Klaudiusz Baran: "Kąśna Dolna to wyjątkowe miejsce i zawsze czuję jego magię"
Zapraszam Państwa na spotkanie z prof. dr hab. Klaudiuszem Baranem, wybitnym akordeonistą i bandoneonistą. Jest artystą wszechstronnym, obdarzonym wyjątkową wrażliwością. Jego dokonania artystyczne zmieniły w Polsce postrzeganie akordeonu, wynosząc go do pełnoprawnego instrumentu, kształtującego realny świat muzyczny.
W sobie tylko wiadomy sposób potrafi połączyć aktywność artystyczną z działalnością pedagogiczną i organizacyjną. Jest profesorem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, ponad 200-letniej, najbardziej rozpoznawalnej polskiej uczelni muzycznej. W 2016 roku został wybrany jej rektorem, a w czerwcu 2020 roku objął to stanowisko ponownie na kadencję 2020 – 2024.
Spotykamy się przed koncertem finałowym festiwalu Bravo Maestro. Występuje Pan w Kąśnej Dolnej już od dawna i można powiedzieć, że regularnie jest Pan jednym z mistrzów Maratonów Muzycznych, odbywających się zawsze na zakończeniu festiwalu. Proszę powiedzieć nam o swoich muzycznych pobytach w Kąśnej Dolnej.
- Proszę sobie wyobrazić, że w tym roku mija 19 lat, bo po raz pierwszy na festiwalu Bravo Maestro byłem w 2002 roku. Jeśli tylko organizatorzy zaproszą mnie za rok, to będę obchodził jubileusz.
Jest to wyjątkowe miejsce, do którego zawsze wracam z wielką radością i ochotą. Zawsze czuję magię tego miejsca, a także jest tutaj wyjątkowa publiczność, która gorąco przyjmuje artystów i z wielką przyjemnością dla niej gram.
Maratony Muzyczne są zawsze miłą niespodzianką dla publiczności, bo w folderach festiwalowych są tylko nazwiska wykonawców, zaś programy utrzymywane są w tajemnicy i dopiero w trakcie koncertu dowiadujemy się, co usłyszymy.
- To prawda, że publiczność nie zna programu koncertu, na który tłumnie przychodzi, ale wykonywane przez nas „perełki” kameralistyki są bardzo łatwo rozpoznawane przez publiczność i stanowią magnes nie tylko dla melomanów.
Ten rok jest szczególny, bo nawiązujemy do programu pierwszego festiwalu. Intencją organizatorów było, aby powtórzyć program z pierwszego Maratonu Muzycznego i dużą część stanowią utwory, które wówczas zostały wykonane.
Na scenie Sali Koncertowej Stodoła Kwintet wybornych solistów: skrzypkowei Janusz Wawrowski i Katarzyna Duda, Klaudiusz Baran - bandoneon, Michał Zaborski - altówka, Tomasz Strahl - wiolonczela, fot. Kornelia Cygan / Centrum Paderewskiego
Podczas ponad 25-letniej Pana działalności artystycznej bardzo się zmieniło podejście do akordeonu, roli tego instrumentu w muzyce, poznaliśmy bandoneon.
- Nie wiem, czy pani pamięta, że podczas pierwszego mojego udziału w Maratonie Muzycznym w Kąśnej Dolnej już grałem na bandoneonie.
Ma pani rację, że rola akordeonu bardzo się zmieniła. Na pewno nie jestem obiektywny, ale proszę zwrócić uwagę na to, co się dzieje podczas polskich festiwali, w polskich filharmoniach, gdzie akordeon znalazł swoje pełnoprawne miejsce wśród innych instrumentów. Powiem nawet, że jest w czołówce zainteresowania kompozytorów i melomanów. Jest tak zapewne dlatego, że jest to instrument, który nie jest aż tak (może to niedobre słowo) ”zgrany”.
Nowych utworów, które powstają dla akordeonu, jest tak dużo, że trudno je nawet policzyć albo skatalogować.
Samych koncertów skomponowanych przez polskich kompozytorów jest ponad dziewięćdziesiąt. Myślę, że niedługo dogonimy fortepian i skrzypce pod tym względem.
Do końca roku kalendarzowego mam zaplanowane trzy prawykonania koncertów na akordeon z orkiestrą.
Bardzo dużo powstaje utworów na akordeon solo i kameralnych. Dzięki Panu poznałam wiele nowych kompozycji na akordeon.
- Powstaje ich coraz więcej. Cieszy nas to ogromnie, bo to jest szansa dla młodych adeptów, którzy widzą jasną przyszłość związaną z akordeonem.
Czterdzieści lat temu bardzo trudno było zostać uczniem szkoły muzycznej w klasie akordeonu. Rodzice szukali różnych sposobów, aby ich dzieci rozpoczęły naukę gry na tym instrumencie.
- Sanok, Przemyśl, Rzeszów były zawsze bardzo silnymi ośrodkami akordeonowymi. Teraz może już tak nie jest, ale ten instrument ciągle jest tam żywy. Wynika to z tradycji i z popularności w latach 50. i 60. zespołów Tadeusza Wesołowskiego, Włodzimierza Bieżana i innych, ale to się już całkowicie zmieniło. Wówczas akordeon był traktowany jako instrument prawie ludowy, a teraz jest to instrument klasyczny.
Pragnę teraz porozmawiać o Pana mariażach z Piazzollą, które rozpoczęły się na początku tego stulecia.
- Nawet chyba troszkę wcześniej, bo na bandoneonie rozpocząłem grać w 2001 roku, ale utwory Astora Piazzolli grałem na akordeonie już na studiach. Ta muzyka jest we mnie „od zawsze” i chyba się jej już nigdy nie pozbędę, a nawet nie chciałbym się jej pozbywać, bo daje mi wiele radości i przyjemności. Ten rok jest szczególny, bo obchodzimy 100-lecie urodzin Astora Piazzolli i pomimo pandemicznych warunków udało mi się wiele razy grać jego utwory. Mogę nawet powiedzieć, że jestem już nasycony tą muzyką, ale to jeszcze nie koniec, bo w planach mam jeszcze sporo koncertów z utworami Piazzolli.
W 2003 roku jako pierwszy akordeonista otrzymał Pan Fryderyka w kategorii „Album Roku Muzyka Kameralna” za album „Astor Piazzolla – Tango” .
- Tę płytę nagrałem jeszcze na akordeonie.
Jeśli już rozpoczęliśmy rozmowę o nagraniach płytowych, to trzeba podkreślić, że ten rok obfituje w nie szczególnie. Nie pamiętam, ile razy miałam przyjemność anonsować nowe płyty z Pana udziałem. Mamy przed sobą trzy albumy
- Jeśli dobrze liczę, to jest w sumie osiem lub dziewięć projektów fonograficznych, które toczą się równocześnie. Ponieważ było mniej koncertów, to mogłem się zająć sprawami, na które zawsze brakowało mi czasu.
Przykładem tego jest płyta z sonatami rosyjskimi. Zawsze marzyłem, aby je nagrać i wreszcie się udało. Na płycie są Sonata nr 3 Vladislava Zolotaryova, Sonata Albina Repnikova oraz Sonata op. 13 Aleksandra Nagayeva.
Wiele dobrego mówi się o tej płycie.
- Cieszę się bardzo, bo ta muzyka jest mi bardzo bliska. Był czas, kiedy bardzo często grałem ten repertuar. Teraz sięgam po niego nieco rzadziej, ale również do niego wracam.
Podobnie jest z płytą, którą nagraliśmy z moim serdecznym przyjacielem i znakomitym gitarzystą Michałem Nagy’em. Też wybieraliśmy się z tymi utworami do studia „jak sójki za morze”, ale wreszcie udało się je nagrać.
Na tej płycie „Astor Piazzolla – Centenario” towarzyszy nam Tarnowska Orkiestra Kameralna, kierowana od pulpitu przez Pawła Wajraka, koncertmistrza Filharmonii Krakowskiej, naszego przyjaciela i świetnego interpretatora muzyki Piazzolli. Jest na niej „żelazny” repertuar, który zawsze chcieliśmy pokazać. Jesteśmy bardzo dumni z tej płyty, która ukazała się również na winylu.
Trzecia płyta „Tribute to Moniuszko” nawiązuje do twórczości Stanisława Moniuszki.
- Do powstania tej płyty zainspirował mnie dyrektor Waldemar Dąbrowski. W Roku Moniuszkowskim zaprosił mnie na spotkanie i zaproponował, aby trochę „odbrązowić” Moniuszkę i pokazać go trochę nowocześniej i sprawdzić, czy ta muzyka w zderzeniu z młodymi kompozytorami, z ich talentami obroni się później.
Wybrałem trzech kompozytorów: Ignacego Zalewskiego, Mikołaja Majkusiaka i Wojciecha Kostrzewę. Zaproponowałem im stworzenie trzech kompozycji, które będą bazować na utworach Stanisława Moniuszki, ale zostaną przetworzone przez ich wewnętrzną wrażliwość i kompozytorskie talenty.
Powstały dwie fantazje i jeden cykl zainspirowany pieśniami. Jedna fantazja powstała na podstawie Halki, a druga na podstawie Strasznego dworu. Wszystkie utwory napisane zostały na trio akordeonowe, które tworzą trzej pedagodzy Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie – Klaudiusz Baran, Rafał Grząka i Grzegorz Palus. Jestem bardzo zadowolony z efektu końcowego. Występowaliśmy z tymi utworami w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, a ponieważ zbliża się kolejna rocznica Stanisława Moniuszki, to z pewnością będziemy mogli do tych utworów często wracać.
Płyta została wydana w naszym wydawnictwie Chopin University Press i jesteśmy bardzo ciekawi odbioru tego krążka. Płyta otrzymała bardzo dobre recenzje, a jedna z nich ukazała się w magazynie Pizzicato. Uważam, że są to bardzo ciekawe kompozycje.
Wielkim przeżyciem był dla mnie koncert, który odbył się 15 lipca tego roku w Miejskim Domu Kultury w Łańcucie, w pierwszym dniu II turnusu Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie i jednocześnie z okazji 30-lecia na tych kursach w roli pedagoga prof. Tomasza Strahla.
Zachwyciła mnie szczególnie II część tego koncertu, podczas której wykonany został Kwartet Antonina Dvořaka, a partie fortepianu grał Pan na akordeonie. Według mnie było to tak znakomite wykonanie, że można było je zarejestrować i wydać płytę.
- Ta kompozycja, czyli Bagatele op. 47 Antonina Dvořaka została zapisana na płycie właśnie przez Centrum Paderewskiego, w którym się znajdujemy, ponieważ w 2019 roku nagraliśmy ten utwór z Piotrkiem Pławnerem, Mariuszem Patyrą i Tomkiem Strahlem.
Utwór znajduje się na płycie Reminiscencje. 30 lat Centrum Paderewskiego wydanej przez Centrum Paderewskiego i DUX. Pani z pewnością ma tę płytę i słuchała utworu już wcześniej, ale nie jest pani jedyną, która o nim nie pamiętała. Podobnie jak pani, powiedział Tomek Strahl. Po koncercie w Łańcucie stwierdził: „ Musimy to nagrać” (śmiech).
Przypomniałem mu, że już nagraliśmy to wspaniałe dzieło, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby nagrać je ponownie w „łańcuckim” składzie, czyli z Konstantym Andrzejem Kulką i z Wojciechem Koprowskim.
Muszę jeszcze stwierdzić, że to nie akordeon znalazł się w roli fortepianu, tylko czasami fortepian zastępuje akordeon, ponieważ to jest kompozycja w oryginale napisana na harmonium, czyli tak naprawdę protoplastę akordeonu.
Można ten utwór wykonywać z pianistą zastępującym akordeonistę, ale jest to dość trudne, ponieważ jest tam dość dużo bardzo długich dźwięków, które na fortepianie zanikają i nie ma tego brzmienia, kształtowania dźwięku, a jest zapisana konkretna dynamika, której na fortepianie jest nieosiągalna.
Jest to przepiękna kompozycja, charakterystyczna dla Dvořaka, z pięknymi melodiami i dość skomplikowaną harmonią. Ta Bagatela zawsze podoba się publiczności, bo jest łatwa w odbiorze, ale w mojej ocenie utwór jest dość głęboki i niełatwy dla wykonawców.
Niedawno zaglądałam na stronę Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie i pomyślałam wtedy, że większość osób, które są dziekanami wydziałów i kierownikami katedr, to czynni muzycy – instrumentaliści, kompozytorzy… Jak przed laty studiowałam w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie, tak nie było.
- Uważam, że osoby kierujące katedrami czy wydziałami powinny mieć autorytet wśród swoich pracowników, wśród studentów.
Na uczelni powinna być relacja mistrz – uczeń. Młodzi pracownicy i studenci powinni dążyć do osiągnięcia takiego poziomu, jaki prezentuje ich przełożony, ich mistrz. Jeśli zespołem osób kieruje artysta cieszący się wielkim autorytetem, to przyciąga innych.
Myślę, że nam się to udaje. Ten proces ciągle trwa i trzeba o niego dbać. Na miejsca tych, którzy odchodzą, przychodzą nowi i chcielibyśmy mieć w tym gronie najbardziej rozpoznawalnych artystów.
Na pewno jednym z mierników jest Nagroda Muzyczna Fryderyk.
W tym roku artyści związani z Uniwersytetem Muzycznym otrzymali ich sporo.
- W zeszłym roku było ich więcej, ale w tym roku również, chociaż był to specyficzny rok, nie pozwalający na rozwinięcie skrzydeł tak, jakby się chciało, ale popisali się zarówno nasi pedagodzy, reżyserzy dźwięku, nasze zespoły, a nawet zespoły złożone z naszych studentów otrzymały już kilka nominacji. Bardzo mnie cieszy fakt, że w tak młodym wieku osiągają takie rezultaty swojej działalności.
Myślę, że sporą rolę w osiąganiu sukcesów odgrywa Wasze wydawnictwo.
- Posiadając tak wielki potencjał na uczelni, złożony ze znakomitych kompozytorów, wykonawców, reżyserów dźwięku i teoretyków, którzy mogą jeszcze dodać piękne słowo, brak działalności w tym kierunku byłby zaniechaniem.
Nasze wydawnictwo Chopin University Press jest już rozpoznawalne na świecie, bo udało nam się wydać wiele płyt, książek i partytur.
Dzięki temu możemy dzielić się tym, co mamy nie tylko w ramach uczelni, ale również z innymi ośrodkami muzycznymi w Polsce i na całym świecie.Dzięki świetnie działającej księgarni internetowej mamy większy zasięg naszej działalności: kompozytorskiej, teoretycznej i fonograficznej.
Szykują się jeszcze trzy interesujące premiery płytowe. Na jednej z płyt znajdzie się sześć kompozycji kameralnych Stanisława Moryto, czyli wszystkie Jego kompozycje, w których użył akordeonu w bardzo ciekawych zestawieniach: z organami, perkusją, z gitarą i fletem oraz pieśni do słów Tadeusza Kobierzyckiego.
W październiku ukaże się druga płyta, która jest moim marzeniem, czyli utwory Sofii Gubajduliny z Sinfonią Varsovią oraz ze mną i Marcinem Zdunikiem w roli solistów. Bardzo mi zależy, aby ta płyta ukazała się w październiku, bo w tym miesiącu przypadają 90 urodziny Sofii Gubajduliny. Będzie to hołd dla kompozytorki, która jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych twórców utworów akordeonowych
Mam także nadzieję, że w szwajcarskiej wytwórni Claves ukażą się koncerty Astora Piazzolli, które nagrałem z Orkiestrą Filharmonii Częstochowskiej. W jednym z nich gra także moja małżonka, bo to jest Koncert podwójny na skrzypce i akordeon.
Mam nadzieję, że te wszystkie plany się powiodą, wydawnictwa się ukażą i będę się nimi chwalił.
Chcę jeszcze na chwilę wrócić do płyty, którą nie tak dawno mam w swoich zbiorach, a powstała ona z inicjatywy kwartetu smyczkowego działającego w Tarnowie.
- Ma pani na myśli żeński kwartet smyczkowy „Con Afetto”, z którym jestem zaprzyjaźniony od 2015 roku. Spotkaliśmy się przy realizacji projektu z muzyką Astora Piazzolli i tak nam się wtedy dobrze współpracowało, że od tego czasu często razem występujemy. Zostałem zaproszony także do wspólnego wykonania utworu na ich pierwszej płycie i z radością się zgodziłem. Znajdą Państwo na tej płycie Adios Nonino jedno z najbardziej rozpoznawalnych tang Astora Piazzolli.
Ostatnio występowaliśmy wspólnie na zwieńczenie letniego festiwalu w Tarnowie, który był pod znakiem tanga. Nasze tanga bardzo się publiczności podobały, chociaż są bardziej wymagające niż klasyczne taneczne tanga.
Jeśli nic nie przeszkodzi, to jeszcze w tym roku spotkamy się na Podkarpaciu.
- Najprawdopodobniej tak, bo mam zaproszenie na Międzynarodowe Spotkanie Akordeonowe w Sanoku, które zostały zaplanowane na początku trzeciej dekady października tego roku. Mam nadzieję, że organizatorom wszystko się uda przeprowadzić tak, jak sobie zaplanowali. Będę tam w roli jurora, a nie wykonawcy i mam nadzieję, że się zobaczymy. Teraz już muszę panią przeprosić, bo niewiele czasu pozostało na przygotowanie się do Maratonu Muzycznego. Bardzo się cieszę, że mogliśmy porozmawiać w stylowej kawiarni Maestro. W swojej ofercie oprócz wyśminitej kawy, herbaty i ciasta Maestro serwuje również „Przepis na sukces” samego Mistrza Paderewskiego, który brzmi: 1% talentu, 9% szczęścia, 90% pracy.
Bardzo dziękuję, że zamiast odpoczywać przed koncertem i spacerować po pięknym parku otaczającym dwór Ignacego Jana Paderewskiego, zgodził się Pan na rozmowę.
Zofia Stopińska
Klaudiusz Baran podczas Maratonu Muzycznego w Sali Koncertowej Stodoła, fot. Kornelia Cygan / Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej