Wspólne marzenia, pasje i sukcesy
Proponuję Państwu spotkanie z muzykami, którzy po studiach ukończonych w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie postanowili powrócić w rodzinne strony, aby prowadzić działalność artystyczną i pedagogiczną na Podkarpaciu. Moimi gośćmi są państwo Martyna i Dominik Lasotowie, którzy zgodzili się opowiedzieć, jak rozwijali i doskonalili swoje muzyczne pasje i jak je wspólnie realizują. Zapraszam do lektury.
Niedawno w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie odbył się spektakl opery Kamizelka skomponowanej przez Dominika Lasotę na podstawie noweli Bolesława Prusa. To było pierwsze wykonanie w Rzeszowie, a premiera odbyła się w pierwszej połowie bieżącego roku.
- Martyna Lasota: Premiera Kamizelki odbyła się w Zespole Szkół Muzycznych im. F. Chopina w Jarosławiu 9 maja. Do tej pory odbyło się pięć spektakli – trzy w Szkole Muzycznej w Jarosławiu, czwarty w Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu i piąty w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie.
Wykonawcami są młodzi adepci sztuki muzycznej związani z jarosławską Szkołą Muzyczną.
- Martyna: Kamizelka w pierwotnej odsłonie była słuchowiskiem radiowym, ale mój mąż postanowił ją przekształcić, rozbudować instrumentarium, dopisać partie wokalne, wprowadzić nowe elementy tak aby w ostatecznym kształcie powstała opera. Wszystkie zabiegi kompozytorskie prowadzone były z myślą o docelowych wykonawcach utworu, czyli zespołach muzycznych, które prowadzę w ZPSM im. F. Chopina w Jarosławiu: Orkiestrze oraz Chórze. Poza standardowymi instrumentami orkiestrowymi pojawiły się też dodatkowe, dzięki temu w przedstawieniu mogli wziąć udział także inni młodzi, zdolni uczniowie oraz nauczyciele jarosławskiej szkoły.
Poza uczniami jarosławskiej szkoły muzycznej – na scenie wystąpiły tancerki z Powiatowego Ogniska Baletowego im. L. Nartowskiej w Jarosławiu – przygotowane przez Izabelę Krygowską.
Z rozmów z pracownikami szkoły muzycznej i ogniska baletowego dowiedziałam się, że tego typu wydarzenie – łączące kilka różnych instytucji artystycznych (poza szkołami artystycznymi w realizację opery zaangażowane było także Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu, Jarosławski Ośrodek Kultury i Sztuki oraz Muzeum Kamienica Orsettich) – odbyło się po raz pierwszy w historii miasta. Skala tak dużego zainteresowania wydarzeniem ze strony mieszkańców zaskoczyła chyba nas wszystkich. Mimo trzykrotnej prezentacji utworu – sala koncertowa ZPSM w Jarosławia – trzykrotnie była wypełniona po brzegi.
Dla najmłodszych wykonawców z pewnością udział w przygotowaniach i spektaklach był dużym wyzwaniem i całkowicie nową przygodą artystyczną, a dla nauczycieli wspomagających orkiestrę miłym urozmaiceniem codziennej pracy dydaktycznej.
Martyna Lasota - dyrygent podczas spoktaklu opery Kamizelka w Jarosławiu
Dużo dodatkowej pracy i czasu musieli poświęcić także członkowie orkiestry i chóru. Poprzeczka została postawiona wysoko.
- Martyna: Ostateczny rezultat w postaci przedstawienia operowego był efektem wielu czynników i wieloetapowej pracy. Poza przygotowaniem partytury i opracowaniem jej na potrzeby prowadzenia prób, nasze przygotowania z zespołami muzycznymi rozpoczęły się już kilka miesięcy przed majową premierą. Pracowałam najpierw oddzielnie z chórem i z orkiestrą. Im bliżej premiery opery tym wykonawców na próbach pojawiało się coraz więcej i zaczęliśmy próby łączone, na które także zapraszałam tancerki. Końcem marca rozpoczęły się wspólne próby orkiestry, chóru oraz tancerek. Myślę, że dla wszystkich uczestników było to wręcz ekscytujące doświadczenie. Dotychczas tancerki ćwiczyły do odtwarzanej z płyty muzyki, orkiestra każdy koncert wykonywała z tego samego miejsca, a chórzystki w trakcie wykonywania swoich partii nie realizowały gry aktorskiej.
Myślę, że doświadczenia z prób i przygotowań do scenicznej premiery były atrakcyjne dla wszystkich wykonawców.
Poproszę teraz kompozytora przybliżenie nam, kiedy zaczął Pan pracę nad Kamizelką - jak wspomniała pani Martyna, najpierw powstało słuchowisko radiowe.
- Dominik Lasota: Kilka lat temu, w ramach pracy na Uniwersytecie Rzeszowskim przygotowywałem słuchowisko radiowe o nazwie Kamizelka. Cały projekt składał się ze zbioru kameralnych utworów instrumentalnych oraz dwóch fragmentów chóralnych, pomiędzy którymi wplecione były nagrania lektorskie opowiadające historię bohaterów noweli Bolesława Prusa. Dyrygentem odpowiadającym za całokształt artystyczny tego słuchowiska była dr hab. Anna Marek-Kamińska, prof. UR. Gorące przyjęcie słuchaczy i liczne pozytywne komentarze zachęciły mnie do poszukiwań nad sposobem scenicznej prezentacji tej muzyki.
Końcem ubiegłego roku, obserwując dynamiczny rozwój artystyczny i muzyczny podopiecznych mojej żony, pomyślałem o rozbudowaniu utworu i przeniesieniu fundamentów słuchowiska na grunt muzyki operowej. Przekształcenie kameralnej formy w przedstawienie operowe było w pewnym sensie stworzeniem tej muzyki na nowo. Za sprawą rozbudowanej instrumentacji, zwiększenia ilości części cyklu, pojawiających się partii wokalnych, a także wydłużonych przerywników muzycznych Kamizelka zyskała zupełnie inną formę i inny kształt. Tym razem 70 minutowego przedstawienia operowego.
Przyglądając się przygotowaniom do opery już wiedziałem, że spełniło się moje marzenie. Sala koncertowa szkoły muzycznej zamieniła się na ten czas w mini teatr operowy. Na scenie pojawiły się rekwizyty: obrazy, maszyna do szycia, zabytkowe meble, antyki, archiwalne gazety, manekiny i wiele innych. Orkiestra przeniosła się z centrum sceny sali koncertowej na przedscenie – nawiązując do przestrzeni operowego orchestronu. Każdy z wykonawców miał swój zbindowany kilkudziesięciostronicowy komplet nut, a na wszystkich pulpitach pojawiły się specjalne lampki orkiestrowe.
Warto dodać, że realizacja tego typu zabiegów była możliwa dzięki bardzo dobrej infrastrukturze Szkoły Muzycznej w Jarosławiu, dużej sceny, zaplecza, wygodnej garderoby, instrumentów w bardzo dobrym stanie technicznym i życzliwości wszystkich pracowników.
Dużą radość sprawiło mi zachęcanie młodych ludzi do udziału w tym projekcie, pokazanie im namiastki życia artysty. Dla wszystkich dzieci udział w tego typu wydarzeniu był absolutną nowością i sporym wyzwaniem. Obserwacja zaangażowania i entuzjazmu, ale także satysfakcji i dojrzałości artystycznej szczególnie tych najmłodszych wykonawców nie raz sprowokowała u mnie łzę wzruszenia.
Do głównych partii wokalnych potrzebni byli zawodowi śpiewacy.
- Dominik: Do wykonania partii solowych - wspólnie z małżonką - zaprosiliśmy Jadwigę Kot-Ochał – na co dzień związaną z Podkarpackim Teatrem Muzycznym „Halka”, nauczycielkę śpiewu w ZSM nr 1 w Rzeszowie oraz profesora Jacka Ścibora – świetnego tenora koncertującego w całej Polsce, a jednocześnie pedagoga Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Gdy tylko uzyskaliśmy ich akceptację, rozpocząłem przygotowanie solowych partii wokalnych pisanych wprost dla nich. Ze względu na długoletnią znajomość, a także wiele wspólnych projektów bardzo dobrze znam walory i specyfikę brzmienia ich głosów. Jadzi zadedykowałem mój cykl pieśni na kwintet smyczkowy i sopran – prawykonany podczas festiwalu Przemyska Jesień Muzyczna kilka lat temu, a z Jackiem nie tak dawno miałem przyjemność nagrywać płytę „Treny” z cyklem moich kompozycji do słów Jana Kochanowskiego.
Znając warsztat i kompetencje solistów mogłem pozwolić sobie o rozbudowanie partii solowych o trudniejsze elementy: większe skoki interwałowe, inny rodzaj rytmiki, używanie skrajnych rejestrów głosowych, ale także uwypuklenie najmocniejszych stron barwy ich głosów.
Jacek Ścibor - tenor i Jadwiga Kot-Ochał podczas spektaklu opery Kamizelka w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie
Tradycyjne opery mają trochę inną formę – dzielą się na akty. Kamizelka podzielona jest na 18 obrazów.
- Dominik: Wykonanie całej opery zajmuje około 65 do 70 minut – wszystko zależne jest od interpretacji poszczególnych części. Podczas pracy nad przekształceniem utworu zastanawiałem się czy nie dokonać podziału na I i II akt, ale niestety kwestie praktyczne skłoniły mnie do zaniechania tego działania. Na wielu podkarpackich estradach nie mamy kotar zasłaniających scenę, pozwalających na szybką zmianę rekwizytów aktorów. W przypadku większej formy należałoby też przewidzieć dodatkową scenografię, projekcje multimedialne, elementy oświetlenia oraz wiele innych czynników tak aby odbiorca nie czuł się znudzony i nie był zawiedziony statecznością wystroju. Stworzenie dodatkowego aktu z pewnością bardzo mocno rozbudowałoby cały utwór, ale jednocześnie utrudniło jego sprawną realizację.
Podział na akty zastąpiony został kolorami – białym i czarnym.
- Dominik: Scenografia podczas całego spektaklu operowego nie ulegała zmianie. Natomiast ze względu na fakt realizacji opery na trzech różnych salach koncertowych, za każdym razem w wystroju „kamizelkowego” wnętrza pojawiały się nowe elementy takie jak: antyki, meble, sofy, krzesła, komody itd. Poza stateczną scenografią podczas przedstawienia, dużą zmienność i ożywienie wprowadzały wizualizacje przygotowane przez Alicję Tarnawską, a także oświetlenie.
W nieformalny sposób akcja dramaturgiczna opery dzieli się na dwie części: część rozkwitu małżeńskiej miłości oraz moment pojawiającej się śmiertelnej choroby głównego bohatera.
W sposób symboliczny zostało to przedstawione za sprawą skrajnych kolorów garderoby solistów, tancerek oraz chórzystek (białych i czarnych ubrań).
Opera jest dobrze przygotowana i może być jeszcze wiele razy wystawiona.
- Dominik: Organizując kolejne przedstawienia opery, na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu oraz w Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie byliśmy bardzo ciekawi, czy słuchacze z innych miast (spoza Jarosławia) będą zainteresowani Kamizelką. Ku naszej radości i satysfakcji zarówno przemyska jak i rzeszowska publiczność dopisała w pełni.
Za sprawą 5 spektakli operowych, wywiadów radiowych i prezentacji nagrań telewizyjnych, relacji prasowych oraz fragmentów udostępnionych w serwisach muzycznych „Kamizelka” trafiła do ponad kilkunastu tysięcy odbiorców, a wejściówki każdego spektaklu rozchodziły się w ekspresowym tempie. Mamy nadzieję na kontynuację w przyszłości muzycznej wędrówki Kamizelki po kolejnych salach koncertowych nie tylko podkarpackich.
Wszyscy wykonawcy i twórcy bardzo mocno zaangażowali się w organizację tych spektakli i włożyli w nie bardzo dużo serca. Każda prezentacja opery to szereg działań organizacyjnych: przygotowanie sceny, gromadzenie i wypożyczenie rekwizytów, promocja medialna, przewiezienie instrumentów i elementów scenografii, zaplanowania harmonogramu całego dnia dla wykonawców, wspólna pizza w przerwie między próbą a spektaklem oraz wiele innych. Nie udałoby się to wszystko, gdyby nie pomoc wspaniałych ludzi, nauczycieli i rodziców młodzieży ZPSM w Jarosławiu. A co do kolejnych przedstawień opery to czas pokaże co przyniesie przyszłość.
Kamizelka ma nie do przecenienia wartości edukacyjne dla młodzieży, bo jest ona oparta na noweli Bolesława Prusa, oraz fakt, że uczniowie czynnie uczestniczą w tworzeniu spektaklu.
- Martyna: Podczas całego spektaklu wokalistom i tancerkom towarzyszy orkiestra.
To duże wyzwanie biorąc pod uwagę młody wiek wykonawców. Ponad 18 utworów i 70 minut różnorodnej muzyki, wymagające każdorazowo koncentracji na innych elementach wykonawczych. Z jednej strony mamy szybkie przebiegi rytmiczne, z drugiej subtelne frazy dźwiękowe, innym razem trzymanie długich nut czy operowanie skrajnymi rejestrami dynamicznymi.
Wszystkie te zabiegi wymagają olbrzymiego skupienia. Dochodzi do tego jeszcze ciągłość akcji dramaturgicznej i brak dłuższych przerw między kolejnymi częściami. To duży wysiłek dla młodych wykonawców, ale z drugiej strony dzięki temu bardzo szybko rozwijają swoją technikę gry i myślenia muzycznego. Dużym wyzwaniem było także niestandardowe umieszczenie na podsceniu oraz szybka umiejętność adaptacji akustycznej w trzech różnych salach, o różnych pogłosach, różnej długości sceny.
Co do samej fabuły, to z pewnością możliwość aktorskiej i muzycznej prezentacji Kamizelki Bolesława Prusa przyczyniła się do lepszego zrozumienia historii i przesłania wynikającego z treści noweli. Podział na poszczególne sceny, zmiana garderoby podczas spektaklu, elementy wystroju i scenografii oraz rekwizyty aktorskie z pewnością poruszają wyobraźnię nie tylko odbiorców, ale przede wszystkim wykonawców, którzy na czas prób przenoszą się za sprawą wyobraźni do kamienicy, w której mieszkali głowni bohaterowie opery.
Wszystkie fragmenty chóralne były wykonywane bez nut – więc – siłą rzeczy, wszystkie chórzystki poznały na pamięć spore części tekstu noweli.
Poprzednie spektakle były też tak gorąco oklaskiwane jak w Rzeszowie?
- Martyna: Tak, po każdym spektaklu usłyszeliśmy dużo pozytywnych opinii i ciepłych słów od publiczności, która podchodziła zarówno do muzyków, jak i do organizatorów wydarzenia. Owacje na stojąco, gorące oklaski i prośby o bisy także były dowodem wielkiego uznania. Za sprawą akcji dramaturgicznej i gradacji emocji stworzyliśmy nić porozumienia między wykonawcami, a odbiorcami utworu. W ten sposób nasi słuchacze, ocierając łzę wzruszenia po finale z przesłaniem nadziei i optymizmu – podczas którego wszyscy bohaterowie są na scenie – dawali upust swoim emocjom głośno bijąc brawa i krzycząc „bis”. To bardzo miłe uczucie, które szczególnie ważne jest dla uczniów, którzy wchodzą w świat muzyczny. Ich radość po występach oraz smutek po zakończeniu ostatniego spektaklu spowodowany brakiem kontynuacji trasy koncertowej – był nie do przecenienia, a dla mnie jako dyrygentki dowodem na słuszność podejmowanych inicjatyw artystycznych.
- Dominik: Kiedy okazało się, że Kamizelka zostanie wystawiona w ramach jarosławskiego Festiwalu im. Jana Kusiewicza to prawie dwa tygodnie przed sztuką zniknęły wszystkie wejściówki. Podobna sytuacja miała miejsce na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu. Podczas piątego spektaklu – w Wojewódzkim Domu Kultury kilka minut przed 18.00 obsługa Sali poinformowała nas, że wszystkie miejsca na widowni zostały już wypełnione. Te przykłady świadczą o dużym zainteresowaniu i bardzo radują wszystkich artystów i organizatorów. Z jednej strony występowaliśmy więc na jarosławskim festiwalu, z drugiej strony byliśmy umieszczeni w kalendarzu imprez przemyskiego zamku między wydarzeniami o młodzieżowym charakterze, z trzeciej strony - ostatnie przedstawienie w Rzeszowskim WDK zostało zorganizowane z ramach Dnia Seniora.
Dopiero po realizacji wszystkich spektakli uświadomiliśmy sobie, że tematy poruszane w Kamizelce – motyw miłości, trosk życia codziennego i problemów związanych z chorobą jest uniwersalny zarówno dla młodych ludzi, a także w pełni dojrzałych i starszego pokolenia. Wszystkich wzruszały teksty o wzajemnej, pozbawionej uwarunkowań, czystej, pięknej miłości.
Chór Żeński Państwowej Szkoły Muzycznej II st. w Jarosławiu podczas spektaklu opery Kamizelka
Należycie Państwo do młodego pokolenia, ale macie już spore doświadczenie w dziedzinie tworzenia i organizacji różnych wydarzeń muzycznych, a wszystko zaczęło się jeszcze w czasie studiów w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Pani Martyna z wyróżnieniem ukończyła studia na Wydziale Dyrygentury Chóralnej oraz Teorii Muzyki.
- Martyna: Od początku studiów miałam okazję uczestniczyć w próbach i występach różnych zespołów muzycznych. Pełniłam funkcję asystenta dyrygenta chóru Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie, ale również prowadziłam warsztaty muzyczne dotyczące emisji głosu w wielu innych zespołach. Miałam także okazję przez jeden sezon zastępować kierownika muzycznego Zespołu Pieśni i Tańca Politechniki Warszawskiej podczas organizowanych koncertów i wydarzeń. Śpiewałam jako chórzystka i solistka w wielu zespołach i podczas rozmaitych koncertów. Brałam udział jako dyrygentka w wielu konferencjach i kursach muzycznych.
To szerokie spektrum działalności i zebrane doświadczenia mogę obecnie wykorzystać podczas pracy z młodzieżą ZPSM w Jarosławiu.
- Dominik: Muszę dodać, że jeden z pierwszych, ważniejszych koncertów mojej żony – jako solistki – wokalistki (uczennicy wydziału wokalnego ZSM nr 1 w Rzeszowie) stojącej przed kameralną orkiestrą Spiccato – odbył się właśnie na scenie Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie ponad 12 lat temu. Śpiewała wówczas „Dumkę na dwa serca” w mojej aranżacji. Po dwunastu latach Martyna wróciła na scenę WDK w zupełnie innej roli tym razem jako dyrygent i organizator pracy ponad 50 artystów. Na szczęście pomimo upływu czasu kompozytor i aranżer pozostał ten sam ?.
Jak zaczęła się Pani przygoda z muzyką?
- Martyna: Od dziecka lubiłam śpiewać i próbowałam grać na różnych instrumentach. Swoją muzyczną edukację rozpoczęłam od gry na fortepianie w Szkole Muzycznej I stopnia w Łańcucie. Drugi stopień szkoły muzycznej ukończyłam na wydziale wokalnym Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie. Podczas studiów planowałam skupi się głównie na śpiewie chóralnym, ale życie niesie z sobą różne wyzwania i teraz bardzo cenię sobie fakt, że zajęłam się również muzyką instrumentalną. Cieszę się, że zanim związałam się z orkiestrą ZPSM im F. Chopina w Jarosławiu miałam możliwość praktyki dyrygenckiej z innymi zespołami wokalnymi i instrumentalnymi.
Aktualnie pracuję w Jarosławiu i prowadzę orkiestrę w szkole I stopnia, orkiestrę i chór w szkole II stopnia, w sumie trzy zespoły.
Zespoły szkolne mają to do siebie, że co roku zmienia się ich skład – odchodzą dyplomanci, a przychodzą uczniowie klas pierwszych. Z jednej strony jest więc problem ze stabilizacją poziomu artystycznego, z drugiej strony nie ma miejsca na nudę i to prowokuje dyrygenta do nieustannych poszukiwań repertuaru i adaptacji do zastanych możliwości.
Mam wielką satysfakcję, że udało się młodych ludzi zarazić pasją do wykonawstwa muzyki – sami pytają, kiedy będzie kolejny koncert, bo chcą z nami wystąpić. Podczas wszystkich spektakli w składzie orkiestrowym znaleźli się także absolwenci szkoły muzycznej, którzy mimo zakończonej już edukacji i codziennych obowiązków znaleźli czas i chęć do uczestniczenia w „kamizelkowej” przygodzie.
To jest bardzo, bardzo miłe.
Jeżeli dobrze pamiętam Pan Dominik Lasota jako mały chłopiec zafascynowany był śpiewem w chórze.
- Dominik: Wszystko zaczęło się od muzyki chóralnej i śpiewu w chórze Pueri Cantores Resovienses, później zacząłem uczyć się grać na skrzypcach w ZSM nr 1 w Rzeszowie. Po zdaniu matury postanowiłem, że nie będę kontynuował nauki na wydziale instrumentalnym, a będę ubiegał się o przyjęcie na studia z zakresu kompozycji. Zostałem przyjęty na takie studia w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Myśląc o dalszym i bardziej kompleksowym rozwoju postanowiłem podjąć studia na drugim kierunku – Prowadzenie Zespołów Muzycznych. Dzięki temu mam szerszą perspektywę nie tylko jako twórca, ale i wykonawca.
Ukończyłem kompozycję i dyrygenturę, a następnie, również na UMFC zostałem doktorantem i w 2022 roku pod skrzydłami profesora Pawła Łukaszewskiego obroniłem pracę doktorską.
Jeśli pamięć mnie nie myli, to kompozycja fascynowała Pana wcześniej - kiedy był Pan uczniem Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie.
- Dominik: To prawda. Bardzo dużo zawdzięczam dyrygentce Małgorzacie Walkiewicz, która umożliwiła mi jeszcze w czasie nauki w Liceum Muzycznym w Rzeszowie, zaprezentowanie publicznie moich kompozycji. Były to utwory chóralne – najpierw pojedyncze utwory, a później msze skomponowane i wykonywane podczas różnych uroczystości szkolnych i koncertów w ramach współpracy międzynarodowych. Były to niezwykłe doświadczenia praktyki muzycznej. Jako chórzysta obserwowałem pozostałych kolegów i koleżanki wykonujących moją muzykę i mogłem przekonać się, co jest wygodne i ciekawe do śpiewania, a co trudniejsze. Po prezentacji pierwszych utworów podjąłem decyzję, że zostanę kompozytorem i zacząłem się kształcić w tym kierunku. Prawdopodobnie, gdyby nie ten splot wydarzeń – moja droga życiowa wyglądałaby zupełnie inaczej.
Opera, o której dzisiaj rozmawiamy stanowi w pewien sposób małe podsumowanie mojej dotychczasowej działalności. Na liście publicznych prezentacji mojej muzyki była setnym wykonanym utworem. Po pierwszych krótkich utworach chóralnych zacząłem tworzyć większe formy muzyczne, a na przestrzeni kolejnych lat starałem się poszerzać swoją wiedzę i ulepszać warsztat kompozytorski. W ten sposób powstały większe formy chóralne, oratoria, kantaty, koncerty instrumentalne, cykle i zbiory utworów kameralnych i wokalnych. W międzyczasie przygotowałem ponad 250 opracowań orkiestrowych i aranżacji chóralnych na rozmaite składy wykonawcze.
Oczywiście to są tylko liczbowe statystyki, ale do tej pory moje kompozycje ukazały się na 22 płytach, z czego aż 7 to płyty poświęcone jedynie mojej muzyce. Z dużą satysfakcją przyjmuję fakt, że po kilku latach od premiery, moje utwory dalej są wykonywane i grane, można je usłyszeć w nowych interpretacjach i żyją swoim życiem.
Nie tak dawno Pana imię i nazwisko było bardzo często wymieniane, bo powierzono Panu skomponowanie hymnu na Krajowy Kongres Federacji Chórów” Pueri Cantores”. Skomponował Pan hymn Da Pacem Domine, który został wykonany przez 1200 chórzystów oraz muzyków Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej. Wielu uczestników tego wydarzenia, a także rzeszowian pamięta go doskonale.
- Dominik: Do tej pory doliczyłem się ponad 150-ciu wykonań tego utworu. Partytura została wydana czterokrotnie, a nagranie tego utworu pojawiło się na trzech albo czterech pozycjach fonograficznych. Utwór był wykonywany w Polsce, ale także za granicą na Ukrainie, w Białorusi, Czechach, Niemczech, Austrii i we Włoszech. Po kilku latach od premiery tego hymnu, często znajduję różne wykonania, różne interpretacje w wielu serwisach muzycznych. Samo doświadczenie wykonania mojej kompozycji przez ponad 1000 osób na raz, było czymś, co zdarza się prawdopodobnie raz w życiu, a teraz co jakiś czas miło mi powrócić do tego utworu.
Komponuje Pan utwory solowe, kameralne, symfoniczne, oratoryjno-kantatowe, multimedialne, pisał Pan dla potrzeb filmu. Trudno wymienić wszystkie utwory, ale utkwiły mi w pamięci niedawne prawykonania w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.
- Dominik: Myśli pani o Koncercie akordeonowym i cyklu kameralnych utworów inspirowanych twórczością malarską Wojciecha Fangora. To była ciekawa historia, ponieważ z solistką Weroniką Surą znamy się już ponad 20 lat. Razem chodziliśmy do szkoły muzycznej, razem studiowaliśmy na UMFC w Warszawie. Już podczas studiów w Warszawie Weronika – jako świetna akordeonistka - kilka razy dokonywała prawykonań moich utworów i nagrywała moją muzykę filmową.
W momencie, kiedy została doktorantką Uniwersytetu Rzeszowskiego, stwierdziła, że bardzo chce nagrać nowy utwór - coś, co będzie nową pozycją fonograficzną na rynku i był to Koncert akordeonowy, który dla niej napisałem. Jest to utwór wirtuozowski, trudny technicznie dający możliwość popisu solistce – doktorantce. Starałem się też, żeby to był utwór atrakcyjny dla przeciętnego słuchacza – melomana (niekoniecznie wykształconego muzyka), który w sposób naturalny będzie odbierał piękno muzyki i estetykę tej kompozycji. W ten sposób powstała pierwsza część płyty, czyli Koncert akordeonowy. Do nagrania i do prawykonania tego utworu zaprosiliśmy Sławka Wróblewskiego - świetnego dyrygenta, mojego profesora z czasów studiów na UMFC. Druga część płyty, to utwór kameralny Circles, ilustracyjny w innej scenerii i kolorycie muzycznym.
Podziękowania dla wykonawców - Marcin Kasprzyk - fortepian, Dominik Lasota - kompozytor, Jadwiga Kot Ochał - sopran, Martyna Lasota - dyrygent , Jacek Ścibor - tenor
Jak powstają Pana utwory?
- Dominik: Najpierw w mojej głowie pojawia się jakiś pomysł i idea. Uwielbiam obserwować otaczającą rzeczywistość, zapisuję dużo motywów, pomysłów muzycznych, założeń kompozytorskich, przemyśleń i refleksji, czegoś co jest wstępną wizją dzieła. Na kolejnych etapach pojawia się tradycyjna praca kompozytorska, czyli zapisywanie tekstu muzycznego, jego edycja, korekty…
Bardzo często też pierwszy impuls dotyczący utworu pojawia się podczas rozmów dotyczących zamówień kompozytorskich – np. zgłaszająca się instytucja czy konkretni wykonawcy z prośbą o skomponowanie dla nich utworu mają już jakieś pierwsze pomysły dotyczące idei przedsięwzięcia. Wówczas podczas wspólnych spotkań i rozmów pojawia się dużo najważniejszych wytycznych dotyczących ostatecznego kształtu muzyki.
Korzysta Pan z pomocy żony?
- Dominik: Przy okazji pisania aranżacji oraz komponowania bardzo często. Żona jest moim surowym edytorem i korektorem, bo znajduje wszystkie błędy edycyjne, które pojawiają się w partyturach. Dlatego gdy partytura jest już gotowa, to przed oddaniem jej wykonawcom, żona ją sprawdza. Bardzo dużą pomoc otrzymuję od niej podczas tworzeniu materiałów wykonawczych moich partytur. Przygotowując duże formy wokalno-instrumentalne takie jak np. oratorium, którego partytura ma ponad 400 stron, to głosów orkiestrowych jest zazwyczaj około trzy razy więcej.
Doskonale się rozumiemy, bo jesteśmy muzykami i zarówno ja rozumiem jej pomysły czy wizje podczas prób i mogę po cichu, z boku jej doradzić, zarówno moja żona stara się być wyrozumiała wobec rozmaitych stanów emocjonalnych, momentów wzruszenia, czy zwiększonej energii, które towarzyszą podczas komponowania.
- Martyna: Zazwyczaj wydaję pierwsze opinie na temat różnych pomysłów, które mąż notuje – czasami są one pochlebne a czasami mniej. Zawsze staram się wypowiadać swoje spostrzeżenia z wielką delikatnością. W wielu sytuacjach to zewnętrzne oko, popatrzenie od strony wykonawczej, dyrygenckiej na utwory, które mąż pisze pozwalają mu na skonfrontowanie jego kompozytorskich wizji.
Ważne, żeby podczas wszelkich konsultacji panowała harmonia nie tylko w powstającym utworze.
- Dominik: Bardzo ważna i cenna w naszych wzajemnych relacjach jest komunikacja. Bywa, że prezentując jakiś utwór mojej żonie słucham jej rad i obserwuję jej reakcje. Kiedy mówi, że coś nie do końca jest zrozumiałe albo kiedy odbiera coś entuzjastycznie to jest to dla mnie dużą wskazówką przed przekazaniem partytury wykonawcom.
W przypadku prowadzonych przez Martynę zespołów niestety często pojawiają się problemy osobowe w składach orkiestrowych czy chóralnych. Aby nie rezygnować z udziału w koncercie czy festiwalu każdorazowo mogę przeinstrumentować partyturę i dostosować ją do nowych okoliczności. W ciągu kilku lat działalności artystycznej mojej żony, przygotowałem bardzo dużo aranżacji dla jej zespołów. Były to kolędy, utwory patriotyczne, ale także muzyka klasyczna, muzyka rozrywkowa i filmowa. Często składy instrumentalne zespołów powstają o nietypowe dla orkiestry instrumenty. Dzięki temu wiedząc, że w szkole jest grupa świetnych akordeonistów, saksofonistów czy pianistów – można te instrumenty dodać do składu orkiestrowego. To w klasycznej partyturze nie ma miejsca.
W obsadzie wykonawczej Kamizelki znajduje się fortepian, akordeon, saksofon i gitara więc instrumenty, których nie znajdziemy w tradycyjnej orkiestrze. Z jednej strony dużym wyzwaniem było stworzenie spójnej całości wobec instrumentów o tak różnych rodzajach brzmienia, amplitudach głośności i połączenia ich razem z instrumentami smyczkowymi czy perkusją, z drugiej zaś stworzyło to niespotykane zestawienie barwowe, a mi dało możliwość do skorzystania z fantazji muzycznej.
Życzę Państwu dalszej owocnej współpracy artystycznej. Panu życzę wielu zamówień, bo one inspirują do pracy i gwarantują stabilizację finansową rodziny, aby tworzona oraz wykonywana muzyka przynosiła Państwu radość i satysfakcję.
Zofia Stopińska
Wszyscy wykonawcy przedstawień "Kamizelka"
Jadwiga Kot-Ochał – sopran
Jacek Ścibor – tenor
Marcin Kasprzyk – fortepian
Orkiestra Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Jarosławiu:
Flet I – Weronika Korczyńska
Flet II – Maja Korczewska
Klarnet – Kamil Kosteczko
Saksofon – Sebastian Zamróz
Trąbka – Franciszek Krygowski
Akordeon – Miłosz Stańko, Paweł Domański
Gitara – Agnieszka Kamińska
Perkusja – Viktoria Bochno
Skrzypce I – Justyna Brzyska, Alicja Tarnawska, Julia Gołda, Julia Surmacz, Krzysztof Swoboda, Hiacynta Nowak
Skrzypce II – Patrycja Pelc, Jagoda Potoczny, Dorota Machała, Zuzanna Zięba, Emilia Seremak
Wiolonczele – Lena Baran, Natalia Kołcz, Agnieszka Glazar-Mazurek, Maria Wiśniewska, Oliwia Zuchowska
Chór Żeński Państwowej Szkoły Muzycznej II st. w Jarosławiu:
Gabriela Kowalik, Dagmara Kłak, Julia Kłak, Natalia Matusz, Joanna Jamrozik,
Małgorzata Szczotka, Weronika Baran, Milena Lasek, Zuzanna Dyjor, Barbara
Markowska, Martyna Kulczycka, Barbara Lewandowska, Magdalena Małka, Julia Szczepanik
Tancerki Powiatowego Ogniska Baletowego w Jarosławiu:
Paulina Kudyba, Aleksandra Mucha, Karolina Skop, Karolina Hass
Martyna Lasota – dyrygent
Izabela Krygowska – choreograf
Alicja Tarnawska – wizualizacje
Opera Kameralna Kamizelka – Dominik Lasota – kompozytor