Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

210. ROCZNICA URODZIN FRYDERYKA CHOPINA

AB 21 II 2020 r. piątek, godz. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

PIOTR SUŁKOWSKI - dyrygent

INGOLF WUNDER – fortepian

W programie:

F. Chopin – Koncert fortepianowy e – moll op. 11

L. van Beethoven – II Symfonia D - dur op. 36

„Jest to dumanie w piękny czas wiosny, ale przy księżycu” – tak pisał Chopin o drugiej części Romanca ze swojego Koncertu fortepianowego e – moll (1830). Poetycka aura bije z każdego dźwięku tej młodzieńczej kompozycji Chopina. Subtelne brzmienia sąsiadują w Koncercie z wirtuozowskim stylem brillant. Refren Ronda – ostatniej części dzieła ma rysy lekkiego, pełnego werwy krakowiaka. Zgoła inne uczucia towarzyszyły Beethovenowi przy komponowaniu II Symfonii D - dur. Latem 1801 roku rozpoczynając pracę nad dziełem Beethoven ujawnił sekret pogarszającego się słuchu, a rok później, gdy kończył II Symfonię kompozytor napisał pełen rozpaczy „heiligensztadzki testament”, w którym czytamy: „Niewiele brakowało, a skończyłbym z życiem. Tylko ona, sztuka, mnie powstrzymała. Ach, zdało mi się to niemożliwe opuścić świat, zanim stworzę to wszystko, do czego czułem się powołany.” II Symfonia zgodnie z tonacją D - dur ewokuje uczucia radości.

"Tango to tylko pretekst!"

Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

zaprasza na koncert z cyklu Wieczory u Attavantich.

W Sali Lustrzanej wystąpi

Podkarpacki Kwintet Akordeonowy „AMBITUS V”

15 lutego, Sala Lustrzana Centrum Kultury i Promocji, godzina 18:00

Bilety w cenie 20 zł dostępne do nabycia w Centrum Informacji Turystyczno-Kulturalnej (Rynek 5)

Podkarpacki Kwintet Akordeonowy „AMBITUS V” powstał w 2005 r. z inicjatywy pracowników naukowo-dydaktycznych Instytutu/Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, absolwentów Akademii Muzycznej w Krakowie i Uniwersytetu Jagiellońskiego: profesorów UR Mirosława Dymona i Pawła Palucha. Pełnią oni również rolę kierownictwa artystycznego zespołu, opracowując i aranżując utwory, które wykonują.
W skład PKA wchodzą jeszcze wychowankowie klasy akordeonu (PP, MD) w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie: Tomasz Blicharz (absolwent Akademii Muzycznej
w Katowicach), Michał Stefanik oraz Mariusz Siuśta, będący absolwentami kierunku edukacja artystyczna w zakresie sztuki muzycznej Instytutu Muzyki UR. Repertuar zespołu jest rozległy i zróżnicowany. Zawiera zarówno utwory oryginalne, pisane na kwintet akordeonowy jak również transkrypcje dokonane przez członków zespołu, prof. Włodzimierza Lecha Puchnowskiego, prof. Ryszarda Sviaczkiewicziusa i in. Kwintet prowadzi działalność koncertową na terenie Polski Płd., nagrywał dla TVP3 oraz Radia Rzeszów. Wraz z innymi wykonawcami brał udział w nagraniu CD dla MTU Aero Engines pt. Zakochani w Rzeszowie – Verlibt in Rzeszów (2008) oraz autorskiej CD pt. AMBITUS V z utworami muzyki klasycznej (J. S. Bach, F. Farkaš, W. A. Mozart, L. Boëlmann, F. Mendelssohn Bartholdy)
i rozrywkowej (A. Chaczaturian, D. Ellington/ J. Tizol, A. Piazzolla) (2009). W latach 2007-2019 kilkakrotnie z wielkim powodzeniem koncertował w Niemczech (Bielefeld, Saarbrücken, Homburg), na Węgrzech (Szeged) i Słowacji (Presov). Na swoim koncie posiada również prawykonania kompozycji, m.in. "...spaces of the imagination..." D. Lasoty, „Suita chorałowa” J. Mądrawskiego.

W programie między innymi:

Astor Piazzolla - Libertango , tango

Astor Piazzolla - S.V.P, tango (S'il vous plait – Proszę bardzo)

Jacob Gade - Jalousie, tango (Zazdrość)

Isaac Albeniz - Tango, op.165, nr 2

Carlos Gardel - Por una cabeza, tango

Ewelina Szymańska

Eviva Espaňa! - Szalony wieczór hiszpański

          Tak rozbawionej rzeszowskiej publiczności jeszcze nie widziałem! A wszystkiemu winny szalone rytmy flamenco, sztuka andaluzyjskich Cyganów połączona z hiszpańskimi pieśniami przełomu XIX i XX wieku.
          „Noce w ogrodach Hiszpanii” – to tytuł koncertu, który miał miejsce w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie w środę 12 lutego 2020 r. zorganizowany przez Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską pod honorowym patronatem prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca. Przez chwilę bałem się o podłogę sali kameralnej – ale wytrzymała! Żywe melodie, kastaniety, rytmy wystukane obcasami, barwne stroje, porwały publiczność, która po stu minutach koncertu wcale nie chciała opuszczać gościnnych murów Filharmonii! Brawom nie było końca. Nie obyło się bez bisów.
          Tytuł koncertu został zaczerpnięty z kompozycji hiszpańskiego kompozytora Manuela de Falli, z cyklu obrazów muzycznych odmalowujących idylliczną Hiszpanię, przede wszystkim Andaluzję. Zainspirowani tym artyści połączyli hiszpańskie, głównie imprsjonistyczne pieśni przełomu XIX i XX wieku z autentyczną sztuką andaluzyjskich Cyganów, czyli muzyką flamenco. To połączenie dało nadzwyczajne rezultaty. Omal nie doszło do wspólnych tańców – artystów i publiczności!
          Pomysłodawczynie tego nadzwyczajnego koncertu, to Beata Kraska – sopran, absolwentka Akademii Muzycznej w Krakowie, występująca w polskich filharmoniach i teatrach muzycznych, czołowa solistka rzeszowskiej „Olimpii” i Nadia Mazur – taniec, jedna z nielicznych w Polsce tancerek, które odebrały pełne wykształcenie w zakresie sztuki flamenco w kolebce tego gatunku - hiszpańskiej Sevilli. Artystka ukończyła studia choreograficzne, od siedmiu lat kieruje Teatrem Tańca FlamencoArte, realizuje spektakle i pokazy flamenco w kraju i za granicą.
          Już na początku koncertu urokliwie zabrzmiała Serenada hiszpańska G. Bizeta w wykonaniu Podkarpackiego Kwartetu Fortepianowego „Team vor Voices” w składzie: Janusz Tomecki – fortepian, kierownik zespołu i aranżer, Katarzyna Ślemp-Sanchez – skrzypce, Izabela Tobiasz – altówka, Halina Hajdaś – wiolonczela. Zespół z powodzeniem towarzyszył artystom podczas koncertu. Wystąpili: Beata Kraska – sopran, Aniela Mikucka – śpiew flamenco, Jakub Niedoborek – gitara flamenco, Nadia Mazur, Elżbieta Pieprzowska, Magdalena Faszcza, Nadia Sadowska – taniec, a zapowiadał niżej podpisany.
          Podczas szalonego wieczoru w Filharmonii Podkarpackiej słuchaliśmy m.in. porywających utworów M. de Falli, F.G. Lorci, I. Albeniza, V. de Chiary i nieśmiertelnego dzieła „Eviva Espaňa” L. Caertsa, podziwiając kunszt żywiołowych tańców.
          Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” coraz szerzej rozpościera swoje skrzydła, proponując rzeszowskiej publiczności ciekawy i urozmaicony repertuar. Już niebawem – z okazji Dnia Kobiet w niedzielę 8 marca 2020 roku w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskiego 83 „Olimpia” przedstawi spektakl teatralno-muzyczny pt. „Papa się żeni” oparty na polskiej komedii filmowej z 1936 roku. Zapraszamy! Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej.

Andrzej Szypuła

Fot. Sebastian Stankiewicz

Szymon Krzeszowiec: "Kameralistyce poświęcam najwięcej czasu i uwagi"

          Jak tylko mam okazję, staram się przybliżać Państwu artystów, którzy pochodzą z Podkarpacia lub łączą ich rodzinne więzy z tym pięknym zakątkiem Polski.
Tym razem nadarzyła się okazja, aby przedstawić dr hab. Szymona Krzeszowca, znakomitego skrzypka i pedagoga (Kierownika Katedry Instrumentów Smyczkowych Akademii Muzycznej w Katowicach). Artysta był jednym z solistów koncertu, który odbył się 31 stycznia 2020 roku w Filharmonii Podkarpackiej i dlatego rozpoczynam od krótkiego omówienia tego wydarzenia.
           Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła pod batutą Wojciecha Rodka, doświadczonego dyrygenta średniego pokolenia, dyrektora naczelnego Filharmonii Lubelskiej. Program koncertu wypełniły prawdziwe perły muzyki skrzypcowej, a ramy tworzyły popisowe kompozycje orkiestrowe.
Wieczór rozpoczął jeden z najbardziej znanych utworów Camille Saint-Saënsa – Dance macabre (Taniec śmierci). Orkiestra kierowana przez Wojciecha Rodka bardzo sugestywnie wykonała to dzieło, którego program literacki oparty został na wierszu Henri Cazalisa, a szczególnie zapadły w pamięci wirtuozowskie solówki skrzypiec w wykonaniu koncertmistrza orkiestry Roberta Naściszewskiego (grane na przestrojonych skrzypcach).
          Partie solowe w trzech kolejnych arcydziełach wykonali studenci prof. Szymona Krzeszowca. Wielkimi umiejętnościami technicznymi popisał się Michał Orlik w Melodiach cygańskich Pablo Sarasatego.
Przepięknie i szlachetnie zabrzmiały na tle orkiestry skrzypce Sulamity Ślubowskiej w Poemacie Es-dur op. 25 Ernestra Chaussona. Podobnie jak wymienione wykonania, publiczność gorąco oklaskiwała także Bartłomieja Frasia w popularnym utworze Introdukcja i Rondo Capriccioso op. 28 Camille Saint-Saënsa.
          W drugiej części wieczoru zachwycająco zabrzmiała Partita na skrzypce, fortepian i orkiestrę Witolda Lutosławskiego, przenosząca słuchaczy do XX stulecia. Partie skrzypiec rewelacyjnie wykonał Szymon Krzeszowiec, a przy fortepianie zasiadł świetnie współpracujący ze skrzypkiem-solistą i orkiestrą Paweł Węgrzyn.
Koncert zakończyło programowe dzieło – Scherzo symfoniczne „Uczeń czarnoksiężnika” Paula Dukas’a, oparte na balladzie o tym samym tytule, napisanej przez Johanna Wolfganga von Goethe. Świetna interpretacja Orkiestry pod batutą Wojciecha Rodka (z solówką kontrafagotu, na którym grał Grzegorz Dudek) została nagrodzona przez publiczność długimi gorącymi brawami.
Tak zakończyła się pierwsza część sezonu artystycznego w Filharmonii Podkarpackiej.
W dniu koncertu udało mi się porozmawiać z panem Szymonem Krzeszowcem.

          Występujący w pierwszej części koncertu skrzypkowie, to z pewnością wyróżniający się Pana studenci.
          - Chcę podkreślić, że mam bardzo utalentowanych studentów i każdy z nich jest indywidualnością, ale przecież nie mogli tutaj wystąpić wszyscy i dlatego musiałem dokonać wyboru. Nie kierowałem się zdolnościami i wysokim poziomem gry, bo wszyscy są fantastycznymi skrzypkami, i dlatego wybrałem tych, którzy mają największe osiągnięcia. W Rzeszowie wystąpią młodzi skrzypkowie: Michał Orlik, Sulamita Ślubowska i Bartłomiej Fraś, którzy mają już poważne osiągnięcia na konkursach skrzypcowych. Stwierdziłem, że warto ich pokazać melomanom.

          Program koncertu składa się wyłącznie z przebojów muzyki klasycznej, a utwory z udziałem solowych skrzypiec doskonale znają nie tylko melomani.
          - Wspólnie z panią dyrektor Martą Wierzbieniec pomyśleliśmy, żeby w związku z trwającym karnawałem zamieścić w programie bardzo znane, efektowne i wirtuozowskie utwory z katalogu literatury skrzypcowej. Być może z tego kanonu „wyłamuje się” Partita Witolda Lutosławskiego, którą ja będę miał przyjemność wykonywać, ale ten utwór jest mi bardzo bliski. Kilka dni temu obchodziliśmy rocznicę urodzin Witolda Lutosławskiego, a do tego Partita jest genialnym utworem, niestety, rzadko wykonywanym na estradach koncertowych, zwłaszcza w wersji z orkiestrą. W oryginale Partita została skomponowana na skrzypce i fortepian, a dopiero później Lutosławski opracował wersję z udziałem orkiestry.

           Jestem przekonana, że dzisiaj sala będzie wypełniona publicznością do ostatniego miejsca, bo sporo osób przyjdzie posłuchać Pana. Wielu Rzeszowian wie, że muzyczna rodzina Krzeszowców, działająca prężnie na Śląsku, tak naprawdę pochodzi z Rzeszowa.
          - Bardzo mi miło, że pani twierdzi, iż moje nazwisko może przyciągnąć część widowni. To prawda, że z Rzeszowem łączy mnie bardzo silna więź rodzinna. Ogromnie się cieszę, że występuję w mieście, w którym spędzałem jako dziecko dużo czasu w czasie wakacji u dziadków. Spodziewam się, że na koncercie będzie obecna część mojej rodziny i dlatego ten wieczór jest dla mnie szczególny.

           Gra Pan bardzo dużo muzyki kameralnej. Czy chociaż czasami są to rodzinne koncerty?
           - Owszem, zdarzają się takie rodzinne koncerty, ale bardzo rzadko. Wszystko wiąże się z ilością projektów i pracy, jakie ma każdy z nas. Myślę w tym wypadku o moich braciach, a także o rodzinie, którą ja założyłem, bo moja żona i dzieci także grają. Niestety, rzadko znajdujemy czas, żeby wspólnie muzykować. Po całym dniu prób, lekcjach i ćwiczeniu spotykamy się w domu, żeby na chwilę zapomnieć o dźwiękach i rozkoszować się ciszą. Z moimi braćmi mamy kameralny projekt i niedawno graliśmy razem koncert podczas Festiwalu Prawykonań w Katowicach, a w programie znalazły się wyłącznie nowe utwory skomponowane z myślą o nas, na nietypowy skład, jakim jest flet, skrzypce i wiolonczela.
Jeśli ktoś z Państwa będzie miał ochotę, to zapraszam serdecznie 21 lutego do Lublina. W tamtejszej Filharmonii z bratem Adamem będziemy wykonywać Koncert podwójny na skrzypce i wiolonczelę Johannesa Brahmsa.

          Najwięcej czasu zajmują Panu koncerty i praca z Kwartetem Śląskim.
          - Tak, kameralistyce poświęcam najwięcej czasu i uwagi, a głównie jest to praca z Kwartetem Śląskim, w którym gram już prawie 20 lat, bo od 2001 roku. Mamy stały cykl koncertów w katowickim NOSPR-ze, koncertujemy też za granicą i dużo nagrywamy.

           O dorobku Pana i Kwartetu Śląskiego najlepiej świadczy ilość nagranych płyt dla różnych wytwórni. Czasami sięgam po nagrania sonat skrzypcowych Johannesa Brahmsa, które nagrał Pan wspólnie z Wojciechem Świtałą dla Sony Classical, są płyty nagrane dla wytwórni EMI Music Poland, Chandos, BIS, CD Accord, Naxos ECM, Dux oraz nagrania dla Polskiego Radia.
          - Debiutowałem wspomnianą przez panią płytą z Sonatami Brahmsa dla Sony Classical Poland i od tej pory nagrałem w sumie ponad 50 płyt kameralnych i solowych. Można powiedzieć, że działalność fonograficzna jest obfita.

           Chcę Panu serdecznie pogratulować, ponieważ płyta z Kwartetami Mieczysława Wajnberga w wykonaniu Kwartetu Śląskiego jest nominowana do Nagrody Muzycznej Fryderyk w dwóch kategoriach: Najwybitniejsze Nagranie Muzyki Polskiej i Album Roku Muzyka Kameralna. Może się okazać, że będą dwa Fryderyki.
          - Trudno prognozować. To jest bardzo miłe, że została dostrzeżona nasza praca i wkład w popularyzację muzyki polskiej, bo tym głównie zajmuje się Kwartet Śląski. Jesteśmy w trakcie nagrywania wszystkich kwartetów smyczkowych Mieczysława Wajnberga. Nominowana płyta jest trzecią z kolei. Kilkanaście dni temu pojawiła się na rynku czwarta płyta, a chcę przypomnieć, że rok temu nominowana była także druga płyta, a dwa lata temu Fryderyka otrzymała pierwsza płyta z Kwartetami Wajnberga.
          W ostatnich latach bardzo dużo czasu poświęcamy utworom Mieczysława Wajnberga i gramy dużo jego utworów. Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że jest to nasze odkrycie, bo to bardzo wartościowa twórczość, nie tylko kameralna i cieszę się, że coraz częściej jego utwory są wykonywane w salach koncertowych w całej Polsce.

          Występuje Pan także w Wajnberg Trio i proszę nam opowiedzieć o tym zespole, ponieważ być może nie wszyscy czytelnicy go znają.
          - Wajnberg Trio to jest formacja, która powstała kilka lat temu. Będąc kiedyś na Międzynarodowym Festiwalu Kameralistyki w Książu nieopodal Wałbrzycha, miałem możliwość wykonać Trio fortepianowe Wajnberga. Uważam, że jest to jedno z absolutnie genialnych dzieł kameralnych i to był pierwszy utwór tego kompozytora w moim repertuarze. Wkrótce pojawiły się kwartety oraz kwintet i przez cały czas jestem zafascynowany twórczością Mieczysława Wajnberga. Moim marzeniem było nagranie tego Tria, a w międzyczasie z pianistą Piotrem Sałajczykiem i wiolonczelistą Arkadiuszem Dobrowolskim sięgnęliśmy również po inne utwory na ten skład. Wykonywaliśmy je podczas koncertów i nagraliśmy na płytę. Tak powstało Wajnberg Trio i nasza płyta pojawiła się w 2018 roku, a są na niej tria Mieczysława Wajnberga, Aleksandra Tansmana i Andrzeja Czajkowskiego, czyli polska muzyka dosyć rzadko wykonywana i trochę niedoceniana, a bardzo wartościowa. Nie sposób przejść obok dzieł kameralnych napisanych na inne składy, stąd moje zainteresowanie różnymi konstelacjami kameralnymi, ale, jak już powiedziałem, najwięcej czasu zajmuje mi praca w Kwartecie Śląskim.

           Znalazłam także sporo informacji o Pana działalności solistycznej.
           - Od czasu do czasu gram solo z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej oraz recitale, ale na rozwinięcie tego nurtu brakuje mi czasu, bo dzień ma tylko 24 godziny, a rok ma tylko 365 dni. Muszę także znaleźć czas na pracę pedagogiczną i na kierowanie Katedrą Instrumentów Smyczkowych. Bardzo ważny jest też czas dla rodziny i staram się tak organizować dzień, aby utrzymać ten balans jak najlepiej.

          Dosyć długo obserwuję, co dzieje się w dziedzinie muzyki klasycznej na Śląsku i chyba Pan potwierdzi, że jest to niezwykle prężne środowisko muzyczne.
          - Władze miasta postawiły na kulturę i uważam, że to było świetne posunięcie, bo chyba nikt nie spodziewał się aż takiego zainteresowania muzyką klasyczną. Przyczyniło się do tego z pewnością powstanie nowej siedziby NOSPR-u z wybitną akustycznie i bardzo ciekawą, piękną salą. Grający tam dość często artyści z najwyższej półki wypowiadają się o walorach tej sali w samych superlatywach. Początkowo dyrekcja NOSPR-u miała pewne obawy, czy to zainteresowanie nie jest tylko chwilowe, potrwa dwa, góra – trzy lata, ale muszę powiedzieć, ku własnej uciesze, że na każdym koncercie sala jest pełna i to zainteresowanie nie maleje. Przyjeżdżają na koncerty melomani z Krakowa i Warszawy oraz innych dużych ośrodków muzycznych. Mówi się, że Katowice są miastem kultury i ma to swoje odzwierciedlenie w bogatej ofercie kulturalnej.

          Wymienił Pan tylko salę NOSPR-u, a przecież nie jest to jedyna sala. Bardzo dobra i piękna jest sala koncertowa Akademii Muzycznej w Katowicach.
          - To prawda, jest Akademia Muzyczna, ale jest także Filharmonia Śląska, działają orkiestry kameralne. W Katowicach ma swoją siedzibę także orkiestra barokowa. Wszystko się rozwija i miejmy nadzieję, że ta tendencja się utrzyma.

           Przez cały czas rozmawiamy tylko o muzyce, mówił Pan o planowaniu czasu tak, aby jak najczęściej przebywać z rodziną i chyba na zainteresowania pozamuzyczne nie ma już Pan czasu.
          - Jest jedna rzecz, którą robię, a nie ma ona nic wspólnego z muzyką. Może Państwo odbiorą to jako uleganie modzie, ale to nieprawda. Od kilkunastu lat, a może nawet dłużej, biegam. Robię to dla relaksu i utrzymania kondycji nie tyle fizycznej, co psychicznej. Każdemu to polecam, bo to jest bardzo dobry sposób na doładowanie akumulatora i uspokojenie głowy, która na co dzień działa na bardzo wysokich obrotach. To jest jedyna odskocznia, na którą staram się znaleźć w ciągu dnia czas. Łączę sport z odpoczynkiem.

          Rozmawiamy przed koncertem, ale chyba już może Pan powiedzieć, jak przebiegała podczas prób współpraca z dyrektorem Wojciechem Rodkiem i Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej.
          - Bardzo sobie cenię czas spędzony w Rzeszowie. To duża przyjemność współpracować z zespołem Filharmonii Podkarpackiej, bo grają w nim świetni muzycy. Miło mi było po latach spotkać i porozmawiać z muzykami, których pamiętam z poprzednich koncertów. Dyrektor Wojciech Rodek jest bardzo elastycznym dyrygentem i praca z nim jest przyjemnością, wręcz rozkoszą. Pozwala bowiem soliście na realizację własnej interpretacji, cały czas mu w tym pomaga i odpowiednio prowadzi orkiestrę. To jest bardzo ważne dla moich studentów, którzy występują w pierwszej części koncertu, bo oni nie mają dużego doświadczenia w graniu z orkiestrą, a dzięki tak znakomitej współpracy występy powinny być na bardzo wysokim poziomie.

          Dawno Pan nie występował w Rzeszowie, bo według moich obliczeń – ponad cztery lata. Mam nadzieję, że nie będziemy czekać tak długo na następny koncert.
          - Bardzo mi będzie miło powrócić tutaj jak najszybciej. Będę się cieszył na kolejne spotkanie i być może na kolejną rozmowę.

Z dr hab. Szymonem Krzeszowcem, znakomitym skrzypkiem i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska 31 stycznia 2020 roku w Rzeszowie.

Weronika Sura – Road to Cordoba

20 lutego 2020, godz. 18.00, sala koncertowa Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego ul. Dąbrowskiego 81

Koncert promujący album "Road to Cordoba"

Weronika Sura - akordeon

W programie m.in.: I Albeniz, A Soler, M. Lohse, A. Beloshitsky

Wstęp wolny

Po koncercie będzie możliwość zakupu promowanego albumu

Akordeon to fascynujący instrument

            Miło mi, że mogę Państwu przedstawić Weronikę Surę, wirtuozkę akordeonu i niezwykłą postać muzycznego młodego pokolenia artystów klasycznych.
Artystka urodziła się i rozpoczynała muzyczną edukację w Rzeszowie. Jest absolwentką Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie w klasie prof. Mirosława Dymona i Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie akordeonu prof. Klaudiusza Barana, zaliczanego do światowej czołówki akordeonistów swego pokolenia.
            Jest laureatką wielu polskich i zagranicznych konkursów akordeonowych oraz uczestniczką wielu kursów mistrzowskich.
Koncertuje w kraju i za granicą, współpracuje z kompozytorami młodego pokolenia, angażuje się w innowacyjne projekty artystyczne.
           W grudniu 2019 roku ukazała się debiutancka płyta Weroniki Sury zatytułowana „Road to Cordoba” i dlatego nasza rozmowa rozpoczyna się od przybliżenia Państwu tego albumu.

          Zofia Stopińska: Z pewnością przygotowania do wydania tej płyty trwały długo, bo z wielu powodów wydanie płyty nie jest łatwe.
          Weronika Sura: Od dość dawna jednym w moich marzeń było wydanie płyty i na szczęście udało mi się to zrealizować. Ostatecznie zmobilizował mnie do tego Łukasz Pawlak, mój wydawca, który rok przed wydaniem płyty zaprosił mnie na koncert dla artystów wydawnictwa Requiem Records i przyszło na ten koncert mnóstwo osób. Po moim koncercie Łukasz Pawlak w obecności wszystkich powiedział: „To jest kolejna nasza artystka, która wyda płytę w serii Opus”. Bardzo mnie to zmobilizowało i zaczęłam intensywnie myśleć nad repertuarem. Wiedziałam, że na pewno będzie na tym krążku muzyka hiszpańska, ale zastanawiałam się, czy to ma być projekt kameralny, czy solowy, bo przygotowywałam w tym czasie wiele różnych projektów. Zdecydowałam się na solowy album i cieszę się, że tak się stało, bo łatwiej promować taki album, organizować koncerty – wystarczy, że uzgodnię termin, wezmę akordeon i pojadę wykonać koncert.

          Cudowna, pełna słońca muzyka hiszpańska dominuje na tym krążku.
          - Tak, to jest głównie z muzyką hiszpańską. Chciałam także pokazać szeroki przekrój tej muzyki – od dawnej, i dlatego zamieściłam utwór Antonio Solera, który reprezentuje schyłkowy okres baroku, po współczesnego Fermina Gurbinda czy Anatolija Beloshitsky’ego, bo to schyłek ubiegłego wieku.
Uśmiecha się pani pewnie dlatego, że Anatolij Beloshitsky nie był Hiszpanem, ale chociaż był ukraińskim kompozytorem, to w idealny sposób potrafił oddać klimat hiszpańskiego flamenco. Dlatego na płycie nie mogło zabraknąć jego Suity no. 3 , bo ona jest prawdziwie hiszpańska.
          Wyjątkiem jest cykl Martina Lohse. Jedyny żyjący kompozytor, którego utwór zamieszczony został na tej płycie. Martin Lohse jest duńskim kompozytorem, przebywającym obecnie w Kopenhadze. Trzy jego Passingi, które zamieściłam, nie pasują do konwencji płyty, długo też pracowałam nad nimi, bo to są najbardziej chyba wymagające utwory na tej płycie i dlatego stwierdziłam, że nie może tej pięknej muzyki zabraknąć. Zakochałam się po prostu w tych Passingach i napisałam do Martina Lohse, czy zgadza, aby te utwory znalazły się na płycie z takim repertuarem. Nie tylko zgodził się, ale bardzo mnie wspierał w czasie trwania nagrań i bardzo się cieszył, że ta muzyka będzie w Polsce propagowana.
           Dodam jeszcze, że wszystkie nagrania zostały zarejestrowane w ubiegłym roku, w sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.

           Trzeba także podkreślić, że jest to płyta nie tylko dla akordeonistów i melomanów. Jestem przekonana, że z wielką przyjemnością słuchają jej wszyscy, którzy lubią dobrą muzykę.
           - Starałam się wybrać taki repertuar, aby każdy mógł posłuchać tej płyty z przyjemnością. Ponieważ w czasie studiów gra się bardzo dużo muzyki współczesnej, to tęskniłam do melodii. Jak sięgnęłam po Passingi Martina Lohse, okazało się, iż pomimo, że jest to muzyka współczesna, jest w tych utworach także dużo melodii. Dlatego znalazły się one na płycie. Ja chcę pokazywać akordeon szerokiemu gronu odbiorców, a nie pozostawać w gronie akordeonistów i muzyków fascynujących się muzyka współczesną.

           Nie wszyscy zdają sobie sprawę z ogromnych możliwości akordeonu, a jednocześnie, że jest to instrument trudny i nauka gry na nim wymaga wielkich zdolności i wytrwałości.
           - Kiedyś dr Małgorzata Chmurzyńska, która zajmuje się psychologią muzyki, robiła badania, ile ćwiczą pianiści przed Konkursem Chopinowskim i okazało się, że średnio jest to 11 godzin dziennie. Na akordeonie także można tak długo ćwiczyć, tylko czasami się zastanawiam, po co (śmiech).
           Wiadomo, że technikę można kształcić w nieskończoność, ale trzeba mieć także zdrowy balans. Niemniej jednak dobra gra na akordeonie wymaga wielu godzin ćwiczeń. Na przykład ja jestem niezbyt wysoka i szczupła, dlatego nie mam możliwości, żeby patrzeć na klawiaturę. Wszystko muszę realizować za pomocą zmysłu dotyku. Te nawyki trzeba wypracować.

          Grający na akordeonie może operować różnymi barwami, włączając różne registry, dźwięk wydobywany jest za pomocą strumienia powietrza i grający robi to poruszając miechem, a wiem, że to nie jest proste.
          - W instrumentach smyczkowych mamy smyczek, a w akordeonie miech. Akordeon jest połączeniem wielu instrumentów i może brzmieć jak wiele instrumentów, a czasem nawet jak cała orkiestra. To jest fascynujący instrument.

          Nikt sobie nie zdaje sprawy z tego, że akordeon waży z pewnością kilkanaście kilogramów.
          - Mój akordeon waży 14 kilogramów (są oczywiście instrumenty cięższe i lżejsze). Pomimo, że mój należy do średnich, nie byłabym w stanie nosić go na plecach. Dlatego zaprojektowałam i zmontowałam sobie futerał, który ma kółka i dlatego instrument jeździ ze mną jak walizka. Nadal jest dosyć ciężki i nieporęczny, ale o wiele mniejszy i łatwiejszy w transportowaniu od kontrabasu. Pocieszam się, że inni mają gorzej (śmiech).

          Ciekawa jestem, czy będąc małą dziewczynką i rozpoczynając naukę w szkole muzycznej sama wybrała Pani instrument, czy też rodzice mieli w tym udział?
          - Moi rodzice nie byli związani z muzyką i moje uzdolnienia muzyczne były dla nich nowością, i odkryciem. Bardzo dobrze pamiętam moment wyboru instrumentu. Jak każda mała dziewczynka chciałam grać na fortepianie albo na skrzypcach. Podczas lekcji otwartych w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie byłam z rodzicami na lekcji skrzypiec i fortepianu, ale po drodze weszliśmy do sali, gdzie odbywały się lekcje akordeonu, a prowadził je prof. Mirosław Dymon.
Nie potrafię tego nazwać, ale od razu zaiskrzyło, jakaś chemia zadziałała. Pewnie bardziej spodobał mi się Pan Profesor niż ten instrument, chociaż instrument też był dla dziecka oczywiście ciekawy, bo miał mnóstwo przycisków.
           Zdecydowałam, że chcę się na tym instrumencie uczyć gry. Rodzice się zgodzili i instrument coraz bardziej mnie interesował, a prof. Mirosław Dymon miał świetne podejście do dzieci i przez cały czas chodziłam na lekcje z radością, początkowo jak na najlepszą zabawę. Ponieważ robiłam szybko postępy, stawiał mi coraz to większe wymagania. Uczyłam się u prof. Dymona przez 12 lat.

           Później studiowała Pani w Warszawie, ale już w czasie nauki w Rzeszowie uczestniczyła Pani w wielu konkursach. Ja pamiętam Pani występ w czasie Międzynarodowych Spotkań Akordeonowych w Sanoku. Jak z perspektywy czasu ocenia Pani udział w konkursach, bo według mnie wiele się można nauczyć, ale też często obserwuję, że młodzi ludzie uczestniczą z nastawieniem, że muszą zdobyć nagrodę, a to wpływa negatywnie.
           - Uważam, że konkursy były dla mnie bardzo ważne, szczególnie na etapie szkoły muzycznej, bo przede wszystkim przygotowywałam inny repertuar na każdy konkurs. Miałam szansę pokazać się i funkcjonować w społeczności akordeonistów. Jak się już jest w tym środowisku, to każdy konkurs daje możliwość spotkania się ze znajomymi z całej Polski, którzy mają to samo hobby. W szkole I stopnia nikt z nas nie ma świadomości, że to może być kiedyś sposób na życie. Wtedy uwielbiałam konkursy.
            Bardzo ważne jest to, żeby mieć zdrowe podejście do rywalizacji. Jadąc na konkursy nigdy nie nastawiałam się, że „jadę po złoto”. To nie jest sport, tego nie da się zmierzyć, w konkursie muzycznym nie wygrywa najszybszy czy najsprawniejszy, tylko decydują inne zalety i każdy juror ma swoje preferencje, na podstawie których ocenia i czasami jurorom bardzo podobały się moje wykonania, a czasami nie.
            Zawsze byłam nastawiona przez mojego profesora oraz przez moich rodziców, że mam się jak najlepiej pokazać, zagrać najpiękniej, jak potrafię, abym była z siebie zadowolona. Wiadomo, że wyjazdy na konkursy wiążą się z dużymi wydatkami, ale nigdy nie było presji – wydaliśmy dużo pieniędzy i musisz wygrać, albo przynajmniej wrócić z nagrodą.

            Rodzice pewnie często musieli się zastanawiać, skąd wziąć pieniądze – szczególnie na kilkuetapowe konkursy zagraniczne.
            - Na szczęście dostawałam stypendia za osiągnięcia czy za wyniki w nauce i to najczęściej wystarczało na wpisowe na konkursy. Oczywiście to nie wystarczało, jak wymyślałam sobie konkursy zagraniczne – byłam w Szwajcarii, Czechach. Na szczęście otrzymałam na tych konkursach nagrody, które jednak nie pokryły w całości kosztów wyjazdów, ale w domu było to traktowane jako inwestycja.

          Uczestniczyła Pani także w wielu kursach mistrzowskich, prowadzonych przez wybitnych akordeonistów.
          - Pierwszy raz byłam na kursie w 2009 roku, czyli 11 lat temu i to były jednocześnie pierwsze kursy zagraniczne, bo byłam w Detmoldzie w Niemczech u prof. Grzegorza Stopy. Potem zaczęłam regularnie jeździć na kursy organizowane prze Stowarzyszenie Akordeonistów Polskich. Początkowo były to Kursy w Miętnem, które później przeniosły się do Lusławic, do Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. Na te kursy zapraszani byli zawsze profesorowie z całego świata i uczestnicy mogli obserwować różne spojrzenia na muzykę, na dane utwory. Było to dla mnie zawsze bardzo inspirujące. Bardzo często jeździłam na różne kursy. Na przykład byłam dwukrotnie w Szwajcarii na kursie i otrzymałam stypendium, które w pełni pokryło koszty pobytu. Byli także zapraszani różni akordeoniści do nas na różne warsztaty. Uważam, że to jest bardzo potrzebne. Dzięki akordeonowi zwiedziłam tak naprawdę pół świata.

           Podkreślmy jeszcze, że jest Pani absolwentką Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie znakomitego akordeonisty prof. Klaudiusza Barana. Po ukończeniu studiów pozostała już Pani w Warszawie i prowadzi Pani ożywioną działalność artystyczną w tym mieście, ale także koncertuje Pani w kraju i za granicą. Występuje Pani jako solistka i kameralistka.
          - Od dziecka gram w zespołach kameralnych. Zaczęłam już w drugiej klasie szkoły podstawowej, tworząc duet akordeon i wiolonczela. Później każdego roku grałam w innych zespołach, były różne pomysły i tak zostało do dzisiaj.
          Niedługo rozpoczynamy pracę w bardzo ciekawym składzie, bo 8 marca będę miała okazję grać w Filharmonii Narodowej w Warszawie. Zespół wystąpi w składzie: akordeon, gitara i dwie marimby.
          Przez cały czas mam różne pomysły na dziwne składy, a zaczęło się to już w Zespole Szkół Muzycznych w Rzeszowie. Pamiętam jak graliśmy w sekstecie: dwoje skrzypiec, wiolonczela, marimba lub ksylofon, fortepian i akordeon.
Bardzo lubię ciekawe barwy, które są wynikiem połączń brzmienia akordeonu z różnymi instrumentami – na przykład z flugelhornem czy dudukiem ormiańskim. Fascynuje mnie, jak akordeon odnajduje się w różnych składach.
          Ostatnio zainteresowana byłam bardzo muzyką hiszpańską, ale były okresy, kiedy fascynowała mnie muzyka japońska, niemiecka, francuska...
Te różne poszukiwania instrumentalne, i różnych brzmień, wiążą się z tym, że cały czas staram się poznawać muzykę różnych kultur, różnych krajów i poszukiwać instrumentów spójnych z tamtymi kulturami.

            Proszę powiedzieć o projektach realizowanych w różnych miejscach.
           - Bardzo lubię współpracować z ludźmi i stąd te liczne zespoły kameralne są dla mnie bardzo ważne, bo dzięki temu poznaję nowe, bardzo ciekawe osoby.
Lubię poznawać muzyków i dlatego tworzę z Fundacją Julian Cochran Foundation projekt „Klasyczne rozmowy” i mam okazję przeprowadzać wywiady z artystami po koncertach w ramach cyklu „Klasyka na Koszykach”. Są to bardzo ciekawe wydarzenia, które bardzo mnie inspirują. Staram się w tych wywiadach przekazywać jak najwięcej informacji dla oglądającego, bo chcę, aby dla widzów były ciekawe, ale zawsze pytam też o to, co mnie interesuje.
           Jeszcze wcześniej stworzyłam kanał na YouTube Weronika Sura i zaczęłam tam wrzucać swoje nagrania, ale wkrótce pomyślałam, że warto byłoby zrobić coś więcej, bo mam potrzebę edukacji w sobie. Pomyślałam o kanale edukacyjnym dla muzyków albo dla osób, które kiedyś będą się chciały zajmować muzyką i chcą poszerzać wiedzę na ten temat. Dlatego stworzyłam cykl „Weronika Sura Vlog” i mówię tam o muzyce i poruszam różne tematy około-muzyczne, bo są filmy na temat: frazy, ćwiczenia na instrumencie i czasami poruszam tematy bieżące, które w jakiś sposób można odnieść do naszego muzycznego świata.

          Jest Pani także zapraszana do szkół muzycznych, aby poprowadzić warsztaty dla uczniów klas akordeonu.
          - Mogę to robić, bo mam w tej dziedzinie doświadczenia, ponieważ sama prowadzę także klasę akordeonu w Szkole Muzycznej w Warszawie. Jak już powiedziałam, czuję potrzebę edukacji młodzieży, pomimo tego, że młodzież teraz jest już zupełnie inna niż wtedy, kiedy ja byłam w ich wieku. Czasami i trudno jest do niej dotrzeć, i przy tak wielu możliwościach, jakie teraz ma, ciężko zainteresować jest akordeonem na taką skalę, jak my (akordeoniści) w jej wieku byliśmy nim pochłonięci. Przede wszystkim najważniejsze jest to, żeby te dzieci zainteresować, żeby kształcić pokolenie słuchaczy muzyki klasycznej, a dopiero potem wykonawców. Żeby zostać wykonawcą tej muzyki trzeba mieć odpowiednie predyspozycje i nie każdy może zostać zawodowym muzykiem, bo ten zawód wymaga wielu wyrzeczeń. Ważne jest to, żeby zainteresować tych młodych ludzi muzyką klasyczną i żeby później chcieli chodzić do filharmonii, żeby kiedyś wybierali koncert, recital czy spektakl operowy, a nie tylko kino albo wyjście na pizzę.
Pomimo to lubię prowadzić warsztaty i uczyć młodych akordeonistów, bo może ktoś z nich zdecyduje się, zostanie zawodowym akordeonistą i zastąpi mnie, jak ja już nie będę mogła grać.

           W rodzinnym Rzeszowie bywa Pani rzadko, ale jak Pani przyjeżdża, to spotyka się Pani ze swoim Profesorem i kolegami z ZSM nr 1.
           - Oczywiście, z panem prof. Mirosławem Dymonem jesteśmy w stałym kontakcie i jak jestem w Rzeszowie, to staram się wygospodarować czas na spotkanie i rozmowę. Bardzo się cieszę, że Profesora ciekawi to, co się u mnie dzieje. Traktuję go jak członka swojej rodziny, bo szczerze mi kibicuje w tym, co robię.

          Na zakończenie rozmowy mamy jeszcze wspaniałą wiadomość – zaproszenia na koncert.
          - Bardzo się cieszę, bo już 20 lutego o godzinie 18 wykonam recital w sali koncertowej Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Wypełnią go utwory, które są utrwalone na płycie „Road to Cordoba” i jest to ważne dla mnie miejsce, bo w tej sali nagrywałam wszystkie utwory na ten album. Mam nadzieję, że podczas koncertu utwory te zabrzmią równie pięknie jak na płycie.

           Trzeba jeszcze dodać, że wstęp jest wolny, a po koncercie będzie można zakupić płytę i Pani ją chętnie podpisze.
           - Oczywiście, zapraszam serdecznie na koncert i dziękuję pani za rozmowę.

Z Weroniką Surą, wirtuozką akordeonu romawiała Zofia Stopińska 11 lutego 2020 roku w Rzeszowie.

START ! II Międzynarodowy Konkurs Duetów Organowych PER ORGANO A QUATTRO MANI 2020

Zgodnie z obietnicą złożoną podczas uroczystej gali, towarzyszącej wręczeniu nagród laureatom I Międzynarodowego Konkursu Duetów Organowych PER ORGANO A QUATTRO MANI, przygotowaliśmy drugą edycję tego niekonwencjonalnego wydarzenia.

II Międzynarodowy Konkurs Duetów Organowych PER ORGANO A QUATTRO MANI rozpocznie się 9 października 2020 roku i potrwa osiem dni, wypełnionych emocjonującymi wydarzeniami. Gorąco polecam je wszystkie Państwa uwadze, z nadzieją na spotkanie w Nowym Sączu.

Ireneusz Wyrwa
Dyrektor Artystyczny
II Międzynarodowego Konkursu Duetów Organowych
PER ORGANO A QUATTRO MANI

Zgłoszenia na konkurs należy dokonać za pomocą elektronicznego formularza, dostępnego pod adresem www.aquattromani.pl, w nieprzekraczalnym terminie do 24 kwietnia 2020 roku. Formularz będzie aktywny od 2 marca 2020 roku.

*****

START ! Second International Organ Duo Competition PER ORGANO A QUATTRO MANI 2020

As promised during the prize presentation ceremony of the First International Organ Duo Competition PER ORGANO A QUATTRO MANI, we have prepared a second competition of this unusual kind.

The Second International Organ Duo Competition PER ORGANO A QUATTRO MANI will begin on 9 October 2020 and will last eight days, full of exciting events. I recommend them all to you, hoping to see you in Nowy Sącz.

Ireneusz Wyrwa
Artistic Director of the Competition

Applications should be made through the on-line form posted on the website www.aquattromani.pl. The deadline is 24 April 2020. The on-line form will be active starting on 2 March 2020.

KONTAKT
Małopolskie Centrum Kultury SOKÓŁ w Nowym Sączu
33-300 Nowy Sącz ul. Długosza 3
tel. 18 44 82 610, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Kasa (rezerwacje, bilety) tel. 18 448 26 00, 18 448 26 43

 

Różne barwy akordeonu - recital Weroniki Sury

20 lutego 2020, godz. 18.00

Sala koncertowa Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego ul. Dąbrowskiego 81

Koncert promujący album "Road to Cordoba"

Wstęp wolny

Po koncercie będzie możliwość nabycia albumu i jeśli będzie taka potrzeba to oczywiście z autografem wykonawczyni.

Polecamy Państwu to wydarzenie

Koncert karnawałowy „Słynne tanga i walce” Mieleckiej Orkiestry Symfonicznej

16 lutego, godz. 16, sala widowiskowa Domu Kultury SCK w Mielcu.

Patronat: Prezydent Miasta Mielca

Mielecka Orkiestra Symfoniczna w karnawałowej odsłonie wystąpi po raz trzeci, chociaż tradycja tych koncertów w wykonaniu jej poprzedniczki – Mieleckiej Orkiestry Kameralnej jest znacznie dłuższa. Z muzykami MOS wystąpi tenor Marcin Pokusa, a koncert poprowadzi Marta Gałkowska. MOS pod dyrekcją Franciszka Wyzgi wykona tanga i walce autorstwa: Francisco Canaro, Piotra Czajkowskiego, Adama Karasińskiego, Antona Malando, Gerardo Rodrigueza, Emile Waldteufela, Henryka Warsa, Sebastiana Yradiera.

Profesor Andrzej Tatarski: Z radością wrócę do Sanoka za rok

           Zapraszam Państwa na spotkanie z prof. Andrzejem Tatarskim, znakomitym pianistą, kameralistą i pedagogiem, od wielu lat związanym z Akademią Muzyczną im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu. Artysta od szeregu lat prowadzi ożywioną działalność koncertową w kraju i za granicą. Uczestniczy w renomowanych festiwalach muzycznych. Występował w większości krajów Europy, w Ameryce Północnej, Azji i Japonii.
           W rozległym i zróżnicowanym repertuarze solowym i kameralnym pianisty znaczącą rolę odgrywają utwory kompozytorów polskich XIX i XX wieku. Artysta dokonał także wielu prawykonań utworów współczesnych polskich kompozytorów.
Zafascynowany jest także muzyka francuską, w tym twórczością Oliviera Messiaena, którego cykle Katalog ptaków oraz Sześć szkiców ptasich wykonał jako pierwszy polski pianista.
          W dorobku artystycznym Andrzeja Tatarskiego znajdują się liczne nagrania archiwalne dla radiofonii polskich i zagranicznych, nagrania płytowe, telewizyjne i filmowe. Dla wytwórni Selene utrwalił kompozycje fortepianowe Henryka i Józefa Wieniawskich, Raula Koczalskiego, i Ignacego Friedmana, a dla wytwórni DUX Harnasie Karola Szymanowskiego w wersji na dwa fortepiany oraz utwory kameralne Apolinarego Szeluto, realizując pierwsze w historii światowej fonografii nagrania tych utworów.
           Prof. Andrzej Tatarski często zapraszany jest do udziału w pracach jury ogólnopolskich i międzynarodowych konkursów pianistycznych i kameralnych. Wykłada na kursach mistrzowskich w kraju i zagranicą (Czechy, Hiszpania, Holandia, Niemcy, Turcja, Ukraina, USA, Włochy), Od wielu lat jest także w gronie mistrzów Międzynarodowego Forum Pianistycznego "Bieszczady bez granic..." w Sanoku.

           Zofia Stopińska: Czas szybko mija i spotykamy się już na piętnastej edycji Forum w Sanoku. Pan należy do grona najstarszych stażem Mistrzów tego Forum.
           Andrzej Tatarski: Owszem, ale nie przyjeżdżałem tutaj od samego początku. Po raz pierwszy pojawiłem się w 2001 roku, czyli jestem tutaj po raz dziewiąty. Profesor Jarosław Drzewiecki zapraszał mnie także wcześniej, jednak ciągle miałem w tym czasie coś zaplanowane, ale od pierwszego przyjazdu jestem w Sanoku regularnie - każdego roku.

            Od pierwszego pobytu sprawuje Pan pieczę nad Konkursem „Młody Wirtuoz”. Według mnie ten Konkurs pomaga najmłodszym adeptom sztuki pianistycznej wkraczać w świat rywalizacji konkursowych.
            - Chcę na początku podkreślić, że nie należę do zwolenników konkursów, które traktowane są wyłącznie jako konkurencja i młodzi ludzie uczestniczą w nich z nastawieniem, że koniecznie muszą wygrać, albo przynajmniej zdobyć nagrodę. Od wielu lat jednak „tkwię w tym biznesie” i każdego roku jestem zapraszany do jury w dziesięciu do dwunastu, a czasem nawet więcej konkursów. Są to różne konkursy – regionalne, ogólnopolskie, ale również międzynarodowe.

            Kilka miesięcy temu, dokładnie we wrześniu, spotkaliśmy się w Rzeszowie podczas trwania Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki i wówczas przewodniczył Pan Jury w kategorii Zespoły Kameralne. Do Konkursu „Młody Wirtuoz” zgłosiło się tak wielu chętnych, że do przeprowadzenia go w czasie dwóch dni trzeba było powołać trzy zespoły oceniające. Wcześniej musiał Pan z jurorami ustalić wszystkie kryteria oceny.
           - Jak byłem na Forum po raz pierwszy, ten Konkurs był wówczas przewidziany dla uczniów klasy fortepianu Szkoły Muzycznej w Sanoku i miał ich zachęcić do intensywnej pracy oraz umożliwić im pokazanie się przed jurorami i kolegami.
Informacja o konkursie szybko obiegła całą Polskę i zaczęły napływać zgłoszenia z wielu szkół muzycznych z bardzo odległych od Sanoka miast i miasteczek, a później z Rosji i z Ukrainy.
Wkrótce Konkurs „Młody Wirtuoz” przekształcił się w Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny „Młody Wirtuoz” i jest częścią projektu Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic...”.

           Nazwa brzmi poważnie. Nasuwa się pytanie, dlaczego ten Konkurs cieszy się tak wielką popularnością?
           - Ja też się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że panuje tutaj zupełnie inna atmosfera niż na innych konkursach. Występy uczestników są punktowane, ale nie ma tutaj miejsc, natomiast w zależności od poziomu prezentacji w każdej grupie przyznawane są tytuły: „Złotego Wirtuoza”, „Srebrnego Wirtuoza” i „Brązowego Wirtuoza”. Każdy uczestnik zostaje dostrzeżony i otrzymuje stosowny dyplom oraz upominek.
             W każdej grupie przyznawana jest nagroda Grand Prix laureatowi, który otrzyma największą ilość punktów i jeszcze tym, którzy zaprezentują się najlepiej, przyznajemy nagrody specjalne i wyróżnienia – oni występują także na zakończenie Konkursu podczas koncertu laureatów, który rozpoczyna się krótkim recitalem laureata nagrody „Grand Prix” z roku poprzedniego.

            Jak przebiegał tegoroczny Konkurs?
            - Jak już pani wspomniała, miałem pieczę nad całością, ale jednocześnie przewodziłem Jury, które oceniało I grupę (najstarsi uczestnicy, urodzeni w 2007 i 2008 roku). Jury pod przewodnictwem prof. Viery Nosiny (Rosja) oceniało uczestników urodzonych w 2009 roku i duety, natomiast Jury w III grupie (uczestnicy urodzeni w 2010 roku i później), kierowała prof. Ludmiła Zakopets (Ukraina).
           Przesłuchaliśmy w sumie 151 uczestników i chcę podkreślić, że w grupach I i II poziom był bardzo wysoki, bo zgodnie z punktacją przyznaliśmy tylko tytuły „Złotego Wirtuoza” i „Srebrnego Wirtuoza”.

            W Konkursie „Młody Wirtuoz” biorą udział dzieci, które rozpoczynają dopiero naukę gry na fortepianie, ale wiele doświadczeń czerpią z niego także nauczyciele.
            - Poruszyła pani bardzo ważny temat. W ramach Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic...” działa Mistrzowska Szkoła Pedagogiki Fortepianowej, w której uczestniczą pianiści – pedagodzy z całej Polski, a w tym roku byli także z zagranicy. Uczestniczą w wykładach i różnych ćwiczeniach, chodzą na lekcje i wszystkie koncerty, ale są także jurorami w tym Konkursie. Pod kierunkiem doświadczonych mistrzów uczą się, jak słuchać i oceniać. W tym roku przyjechało do Sanoka ponad 40 nauczycieli, którzy podzielili się na trzy grupy. Na pierwszym Konkursie, w którym uczestniczyłem, oceniała wszystkich jedna grupa i miałem wtedy chyba największe jury świata.

            Żałuję, że nie mamy czasu na dłuższą rozmowę, bo spotykamy się w czasie krótkiej, przeznaczonej właściwie na obiad przerwie pomiędzy zajęciami, bo wielu uczestników Forum zgłosiło się do Pana na lekcje indywidualne.
            - Podobnie jak w latach poprzednich mam zaplanowanych bardzo dużo zajęć, a jeszcze jeden z kolegów zachorował i trzeba go częściowo zastąpić. Profesor Jarosław Drzewiecki poprosił mnie o przeprowadzenie dodatkowych zajęć. Ponadto jutro (czwartek - 06.02) w sali Szkoły Muzycznej mamy zaplanowany Bieszczadzki Turniej Duetów – cztery duety na cztery ręce w wykonaniu pedagogów z różnych krajów: Litwa, Słowacja, Ukraina i Polska.
Będę grał w duecie z prof. Ludmiłą Zakopets z Ukrainy. Spotkaliśmy się dopiero w czasie Forum i jak tylko obydwoje mamy trochę czasu, to spotykamy się, żeby wspólnie pograć. Sprawia nam to ogromną przyjemność.

           Czy Sanok jest dobrym miejscem na organizację tak dużego przedsięwzięcia artystycznego, jak Międzynarodowe Forum Pianistyczne „Bieszczady bez granic...”, na które przyjeżdża kilkaset osób?
            - Tu jest cudownie. Wczoraj mieliśmy piękny, słoneczny dzień, ale ja nie miałem czasu nawet na krótki spacer na Rynek, nie mówiąc już o zwiedzeniu Muzeum, w którym na szczęście byłem kilka lat temu. Wspaniałymi wrażeniami ze spacerów, zwiedzania miasta i z interesujących koncertów odbywających się w sali Szkoły Muzycznej dzielą się ze mną niektórzy uczestnicy Forum i Mistrzowskiej Szkoły Pedagogiki fortepianowej. Ja całymi dniami mam zajęcia w Szkole Muzycznej albo w Sanockim Domu Kultury i mogę uczestniczyć jedynie w wieczornych koncertach.
           Jestem szczęśliwy, że mogę przez tydzień być w Sanoku, dzielić się swoim doświadczeniem z uczestnikami tego wspaniałego wydarzenia i spotkać tylu znakomitych mistrzów z różnych stron Polski i z zagranicy. Podziwiam świetną formę znakomitych wirtuozów i pedagogów - prof. Lidii Grychtołówny, prof. Mikhaila Woskriesienskiego czy prof. Andrzeja Jasińskiego. Chcę podkreślić, że panuje tu niezwykła atmosfera pracy i wzajemnej życzliwości.
Z radością wrócę do Sanoka za rok.

 

Subskrybuj to źródło RSS