Moim marzeniem jest jak najlepiej grać na akordeonie
Przedstawiam Państwu Dawida Siwieckiego, 14-letniego wybitnie utalentowanego ucznia Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Wandy Kossakowej w Sanoku, w klasie akordeonu prof. ośw. Andrzeja Smolika, jednego ze zwycięzców pierwszego międzynarodowego programu „Wirtuozi V4+”. W konkursie występowali utalentowani muzycy z pięciu krajów: Polski, Czech, Serbii, Słowacji i Węgier.
Cieszę się, że mogę z Tobą rozmawiać i pogratulować Ci tego wielkiego sukcesu.
- Dziękuję bardzo. Bardzo się cieszę z tej nagrody, tym bardziej, że nie spodziewałem się wygranej.
Proszę Cię, abyś opowiedział o Przebiegu Międzynarodowego Talent Show Muzyki Klasycznej „Virtuosos V4+”, zorganizowanym w Budapeszcie przez Telewizję Węgierską. Skąd dowiedziałeś się o tym konkursie?
- Mój nauczyciel prof. Andrzej Smolik powiedział mi, że są organizowane castingi do takiego programu i ustaliliśmy, że wezmę w nim udział.
Dla mnie już wyjazd na casting był wielkim wydarzeniem, bo po raz pierwszy brałem udział w takiej imprezie. Cieszę się, że zostałem zakwalifikowany do dalszej rywalizacji.
Ciekawa jestem, ile osób uczestniczyło w tym castingu, który odbył się w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie?
- Tak, ale tak naprawdę nie potrafię pani powiedzieć wyczerpująco na to pytanie. Najpierw trzeba było wysłać nagrania i na podstawie tych nagrań wyłoniono kilkunastu uczestników do castingu, który odbywał się w Warszawie, gdzie wybrano czterech uczestników, którzy reprezentowali Polskę na Węgrzech. Byli to: trzynastoletni pianista Michał Korzeń, siedemnastoletni pianista Maciej Smolag dziewięcioletnia Zarina Zaradna, która uczy się grać na harfie i ja.
Byłeś jedynym uczniem ze Szkoły Muzycznej w Sanoku, który uczestniczył w tych eliminacjach?
- Nie, w przesłuchaniach w Warszawie uczestniczyło jeszcze dwóch akordeonistów z Sanoka – Filip Siwiecki i Kacper Kosztyła, którzy również otrzymali świetne oceny.
Po castingu w Warszawie czekał Cię już wyjazd do Budapesztu i występy przed jurorami, i publicznością zgromadzoną przed telewizorami.
- Oceniani byliśmy przez jury, a telewidzowie oglądali „Virtuosos V4+” w czterech odsłonach: dwa półfinały, finał i superfinał. W półfinałach brało udział po dwóch muzyków z danego kraju. Dalej przechodził tylko jeden z nich. Z Polski oprócz mnie do finału została zakwalifikowana jeszcze Zarina Zaradna.
Miałem szczęście i zostałem oceniony najwyżej z polskich uczestników.
Wasze zmagania oceniało międzynarodowe jury złożone z wybitnych, sławnych muzyków.
- Każdy etap naszych rywalizacji oceniało pięciu jurorów i był jeden superjuror, który dodatkowo sugerował, który zawodnik z danego państwa był jego zdaniem lepszy.
Byli to: polska mezzosopranistka Alicja Węgorzewska, Erika Miklósa – węgierska sopranistka koloraturowa, Gabriela Bohacova – czeska dyrektorka festiwalu muzycznego, Peter Valentovic – słowacki dyrygent oraz Nemanja Radulović – skrzypek reprezentujący Serbię na zmianę z Silvaną Grujic, pianistką i dyrektor muzyczną telewizji publicznej, oraz superjuror. W pierwszym półfinale był nim Gabriel Prokofiew – wnuk rosyjskiego kompozytora Siergieja Prokofiewa. W następnych etapach zastąpili go rosyjski skrzypek Maxim Vengerov, następnie Coco Koning – aktorka i Maestro Plácido Domingo.
Miałeś możliwość kontaktu z jurorami?
- Była możliwość porozmawiania z członkami jury podczas przerw w próbach. Najczęściej kontaktowałem się z polską jurorką panią Alicją Węgorzewską. Po Finale miałem przyjemność porozmawiać z Maestro Plácido Domingo i tę rozmowę będę pamiętał do końca życia.
Najlepsi uczestnicy otrzymywali nagrody pieniężne. Na co przeznaczysz te pieniądze?
- Tak jak wszyscy, którzy wygrali w superfinale, otrzymałem nagrodę w wysokości 15 tysięcy euro i przeznaczam ją na zakup nowego, profesjonalnego własnego instrumentu. To jest znaczna kwota, bo profesjonalny akordeon kosztuje około 30 tysięcy euro, a jak jest połowa tej sumy, to można już myśleć o zakupie.
Cały czas rozmawiamy o jednym konkursie, ale zanim zapytam o inne, powiedz, dlaczego grasz na akordeonie?
- Jak rozpoczynałem naukę w szkole muzycznej, to już wiedziałem, że chcę się uczyć grać na akordeonie. Ten instrument zafascynował mnie szczególnie dlatego, że ma on wielkie możliwości w zakresie dynamiki dźwięku i może naśladować wiele instrumentów – na przykład flet czy trąbkę.
Na akordeonie można bez trudu grać idealnie legato, co jest o wiele trudniejsze na innych instrumentach. Największą sztuką na akordeonie jest granie cicho, czyli pianissimo czy piano. Wystarczy rozciągnąć miech, aby uzyskać głośne dźwięki, ale o wiele trudniej operować tym miechem, aby grać cicho.
Może nawet słuchacz nie zdaje sobie sprawy, ile działań trzeba połączyć, aby osiągnąć na akordeonie zamierzoną interpretację. Po pewnym czasie robi się to podświadomie, ale na początku wszystko trzeba wyćwiczyć. Powiedziałeś, że bardzo chciałeś grać na akordeonie. Kiedy zafascynował Cię ten instrument?
- Jak byłem małym chłopcem, bo mój dziadek grał na akordeonie. Dziadek był samoukiem i grał na różnych imprezach rodzinnych, a ja zachwycałem się brzmieniem tego instrumentu. To on namówił mnie, abym zaczął się uczyć w szkole muzycznej.
Szczęśliwie się złożyło, że jak miałem 6 lat, rodzice kupili mi pierwszy instrument i wtedy też powstała Szkoła Muzyczna w Dydni, bo chyba w tym wieku nie mógłbym jeździć do Sanoka.
Mieszkasz w niewielkiej, przepięknie położonej wiosce Krzywe w powiecie brzozowskim, ale do Sanoka stamtąd dość daleko.
- To jest ponad 30 kilometrów od Sanoka i rodzice nie mogliby kilka razy w tygodniu jeździć ze mną do Sanoka. Do Szkoły Muzycznej w Dydni mam około 2 kilometry i nie było żadnych problemów z dotarciem na lekcje. Uczyłem się pod kierunkiem pana Grzegorza Bednarczyka, który bardzo dużo mnie nauczył i mam wiele dobrych wspomnień z tych lat.
Od początku grałeś na akordeonie guzikowym (z klawiaturą izomorficzną)?
- Ucząc się w Szkole Muzycznej I stopnia w Dydni, przez cały czas grałem na akordeonie klawiszowym, a wraz z rozpoczęciem nauki w Szkole Muzycznej II stopnia w Sanoku u prof. ośw. Andrzeja Smolika zmieniłem instrument klawiszowy na guzikowy.
Na początku trochę się obawiałem tej zmiany, bo znam osoby, które grając po kilka lat na instrumencie guzikowym nie mogą się przyzwyczaić, ale u mnie ta zmiana nastąpiła bardzo szybko.
Już po trzech miesiącach byłem zapoznany z klawiaturą guzikową. Szybko przekonałem się, że na akordeonie guzikowym wszystko jest „pod palcami”.
Powszechnie znane jest powiedzenie „bez pracy nie ma kołaczy”. Jak długo ćwiczysz?
- Staram się ćwiczyć codziennie co najmniej dwie godziny, staram się grać więcej, ale te dwie godziny to jest moja norma. Ćwicząc zawsze skupiam się na tych elementach, które sprawiają mi problemy.
W ostatnich miesiącach nauka w szkołach odbywa się zdalnie i nie masz bezpośredniego kontaktu również z nauczycielem instrumentu.
- Niestety, nie ma takich możliwości. Lekcje akordeonu prowadzone są zdalnie. Ale chciałbym jednak już wrócić do szkoły, a raczej do dwóch szkół, ponieważ naukę w Szkole Muzycznej II stopnia łączę z nauką w I Liceum Ogólnokształcącym w Sanoku. Zazwyczaj wyjeżdżam z domu około 6 rano i wracam około godziny 20. Staram się w tym czasie uczestniczyć we wszystkich zajęciach, ćwiczyć i przygotować się do zajęć w liceum.
Zanim powrócimy jeszcze do Twojego ostatniego sukcesu, to proszę, abyś powiedział o wcześniejszych, bo masz się czym pochwalić. Stawałeś w szranki konkursowe będąc uczniem Szkoły Muzycznej w Dydni.
- Moim największym osiągnięciem w Szkole Muzycznej I stopnia było zwycięstwo w Ogólnopolskim Konkursie Akordeonowym w Kielcach.
Trzykrotnie uczestniczyłem w Lubelskim Przeglądzie Akordeonowym– dwa razy zdobyłem I miejsce i raz II miejsce.
Uczestniczyłem w przysłuchaniach organizowanych przez Centrum Edukacji Artystycznej w Sanoku i w Tarnobrzegu – otrzymałem tam wyróżnienia (w tych przesłuchaniach wyróżnienie jest równoznaczne z nagrodą).
Po kilku miesiącach nauki u prof. ośw. Andrzeja Smolika brałem udział w Międzynarodowym Konkursie Akordeonowym w Barcelonie i zdobyłem tam I nagrodę.
Jak jadę na konkurs, to nie myślę o wygraniu go. Po prostu wychodzę na scenę i chcę jak najlepiej „zrobić swoje”, a od jury zależy, jak moja gra zostanie oceniona.
Starasz się słuchać gry swoich kolegów, czy skupiasz się wyłącznie na swoim występie?
- Do mojego występu skupiam się wyłącznie na sobie, a jak już wykonam swój program, to staram się także słuchać innych uczestników konkursu.
Powróćmy teraz jeszcze do konkursu w Budapeszcie. Z Jakim repertuarem wystąpiłeś podczas Międzynarodowego Talent Show Muzyki Klasycznej „Virtuosos V4+”?
- Podczas półfinału wykonałem utwór "Rock - toccata" Jewgienija Derbeko. W finale zagrałem Władysława Zołotariewa – część III z Sonaty nr 2, a w superfinale wykonałem Rondo Capriccioso również Władysława Zołotariewa.
Tymi utworami podbiłeś serca jurorów i publiczności.
- To jest mój ulubiony styl muzyki. Oczywiście wykonuję wszystkie utwory, które są przewidziane w programie i rozwijają moje umiejętności. Gram Scarlattiego, Bacha i utwory kompozytorów bliższych naszych czasów, ale najbardziej odpowiadają mi takie utwory, które wykonywałem podczas „Virtuozi 4+”.
Trzeba podkreślić, że to są bardzo trudne utwory, ale jestem przekonana, że taką muzyką można przekonać słuchaczy do muzyki klasycznej.
- Szczególnie Rondo Capriccioso Władysława Zołotariewa. Profesor Andrzej Smolik wspominał, że ten utwór jest rzadko wykonywany nawet przez studentów i zamieszczany jest czasem w programach recitali dyplomowych albo wykonują go zawodowi muzycy. Mimo to postanowiłem go wykonać.
Czy w tym roku zamierzasz jeszcze uczestniczyć w konkursach?
- Owszem, aktualnie przygotowuję się do konkursu internetowego na Łotwie oraz konkursu internetowego w Belgradzie.
Myślę także, że będziesz uczestniczył w Międzynarodowych Spotkaniach Akordeonowych w Sanoku. Słyszałam, że odbędą się one w tym roku trochę później i będzie to już w następnym roku szkolnym.
Życzę Ci, abyś tak jak do tej pory odnosząc sukcesy, dążył do osiągnięcia marzeń. Jak już powiedziałeś, chcesz być muzykiem, chcesz grać na akordeonie.
- Moim marzeniem jest jak najlepiej grać na akordeonie. Dziękuję pani za rozmowę i mam nadzieję, że za kilka miesięcy będzie okazja do spotkania w Sanoku.
Z Dawidem Siwieckim, uczniem Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia im. Wandy Kossakowej w Sanoku, w klasie akordeonu prof. ośw. Andrzeja Smolika, jednym ze zwycięzców pierwszego międzynarodowego programu „Wirtuozi V4+” rozmawiała Zofia Stopińska 18 stycznia 2021 roku.
Galeria
- Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie
- Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie
- Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie
- Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie Dawid Siwiecki - konkurs w Budapeszcie
https://www.klasyka-podkarpacie.pl/wywiady/item/2693-moim-marzeniem-jest-jak-najlepiej-grac-na-akordeonie#sigProIdddc75e3f90