jest trzynaście. W większości to są moi studenci i trochę osób, które się u mnie uczą poza studiami. Kursy są otwarte także dla innych osób, ale ilość miejsc jest ograniczona
Codziennie pracowaliśmy od rana do wieczora.

       Znaleźliście gościnę w Opactwie Jarosławskim.
        - Tak, ponieważ podczas poprzednich pobytów poznałam ks. Marka Pieńkowskiego, dyrektora działającego w Opactwie Jarosławskim Ośrodka Kultury i Formacji Chrześcijańskiej, wiedziałam, że będziemy mieć bardzo dobre warunki do pobytu i pracy. Zostaliśmy wszyscy bardzo życzliwie przyjęci.

       Myślę, że w przyszłości ma Pani zamiar organizować kolejne edycje Mistrzowskich Kursów Wokalnych w Jarosławiu.
       - Tak, mam nawet w planach kolejne kursy z szerszą ofertą. Pomyślałam, że skoro na Podkarpaciu nie ma teatru operowego, a mając takich zdolnych studentów, możemy przygotować operę w przekroju, możemy się także otworzyć na amatorów i na lokalną społeczność. Możemy zorganizować także kurs dla mieszkańców regionu, którzy kochają śpiew operowy. Może dołączą do nas uczniowie sekcji śpiewu szkół muzycznych II stopnia. W Jarosławiu jest prężnie działający Zespół Państwowych Szkół Muzycznych z przepiękną salą koncertową. Może kiedyś uda nam się nawiązać współpracę i moglibyśmy wspólnie organizować koncerty. Byłaby to bardzo ciekawa oferta dla wszystkich.

       Ma Pani ogromne doświadczenie pedagogiczne, bo zaraz po studiach w warszawskiej uczelni muzycznej została Pani tam zatrudniona na stanowisku asystentki w klasie śpiewu prof. Haliny Słonickiej, jednej z najwybitniejszych polskich śpiewaczek operowych.
Potrafiła Pani godzić karierą artystyczną z pracą pedagogiczną.
       - Moja kariera artystyczna, z powodów zdrowotnych, nie trwała tak długo, jakbym chciała. Moja Pani Profesor mówiła już w pierwszej klasie szkoły średniej, że widzi we mnie też pedagoga śpiewu i cieszę się, że mi zaufała, że uczyła mnie uczyć i później zostawiła mi całą swoją klasę.
       Prowadząc takie kursy, przygotowując moich studentów do konkursów, w których otrzymują wysokie nagrody, mogę oddawać to, czego się nauczyłam. To, co kiedyś było dla mnie przekleństwem, kiedy przestałam śpiewać, okazało się moim największym życiowym błogosławieństwem, bo mogę uczyć i przynosi mi to wiele radości.
       Staram się traktować wszystkich studentów jak członków mojej rodziny. Tak jak w rodzinie, raz jest kolorowo, a innym razem mniej kolorowo, ale wszyscy podążamy tą samą drogą, w tym samym celu. Cały czas jesteśmy razem. Dzięki moim studentom jestem zawsze aktywna i chętna do działania. Mamy na Kursach osobę, która jest dyrygentem operowym i przygotowaliśmy na Koncert Sakralny, który odbył się w Opactwie Jarosławskim, dwa utwory chóralne w wykonaniu wszystkich uczestników.

       Mistrzowski Kurs Wokalny w Jarosławiu odbył się kosztem wypoczynku.
       - Tak, bo zorganizowany został w czasie naszej przerwy pomiędzy semestrami. Jak już wspomniałam, pracowaliśmy ciężko, bo codziennie było bardzo dużo zajęć, ale zmieniliśmy klimat, otoczenie, nasz codzienny rytm w czasie semestru.
Koncerty w tak pięknych miejscach, jak Sala Lustrzana Kamienicy Attavantich czy wnętrze kościoła na terenie Opactwa Jarosławskiego, były uwieńczeniem naszej pracy.
       Cieszymy się, że na nasze koncerty przyszli miejscowi melomani, którzy bardzo nas motywowali, bo czuliśmy, że wykonywana przez naszych studentów muzyka jest im potrzebna.
Mam nadzieje, że w następnych latach nie będzie już pandemii i liczniejsze grono melomanów będzie mogło wysłuchać naszych koncertów.

 

       Chętnie zgodził się na krótka rozmowę prof. dr hab. Ryszard Cieśla, którego poprosiłam również o refleksję na temat Kursu. Warto było poświęcić przerwę pomiędzy semestrami i przyjechać do Jarosławia?
       - Na pewno, jak pani wie, ja z pochodzę z Podkarpacia i jestem sercem związany z tym regionem. W Jarosławiu dość dawno nie byłem, ale od początku tego pobytu przekonałem się, że otaczają na bardzo życzliwi i przyjaźni ludzie. Bardzo dobrze i wygodnie nam się mieszka w Opactwie Jarosławskim. Doświadczyliśmy także bardzo pozytywnego odzewu od mieszkańców tego miasta.
Wiedzą, że tu jesteśmy i łatwiej jest nam funkcjonować, ponieważ czujemy, że wszyscy są pozytywnie do nas nastawieni. Ma to duży wpływ na atmosferę panującą na Kursie.

       W ślad za Panem przyjechali do Jarosławia studenci z Pana klasy, pochodzący z bardzo daleka.
       - Tak, moi studenci są z Chin. W większości przygotowują się do doktoratów. Okres pandemii nie sprzyjał wszystkim działaniom związanym z dokonaniem przewodów, szczególnie tamten rok był bardzo ciężki i wszystko się trochę przedłużyło.
        Wszyscy bardzo chętnie przyjechali do Polski, są niezwykle pracowici i sami postanowili przyjechać na kurs do Jarosławia, aby pracować nad repertuarem. Tworzą bardzo sympatyczną grupę, są ze sobą bardzo związani, co także wpływa na dobrą atmosferę pracy i całego pobytu.
        Większość z nich bardzo poważnie podchodzi do zawodu, a ponieważ mają jeden z najtrudniejszych języków na świecie – czyli język melodyjny, stąd mają znakomity słuch do „wysłyszenia” różnic w języku polskim. Mam nawet asystenta, który najpierw w Polsce studiował, a potem zrobił doktorat i biegle mówi po polsku.

        Myślę, że ostatnio Pan trochę mniej czasu może Pan poświęcić studentom, bo będąc dziekanem Wydziału Wokalno-Aktorskiego, ma Pan mnóstwo obowiązków.
        - Na pewno, ale chyba najtrudniejszym wyzwaniem od dwóch lat jest pandemia, bo realizacja wszelkich projektów artystycznych jest ciągle obarczona niepewnością. Nigdy nie wiemy, czy uda nam się zrealizować przygotowany projekt, czy nie. Dowiedziałem się właśnie, że odwołano spektakle zarówno w Warszawie, Krakowie, jak i w Łodzi. To są bardzo niepokojące dla nas wieści, natomiast studenci są bardzo chętni do pracy.
        Chcę podkreślić, że my, jako jedna z nielicznych uczelni, utrzymaliśmy w tamtym roku możliwość kontaktowych zajęć, jeżeli chodzi o śpiew, przez cały okres pandemii. Udało nam się dlatego, że nie mieliśmy dużo zachorowań. W tym roku mieliśmy dużo zachorowań, ale nie były one tak groźne jak w roku ubiegłym.
        Poświęcam sporo czasu moim studentom, chociaż mam go mniej, bo pracuję od rana do wieczora i w domu bywam o wiele krócej niż wcześniej. Przy tej ilości studentów i obowiązkach dziekańskich bardzo mało czasu zostaje dla normalnego życia.

        Pewnie nawet jak byli Państwo przez wiele lat za granicą, to miał Pan więcej czasu dla rodziny.
        - Było inaczej, ponieważ oprócz tego, że byłem zaangażowany na stałe w jednym teatrze operowym, to bardzo często wyjeżdżałem na występy gościnne i nie było mnie w domu. Próbowaliśmy jakoś to wszystko godzić. Czasem jeździliśmy razem na spektakle, moja żona siedziała na widowni i po spektaklu wracaliśmy razem. Natomiast teraz pracuję od rana do wieczora i po prostu nie ma mnie w domu.

        Czy któreś z Pana dzieci poszło w Pana ślady?
         - Żadne z moich dzieci nie studiuje na kierunku muzycznym. Jedno studiuje na czwartym roku prawa w Uniwersytecie Warszawskim i na drugim roku studiów pilotażu w Dęblinie. Drugie dziecko jest także studentem Uniwersytetu Warszawskiego, natomiast trzecie jest zainteresowane informatyką i matematyką. Ja kiedyś też byłem bardzo zainteresowany matematyką.

        Ukończył Pan z wyróżnieniem studia na Wydziale Wokalno-Aktorskim warszawskiej Akademii Muzycznej, ale ukończył Pan też studia z zakresu psychologii i z pewnością ta wiedza bardzo się Panu przydaje.
        - Tak, jedną z najważniejszych rzeczy, jeżeli chodzi o Azjatów, którzy stykają się z kulturą europejską, a wyrośli w zupełnie innej kulturze, jest przekazanie im sposobu kreowania postaci. To jest rzeczywiście bardzo trudne zadanie i psychologia w realizowaniu tego jest bardzo pomocna.

        Mam nadzieję, że będą realizowane następne edycje Mistrzowskich Kursów Wokalnych w Jarosławiu i będzie także okazja do oklaskiwania Pana studentów.
        - Bardzo chętnie przyjadę tu ponownie. To był bardzo przyjemny dla nas czas wytężonej pracy, pozwalający mi w trudnej sytuacji życiowej na radzenie sobie z żałobą.
Nigdy nie spędziłem w Jarosławiu tyle czasu, ale mam stąd dobre wspomnienia. Uważam, że jest to bardzo przyjazne, bardzo piękne i miłe miasto do spędzenia w nim czasu.

 

        O wypowiedź poprosiłam także jedną z uczestniczek Mistrzowskiego Kursu Wokalnego w Jarosławiu – panią Liliannę Krych. Czego w ciągu tych kilkunastu dni można się nauczyć?
        - Przede wszystkim mogliśmy mieć lekcje z profesorem codziennie, a będąc w swoim mieście spotykamy się zazwyczaj dwa razy w tygodniu. Ta zwiększona intensywność pozwala na szybszą pracę nad konkretnym problemem czy zagadnieniem, które dana osoba ma. Poza tym nie jesteśmy obciążeni innymi zajęciami i możemy więcej czasu poświęcić na ćwiczenie i trochę odpocząć.
Ten kurs mogę porównać do obozu treningowego. Podobnie jak sportowcy, także śpiewacy maja swoje spotkania, wyjazdy i czas przeznaczony wyłącznie na doskonalenie.

        Czy były dobre warunki do pracy?
         - Wspaniałe. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu udostępniło nam piękną Salę Lustrzaną. Mieliśmy też zajęcia i mieszkaliśmy w Opactwie Jarosławskim, gdzie jest spokój, cisza, jesteśmy otoczeni przyrodą i były to warunki sprzyjające pracy nad rozwojem artystycznym.

        Mieliście czas, żeby pospacerować i odwiedzić chociaż kilka zabytkowych miejsc?
        - Jak najbardziej. Zachwycaliśmy się Jarosławiem i okolicami, pięknymi zabytkami i widokami. Mieliśmy wszystko, co potrzeba do życia i pracy.

        Słuchając koncertów, można się było zorientować, że doskonalili swoje umiejętności studenci, którzy rozpoczynają naukę oraz absolwenci UMFC.
        - Owszem, ale były także osoby, które chcą się uczyć śpiewać, ale nie zamierzają w przyszłości śpiewać zawodowo. Ja nie jestem studentką Wydziału Wokalnego i śpiewam po to, żeby się rozwijać muzycznie. Był wśród nas także uczeń technikum, który dopiero drugi raz w życiu miał okazję wystąpić na koncercie, a były także osoby, które już kończą doktoraty. Mogliśmy się wzajemnie od siebie uczyć, co jest bardzo cenne. Osoby, które zaczynają uczyć się śpiewu, mogły obserwować, jak pracują te osoby, które uczą się już dłużej, popatrzeć, jak profesor pracuje z początkującymi i bardziej zaawansowanymi. To wszystko było niezwykle cennym doświadczeniem.
Wiem, że pani Katarzyna Bąk, która przygotowała i czuwała nad stroną organizacyjną kursu, stara się nawiązywać kontakty z jarosławskimi organizacjami, aby Mistrzowskie Kursy Wokalne w Jarosławiu odbywały się także w następnych latach. Chętnie będę w nich uczestniczyć.

 

Na zakończenie pragnę dodać, że byłam na koncercie Mistrzowskiego Kursu Wokalnego z klas dr hab. Jolanty Janucik oraz prof. dr hab. Roberta Cieśli, który odbył się 11 lutego w Sali Lustrzanej Kamienicy Attavantich. Ciągle jestem jeszcze pod wrażeniem tego wydarzenia. Wystąpiło 8 solistów z Polski oraz 15 z Chin. Towarzyszyły im dwie znakomite pianistki: Magdalena Zajączkowska-Warsza i Yan Rong. Publiczność gorąco oklaskiwała wszystkich wykonawców, ale zachwycali przede wszystkim młodzi artyści z Chin: pięknymi głosami, perfekcyjnie opanowanymi tekstami w oryginalnych językach oraz umiejętnościami aktorskimi.
Program wypełniły najpiękniejsze arie z oper: Giovanniego Battisty Bononciniego, Henry’ego Purcella, Wolfganga Amadeusza Mozarta, Antonina Dvořaka, Gaetano Donizettiego, Arriga Boito, Jacques’a Offenbacha, Giuseppe Verdiego, Stanisława Moniuszki, Ludomira Różyckiego, Piotra Czajkowskiego i Gioacchino Rossiniego. Usłyszeliśmy także dwie arie z operetek Franza Lehara.
Ten wspaniały wieczór pozostanie na długo w mojej pamięci.

Zofia Stopińska

11.02 Koncert wokalny 800

                                                      Pianiści i uczestnicy I Mistrzowskiego Kursu Wokalnego dr hab. Jolanty Janucik "Zima w Jarosławiu" , fot Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

 

Rossini, Mozart i Beethoven w Filharmonii Podkarpackiej

     21 stycznia 2022 r., w tym pandemicznym okresie dzisiejszy koncert w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie był wspaniałym antidotum na nasze stresy i depresyjne nastroje. Chyba też program koncertu sprawił, że sala wypełniona była przez rzeszowskich melomanów.

     W wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Maestro Rafała Delekty oraz solistów Szymona Naściszewskiego - skrzypce oraz Roberta Naściszewskiego - altówka usłyszeliśmy kolejno:
      - Uwerturę do opery "Cyrulik Sewilski" Gioacchino Rossiniego,
      - Symfonię koncertującą Es - dur na skrzypce, altówkę i orkiestrę KV 364 Wolfganga Amadeusza Mozarta,
      - II Symfonię D - dur op.36 Ludwiga van Beethovena.

     Uwertura Rossiniego była wprowadzeniem do wieczoru pełnego arcydzieł. To pełna słońca i radości muzyka tak bardzo kochana przez melomanów i dawno nie grana w Rzeszowie. Wykonana przez rzeszowskich filharmoników pod batutą pana Rafała Delekty nagrodzona była zasłużoną owacją.
      Kolejnym utworem była przepiękna Symfonia koncertująca Es - dur na skrzypce, altówkę i orkiestrę Wolfganga Amadeusza Mozarta. Wykonawcami partii solowych byli Szymon Nasciszewski - skrzypce i Robert Naściszewski - altówka.
      Pan Szymon jest absolwentem Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie, w klasie skrzypiec dr Jakuba Jakowicza oraz Hochschule für Musik,Tanz und Medien Hanower w klasie prof. Adama Kosteckiego. Jest laureatem wielu wielu krajowych i międzynarodowych konkursów.
Aktualnie jest członkiem zespołu Filharmonii Krakowskiej. Studiuje też dyrygenturę na Akademi Muzycznej w Krakowie w klasie prof. Pawła Przytockiego.
Pan Szymon zachwycił nas wspaniałą wirtuozerią i pięknym dźwiękiem skrzypiec. To już dojżały artysta.
       Na altówcę grał jak zawsze profesjonalny i wspaniały Robert Naściszewski. Solistom towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej doskonale prowadzona przez Maestro Delektę. To było mistrzowskie wykonanie nagrodzone długimi, gorącymi brawami.
       Ostatnim utworem wieczoru była II Symfonia D - dur op.36 Ludwiga van Beethovena. To kolejny utrzymany w słonecznej tonacji D - dur utwór, pełen różnorodnych nastrojów, przepełniony duchem optymizmu tak nam dziś niezbędnego. Publiczność długotrwałą owacją dziękowała Wszystkim, przede wszystkim zaś Maestro Rafałowi Delekcie współtwórcy tego czarownego wieczoru trzykrotnie wywołując go na estradę.
Tak, to był wspaniały wieczór.

Tadeusz Stopiński

Szymon. Naściszewski 800

                Szymon Naściszewski - skrzypce, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

 

R. Naściszewski 800

            Robert Naściszewski - altówka, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej                                                                                                                                                                                                                                                                                                            

Chcemy się ze wszystkimi dzielić sztuką muzyczną.

          Kiedy kalendarz pokazuje, że czas do zakończenia roku łatwo policzyć w godzinach, to nadchodzi czas podsumowań i różnych refleksji. Zastanawiamy się, co ważnego wydarzyło się w mijającym roku w naszym życiu, powracamy do wydarzeń, w których uczestniczyliśmy. Dlatego przed koncertami „Wiedeń moich marzeń – muzyczna podróż do czasów Franciszka Józefa”, którymi Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej oraz zaproszeni soliści i realizatorzy żegnali 2021 rok i witali 2022, poprosiłam o spotkanie panią prof. Martę Wierzbieniec, aby porozmawiać o tym, co wydarzyło się w 2021 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.

         Kończący się rok był dla Pani i dla Filharmonii z wielu powodów trudny.
          - Rzeczywiście, to był bardzo trudny rok ze względu na ciągle panującą pandemię Covid-19. Cały 2021 rok przebiegał w niepewności, czy będziemy mogli zaprosić publiczność, czy będziemy mogli być obecni tylko w sieci.
Na początku roku faktycznie tak było. Koncert sylwestrowy i noworoczny odbył się na scenie Filharmonii, ale bez udziału publiczności. Dzięki współpracy Filharmonii z TVP3 Rzeszów, za co jestem niezmiernie wdzięczna, koncert został zarejestrowany i wyemitowany przez TVP Rzeszów. Kolejnym przedsięwzięciem ze stycznia 2021 roku była propozycja dla najmłodszej widowni „Bal w lesie Króla Lwa”, oczywiście także bez udziału publiczności. Koncert został zarejestrowany i wyemitowany w TVP3 Rzeszów.
          Bardzo dużo działo się u nas w lutym. Emisja programów na początku lutego odbyła się na stronach internetowych Filharmonii Podkarpackiej – m.in. koncert z pianistą Pawłem Kowalskim w roli solisty, a od Walentynek mogliśmy już zapraszać, w niewielkiej co prawda ilości, publiczność do Filharmonii. Koncertami dyrygowali m.in. Jan Miłosz Zarzycki, Robert Naściszewski, Massimiliano Caldi i Mirosław Jacek Błaszczyk.
           W kwietniu znów powróciliśmy do emisji koncertów w Internecie – m.in. wspaniały Koncert podwójny na obój, harfę i orkiestrę kameralną Witolda Lutosławskiego, w którym partie solowe wykonali Marek Mleczko – obój i Agnieszka Kaczmarek-Bialic – harfa, a poprowadził ten koncert Stanisław Krawczyński, ale była też II Symfonia D-dur op. 73 Johannesa Brahmsa pod dyrekcją Roberta Naściszewskiego, a także Koncert na obój C-dur KV 314 Wolfganga Amadeusza Mozarta z udziałem znakomitego oboisty Arkadiusza Krupy.
Kolejne koncerty w sieci to mi.in. Koncert fortepianowy Es – dur op. 60 Władysława Żeleńskiego, w którym partie solowe wykonał Piotr Sałajczyk, był też koncert z Suitami z opery „Carmen’ Georges’a Bizeta, poprowadzony przez Sebastiana Perłowskiego, a na początku maja (3 i 5) wystąpił też zespół „Da Camera”, natomiast w koncercie, który odbył się 7 maja, a dyrygował nim Jakub Chrenowicz, znalazła się II Symfonia C-dur op. 61 Roberta Schumanna.
           Od 21 maja mogliśmy znowu zaprosić publiczność i wtedy pan Tomasz Chmiel poprowadził koncert, w którym solistką była Olga Zado, a repertuarze znalazły się: Koncert fortepianowy g – moll op. 43 Ludomira Różyckiego i Symfonia G- dur nr 100 „Wojskowa” Józefa Haydna.
W programie ostatniego koncertu w maju znalazły się: Koncert fortepianowy g – moll op. 20 Józefa Wieniawskiego i Symfonia C-dur nr 1 Carla Marii von Webera, solistką była pianistka Joanna Ławrynowicz, a dyrygował Wojciech Rodek,
           W 180. rocznicę urodzin Antonina Dvořáka, podczas pierwszego czerwcowego wieczoru, publiczność wysłuchała Koncertu wiolonczelowego h-moll op. 104 i Suitę czeską op. 39 tego kompozytora. Partie solowe wykonał Tomasz Strahl, natomiast Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Jiří Petrdlik.
Sezon artystyczny zakończyliśmy oficjalnie 18 czerwca koncertem zatytułowanym „Taneczna wiosna” m.in. z utworami: Aarona Coplanda, Johna Williamsa i Henry Manciniego, którym dyrygował Mariusz Smolij.

           Dobrym pomysłem była zmiana terminu Muzycznego Festiwalu w Łańcucie z ostatniego tygodnia maja na ostatni tydzień czerwca.
            - Dwa dni po koncercie zamykającym sezon artystyczny 2020/2021, bo już 20 czerwca zainaugurowaliśmy, w formie hybrydowej, 60. Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Powiedziałam tak dlatego, że pierwszy koncert, który poprowadził maestro Massimiliano Caldi, w połowie był przekazem zarejestrowanego koncertu artystów z Mediolanu - I VIRTUOSI TEATRO ALLA SCALA również pod dyrekcją Massimiliano Caldi’ego. W części II na scenie Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła orkiestra naszej Filharmonii.
Gościliśmy także znanego i sławnego pianistę Ivo Pogorelića, który w ramach Muzycznego Festiwalu w Łańcucie, ale w Sali Filharmonii Podkarpackiej, wystąpił z recitalem złożonym z utworów Fryderyka Chopina.
            W sali balowej łańcuckiego Zamku wystąpili: Zemlinsky Quartet z Czech, który wykonał trzy kwartety smyczkowe Antonina Dvořaka, bardzo różnorodny program zaprezentowały skrzypaczka Liv Migal i pianistka Egle Staškute oraz Duo Fortepianowe Lucas & Arthur Jussen.
W sali Filharmonii można było zobaczyć i posłuchać operę „LA FORZA DEL MERITO” Marcello di Capua, kompozytora, który kiedyś rezydował na Zamku w Łańcucie. To było bardzo ciekawe doświadczenie i akcent regionalny o ciekawym zasięgu.
            Ta ostatnia edycja była szczególna, bo odbyła się w czasie pandemii, tuż po otwarciu się na publiczność. Był to także 60. Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Wszystko to już jest za nami i w tej chwili przygotowujemy już kolejną festiwalową edycję.

            Ogromne zainteresowanie było plenerowymi koncertami, które Filharmonia Podkarpacka zaproponowała w lipcu.
            - Absolutną nowością w działalności Filharmonii była organizacja koncertów plenerowych przed budynkiem Filharmonii. W lipcu odbyły się cztery takie koncerty. Bardzo Państwu dziękuję za tak ogromne zainteresowanie tymi przedsięwzięciami. Prawie we wszystkie wieczory pogoda dopisała. Wykonawcy byli zachwyceni nie tylko miejscem koncertu, ale także reakcją publiczności i nie ukrywam, że w tym sezonie koncertowym planujemy również zorganizować takie koncerty.

            Większość koncertów odbyła się w siedzibie Filharmonii, ale orkiestra występowała także w innych miastach i ośrodkach muzycznych.
             - Oczywiście Filharmonia realizowała także koncerty w ramach programu „Przestrzeń otwarta dla muzyki”. To są koncerty na terenie naszego województwa. Były też koncerty na zaproszenie w innych miejscach – m.in. Orkiestra gościła w Radziejowicach (nie po raz pierwszy), odbył się także koncert podczas Festiwalu w Busku Zdroju i tę współpracę także sobie bardzo cenimy.
             Z powodu pandemii i przez wprowadzenie różnego rodzaju obostrzeń nie mogły się odbyć koncerty zagraniczne zaplanowane na 2021 rok. Najbliższy planowany w Preszowie na Słowacji został przełożony, ale nie wiadomo, kiedy się odbędzie.

             Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej była zaangażowana jako zespół towarzyszący pianistom w finałach II Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie.
              - We wrześniu miało miejsce wielkie przedsięwzięcie, którego organizatorem jest Narodowy Instytut Muzyki i Tańca w Warszawie, a Filharmonia Podkarpacka jest jego współorganizatorem.
Konkurs odbył się pod Patronatem Honorowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy, a finansowany był przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Druga edycja spotkała się z jeszcze większym zainteresowaniem tych, którzy przyjechali, żeby pomimo tych pandemicznych warunków wziąć w tym konkursie udział, jak i ze strony publiczności oraz mediów.
Warto tu jeszcze wspomnieć, że koncert laureatów odbył się w Rzeszowie, a także został powtórzony w Filharmonii Narodowej w Warszawie, oczywiście z udziałem Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej.

             Po kilkunastu dniach Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej rozpoczęła sezon artystyczny 2021/2022
             - W październiku rozpoczęliśmy nowy sezon z udziałem znakomitych solistów - pani Edyty Piaseckiej - sopran i pana Sławomira Naborczyka - baryton, a orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Massimiliano Caldi. Kolejne wieczory ciągle udaje nam się prowadzić z udziałem publiczności i mam nadzieję, że tak będzie również w 2022 roku.

             W pandemicznym czasie koncertowaliście za granicą, bo niedawno występowaliście w Rzymie.
              - Ten 2021 rok orkiestra zakończyła także wspaniale, bo udało nam się wyjechać do Rzymu, gdzie odbył się koncert przy współpracy z Fundacją SOAR.
Filharmonia była tylko współorganizatorem, bowiem organizacją zajmowała się Fundacja SOAR i myślę, że kolejne przedsięwzięcia zaplanowane za granicą na 2022 rok - niektóre, jak na przykład koncert w Fatimie, były już dwukrotnie przekładane i wreszcie będą się mogły odbyć. Czego oczywiście wszystkim artystom i sobie życzę.

             Tym razem koncerty sylwestrowy i noworoczny odbywają się na szczęście z udziałem publiczności, ale organizatorzy przez cały czas muszą czuwać, aby wszystko odbyło się zgodnie z obowiązującymi przepisami pandemicznymi.
             - Jesteśmy oczywiści optymistami, ale zdajemy sobie sprawę z niezwykle trudnej sytuacji, jaką aktualnie obserwujemy. Mam gorącą prośbę do Państwa o uszanowanie wprowadzonych zasad, którym musimy się podporządkować.
             Musimy zapytać Państwa o szczepienia, o paszporty covidowe. Niektórzy są z tego powodu bardzo niezadowoleni, ale jeśli okazujemy zaświadczenia o szczepieniu, to więcej osób może uczestniczyć w koncertach. Gdybyśmy nie żądali okazania tych dokumentów, to moglibyśmy wypełnić tylko 30% miejsc na widowni, natomiast jeśli Państwo okażą paszporty, to w koncertach może uczestniczyć większa liczba chętnych melomanów. Dlatego prosimy o zachowanie spokoju, dystansu oraz braku nerwowości. Tego sobie życzmy na 2022 rok patrząc z optymizmem w przyszłość i myślę, że spotkania z muzyką będą temu optymizmowi służyć, bo muzyka dostarcza radości, pozwala oderwać się od trudnej, meczącej, czasem smutnej rzeczywistości. Na pewno także przychodzący do Filharmonii mają wśród swoich rodzin i znajomych osoby, które w 2021 roku zmarły. Wszystkim Państwu współczujemy i tym bardziej prosimy o zrozumienie wszystkich obostrzeń, których jesteśmy zobowiązani przestrzegać. Robimy to po to, żebyśmy mogli się wszyscy czuć bezpiecznie.

             Z wielką radością obserwuję, że na widowni pojawia się coraz więcej młodych ludzi.
              - Filharmonia jest otwarta dla wszystkich i programy, które proponujemy, są bardzo zróżnicowane. Nasza oferta jest tak bogata, że może być przeznaczona dla ludzi w każdym wieku i z różnym przygotowaniem. Nie zawsze programy koncertów wypełnione są muzyka klasyczną, tak zwaną poważną, chociaż od wielu lat powtarzam, że jest to muzyka ważna.
              Cieszymy się i czekamy na wszystkich Państwa, którzy jeszcze nie byli w filharmonii. Zachęcam do zapoznania się z nasza ofertą programową. Cieszymy się, że nie opuszczają nas w tym trudnym czasie również stali melomani. Chcemy się ze wszystkimi dzielić sztuką muzyczną.

Z prof. Martą Wierzbieniec, Dyrektorem Naczelnym Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiała Zofia Stopińska 30 grudnia 2021 roku.

Filharmonia Podkarpacka 3 800

                                 Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

"Adam Didur - ćwierć wieku w Metropolitan Opera i 30. lat w Sanoku".

Gorąco polecam Państwa uwadze opublikowany niedawno na portalu MAESTRO bardzo ciekawy artykuł  zatytułowany "Adam Didur - ćwierć wieku w Metropolitan Opera i 30. lat w Sanoku".

Pan Julisz Multarzyński, znakomity polski artysta fotografik, inżynier, dziennikarz, menedżer kultury i wydawca, w bardzo ciekawy sposób przybliża nam postać Adama Didura, polskiego śpiewaka; jednego z najznakomitszych basów przełomu XIX i XX wieku. Znajdą Państwo również wiele ciekawych zdjęć oraz informacji o organizowanym od 30. lat w Sanoku Festiwalu im. Adama Didura.

Warto podkreślić, że  Adam Didur urodził się 147 lat temu, a dokładnie 24 grudnia 1847 roku w Woli Sękowej koło Sanoka.

Oto link:  https://maestro.net.pl/index.php/9718-adam-didur-cwierc-wieku-w-metropolitan-opera-i-30-lat-w-sanoku

Zofia Stopińska

Festiwal „Ars Musica” w Iwoniczu

         Tych koncertów nie da się zapomnieć! Odbyły się na przełomie listopada i grudnia, a dokładnie w niedzielne popołudnia 28 listopada i 5 grudnia 2021 roku.

           Pierwszy koncert odbył się w sercu Iwonicza-Zdroju w sali kina „Wczasowicz” mieszczącej się w Domu Zdrojowym, zbudowanym w 1860 roku w stylu neoklasycznym z inicjatywy właścicieli Iwonicza hr. Załuskich.
W programie koncertu dominowały utwory na trio fortepianowe, a wykonawcami byli: flecistka Maria Peradzyńska, wiolonczelista Tomasz Strahl i pianista Robert Morawski, znakomici instrumentaliści i pedagodzy związani z Uniwersytetem Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie oraz koncertujący w kraju i za granicą jako soliści i kameraliści.

Iwonicz Zdrój Trio1

                                                   Trio w składzie: Maria Peradzyńska - flet, Robert Morawski - fortepian, Tomasz Strahl - wiolonczela, fot. GOK w Iwoniczu-Zdroju

          Bardzo interesujący i różnorodny był program tego koncertu, a jego ramy stanowiły dwa bardzo piękne tria fortepianowe w tonacji G-dur.
Pierwszym utworem było Trio G-dur nr 31 Józefa Haydna, które wszystkich przekonało, że muzyka Haydna jest piękna i fascynująca.
Niezwykle pięknie zabrzmiały także dwa fragmenty z utworów Johanna Sebastiana Bacha: Andante z Sonaty triowej e-moll przeznaczonej w oryginale na organy w opracowaniu na trio fortepianowe oraz Siciliana z Sonaty fletowej w transkrypcji na fortepian Wilhelma Kempffa, w wykonaniu Roberta Morawskiego.
Kolejnym ogniwem była miniatura zatytułowana Melodia ze skomponowanego na fortepian przez Ignacego Jana Paderewskiego cyklu Miscelanea op. 16, która wykonana została w opracowaniu na wiolonczelą i fortepian, a zachwycająco wykonali te Melodię Tomasz Strahl i Robert Morawski.
Koncert zakończyło bardzo piękne Trio fortepianowe G-dur op. 119 Friedricha Kuhlau’a.

          Rewelacyjne wykonania wymienionych utworów sprawiły, że gorące oklaski rozbrzmiewały po każdym utworze, ale po wykonaniu finałowego dzieła wszyscy niemal natychmiast powstali i owacja trwała bardzo długo.
Mogłam przez kilka minut porozmawiać tuż po zakończeniu koncertu i zapytać o wrażenia. Pan prof. Tomasz Strahl stwierdził: „ Iwonicz-Zdrój jest bardzo znany i czuje się tu genius loci. Dawni właściciele tego miejsca w XIX wieku zadbali, aby powstały takie piękne obiekty. Myślę, że wówczas także rozbrzmiewała tu często muzyka. My do tych tradycji nawiązujemy. W tym pięknym wnętrzu graliśmy dzisiaj muzykę kameralną, która jest chyba najlepsza ze wszystkich form. Wspólne wykonywanie dostarcza największej radości muzykom, kiedy mogą grać w pięknych wnętrzach dla wspaniałej publiczności”.

Iwonicz Zdrój Tomasz Strahl                                              Tomasz Strahl podczas koncertu w Iwoniczu-Zdroju, fot. GOK w Iwoniczu Zdroju

          „Ja jestem tu po raz pierwszy – mówi prof. Maria Peradzyńska - i jestem zauroczona architekturą. Wspaniale, że odbywają się tutaj koncerty muzyki kameralnej i nie tylko. Zwłaszcza już po sezonie, kiedy jesteśmy przyzwyczajeni, że tych imprez odbywa się nie dużo i myślę, że dla tutejszych mieszkańców jest to wspaniała okazja do posłuchania muzyki. Pomimo, że nie jest to sala koncertowa, a przede wszystkim kinowa, to na pewno to wnętrze inspiruje, bo otacza nas specyficzna, piękna architektura i wspaniale było tutaj wystąpić.

Iwonicz Zdrój MariaPeradzyńska                                              Maria Peradzyńska na scenia kina "Wczasowicz" w Iwoniczu-Zdroju, fot, GOK w Iwoniczu-Zdroju

           Pan prof. Robert Morawski grał na historycznym fortepianie, który różni się nieco od tych, które stoją w większości sal koncertowych. „Najlepsze skrzypce czy wiolonczele robiono kiedyś, ale najdoskonalsze fortepiany robią firmy obecnie. Fortepian w tej sali został wykonany już sporo lat temu i zauważyłem, że ma troszkę węższe klawisze. Czułem historię tego fortepianu „pod palcami”, ale dla artysty najważniejsze jest, żeby na koncert przyszła publiczność i gorąco biła brawo. Publiczność w Iwoniczu-Zdroju przyjęła nas bardzo gorąco, co nie zawsze się zdarza w dużych ośrodkach muzycznych. Taka wspaniała jak dzisiaj w Iwoniczu-Zdroju atmosfera panuje jeszcze chyba tylko w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Tu czuje się bliskość publiczności, panuje atmosfera salonu muzycznego, tak jak było to w XIX wieku i początkach XX wieku. W imieniu wszystkich mogę powiedzieć, że bardzo chętnie przyjedziemy do Iwonicza-Zdroju ponownie”.

Iwonicz Zdrój Robert Morawski

                                                               Robert Morawski podczas wykonania Siciliany z Sonaty J.S. Bacha, fot. GOK w Iwoniczu-Zdroju

          Tydzień później odbył się drugi koncert w ramach Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica” . Tym razem publiczność zaproszona została do przepięknego drewnianego kościoła pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu, gdzie szesnaście lat temu Festiwal „Ars Musica" się narodził.
           Była to także wyjątkowa uczta, w wykonaniu pana profesora Andrzeja Chorosińskiego, jednego z najwybitniejszych polskich organistów oraz pana Michała Chorosińskiego, który jest cenionym aktorem.
Maestro Andrzej Chorosiński niedawno świętował 50-lecie działalności artystycznej i wykonał w tym czasie ponad 1500 recitali organowych. Jest także konsultantem i autorem licznych projektów w zakresie budownictwa organowego. W Polsce są to m.in. organy w Sali Opery i Filharmonii Podlaskiej, w bazylice w Licheniu, w kościele pw. Wszystkich Świętych w Warszawie, kościele parafialnym w Polkowicach, a także w Niemczech, Kanadzie i Japonii. Pan Andrzej Chorosiński jest także profesorem klasy organów Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, a w latach 1993 – 1999 sprawował godność rektora Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie.

Iwonicz Chorosiński przy organach                                    Maestro Andrzej Chorosiński przy organach kościoła pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu, fot.GOK w Iwoniczu Zdroju

   
           Pan Michał Chorosiński jest znanym i lubianym aktorem. Wystąpił m. in. w roli młodego Karola Wojtyły w filmie poświęconym Ojcu Świętemu p.t. „Renesansowy psałterz”. Brał udział w wielu polskich filmach m.in. „Ogniem i Mieczem i „Stara Baśń” oraz w licznych serialach telewizyjnych: „Adam i Ewa”, „Pierwsza miłość”, „Klan”, M jak Miłość”, a aktualnie gra jedną z głównych ról w serialu „Lombard”.
Współpracował z tak wybitnymi reżyserami jak: Jerzy Hoffmann, Mikołaj Grabowski, Paweł Miśkiewicz czy Jan Szurmiej.

Iwonicz Michał recytacje                                  Pan Michał Chorosiński podczas recytacji w kościele pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu, fot. GOK w Iwoniczu-Zdroju

          W programie koncertu w Iwoniczu znalazła się muzyka i poezja. Pierwsze ogniwo stanowiły dwa utwory: Koncert a-moll Johanna Sebastiana Bacha BWV 593 oraz opracowana na organy Etiuda cis-moll op. 25 nr 7 Fryderyka Chopina. Po tym muzycznym wstępie słuchaliśmy wierszy wybranych Tadeusza Różewicza w interpretacji Michała Chorosińskiego.
Krótkim łącznikiem muzycznym do drugiej odsłony poezji – wyboru wierszy Zbigniewa Herberta, była opracowana na organy Etiuda b-moll op. 4 nr 3 Karola Szymanowskiego.
Koncert zakończyło mistrzowskie wykonanie dwóch utworów organowych. Najpierw usłyszeliśmy Andantino g-moll Cesara Francka , a później Toccate G-dur Theodora Duboisa.
To był wspaniały koncert również gorąco przyjęty przez publiczność.

          Po koncercie rozmawiałam z prof. Andrzejem Chorosińskim na temat wyjątkowego miejsca jakim jest kościół w Iwoniczu.
„Jest to kościół o sporej kubaturze, zaliczyć go można do średnich świątyń drewnianych, natomiast jest to kościół olbrzymi jeśli chodzi o bogactwo, które w sobie zawiera. Bajkowy niemalże wystrój wewnętrzny wraz z przepięknym prospektem organowym, oraz historia świątyni , upoważnia nas do powiedzenia, że to jest wielki kościół.
Dlatego było wielką dla mnie przyjemnością i radością, po raz trzeci wystąpić w tym miejscu. Tym bardziej, że dyrektorem artystycznym Festiwalu jest Bartosz Jakubczak, mój znakomity absolwent, urodzony w Sanoku i przez wiele lat mieszkający w Rzeszowie. Z wielkim podziwem obserwuję jego inicjatywy i cieszę się, że ten festiwal istnieje. Jestem pod wrażeniem gościnności gospodarza tej świątyni, Burmistrza Gminy Iwonicz oraz pani dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Iwoniczu-Zdroju.
Wielką radością było dla mnie tutaj wystąpić wraz z synem Michałem. Od kilkunastu lat łączymy słowo i muzykę. Na naszym pomyśle wzorowali się organizatorzy festiwalu w Jastrzębiej Górze, który został zatytułowany „Słowo i muzyka u Jezuitów”. A wracając do dzisiejszego występu – ten rok jest Rokiem Tadeusza Różewicza i stąd wybraliśmy dwóch klasyków polskiej poezji XX wieku.
Muzyka została tak wybrana, aby wpisała się w klimat recytowanej poezji”.

 Andrzej Chorosiński                                                     Od lewej: prof. Andrzej Chorosiński, Witold Kocaj, burmistrz Gminy Iwonicz-Zdrój i Michała Chorosiński, aktor fot. GOK Iwonicz-Zdrój

           Była okazja, aby porozmawiać o tegorocznej edycji festiwalu „Ars Musica” z Burmistrzem Gminy Iwonicz-Zdrój panem Witoldem Kocajem, który nie krył swojego zadowolenia:
            "Jestem zachwycony przede wszystkim umiejętnościami znakomitych artystów, którzy ubogacili naszą gminę. Pan Profesor Andrzej Chorosiński i jego syn Michał Chorosiński - jeden wspaniale zaprezentował jakie są możliwości naszych organów, a drugi jak pięknie można operować słowem. Dzisiejsze spotkanie w Iwoniczu było dla duszy, bo wartości, które przekazał pan Michał są uniwersalne. Cudownie słuchało się utworów organowych w wykonaniu pana Andrzeja Chorosińskiego. W kościele pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu jest znakomita akustyka, jest to największy kościół drewniany na Podkarpaciu i jeden z najstarszych. Jego historia sięga 1464 roku. Jego wystrój, złocenia budzą podziw u wielu osób, że w tak niewielkiej miejscowości może być tak piękny, bogato zdobiony kościół z piękną historią.
            Przed tygodniem odbył się koncert kameralny w Sali kina „Wczasowicz” w Iwoniczu-Zdroju. Bardzo żałuję, że nie mogłem na nim być, ale mogłem zobaczyć i posłuchać fragmentów koncertu, które bardzo mi się podobały. Bardzo się cieszę, że takie wspaniałe wydarzenie się odbyło. Nosimy się z zamiarem, aby cały Dom Zdrojowy wyremontować, jest szansa, że otrzymamy na ten cel dotacje. Mam nadzieję, że uda nam się stworzyć piękny obiekt, który będzie przyciągał ludzi z niesamowitymi talentami.
            Iwonicz-Zdrój wygląda już świątecznie, jest pięknie oświetlony i ciekawie prezentuje się również wieczór. Jest to miejsce bardzo przyjazne i serdecznie zapraszam na wszelkie przedsięwzięcia kulturalne, które się u nas odbywają, ale też zapraszam do odwiedzania nas przy okazji.
            Skręcając z drogi krajowej nr 28, po kilku minutach jazdy samochodem, można zobaczyć najstarsze na Podkarpaciu uzdrowisko, a nasi mieszkańcy są bardzo życzliwi i otwarci.
Teraz wszyscy niepokoimy się o zdrowie naszych mieszkańców i całego kraju, ale jeżeli tylko warunki zewnętrzne, na które nie mamy wpływu nam pozwolą, to na pewno kolejna edycja się odbędzie. To jest niezwykle wartościowy festiwal. Może w przyszłości zadbamy, aby te koncerty były dostępne w formie elektronicznej, internetowej i można będzie podziwiać piękne koncerty w pięknym Iwoniczu.”

Iwonicz Burmistrz przy mikrofonie

                      Pan Witold Kocaj, burmistrz Gminy Iwonicz-Zdrój dziękuje wykonawcom, organizatorom i publiczności po II koncercie festiwalu "Ars Musica", fot. GOK w Iwoniczu-Zdroju

            W relacji w XVI Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica” nie może zabraknąć wypowiedzi jego pomysłodawcy i dyrektorem artystycznym Bartoszem Jakubczakiem, profesorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, który w tym roku bardzo wysoko postawił poprzeczkę zapraszając wyśmienitych artystów.
            „Ubiegła jubileuszowa edycja tylko częściowo zakończyła się sukcesem, bo z zaplanowanych trzech koncertów odbyły się tylko dwa. Koncert finałowy na którym miał wystąpić pan Rafał Tomkiewicz, wspaniały kontratenor pochodzący z Iwonicza ze znakomitą klawesynistką Patrycją Domagalską-Kałużą i jej zespołem musiał zostać odwołany ze względu na pandemię.
W tym roku odbyły się szczęśliwie dwa koncerty w wykonaniu, jak to już zostało podkreślone, wspaniałych, wybitnych artystów, którzy mieli okazję występować w wielu renomowanych salach koncertowych świata. To jest  ogromne wyróżnienie także dla mnie, sprawującego opiekę artystyczną oraz dla organizatorów, dla pana burmistrza Witolda Kocaja i dla pani Doroty Świstak, dyrektorki Gminnego Ośrodka Kultury w Iwoniczu-Zdroju. Tegoroczne koncerty są wielką nobilitacją i motywacja do dalszego działania w następnych latach. Mimo trudnych czasów, małymi kroczkami staramy się iść do przodu i dobrze sobie z tym radzimy.
            Cieszę się, że bez trudu udało mi się zaprosić wspaniałych artystów. Już podczas pierwszej rozmowy prof. Tomasz Strahl z entuzjazmem powiedział, że z radością wystąpi w Iwoniczu-Zdroju, ponieważ jego ojciec pochodzi z Krosna. Wszyscy pozostali artyści także z entuzjazmem przyjęli moje zaproszenie. Pragnę zauważyć, że pierwszy koncert odbył się w sali kina „Wczasowicz” i to jest pewne novum w ramach festiwalu. Jako organizatorzy doceniamy też tę perełkę drewnianej architektury sakralnej regionu podkarpackiego, jaką jest kościół pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu. Jest nam bardzo miło, że proboszcz tej świątyni ks. Kazimierz Giera wspiera nasze działania. Należy wspomnieć, że wszystko się zaczęło 16 lat temu od inicjatywy ks. prał. Kazimierza Piotrowskiego, któremu również wiele zawdzięczam. Gdyby nie jego muzyczna pasja, to myślę, że nie bylibyśmy w tym miejscu w którym jesteśmy.
            Wszyscy czujemy wielką satysfakcję artystyczną z tego przedsięwzięcia i już szykujemy się na następny rok. Myślimy o kilku koncertach na przełomie września, października i listopada.
Będziemy się starali zaproponować atrakcyjne, artystycznie bogate koncerty, aby publiczność miała okazję obcować ze sztuką najwyższej próby."

Iwonicz wykonawcy i organizatorzy

             Wykonawcy i organizatorzy od lewej: Dorota Świstak, dyrektorka GOK w Iwoniczu-Zdroju, ks Kazimierz Giera- proboszcz Parafii pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu, Bartosz Jakubczak, dyrektor artystyczny festiwalu "Ars Musica"' , Zofia Stopińska - prowadzenie koncertu, prof. Andrzej Chorosiński - organy, Witold Kocaj, burmistrz Gminy Iwonicz-Zdrój, Michał Chorosiński - poezja.

         Mam nadzieję, że marzenia i plany się spełnią. Życzmy organizatorom i dyrektorowi artystycznemu Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica”, aby udało się zgromadzić odpowiednie środki na ich realizację.

Zofia Stopińska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

"Wieczór słowa i muzyki"

        12 grudnia 2021 roku w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie odbyło się spotkanie literacko - muzyczne zatytuowane "Wieczór słowa i muzyki", wykonawcami byli pani Lucyna Żbikowska oraz pianista Grzegorz Niemczuk.

        Pani Lucyna Żbikowska jest absolwentką filologii polskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Pracę magisterską oraz doktorską napisała pod kierunkiem prof. Artura Hutnikiewicza. Przez ponad 40 lat związana była z Rzeszowem, tu była pracownikiem dydaktyczno - naukowym Wyższej Szkoły Pedgogicznej a następnie Uniwersytetu Rzeszowskiego. W latach 1993 - 2001 była wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego w Rzeszowie. Po przeprowadzce w rodzinne strony swego męża, w latach 2005 - 2019 była wykładowcą Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
Jako naukowiec jest autorką licznych opracowań poświęconych m.in. Włodzimierzowi Perzyńskiemu, arcybiskupowi Ignacemu Tokarczukowi jak również Piotrowi Żbikowskiemu, którego spuściznę naukową opracowała do druku i opublikowała.

        Jest doskonale znana czytelnikom rzeszowskiego miesięcznika "Nasz dom" na którego łamach drukuje swoje wiersze. Duża ich część poświęcona jest naszemu miastu. W Rzeszowie publikuje też kolejne tomy poezji. Najnowsze wydawnictwo Lucyny Żbikowskiej ukazało się w 2021 roku - to powieść i opowiadania "Sekrety pamiętników".

Wieczór słowa i muzyki Lucyna

                                                              Lucyna Żbikowska prezentuje swoje wiersze i zasłuchany Grzegorz Niemczuk

         Kolejnym wykonawcą wieczoru był dr sztuki muzycznej Grzegorz Niemczuk , adiunkt Wydziału Artystcznego Uniwersytetu Śląskiego.
Na stałe mieszka w Bielsku Białej.
         Jako pianista dysponuje repertuarem obejmującym ponad 300 utworów oraz 28 koncertów na fortepian od baroku aż po muzykę współczesną.
Pan Grzegorz Niemczuk wykonał ponad 400 recitali i koncertów odwiedzając 35 krajów na wszystkich kontynentach.
Jest laureatem licznych konkursów krajowych i międzynarodowych.

         W niedzielne popołudnie mogliśmy się przekonać nie tylko o jego wirtuozowskiej grze ale również o erudycji i rzadkiej umiejętności przekazywania swej wiedzy.
Bohaterem wieczoru był Fryderk Chopin, jego życie i twórczość.
W wykonaniu Lucyny Żbikowskiej wysłuchaliśmy jej wierszy inspirowanych twórczością Chopina, jak i też wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego , listów do Fryderyka m.in. Krzysztofa Kamila Norwida.
Natomiast w wykonaniu Grzegorza Niemczuka otrzymaliśmy wspaniały wirtuozowski recital chopinowski obejmującym m.in. Nocturn, 3 Mazurki op.50 / G-dur, As-dur i cis-moll/ ,
3 Walce op.34 / As-dur, a-moll, F-dur/, Rondo g-moll op. 1, Scherzo b-moll op.31, Polonez As-dur op.53, Etiudę Rewolucyjną op.10 nr 12.
Każdy wykonany utwór poprzedzało profesjonalne wprowadzenie solisty obejmujące wiedzę o wykonywanym utworze. To było bardzo ciekawe i przyjęte zostało z wielkim entuzjazmem przez słuchaczy.

Wieczór słowa i muzyki Grzegorz                                                       Grzegorz Niemczuk podczas koncertu w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej
        W koncercie uczestniczyli nie tylko rzeszowianie, była grupa diaspory z Nigerii oraz melomani z Woli Sękowej. Publiczność wielokrotnie owacją na stojąco dziękowała pianiście, wymuszając kolejne bisy.
Równie ciepło dziękowano pani Lucynie Żbikowskiej.
         Po Koncercie można było zakupić najnowsze wydawnictwo - "Sekrety pamiętników " jak również tomik poezji "EQUILIBRIUM MOC DUCHA", do którego dołączona jest płyta z nagraniem koncertu Grzegorza Niemczuka, zrealizowana w Japonii.
Autorzy chętnie udzielali autografów. Wieczór był doskonały...

Tadeusz Stopiński

                                                       

Recital Alexandra Gadjieva w RCKP w Krośnie - relacja

        Dnia 17 listopada miałam szczęście uczestniczyć w wyjątkowym wydarzeniu muzycznym na Podkarpaciu.
Na scenie Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie wystąpił Alexander GADJIEV, laureat II miejsca ex aequo XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, który reprezentował Włochy i Słowenię.

        Od 2 do 23 października 2021 Warszawa była stolicą światowej pianistyki za sprawą XVIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Konkurs Chopinowski jest najważniejszym wydarzeniem muzycznym w Polsce i jednym z najważniejszych wydarzeń muzycznych na świecie. Obok olbrzymiej roli, jaką pełni w popularyzacji muzyki Chopina, odkrywa największe talenty pianistyczne, zapewniając młodym muzykom najskuteczniejszy start w międzynarodowej karierze.
        Konkurs Chopinowski przyciąga rosnącą liczbę pianistycznych talentów z całego świata, a w 2020 roku wpłynęło na ten Konkurs ponad 500 zgłoszeń.
Można śmiało stwierdzić, że konkurs skupia uwagę nie tylko międzynarodowego środowiska muzycznego i melomanów, ale także tych, którzy na co dzień z muzyką klasyczną niewiele mają styczności.

Aleksander Gadjiev 001 photo Paweł Fiejdasz Dorota Cząstka                                      Dorota Cząstka - Dyrektor RCKP w Krośnie, fot Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza


        Koncert jednego z laureatów na scenie Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza był wyjątkową okazją spotkania z muzyką Chopina „na żywo”, i to w wyjątkowym, wirtuozowskim wykonaniu. Witająca publiczność pani Dorota Cząstka, dyrektorka Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie, powtórzyła prośbę Artysty, który pragnął zaprezentować się publiczności samą muzyką, podała tylko program recitalu, na który złożyły się następujące utwory Fryderyka Chopina:
   Preludium op. 45;
   Barkarola Fis-dur op. 60;
   Polonez fis-moll op. 44;
   Polonez-fantazja op. 61.
Po krótkiej przerwie zabrzmiały:
   3 Mazurki z op. 56;
   II Sonata b-moll op. 35.

        Alexander Gadjiev wprowadził publiczność w nastrój koncertu następującymi słowami:
        „Muzyka to język i to bardzo specyficzny. Jest to język czystego dźwięku, a dźwięk był przed słowem.
W pewien sposób pochodzenie muzyki jest chyba bardzo odległe w czasie i nie jest bezpośrednio związane ze słowami, ale wciąż dotyka nas bardzo głęboko i bez filtrów.
To okres, w którym czas jest coraz bardziej ograniczony, a czytamy, piszemy i wypowiadamy tyle słów, że nie zawsze łatwo jest zbliżyć się do świata czystego dźwięku.
Przed dźwiękiem była cisza, tak jak przed światłem była ciemność.
Zapraszam do doświadczenia dwóch minut ciszy, aby móc na nowo połączyć się ze sobą i odnaleźć swój wewnętrzny spokój, aby móc jak najlepiej odebrać muzykę.
Mam nadzieję, że dołączą Państwo do mnie i życzę wspaniałych przeżyć w tej muzycznej podróży”.

 

Aleksander Gadjiev 005 photo Paweł Fiejdasz                                                        Alexander Gadjiev rozpoczyna recital w Krosnie, fot. Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza

Po dwóch minutach ciszy w ciemnej sali rozświetliła się scena, zobaczyliśmy Alexandra Gadjieva siedzącego przy fortepianie i popłynęły dźwięki Preludium cis moll op. 45, które powstało w 1841 roku i było znakomitym wstępem do cudownie wykonanej Barkaroli Fis-dur op. 60, jednego z najważniejszych dzieł Chopina, które powstało w 1846 roku. Utwór ten kompozytor wykonał również podczas swego ostatniego koncertu w Paryżu.
Przed przerwą zabrzmiały jeszcze dwa z trzech ostatnich polonezów Chopina – Polonez fis-moll op. 44 z 1841 roku i skomponowany w 1846 roku Polonez-Fantazja As-dur op. 61. Były to niezwykłe, bardzo osobiste kreacje.
Po przerwie Alexander Gadjiev zaproponował 3 Mazurki op. 56 (H-dur, C-dur, c-moll) oraz II Sonatę b-moll op. 35. To czteroczęściowe wstrząsające dzieło, skomponowane w 1839 w Nohant, dwie pierwsze części - Grave; Doppio movimento i Scherzo oraz końcowe Finale: Presto, stanowią ramę do powstałego w 1837 roku Marche funèbre: Lento (Marsza żałobnego).
Niezwykle emocjonalne wykonanie Gadjieva nikogo nie pozostawiło obojętnym. Pełna potęgi część pierwsza, niepokój pełnego kontrastów Scherza, niezwykła kreacja Marsza żałobnego, w którym pojawiały się fragmenty wykonane cudownie brzmiącym dźwiękiem w pianissimo, i pełen gromów finał.
Publiczność natychmiast powstała z miejsc i zgotowała wykonawcy gorącą owację. Podobnie było po wykonanym na bis Walcu.

Aleksander Gadjiev 004 photo Paweł Fiejdasz                                Alexander Gadjiev podczas recitalu w Krośnie, fot. Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza

        Gra Alexandra Gadjieva intrygowała, fascynowała i mogła być nawet dla wielu kontrowersyjna. Jeśli po ogłoszeniu wyników słyszałam wiele kontrowersyjnych wypowiedzi na temat przyznanej mu Nagrody Specjalnej za Najlepsze Wykonanie Sonaty, to po wysłuchaniu na żywo Sonaty b-moll op. 35 całkowicie zgadzam się z oceną jurorów.
        Już po zakończeniu konkursu w Programie II Polskiego Radia Alexander Gadjiev przyznał, że po konkursie nie chce się ograniczać wyłącznie do twórczości Chopina, choć zdaje sobie sprawę, że jego muzyka pozostanie z nim na zawsze. – „Chcę grać jej jak najwięcej, bo mam wrażenie, że w minionych latach bardzo się do niej zbliżyłem. Chcę pogłębiać tę więź, grywając w różnych miejscach i na różnych fortepianach – także historycznych. Jestem gotów na to, że Chopin pozostanie ze mną do końca życia”.
        Jestem pewna, że recital Alexandra Gadjieva w sali Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza zapamiętają na długo wszyscy, którzy go wysłuchali i gorąco oklaskiwali.

Zofia Stopińska

Aleksander Gadjiev 007 photo Paweł Fiejdasz ukłony                            Alexander Gadjiev dziękuje krośnieńskiej publiczności za gorącą owację, fot. Paweł Fiejdasz / Regionalne Centrum Kultur Pogranicza

Festiwal Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc 2021 - relacja

        Od 7 do 11 listopada odbył się piąty już festiwal „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”. W programie były koncerty, lekcje patriotyczne oraz wystawa, bowiem festiwal w swoim założeniu ma za zadanie promocję szeroko rozumianej kultury polskiej – muzyki, sztuki oraz historii.

Viva Polonia kwiaty

                                                  Biało-czerwone róże zdobiły w tym roku estradę sali koncertowej podczas festiwalu "Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc" , fot. Kornelia Cygan 

        Przed koncertem finałowym, w krótkim wystąpieniu, podsumował tegoroczną edycję festiwalu pan Łukasz Gaj, dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, które jest organizatorem tego wspaniałego wydarzenia.
„Bardzo się cieszę, że decydowaliście się Państwo świętować 11 listopada w tym wyjątkowym miejscu – mówił dyrektor Łukasz Gaj. Miejscu, którego Patron był jednym z architektów Polski niepodległej. To właśnie jego pamięci poświęcony jest festiwal „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”, który dzisiaj kończymy. Festiwal ten od samego początku miał za zadanie promocję kultury polskiej i nie inaczej było podczas tegorocznej edycji.
         8 listopada rozpoczęliśmy festiwal koncertem „Osiecka… i nie tylko”. Piosenki najsłynniejszej polskiej poetki-tekściarki wykonała znakomita wokalistka Iza Połońska. Towarzyszył jej akordeonista Leszek Kołodziejski – autor opracowania wszystkich utworów, oraz Polish Cello Quartet – niecodzienna formacja składająca się z czterech wiolonczelistów: Krzysztofa Karpety, Tomasza Darocha, Wojciecha Fudali i Adama Krzeszowca. W programie wieczoru znalazły się także piosenki Jeremiego Przybory, Jonasza Kofty i Wojciecha Młynarskiego - artystów, którzy wywarli istotny wpływ na twórczość Agnieszki Osieckiej."

Viva Polonia Iza Połońska i zespół Fot. Kornelia Cygan relacja        Gorąco oklaskiwani przez kąśnieńską publiczność: Iza Połońska oraz Leszak Kołodziejski - akordeon, aranżacje i Polish Cello Quartet, fot. Kornelia Cygan

        Kontynuując wystapienie dyrektor Łukasz Gaj mówił:
        "Przez ostatnie dwa dni w tej sali koncertowej gościliśmy młodzież ze szkół województwa małopolskiego.
Przedstawialiśmy spektakl „Kardynał Wyszyński. Prymas niezłomny”, który obejrzało ponad 1500 uczniów. Bardzo się cieszę, że nauczyciele i dyrektorzy zaprosili młodzież tutaj, do Kąśnej, aby zobaczyła ten spektakl o wielkim Polaku, ale też aby mogli zwiedzić dwór Ignacego Jana Paderewskiego i przygotowaną specjalnie wystawę „Jan Paweł II w filatelistyce”, przygotowaną przez Pocztę Polską. Tę wystawę można jeszcze do końca listopada w naszym muzeum obejrzeć.
        Dzisiaj, 11 listopada, Narodowe Święto Niepodległości i wielkie święto w Kąśnej. Na scenie naszej Sali koncertowej wystąpi Marcin Wyrostek, wybitny, znakomity artysta, który wykona program ze swojej płyty „PolAcc”. Na płycie znalazły się wspaniałe utwory polskich kompozytorów, polskiej muzyki filmowej, polskiej muzyki narodowej w aranżacji tego znakomitego artysty. Przed Państwem Marcin Wyrostek z zespołem”.

Viva Polonia Łukasz Gaj

                                              Pan Łukasz Gaj - dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, fot. Kornelia Cygan

           Pan Marcin Wyrostek, główny bohater koncertu wieńczącego festiwal „Viva Polonia! Ku pokrzepieniu serc”, jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. Aktualnie, oprócz działalności koncertowej, jest także wykładowcą w macierzystej uczelni. Jest znakomitym showmanem, mistrzem improwizacji i autorem wspaniałych aranżacji wykonywanych utworów.
Jak już wspomniał pan dyrektor Łukasz Gaj, podczas koncertu w Kąśnej Marcin Wyrostek zaprezentował program z najnowszej płyty "PolAcc", inspirowany twórczością znakomitych polskich kompozytorów, m.in. Karola Szymanowskiego i Witolda Lutosławskiego, pieśniami legionowymi, motywami tradycyjnymi i ludowymi oraz muzyką lat 60-tych i 70-tych. Po gorących owacjach publiczności wysłuchaliśmy „Libertanga” Astora Piazzolli oraz na zakończenie koncertu, w podziękowaniu za zaproszenie, zabrzmiał znany fragment z filmu Dzieci Sancheza.
           Marcinowi Wyrostkowi towarzyszył jego zespół złożony z absolwentów katowickiej uczelni w składzie: Michał Grobelny - wokal, Mateusz Adamczyk - skrzypce, Daniel Popiałkiewicz - gitara, Bartosz Kalicki - fortepian, Piotr Zaufal - bas i Krzysztof Nowakowski - instrumenty perkusyjne.
Dzięki umiejętnościom narracyjnym Pana Marcina, jego perfekcyjnej, mistrzowskiej grze, jak również świetnych popisach pozostałych członków zespołu, wieczór 11 listopada był wspaniałym zakończeniem Festiwalu.

Viva Polonia wszyscy wykonawcy

                                               Marcin Wyrostek i towarzyszacy mu muzycy oklaskiwani przez publiczność, fot. Kornelia Cygan 

          Bardzo powoli publiczność opuszczała salę koncertową, bo wiele osób zainteresowanych było spotkaniem z Marcinem Wyrostkiem oraz nową płytą. Ustawiła się spora kolejka osób, które czekały na autograf, wspólne zdjęcie i chciały zamienić chociaż kilka zdań.
Na końcu tej kolejki ustawiłam się także ja i dlatego pan Marcin Wyrostek mógł mi poświęcić nieco więcej czasu.

Viva Polonia Marcin Wyrostek Akordeon okładka 2

                                         Marcin Wyrostek podczas koncertu w Kąśnej Dolnej, fot. Kornelia Cygan

         Jak słuchałam Pana improwizacji, to pomyślałam, że biedni są studenci, których uczy Pan improwizacji. Od dawna zastanawiałam się, czy improwizacji można wszystkich nauczyć?
         - Można uczyć podstaw, harmonii, skal, pomysłów i technik imitacyjnych, które możemy stosować poczynając od tych, które stosował w baroku Jan Sebastian Bach, aż po dzisiejszych mistrzów. Najpierw trzeba zdobyć wiedzę na ten temat, później przychodzi czas na praktykę i szukanie w sobie kreatywności, otwartości na tworzenie fraz, na tworzenie melodii i tworzenie klimatu.
         Wracając teraz do pytania – można tych wszystkich rzeczy nauczyć. Ważne jest także, aby osoba grająca na danym instrumencie także sama poszukiwała w sobie mechanizmu, który będzie otwierał kreatywność. To jest już kwestia indywidualnego zaangażowania. Staram się studentów „zarazić”, żeby jak najbardziej kreatywnie podchodzili do grania, żeby wykorzystywani swój instrument tak jak głos ludzki, czy jakikolwiek inny instrument. Mam sporo bardzo zdolnych studentów, którzy podążają w tym kierunku. Bardzo mnie to cieszy.
          Spora grupa młodych ludzi chce studiować na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej, gdzie także uczę. Chcę podkreślić, że tutaj jest dłuższa droga, bo już na wstępie poziom na tym Wydziale jest wysoki.
Staram się na różne sposoby propagować akordeon i ten rodzaj muzyki w Polsce. W zeszłym roku wydałem skrypt zatytułowany „Podstawy improwizacji na akordeon” w oparciu o śląskie melodie. Szukałem śląskich tematów ludowych po to, żeby nakreślić tę improwizację, tę problematykę dużo wcześniej. Nawet jak studenci będą się starali o przyjęcie na wydziały muzyki klasycznej danej uczelni, a na pewno na Wydział Jazzu i Muzyki Rozrywkowej do Katowic, to te podstawy są bardzo ważne.
Kończąc odpowiedź na pani pytanie – staram się tę pasję zaszczepiać, a potem dużo jest już w rękach studentów.

          Pana droga była bardzo podobna, bo wszystko zaczęło się od nauki gry na akordeonie klasycznym, a już od dawna występuje Pan z towarzyszeniem zespołów i możemy podziwiać Pana inspiracje różnymi gatunkami muzyki, ogromne możliwości akordeonu.
          - Nawet jak gramy utwór ludowy czy jazzowy, Karola Szymanowskiego, czy muzykę współczesną w innym stylu, to w każdym z tych utworów można sobie pozwolić na dużą dozę improwizacji, budowania – zabawy dźwiękiem po prostu, bo na tym moim zdaniem wszystko polega. Na zabawie dźwiękiem, zabawie obrazami, zabawie klimatami i także pewnej intelektualnej zabawie.

          Dzisiaj stawiał Pan także pewne zadania przed publicznością, próbując ją czasem zachęcić do wspólnej zabawy.
          - Owszem, ale wszyscy pięknie podołali i z taką publicznością to można nawet „kraść konie”.

          Wydaje mi się, że warunki, jakie są w sali koncertowej „Stodoła” w Centrum Paderewskiego bardzo Wam odpowiadały.
          - Tak, bo to jest pod każdym względem wyjątkowe miejsce. Tworzy je historia, legenda i też ludzie, którzy tutaj działają. Możemy się tutaj czuć jak w domu.

          Słyszałam, że w domu jest Pan gościem z powodu wielu koncertów.
           - Tych koncertów jest naprawdę mnóstwo, a to wiąże się z ciągłymi wyjazdami. Do tego dochodzą jeszcze nagrania, których także jest sporo. Za trzy dni odbędzie się ważna gala „Koryfeusz muzyki polskiej” i gram tam z Polską Orkiestrą Sinfonia Iuventus im. Jerzego Semkowa, Paweł Tomaszewski robił aranżacje utworów, a ja będę grał Taniec góralski Andrzeja Krzanowskiego.
Ostatnio występowałem Festiwalu Era Schaeffera we współczesnym spektaklu muzyczno-teatralnym w Basenie Artystycznym w Warszawie. Oprócz tego mamy koncerty z moimi zespołami: Corazon, Coloriage, mam też projekt solowy oparty na muzyce baroku, romantyzmu, etho-folk, musette, jazzie, muzyce współczesnej - ukazujący cały wachlarz możliwości akordeonu. Niedługo zawitam w Rzeszowie.
Różne pomysły urodziły się w czasie pandemii, a od paru miesięcy gramy dużo koncertów i możemy je realizować.

          Wspomniał Pan o nagraniach.
           - Było ich naprawdę dużo. Z orkiestrą Aukso nagraliśmy audio-video „Cztery pory roku Vivaldiego”. Uczestniczyłem w nagraniu „Rapsodii Śląskiej” Jana Pawła Kaczmarka, która została skomponowana na stulecie powstań śląskich, a do jej wykonania potrzebny jest duży skład: orkiestra symfoniczna, chór i soliści. Brałem jeszcze udział w kilkunastu projektach muzycznych. Mogę powiedzieć, że to był bardzo kolorowy czas. Ciągle jesteśmy w trasie i cały czas ciekawie, bo muzycznie i z harmonią.

          Powiedział Pan w trakcie koncertu, że tam gdzie jest akordeon, tam jest harmonia.
          - Dlatego ja zawsze noszę ze sobą tę harmonię, żeby mi gdzieś nie uciekła moja życiowa harmonia.

          Bardzo dziękuję za wspaniały koncert i za rozmowę. Do zobaczenia.
          - Ja także bardzo dziękuję za obecność na koncercie i za miłe spotkanie. Do zobaczenia już niedługo.

 

                                                                                                                                                                                                                                                    Zofia Stopińska

 

Vica Polonia Dworek w narodowych barwach

                     11 listopada 2021 r. opuszczajaca salę koncertową publicznośc podziwiała dworek Ignacego Jana Paderewskiego w narodowych barwach, fot Kornelia Cygan

 

 

VIII Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Barbary Kostrzewskiej w Rzeszowie - relacja

        Dnia 5 i 6 listopada w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie odbył się VIII Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Barbary Kostrzewskiej.
Przed relacją z tegorocznej edycji przybliżę Państwu krótko historię tego konkursu i sylwetkę jego patronki.

         Z kart historii...
         W 2006 roku z inicjatywy ówczesnych pedagogów śpiewu Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Rzeszowie – śp. Anny Bidzińskiej, Anny Szałygi-Kuźmy i Stanisławy Mikołajczyk-Madej, przy aprobacie i wsparciu Marty Dybki-Tyczyńskiej, prezeski Fundacji Szkolnictwa Muzycznego, oraz dzięki współorganizacji Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie, odbył się I Konkurs Wokalny im. Barbary Kostrzewskiej.
Konkurs początkowo miał zasięg regionalny, ale duże zainteresowanie imprezą sprawiło, że już kolejne edycje miały zasięg ogólnopolski. Druga edycja odbyła się w 2007 roku, a kolejne odbywały się w cyklu dwuletnim.
Remont szkoły, a później pandemia sprawiły, że VIII edycja nie doszła do skutku w 2019 roku i odbyła się dopiero w tym roku.
Należy jeszcze podkreślić, że laureatami poprzednich konkursów byli znakomici młodzi śpiewacy, którzy aktualnie odnoszą sukcesy na polskich i zagranicznych scenach operowych, a są to m.in.: Andrzej Filończyk, Adriana Ferfecka, Natalia Skrycka, Elwira Janasik, Paula Maciołek, Hubert Zapiór.

         O patronce słów kilka…
         Nieprzypadkowo patronką konkursu została Barbara Kostrzewska, polska śpiewaczka obdarowana przez naturę pięknym sopranem liryczno-koloraturowym, a także reżyser, dyrektor i kierownik artystyczny teatru.
Barbara Kostrzewska (z domu Trznadel) urodziła się w 1915 roku w Jodłowej niedaleko Jasła, zmarła w 1986 roku w Warszawie. Pochodziła z bardzo muzykalnej rodziny. Jej dziadek był znanym dyrygentem w operze w Wiedniu, a matka uczyła się śpiewu razem z Adą Sari.
         Barbara Kostrzewska studiowała w Konserwatorium Muzycznym w Krakowie, po jego ukończeniu otrzymała tytuł nauczyciela muzyki i śpiewu dla szkół średnich. Wyszła za mąż za adwokata Stanisława Kostrzewskiego, syna burmistrza Przemyśla. Zamieszkała w Przemyślu, występowała na scenie Teatru Fredreum. Równocześnie pracowała w seminarium nauczycielskim oraz jeździła na lekcje śpiewu do Lwowa u Augusta Dianniego.         Pierwszy występ miał miejsce we Lwowie i był transmitowany przez lokalną rozgłośnię radiową. Następnie pojechała do Warszawy na organizowane przesłuchania wstępne do Teatru Wielkiego, otrzymała angaż z rąk ówczesnego dyrektora Adama Dołżyckiego. W stolicy zadebiutowała z wielkim powodzeniem w repertuarze operetkowym, ale wkrótce przyszła kolej na opery, a były to partie Micaeli w Carmen i Małgorzaty w Fauście.
         W czasie wojny występowała w repertuarze operetkowym i rewiowym w jawnych teatrach Warszawy i Krakowa. Równocześnie należała do Armii Krajowej (ps. Maria), gdzie była łączniczką i sanitariuszką. Brała udział w Powstaniu Warszawskim.
Po wojnie była solistka oper w Bytomiu, Poznaniu i Warszawie. Następnie była kierownikiem artystycznym i solistką Teatru Muzycznego w Warszawie, operetki w Lublinie i Wrocławiu. Po przejściu na emeryturę wróciła do Warszawy, gdzie udzielała lekcji śpiewu, współpracowała z TV oraz gościnnie reżyserowała.

         Relacja z VIII edycji
          Wracamy teraz do VIII Konkursu Wokalnego im. Barbary Kostrzewskiej w Rzeszowie, który odbył się 5 i 6 listopada w Rzeszowie. Do konkursu wpłynęło 31 zgłoszeń, ale uczestniczyło w nim 28 osób w pierwszym etapie, a do drugiego etapu jurorzy zakwalifikowali 15 uczestników.
Pierwszego dnia odbyły się przesłuchania pierwszego etapu i w tym samym dniu ogłoszono wyniki oraz został podany harmonogram przesłuchań drugiego etapu.
          W następnym dniu po przesłuchaniach i obradach jurorzy ogłosili ostateczny werdykt i o 15.30 wszyscy przenieśli się do sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej, gdzie odbyło się uroczyste wręczenie nagród, a później koncert laureatów. Honory gospodyni pełniła pani Marta Dybka-Tyczyńska, prezeska Fundacji Szkolnictwa Muzycznego, a całość prowadziła pani Dominika Celińska-Głogowska, która prowadzi klasę śpiewu solowego w ZSM nr 1 w Rzeszowie.

Występy konkursowe uczestników oceniali znakomici znawcy sztuki wokalnej:

prof. zw. Dr hab. Ryszard Cieśla (Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina);
dr hab. Patrycja Krzeszowska – Kubit (Akademia Muzyczna w Łodzi);
ks.dr hab. Paweł Sobierajski (Akademia Muzyczna w Katowicach).

Jury przyznało następujące nagrody:

I miejsce:
Daniel Oktawian Piotrowski

II miejsce:
nie przyznano

III miejsce ex aequo:
Jan Baranowski
Paulina Makarowska

Wyróżnienia:
Zuzanna Piesik
Magdalena Czekaj
Anna Krupa

Nagroda specjalna dla najlepszego sopranu (nagroda ufundowana przez dr Annę Szałygę):
Paulina Makarowska

Nagroda specjalna za najlepsze wykonanie utworu Stanisława Moniuszki (nagroda ufundowana przez prof. zw. dr hab. Ryszard Cieślę):
Paulina Makarowska

Jury również wyróżniło dyplomami pianistów za artystyczne walory akompaniamentu:
Marcin Mogiła (ZSM w Sosnowcu)
Marta Staszczyszyn – Żak (PSM w Gliwicach)

        Przed wręczeniem nagród i wyróżnień przewodniczący jury prof. Ryszard Cieśla podkreślił: „Wszystkie nasze decyzje podejmowane były kolegialnie. Praca jurorów jest bardzo odpowiedzialna, ale ocenianie młodych talentów jest też pracą bardzo przyjemną. Obserwowanie młodych, utalentowanych ludzi, którzy prezentują już spore umiejętności i potencjał, jest dla nas bardzo ciekawe i twórcze. Sprawiło nam to bardzo dużą przyjemność, ale stopień trudności nie zniknął, dyskutowaliśmy ważąc wszystkie zalety i wady prezentacji każdego uczestnika, aby nasz werdykt był sprawiedliwy. Dostrzegliśmy i nagrodziliśmy tych, którzy najlepiej się prezentowali podczas konkursu, ale także wyróżniliśmy tych, którzy zwrócili naszą uwagę i mamy nadzieję, że w przyszłości ich talenty rozkwitną i będą sięgali po laury. Życzymy wszystkim uczestnikom, aby udział w tym konkursie motywował ich pozytywnie do pracy nad sztuką wokalną.
         Dodam jeszcze, że bardzo cenną nagrodę, którą jest zaproszenie do udziału w koncercie z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej, otrzymuje pan Daniel Oktawian Piotrowski – laureat I miejsca. Postanowiliśmy także poprzez dwa wyróżnienia dostrzec pracę pianistów kameralistów, bo tak naprawdę utwór, który powstaje na estradzie, jest rezultatem wspólnego muzykowania śpiewaka i pianisty.
Bardzo dziękuję moim kolegom jurorom za współpracę”.

        Koncert laureatów...

         Po wręczeniu nagród i wyróżnień rozpoczął się koncert laureatów. Jako pierwsza wystąpiła laureatka wyróżnienia, Magdalena Czekaj z PSM II st. w Opolu, która uczy się pod kierunkiem pani Agnieszki Mikoszy. Magdalena Czekaj z towarzyszeniem pianistki Joanny Wąsiak wykonała arię Saper vorreste z opery Bal maskowy Giuseppe Verdiego.
         Wyróżniona została także Anna Krupa z ZSM nr 1 w Rzeszowie, która uczy się pod kierunkiem pani Dominiki Celińskiej-Głogowskiej. Anna Krupa i towarzysząca jej pianistka Renata Nowak wykonały pieśń A…a…kotki dwa… Ludomira Różyckiego.
         Wyróżniona w konkursie została również Zuzanna Piesik, która uczy się w ZSM w Sosnowcu pod kierunkiem pani Małgorzaty Lasoty. W wykonaniu Zuzanny Piesikj i pianisty Marcina Mogiły wysłuchaliśmy pieśni Spring z cyklu Elizabethan Songs Dominick’a Argento.

         Po pełnych wdzięku występach laureatek wyróżnień wystąpili laureaci nagród tegorocznej edycji konkursu, których oklaskiwaliśmy w dwóch utworach - jednym prezentowanym podczas pierwszego etapu i jednym podczas drugiego.
         To ogniwo koncertu laureatów rozpoczął laureat III nagrody – Jan Baranowski z PSM w Gliwicach, który uczy się śpiewu u pani Magdaleny Spytek-Stankiewicz.
Z towarzyszeniem pianistki Marty Staszczyszyn-Żak – Jan Baranowski wykonał Se il cor guerriero z opery Tito Manlio Antonio Vivaldiego oraz arię Non più andrai z opery Wesele Figara Wolfganga Amadeusza Mozarta.
         Jurorzy przyznali III nagrodę ex aequo Paulinie Makarowskiej, uczennicy ZSM nr 1 w Rzeszowie w klasie śpiewu Jadwigi Kot-Ochał. Należy jeszcze dodać, że Paulina Makarowska otrzymała jeszcze dwie nagrody specjalne – dla najlepszego sopranu oraz za najlepsze wykonanie utworu Stanisława Moniuszki.
Paulina Makarowska z towarzyszeniem Renaty Nowak wykonała pieśń Gdy ostatnia róża zwiędła Ignacego Jana Paderewskiego oraz arię Zosi Okropny ten poranek… Ach, tyś może wśród tej burzy z opery Flis Stanisława Moniuszki.
         Koncert laureatów VIII Ogólnopolskiego Konkursu Wokalnego im. Barbary Kostrzewskiej zakończył występ laureata I nagrody Daniela Oktawiana Piotrowskiego, który zaskoczył publiczność pięknie brzmiącym kontratenorem.
Daniel Oktawian Piotrowski jest uczniem PSM w Gliwicach w klasie Grażyny Bollin, a podczas koncertu laureatów wykonał Leo Vinci arię Bella Pace oraz arię Va, l'error mio palesa z opery Mitridate, Re di Ponto Wolfganga Amadeusza Mozarta. Przy fortepianie zasiadła Marta Staszczyszyn-Żak.
         Chcę podkreślić, że publiczność gorąco oklaskiwała występy młodych adeptów sztuki wokalnej, ale wszyscy sobie na brawa zasłużyli.

         Podziękowania...
         Po zakończeniu koncertu przyszedł czas na podziękowania. pani Marta Dybka-Tyczyńska, prezeska Fundacji Szkolnictwa Muzycznego, gorąco dziękowała Jurorom za ogromną pracę, rzetelność ocen, za życzliwość i dobre rady.
Były podziękowania dla Prezydenta Miasta Rzeszowa i Władz Miasta oraz wszystkich, którzy wspierają finansowo działalność Fundacji i tegoroczną edycję konkursu oraz dla sponsorów.
Konkurs nie mógłby się odbyć bez współpracy z panią Moniką Welc, dyrektorką Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie oraz z nauczycielami, którzy swój wolny czas przeznaczyli na pomoc w przegotowaniach i organizacji tego wydarzenia.
         Dziękując gościom i publiczności za przybycie, organizatorzy wyrazili nadzieję, że w dobrym zdrowiu będzie okazja do muzycznych spotkań, a kolejny Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Barbary Kostrzewskiej odbędzie się za dwa lata.
         Jestem przekonana, że ten konkurs był doskonałą platformą do wymiany doświadczeń dla pedagogów, możliwością konfrontacji swoich umiejętności dla młodych śpiewaków i, miejmy nadzieję, dla wielu z nich również dobrym wstępem do przyszłej kariery.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                    Zofia Stopińska

Różne barwy V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej

       Różnymi barwami muzyki kameralnej mieniła się trwająca od 9 do 24 października 2021 roku V Rzeszowska Jesień Muzyczna, organizowana przez Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów. Sześć wspaniałych koncertów odbyło się w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i w kościele oo. Dominikanów. Podobnie jak w poprzednich edycjach, w programach koncertów było dużo muzyki bardzo rzadko pojawiającej się na estradach koncertowych, w wykonaniu znakomitych młodych muzyków.

        Inauguracja odbyła się 9 października w gościnnych progach kościoła oo. Dominikanów. Licznie zgromadzona publiczność miała okazję posłuchać szlachetnego brzmienia instrumentów dętych. Znakomici krakowscy muzycy: Wiesław Suruło – flet, Monika Sęk – obój, Piotr Lato – klarnet, Damian Lipień – fagot i Paweł Cal – waltornia, wykonali dwa dzieła – Kwintet op. 56 nr 2 g-moll Franza Danzi’ego i Partitę Antyczną na Kwintet dęty op. 7 Sebastiana Perłowskiego.
Podczas rozmowy po koncercie dr hab. Piotr Lato, znakomity klarnecista prowadzący działalność solową, kameralną i pedagogiczną, przybliżył nam m.in. zespół i utwory.
        Nasz skład wywodzi się od tria stroikowego (obój, klarnet, fagot) i w tym składzie występujemy pod nazwą LLLeggiero Woodwind Trio. Działamy od wielu lat z tymi muzykami, z którymi dzisiaj także występowaliśmy, nawet chcę się pochwalić, że ostatnio zdobyliśmy w konkursie Medici International Music Competition II miejsce.
        To trio jest trzonem i w zależności od potrzeb, koncertów, zamówień kompozytorskich, zaproszeń na festiwale, powiększamy skład zespołu i tutaj powiększyliśmy o flet i waltornię, i wystąpiliśmy w kwintecie. Wszyscy jesteśmy związani z Akademią Muzyczną w Krakowie, w większości jesteśmy pracownikami Katedry Instrumentów Drewnianych i Akordeonu, którą mam przyjemność prowadzić.
        Oprócz klasycznej kompozycji Franza Danzi’ego, czyli Kwintetu op. 56 nr 2 g-moll, wykonaliśmy nowy utwór, który został dla nas napisany. To Sebastiana Perłowskiego Parita Antyczna na Kwintet dęty op. 7. Bardzo się cieszymy z każdego wykonania tego obszernego utworu, ponieważ nie ma zbyt wielu polskich kompozytorów współczesnych, którzy skomponowali utwory na taki skład. W porównaniu z zachodnią i ogólnoświatową literaturą, polskich utworów na kwintet dęty jest bardzo mało. Cieszymy się, że jeden powstał specjalnie dla nas.
        Nagraliśmy już ten Kwintet w Katedrze Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu Akademii Muzycznej w Krakowie. Liczymy, że jeszcze pod koniec tego roku albo zaraz na początku przyszłego roku zostanie wydana płyta, a raczej album złożony z trzech płyt przez wytwórnię DUX, którą kieruje Małgosia Polańska. Cały materiał jest już gotowy i bardzo nam się podoba, kompozytor także jest zadowolony. Z moich obserwacji całego rynku muzycznego wynika, że w dzisiejszych czasach na estradach muzyka kameralna będzie dominować, ponieważ w czasach pandemii duże formy instrumentalne czy wokalno-instrumentalne pojawiać się będą o wiele rzadziej. To jeden z powodów, że w SPMK tak dużo się dzieje.

Jesień 09.10.2021 Wiesław Monika Paweł Damian Piotr

Kwintet innstrumentów dętych w składzie: Wiesław Suryło - flet, Monika Sęk - obój, Paweł Cal - waltornia, Damian Lipień - fagot, Piotr Lato - klarnet podczas koncertu w kościele oo. Dominikanów w Rzeszowie, fot. Jakub Kwaśniewicz

        Na program koncertu 10 października złożyły się: Sonata A - dur KV 526 Wolfganda Amadeusza Mozarta, Sonata a - moll nr 4 op.23 Ludwiga van Beethovena oraz dwa mało znane dzieła Mieczysława Wajnberga - Sonata nr 4 op.39 i wspaniała Rapsodia Mołdawska op.47.
        To było bardzo ciekawe zestawienie muzyki klasyków wiedeńskich z twórczością XX - wiecznego kompozytora polskiego, który obawiając się represji hitlerowskiego reżimu, w 1939 roku wyjechał i zamieszkał w ZSRR.
Solistami wieczoru byli: Robert Kowalski, skrzypek urzekający swoim wyjątkowym ciepłym brzmieniem, wspaniałą techniką oraz pełną ekspresji muzykalnością. Nic dziwnego, że jego występy są gorąco oklaskiwane w renomowanych salach koncertowych Europy, Ameryki Północnej i Azji. Przy fortepianie towarzyszyła mu Katarzyna Wasiak, ceniona w kraju i za granicą jako solistka i kameralistka. Artystka wspólnie z Robertem Kowalskim i kwartetem smyczkowym "Noga Quartet" nagrała płytę "Mieczysław Wajnberg - Muzyka Kameralna", uznaną za najlepsze nagranie kameralne 2020 roku.
Wspaniałe kreacje Roberta Kowalskiego i Katarzyny Wasiak były gorąco oklaskiwane przez rzeszowską publiczność.

Jesień 10.10.2021 Robert Katarzyna oklaskiwani

            Robert Kowalski - skrzypce i Katarzyna Wasiak - fortepian podczas koncertu w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, fot. Jakub Kwaśniewicz

         Kolejny koncert V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej odbył się 16 października 2021 roku w Sali Instytutu Muzyki. Wykonawcami byli: Jakub Jakowicz - skrzypce, Joanna Kreft - skrzypce, Artur Rozmysłowicz - altówka, Dominik Płociński - wiolonczela oraz Bartłomiej Wezner - fortepian. Są to wspaniali, młodzi soliści i kameraliści, występujący w najsłynniejszych salach koncertowych w kraju i za granicą.
W ich wykonaniu wysłuchaliśmy: Kwintetu fortepianowego c - moll Ignacego Friedmana oraz Kwintetu fortepianowego g - moll op. 34 Juliusza Zarębskiego.
         W podziękowaniu za wspaniały wieczór publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną owację. Po koncercie zapytałam Jakuba Jakowicza, jaką część w jego działalności artystycznej stanowi muzyka kameralna.
         Na pewno połowę, jak nie więcej w tej chwili. Mam wrażenie, że czasami to granie kameralne jest ciekawsze niż granie solowe, kiedy gramy utwory, które już graliśmy wiele razy – oczywiście za każdym razem jest trochę inaczej. Natomiast w kameralistyce, z innymi partnerami to jest zawsze cudowna sprawa. Zawsze jest także okazja nauczyć się czegoś nowego, podzielić się czymś nowym.
Również repertuar jest niesamowity, bo gramy arcydzieła muzyki kameralnej. Na przykład Kwintet fortepianowy c-moll Ignacego Friedmana był naszą premierą, bo wszyscy graliśmy go po raz pierwszy i cieszymy się z tego faktu, bo jest to utwór niewątpliwie wartościowy, bardzo ciekawy, cudownej urody i Ignacy Friedman, legendarny, wspaniały pianista jest nam teraz bliższą postacią dzięki temu utworowi.
W tym składzie graliśmy po raz pierwszy, ale Herbert Piano Trio, które tworzą Bartek Wezner, Joanna Kreft i Dominik Płociński gra razem już co najmniej osiem lat , a my z Arturem Rozmysłowiczem graliśmy wiele lat w Lutosławski Quartet i można powiedzieć, że to jest fuzja dwóch zespołów.
Bardzo się cieszę z tej współpracy także dlatego, że wszyscy są uroczymi ludźmi i przebywanie z nimi, wspólne granie i ciekawe rozmowy to jest wspaniała część naszego życia.

Jesień 16.10.2021 Jakub Joanna Bartłomiej Artur Dominik dobre

        Kwintet fortepianowy w składzie: Jakub Jakowicz - skrzypce, Joanna Kreft - skrzypce, Bartłomiej Wezner - fortepian, Artur Rozmysłowicz - altówka, Dominik Płociński - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

         Nie kryli radości ze wspólnego występu w Rzeszowie także pozostali muzycy, a Joanna Kreft powiedziała:
         Jak tylko usłyszeliśmy, że nasze trio ma możliwość zagrać w kwintecie razem z Jakubem Jakowiczem i Arturem Rozmysłowiczem, to byliśmy „cali w skowronkach” i teraz te emocje nadal nie opadają.
Muszę także podkreślić, że muzyka kameralna jest dla mnie najważniejszym nurtem działalności artystycznej i gram ją z wielką przyjemnością.
W poszerzonym składzie razem z Kubą i Arturem zagralibyśmy każdy kwintet, ale Kwintet fortepianowy Ignacego Friedmana był dla nas trudnym początkiem, bo nie znaliśmy tego dzieła o olbrzymiej fakturze, w którym wiele się dzieje i musieliśmy znaleźć klucz, żeby dobrze utwór pokazać publiczności.
Na Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i na Podkarpaciu nigdy nie występowaliśmy, ale chętnie na Podkarpacie wrócimy jeśli tylko otrzymamy zaproszenie.

 

 

Jesień 16.10.2021 Kuba Bartłomiej Joanna Artur Dominik

             Po koncercie na miejscach dla publiczności - od lewej: Jakub Jakowicz, Bartłomiej Wezner, Joanna Kreft, Artur Rozmysłowicz, Dominik Płociński, fot. Jakub Kwaśniewicz

        17 października w kościele oo. Dominikanów odbył się czwarty koncert w ramach V edycji Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Wykonawcami byli wspaniali, utytułowani młodzi muzycy, laureaci wielu konkursów, uczestnicy festiwali krajowych i międzynarodowych. Wystąpiło Trio w składzie: Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek – wiolonczela. Na program wieczoru złożyły się Wariacje Goldbergowskie /wybór/ Johanna Sebastiana Bacha oraz Trio Smyczkowe c - moll op. 9 nr 3 Ludwiga van Beethovena.
Wykonanie było wirtuozowskie, szczególnie Wariacji Goldbergowskich, chociaż Trio c-moll Beethovena także zabrzmiało przepięknie. Licznie zgromadzeni melomani obdarzyli artystów długimi, zasłużonymi brawami, a po koncercie pobiegłam podziękować wykonawcom i poprosiłam ich o krótkie wypowiedzi na temat koncertu, kameralnego muzykowania i pobytu w Rzeszowie.

Jesień 17.10.2021 Celina Mateusz Piotr

             Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek - wiolonczela podczas koncertu w kościele oo. Dominikanów w Rzeszowie, for. Jakub Kwaśniewicz      

          Celina Kotz: Muzyka kameralna jest filarem mojego życia muzycznego. Jest przestrzenią, którą lubię i najbardziej cenię, ponieważ z jednej strony daje mnóstwo swobody, której nie możemy aż tyle zaznać w orkiestrze, daje możliwość do twórczych interpretacji współtworzonych z przyjaciółmi, którzy są wspaniałymi muzykami. Jest to szalenie rozwijająca dziedzina muzyki dla mnie, ponieważ te partie utworów kameralnych często są bardzo wymagające stricte instrumentalnie, a jednocześnie można się mnóstwo nauczyć od współgrających muzyków.
Program dzisiejszego koncertu koncentrował się wokół Wariacji Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha, natomiast nie chcieliśmy, żeby wybrzmiały same Wariacje i dlatego dokonaliśmy wyboru najbardziej sztandarowych i w naszej ocenie najciekawszych dla słuchaczy fragmentów. Wykonaliśmy także nasz ulubiony utwór Trio smyczkowe c-moll op. 9 Ludwika van Beethovena. To Trio napisane jest na trzy instrumenty, a brzmi jak symfonia.
Nasze Trio zrodziło się tak naprawdę dzięki temu, że jesteśmy członkami Sinfonii Varsovii i w ramach tej orkiestry organizowane są cykliczne koncerty Sinfonia Varsovia Kameralnie i chyba dwa lata temu wystąpiliśmy razem na jednym z koncertów w ramach tego cyklu. Od początku nasza współpraca układała się twórczo i postanowiliśmy kontynuować przygodę w tym składzie.

Jesień 17.10.2021 Celina Mateusz Piotr stoją

             Celina Kotz  - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek - wiolonczela gorąco oklaskiwani przez publiczność, fot. Jakub Kwaśniewicz

          Piotr Mazurek: Nasza działalność artystyczna różnie wygląda, bo jedni więcej pracują w orkiestrze, a mniej grają solo – Celina akurat jest głównie solistką, a tylko od czasu do czasu wpada do orkiestry i gra kameralnie. Ja dużo więcej pracuję w orkiestrze i kameralistyka jest taką odskocznią, kiedy można wejść na taki grunt, gdzie nie musimy się nikomu podporządkowywać, tylko możemy razem tworzyć muzykę. To sprawia nam dużo więcej przyjemności niż gra w orkiestrze. Gram na wiolonczeli w Sinfonii Varsovii, prowadzę zajęcia studiów orkiestrowych w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, niedawno rozpocząłem także studia magisterskie na wydziale Dyrygentury Symfoniczno-Operowej w klasie Moniki Wolińskiej, ale nawet jak zostanę dyrygentem, to na pewno nie porzucę wiolonczeli i będę się również zajmował kameralistyką.

          Dariusz Doniec: Jestem altowiolistą w Sinfonii Varsovii, ale bardzo dużo gram muzyki kameralnej. Już po raz trzeci występuję na Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i zawsze jest bardzo miła atmosfera, Ojcowie Dominikanie są niezwykle gościnni, festiwal jest perfekcyjnie zorganizowany, ale najważniejsze jest to, że publiczność bardzo ciepło nas przyjmuje i jest dla kogo grać. To wielka przyjemność grać dla wypełnionego publicznością kościoła czy sali koncertowej. Smutno było, jak musieliśmy w trakcie pandemii grać do kamer i dlatego teraz każdy taki koncert sprawia nam podwójną przyjemność.
Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz wystąpimy w Rzeszowie.

Jesień 17.10.2021 Mateusz Celina Piotr po koncercie

                Pamiątkowe zdjęcie po koncercie w kościele oo. Dominikanów: Mateusz Doniec - altówka, Celina Kotz - skrzypce, Piotr Mazurek - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

            Doskonały był także przedostatni festiwalowy koncert, który odbył się 23 października w sali Instytutu Muzyki UR, a wystąpił Bartosz Koziak, cudowny, charyzmatyczny wiolonczelista w duecie ze znakomitą pianistką Agnieszką Kozło, która zaliczana jest do grona najwszechstronniejszych polskich kameralistów. Warto jeszcze podkreślić, że Bartosz Koziak grał na wspaniale brzmiącym wyjątkowym instrumencie, bowiem dzięki uprzejmości Kai Danczowskiej ma do dyspozycji XIX-wieczną kopię instrumentu Joannesa Baptisty Guadagniniego, na którym koncertował wybitny polski wiolonczelista Dezyderiusz Danczowski.
Koncert rozpoczęła Sonata e-moll op. 38 na wiolonczelę i fortepian Johannesa Brahmsa. Później usłyszeliśmy dwie sonaty w oryginale skomponowane na skrzypce i fortepian, w opracowaniu na wiolonczelę i fortepian: Sonatę G-dur op. 96 Ludwiga van Beethovena oraz Sonatę d-moll op. 9 Karola Szymanowskiego.

Jesień 23.10.2021 Agnieszka i Bartosz

           Agnieszka Kozło - fortepian, Bartosz Koziak - wiolonczela podczas koncertu w sali Instytutu Muzyki UR, fot. Jakub Kwaśniewicz

        Podziwiałam ogromne umiejętności Bartosza Koziaka, szczególnie podczas wykonywania Sonaty Szymanowskiego. Wiem, że Artysta lubi w ten sposób rozszerzać swój wiolonczelowy repertuar i zaskakiwać publiczność. Owacja publiczności była w pełni zasłużona.
Mam dobrą informację dla wszystkich wielbicieli Bartosza Koziaka, którzy nie mogli być na koncercie 23 października. Artysta przyjedzie do Rzeszowa ponownie już 19 listopada, aby z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldi’ego wykonać I Koncert wiolonczelowy Krzysztofa Meyera.

Jesień 23.10.2021 Agnieszka Bartosz

           Agnieszka Kozło i Bartosz Koziak pamiątkowe zdjęcie po koncercie, fot. Jakub Kwaśniewicz

        Równie ciekawy i piękny był koncert finałowy V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, który odbył się 24 października również w Instytucie Muzyki.
Było to jednocześnie spotkanie z młodymi, utalentowanymi i wspaniałymi muzykami oraz twórczością również młodych polskich współczesnych kompozytorów oraz z rzadko wykonywaną w Polsce muzyką Ericha Wolfganga Korngolda.Wykonawcami byli: skrzypkowie Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, wiolonczelistka Magdalena Bojanowicz - Koziak i pianista Piotr Różański.
         Artyści zaprezentowali nam bardzo różnorodne utwory, w których partia fortepianu napisana została na lewą rękę.
Koncert rozpoczął się solowym utworem na lewą rękę. W wykonaniu Piotra Różańskiego wysłuchaliśmy At Dawn z cyklu Three Imprevisations H. 134 Franka Bridge'a ,
Two Contrasts for a duo Anny Rocławskiej – Musiałczyk wykonali skrzypkowie Marta Gidaszewska,i Robert Łaguniak
Kształty to kompozycja Piotra Kędzierskiego na wiolonczelę i fortepian na lewą rękę (było to prawykonanie),
Suita op.23 na dwoje skrzypiec, wiolonczelę i fortepian /na lewą rękę/ Ericha Wolfganga Korngolda.
Zaprezentowany program był wyjątkowy, a wykonanie mistrzowskie. Wieczór zakończył się długą, gorącą owacją publiczności.
Sadzę, że zainteresują Państwa krótkie wypowiedzi wykonawców utrwalone po koncercie.

Jesień 24.10.2021 Robert Marta Piotr Magdalena

            Od lewej: Robert Łaguniak - skrzypce, Marta Gidaszewska - skrzypce, Piotr Różański - fortepian, Magdalena Bojanowicz-Koziak - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

         Pan Piotr Różański opowiadał o kompozycjach przeznaczonych na lewą rękę i prawykonaniu utworu Piotra Kędzierskiego.
         Utworów przeznaczonych na lewą rękę jest sporo, ale są mało znane, bo rzadko są wykonywane. Wiadomo, że bardziej komfortowo gra się dwoma rękami. Ten koncert był dzisiaj dla mnie też wyzwaniem, bo trzeba zbudować narrację tylko pięcioma palcami. Co prawda, mam już na swoim koncie sporo takich koncertów, a nawet kiedyś grałem recital z utworami solowymi na lewą rękę. Wtedy między innymi wykonałem także utwór At Dawn Francka Bridge’a z cyklu „Three Improvisations”. Chyba najwięcej utworów na lewą rękę powstało w XX wieku. Wiele z nich zostało skomponowanych dla pianisty Paula Wittgensteina, który w czasie I wojny światowej stracił prawą rękę. Dla niego Maurice Ravel napisał Koncert fortepianowy D-dur, Sergiusz Prokofiew napisał swój IV Koncert, Erich Wolfgang Korngold skomponował również Koncert fortepianowy.
Dzięki Wittgensteinowi literatura na lewą rękę się rozpowszechniła, chociaż w muzyce fortepianowej XIX wieku też jest dużo utworów na lewą rękę.
         Warto po te utwory sięgać, bo dzisiejszy fortepian jest jednym z nielicznych instrumentów, na którym można grać jedną ręka w sposób artystycznie pełny.
Bardzo lubię wynajdywać obszary nie eksploatowane, jeśli chodzi o repertuar. Literatura fortepianowa jest bardzo bogata, a w standardzie dydaktyczno-egzaminacyjnym jest tendencja do powtarzalności pewnych utworów i dlatego szukam „perełek” niesłusznie zapomnianych. Wymaga to jednak dużo pracy.

Poprosiłem Piotra Kędzierskiego, aby na dzisiejszy koncert napisał nowy utwór, bo jeśli chodzi o kameralistykę na lewą rękę, to jest o wiele mniej utworów niż solowych.

Jesień 24.10.2021 Robert Piotr Marta Magdalena

             Od lewej: Robert Łaguniak - skrzypce, Piotr Różański - fortepian, Marta Gidaszewska - skrzypce, Magdalena Bojanowicz-Koziak - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz

          Magdalena Bojanowicz-Koziak: Bardzo się cieszę, że po raz pierwszy mogłam grać wspólnie z duetem Polish Piano Duo.
Z Piotrem Różańskim też już bardzo dawno nie grałam, a w dodatku grał wyłącznie utwory na lewą rękę, stąd Suita op. 23 Ericha Wolfganga Kornogolda była dla nas czymś zupełnie nowym zarówno pod względem repertuaru, jak i składu. Mało jest takich kwartetów, gdzie nie ma altówki czy pianista gra jedną ręką. Jesteśmy też z różnych rejonów Polski. Skrzypkowie są z Poznania, Piotrek jest z Krakowa, stąd próby odbywały się w różnych miejscach.
Z powodu obostrzeń pandemicznych ciężko było z salą i dlatego tych prób nie było dużo, a utwór jest bardzo trudny, bardzo intensywny i dość skomplikowany. Trzeba było najpierw pograć wszystko w różnym tempie, a później dopiero zacząć grać zgodnie z zapisem nutowym. To wcale nie było proste.
Muzyka jest porywająca i uważam, że tak zagraliśmy podczas koncertu.

           Polish Violin Duo tworzą Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak:
          Robert: Gra w kwartecie była dla nas ciekawym wyzwaniem, tym bardziej, że graliśmy ze wspaniałymi muzykami. Było to bardzo inspirujące. Odkąd gramy w duecie, to po raz pierwszy wystąpiliśmy z innymi muzykami na jednej scenie.
          Marta: Wykonaliśmy również utwór zatytułowany Two Contrasts for a duo Anny Rocławskiej-Musiałczyk. Ten duet został skomponowany na Nadbałtycki Konkurs Duetów smyczkowych w Gdańsku, gdzie mieliśmy okazję wystąpić w 2020 roku.
          Robert: Pamiętam, że wtedy graliśmy koncert w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i na drugi dzień graliśmy ten utwór w Gdańsku na konkursie. Mieliśmy okazję podczas tego konkursu poznać kompozytorkę. Bardzo się ucieszyliśmy, że nasze wykonanie bardzo jej się spodobało i nawet otrzymaliśmy od niej nagrodę specjalną za to wykonanie.
          Marta: Nam ten utwór także przypadł do gustu i do dzisiaj chętnie włączamy go do programów naszych koncertów.
Robert: Zawsze wracamy do Rzeszowa z ogromna chęcią i radością, bo to miasto jest nam wyjątkowo bliskie.

Jesień 24.16.10.2021 Piotr Magdalena Marta Robert

              Pamiatkowe zdjęcie po koncercie w sali Instytutu Muzyki UR - od lewej: Piotr Różański, Magdalena Bojanowicz-Koziak, Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, fot. Jakub Kwaśniewicz

           Dobrym podsumowaniem V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej będzie wypowiedź dra hab. Grzegorza Manii, świetnego pianisty, kameralisty i pedagoga oraz prezesa Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów, które organizuje m.in. festiwal w Rzeszowie.
Chcemy pokazać publiczności, że muzyka kameralna jest przyjemna, pozbawiona dużego dystansu, bardziej personalna, intymna. Po koncercie można do muzyków podejść i porozmawiać.
Powiem szczerze, że bardzo nam w tym pomogła pandemia, bo ona nam uświadomiła, że duże aparaty wykonawcze nie sprawdzają się w każdych warunkach, a w przypadku muzyki kameralnej w niektórych miejscach w Polsce nastąpił renesans koncertów domowych.
To być może nie zabrzmi dobrze, ale pandemia była naszym sojusznikiem w jeszcze jednym zakresie – zdecydowaliśmy się na stałe nagrywanie i transmitowanie koncertów. Pomyśleliśmy, że zdarzają się niecodzienne wykonania i chcieliśmy, żeby one zostały utrwalone.
Od zeszłego roku, od pandemii wszystkie koncerty są nagrywane i raczej już będą. Chcemy, aby to był już nasz znak rozpoznawczy, tak, żeby później szeroka publiczność mogła się przekonać, że warto przyjechać do Rzeszowa.
Może to zabrzmi trochę samochwalczo, ale jestem dumny, jak ten festiwal się rozwinął.
Pomogły nam w tym dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wszystkie edycje wspierało także Województwo Podkarpackie, stąd mieliśmy środki, które pomogły nam na spokojne planowanie pewnych działań. To była dotacja przyznana nam na trzy lata i mam nadzieję, że uda nam się uzyskać kolejną.
Upewniliśmy się, że nasze działania podobają się publiczności i mają coraz szerszy rezonans. Ponadto ten festiwal zakotwiczył się w świadomości wielu osób, w tym wielu muzyków w Polsce. Są przekonani, że w Rzeszowie odbywają się niesamowite wydarzenia, niepowtarzalne i unikatowe. Proszę trzymać kciuki za następne edycje.

                                                                                                                                                                                                                                                                                                          Zofia Stopińska

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Subskrybuj to źródło RSS