Pięknym śpiewem podbiła serca przemyskiej publiczności
Zofia Stopińska : Z panią Renatą Johnson – Wojtowicz rozmawiamy po wspaniałym koncercie na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu. Sala wypełniona była po brzegi publicznością. Wszystkie siedzące miejsca zostały zajęte pół godziny przed rozpoczęciem, trudno było policzyć ile osób zdecydowało się wysłuchać koncertu na stojąco. Występ w rodzinnym mieście to dla artysty miłe wydarzenie, ale podobno u siebie najtrudniej stanąć na estradzie.
Renata Johnson – Wojtowicz : Faktycznie, za każdym razem, kiedy w Przemyślu wychodzę na scenę i prezentuję się przed tą wspaniałą publicznością, której część stanowią moi znajomi i rodzina, to zawsze przeżywam dodatkowy stres, bo chcę wypaść jak najlepiej. Powtórzę słowa, które skierowałam kilka minut temu do publiczności – jest to dla mnie ogromna, niesamowita przyjemność, stanąć przed Państwem i zaśpiewać najlepiej jak potrafię.
Z. S. : Naukę śpiewu rozpoczęła Pani w Państwowej Szkole Muzycznej im. Artura Malawskiego w Przemyślu, a kontynuowała ją Pani w Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach uzyskując dyplom w klasie dr. Macieja Bartczaka w 2007 roku. Podczas licznych kursów mistrzowskich doskonaliła Pani swoje umiejętności pod kierunkiem tak znakomitych artystów jak m.in. : Helena Łazarska, Jadwiga Romańska, Ingrid Kremling – Domański, Gabrieli Munari (Conservatorio Rovigio – Włochy) , a także u maestry Jolanty Żmurko. Już w czasie studiów zdobywała Pani pierwsze doświadczenia sceniczne w Operze Śląskiej w Bytomiu i Teatrze Muzycznym w Gliwicach, śpiewając partie solowe m.in. z Małgorzatą Walewską. Współpracowała pani z wieloma znakomitymi dyrygentami – wymienię tylko; Mirosława Jacka Błaszczyka, Jana Wincentego Hawela, Jose Ferreira Lobo, czy Tadeusza Serafina. Nie zerwała Pani kontaktów z Operą Śląską i tamtejszym środowiskiem muzycznym, ale postanowiła Pani wrócić w rodzinne strony i dzięki temu możemy częściej słuchać Pani na Podkarpaciu. Postanowiła Pani także dzielić się swoim doświadczeniem podejmując pracę pedagogiczną.
R. J. W. : Od czterech lat mam przyjemność uczyć w szkole muzycznej na wydziale wokalnym i odnalazłam się w tej pracy. Sprawia mi ona wielką przyjemność, także dlatego, że moi uczniowie często stają w szranki konkursowe i zdobywają znaczące nagrody. Ich sukcesy, są także moimi sukcesami bo świadczą o dobrych efektach pracy pedagogicznej. Uczę na wydziałach wokalnych w dwóch placówkach: w Stalowej Woli i w Krośnie, co ogranicza trochę moją działalność artystyczną, ale utrzymuję kontakt z różnymi ośrodkami muzycznymi, biorę udział w wielu festiwalach, wyjeżdżam na różne trasy koncertowe. Jednak moim miastem, do którego zawsze z wielką radością powracam jest Przemyśl. Po długich trasach koncertowych, czy pobytach w wielkich aglomeracjach, czuję się bardzo zmęczona i potrzebuję spokoju, który odnajduję w Przemyślu. Dobrze mi się tutaj żyje i mieszka – w najbliższej przyszłości nie zamierzam nic zmieniać.
Z. S. : Przekonałam się dzisiaj, że tutejsza publiczność Panią zna, lubi i gorąco oklaskuje, ale trzeba podkreślić, że w Przemyślu na takie przyjęcie trzeba sobie naprawdę zasłużyć, bo tutejsza publiczność jest bardzo wymagająca.
R. J. W. : Ma Pani rację i dlatego nie byłam pewna czy zostanę dobrze przyjęta. Nie występuję tutaj za często. Nie chcę, aby Przemyślanie czytając afisze wzdychali – „oj, znowu pani Johnson”, tylko żeby mówili – „ o! znowu pani Johnson”. Na scenie Zamku Kazimierzowskiego występowałam dwa lata temu, w ubiegłym roku w Przemyślu uczestniczyłam tylko w dużym koncercie na zakończenie festiwalu „Salezjańskie Lato Muzyczne”. Staram się kochanej przemyskiej publiczności swoją osobą i głosem nie nudzić. W tym także dopatruję się gorącego przyjęcia.
Z. S. : Występowała Pani dzisiaj z Orkiestrą Teatru Narodowego ze Lwowa pod batutą Bogdana Moczurada, który komplementując Pani śpiew powiedział: „…głos pani Johnson, jest jak dobre wino – ciągle lepszy”. Co Pani robi aby ciągle rozwijać swój głos.
R. J. W. : Był to rzeczywiście przemiły komplement ze strony pana dyrygenta, ale nie ukrywam, że ciągle w siebie inwestuję. Jestem w stałym kontakcie z prof. Dariuszem Grabowskim - jednym z najlepszych profesorów śpiewu solowego w Polsce. Regularnie jeżdżę do niego na lekcje prywatne, kształcę się pod jego okiem i sama słyszę efekty. Partie operowe po które jeszcze do niedawna bałam się sięgnąć, teraz opracowuję bez najmniejszych problemów. Mój głos rozwija się i czuję, że dopiero teraz mogę zacząć prawdziwe śpiewanie, pracować nad partiami solowymi w operach wymagających dużych głosów, bo mój głos jest już na to gotowy. Uważam także, że powinnam jeszcze być pod opieką dobrego profesora, jest mi to potrzebne. Jestem ciągle „głodna wiedzy”, szukam możliwości rozwoju i jeżeli pozwoli mi na to czas, to długo jeszcze będę korzystać z rad mojego maestra.
Z. S. : Czy często musi Pani rezygnować z koncertów, bo wymagają tego obowiązki związane z pracą pedagogiczną?
R. J. W. : To jest dylemat, kiedy muszę być w szkole, bo są na przykład egzaminy i w tym samym czasie mam koncert. Rezygnuję oczywiście z koncertu, ale w najbliższym czasie zamierzam pracować w szkole, chyba, że padnie propozycja z Covent Garden, albo z La Scali - to wówczas moje uczennice wybaczą i zrozumieją ( śmiech).
Z. S. : W czasie wakacji będzie Pani odpoczywać?
R. J. W. : W lipcu będę miała wakacje, ale sierpień będzie już pracowity, bo szykują się występy na festiwalach i kursy wokalne w Czechach, w których będę brała udział.
Z. S. : Wracając do dzisiejszego koncertu – odnoszę wrażenie, że z Orkiestrą Teatru ze Lwowa i z dyrygentem panem Bogdanem Moczuradem, a także z partnerem estradowym – świetnym tenorem Vasylem Ponajdą, już Pani wcześniej występowała, bo bardzo swobodnie czujecie się razem na estradzie.
R. J. W. : Faktycznie. Z panem Vasylem Ponajdą mieliśmy jakiś czas temu jedno tournée, które trwało tydzień. Występowaliśmy w różnych polskich miastach, każdego dnia w innym. Natomiast z Orkiestrą Teatru ze Lwowa miałam przyjemność występować po raz drugi na Zamku Kazimierzowskim. To są wspaniali ludzie, świetni muzycy i praca z nimi daje tak dobre efekty jak dzisiaj. Jestem wzruszona i szczęśliwa, że zostaliśmy tak gorąco przyjęci przez przemyską publiczność.
Z panią Renatą Johnson – Wojtowicz rozmawiała Zofia Stopińska 11 czerwca 2017 roku po wspaniałej Gali Operowo – Operetkowej, która odbyła się w ramach „Dni Zamku Kazimierzowskiego”. Należy jeszcze dodać, że oprócz znakomitych solistów : Renaty Johnson Wojtowicz i Vasyla Ponajdy, podczas utworów instrumentalnych w wykonaniu Orkiestry Teatru Narodowego ze Lwowa pod dyrekcją Bogdana Moczurada, pięknie zaprezentowała się także para solistów Baletu Teatru Narodowego i Opery Lwowskiej. „Dni Zamku Kazimierzowskiego” odbyły się pomiędzy 9 a 13 czerwca 2017r. pod honorowym patronatem Prezydenta Miasta Przemyśla, a organizowało to wydarzenie Przemyskie Centrum Kultury i Nauki Zamek kierowane przez Dyrektor Renatę Nowakowską .