Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

I Podkarpackie Dni Klarnetu – Strzyżów 2020

Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Zygmunta Mycielskiego w Strzyżowie
zaprasza 27 i 28 lutego 2020

na

I Podkarpackie Dni Klarnetu – Strzyżów 2020

           Podkarpackie Dni Klarnetu, które inicjujemy w tym roku to jeszcze jedna propozycja, adresowana do uczniów szkół muzycznych I i II stopnia. Naszym celem, obok popularyzacji muzyki klarnetowej, jest stworzenie możliwości prezentacji dorobku artystycznego młodych klarnecistów, wymiana doświadczeń pedagogicznych oraz doskonalenie metod codziennej pracy
z uczniem.
           Cieszymy się, że nasze zaproszenie przyjęli wybitni artyści i pedagodzy, dr hab. Igor Františák z Uniwersytetu w Ostrawie oraz profesor Roman Widaszek z Akademii Muzycznej w Katowicach. Spotkanie z tak wybitnymi osobowościami artystycznymi dostarczy zapewne wielu niezapomnianych wrażeń zarówno młodym adeptom sztuki klarnetowej jak też publiczności, która będzie miała okazję usłyszeć muzykę na najwyższym poziomie podczas koncertu finałowego.
           Ciekawą propozycją może być również planowany panel dyskusyjny, poruszający problemy pedagogiki klarnetowej. Imprezie towarzyszyć będą też wystawy instrumentów i akcesoriów, przygotowane przez „Salon i serwis instrumentów dętych Piotr Śmietana” z Katowic oraz firmę „Music Dealer” z Lublina.
Licząc na Państwa zainteresowanie, zapraszamy serdecznie do Strzyżowa.

Informacje organizacyjne:
Termin imprezy: 27 - 28 lutego 2020 r.
Ramowy program I Podkarpackich Dni Klarnetu:
27 lutego 2020 r.
• godz. 15:30 – próby akustyczne do Koncertu Inauguracyjnego;
• godz. 18:00 – Koncert Inauguracyjny z udziałem uczniów podkarpackich szkół muzycznych oraz gości specjalnych wieczoru, klarnecistów: Dominika Banasia i Szymona Fortuny.
28 lutego 2020 r.
• godz. 9:00 – 11:30 – warsztaty, cz. I;
• godz. 11:30 – 12:30 – „klarnetowe pogadanki” – audycja dla szkół;
• godz. 12:30 – 14:00 – warsztaty, cz. II;
• godz. 14:00 – 15:30 – przerwa obiadowa;
• godz. 15:30 – 17:30 – warsztaty, cz. III;
• godz. 18.00 – Koncert Finałowy (w koncercie wystąpią: dr hab. Igor Františák, prof. Roman Widaszek oraz Eryk Oliwa i Szymon Mikuszewski – uczniowie ZPSM im. W. Kilara
w Katowicach).

I Podkarpackie Dni Klarnetu – Strzyżów 2020

Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Zygmunta Mycielskiego w Strzyżowie
zaprasza 27 i 28 lutego 2020r. na
I Podkarpackie Dni Klarnetu – Strzyżów 2020

          Podkarpackie Dni Klarnetu, które inicjujemy w tym roku to jeszcze jedna propozycja, adresowana do uczniów szkół muzycznych I i II stopnia. Naszym celem, obok popularyzacji muzyki klarnetowej, jest stworzenie możliwości prezentacji dorobku artystycznego młodych klarnecistów, wymiana doświadczeń pedagogicznych oraz doskonalenie metod codziennej pracy
z uczniem.
          Cieszymy się, że nasze zaproszenie przyjęli wybitni artyści i pedagodzy, dr hab. Igor Františák z Uniwersytetu w Ostrawie oraz profesor Roman Widaszek z Akademii Muzycznej w Katowicach. Spotkanie z tak wybitnymi osobowościami artystycznymi dostarczy zapewne wielu niezapomnianych wrażeń zarówno młodym adeptom sztuki klarnetowej jak też publiczności, która będzie miała okazję usłyszeć muzykę na najwyższym poziomie podczas koncertu finałowego.
           Ciekawą propozycją może być również planowany panel dyskusyjny, poruszający problemy pedagogiki klarnetowej. Imprezie towarzyszyć będą też wystawy instrumentów i akcesoriów, przygotowane przez „Salon i serwis instrumentów dętych Piotr Śmietana” z Katowic oraz firmę „Music Dealer” z Lublina.
Licząc na Państwa zainteresowanie, zapraszamy serdecznie do Strzyżowa.

Informacje organizacyjne:
Termin imprezy: 27 - 28 lutego 2020 r.
Ramowy program I Podkarpackich Dni Klarnetu:
27 lutego 2020 r.
• godz. 15:30 – próby akustyczne do Koncertu Inauguracyjnego;
• godz. 18:00 – Koncert Inauguracyjny z udziałem uczniów podkarpackich szkół muzycznych oraz gości specjalnych wieczoru, klarnecistów: Dominika Banasia i Szymona Fortuny.
28 lutego 2020 r.
• godz. 9:00 – 11:30 – warsztaty, cz. I;
• godz. 11:30 – 12:30 – „klarnetowe pogadanki” – audycja dla szkół;
• godz. 12:30 – 14:00 – warsztaty, cz. II;
• godz. 14:00 – 15:30 – przerwa obiadowa;
• godz. 15:30 – 17:30 – warsztaty, cz. III;
• godz. 18.00 – Koncert Finałowy (w koncercie wystąpią: dr hab. Igor Františák, prof. Roman Widaszek oraz Eryk Oliwa i Szymon Mikuszewski – uczniowie ZPSM im. W. Kilara
w Katowicach).

Z Rafałem Tomkiewiczem nie tylko o śpiewaniu

           Proponuję Państwu spotkanie z panem Rafałem Tomkiewiczem, kontratenorem, absolwentem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Artysta z powodzeniem występował m.in. w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie, Teatrze Wielkim w Poznaniu, Operze Kameralnej w Warszawie, Operze w Szwajcarii. Do jego ostatnich osiągnięć należą nagranie płyty i koncerty we Włoszech, koncert na Zamku Królewskim w Warszawie oraz rola Anastasio w operze „Giustino” G. F. Haendla w wiedeńskim Theater and der Wien.
           Miałam przyjemność rozmawiać z panem Rafałem Tomkiewiczem 15 lutego tego roku w Regionalnym Centrum Pogranicza w Krośnie, przed premierą kameralnej produkcji Beyond Musicals pod dyrekcją artystyczną Rafała Stacha – „Opera Bradway Valentine’s Recital – Bochnak, Szmyd, Tomkiewicz”.

           Zofia Stopińska: Ukończył Pan podwójne studia, jest Pan inżynierem elektronikiem i kontratenorem.
           Rafał Tomkiewicz: Tak się złożyło, ale w tej chwili należy odwrócić tę kolejność, bo jestem przede wszystkim kontratenorem.

           Cieszę się, że rozmawiamy w Krośnie, bo w tym mieście rozpoczynał Pan muzyczną drogę.
           - To prawda. Pochodzę z Iwonicza, a pierwsze muzyczne kroki stawiałem w Szkole Muzycznej I stopnia państwa Anny i Adama Mϋnzbergerów w Krośnie.

          Nieprzypadkowo rozpoczął Pan naukę w szkole muzycznej, bowiem w rodzinie muzykowano.
          - Jak byłem bardzo małym chłopcem, zanim zacząłem naukę w szkole muzycznej, dostałem od dziadzia mały akordeon i graliśmy razem. On grał na swoim większym, a ja na miniaturowym. Dziadzio był także organistą w kościele oraz nagrywał piosenki dla lokalnego radia i to dziadzio zaszczepił we mnie muzykę.
          Do szkoły muzycznej poszedłem pod namową rodziców i wkrótce pokochałem muzykę. Rozpoczynałem naukę od gry na keyboardzie, miałem oczywiście zajęcia z kształcenia słuchu, tańce, chór. Wkrótce pani Ania stwierdziła, że dobrze mi idzie na keyboardzie i powinienem spróbować grać na skrzypcach. Pamiętam, że niezbyt chętnie podjąłem się tego, ale nie żałuję.

           Dlaczego po ukończeniu słynnego Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Krośnie rozpoczął Pan studia techniczne?
           - W Liceum byłem uczniem klasy matematyczno-fizycznej i dlatego później zdecydowałem się na AGH. Wtedy jeszcze nie myślałem o tym, że będę śpiewał, chociaż już byłem po kilku lekcjach u pana Marka Wiatra i miałem zespół muzyczny – tworzyliśmy i graliśmy muzykę pop.

           Podczas studiów w Krakowie rozpoczął Pan naukę śpiewu u prof. Jacka Ozimkowskiego.
           - Tak, studiując elektrotechnikę na AGH, z polecenia pana Marka Wiatra, trafiłem do pana Jacka Ozimkowskiego i uczyłem się prywatnie, bo, niestety, nie miałem z natury głosu operowego. Owszem potrafiłem śpiewać, byłem muzykalny, ale nie było potrzebnej techniki, żeby śpiewać swobodnie arie operowe. Początkowo byłem prowadzony jako tenor.

          Kiedy okazało się, że może Pan śpiewać techniką kontratenorową?
          - To była bardzo ciekawa sytuacja, ponieważ około trzy miesiące przed egzaminem licencjackim, podczas lekcji z prof. Ozimkowskim, ćwiczyliśmy górne dźwięki tenorowe – próbowałem zaśpiewać wysokie „c”, ale nie wychodziło mi to. Strasznie się „zaciskałem” i bardzo dużo mnie to kosztowało wysiłku.
          Wtedy Profesor zasugerował, abym spróbował zaśpiewać falsetem ten dźwięk. Spróbowałem falsetem i okazało się, że zaśpiewałem ładnym tembrem głosu, z dużą ilością alikwotów.
Profesor poprosił, abym zaśpiewał falsetem trochę dźwięków niżej, a później wyżej. Okazało się, że mam bardzo dużą skalę śpiewając falsetem i mam z natury taki głos. Nie musiałem za dużo ćwiczyć, bo bez wysiłku śpiewałem wszystkie dźwięki, miałem z natury postawiony kontratenorowy głos.
          W trzy miesiące zmieniłem cały repertuar, nauczyłem się pięciu arii kontratenorowych i zaśpiewałem już tak dyplom licencjacki.
Stwierdziłem, że skoro tak dobrze mi wychodzi śpiewanie kontratenorem, to chciałbym się uczyć u kogoś, kto śpiewał takim głosem.
Stąd studia magisterskie kontynuowałem u prof. Artura Stefanowicza, wspaniałego kontratenora, który z ogromnym powodzeniem śpiewał na całym świecie.

           Będąc w Warszawie, trafił Pan do Akademii Operowej przy Teatrze Wielkim w Warszawie i w latach 2017/2019 był Pan członkiem Programu Kształcenia Młodych Talentów. Miał Pan możliwość kształcić się pod kierunkiem m.in. Matthiasa Rexrotha, Hedwig Fassbendera i Eytana Pessena. To było „okno na świat”.
           - Zdecydowanie tak, ponieważ pierwszy mój kontrakt otrzymałem dzięki Akademii Operowej. Pani dyrektor Beata Klatka zaproponowała mi lekcje z panią Brendą Hurley – dyrektorką Studia Operowego w Zurichu. Zaśpiewałem jedną arię i pani Brenda Hurley zapytała: „Co Pan tu robi?”. Odpowiedziałem zgodnie z prawdą – uczę się, ćwiczę... Wtedy usłyszałem stwierdzenie: „Pan jest gotowy na scenę”.
           Powiedziałem żartem, że czekam zatem na propozycje. Pani Hurley obiecała, że poleci mnie komuś i dotrzymała słowa. Chyba po trzech tygodniach otrzymałem wiadomość od dyrektora Theater Orchester Biel Solothurn w Szwajcarii z propozycją wykonania tytułowej roli w operze „Radames” Pétera Eötvösa.

           Spektakl operowy wymaga od wykonawców nie tylko umiejętności wokalnych, ale także aktorskich.
           - Studiując w klasie śpiewu, w akademiach muzycznych miałem zajęcia z aktorstwa, ale chcę podkreślić, że dużo nauczyłem się już w Szkole Muzycznej I stopnia państwa Anny i Adama Mϋnzbergerów. To nie jest taka sama szkoła, jak państwowe szkoły muzyczne. Mieliśmy zajęcia z tańca, państwo Mϋnzbergerowie organizowali nam bardzo często koncerty, gdzie mogliśmy się wykazać nie tylko jako instrumentaliści czy jako wokaliści, ale także trzeba było zatańczyć, coś zagrać na scenie, bo często były to spektakle. Swobody na scenie nauczyłem się już wtedy.

           Uczestniczył Pan w konkursach wokalnych. Wiem, że jako jedyny kontratenor uczestniczył Pan w 2017 roku w III Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im Krystyny Jamroz w Busku-Zdroju.
           - Tak, to było dla mnie ogromne zaskoczenie, bo tak naprawdę stawiałem dopiero pierwsze kroki na zawodowych scenach, a uczestniczyli w tym Konkursie tak znani i znakomici moi starsi koledzy, jak Sławomir Naborczyk czy Aleksander Kruczek, były też znakomite wokalistki, które od lat już śpiewają z wielkim powodzeniem w Polsce i za granicą. Pojechałem na ten Konkurs z kilkoma ariami i okazało się, że wygrałem. Byłem bardzo zaskoczony.

          Później uczestniczył Pan jeszcze w XII Międzynarodowym Konkursie Wokalnym „Złote Głosy” w Warszawie, co zaowocowało Nagrodą Specjalną Związku Artystów Scen Polskich i w IV Międzynarodowym Konkursie Wokalnym Muzyki Dawnej w Poznaniu, gdzie otrzymał Pan wyróżnienie.
           - Tak, podczas Konkursu w Poznaniu poznałem Paula Esswooda, z którym później pracowałem w Teatrze Wielkim w Poznaniu przy realizacji opery „Juliusz Cezar”, a w planach mam oratorium „Jephtha” Haendla również pod dyrekcją Paula Esswooda, również w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Cieszę się, że miałem szczęście poznać go i mogę z nim współpracować.

           Niedawno powrócił Pan z Wiednia.
           - Ostatnio byłem w Wiedniu, gdzie zostałem zaangażowany przez Theater an der Wien i występowałem jako Anastasio w operze „Giustino” Haendla. Ponieważ Theater an der Wien realizował w tym samym czasie jeszcze inną produkcję, „Giustino” wystawiany był w Wiener Kammeroper.
           To zaproszenie zawdzięczam konkursowi w Insbrucku. Wprawdzie w tym konkursie dotarłem do finału, nie dostałem żadnej nagrody, ale po finale podszedł do mnie Jochen Breiholz, dyrektor artystyczny Theater ander Wien i zaproponował mi przesłuchanie.

            Z tego, co Pan mówi, wynika, że biorąc udział w konkursach muzycznych zawsze trzeba się starać wykonać przygotowany program najpiękniej. Często nie będąc laureatem, otrzymuje się coś, co pozwoli zaistnieć na estradzie.
            - Moim zdaniem konkurs jest po to, żeby się dobrze pokazać i dostać pracę. Czy dostanę nagrodę, czy wyróżnienie, to już jest mniej ważne. W Insbrucku nie dostałem żadnej nagrody ani nawet wyróżnienia, ale otrzymałem szansę występów w spektaklu operowym w Wiedniu.

          Do tej pory w Pana repertuarze przeważają dzieła minionych epok.
          - Zdecydowanie, śpiewam głównie muzykę barokową, z wyjątkiem kontraktu w Szwajcarii, gdzie śpiewałem w operze współczesnego kompozytora Pétera Eötvösa.

          Różnica pomiędzy kompozycjami okresu baroku i współczesnymi jest ogromna.
          - To prawda, jest ogromna. Jak na początku spojrzałem na partyturę „Radamesa” Eöstvösa, to pomyślałem – przecież każdy instrument w orkiestrze gra co innego, ja śpiewam co innego, kto przyjdzie tego słuchać. To była zupełnie mi obca stylistyka, ale później okazało się, że to było tylko takie pierwsze wrażenie.

           Aby odnosić sukcesy na scenach teatrów operowych i w salach koncertowych, śpiewakowi nie wystarczy piękny głos, nienaganna technika i zdolności aktorskie. Trzeba wiedzieć prawie wszystko o twórcach i wykonywanych dziełach, a przede wszystkich dokładnie znać słowa arii czy pieśni, czyli ważna jest także znajomość języków.
           - Zdecydowanie. Znajomość chociażby słów arii czy recytatywów jest bardzo istotna, bo to widać na scenie, kiedy ktoś śpiewa z intencją, a kiedy nie.

          Śpiewa Pan nie tylko w teatrach operowych, zdarzają się również koncerty takie, jak dzisiaj, recitale solowe.
           - Bardzo się cieszę, że oprócz występów na scenach operowych mam możliwość śpiewania koncertów. Cieszę się bardzo na współpracę z „Dramma per musica” – festiwalem od lat już funkcjonującym w Warszawie, w ubiegłym roku miałem przyjemność wystąpić z recitalem, także w tym roku występowałem w bardzo ciekawej konfiguracji – koncert dwóch kontratenorów na Zamku Królewskim w Warszawie z łódzką orkiestrą barokową Altberg Ensemble. Wystąpiłem z moim znakomitym kolegą Michałem Sławeckim, który również śpiewa kontratenorem. Miała to być swego rodzaju „bitwa na głosy”. Trudno powiedzieć, czy to była naprawdę bitwa, ponieważ śpiewaliśmy z ogromną radością.
W marcu, w Filharmonii Pomorskiej, wystąpię w koncercie trzech kontratenorów: Kacper Szelążek, Michał Sławecki i ja. Jeżeli ktoś miałby ochotę i był w pobliżu, to serdecznie zapraszamy.

            Dzisiaj na scenie Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza odbędzie się właściwie spotkanie przyjaciół.
            - To prawda, bo wszyscy znamy się od lat. Od dziecka znam Aleksandrę Szmyd, która jest znakomitą sopranistką, tak samo długo łączy mnie przyjaźń ze znanym aktorem Alanem Bochnakiem, sopranem zaśpiewa także moja żona Ksenia Tomkiewicz, a przy fortepianie zasiądą zaprzyjaźnieni od dawna pianiści Aleksander Chodacki i Joachim Kołpanowicz. Szczególne więzi przyjaźni łączą mnie z Rafałem Stachem, z którym od lat organizowaliśmy koncerty charytatywne, współpracując z różnymi fundacjami w celu zebrania środków dla beneficjentów tych fundacji. Te koncerty odbywały się w Krośnie i w Krakowie – w Operze Krakowskiej, Teatrze Ludowym, w Krakowskim Teatrze „Variété”.
Dzisiaj ten koncert jest także formą koncertu charytatywnego, tym razem dla mnie.

           Aktualnie Pan potrzebuje pomocy finansowej, aby szybko stanąć na nogi.
           - Odbyłem długą sterydoterapię dexavenem w bardzo dużych dawkach i niestety, spowodowało to martwicę obydwu głów kości udowych. Mam ogromne problemy z biodrami. Już od czterech lat cierpię na tę martwicę, która spowodowała zniszczenie moich bioder. Obydwie głowy kości udowych mam już zupełnie spłaszczone. To są ogromne zwyrodnienia, które powodują wielkie ograniczenia ruchów. Odczuwam ból podczas chodzenia, podczas wykonywania zwyczajnych czynności. Od czterech lat nie jeżdżę na rowerze, nie biegam, większość czasu prywatnie spędzam albo w łóżku, albo siedząc.
Kiedy muszę pracować – mam koncert czy spektakl, to faszeruję się mocnymi lekami, ale tak dłużej się nie da żyć.

           Wszyscy wiedzą, jakie są skutki uboczne leków przeciwbólowych. Po prostu nie można ich stosować zbyt długo. Potrzebna jest jak najszybciej operacja i rehabilitacja. Tyle razy Pan pomagał innym, stąd mam nadzieję, że Krośnianie i wszyscy, którzy będą na dzisiejszym koncercie, pomogą Panu.
           - Jestem pod dobrą opieką lekarską. Obydwie operacje będą w podwarszawskiej klinice w Jabłonnej. Metoda operacji będzie nowoczesna – małoinwazyjna. Protezy, które zostaną mi założone, będą trwałe i najlepsze z dostępnych na rynku. Nie mogę czekać na terminy wyznaczone przez NFZ, potrzebuję operacji i rehabilitacji w najbliższym możliwym terminie. Ponadto metoda zakładania protez będzie, jak wcześniej wspomniałem, małoinwazyjna i dosłownie kilka osób w Polsce wykonuje taki zabieg. Mam trochę oszczędności, ale nie na tyle, żebym mógł sobie sam poradzić. Dopiero wchodzę w świat teatru operowego, można powiedzieć, że dopiero rozpoczynam zawodowo śpiewać.
Mam dopiero 29 lat i bardzo mi zależy, by jak najszybciej powrócić do zdrowia, do normalnego funkcjonowania.

            Ma Pan sporo marzeń i planów.
            - Są marzenia i plany, ale na razie nic nie jest podpisane i ze względu na moje operacje wszystko jest pod znakiem zapytania. Mam nadzieję, że szybko wrócę do formy i będę mógł kontynuować moją pracę na scenach.

           Nie brakuje Panu pogody ducha, myślę, że wielkie znaczenia ma miejsce i obecność przyjaciół.
- Nie wyobraża sobie Pani nawet, jak bardzo się ucieszyłem reakcją moich znajomych na ten koncert. Wiem, że sala jest wyprzedana, otrzymuję wiadomości i słowa wsparcia od ludzi, których znam z młodości i długo się z nimi nie widziałem. Wspierają mnie i wiem, że będą na koncercie.

           Przygotowaliście znakomity program, z myślą o szerokim gronie publiczności, o wszystkich, którzy wypełnią salę RCKP w Krośnie.
           - Owszem, będą arie z oper barokowych, będą arie z oper romantycznych, fragmenty z musicali i z pewnością każdy znajdzie coś, co lubi.
Cieszę się, że będę mógł zaśpiewać kontratenorem, ponieważ myślę, że dla większości ludzi zgromadzonych na widowni ta technika śpiewania, a nawet słowo kontratenor, jest zupełnie obce.

          Zastanawiam się, czy można w jakiś sposób porównać technikę śpiewania kontratenorem do wykonywania na skrzypcach flażoletów?
          - To jest dobre pytanie. Poniekąd tak, bo grając flażolety na skrzypcach nie dociskamy struny, tylko przykładamy palec. Porównując to do pracy naszych strun głosowych – śpiewając normalnym głosem – sopranem, altem, tenorem, czy basem, struny drgają na całej długości, a podczas śpiewu kontratenorem struny drgają tylko na brzegach. Można to lekkie muśnięcie strun głosowych porównać z lekkim muśnięciem strun skrzypiec.

          Bywa, że w spektaklach operowych partie kontratenora powierza się głosom żeńskim.
          - To się zdarza, bardzo rzadko partie te śpiewają soprany, ale zdarza się, że na przykład w produkcji „Juliusza Cezara”, w którym tytułowa partia napisana była dla kastrata i teraz głównie występują w niej kontratenorzy, wykonuje tę partie kobieta – alt.

          Repertuar dla kontratenorów jest dość obszerny, ale ciekawa jestem, czy współcześni kompozytorzy piszą z myślą o kontratenorach?
          - Tak, najlepszym przykładem jest wspomniany Péter Eötvös, który oprócz „Radamesa” skomponował operę „Trzy siostry”. Wiem, że mój kolega Michał Sławecki też wykonywał operę skomponowaną specjalnie dla niego.

           Myślę, że w rodzinne strony powraca Pan często.
           - Jak tylko mam czas, bo jest to okazja do odwiedzenia rodziców, dziadków oraz do spotkań z przyjaciółmi.

          Mam nadzieję, że niedługo spotkamy się przy okazji koncertu i powie nam Pan, że już nic Panu nie dolega. Dziękuję Panu za poświęcony czas i życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
          - Ja też mam nadzieję, że szybciutko wrócę do formy. Bardzo dziękuję, że znalazła pani czas, jest mi bardzo miło, że w końcu miałem przyjemność poznać panią osobiście. Również życzę dużo zdrowia, bo ono jest w życiu najważniejsze. Do zobaczenia.

Rocznica urodzin Fryderyka Chopina

           21 lutego 2020, koncert abonamentowy w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Koncert wyjątkowy. Z okazji zbliżającego się jubileuszu 210 rocznicy urodzin Fryderyka Chopina w programie nie mogło zabraknąć jego dzieła. Co prawda od lat nie ustalono ostatecznej daty urodzin Wspaniałego Fryderyka - czy 22 lutego, czy 1 marca, ale 21 lutego to też właściwa data.
          A w programie usłyszeliśmy Koncert fortepianowy e - moll op.11 Fryderyka Chopina w wykonaniu laureata II nagrody na Międzynarodowym Konkursie im. Fryderyka Chopina w 2010 roku - Ingolfa Wundera.
Dziś artysta ma na koncie nagrania czterech płyt CD dla prestiżowej wytwórni Deutsche Grammophon oraz występy w najsłynniejszych salach koncertowych Europy, Azji i obu Ameryk.
          Rzeszowska publiczność przyjęła występ gorącą owacją. Nie obeszło się bez bisu - Solista wykonał bardzo piękną własną kompozycję.
Artyście wspaniale towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna Filharmoni Podkarpackie pod batutą Piotra Sułkowskiego.
          Pan Piotr jest dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii Warmińsko - Mazurskiej w Olsztynie. Posiada ogromne doświadczenie operowe zdobyte w okresie kierowania Operą Krakowską jak też jako dyrektor muzyczny Wildwood Festival Opera Orchestra AR w USA.
Współpracuje z wieloma orkiestrami oraz teatrami operowymi w kraju i za granicą. Podejmuje wiele działań propagujących twórczość Feliksa Nowowiejskiego - patrona Filharmonii Olsztyńskiej.             W 2016 roku w ramach obchodów roku Nowowiejskiego zrealizował z kierowaną Orkiestrą oraz Górecki Chamber Choir oratorium "Quo Vadis". W projekcie wystąpili światowej sławy soliści ; Aleksandra Kurzak, Artur Ruciński oraz Rafał Siwek. Z tym składem wykonawców dokonano pierwszego studyjnego nagrania fonograficznego.
          W drugiej części koncertu wysłuchaliśmy II Symfonii D - dur op.36 Ludwiga van Beethovena.
Z tym programem jak i wykonawcami dzisiejszy wieczór na długo pozostanie w pamięci rzeszowskich melomanów i duża w tym zasługa maestro Piotra Sułkowskiego.

Tadeusz Stopiński

IX Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu

29 lutego – 7 marca 2020

29 lutego (sobota), godz. 18.00
Bilet: 30 zł
Koncert inauguracyjny
Antonio Vivaldi „Cztery pory roku”
Orkiestra „Sinfonia Galicya”
Solista Piotr Tarcholik – skrzypce, kierownictwo artystyczne

3 marca (wtorek), godz. 18.00
Bilet: 30 zł
„Treny na głos i fortepian do słów Jana Kochanowskiego”
Dominik Lasota
Jacek Ścibor – tenor
Paweł Węgrzyn – fortepian
Kacper Bluczak – recytacja

5 marca (czwartek), godz. 18.00
Bilet: 30 zł
Recital fortepianowy
Wojciech Świtała

7 marca (sobota), godz. 18.00
Bilet: 50 zł
Koncert finałowy
Włodek Pawlik Trio – America

Koncerty odbędą się w Sali Koncertowej Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Jarosławiu, ul. Czesławy Puzon ps. „Baśka” 3.

Bilety będą dostępne w Centrum Informacji Turystyczno-Kulturalnej, Rynek 5.

Filharmonia Podkarpacka - Brahms i Schumann

AB 28 II 2020 r. piątek, godz. 19:00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MIROSŁAW JACEK BŁASZCZYK – dyrygent
BOMSORI KIM – skrzypce

W programie:
J. Brahms – Koncert skrzypcowy D- dur op. 77
R. Schumann – IV Symfonia d- moll op. 120

Koncert wypełni muzyka Brahmsa i Schumanna – dwóch romantycznych artystów, których łączyła dozgonna przyjaźń. Ze skarbnicy utworów Brahmsa wybrano Koncert skrzypcowy(1878) łączący w sobie ogromny ładunek ekspresji z mistrzowską formą. Rozbudowana część pierwsza jest pełnym rozmachu allegrem sonatowym, w którym sekwencje burzliwe przeplatają się z rozmarzonym liryzmem. Adagio słynie z przepięknego „romansu” oboju z instrumentami dętymi , który podejmują później skrzypce. Finałowe Allegro giocoso zachwyca żywiołową „węgierską nutą” - to ukłon w stronę Josepha Joachima - słynnego węgierskiego wirtuoza skrzypiec, który był pierwszym wykonawcą dzieła. Pełna romantycznych uniesień będzie również IV Symfonia d - moll Schumanna (1841). Innowacyjny utwór zbudowany z czterech połączonych ze sobą części dedykował kompozytor żonie Klarze. Losy życia tej niezwykłej kobiety – pianistki i kompozytorki splotły się z nieszczęśliwie zakochanym w niej Brahmsem.

Koncert na zakończenie karnawału

BOOM 25 II 2020 r., wtorek, godz. 19:00, sala kameralna Filharmonii Podkarpackiej

DUO KAROLINA MIKOŁAJCZYK & IWO JEDYNECKI

W programie:

Ignacy Zalewski - Mazurek

G. Gershwin/Igor Frolov – Fantazja Koncertowa na tematy z opery "Porgy and Bess"

J. Massenet - Medytacja z opery "Thaïs"

B. Bartok - Tańce rumuńskie

A. Piazzolla - Tanti Anni Prima

A. Piazzolla - Escualo

W. Kostrzewa – The Hollywood Fantasy na skrzypce i akordeon

W programie koncertu usłyszymy m.in. The Hollywood Fantasy (2019) dedykowaną Duo Karolina Mikołajczyk& Iwo Jedynecki . To efektowna 3-częsciowa kompozycja Wojciecha Kostrzewy – laureata m.in. Grand Prix III Międzynarodowego Konkursu Kompozytorskiego im. Krzysztofa Pendereckiego, oparta na najsłynniejszych tematach z hollywoodzkich filmów takich jak „Casablanca”, „Różowa Pantera” „Ojciec Chrzestny”, „Piraci z Karaibów”, „American Beauty”, „Harry Potter” i wielu innych.

„Papa się żeni”. Polska komedia muzyczna

UWAGA  - ZMIANA TERMINU

W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa i realnym zagrożeniem pojawienia się przypadków zachorowań w Polsce, Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc odwołuje wszystkie imprezy o charakterze masowym organizowane przez Urząd Miasta Rzeszowa. Decyzja ta ma charakter profilaktyczny w celu zminimalizowania skutków ewentualnego pojawienia się wirusa w Polsce.

Zgodnie z tą decyzją, spektakl Rzeszowskiego Teatru Muzycznego “Olimpia” pt. “Papa się żeni”, który miał się odbyć 8 marca, zostanie przeniesiony na inny termin. Datę wydarzenia podamy wkrótce na naszej stronie internetowej oraz profilach w mediach społecznościowych.

Zakupione bilety zachowują ważność, natomiast osoby, które chciałyby swoje bilety zwrócić mogą to zrobić w Estradzie Rzeszowskiej od poniedziałku, 2 marca.

 

       Lili od dawna pyta matkę, sławną aktorkę rewiową Mirę Stellę, o ojca. Ta jednak nie chce jej wyjawić prawdy. Boi się, by nie rozniosło się w świecie artystycznym, że ma dorosłą córkę. Proponuje Lili, by udawała jej siostrę. Tymczasem do Warszawy przybywa z koncertami sławny śpiewak Visconti, niegdyś wielka miłość Miry Stelli, ojciec Lili. Za jej sprawą, mimo nieporozumień, rodzice godzą się, a ona sama przyjmuje oświadczyny sympatycznego redaktora Murskiego. I wszyscy są szczęśliwi.

           Ta urocza komedia muzyczna z polskiego filmu z 1936 roku stała się kanwą spektaklu teatralno-muzycznego w adaptacji i reżyserii Ewy Korczyńskiej. Zaaprezentowany on będzie z okazji Dnia Kobiet w niedzielę 8 marca 2020 r. o godz.19.00 w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskieto 83. Świetnym aktorom i śpiewakom Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” z wdziękiem towarzyszy Podkarpacki Kwartet Fortepianowy „Team for Voices” pod kierunkiem znanego pianisty i aranżera Janusza Tomeckiego. Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej.
           Nie braknie przedwojennych szlagierów: „Całuję twoją dłoń, madame”, „Ja wiem, że nie byłam dla ciebie”, „Co ja zrobię, że mi się podobasz”, „Umówiłem się z nią na dziewiątą”, „Seksapil”, „Ty, tylko ty”, „Pokochaj mnie”, „Jak drogie są wspomnienia”. Będą i tańce, przygotowane przez choreografa Bartosza Martonia. Zapowiada się uroczy wieczór w nieco nostalgicznym, romantycznym nastroju.
            „Jak drogie są wspomnienia dawnych dni, wspomnienia młodych lat. Melodia w nich serdeczna jakś brzmi i dawny, piękny świat. Przychodzą, kiedy tęskno nam, gdy łza się w oku szkli. I wiodą nas w krainę cudnych snów w te jasne, złote dni.”

 

8 Marca 2020 r. o godz. 19:00

sala koncertowa Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego ul. Dąbrowskiego 83

Łączy nas wszystkich miłość do muzyki

          Ogromnie się cieszę, że mogę Państwa zaprosić do przeczytanie rozmowy z prof. dr hab. Urszulą Bartkiewicz, wybitną klawesynistką, która od lat prowadzi także działalność pedagogiczną w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i kieruje Katedrą Klawesynu, Organów i Muzyki Dawnej tej Uczelni.
Jako solistka i kameralistka brała udział w wielu koncertach i festiwalach w Polsce oraz za granicą, w Austrii, Belgii, Czechach, Francji, Hiszpanii, Holandii, na Litwie i Łotwie, w Niemczech, Rosji, Słowacji, Szwajcarii, USA, Wielkiej Brytanii, Włoszech.
          W 2000 roku uzyskała prestiżową nagrodę Fryderyka za czteropłytowy album Johann Sebastian Bach Das Wohltemprierte Klavier, a w 2010 roku nominację do tej nagrody za CD Polska Muzyka Klawesynowa, vol. 1 Józef Elsner.
          Badania naukowe i artystyczne Urszuli Bartkiewicz dotyczą przede wszystkim obszaru muzyki wieku XVII i XVIII, ze szczególnym naciskiem na dziedzictwo polskiej kultury muzycznej i odkrywanie nieznanych zabytków muzycznych. Rezultatem są publikacje oraz referaty i wykłady w Polsce oraz za granicą (USA, Słowacja Czechy).
           Artystka zainicjowała i od kilkunastu lat prowadzi coroczne międzynarodowe projekty artystyczno-badawczo-edukacyjne: Dni Muzyki Dawnej w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i Letnie Kursy Metodyczne Muzyki Dawnej w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
Rozmowa, którą polecam Państwa uwadze, zapisana została w lutym tego roku w Sanoku, podczas XV Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic...”.

          Zofia Stopińska: Często jest Pani zapraszana do grona Mistrzów Międzynarodowego Forum Pianistycznego w Sanoku, bo pianiści wiele się mogą nauczyć od klawesynisty.
          Urszula Bartkiewicz: Klawesyn jest instrumentem klawiszowym, który swój ostatni okres świetności zaczął dzielić z coraz popularniejszym fortepianem, który w XIX wieku „przejął pałeczkę” , stając się najbardziej atrakcyjnym instrumentem klawiszowo-strunowym. W rezultacie wyrugował zarówno klawesyn jak i klawikord.
          Ja się niejednokrotnie zastanawiałam, na czym polegało to wyrugowanie i doszłam do wniosku, że ono było wszechstronne. Z jednej strony klawesyny – instrumenty klawiszowe-szarpane przerabiano na młoteczkowe. Z drugiej strony kompozytorzy, wydawcy, nauczyciele (wszyscy, którzy tworzą rynek), chcieli pójść za modą, a była moda na fortepian.
          Moje zaprzyjaźnienie z pianistami wynika także z różnych osobistych powodów. Mój brat, który od kilkudziesięciu lat żyje w Stanach Zjednoczonych, jest wspaniałym pianistą. Poza tym zawsze czułam wielką przyjemność w graniu i słuchaniu muzyki fortepianowej, jednak to barok był tą epoką, tą stylistyką – również pod względem filozoficznym, który mnie zaczął coraz bardziej wchłaniać.
          To zaowocowało zapotrzebowaniem na wykonywanie muzyki oryginalnie klawesynowej na klawesynie. To zaowocowało także tym, że postarałam się wprowadzić do dydaktyki również inne instrumenty historyczne. Równocześnie mam ochotę dzielić się swoimi doświadczeniami i nabywaną nieustannie nową wiedzą (jeśli tak można powiedzieć o wiedzy sprzed kilkuset lat), chcę się dzielić z pianistami, bo widzę ich otwartość, zaciekawienie, widzę potencjał, który pozwala im w wielu wypadkach bardzo głęboko wchodzić w ten styl, nawet bardzo głęboko, i to zarówno na klawesynie, jak i podczas gry na fortepianie współczesnym.

          Z moich obserwacji wynika, że dość często pianiści są proszeni do wykonania na klawesynie partii basso continuo podczas koncertu, stąd wiedza o tym instrumencie jest im potrzebna.
          - Jestem zwolenniczka, żeby to robił ktoś, kto się na tym zna. Jeżeli ktoś zasiada do klawesynu, to najlepiej, żeby był też klawesynistą.
W baroku także bywało, że organiści grali na klawesynie – jedni się czuli bardziej organistami, drudzy bardziej klawesynistami, a jeszcze inni bardziej kochali klawikord, jak Carl Philipp Emanuel Bach, ale robili to po prostu stylowo i to jest najważniejsze.

           Wielu uczestników Forum zgłosiło się na zajęcia indywidualne z Panią i wolnego czasu podczas pobytu w Sanoku właściwie Pani nie ma.
           - Owszem, każdego dnia cały czas mam wypełniony i cieszy mnie to bardzo. Wśród osób, które przychodzą do mnie na zajęcia, jest niewielka grupka, która chce tylko zobaczyć, usiąść przy klawesynie, spróbować grać, aby porównać, jaka jest skala różnorodności między fortepianem a klawesynem. Wiele osób jest zafascynowanych klawesynem i obserwuję, jak błyskawicznie ten styl, tę estetykę zaczynają wchłaniać.
           Cieszę się z tego dużego zainteresowania i myślę, że dostają coś więcej, niż się spodziewają nawet. Nie chodzi tu o to, żebym z pianistów robiła klawesynistów, tylko chodzi o pewną świadomość. Klawesynista, jeżeli ma być profesjonalistą, powinien wiedzieć, jak utwór jest skomponowany. Musimy to wiedzieć szukając środków wyrazu, przede wszystkim interpretując ten utwór, musimy naprawdę wiedzieć, co kompozytor napisał i ogólna informacja, że jest to np. courante nie wystarczy. To musi być dokładnie zbadana kompozycja. Nie chodzi tu o badanie w sposób muzykologiczny, ale o badanie artystyczne, które pokazuje dokładnie wszystko, co kompozytor napisał, a my, można powiedzieć, staramy się odkryć jego pomysł. To nas prowadzi wprost na właściwą drogę interpretacji. Uświadamiamy sobie, co wynika z naszych badań, co wynika z następstwa myśli muzycznych, jak one są ze sobą powiązane. Dlaczego kompozytor w danym miejscu stosuje taką, a nie inną fakturę. To są niezwykle fascynujące badania i przyznaję, że poświęcam się temu coraz bardziej, bo jestem przekonana, że to jest najwłaściwsza droga nie tylko do rozumienia muzyki barokowej, ale do tego, żeby wykonawca był kompetentny, żeby był muzykiem przez duże M – tak jak to bywało w baroku.

          W tamtych czasach trzeba było być nie tylko odtwórcą, ale także twórcą.
          - Bardzo mało się o tym mówi, ale należy to jasno powiedzieć, że Jan Sebastian Bach pisząc metodyczne utwory, miał na myśli wielostronną metodykę. Chodziło o to, żeby umieć komponować, umieć improwizować i umieć wykonywać. Te cechy muzyk powinien w sobie rozwijać.
           Żyjemy jednak w XXI wieku i w pewnym momencie każdy muzyk będzie się doskonalił w wybranym przez siebie kierunku. Każdy wybierze taką ścieżkę, która będzie najbliższa jego własnej pasji, potrzebom, zdolnościom, ale za oczywiste uważam, że każdy powinien wcześniej mieć zaproponowany wybór własnej drogi.

           Na pewno wszystkim pianistom przyda się wykład, który Pani dzisiaj poprowadzi w ramach Mistrzowskiej Szkoły Pedagogiki Fortepianowej, zatytułowany: „Ozdobniki w Suitach francuskich J. S. Bacha – materiały źródłowe, a redakcyjne opracowania”.
           - Przyznam się, że mam trochę kłopot z zawężeniem się do takiej tematyki, jak ozdobniki. Ja bym wolała mówić o tym, w jaki sposób jest upiększana linia melodyczna, skąd się to wzięło... Często takie drobne kwestie dotyczące tego, czy ten ozdobnik tu zagrać, czy go nie zagrać – to jest detal nie zawsze istotny. Nie oznacza to, że nie należy grać ozdobników, ale bywają sytuacje w dydaktyce, że na danym fortepianie zapisany ornament może zabrzmieć niezręcznie albo że początkujący uczeń nie ma jeszcze odpowiedniej techniki, żeby sobie z nim poradzić. Wtedy nie ma przeciwskazań, żeby go opuścić lub zagrać jakiś inny w to miejsce.
Dla mnie najistotniejszą kwestią jest myślenie kontrapunktem, bo to jest klucz do pewnej swobody w traktowaniu tworzywa muzycznego.

           Zawsze ze studentami zainteresowanymi zajęciami, które Pani prowadzi, jedziecie do Muzeum Regionalnego w Krośnie, gdzie jest historyczny Pleyel z czasów Chopina, na którym inaczej się gra niż na fortepianie współczesnym. Ten koncert będzie otwarty dla publiczności.
           - Tak, zapraszamy serdecznie. Ten koncert odbędzie się w piątek, o 11 przed południem. Nie jest to pora dobra dla osób pracujących, ale w czasie Forum różnych wydarzeń jest tak dużo, że nie można wszystkiego zaplanować w godzinach wieczornych.
           Dla pianistów przyzwyczajonych do współczesnego fortepianu jest to duże wyzwanie. Nie mając takiego fortepianu w Sanoku, nie jestem w stanie powiedzieć o wszystkim, co ich spotka w Krośnie. Jedni adaptują się świetnie, inni są nieco speszeni, że muszą bardzo uważać na rozstaw klawiszy, a przede wszystkim na dynamikę. Z tymi problemami spotykają się także grając na klawesynie.
            Uczestnicy przeżywają pewien stres, ale są zachwyceni. Niektórzy uważają, że to jest w ich dotychczasowym życiu niezwykle ważne wydarzenie i bardzo sobie to cenią.

           Pani działalność artystyczna, ale także pedagogiczna, związana jest z ciągłymi podróżami, najczęściej pomiędzy Bydgoszczą a Warszawą.
           - Aktualnie pracuję już tylko w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Do niedawna prowadziłam także zajęcia w szkołach muzycznych II stopnia w Warszawie, ale odkąd kieruję Katedrą Klawesynu, Organów i Muzyki Dawnej w AM w Bydgoszczy oraz pochłaniają mnie wspomniane badania artystyczne, mam sporo studentów, także doktorantów, to pomimo, że mieszkam w Warszawie, nie mam czasu na regularne prowadzenie zajęć w tym mieście.
Prawdą jest, że bardzo dużo jeżdżę po Polsce i często także zdarzają się wyjazdy zagraniczne. Prowadzę różne wykłady, warsztaty, biorę udział w komisjach - ciągle jestem w ruchu.

           Działalność pedagogiczna i badawcza odbywa się chyba trochę kosztem działalności artystycznej – mam tu na myśli koncerty.
           - Tak, ale powiem szczerze, że jestem zadowolona z tego, bo moje prace artystyczne jako takie nie ucierpiały. Natomiast w moim kalendarzu nie ma już dużej ilości koncertów, ponieważ mam wielu młodych znakomitych wychowanków, którzy prowadzą ożywioną działalność koncertową. Postanowiłam odstąpić im „rynek”, żeby mogli się rozwijać. Teraz jest ich czas, a ja występuję rzadko i to jest luksusowy element mojej pracy artystycznej, którą wykonuję bez przerwy - w pewnym momencie chcę to pokazać. Nie przepadam za powtarzaniem utworów, które już grałam. Lubię grać stale coś nowego, ale wcześniej muszę znaleźć i opracować nowy, praktycznie nieznany repertuar. Jest to praca autorska i pokazanie efektów tej pracy sprawia mi dużo satysfakcji – wtedy czuję się absolutnie spełniona jako artystka. Moja praca artystyczna przebiega teraz w inny sposób i nie wymaga już intensywnej działalności koncertowej. Pora, żeby koncertowali młodzi.

           Klawesyniści zazwyczaj muszą przyjeżdżać na koncert ze swoim instrumentem.
           - To prawda, trzeba instrumenty wozić ze sobą, stroić je i wiąże się z tym wiele kłopotów, a ja nie mam już na to czasu. Dlatego zostawiam to młodym, bo oni mają więcej czasu i energii na to wszystko.
           W Sali, gdzie rozmawiamy, stoi klawesyn przywieziony z Rostocku, użyczony przez budowniczego pana Johanna Gottfrieda Schmidta. Jestem szczęśliwa, że mamy ten instrument do dyspozycji, ale kosztowało to zarówno mnie, jak i organizatorów sporo zachodu.
Takie przedsięwzięcia wymagają dużej energii, a ja już chcę ją mieć na swoje pasje, które od wielu lat na mnie czekały.
          Niedawno dopiero ukończyłam pracę nad zbiorem Nieznane polonezy kompozytorów polskich ze zbiorów Biblioteki Uniwersyteckiej w Toruniu, które zdobyłam 35 lat temu. Tyle lat czekały na pracę artystyczną i edytorską. Bydgoska Akademia Muzyczna już je wydała, a prawykonanie ma się odbyć 10 marca 2020 roku w Bydgoszczy.

           Niektóre z takich odkryć zostały również utrwalone na płytach.
           - Tych płyt jest sporo i jestem zadowolona, że miałam możliwość pokazania czegoś innego, czegoś nieznanego, po prostu to mi sprawia ogromną satysfakcję.

           Ciekawa jestem, czy rozpoczynając naukę gry na fortepianie, bo ukończyła Pani szkołę I i II stopnia w klasie fortepianu, już marzyła Pani o klawesynie?
           - Oczywiście, nie myślałam o tym instrumencie ucząc się w szkole I stopnia, ale w liceum muzycznym tak. To nastąpiło dosyć wcześnie, bo trzy lata przed maturą byłam już w duszy klawesynistką. Nie miałam wtedy możliwości dotknięcia klawesynu ani nawet zobaczenia go na żywo, ale słyszałam go w radiu. Radio towarzyszyło nam właściwie bez przerwy, a szczególnie wieczorem słuchało się programów muzycznych. Zafascynował mnie klawesyn podczas pierwszych lat nauki w liceum.

           Po ukończeniu studiów w Akademii Muzycznej w Krakowie oraz studiów podyplomowych w Paryżu, rozpoczęła Pani ożywioną działalność artystyczną jako solistka i kameralistka, występując w kraju i za granicą.
           - Występowałam z Polską Orkiestrą Kameralną Jerzego Maksymiuka, z Toruńską Orkiestrą Kameralną oraz z wieloma znanymi zespołami. Często tworzyliśmy zespoły mniejsze lub większe, w zależności od programów koncertowych.
           Bardzo ciekawy rozdział mojej działalności stanowiła współpraca z zespołem „Cracovia Danza”, która zawsze w jakiś sposób nawiązywała do taneczności w sensie myślenia ciałem. Współpraca z tym zespołem, z panią Romaną Agnel oraz z panem Dariuszem Brojkiem, polegała na tym, że wspólnie realizowaliśmy muzyczne projekty. Współpracując ze znakomitymi tancerzami przekonałam się, jak bardzo dużo trzeba myśleć o przestrzeni w muzyce, ile musi być powietrza w naszej grze. Jak zobaczyłam panią Romanę Agnel, tańczącą sarabandę do muzyki Jana Sebastiana Bacha, to stwierdziłam, że znam właściwe tempo i charakter tego tańca. To ma być tempo ciała, które prezentuje się z afektem godności, wzniosłości, szlachetności, można powiedzieć: świadomości swojej wartości.
           Partnerstwo muzyczne zaczęło się u mnie już w szkole podstawowej. Pochodzę z Bielska-Białej i tam miałam okazję jeździć na koncerty środowiskowe, których szkoła organizowała bardzo dużo w całym regionie i zawsze jeździliśmy pod opieką nauczyciela. Pamiętam, że grałam najczęściej towarzysząc innym instrumentom, chociaż zdarzało się także, że wykonywałam utwory na fortepian solo. Bardzo intensywna była ta moja zespołowa działalność i zawsze to bardzo lubiłam.

            Trudno pominąć fakt, że klawesyn fascynuje również współczesnych twórców i to nie tylko muzyki klasycznej.
            - Bardzo się z tego cieszę, bo to najlepiej świadczy o tym, że ten instrument żyje i wspieram wszystkich młodych ludzi, którzy zajmują się także wykonywaniem tych utworów. Mam dwóch studentów, którzy są równocześnie studentami kompozycji. W ten sposób nawiązujemy więzi z młodymi kompozytorami. Często przychodzą do nas studenci kompozycji, aby się zapytać o możliwości ekspresji, jakimi dysponuje klawesyn. Obserwuję to z nadzieją i optymizmem.

           Klawesyn był i pozostanie miłością Pani życia.
           - To jest wielka i niekończąca się moja miłość. Staram się zarazić nią także młodych. Jeżeli człowiek sam poczuje, w jaką stronę rozwijać swoje zainteresowania i pasje, to właściwie ma zajęcie na zawsze.

           Myślę także, że chętnie przyjeżdża Pani do Sanoka na Międzynarodowe Forum Pianistyczne „Bieszczady bez granic...” .
           - Tak, bo to jest szczególne miejsce. Bardzo sobie cenię fakt, że jestem do Sanoka zapraszana. To jest dla mnie także ogromne doświadczenie, dzięki któremu również lepiej rozumiem problemy młodych wykonawców.
           Panuje tutaj wspaniała atmosfera, pełna z jednej strony pracy, bo wszyscy staramy się jak najwięcej pracować, a z drugiej strony spotykamy się z niezwykłymi uczestnikami. Pochodzimy z różnych krajów i każdy z nas jest inny, ale łączy nas wszystkich miłość do muzyki. Nie spotkałam tutaj ani jednej osoby, która nie kocha muzyki. Ta wspólna pasja nas jednoczy i to jest niezwykłe.

Z prof. dr hab. Urszulą Bartkiewicz, wybitną polską klawesynistką i pedagogiem, rozmawiała Zofia Stopińska w Sanoku 5 lutego 2020 roku.

W Filharmonii Podkarpackiej - Chopin, Beethoven

AB 21 II 2020 r. piątek, godz. 19:00

210. ROCZNICA URODZIN FRYDERYKA CHOPINA

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

PIOTR SUŁKOWSKI - dyrygent

INGOLF WUNDER – fortepian

W programie:

F. Chopin – Koncert fortepianowy e – moll op. 11

L. van Beethoven – II Symfonia D - dur op. 36

„Jest to dumanie w piękny czas wiosny, ale przy księżycu” – tak pisał Chopin o drugiej częściRomanca ze swojego Koncertu fortepianowego e – moll (1830). Poetycka aura bije z każdego dźwięku tej młodzieńczej kompozycji Chopina. Subtelne brzmienia sąsiadują w Koncercie z wirtuozowskim stylem brillant. Refren Ronda – ostatniej części dzieła ma rysy lekkiego, pełnego werwy krakowiaka. Zgoła inne uczucia towarzyszyły Beethovenowi przy komponowaniu II Symfonii D - dur. Latem 1801 roku rozpoczynając pracę nad dziełem Beethoven ujawnił sekret pogarszającego się słuchu, a rok później, gdy kończył II Symfonię kompozytor napisał pełen rozpaczy „heiligensztadzki testament”, w którym czytamy: „Niewiele brakowało, a skończyłbym z życiem. Tylko ona, sztuka, mnie powstrzymała. Ach, zdało mi się to niemożliwe opuścić świat, zanim stworzę to wszystko, do czego czułem się powołany.” II Symfonia zgodnie z tonacją D - dur ewokuje uczucia radości.

          PIOTR SUŁKOWSKI, dyrektor naczelny i artystyczny Warmińsko - Mazurskiej Filharmonii w Olsztynie. Posiada ogromne doświadczenie operowe, zdobyte w czasie wieloletniej pracy dyrygenta, a potem dyrektora artystycznego w Operze Krakowskiej oraz w Wildwood Festival Opera Orchestra AR (USA), którego był dyrektorem muzycznym. Przygotował wiele premier operowych, w tym kilka prawykonań. Między innymi w 2007 r. podczas Festiwalu Muzyki Polskiej, w ramach obchodów Roku Szymanowskiego we współpracy z PWM dokonał światowego prawykonania nieznanej operetki K. Szymanowskiego Loteria na mężów czyli narzeczony nr 69. Zrealizowany przez P. Sułkowskiego w 2004 r. w Krakowie Gwałt na Lukrecji B. Brittena został uznany na Bydgoskim Festiwalu Operowym za najlepszy spektakl roku. Współtwórca Krakowskiej Opery Kameralnej, z którą zrealizował kilka produkcji. W latach 2008-09 pracował jako zastępca dyrektora Chóru Polskiego Radia w Krakowie, był kierownikiem muzycznym Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej (2009 - 2011), a także pierwszym gościnnym dyrygentem Signature Symphony Orchestra (2008 - 2014) w Tulsa (USA).
          Współpracuje z wieloma orkiestrami w kraju i zagranicą. W 2018 poprowadził specjalny, poświęcony muzyce polskiej koncert z Buffalo Philharmonic Orchestra, a także jeden z koncertów Festiwalu Krzysztofa Pendereckiego z okazji 85. urodzin kompozytora. Zajmuje się również pracą dydaktyczną na Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, gdzie prowadzi klasę dyrygentury. Od 1993 do 2016 roku dyrygent orkiestry POSM im. F. Chopina w Krakowie, z którą we Francji realizował programy edukacyjne dla francuskiej młodzieży. Pomysłodawca i dyrektor artystyczny Festiwalu Barbakan, odbywającego się w okresie letnim w Krakowie. W 2008 roku, w ramach Festiwalu Rozstaje poprowadził jubileuszowy koncert na Rynku Głównym w Krakowie z G. Zamfirem. W 2010 r. koncertem w kościele św. Piotra i Pawła w Krakowie zainaugurował działalność Fundacji Panteon Narodowy. Zrealizował nagranie z muzyką B. Chajdeckiego do serialu historycznego Czas Honoru.
          W 2010 roku, w Pampelunie (Hiszpania), na zaproszenie Coro Premier Ensamble De La A.G.A.O, przygotował premierę Carmen G.Bizeta wraz z Orquesta Sinfonica de Navarra. W 2010 wraz z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej zrealizował międzynarodowy projekt operowy Fidelio - ofiarom holokaustu - L.v. Beethovena, a przedstawione w kilku miastach w Polsce spektakle uzyskały bardzo dobre recenzje m.in. w prestiżowym, angielskim czasopismie Opera. W 2011 roku z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej odbył podróż koncertową do Hiszpanii, gdzie w Bilbao i w Pampelunie pod jego kierownictwem przygotowano spektakle Tosca G. Pucciniego. Rok później z tą samą orkiestrą oraz solistą E. Kunzem zainaugurował w Filharmonii Narodowej w Warszawie cykl „Wielkie koncerty fortepianowe”. W 2011 uzyskał tytuł doktora, w 2015 doktora habilitowanego sztuki muzycznej, a w 2017 profesora nadzwyczajnego.    W 2016 roku poprowadził koncerty ze zwycięzcami Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. H. Wieniawskiego w Olsztynie, Łodzi, Warszawie oraz podczas Międzynarodowego Festiwalu Skrzypcowego w St. Petersburgu wraz z M. Vengerovem. Podejmuje wiele działań propagujących twórczość Feliksa Nowowiejskiego. W ramach obchodu Roku Feliksa Nowowiejskiego 2016 wykonał z Orkiestrą Filharmonii Warmińsko – Mazurskiej, Górecki Chamber Choir koncerty z oratorium "Quo Vadis" w Krakowie, Barczewie, a taże w Warszawie. W Filharmonii Narodowej w w/w projekcie wystąpili wybitni soliści: Aleksandra Kurzak, Artur Ruciński oraz Rafał Siwek, z którymi dokonano pierwszego, studyjnego nagrania fonograficznego.
          Od 2012 - 2016 roku członek Rady Programowej Radia Olsztyn. Członek Kapituły Nagrody im. Biskupa Ignacego Krasickiego. Otrzymał wraz z orkiestrą Warmińsko – Mazurskiej Filharmonii Statuetkę św. Jakuba w dziedzinie kultura za rok 2012 za widowisko taneczno – muzyczne Dziadek do orzechów P. Czajkowskiego. W 2013 roku Warmińsko-Mazurski Klub Biznesu, za działalność artystyczną i popularyzowanie muzyki klasycznej wśród mieszkańców regionu Warmii i Mazur, przyznał mu tytuł i statuetkę Osobowość Warmii i Mazur w kategorii kultura. Od 2014 wiceprzewodniczący Zarządu Zrzeszenia Filharmonii Polskich. W 2014 roku prowadzona przez P. Sułkowskiego Filharmonia Warmińsko – Mazurska otrzymała statuetkę Laur „Najlepszym z Najlepszych” za sukcesy i osiągnięcia na skalę ogólnopolską i międzynarodową za promocję Warmii i Mazur w 2013 roku. Uhonorowany Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis (2014), statuetką Pegaza za" twórcze osiągnięcia w dziedzinie kultury Warmii i Mazur"(2015), a także Srebrnym Krzyżem Zasługi (2016). W 2017 roku otrzymał Nagrodę imienia F. Nowowiejskiego w kategorii kultura. Członek Rady Artystycznej Polskiej Orkiestry Sinfonii Iuventus. Koordynator Regionalny Regionu Warmii i Mazur do spraw organizacji obchodów 200. rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki.

           INGOLF WUNDER, urodzony w Austrii w 1985 r., rozpoczął swoją muzyczną przygodę ze skrzypcami w wieku czterech lat. W związku z tym, że jego rodzice nigdy nie naciskali na niego ani nie zmuszali go do gry na skrzypcach, traktował to jako swoje hobby, z którego w pełni czerpał przyjemność i dobrze bawił się przy tworzeniu muzyki. W tym samym czasie rozwijał swój talent sportowy oraz zainteresowanie technologią. Gdy osiągnął wysoki poziom biegłości w grze na skrzypcach, w wieku około 14 lat jego talent do gry na fortepianie został przypadkowo odkryty przez nauczyciela z Linz, Horsta Mattheusa. Wunder porzucił skrzypce po dziesięciu latach grania, odszedł z Konserwatorium Muzycznego w Klagenfurcie i rozpoczął intensywną naukę gry na fortepianie w Konserwatorium Muzycznym w Linz, pod przewodnictwem Prof. Mattheusa. To w tamtym momencie zakochał się w sztuce i postanowił poświęcić się w pełni fortepianowi.

           Wiele osób początkujących zaczęłoby od łatwiejszego repertuaru. Wunder natomiast podążał za swoim wewnętrznym ogniem - dziełami Liszta i zachęcony przez metody dopasowanego nauczania swojego nauczyciela, pozwolił, aby muzyka węgierskiego kompozytora ukształtowała jego technikę. Żyjący we własnym świecie i z dala od ścieżek, którymi zwykle podąża młody muzyk, dostał zgodę na eksperymentowanie, aby pożywić swoją indywidualność i odnaleźć swoją prawdziwą muzyczną tożsamość. Jeżeli natomiast chodzi o jego gust artystyczny, ukształtował go dzięki dziedzictwu pozostałemu po artystach z pokolenia Schnabla, Friedmana, Rubinsteina i Horowitza.

          Kilka miesięcy po przerzuceniu się na fortepian, Wunder wziął udział w swoim pierwszym konkursie młodzieżowym i zdobył pierwsze miejsce (VII Concorso Internazionale di Musica, Cortemilia, Włochy). Niedługo po tym przyszły pierwsze miejsca na XVI Europejskim Konkursie Muzycznym w Turynie oraz Konkursie Fortepianowym Steinway w Hamburgu i innych.            Około rok po zmianie instrumentu zadebiutował w Sali koncertowej w Wiedniu, grając „Walc Mefisto” Liszta i jedno z preludiów Debussy’ego w ramach znanego cyklu młodzieżowego. W 2001 r. w wieku 16 lat, otrzymał Nagrodę im. Liszta na 36. Międzynarodowym Konkursie im. Franciszka Liszta w Budapeszcie (Węgry).

          W 2003 r. Wunder został zaproszony przez Emmanuela Krivine’a do zagrania III Koncertu fortepianowego Prokofjewa w Théâtre des Champs-Élysées w Paryżu z francuską Orkiestrą Narodową po tym jak dyrygent usłyszał go przez przypadek w trakcie ćwiczeń. Wunder kontynuował swoje studia fortepianowe na Uniwersytecie Muzycznym w Wiedniu. Po krótkim, lecz trudnym okresie wątpliwości, które sprawiły, że myślał o porzuceniu aspiracji o podążaniu za karierą pianisty i pójściu w kierunku informatyki, w 2008 r. Wunder rozpoczął współpracę z Adamem Harasiewiczem, polskim pianistą i zwycięzcą Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Chopina w 1955 r. Rok później Wunder zdecydował się wziąć udział w konkursie fortepianowym po raz ostatni, bez względu na wynik.

           Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Chopina w 2010 r. zorganizowany w Warszawie przyniósł poruszenie, uznanie, drugie miejsce, kilka nagród specjalnych i wiele oddanych słuchaczy na całym świecie. Wielu uznawało go za prawdziwego zwycięzcę konkursów. Wielu mówiło o największym od sprawy Pogorelicha w 1980 r. skandalu w trakcie konkursu. Skupiający się zawsze na muzyce Wunder, oprócz grania koncertów i tournée, podjął studia dyrygenckie, aby poszerzyć swoje muzyczne horyzonty. Kontynuował studia w trybie eksternistycznym do końca 2012 r., gdy otrzymał dyplom.

           Nagrał cztery płyty CD dla Deutsche Grammophon i dawał występy w Europie, Azji i obu Amerykach w takich salach koncertowych jak Musikverein Vienna, Carnegie Hall w Nowym Jorku, Filharmonia w Berlinie, Studdgart Liderhalle, Hamburg Laiszhalle, Queen Elizabeth Hall, Wigmore Hall i Cadogan Hall w Londynie, Sala Verdi w Mediolanie, Teatro Manzoni w Bolonii, Tonhalle Zurich, Auditorium Lyon, Théâtre du Palais-Royal w Paryżu, Filharmonia Warszawska, Rudolfinum w Pradze, Mariinsky Theater w Petersburgu, Suntory Hall w Tokio, Lotte Concert Hall w Seulu, Theatro Municipal w Santiago de Chile, Narodowej Sali Koncertowej w Tajpej, Kimmel Center w Filadelfii, itd.

           Niedawno Ingolf Wunder i jego żona Paulina uruchomili APPASSIO.com – pierwszy w takiej formie startup dotyczący uczenia się i nauczania online w czasie rzeczywistym wyłącznie dla wszystkich obszarów sztuki, edukacji artystycznej i pomocy. Jest on dedykowany nauczycielom, studentom, miłośnikom sztuki w każdym wieku i ich rodzicom. Jego celem jest pomoc zainspirowanym jednostkom w znalezieniu właściwych kontaktów i wzbogaceniu ich świata w dopasowany sposób; odżywienie ich kreatywności, zainteresowania i pasji artystycznej.

           Pasja jest kluczowym słowem w życiu Wundera. Przywiedziony do fortepianu przez pasję i jego własną wolę, grający tylko taki repertuar, który go pasjonuje, podziwiający z pasją romantyzm i impresjonizm w sztukach pięknych i z pasją odkrywający nowe kuchnie i smaki. Wierzy w to, że artysta może pozostawać w zgodzie ze sobą wtedy, gdy wszystko to co robi, wykonuje z pełnym przekonaniem i pasją lub wcale albo jeżeli trzyma się swoich przekonań osobistych. Nawet jeżeli oznacza to podejmowanie ryzykownych wyzwań.

Ingolf Wunder
www.ingolfwunder.com

Subskrybuj to źródło RSS