Mistrz i uczeń – prof. Jerzy Swoboda i Klaudia Mazur
Zapraszam Państwa na spotkanie z cyklu „Mistrz i uczeń”. Te spotkania ukazują się na portalu Klasyka na Podkarpaciu dosyć rzadko, bo dwa lub trzy razy w roku, ale zawsze moi goście są wyjątkowi.
Po raz pierwszy spotykam się z dyrygentami – prof. Jerzy Swoboda, doświadczony dyrygent oraz pedagog i pani Klaudia Mazur, która rozpoczyna pracę z zawodowymi orkiestrami symfonicznymi. Spotykamy się w Filharmonii Podkarpackiej 29 listopada 2022 roku.
Chcę rozpocząć rozmowę od wspomnienia koncertu, który odbył się w Filharmonii Podkarpackiej 9 listopada 2022 roku, kiedy to pan Jerzy Swoboda dyrygował Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej, a solistką była włoska pianistka Leonora Armellini. Ten koncert Na długo pozostanie w pamięci licznie zgromadzonych melomanów, którzy swój zachwyt wyrazili bardzo długą owacją. Trzeba podkreślić, że w programie znalazły dwa niełatwe dla wykonawców dzieła kompozytorów polskich.
Jerzy Swoboda: Uważam, że najprostszy utwór jest trudny w przekazie. Jeżeli on jest dobrze przygotowany i poruszy emocjonalnie słuchaczy, to znaczy, że jest dobrze zaprezentowany. Z wykonania Koncertu e-moll op. 11 Fryderyka Chopina byłem bardzo zadowolony. Już podczas pierwszej próby miałem bardzo dobry kontakt z pianistką. To jest typowy koncert z towarzyszeniem orkiestry i jeżeli wytworzy się „chemia”, wspólny oddech i rozumienie frazy, to jest to wielka przyjemność w wykonywaniu; a jak jest przyjemność w graniu, to natychmiast przenosi się na odbiór publiczności. Najlepszym dowodem, że wykonanie bardzo się podobało były długie oklaski i aż dwa bisy: najpierw Grande valse brillante Es - dur op.18, a później Etiuda As - dur op.26 nr 1.
Bardzo pięknie wykonana była także Symfonia e - moll "Odrodzenie" op.7 Mieczysława Karłowicza i dlatego kilkukrotnie wychodził Pan na estradę, aby dziękować publiczności za gorące brawa.
Jerzy: To prawda i mam jeszcze większą satysfakcję, bo jest to rzadko wykonywane i naprawdę bardzo skomplikowane w swojej materii muzyczno-emocjonalnej dzieło. Orkiestra bardzo starannie ze mną pracowała podczas prób i dzięki temu udało się zrealizować kontrasty, pokazać różne emocje, a publiczność bardzo dobrze oceniła nasze wykonanie. Przyznam się, że sam byłem zaskoczony uznaniem publiczności.
Przy fortepianie Leonora Armellini, Orkiestrą Symfoniaczną Filharmonii Podkarpackiej dyryguje Jerzy Swoboda, fot ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej
2 grudnia dyryguje koncertem pani Klaudia Mazur, wychowanka prof. Jerzego Swobody, który postanowił być na pierwszych Pani próbach z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej. Utwory, które wypełnią program koncertu wybrała Pani sama, czy zostały one zaproponowane przez organizatorów.
Klaudia Mazur: Decyzję podjęliśmy razem. W planach miał to być wieczór muzyki rosyjskiej z piekielnie trudnym Koncertem skrzypcowym Igora Strawińskiego. Ze względu na okoliczności, które teraz mamy, program został zmieniony. Wspólnie postanowiliśmy, że będą to: Uwertura „Egmont” – Ludwiga van Beethovena, Fantazja Brillante z opery „Faust” - Henryka Wieniawskiego oraz III Symfonia a-moll „Szkocka” Feliksa Mendelssohna-Bartholdy’ego.
Każdy z tych utworów będzie wymagał zbudowania przez wykonawców innego nastroju.
Klaudia: Innego nastroju, innej stylistyki, innego sposobu grania, bo to jest podstawa w przygotowaniu i prezentacji utworu. Każdy kompozytor ma coś innego do zaoferowania. Trzeba ten klucz znaleźć i w odpowiedni sposób przekazać publiczności.
Zawód dyrygenta wymaga wszechstronnego wykształcenia, ale najważniejsze są zajęcia z dyrygentury. Jak one wyglądają skoro studenci nie mogą pracować z orkiestrą.
Jerzy: Jest to trudny proces kształcenia, bo wymaga ogromnej wiedzy na temat teorii muzyki, epok, stylów muzycznych, ale jak pani powiedziała najważniejsza jest praktyka. Lekcje dyrygowania odbywają się wyłącznie przy fortepianie. Uczymy się techniki. Często powtarzam, że nasze ręce to jest język migowy dla muzyków. Rękami musimy wszystko powiedzieć. Nie możemy w czasie koncertu mówić jak mają grać tylko wszystko pokazać rękami. Gest i od razu dźwięk fortepianu w czasie lekcji to jest zupełnie co innego. Podczas pracy z orkiestrą musimy wykonywać gesty z odpowiednim wyprzedzeniem. Kiedy indziej dla instrumentów smyczkowych, inaczej dla grupy dętej, a jeszcze inaczej dla grupy instrumentów perkusyjnych.
Moja wychowanka po raz pierwszy pracuje z profesjonalną orkiestrą i jestem pełen podziwu, że nieźle sobie radzi. Szybko reaguje na moje sugestie i to mnie bardzo cieszy, bo Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej niezwykle szybko reaguje na każdy gest i każdy fałszywy ruch powoduje zakłócenia w grze.
Klaudia: Bardzo szybko wychodzą na jaw błędy dyrygenta, bo muzycy to od razu pokazują. Nawet jak dyrygent się zawaha, to czujny muzyk po prostu wejdzie. Praca z orkiestrą jest najlepszą szkołą dla dyrygenta. Na studiach dyrygenckich (myślę, że to jest problem nie tylko polskich uczelni, ale także uczelni muzycznych w świecie), powinniśmy kształtować naszą wyobraźnię do tego stopnia, żeby pomogła nam skutecznie współpracować z orkiestrą. Realia są różne. Moje doświadczenia są trochę inne niż moich kolegów. Ja współpracuję z Filharmonią Łódzką jako muzyk orkiestrowy, bo gram na perkusji. Gram przeróżne programy pod batutami różnych dyrygentów. Bardzo pomaga mi znajomość barwy danego instrumentu. Moi koledzy z klasy dyrygentury nie mają styczności z orkiestrą na co dzień tak jak ja. Nie da się zastąpić słuchaniem nagrań, które są już zmiksowane, słuchania instrumentów na żywo.
Klaudia Mazur dyryguje Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej podczas koncertu 2 grudnia 2022 roku, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej
Mistrz zaczynał edukację od nauki gry na fortepianie, a Pani?
Klaudia: Ja także rozpoczynałam od nauki gry na fortepianie w klasie pani Ewy Salwarowskiej, która była kiedyś u Profesora akompaniatorem. Później były studia z edukacji artystycznej (licencjat) w Częstochowie, podczas których poznałam Profesora. Ukończyłam także instrumentalne studia magisterskie w klasie perkusji dr hab. Piotra Biskupskiego. W 2021 roku ukończyłam dyrygenturę symfoniczną (licencjat) w klasie prof. Jerzego Swobody w Akademii Muzycznej w Łodzi, a obecnie jestem studentką ostatniego roku studiów magisterskich dyrygentury symfoniczno-operowej w klasie prof. Jerzego Swobody.
Wszystkie zebrane podczas studiów i pracy z orkiestrze doświadczenia bardzo się przydają. Musi Pani znać możliwości każdego instrumentu.
Klaudia: Oczywiście, dlatego praca w orkiestrze jest bardzo ważna dla przyszłych dyrygentów, by móc poznać swój „instrument” z każdej strony.
Jerzy: Prawdziwy sprawdzian jest dopiero wtedy, jak się stanie na podium dyrygenta i wtedy zaczynają się drobne kłopoty. Podczas studiów, przygotowujemy studenta na różne warianty.
Zawsze jest kilka rozwiązań, które dyrygent musi mieć, bo każda orkiestra jest inna.
Klaudia: Mimo przygotowania, nauki, wiedzy, którą dyrygent posiada, za każdym razem ma inny materiał w postaci orkiestry. Myślę, że kluczem jest tutaj szybkość reakcji dyrygenta na problemy związane z orkiestrą i to jest najtrudniejsze. Trzeba szybko się odnaleźć w orkiestrze, w akustyce i znaleźć wspólny język.
Myślę, że pierwsza próba decyduje o kontaktach z orkiestrą, aż do zakończenia koncertu.
Klaudia: Powiem więcej, ważne jest nawet wejście na estradę. Bardzo dobrze pamiętam swój pierwszy koncert w czasie studiów z edukacji muzycznej. Podczas jednej z prób, siedzący obok mój szanowny Profesor przez 30 minut tresował mnie, jak mam wyjść na scenę. Nie zapomnę tego nigdy, bo wszystko odbywało się przy siedzącej na estradzie orkiestrze. To jest prawda, że gdy dyrygent pierwszy raz wychodzi na scenę, to już wiadomo, czy ten tydzień będzie dobry, czy nie. Po samym wejściu już widać charakter tego człowieka.
Kolejnym problemem jest instrument dyrygenta, bo przecież nie dyrygujemy instrumentami, tylko ludźmi. Dyrygent musi się także wykazać znajomością psychologii.
Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Klaudii Mazur gra III Symfonię a-moll "Szkocką" F. Mendelssohna, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej
W ostatnich latach coraz więcej kobiet studiuje dyrygenturę i z powodzeniem staje za pulpitem dyrygując orkiestrami. Z czasów młodości pamiętam, jak maestro Jerzy Maksymiuk ciągle powtarzał, że nie uznaje dyrygujących kobiet – chyba, że jest to Agnieszka Duczmal. Teraz kobiety świetnie sobie radzą i coraz częściej kierują ważnymi placówkami muzycznymi.
Jerzy: Nic w tym dziwnego, bo przecież kobiety są równoprawnymi obywatelami świata, społeczeństwa i estrady.
To prawda, ale akceptacja równouprawnienia kobiet trwała długo. W zawodzie dyrygenta również.
Klaudia: Ja myślę, że to trwa w dalszym ciągu. Według mnie dyrygent to jest profesja, a nie płeć. Nazywanie kobiet dyrygentkami doprowadza mnie do szału. Ja jestem po prostu dyrygentem. To jest moja profesja i wymyślanie specjalnych nazw: maestra, dyrygentka jest profanacją tego zawodu. Ten proces w świecie nadal się kształtuje, bo wcale nie jest tak, że kobiety maja otwartą drogę na podest dyrygencki. Jest słynny konkurs „La Maestra” w Paryżu , w którym w ostatniej edycji triumfowały Polki. Anna Sułkowska-Migoń zwyciężyła, na drugim miejscu znalazła się Joanna Natalia Ślusarczyk.
To pierwszy konkurs, który dotyczy kobiet i jest bardzo trudny, ponieważ mogą w nim uczestniczyć kobiety od 20 do 40, a może nawet 45 roku życia. 20 czy 25 lat różnicy w pracy z orkiestrami z pewnością działa na korzyść tych z długim stażem. Ten konkurs odbywa się co dwa lata – zobaczymy czy ktokolwiek z Polski dostanie się w kolejnej edycji.
Nie tak dawno Polska dyrygentka Marta Gardolińska została dyrektorem muzycznym Opéra national de Lorraine we Francji, w ubiegłym roku Marzena Diakun objęła stanowisko dyrektor artystycznej i dyrygenta tytularnego Orquesta y Coro de la Comunidad de Madrid. Coraz więcej kobiet pełni ważne funkcje w słynnych placówkach muzycznych na świecie.
Jerzy: Trzeba zaczekać 5 lat, jak się utrzymają na stanowisku to znaczy, że są naprawdę dobre.
Przez wiele lat był Pan dyrektorem kilku polskich orkiestr. Kierowanie filharmonią czy teatrem operowym i jednocześnie współpraca z różnymi orkiestrami nie jest łatwa i wymaga ogromnej pracowitości.
Jerzy: Na ten temat można bardzo długo rozmawiać. Ważne jest, aby mieć odpowiednie przygotowanie i predyspozycje. Można zabłysnąć przez rok czy dwa, ale utrzymać się na estradzie przez 30, 40 czy 50 lat jest najlepszym sprawdzianem dla dyrygenta.
Jest Pan wszechstronnym dyrygentem, bo w repertuarze ma Pan ogromnie dużo dzieł minionych epok, ale także prowadzi Pan premierowe wykonania utworów nowych.
Jerzy: Jest tego bardzo dużo. W ostatnich latach te premierowe wykonania bardzo mnie interesują. Mogę sam kształtować utwór od początku do końca. To jest największe wyzwanie.
Czasami jakieś sugestie kompozytora wpływają pewnie także na ostateczny kształt dzieła.
Jerzy: Owszem, ale nigdy nie pozwalam na obecność kompozytora na pierwszych dwóch próbach. Zawsze przedstawiam kompozytorowi swoją wersję i dyskutujemy
Klaudia: Kiedyś miałam taka sytuację, że kompozytorka przychodziła na każdą próbę i na następną próbę przynosiła mi nową wersję utworu. Ponieważ próby były rozłożone w czasie, to w sumie wyszło chyba około 20 wersji tego utworu. Dlatego uważam, że Profesor ma rację.
Jerzy: Trzeba na samym początku powiedzieć. Bardzo ci dziękuję, że masz do mnie zaufanie i oddajesz swoje dziecko w moje ręce.
Kiedyś w Rzeszowie odbyła się premiera utworu Wojciecha Kilara, który był obecny na ostatniej próbie. Mistrz podziękował wykonawcom, a później rozmawialiśmy. Wtedy też powiedział, że zazwyczaj nic nie zmienia i nie wtrąca się, ponieważ uważa, że utwór należy już także do wykonawców.
Jerzy: na dobrą sprawę można byłoby nagrać utwór i odtwarzać tę samą wersję. Na szczęście różnym dyrygentom i muzykom towarzyszą inne emocje i dzięki temu są różne wykonania, chociaż zapis nutowy jest ten sam.
Leonora Armellini i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Jerzego Swobody podczas koncertu, który odbył się 9 lidtopada, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej
Pana obecność na pierwszych próbach swojej studentki, świadczy chyba najlepiej o tym, że wielką radość sprawia Panu praca pedagogiczna.
Jerzy: To jest kwestia odpowiedzialności. Skoro podjąłem się uczyć i przekazywać swoją wiedzę zdobytą poprzez praktykę, to muszę to robić najlepiej jak potrafię. Tym bardziej, że pani Klaudia jest moją ostatnią absolwentką, bo ze względu na przepisy kończę działalność pedagogiczną. Jeśli zdrowie pozwala, to dyrygent może pracować i uczyć do końca życia, ale przepisy mówią, że po ukończeniu 70-tego roku życia trzeba zakończyć działalność pedagogiczną. Gdzie indziej na świecie nie liczy się wiek, a wartość pedagoga i jego doświadczenie, ale to jest temat na inną rozmowę. Zawsze jak podejmowałem się jakiejś pracy, to wykonywałem ją najlepiej jak potrafię.
Nasze zajęcia nie zawsze są sympatyczne dla studentów. Czasami musze ich zdyscyplinować, wywrzeć pewną presję. To są wszystko elementy przygotowujące do zawodu. Wszyscy „obrywali” jeżeli spóźniali się chociaż jedną minutę na zajęcia. Dlaczego? – czasu nikt mi nie zwróci.
Dyrygentowi nie wolno się spóźnić, być nieprzygotowanym do próby, być nieuprzejmym… Dyrygentowi wielu rzeczy nie wolno. Muszę ich tego nauczyć. Nie tylko gestów, ale także sposobu podejścia do uczenia się partytury, pracy nad wyobraźnią, wszystkich innych zagadnień wykonawczych. To jest bardzo długi proces.
Obiecałem pani Klaudii pomóc, w pierwszych kontaktach z zawodową orkiestrą. Zauważyła pani czekając na nas podczas próby, że miałem zaledwie kilka drobnych uwag technicznych, których pani Klaudia ma prawo nie wiedzieć. Widząc natychmiastową reakcję, spokojnie się wycofuję, bo jestem przekonany, że świetnie sobie poradzi.
Młody człowiek, który rozpoczyna pracę dyrygenta musi starać się na wszelkie sposoby zaistnieć w środowisku muzycznym.
Jerzy: To jest bardzo trudne, uważam, że najtrudniejsze.
Klaudia: Uważam, że to jest bardzo trudne w zawodzie muzyka, nie tylko dyrygenta, chociaż w najgorszej sytuacji są dyrygenci i kompozytorzy. Kompozytor dlatego, że musi mieć orkiestrę, które wykona jego utwór, a dyrygent musi mieć orkiestrę z którą wykona koncert czy spektakl.
Dostać się do orkiestr jest szalenie trudnym procesem. Mówi się, że konkursy są „bramą do niebios”.
Prawda jest taka, że bardzo dużo osób na świecie uczy się dyrygentury i zgłoszeń na konkursy, szczególnie na konkursy zagraniczne, które mogą owocować zaproszeniami do orkiestr jest ogrom. Ostatnio widziałem, że na jeden konkurs we Włoszech zgłosiło się ponad 650 osób z całego świata. Tendencja na świecie jest taka, szczególnie w konkursach zagranicznych, że zanim pojawisz się w tym konkursie, wyślesz zgłoszenie, to musisz wysłać pieniądze. To nie jest 20 czy 50 Euro, tylko to są naprawdę potężna pieniądze. Ostatnio widziałam konkurs, gdzie bezzwrotne wpisowe wynosiło ponad 400 Euro. Do tego dochodzą jeszcze koszty wyjazdu, pobytu itd. Nie ma także recepty na to, żeby wygrać.
Mówili Państwo, że Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej jest czujna, reaguje na każdy gest i dobrze się z nią współpracuje. Myślę, że pobyt w naszym mieście dostarczy wiele satysfakcji.
Jerzy: To prawda, Filharmonia zapewnia nam także dobre warunki do pracy i wypoczynku. Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej jest sympatyczna, jak jest dyrygent sympatyczny. Nawet jak jest wymagający, ale merytorycznie dobry, to nie ma żadnych problemów. Pracowałem z nimi dwa tygodnie temu, pracowaliśmy solidnie w atmosferze wzajemnego szacunku.
Jak się wraca po dłuższej nieobecności do rodzinnego miasta, bo przecież w Rzeszowie się Pan urodził i tutaj rozpoczął Pan naukę gry na fortepianie.
Jerzy: Po latach wraca się na groby, takie jest życie. Natomiast lubię spacerować i zachwycać się jak pięknie Rzeszów rozkwita. Jak wyjeżdżałem z Rzeszowa, to za Wisłokiem kończyło się miasto, a z drugiej strony kończyło się na moście kolejowym. Teraz to jest ścisłe centrum. Starówka przed laty była w rozsypce, a teraz wszystko jest odrestaurowane i wygląda pięknie, tętni życiem, tylko się cieszyć.
Myślę, że będziecie Państwo chcieli tutaj wracać.
Klaudia: Na pewno, panująca tutaj atmosfera i przyjęcie przez muzyków jest opiekuńcze, bo oni naprawdę są cierpliwi, pozwalają się pomylić oraz próbować. Inne orkiestry bywają aroganckie, a oni chcą mi pomóc. Myślę, że powrót tutaj będzie fantastyczny.
Jerzy: Jak sobie zapracuje i będzie udany koncert, to na pewno zostanie zaproszona.
Życzę częstych powrotów do pięknego Rzeszowa i bardzo dziękuję za miłe spotkanie.
Jerzy: My również dziękujemy.
Rozmawiała Zofia Stopińska
Chcę jeszcze chociaż w kilku zdaniach przedstawić Pańswu moich rozmówców.
Profesor Jerzy Swoboda
Urodził się w 1953 roku w Rzeszowie. Studia dyrygenckie ukończył z wyróżnieniem w 1982 roku w Akademii Muzycznej w Krakowie, w klasie prof. Krzysztofa Missony. W latach 1982-1986 był kierownikiem Chóru Państwowej Filharmonii w Krakowie, następnie dyrygentem i kierownikiem
muzycznym zespołu Capella Cracoviensis. Równolegle prowadził działalność dydaktyczną w krakowskiej Akademii Muzycznej. Od 1986 do 1990 był stałym dyrygentem Polskiej Orkiestry Kameralnej oraz orkiestry Sinfonia Varsovia. W latach 1987-1992 był dyrektorem artystycznym Międzynarodowych Festiwali Chopinowskich w Dusznikach Zdroju. W 1990 roku został dyrektorem
naczelnym i artystycznym Filharmonii Śląskiej w Katowicach; funkcję tę pełnił do 1998 roku. Był także członkiem jury Międzynarodowych Konkursów Dyrygentów im. Grzegorza Fitelberga w Katowicach.
Od 1998 do 2005 roku był dyrektorem artystycznym Filharmonii Częstochowskiej. W tym czasie objął opiekę merytoryczną nad Festiwalami Wiolinistycznymi im. Bronisława Hubermana w Częstochowie.
W latach 2003-2008 był dyrektorem artystycznym Filharmonii Narodowej w Koszycach na Słowacji, będąc równocześnie dyrektorem muzycznym Festiwali „Košická Hudobná Jar”. Od roku 2003 do 2008 był I gościnnym dyrygentem, konsultantem muzycznym oraz dyrektorem artystycznym Filharmonii
Dolnośląskiej w Jeleniej Górze.
Dyrygował wieloma znakomitymi orkiestrami w Polsce i za granicą. Koncertował w większości krajów Europy, a także w USA, Kanadzie, Korei Płd., Meksyku, Japonii, na Tajwanie. Występował w najsłynniejszych salach koncertowych Londynu, Paryża, Wiednia, Berlina, Bonn, Kolonii, Stuttgartu,
Pragi, Brukseli, Aten. Współpracował oraz koncertował z tej miary artystami, jak: Lord Yehudi Menuhin, Stefania Toczyska, Gidon Kremer, Krzysztof Jakowicz, Kaja Danczowska, Ewa Podleś, Konstanty Andrzej Kulka, Justus Frantz, Piotr Paleczny, Katia i Marielle Labeque, Jadwiga Rappe, Wanda Wiłkomirska, Grigorij Sokołow, Krzysztof Jabłoński, June Anderson, Andrzej Hiolski, Sarah Chang, Fou Ts’ong, Andrzej Bauer. Uczestniczył w wielu prestiżowych festiwalach muzycznych, m.in. Festiwalu Mozartowskim w Würzburgu (Niemcy), na festiwalach: w Echternach (Luksemburg), Marianskich Łaźniach (Czechy), la Chaise Dieu (Francja), Atenach (Grecja), Eastern Music Festival (USA), Warszawska Jesień, Vratislavia Cantans , Muzyka w Starym Krakowie.
Artysta dokonał wielu nagrań płytowych i archiwalnych, m.in. dla wytwórni fonograficznych w Polsce, Francji, Japonii, Wielkiej Brytanii i USA (wydano 55 płyt CD). Za prawykonanie Koncertu fortepianowego Stefana Kisielewskiego z Markiem Drewnowskim jako solistą podczas Festiwalu „Warszawska Jesień” w 1991 roku otrzymał nagrodę SPAM. Płyta nagrana z orkiestrą Filharmonii
Śląskiej i Zofią Kilanowicz (III Symfonia pieśni żałosnych H.M. Góreckiego) została płytą roku 1994 i otrzymała nagrodę Fryderyk. W latach 1991-1996 współpracował z ośrodkiem Telewizji Polskiej w Katowicach, prowadząc cykliczny program „Na symfonicznej estradzie”. Był także muzycznym konsultantem ostatniego filmu z udziałem Witolda Lutosławskiego w reżyserii Krzysztofa Zanussiego, zrealizowanego na zamówienie BBC.
Za dokonania artystyczne uhonorowany został Złotym Krzyżem Zasługi, Medalem „Zasłużony Kulturze - Gloria Artis” oraz Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.
W dniu 17 sierpnia 2012 roku z rąk Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej otrzymał tytuł naukowy profesora sztuk muzycznych.
Jerzy Swoboda zajmuje się również pracą dydaktyczną i organizacyjną. Jest pedagogiem Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie na Wydziale Sztuki, będąc jednocześnie Przewodniczącym Rady Dyscypliny Sztuk Muzycznych . W Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi prowadzi klasę Dyrygentury, pełniąc w latach 2012-2019 funkcję Kierownika Katedry. Ekspert merytoryczny Polskiej Komisji Akredytacyjnej od 2012 r.
Recenzent w postępowaniach o nadanie tytułu profesora , habilitacyjnych oraz w przewodach doktorskich. Juror konkursów dyrygenckich. Członek Rady Szkoły Doktorskiej oraz Rady ds. Nadawania Stopni Naukowych i Stopni w zakresie Sztuki Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie.
Dyrygując 9 listopada w rodzinnym mieście Artysta zachwycił publiczność znakomitą współpracą z pianistką Leonorą Armellini i Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej oraz kreacjami Koncertu fortepianowego e - moll op. 11 Fryderyka Chopina oraz Symfonii e - moll "Odrodzenie " op.7 Mieczysława Karłowicza.
prof. Jerzy Swoboda - dyrygent i pedagog, fot. Dariusz Kulesza
Klaudia Mazur - w Akademii Muzycznej im. Kiejstuta i Grażyny Bacewiczów w Łodzi ukończyła dyrygenturę symfoniczną w klasie prof. Jerzego Swobody (2021 r., licencjat), instrumentalistykę w klasie perkusji dr. hab. Piotra Biskupskiego (2020 r., magister) oraz prof. Piotra Sutta (2018, licencjat), dodatkowo edukację artystyczną w zakresie sztuki muzycznej (2018 r., licencjat). Obecnie jest studentką ostatniego roku studiów magisterskich (dyrygentura symfoniczno-operowa) w klasie dyrygentury prof. Jerzego Swobody. Na swym koncie ma liczne prawykonania dzieł kompozytorów współczesnych, które prezentowała na Festiwalu Cinegria, Musica Moderna w Łodzi, Musica Privata w Łodzi, Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Współczesnej w Krakowie, Nowe Fale w Gdańsku, Muzyka naszych czasów, Warszawska Jesień w ramach polsko-niemieckich warsztatów muzycznych pod kierunkiem Rudigera Bohna. W 2019 r. występowała wraz z Polską Operą Królewską na III Międzynarodowym Festiwalu Grand Operafest Tulchyn 2019 pod batutą Dawida Runtza. W 2018 r. jako solistka reprezentowała klasę perkusji podczas Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej „Polska sztuka perkusyjna dziś i jutro” w Katowicach. Swoje umiejętności kształciła pod okiem wybitnych artystów m.in. Anders Astrand, Rudiger Bohn, Ignacio Ceballos Martin, Kai Stensgaard, Lawrence Ugwu, John Wooton, Rafał Jacek Delekta, Tomasz Bugaj, Vladimir Kiradjiev, Sławomir Kaczorowski, Wojciech Michniewski, Michał Nesterowicz, Jacek Rogala, Jerzy Swoboda, Marcin Stańczyk, Artur Zagajewski. Uczestniczyła w wielu kursach i warsztatach muzycznych w Polsce.
Od 2017 r. związana z Filharmonią Łódzką jako muzyk orkiestrowy. Współpracowała z Filharmonią Świętokrzyską im. Oskara Kolberga w Kielcach, Radomską Orkiestrą Kameralną, Polską Operą Królewską, Filharmonią Podkarpacką im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, Filharmonią Opolską im. Józefa Elsnera. W 2022 r. została zgłoszona do programu Dyrygent-Rezydent przez Filharmonię Podkarpacką.
Klaudia Mazur - dyrygent