Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej zaprasza

Festiwal BRAVO MAESTRO w Kąśnej Dolnej
pod honorowym patronatem Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
23-25 sierpnia 2024
Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

      W dniach od 23 do 25 sierpnia w Kąśnej Dolnej odbędzie się kolejna edycja Festiwalu Bravo Maestro, który od lat zajmuje ważne miejsce na muzycznej mapie Polski i w sercach melomanów.

      Wydarzenie zainauguruje 23 lipca wersja koncertowa „Cyganerii” Giacomo Pucciniego w wykonaniu studentów Wydziału Wokalno-Aktorskiego Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach. To dzieło ponadczasowe, jedno z najbardziej cenionych w repertuarze światowych scen operowych, opowiadające o życiu artystycznej paryskiej bohemy. Łączy w sobie muzykę jednego z najznakomitszych kompozytorów gatunku i uniwersalną historię bohaterów. Dzięki temu mimo upływu czasu mocno rezonuje z odbiorcą także dzisiaj. Wystąpią: Michał Ryguła (Rodolfo), Martin Filipiak (Marcello), Benedykt Szostok (Schaunard), Adam Janik (Colline), Monika Radecka (Mimi), Barbara Mościcka (Musetta), Marcin Konopacki (Alcindoro, Benoit) i Wojciech Przemyk (Parpignol).

       Drugi festiwalowy wieczór 24 sierpnia poświęcony będzie muzycznym tematom filmowym. „Muzyczne ścieżki wielkiego ekranu” to program, w który wpisują się utwory Wojciecha Kilara, Ennio Morricone, Hansa Zimmera, Jerzego Matuszkiewicza czy Henryka Kuźniaka. Muzyka filmowa splecie się tu z „Bajkami” – poezją ks. Mieczysława Malińskiego. Wystąpią: Maciej Zakościelny (recytacje, skrzypce), Roman Widaszek (klarnet), Magdalena Duś (fortepian) oraz Kwintet Śląskich Kameralistów w składzie: Dariusz Zboch (skrzypce), Jakub Łysik (skrzypce), Jarosław Marzec (altówka), Katarzyna Biedrowska (wiolonczela), Dawid Lewandowski (kontrabas).

       Finałowy koncert w niedzielę 25 sierpnia to tradycyjny „Maraton muzyczny”, którego tegoroczny program koncentruje się na tańcach świata. Usłyszymy Suity Jana Sebastiana Bacha, tańce węgierskie i rumuńskie, dzieła Fryderyka Chopina z motywami tanecznymi, ravelowskie Bolero i argentyńskie tanga. Ostatnim wykonanym tańcem będzie oczywiście „Czardasz” Vittorio Montiego – utwór, który od 1996 roku stanowi grande finale nie tylko wieczoru, ale i całego festiwalu. Wystąpią: Katarzyna Duda (skrzypce), Janusz Wawrowski (skrzypce), Michał Zaborski (altówka), Karol Marianowski (wiolonczela), Adrian Janda (klarnet), Klaudiusz Baran (akordeon, bandoneon) i Robert Morawski (fortepian).

       Gospodynią festiwalowych wieczorów będzie Regina Gowarzewska.

       Festiwalowi towarzyszyć będzie wystawa makro fotografii minerałów i kamieni szlachetnych tarnowskiego artysty-plastyka Piotra Barszczowskiego. Cytując autora: „W minerałach i kamieniach szlachetnych natura uchwyciła nieprawdopodobne kompozycje milionów lat. Słowo kompozycje jest tu wspólne dla dźwięku i obrazu. Zjednoczona muzyka z plastyką mają ponadczasową moc”. Prace zostaną rozlosowane wśród publiczności podczas koncertów, a szczęśliwcy będą mogli zabrać je ze sobą do domów. Piotr Barszczowski jest również autorem identyfikacji wizualnej festiwalu.

        Bilety w cenie 60 zł w sprzedaży od 23 lipca na www.centrumpaderewskiego.pl lub w kasie koncertowej w Dworze Paderewskiego w Kąśnej Dolnej od poniedziałku do piątku w godz. 9.00-15.00.

        Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej jest instytucją kultury Powiatu Tarnowskiego współprowadzoną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

       tekst: Centrum Paderewskiego w Kąśnaj Dolnej

Bravo Maestro 2024 afisz B1

Z Romanem Peruckim o spełnionych marzeniach

      Przed nami bardzo interesujący koncert w leżajskiej bazylice Bernardynów w ramach XXXIII Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku, który rozpocznie się 22 lipca o 19.00. Wystąpią dwaj wybitni polscy artyści: Julian Gębalski – organy i Klaudiusz Baran – akordeon. Z pewnością koncert zostanie bardzo ciepło przyjęty.

      Ciągle jeszcze jestem pod wielkim wrażeniem koncertu, który odbył się w ramach tego Festiwalu 8 lipca 2024 roku, w wykonaniu opromienionego światową sławą organisty Romana Peruckiego oraz Marimbazii Duo w składzie: Paweł Dyyak i Jakub Kołodziejczyk. Długie i gorące brawa oraz owacja na stojąco były najlepszym dowodem, że publiczności koncert bardzo się podobał.

     Jestem szczęśliwa, że miałam okazję tego dnia zarejestrować rozmowę z prof. dr hab. Romanem Peruckim i mogę Państwa zaprosić na spotkanie z tym Artystą.

Dziękuje za wspaniały, wyjątkowy recital, podczas którego wypełniająca leżajską bazylikę publiczność mogła posłuchać brzmienia trzech instrumentów organowych znajdujących się na chórze organowym tej świątyni.
      - Piękne trzy instrumenty, w różnym stanie i pragnąłem je pokazać. Rozpocząłem od prezentacji największych organów znajdujących się w nawie głównej i wykonałem Fantazję i fugę g-moll BWV 542 Johanna Sebastiana Bacha, a potem w kaplicy św. Franciszka zabrzmiała muzyka z Tabulatury Gdańskiej (Anonim - Fantazja primi toni), żeby pokazać organy, które przepięknie brzmią i najwięcej mają z pierwotnej substancji zabytkowej.       Natomiast w kaplicy Matki Bożej wykonałem Correa de Araucho Tiento de medio registro de septimo tono. Kończącą mój recital Sonatę A-dur Feliksa Mendelssohna Bartholdy’ego wykonałem na dużych organach
Trzy różnorodne instrumenty i muzyka od XVI do XIX wieku, która na tych instrumentach brzmi znakomicie.

Cieszymy się, że Pan koncertuje w Leżajsku co dwa lub trzy lata.
      - Zawsze z radością tu wracam, bo to jest jedno z tych miejsc, które jest bardzo ważne nie tylko na mapie kultury Polski, ale również Europy. W Oliwie, Kamieniu Pomorskim i Leżajsku odbywają najważniejsze festiwale muzyki organowej w Polsce. Możliwość grania na organach leżajskich to dla mnie wielki zaszczyt. Panuje tutaj niepowtarzalna atmosfera. Klasztor położony na uboczu niewielkiej miejscowości urzeka pięknem i wspaniałymi zabytkami. Zaliczamy do nich także organy, które fascynują nie tylko pięknym prospektem, ale także brzemieniem.

Leżajsk organy 800                                                                                                                                                             Duże organy bazyliki OO. Bernardynów w Leżajsku, fot. Ryszard Węglarz

Wiem, że zawsze wakacje są dla Pana czasem letnich koncertów w kraju i za granicą.
      - Wczoraj grałem w Białymstoku, przedwczoraj w Bielsku-Białej, dzisiaj w Leżajsku, a w środę ruszamy w małżonką w długą trasę koncertową - od Lublina począwszy, poprzez Niemcy, Szwajcarię, a później wracamy do Polski – m.in. do Sandomierza, Tarnobrzega, Kazimierza Dolnego i do Pasłęka, gdzie jest pięknie zrekonstruowany instrument barokowy. Koncerty są tak zaplanowane, aby zdążyć z innymi pracami, które mam do wykonania w związku z prowadzeniem Filharmonii Bałtyckiej i pracą pedagogiczną. Studenci i uczniowie mają wakacje, ale Filharmonia nie – przez cały czas odbywają się koncerty Gdańskiego Lata Muzycznego i jest ich dosyć dużo.
Cieszymy się, że jest tak dużo festiwali i mamy mnóstwo zaproszeń, ale nie możemy wszystkich przyjąć i musimy wybierać, jednak obiecuję, że za dwa, trzy lata na pewno do Leżajska przyjadę.

Dodajmy jeszcze, że jest Pan szefem festiwali odbywających się w Oliwie, Gdańsku i innych pobliskich miejscowościach.
      - Te festiwale już się odbywają, ja już myślę o innych sprawach – o programach dzięki którym można pozyskać środki z Unii Europejskiej, o innych inicjatywach, które zaplanowane są na jesień i przyszły rok. Nawet jak jestem na urlopie, to ciągle o tym myślę.

Pamiętam, że przed laty rozmawiałam z Panem w Leżajsku i niedługo potem rozmawialiśmy w Gdańsku na temat nowej siedziby Filharmonii Bałtyckiej na Ołowiance. Nie bardzo wierzyłam, że tak szybko uda się zrealizować te zamierzenia. To wszystko, co Pan wtedy planował już zostało zrealizowane i działa.
      - Idea zrodziła się w mojej głowie w 1994 roku, a materializować się zaczęła w 1997, w 2002 roku już był pierwszy obiekt wybudowany, a w 2007 roku zakończyliśmy całość. Ponad 30 lat jestem dyrektorem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej i powoli należy myśleć o odejściu, ale chcemy dokończyć dzieło i odbudować jeszcze na nasze potrzeby obiekt z 1907 roku.

Odbywa się to chyba kosztem odpoczynku albo rodziny, bo przecież wszystko wymaga czasu i umiejętności organizacyjnych.
      - Ukończyłem podwójne studia – muzyczne i techniczne. Matematyczne myślenie, szybkie podejmowanie decyzji powodują, że mogę się skupić na kilku rzeczach naraz. Oprócz pracy na stanowisku dyrektora i działalności pedagogicznej są jeszcze koncerty. Wykonuję około 100 koncertów rocznie – solowych i kameralnych towarzysząc żonie, która jest skrzypaczką oraz znakomitemu fleciście Łukaszowi Długoszowi, a także z towarzyszeniem orkiestr. Uczestniczę również często w nagraniach płytowych. Organy są dla mnie kwintesencją. Ja się urodziłem z organami. Gra na organach zawsze była moim marzeniem. Każdy ma swoje marzenia i mogą się one spełnić jeżeli będziemy wytrwale pracowali.

Czy Pan wiedział, że w każdym miejscu, gdzie Pan zasiądzie przy instrumencie nazywającym się organy nawet ten sam utwór zabrzmi inaczej?
       - Nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Odkąd pamiętam w Oliwie zawsze odbywały się koncerty i różne prezentacje. Na organach grali często: mój Profesor Leon Bator, Stanisław Kwiatkowski i wielu innych… Chociaż koncerty odbywały się co godzinę zawsze były tłumy słuchaczy. Jako młody chłopiec siedziałem, słuchałem i marzyłem, że może kiedyś mnie także się uda tak zagrać.
Na początku szkoły średniej mogłem już te marzenia spełniać. Wkrótce znalazłem się w gronie osób prezentujących organy w Oliwie. To najlepszy dowód na to, że jeśli ktoś ma marzenia i nad nimi popracuje, to one się spełnią.

Ile płyt Pan nagrał?
       - Około czterdzieści – solowych, kameralnych – z Łukaszem Długoszem i z moją zoną Marią oraz z synem, a także z orkiestrami. Są na nich utrwalone utwory z różnych epok. Pamiętam, że moją solową płytę nagraną w kościele OO. Dominikanów w Gdańsku, z Messe pour les paroisses Françoisa Couperina, Bogdan Pociej uznał za najlepsze nagranie 1991 roku wydane w Polsce. Mam przepiękne wspomnienia związane z tym nagraniem, bo młodego człowieka możliwość zaprezentowania swoich umiejętności niezwykle motywuje do dalszej pracy nad rozwojem.
       Cały czas dążymy do osiągnięcia ideału, ale ten ideał jest coraz dalej. Im człowiek starszy, bardziej doświadczony, im więcej wie, tym więcej wie, że nie wie. To jest taki piękny zawód, że dobiegamy do peletonu, potem nawet prowadzimy, ale finałem jest ostatni koncert, który się zagra.
       Całe życie się dokształcamy, cały czas czegoś się uczymy, poznajemy i dlatego potrzebne są artystyczne podróże, podczas których poznajemy nową kulturę, nowe instrumenty, nowe utwory, sposób rejestrowania, sposób interpretacji. Cały czas wszystko się zmienia, bo nie ma jedynej interpretacji.
Dobrze pamiętam dokonane z prof. Piotrem Kusiewiczem przed laty nagranie z polskimi pieśniami, wydane jeszcze na kasetach. Długo szukaliśmy ideału wykonawczego. Dzisiaj te utwory są wykonywane, ale wtedy była to nieznana muzyka.

Leżajsk Festiwal 2024 Wnętrze Bazyliki fot. Ryszard WęglarzWnętrze bazyliki OO. Bernardynów w Leżajsku, nawa główna, fot. Ryszard Węglarz

Wiele Pan działa na rzecz popularyzowania nowszej muzyki.
       - To prawda, że nie tylko zajmuję się muzyką dawną, romantyczną, ale również wykonuję wiele utworów kompozytorów współczesnych. Z Łukaszem Długoszem i żoną Marią, mamy sporo propozycji prawykonania utworów. Jednym z nich jest przepiękna Suita w stylu francuskim Zbigniewa Kruczka
       Kompozytorzy nie chcą tworzyć nowych dzieł do szuflady, chcą, aby ich utwory żyły, były wykonywane. Do tego potrzebni są dobrzy muzycy, którzy mają ogromny wpływ na wykonanie dzieła. Podczas pierwszych spotkań oraz prób z udziałem kompozytora, zazwyczaj wpływamy na siebie wzajemnie i w ten sposób najczęściej powstaje ostateczny kształt dzieła.
Dzieło powstaje także podczas koncertu lub nagrania, bowiem wtedy wykonawcy dają z siebie wszystko. Często dopiero wtedy kompozytorzy zauważają, jak bogatym instrumentem są organy. To jest po prostu duża orkiestra i można wytworzyć wszystko, co się znajdzie w wyobraźni ludzkiej – ogromna moc, delikatne brzmienia i różne barwy.
       Jak jest dwóch dobrych muzyków, którzy chcą pracować nad osiągnięciem najlepszego efektu, to ta praca trwa bardzo długo. Z Łukaszem Długoszem, jednym z najlepszych europejskich flecistów i Orkiestrą Polskiej Filharmonii Bałtyckiej mamy w repertuarze sześć koncertów na flet, organy i orkiestrę. Zaczęło się od Koncertu na flet, organy i orkiestrę Enjotta Schneidera, a kolejne na ten skład skomponowali dla nas: Piotr Moss, Paweł Mykietyn, Joanna Bruzdowicz-Tittel, Dariusz Przybylski, a ostatnio Zbigniew Kruczek napisał dla nas kolejny koncert, który wykonaliśmy niedawno w Oliwie. Mamy już nagranie tego dzieła, a w przyszłym roku planujemy prawykonanie Koncertu na flet, organy i orkiestrę Grażyny Pstrokońskiej-Nawratil. Partytura będzie gotowa w marcu, a pierwsze wykonanie będzie miało miejsce w czerwcu w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.

Pasja kompozytora i wykonawców sprawia, że nowa muzyka trafia do słuchaczy.
       - Żyje. Podam za przykład Według Memlinga. Koncert na flet, organy i orkiestrę Piotra Mossa. Kompozytor nawiązuje w niej do tryptyku niderlandzkiego artysty – Sąd ostateczny, który znajduje się w Muzeum Narodowym w Gdańsku. Piotr Moss wykorzystał bardzo bogatą paletę barw instrumentów solowych i orkiestrowych, a my podkreśliliśmy je poprzez naszą interpretację. Utwór został goraco przyjęty przez publiczność.

Polecamy płytę zatytułowaną „Wirtuozi i wizjonerzy” z nagraniem wymienionych dzieł Joanny Bruzdowicz-Tittel, Piotra Mossa, Pawła Mykietyna i Dariusza Przybylskiego, w wykonaniu flecistów Łukasza Długosza i Agaty Kielar-Długosz, Romana Peruckiego- organy i Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej pod batutą Mirosława Jacka Błaszczyka. Album ukazał się staraniem Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.
Zgodził się Pan na kilka minut rozmowy, żałuję, że nie mamy więcej czasu, ale może niedługo będzie okazja do następnego spotkania.
Dziękuję za wspaniały koncert i czas poświęcony na rozmowę.
       - Dziękuję za udział w koncercie i za rozmowę. Zapraszam na koncerty do Sandomierza i Tarnobrzega. Do zobaczenia.

Zofia Stopińska

Podkarpacki Festiwal Organowy wrócił do swojej pierwotnej formuły.

       Znakomitym recitalem organowym prof. Marka Stefańskiego zainaugurowany został 13 lipca 2024 roku w Jarosławskim Opactwie 34. Podkarpacki Festiwal Organowy. Jest to jedno z najstarszych wydarzeń cyklicznych na Podkarpaciu. Współzałożycielem i dyrektorem Festiwalu jest prof. dr hab. Marek Stefański, organista, pedagog, animator życia muzycznego.     

     Bardzo mi miło, że przed rozpoczęciem koncertu w Jarosławiu Artysta zgodził się na udzielenie wywiadu i wspólnie możemy polecić Państwa uwadze koncerty w bardzo pięknych świątyniach Podkarpacia.

Na wstępie kilka zdań o historii Festiwalu, który przez kilka pierwszych lat odbywał się w Katedrze Rzeszowskiej.
        - W roku 1991, z inicjatywy księdza Stanisława Maca, proboszcza parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa w Rzeszowie, dzisiejszej katedry Diecezji Rzeszowskiej, został zorganizowany pierwszy cykl czterech koncertów organowych na nowych organach świątyni, konsekrowanej przez Papieża Jana Pawła II. Koncerty pod wspólnym tytułem: Wieczory Muzyki Organowej, od początku spotkały się z dużym zainteresowaniem mieszkańców Rzeszowa i Podkarpacia. Po zrealizowanych w kolejnych latach edycjach koncertów organowych, formuła letniego cyklu została rozszerzona o muzykę kameralną, następnie o dzieła chóralne, a nawet formy oratoryjne.
        Zmieniona została także nazwa Festiwalu na Wieczory Muzyki Organowej i Kameralnej w Katedrze Rzeszowskiej. Później przez kilka lat część festiwalowych koncertów odbywała się w innych rzeszowskich kościołach. Pojawił się kościół p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Rzeszowie-Zalesiu, Kościół Świętego Krzyża przy ul. 3 Maja, Kościół Farny, odbywały się również koncerty w kościele Św. Józefa na Staromieściu i Kościele Chrystusa Króla. Kolejnym krokiem w ewolucji Festiwalu były koncerty poza Rzeszowem - najpierw w Opactwie Jarosławskim, w bazylice Jezuitów w Starej Wsi, drewnianym kościele w Lutczy, oraz trzy kościoły sanktuaryjne: w Ropczycach, Sędziszowie Małopolskim i w Chmielniku. Tak w skrócie przedstawia się rozwój tego Festiwalu.

Podkarpacki Fest. Org. 14 lipca Rzeszów KatedraWnętrze Katedry Rzeszowskiej podczas koncertu 14 lipca 2024 roku, fot. Joanna Prasoł

W każdej z wymienionych świątyń koncertujący organiści mają do dyspozycji inny instrument.
        - Rolę organów podkreślamy teraz o wiele mocniej niż jeszcze kilka lat temu. Można nawet powiedzieć, że Festiwal wrócił do swojej pierwotnej formuły. Spośród 13 koncertów, w tym roku tylko dwa mają formułę kameralną, a pozostałe to solowe recitale organowe. Dzieje się tak dlatego, że w każdym z tych miejsc są inne instrumenty – historyczne, współczesne i programy koncertów są dostosowane do możliwości stylistyki instrumentów znajdujących w siedmiu miejscowościach i dziewięciu kościołach.

Wykonawcami koncertów będą znakomici artyści z kilku krajów.
        - Staram się, żeby każdego roku oprócz polskich artystów zaprosić także zagranicznych. Poza panem Ulfertem Smidtem z Niemiec, pozostali artyści pojawią na naszym Festiwalu po raz pierwszy.
W Katedrze Rzeszowskiej wystąpi Zsolt Máté Mészáros, znakomity młody organista z Węgier, z Włoch przyjedzie pani Milena Mansanti, pojawi się też znakomity organista z Niemiec Stephan Lutermann. Zapraszam też polskich organistów, którzy będą debiutować na naszym festiwalu. W tym roku wystąpi Błażej Musiałczyk z Gdańska, który pełni funkcję drugiego organisty w Archikatedrze Oliwskiej
       Cieszę się, że wystąpią także artyści na stałe związani z naszym festiwalem. Wymienię tylko pana Andrzeja Chorosińskiego, który często u nas koncertuje i gorąco oklaskiwane są opracowywane przez niego, pełne wirtuozowskiego blasku transkrypcje organowe. Panorama interpretacji organowych jest bardzo bogata i wynika z różnych osobowości artystów oraz z różnych instrumentów, na których organiści koncertują.

Podkarpacki Fest. Org. 14 Lipca RzeszówZsolt Máté Mészáros podczas koncertu w Katedrze Rzeszowskiej, fot. Joanna Prasoł

Organizatorem festiwalu jest Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE.
       - Moja małżonka Agnieszka Radwan-Stefańska założyła tę Fundację. Wynikało to z konieczności usprawnienia organizacji. W imieniu festiwalu musi występować jeden podmiot, ponieważ festiwal jest dotowany przez Województwo Podkarpackie, Urząd Miasta Rzeszowa, Starostwo Powiatowe w Strzyżowie, Urząd Miasta Jarosławia. Wspiera nas także prywatna firma paliwowa Watkem.

Festiwal zawsze odbywa się latem, ostatnio na przełomie lipca i sierpnia.
        - Zastanawiałem się, czy nie przenieść festiwalu na inny czas, wczesnowiosenny albo wczesnojesienny, bo część naszych słuchaczy wyjeżdża w wakacje na urlopy. Po namyśle stwierdziłem, że lato jest także sezonem urlopowym w większości instytucji kultury i nasz festiwal od początku wypełnia tę lukę. Tradycyjnie trwamy w miesiącach letnich. One też sprzyjają organizowaniu wydarzeń w kościołach, bo w kościołach w upalne dni na ogół bywa przyjemnie. Spędzenie wieczoru w przyjaznym klimatycznie wnętrzu, kiedy otacza nas piękna architektura, malarstwo, witrażownictwo… - wszystkie te kumulacje sztuk, które spotykamy w budowlach sakralnych, wpływają na odbiór muzyki.

Do Jarosławskiego Opactwa możemy jeszcze zaprosić na kolejne koncerty.
        - Tak, w dwie kolejne soboty lipca i pierwszą sierpnia. 20 lipca zagra pani Mariola Brzoska z Gliwic, tydzień później (27 lipca) wystąpi Włoszka pani Milena Mansanti, natomiast 3 sierpnia recital wykona Stephan Lutermann z Niemiec.

Dodajmy, że organy, które się tutaj znajdują, zostały przeniesione z dawnego jezuickiego kościoła rzymskokatolickiego, który obecnie jest świątynią greckokatolicką.
        - Chwała, że te organy nie przepadły, bo mogło się tak zdarzyć, ale należy dodać, że całe wyposażenie kościoła Najświętszego Serca Pana Jezusa w Przemyślu – ołtarz, ambona i organy znalazły tutaj bardzo dobre miejsce. W kościele na terenie Opactwa w Jarosławiu nie było organów. Siostry Benedyktynki podczas nabożeństw śpiewały a’capella.
W nowych okolicznościach organy sprawdzają się bardzo korzystnie i twórczo.

Podkarpacki Fest. Org. 13 lipca JarosławOpactwo Jarosławskie - wnętrze Kościoła pw. św. Mikołaja i św. Stanisława , fot. Joanna Prasoł

Ciekawy instrument jest w późnobarokowej świątyni w Starej Wsi.
        - To jest perła architektoniczna baroku na Podkarpaciu. Nawet z tego względu żal byłoby to miejsce ominąć, natomiast organy zostały praktycznie zbudowane na bazie niewielu głosów ze starego instrumentu. W szafie organowej, która istniała, został zbudowany nowy instrument dużo wyższej jakości niż ten, który znajdował się wcześniej. Panorama muzyki organowej, którą można wykonać na tym instrumencie, jest bardzo szeroka.
        Niedaleko Starej Wsi leży Lutcza. Znajduje się tam drewniany kościół z XV wieku, w którym są małe sześciogłosowe organy z bardzo krótką klawiaturą pedałową i najlepiej brzmi na nich muzyka dawna.
Proszę zwrócić uwagę na ogromny dystans historyczny. Nowe organy w bazylice w Starej Wsi i prawie nowe, bo zaledwie 34-letnie organy w Katedrze w Rzeszowie i maleńkie, zabytkowe organy w Lutczy.

Ciekawych instrumentów w świątyniach Podkarpacia jest o wiele więcej.
        - Gdybyśmy chcieli eksploatować wszystkie instrumenty na Podkarpaciu, które są tego warte, to koncertów byłoby co najmniej dwadzieścia trzy, a na to nie możemy sobie niestety pozwolić.

Miejmy nadzieję, że Podkarpacki Festiwal Organowy, będzie kontynuowany bez przeszkód, bo przecież za rok czeka nas już 35 edycja.
        - Mam nadzieję, że się odbędzie. Coraz więcej obowiązków ogranicza moje możliwości zajęcia się koncertami, ale moja małżonka Agnieszka Radwan-Stefańska zajmuje się sprawami organizacji, promocji, bardzo żmudną pracą pisania wniosków o dotacje i jeszcze żmudniejszą rozliczenia tych wniosków. Całą biurokrację wzięła na siebie.

Wracając do tegorocznej edycji, do 18 sierpnia będziemy się spotykać na koncertach Podkarpackiego Festiwalu Organowego w różnych miejscach i o różnych godzinach.
        - Zawsze są to godziny wieczorne, ale informacje o Festiwalu znajdą Państwo na stronie Fundacji Promocji Kultury i Sztuki Ars PRO ARTE. Starczy też wpisać w wyszukiwarce Podkarpacki Festiwal Organowy 2024.

Bardzo dziękuję za rozmowę.
        - Również bardzo dziękuję i zapraszam na koncerty 34. Podkarpackiego Festiwalu Organowego. Na wszystkie wstęp jest wolny.

Zofia Stopińska

Podkarpacki Fest. Org. plakat

Kalendarz koncertów Podkarpackiego Festiwalu Organowego 2024

sb 13 lipca 2024 / 18:00 / Jarosław – Opactwo
Marek Stefański organy

nd 14 lipca 2024 / 20:00 / Rzeszów – Katedra
Zsolt Máté Mészáros (Węgry) organy

sb 20 lipca 2024 / 18:00 / Jarosław – Opactwo
Mariola Brzoska organy

sb 20 lipca 2024 / 19:00 / Stara Wieś – bazylika Jezuitów
Dariusz Bąkowski-Kois organy

nd 21 lipca 2024 / 17:00 / Chmielnik – Sanktuarium MB Łaskawej
Andrzej Chorosiński organy

sb 27 lipca 2024 / 18:00 / Jarosław – Opactwo
Milena Mansanti (Włochy) organy

nd 28 lipca 2024 / 18:00 / Sędziszów Małopolski – Sanktuarium BM
Błażej Musiałczyk organy

sb 03 sierpnia 2024 / 18:00 / Jarosław – Opactwo
Stephan Lutermann (Niemcy) organy

nd 04 sierpnia 2024 / 20:00 / Rzeszów – Słocina
Bogdan Narloch organy

nd 11 sierpnia 2024 / 17:00 / Lutcza
Jan Bokszczanin organy

czw 15 sierpnia 2024 / 18:00 / Rzeszów-Zalesie, kościół Wniebowzięcia NMP
Agnieszka Radwan-Stefańska organy
Jacek Szymański tenor

nd 18 sierpnia 2024 / 16:00 / Ropczyce – Sanktuarium MB Królowej Rodzin
Wiktor Brzuchacz organy Róża Lorenc skrzypce

nd 18 sierpnia 2024 / 20:00 / Rzeszów – Katedra
Ulfert Smidt (Niemcy) organy

Podkarpacki Festiwal Organowy 2024

W minioną sobotę rozpoczęliśmy Podkarpacki Festiwal Organowy 2024. W tym roku już po raz 34 w Rzeszowie i na Podkarpaciu rozbrzmiewa muzyka organowa.
Przed nami kolejny muzyczny weekend festiwalowych koncertów, piękne miejsca oraz najwyższej próby muzyka. W sobotę 20 lipca o godzinie 18.00 w Jarosławskim Opactwie z recitalem wystąpi organistka z Gliwic, Mariola Brzoska i będzie to jej festiwalowy debiut. W ten sam dzień, o godzinie 19.00, w bazylice Jezuitów w Starej Wsi z programem francuskiej muzyki organowej będziemy gościć Dariusza Bąkowskiego-Koisa z Krakowa.

Podkarpacki Fest. Org. 20 lipca Dariusz Bąkowski Kois

Natomiast dzień później, w niedzielę 21 lipca o godzinie 17.00 w Sanktuarium w Chmielniku zagra dobrze znany naszej publiczności i zawsze chętnie słuchany wirtuoz z Warszawy, Andrzej Chorosiński.

Podkarpacki Fest.Org. 21 lipca Andrzej Chorosiński

Serdecznie wszystkich zapraszamy!
Organizatorem festiwalu jest Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, przy współpracy Województwa Podkarpackiego, Miasta Rzeszowa oraz firmy paliwowej WATKEM.

Patronat medialny nad wydarzeniem objęli: Radio Rzeszów, Radio Via, Radio Fara, POLMIC, Kultura w Rzeszowie. Dyrektorem festiwalu pozostaje niezmiennie od jego początku prof. dr hab. Marek Stefański.

Wstęp na festiwalowe koncerty jest bezpłatny, tym bardziej więc warto skorzystać w okresie letnim z tak bogatej i wartościowej oferty kulturowej.

Podkarpacki Fest. Org. plakat

Łańcuckie Kursy osiągnęły najwyższą europejską jakość

Podczas I turnusu 50. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie rozmawiałam z prof. Romanem Lasockim, wybitnym skrzypkiem wirtuozem, pedagogiem i popularyzatorem wiolinistyki.

Zaprosił Pana do grona profesorów łańcuckich kursów prof. Zenon Brzewski, pomysłodawca, współorganizator i wieloletni kierownik artystyczny i naukowy.
       - Z wielkim wzruszeniem to wspominam, ponieważ kiedy prof. Zenon Brzewski i dyr. Władysław Czajewski zaprosili mnie po raz pierwszy na Kurs, byłem najmłodszym wykładowcą, a dzisiaj obok prof. Edwarda Zienkowskiego z Wiednia, jestem najstarszy. Miałem szczęście śledzić tę wspaniałą imprezę.
       Dla przykładu powiem o kursie odbywającym się w Paryżu na Sorbonie, w którym uczestniczyłem. Kurs trwał dziesięć dni, było nas około dwudziestu uczestników i czterech pedagogów. Pierwszego dnia ja wykonałem koncert, później grali m.in. Zakhar Bron, Siergiej Krawczenko, a ostatniego dnia Vadim Repin (wszyscy związani z Łańcutem) i na tym kurs się kończy.
       W Łańcucie, dzięki wielkim talentom pani prof. Krystyny Makowskiej-Ławrynowicz i pana prezesa Krzysztofa Szczepaniaka, nasze kursy osiągnęły nie tylko najwyższą europejską jakość, ponieważ zapraszani są najwybitniejsi pedagodzy krajowi i zagraniczni , ale także olbrzymie rozmiary.
To jest ponad dwadzieścia klas w pierwszym turnusie i podobnie w drugim, a do tego kursy są tylko częścią tej wielkiej realizacji.

Organizowany jest także Kurs metodyczny dla pedagogów szkół muzycznych oraz studentów kierunku pedagogika instrumentalna. Pan kieruje tym kursem w I turnusie.
       - Ja jestem koordynatorem. Zróżnicowana jest ogromnie tematyka naszych spotkań. Są na nie zapraszani pedagodzy szkół muzycznych, rodzice i studenci. Obok wykładów typowo muzycznych, poświęconych na przykład kaprysom Paganiniego czy Sonatom Beethovena, są zajęcia typowo metodyczne. Dzisiejsze zajęcia poświęcone będą metodzie Suzuki, jako optymalnej. Dla mnie jest to metoda nieznana, bo nie uczę gry na skrzypcach małych dzieci. Różnorodność tych tematów i zapraszanie pedagogów, którzy na danym obszarze poruszają się najpewniej, jest też wielkim atutem tych kursów.
       Kursy metodyczne zorganizowane zostały w tym roku jako Forum Myśli Muzycznej, czyli platforma dyskusyjna, podczas której zapraszani są nauczyciele, uczniowie, rodzice i studenci. Codziennie słuchają wykładu wybitnego fachowca danej dyscypliny, a potem odbywa się dyskusja.
      Trzecim członem są codzienne koncerty, a więc festiwal. Przeważnie te koncerty są w formule „Mistrz i uczeń”, ale nie zawsze. To jest ewenement na skalę światową. Takich kursów nie ma ani w Paryżu, ani w Londynie i ma rację pan Krzysztof Szczepaniak – nie ma ani jednego polskiego skrzypka, który nie byłby pedagogiem, albo wychowankiem Łańcuta, co najważniejsze – dawni nasi wychowankowie dzisiaj są naszymi kolegami.
       Dzięki wielkiej zapobiegliwości i mądrości kierownictwa Kursów dwukrotnie nastąpiła zmiana generacyjna. W pierwszej było wiele wspaniałych nazwisk, m.in.: Zenon Płoszaj, Jadwiga Kaliszewska, Stanisław Lewandowski. Później Mirosław Ławrynowicz, Konstanty Andrzej Kukla, a dzisiaj mamy w większości cudownych muzyków młodego pokolenia, jak m.in.: Agata Szymczewska, Maria Machowska, Wojciech Koprowski, Janusz Wawrowski… Ta zmiana generacyjna pozwala nam z radością i spokojem myśleć o przyszłości.
Następcy są nie tylko wybitnymi artystami, ale także ludźmi niesłychanie zdyscyplinowanymi i posiadającymi imperatyw pracy twórczej.

MKM Łańcut 2024 prof. Roman Lasocki 1prof. Roman Lasocki podczas wykładuw ramach I turnusu 50. Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie, fot. lykografia.pl

Niewielka grupa osób zajmuje się sprawami administracyjnymi, obsługuje sekretariat, prowadzi księgowość…
       - To jest nieocenione, bo każdy kurs, każdy turnus jest nowym zjawiskiem artystycznym, które trzeba uformować. Stąd moje uznanie nie tylko dla dyrekcji, ale także dla kierującej sekretariatem pani Barbary Kotwicy, a wcześniej dla pani Marii Stępińskiej. Pani Barbara Kotwica przejęła obowiązki pani Marii i prowadzi wszystko w sposób mistrzowski. Do tego trzeba jeszcze uwzględnić pomoc w zakwaterowaniu, w organizacji forum – to jest wielka improwizacja, która zawsze kończy się sukcesem.

W pierwszych edycjach uczestnikami Kursów byli utalentowani studenci akademii muzycznych, później dołączali do nich uczniowie szkół muzycznych II stopnia, a obecnie mogą przyjeżdżać na kursy także uczniowie szkół muzycznych I stopnia.
       - To jest wielki sukces tych kursów. Na świecie jest kilkanaście, może nawet kilkadziesiąt świetnych wyższych uczelni muzycznych. Kursy, o których wspominałem, przeznaczone są dla koncertujących artystów, natomiast tak naprawdę z punktu widzenia rozwoju kultury muzycznej najważniejsi są ci najmłodsi. Dla nich trzeba było znaleźć odpowiednią kadrę. Na początku zajęcia z najmłodszymi prowadził Lew Raaben, a później jego asystentka. Dziś prowadzą te zajęcia wspaniali pedagodzy specjalizujący się w kształceniu ludzi młodych, a jedną z nich jest pani Dorota Obijalska.

MKM Łańcut 2024 prof. Roman Lasockiprof. Roman Lasocki - I turnus 50. Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie, fot. lykografia.pl

Sądzę, że o los Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie możemy być spokojni jeżeli ci, którzy otaczają je opieką poprzez przyznawanie dotacji, będą nadal to czynić.
       - Ja również mam tę nadzieję. Mnie to nie dotyczy, ale coroczne starania o środki są potrzebne, chociaż pedagodzy tych Kursów zarabiają grosze, bo stawki od zawsze były i są żenujące i nikt tu nie przyjeżdża dla pieniędzy. Natomiast jak obserwuję ekwilibrystyczne zabiegi pani prof. Krystyny Makowskiej-Ławrynowicz i pana prezesa Krzysztofa Szczepaniaka o przyznanie środków, jak muszą się tłumaczyć i prosić o rzeczy najprostsze. Przecież teatry operowe, filharmonie czy Kursy w Łańcucie są takimi samymi dobrami kultury narodowej jak dobra materialne i to trzeba tłumaczyć naszym władcom. Mam nadzieję, że zrozumieliby to dużo lepiej, gdyby kiedyś pofatygowali się do filharmonii lub do opery, nie traktując tego jako dolegliwość. Mówię to ze złośliwością, ponieważ bywam na premierach wszystkich oper w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej, często gram i bywam w filharmoniach, stąd wiem, jak dalece nasze władze, bez względu na umaszczenie polityczne, nie są kulturą wysoką zainteresowane osobiście.

Pozostawmy to Pana stwierdzenie jako puentę naszej rozmowy. Dziękuję bardzo za spotkanie.
       - Ja również bardzo dziękuję.

Zofia Stopińska

 

 

Jubileuszowe Międzynarodowe Kursy Muzyczne w Łańcucie na półmetku

      Od 1 lipca 2024 roku trwają 50. Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie. Jubileusz to nie tylko czas radości, ale także czas na refleksje i wzruszenia. Twórcami Kursów byli prof. Zenon Brzewski, wybitny skrzypek, pedagog i wielki przyjaciel utalentowanej młodzieży oraz Władysław Czajewski, dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie.
Kursy powstały w czasie, kiedy wyjazdy zagraniczne były ograniczone i kosztowne. Utalentowani młodzi ludzie mogli doskonalić swe umiejętności pod okiem wybitnych polskich i zagranicznych mistrzów.
      Po śmierci prof. Zenona Brzewskiego kierownikiem artystycznym i naukowym Kursów został znakomity skrzypek prof. Mirosław Ławrynowicz, a od 2005 roku do dziś kieruje nimi prof. Krystyna Makowska-Ławrynowicz.
Po śmierci dyrektora Władysława Czajewskiego przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Kursów został pan Krzysztof Szczepaniak, który pełni tę funkcję do dziś.
Dyrektor Władysław Czajewski często powtarzał, że te Kursy wyróżniają dwie rzeczy:
- genius loci, czyli wyjątkowość miejsca, w jakim są organizowane – miejsce szczególnie związane z muzyką, jakim jest magnacka rezydencja otoczona przepięknym parkiem;
- genius persone to wyjątkowi ludzie tworzący tę imprezę.

O jubileuszowej edycji i o historii rozmawiałam pod koniec I turnusu z panią prof. Krystyną Makowską-Ławrynowicz, kierownikiem artystycznym i naukowym Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie. Kursy cieszą się nieustannym zainteresowaniem. Przed chwilą dowiedziałam się, że ponad dwustu uczestników zgłosiło się na I turnus.
      - To prawda, Kursy cieszą się od lat wielką popularnością, w czasie największego rozkwitu mieliśmy w lipcu w Łańcucie 612 uczestników. Przeżyliśmy karteczki na żywność, stan wojenny i pandemię. Kursy odbywają się bez przerwy od 1975 roku.

W tym roku Kursy odbywają się po raz 50-ty i panuje odświętny nastrój, ale jest to czas wytężonej pracy. Idąc korytarzami Szkoły Muzycznej i Zespołu Szkół Technicznych w Łańcucie słyszymy muzykę, rozbrzmiewającą z sal lekcyjnych, w auli szkoły odbywają się popisy. Uczestnicy pilnie ćwiczą w parku w cieniu drzew. Najbliżej szkoły przygotowuje się do lekcji kwartet smyczkowy, a psotny wietrzyk co chwilę unosi w powietrze kartki z nutami.
      - Ćwiczą dopóki temperatura jeszcze sprzyja. Zobaczymy, czy zapowiadane upały pozwolą na ćwiczenie na świeżym powietrzu, chociażby ze względu na instrumenty.
Pomimo wakacji młodzi wioliniści chcą doskonalić swoje umiejętności i przyjeżdżają do Łańcuta, aby pracować pod kierunkiem znakomitych pedagogów. Kursy odbywają się po raz 50-ty i spora grupa pedagogów, których gościliśmy w Łańcucie w czasie pierwszych dekad już się wycofała ze względu na wiek i trudy dalekich podróży.

Ale są profesorowie z ponad 30-letnim stażem.
       - O tak, nawet z dłuższym stażem, a są to między innymi: prof. Stanisław Firlej, prof. Monika Urbaniak-Lisik, prof. Tomasz Strahl…

Są profesorowie, którzy byli uczestnikami łańcuckich kursów, a po studiach i koncertach w słynnych salach koncertowych powrócili do Łańcuta i dzielą się z młodymi instrumentalistami swoim doświadczeniem. Zaliczymy do nich z pewnością prof. Tomasza Strahla.
       - Ja także byłam na Kursach w Łańcucie w roli uczestnika. Prof. Zenon Brzewski zaangażował mnie i mojego męża do otwarcia Kursu w Sali balowej łańcuckiego Zamku. Pamiętam, że wykonywaliśmy Sonatę Kreutzerowską Ludwiga van Beethovena i Sonatę Césara Francka. Wtedy programy były pisane na maszynach i pani sekretarka napisała przez pomyłkę Sonata Kreucerowska, a w przypadku Francka napisała C. Franek. Nie było szansy na poprawienie tych błędów, bo program został powielony i nie było czasu na poprawki. W naszym biuletynie zostało to udokumentowane jako anegdotka.

To było tuż po Waszym zwycięstwie w Konkursie ARD w Monachium.
      - Tak, koncert w Łańcucie odbył się wkrótce po Konkursie w Monachium. Pamiętam, że w czasie pierwszych edycji Kursów w Łańcucie uczestnikami mogli być tylko studenci lub dyplomanci Akademii Muzycznych. Profesor później zadecydował, że mogą także znaleźć się wśród uczestników wyróżniający się uczniowie szkół muzycznych II stopnia. Uważał, że lata między 15-tym a 20-tym rokiem życia są bardzo urodzajne dla młodych artystów.
      Później na kursach zaczęli się pojawiać również uczniowie szkół muzycznych I stopnia razem ze swoimi pedagogami. Został stworzony przez prof. Brzewskiego Kurs metodyczny dla pedagogów, żeby wioliniści byli od najmłodszych lat właściwie prowadzeni.
Teraz rozszerzyliśmy to nawet o wiek przedszkolny, bo Helen Brunner z Wielkiej Brytanii prowadzi u nas metodą Suzuki małe dzieciaczki.

Po kilku latach przerwy, inauguracja 50. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. prof. Zenona Brzewskiego odbyła się w Filharmonii Podkarpackiej. Bardzo dobrze się spisali uczniowie Szkoły Muzycznej II stopnia im. Zenona Brzewskiego w Warszawie, którzy grają w orkiestrze smyczkowej.
      - To była Warszawska Orkiestra Kameralna im. Zenona Brzewskiego, z która na co dzień ma regularne zajęcia z prof. Maksymem Dondalskim w Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im. Zenona Brzewskiego jako orkiestra kameralna. Ta orkiestra przygotowuje fantastyczne programy, bo zawsze w ciągu roku akompaniuje dyplomantom naszej szkoły. Ostatnie roczniki są dość liczne, bo po 12 lub 13 osób kończy szkołę i akompaniamenty dla każdego dyplomanta orkiestra musi przygotować na jeden koncert.
      Były kłopoty z zaangażowaniem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej, bo to wiązało się z dużymi kosztami. Kiedy dowiedzieliśmy się w marcu, że nie będzie możliwe zaangażowanie orkiestry symfonicznej, ale możemy w tym dniu zorganizować koncert w sali Filharmonii, zadecydowałam, że wystąpi nasza orkiestra. Tym bardziej, że szkoła w ubiegłym roku obchodziła 30-lecie i jest szkołą im. Zenona Brzewskiego, a kursy mają tego samego patrona i obchodzą 50-lecie. Można było to związać piękną klamrą.

Przed koncertem zostały wręczone dyplomy i medale. Pani została uhonorowana Złotym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Gratuluję serdecznie.
       - Dziękuję bardzo. Jestem szczęśliwa, że niespodziewanie zostałam tak uhonorowana. Były medale i dyplomy gratulacyjne przyznane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. II turnus Jubileuszowych Kursów zainaugurowany zostanie także bardzo uroczyście w sali balowej łańcuckiego Zamku.
       Polecam także pani uwadze ciekawą wystawę złożoną z wielu antyram zawierających archiwalne zdjęcia z czasów, kiedy łańcuckimi Kursami kierował prof. Zenon Brzewski, a wykładowcami byli m.in. profesorowie: Zachar Bron, Fiodor Drużynin, Irena Dubiska, Jean Fournier, Michel Flaksman, Oleg Krysa, Stanisław Lewandowski, Kurt Lewin, Wolfgang Marschner, Ivan Monighetti, Andrzej Mysiński Kazimierz Wiłkomirski i wielu innych światowej sławy pedagogów, którzy kształcili młodych, utalentowanych uczestników.
Przygotowała tę wystawę Zosia Kotwica, która z oddaniem pomaga w biurze organizacyjnym Kursów.

MKM Łańcut 2024 prof Krystyna Makowska Ławrynowicz 2prof. Krystyna Makowska-Ławrynowicz podczas inauguracji 50. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie, fot. lykografia.pl

W czasie trwania Kursów prawie każdy dzień kończy się koncertem.
      - Tak, wieczorem zapraszamy uczestników, rodziców i wszystkich chętnych do sali Miejskiego Ośrodka Kultury w Łańcucie na koncerty w wykonaniu znakomitych profesorów, którym towarzyszą pianiści Kursów. Sala jest zawsze wypełniona publicznością. W pierwszym turnusie występowali m.in. profesorowie: Wojciech Koprowski, Katarzyna Budnik, Gabriela Opacka-Boccadoro, Paweł Radziński, Janusz Wawrowski, Mateusz Kowalski…

Popisy klasowe w formie koncertów odbywają się w auli Szkoły Muzycznej i Kasyna Urzędniczego, a na zakończenie turnusów odbywają się koncerty uczestników w Sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie.
      - Tak, w przeddzień zakończenia każdego turnusu zaplanowaliśmy o 16.00 i 19.00 w sali balowej koncerty solistów. Każdy z profesorów wybiera jednego kandydata, który jego zdaniem jest najlepszy i najlepiej przygotowany do występu. Młodzi ludzie mają wielką satysfakcję z występów w przepięknej sali o znakomitej akustyce.
Rozpoczęcie drugiego turnusu również odbywa się rokrocznie w sali balowej. W tym roku z recitalem wystąpi znakomity wiolonczelista prof. Tomasz Strahl z towarzyszeniem pianisty Łukasza Chrzęszczyka.

Czego można życzyć obchodzącym złoty jubileusz Międzynarodowym Kursom Muzycznym im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie?
      - Powtórzę słowa, które zamieściłam w okolicznościowym wydawnictwie – Aby integracja myśli muzycznej i fascynacja najpiękniejszą ze wszystkich sztuk kwitła co najmniej pięćdziesiąt lat… a nawet dłużej.

Piękne życzenia, oby się spełniły. Dziękuję bardzo za rozmowę.
      - Ja również bardzo dziękuję

Zofia Stopińska

 

 

Oklaski i wiwaty to znak, że nasza praca jest potrzebna

      Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej zakończyła oficjalnie sezon artystyczny 28 czerwca 2024 roku, ale pożegnała się przed urlopem z melomanami świetnym i bardzo ciekawym koncertem utrzymanym w letnim nastroju 13 lipca 2024 roku. Solistami byli laureaci konkursów wokalnych, a dyrygował Sławomir Chrzanowski, znakomity i doświadczony dyrygent, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Zabrzańskiej.
      Sławomir Chrzanowski dyrygował ponad 70 orkiestrami na świecie, w tym wszystkimi polskimi orkiestrami filharmonicznymi i kameralnymi, z którymi nadal prowadzi stałą współpracę, a także NOSPR w Katowicach i Radiową Orkiestrą Symfoniczną w Krakowie. Regularnie występuje z orkiestrami czeskimi- Filharmonii Ostrawskiej, Morawskiej w Ołomuńcu oraz Karlovych Varów, a także zespołami operowymi w Krakowie, Bytomiu, Gdańsku, Białymstoku, Łodzi i Lwowie. Współpracuje z teatrami muzycznymi, w 2006 r. przygotował premierę „Wesołej wdówki” Lehara w Warszawie, zaś w roku 2019”Kandyda” Bernsteina w Krakowie.
      Podczas swoich koncertów dokonał wielu światowych prawykonań utworów, m.in. Bogusława Schaeffera, Romualda Twardowskiego, Jana Kantego Pawluśkiewicza, Gheorge Zamphira i in. Kilkakrotnie gościł w USA, gdzie obok koncertów prowadził także wykłady otwarte dla studentów z zakresu historii muzyki polskiej, oraz zajęcia w mistrzowskiej klasie dyrygentury.(Northwestern University Chicago i Mary Washington College Fredericksburg) Jest honorowym dyrygentem MWC Symphony Orchestra we Fredericksburgu(USA). W 2002 wystąpił w słynnych salach koncertowych Ameryki – Carnegie Hall w Nowym Jorku z koncertem muzyki polskiej, oraz Orchestra Hall w Chicago – z koncertem Trzech Polskich Tenorów inaugurującym nowy sezon koncertowy Paderewski Symphony Orchestra. Od roku 2004 stale współpracuje ze słynną orkiestrą Chicago Philharmonic, zaś w roku 2005 zadebiutował w Chinach prowadząc Wuhan Symphony Orchestra. Jest jurorem krajowych i międzynarodowych konkursów muzycznych. Od 2016 roku pełni funkcję Dyrektora Artystycznego Międzynarodowego Festiwalu Muzycznego „Ave Maria” w Czeladzi.
      Bardzo się cieszę, że podczas pobytu w Rzeszowie pan Sławomir Chrzanowski znalazł czas na rozmowę i mogę Państwa zaprosić na spotkanie z tym Artystą.

Dyrygował Pan bardzo interesującym koncertem dla szerokiego grona publiczności, bo program wypełniły arie operowe i operetkowe oraz fragmenty musicali.
       - Myślę, że to jest przez słuchaczy najbardziej lubiane. Od powstania tych utworów minęło kilkaset lub kilkadziesiąt lat, ale skoro często są obecne w repertuarze śpiewaków i orkiestr, to znaczy, że w sposób bezpieczny przeszły próbę czasu i w dalszym ciągu są chętnie słuchane przez publiczność.
       Jako soliści zaprezentowali się na scenie Filharmonii Podkarpackiej: Paulina Gocałek – sopran, Paulina Dybowska – mezzosopran, Michał Ryguła – tenor i Adrian Janus – baryton. Zaśpiewał również pięknym barytonem konferansjer ks. Paweł Sobierajski. Usłyszeli Państwo także duety żeńsko-żeńskie i duety mieszane oraz kwartet.

Wymienieni soliści to młodzi ludzie, rozpoczynający dopiero karierę wokalną.
       - Są studentami ostatnich lat studiów wokalnych albo niedawno te studia ukończyli. Wielokrotnie spotykałem się z tak młodymi artystami, z niewielkim doświadczeniem zawodowym i z niewielką wiedzą na temat tzw. standardów wykonawczych. Młodzi śpiewacy ucząc się ze swoimi profesorami w zaciszu Sali uczelnianej, przygotowują się według zapisu nutowego. Opera i operetka wykształciły na przestrzeni ostatnich lat tzw. model wykonawczy i na to nie mamy wpływu. Nie próbujemy z tym walczyć. Pewnie pani z pewnością wie, że wiele lat temu walczył z tym słynny Artur Toscanini, który nigdy się nie zgadzał na zmiany – szczególnie w operach Verdiego. Jak mówią źródła historyczne, podczas przygotowań dochodziło do wielkich awantur, a także przepychanek głosowych i nawet rękoczynów po próbach.
       Zawsze spotykam się z takimi młodymi wykonawcami wcześniej przy fortepianie i pewne rzeczy ustalamy. Dzięki temu próby z orkiestrą przebiegają sprawnie i zawsze jest tak, jak powinno być. Zaprezentowały się głosy świeże, młode, nie zmanierowane, głosy, które epatują doskonałym blaskiem i świetną techniką. Są to laureaci konkursów i nawet niektórych wykonawców miałem okazję usłyszeć podczas konkursów wokalnych. Jestem pewien, że wszyscy występujący w Rzeszowie soliści byli warci tego, aby zaprezentować się przed dużą widownią z towarzyszeniem orkiestry.
      Jak Państwo doskonale wiedzą, odbywa się mnóstwo koncertów kameralnych z towarzyszeniem fortepianu. Łatwiej jest śpiewać, kiedy jedna osoba akompaniuje, ale zupełnie inaczej jest, kiedy siedzi obok śpiewaka kilkadziesiąt osób.

Jest Pan dyrygentem bardzo u nas lubianym i gorąco oklaskiwanym przez publiczność. Czuje się, że ma Pan dobry kontakt z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej.
        - Jest między nami od wielu lat przyjaźń i porozumienie. Niezwykle szanuję zaproszenia pani Dyrektor do dyrygowania koncertami. Często też koncertujemy z tym zespołem poza siedzibą Filharmonii, w różnych miejscowościach Podkarpacia w ramach projektu „Przestrzeń otwarta dla muzyki”. Bardzo sobie cenię tego rodzaju koncerty. W większości tych niewielkich miejscowości nie ma zawodowych zespołów i kontakt z muzyką wykonywaną na żywo jest ograniczony.
        Często występujemy w niewielkich salach i musimy sobie z taką materią również poradzić, ale cieszy nas odbiór, radość z przyjmowania muzyki w otaczającej nas rzeczywistości medialnej, kiedy z głośników różnych stacji sączy się produkt „muzykopodobny”. Nie dyskutuję czy jest dobry, czy nie. Jestem zawodowcem w dziedzinie muzyki wysokiej i chciałbym takiej muzyki często słuchać, a tymczasem trudno ją znaleźć. Bardzo mnie i występujących ze mną muzyków cieszy, kiedy po koncercie publiczność wiwatuje, podchodzą do nas słuchacze i chcą porozmawiać. To jest znak, że nasza praca jest potrzebna, że jesteśmy dobrze odbierani.

Pewnie spotkacie się także ze słuchaczami, którzy po raz pierwszy słuchają muzyki klasycznej na żywo. Jeśli im się spodoba, to z pewnością będą chcieli przyjść na kolejne koncerty.
        - Często spotykam się ze stwierdzeniami: „…kiedyś włączyłem płytę i wcale mi się nie podobało, ale jak wybrałem się na koncert, posłuchałem i zobaczyłem, jak artyści pracują, jak soliści i orkiestra współpracują z dyrygentem, to jestem zachwycony”.
To jest zupełnie inne doznanie niż słuchanie nawet najlepszej płyty. Jak ktoś już kocha muzykę klasyczną, to często kupuje płyty i tworzy kolekcję ulubionych utworów. Natomiast wielu melomanów woli wybrać się na koncert, usiąść, słuchać i obserwować artystów podczas wykonania.

Filharmonia Podkarpacka 2Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, fot. z arch. Filharmonii Podkarpackiej

Od lat prowadzi Pan działalność artystyczną i jednocześnie kieruje Pan Filharmonią Zabrzańską.
        - Od 1990 roku jestem dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii Zabrzańskiej. Jako dyrektor jestem w tej chwili na urlopie, ale niedługo wracam do Zabrza, aby zakończyć przygotowania do letnich koncertów, które zaplanowane są w drugiej połowie sierpnia.
        Po koncercie w Rzeszowie mam jeszcze sześć innych z różnymi orkiestrami, ale wszystkie z podobnym repertuarem, bo na letnie festiwale i różne koncerty plenerowe takie utwory się nadają. Zawsze tylko niepokoimy się, czy pogoda nam dopisze.

Od dawna próbuję sama odgadnąć, ale nie udało mi się. Jaka muzyka jest najbliższa Pana sercu?
        - Już 35 lat jestem na estradzie i przez moje ręce przeszło już chyba kilka tysięcy utworów. Każdy z nas ma jakieś swoje ulubione utwory. Jeśli mam wolną rękę w kształtowaniu programu, to wybieram te utwory, które lubię i wiem, że są również dobrze odbierane przez słuchaczy. W zakresie muzyki symfonicznej, oratoryjnej i w każdym innym gatunku mam ulubione utwory. Są także utwory, za którymi nie przepadam.
Nie jest wielką tajemnicą, że nawet sławni kompozytorzy, uznani dzisiaj za wielkich w danej epoce, również pisali utwory, które nie za bardzo im się udały. Najlepszym sędzią jest czas, który pokazuje, ze nawet w twórczości Johanna Sebastiana Bacha czy wielkiego Wolfganga Amadeusa Mozarta są utwory, po które z różnych powodów się nie sięga. Albo się nie udały, albo słuchacze ich nie zaakceptowali. Jednak maksyma, o której kiedyś powiedział słynny aktor, że ludzie lubią słuchać muzyki, którą znają, ma coś w sobie. Naturalnie, że nie możemy cały czas wykonywać tego samego, bo słuchacze by się zanudzili.
        Czasami ja także zastanawiam się, dlaczego ten utwór wielkiego kompozytora nie jest wykonywany. Zdarza się nawet, że bierzemy go na tapetę i pracujemy nad nim dokładnie. Często nawet muzycy mówią: ”…szefie, coś jest nie tak z tym utworem, bo męczymy się, ale nic nam nie wychodzi”. Wtedy upewniamy się, że czas, który to wszystko przefiltrował, ma rację.
        Jak już powiedziałem, w każdym gatunku mam swoją ulubioną muzykę. Mniej więcej 20 lat temu zakochałem się w muzyce filmowej i musicalowej. W kilku ostatnich sięgnęliśmy po kolejny dział – muzykę do gier komputerowych. To nowy obszar, który dzieje się na naszych oczach, bo w ostatnich latach gry komputerowe biją wszelkie rekordy popularności. Zainteresował mnie tą muzyką mój syn, który jest wielkim fanem tego rodzaju muzyki. Proponował mi często muzykę, która się jemu podobała i w końcu dotarł do kompozytorów, którzy zajmują się opracowywaniem suit na orkiestry. Ścieżka dźwiękowa do gier komputerowych trwa czasami nawet cztery godziny i nie nadaje się do wykonania podczas koncertu, natomiast ośmiominutowa czy dziesięciominutowa suita jest bardzo interesująca. Ja nie jestem orędownikiem gier komputerowych, ale po koncertach, którymi dyrygowałem, złożonych z suit, podchodzili do mnie zapaleni gracze i twierdzili, że świetnie wszystko brzmiało.

Jestem przekonana, że koncerty przetrwają. Pomiędzy wykonawcami i publicznością tworzy się pewnie trudny do opisania słowami kontakt.
        - Ja też jestem tego samego zdania. Przekonaliśmy się o tym najlepiej w czasie pandemii, kiedy nie mogliśmy występować na żywo. Robiliśmy nagrania. Staraliśmy się przynajmniej raz na dwa tygodnie nagrać nowy program, aby zaznaczyć swoją obecność. Kilka razy pracowałem w tym czasie z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej, ale jak nie było publiczności, to nie było to samo.

Za nami znakomity koncert, który odbył się przy wypełnionej publicznością sali. Zostali Państwo gorąco przyjęci i jestem przekonana, że zarówno młodzi soliści, jak i Pan chętnie do naszej Filharmonii wrócicie.
        - Ja także wyjadę z taką nadzieją, tym bardziej, że Pani Dyrektor wskazała mi terminy wspólnych koncertów i mam nadzieję, że wrócę do Rzeszowa albo z orkiestrą wykonamy koncert gdzieś na Podkarpaciu. Jak już powiedziałam na początku, przyjaźń artystyczna pomiędzy orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej a mną jest bardzo sympatyczna. Koncertujemy z różnymi programami w świetnej sali Filharmonii i w różnych obiektach na Podkarpaciu, ale zawsze efekty naszej wspólnej pracy są dobre.
        Moje pobyty są także okazją do poznania pięknych miejsc. Kiedyś przy okazji koncertu na frontonie zamku w Baranowie Sandomierskim, gospodarze zaproponowali nam w czasie przerwy pobyt w gościnnej komnacie. Każdy z nas mógł się przekonać, jak się kiedyś mieszkało w takim zamczysku. To było cenne i ciekawe doświadczenie. Z moją małżonką, która mi często towarzyszy w artystycznych podróżach, mamy w Rzeszowie wiele ulubionych miejsc i tym razem pomimo panujących upałów udało nam się je odwiedzić.

Dziękuję za świetny koncert i za spotkanie.
        - Ja również bardzo dziękuję.

Zofia Stopińska

XXXII FESTIWAL MUZYKI ORGANOWEJ I KAMERALNEJ TARNOBRZEG 2024'

Już niebawem, bo 11 lipca rusza wyczekiwany przez miłośników muzyki poważnej XXXII FESTIWAL MUZYKI ORGANOWEJ I KAMERALNEJ TARNOBRZEG 2024’ pod patronatem honorowym Prezydenta Miasta Tarnobrzega Łukasza Nowaka.
Muzyka w wykonaniu znakomitych artystów znów rozbrzmiewać będzie w tarnobrzeskich kościołach, Tarnobrzeskim Domy Kultury oraz w Muzeum - Zamku Tarnowskich. Bach, Haendel, Haydn, Mendessohn- Bartholdy, Brahms, ale też Piazzola, Zimmer i Lorenc to nazwiska tylko kilku kompozytorów których dzieła usłyszą melomani podczas tegorocznego Festiwalu. Oprócz solowych utworów organowych programy koncertów wypełnią również dzieła kameralne. Organizatorem Festiwalu jest Tarnobrzeski Dom Kultury przy współpracy Parafii pw. Św. Marii Magdaleny, Klasztoru OO. Dominikanów, Parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy, Parafii pw. Św. Barbary i Muzeum – Zamek Tarnowskich. Kierownictwo artystyczne Festiwalu sprawuje Mariusz Ryś.
Na wszystkie koncerty wstęp wolny zapraszamy.

Kalendarium koncertów:

11. 07, godz. 19.00, kościół pw. Św. Marii Magdaleny (Miechocin)
Ewa Polska – organy (Lublin)
Artur Figiel – klarnet (Lublin)

18. 07, godz. 19.00, kościół OO. Dominikanów
Stanisław Maryjewski – organy (Lublin)
Donata Zuliani – mezzosopran (Gdańsk)

25. 07, godz. 19.00, kościół pw. św. Barbary
Katarzyna Olszewska – organy (Kartuzy)
Jacek Szymański – tenor (Łomża)

01.08, godz. 19.00, kościół pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy (Serbinów)
Roman Perucki – organy (Gdańsk)
Maria Perucka – skrzypce (Gdańsk)

08.08, godz. 19.00 kościół OO. Dominiknaów
Michał Kopyciński – organy
Wojciech Kopyciński – puzon

22.08, godz. 19.00, Tarnobrzeski Dom Kultury
Mariusz Ryś – organy (Tarnobrzeg)

29.08, godz. 19.00, Zamek Dzikowski
Zespół kameralny CONTRADANZA (Stalowa Wola)
Joanna Herdzik – sopran, Monika Kuca – fortepian, Janusz Turek – klarnet

Tarnobrzeg organy plakat 2024 800

 

SMYCZKI NA WOJCIECHU. LETNIE KONCERTY KAMERALNE

Termin: lipiec - sierpień - wrzesień 2024
Miejsce: Kościół pod wezwaniem św. Wojciecha Męczennika, ul. Korczyńska 18A
Szczegóły: www.rckp.krosno.pl
Wstęp wolny

Lato w Krośnie zapowiada się niezwykle muzycznie. Cykl „Smyczki na Wojciechu” ponownie zagości w urokliwych i zabytkowych wnętrzach Kościoła pod wezwaniem św. Wojciecha Męczennika. Tegoroczna edycja, odbywająca się od lipca do września 2024 roku, przyciągnie melomanów różnorodnym repertuarem oraz wszechstronnymi wykonawcami. Regionalne Centrum Kultur Pogranicza zaprasza do udziału w kameralnych koncertach.

Cykl koncertów „Smyczki na Wojciechu” odbędzie się latem w Krośnie, oferując bogaty program muzyczny. Wydarzenia rozpoczną się 12 lipca występem Kwartetu Galicyjskiego, znanego z łączenia muzyki klasycznej i ludowej. 16 sierpnia publiczność będzie miała okazję usłyszeć niezwykłe połączenie harfy i marimby w wykonaniu Dony Amyrotou i Oktawii Bylickiej. 30 sierpnia Leopoldinum String Trio zaprezentuje serenady Mozarta, Beethovena i Dohnanyiego. Cykl zamknie Cracow Guitar Quartet 6 września, wykonując utwory Bizeta, Albeniza oraz współczesne parafrazy Chopina.

PROGRAM
12 lipca 2024, godz. 19.00
Kwartet Galicyjski

16 sierpnia 2024, godz. 19.00
Koncert na harfę i marimbę

30 sierpnia 2024, godz. 19.00
Wieczór z serenadą

6 września 2024, godz. 19.00
Cracow Guitar Quartet

INFORMACJE O KONCERTACH I WYKONAWCACH

12 lipca 2024, godz. 19.00
Kwartet Galicyjski
Katarzyna Sałapa - skrzypce
Agnieszka Michalik-Kiełbasa - skrzypce
Ewa Borcz - altówka
Gabriela Lipień - wiolonczela

Kwartet Galicyjski to formacja wykonująca muzykę klasyczną, rozrywkową, a w szczególności autorską twórczość altowiolistki zespołu - Ewy Borcz - inspirowaną ludowością.
Od kilku lat zespół ukierunkował swoje działania na rzecz syntezy folkloru i muzyki poważnej wydając dwa albumy „Folkomania” oraz „Legendy” inspirowane najpiękniejszymi melodiami ludowymi i legendami Małopolski.
Kwartet Galicyjski występował w filharmoniach, salach koncertowych, podczas ważnych uroczystości państwowych oraz na scenach plenerowych zarówno w Polsce, jak i za granicą. Zespół współpracuje ze znanymi osobistościami polskiej sceny muzycznej podczas koncertów, sesji nagraniowych czy teledysków. Tworzą go absolwentki Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie, Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Białymstoku.

Program: Intro, Idzie dysc, Pośli śwarni, Czarne, Toniemy, Ostatni, Sowa, Tango Eufobia, Bajka na trzy, Pustynna melodia

RCKP 12.07 Kwartet Galicyjski fot. arch. KGKwartet Galicyjski, fot. arch KG

16 sierpnia 2024, godz. 19.00
Koncert na harfę i marimbę
Dona Amyrotou - marimba
Oktawia Bylicka - harfa

Dona Amyrotou - marimbistka pochodząca z Cypru. Uczestniczyła w lekcjach mistrzowskich prowadzonych przez najbardziej doświadczonych i niezwykle utalentowanych marimbistów, takich jak: Tatiana Koleva, Fumito Nunoya i Rachel Xi Zhang. Dona zrobiła licencjat w Arte Music Academy na Cyprze. Studia magisterskie - pod okiem jednej z najważniejszych wirtuozek marimby, Katarzyny Myćki - ukończyła w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. W 2021 roku zajęła 3 miejsce (ex aequo) w IV uczelnianym konkursie „Polska Miniatura”. Ponadto wraz z Oktawią Bylicką dokonała premierowego wykonania utworu „Arpimba” polskiej kompozytorki Anny Ignatowicz-Glińskiej.
Ponadto, wraz z uczelnianym zespołem kameralnym klasy perkusji, uczestniczyła w wielu festiwalach, tj. Festival Bicích Nástrojů (Brno 2021), Amsterdam Marimba Weekend (Amsterdam 2022) i I Ogólnopolski Kongres Perkusyjnych Kół Naukowych (Katowice 2023).

RCKP 16.08 Dona Amyrotou fot. arch. DADona Amyrotou - marimbistka , fot. arch DA

Oktawia Bylicka - harfistka studiująca w Institut Superieur de Musique et Pedagogique w Namur u prof. Sophie Hallynck. Licencjat z wyróżnieniem obroniła pod przewodnictwem dr Anny Sikorzak-Olek w Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku. Szkoliła swoje umiejętności pod okiem wybitnych harfistów, takich jak Alexander Boldachev, Helga Storck, Margit-Anna Süß. Zdobyła 1 nagrodę w międzynarodowym konkursie Music Without Limits na Litwie. Występowała z różnymi orkiestrami, m.in. z Polską Filharmonią Bałtycką w Gdańsku, Polską Filharmonią Sinfonia Baltica w Słupsku, a jako solistka także z Rzymską Orkiestrą Kameralną, Orkiestrą Kameralną w Wilnie czy Elbląską Orkiestrą Kameralną. Na co dzień wykonuje muzykę poważną, niemniej jest otwarta na różne gatunki muzyczne i formy ekspresji artystycznej. Współpracowała z zespołami Tabac i Konstelacje, a z zespołem Rootvitza wykonywała muzykę tradycyjną krajów słowiańskich. Okazjonalnie ilustruje muzycznie opowieści i spektakle dla dzieci. Z wykształcenia także ogrodnik i hortiterapeuta. Marzy jej się, żeby w przyszłości połączyć pasję do muzyki i natury.

RCKP 16.08 Oktawia Bylicka fot. arch. OBOktawia Bylicka - harfa, fot. arch. OB

Program: Anna Ignatowicz-Glińska – Arpimba, Jan Koetsier - Tänzerische Impressionen, Matthias Schmitt - Pas de Deux, Jan Sebastian Bach – Siciliano, Jan Sebastian Bach - Wariacje Goldbergowskie (wybór), César Franck - Preludium, Fuga, Wariacja, Claude Debussy - Dziewczyna o włosach jak len

30 sierpnia 2024, godz. 19.00
Leopoldinum String Trio
Wieczór z serenadą
Christian Danowicz - skrzypce
Michał Micker - altówka
Marcin Misiak - wiolonczela

Trio zostało założone w 2009 roku przez koncertmistrza i liderów grup Wrocławskiej Orkiestry Kameralnej Leopoldinum. Tworzy je trzech znakomitych artystów, którzy na stałe są związani z orkiestrą Leopoldinum. Christian Danowicz (skrzypce), Michał Micker (altówka), Marcin Misiak (wiolonczela) to laureaci wielu znaczących konkursów muzycznych w kraju i za granicą. Wykształcenie muzyczne (dyplomy z wyróżnieniem) zdobyli na wyższych uczelniach muzycznych w Warszawie, Wrocławiu, Berlinie, Los Angeles, Wiedniu i Tuluzie. Aktualnie są wykładowcami klasy skrzypiec, altówki i wiolonczeli w Akademii Muzycznej im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu. W tej uczelni wszyscy uzyskali stopień doktora habilitowanego. Artyści prowadzą ożywioną działalność koncertową i pedagogiczną. Z orkiestrą Leopoldinum występują na renomowanych festiwalach muzycznych, takich jak: Wratislavia Cantans, Festival Musique au Leman w Thonon, Festiwal Ludwiga van Beethovena, Musica Polonica i Electronica Nova, Leo Festiwal, Warszawska Jesień.
Od września 2012 roku jako stypendyści szkoły Reina Sofia w Madrycie studiowali pod okiem wybitnego skrzypka i kameralisty Güntera Pichlera, prymariusza słynnego zespołu Alban Berg Quartet. Na swoim koncie muzycy mają nagrania radiowe, telewizyjne oraz płytowe. Jako kameraliści i soliści współpracują z wieloma wybitnymi artystami i orkiestrami. Ich interpretacje szerokiego repertuaru muzyki kameralnej cieszą się dużym uznaniem zarówno publiczności, jak i krytyków muzycznych.

W programie: Wolfgang Amadeusz Mozart - Streichtrio satz, Ludwig van Beethoven - Serenada na trio smyczkowe, Ernst von Dohnanyi - Serenada na trio smyczkowe

RCKP 30.08 Leopoldinum String Trio fot. arch. LST Leopoldinum String Trio fot. arch. LST

6 września 2024 godz. 19.00
Cracow Guitar Quartet
Miłosz Mączyński
Joanna Baran-Nosiadek
Łukasz Dobrowolski
Mateusz Puter

Cracow Guitar Quartet powstał w 2006 roku i współtworzą go artyści związani z Krakowem: Miłosz Mączyński, Joanna Baran-Nosiadek, Łukasz Dobrowolski oraz Mateusz Puter. Kwartet bierze udział w wielu projektach muzycznych w Polsce i za granicą, występuje na najbardziej prestiżowych festiwalach gitarowych, prowadzi lekcje mistrzowskie dla młodych wirtuozów tego instrumentu, dokonał nagrań dla Polskiego Radia i Telewizji (w tym rejestrowany koncert w studiu Polskiego Radia). W 2010 roku ukazała się płyta zespołu „From Ballet to Tango” (CM Records), ukazująca piękno i bogactwo muzyki tanecznej od Renesansu do współczesności. Płyta otrzymała znakomite recenzje w polskiej i zagranicznej prasie muzycznej. W 2019 roku kwartet reprezentował Polskę na koncercie specjalnym Cracow Guitar Quartet w St Giles' Cathedral w Edynburgu. W 2022 roku zespół wydał album „Musical Landscapes” (DUX), zyskujący szerokie zainteresowanie recenzentów w kraju i za granicą, wyróżniony w 2023 roku nagrodą Global Music Awards w kategorii muzyki klasycznej oraz wybrany Płytą Kwartału magazynu Presto.
Zespół - czworo solistów - występuje również z towarzyszeniem orkiestr symfonicznych, m.in. Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, Filharmonii Krakowskiej, Filharmonii Świętokrzyskiej, Filharmonii Sudeckiej czy Polish Art Philharmonic. Obecnie Cracow Guitar Quartet uważany jest za czołowy polski zespół muzyki gitarowej.

Kwartet jest laureatem licznych konkursów międzynarodowych:
I nagroda - 12. International Guitar Competition 2009 - Ile de Re (Francja)
I nagroda - International Moscow Music Competition 2020 - Moskwa (Rosja)
I nagroda - 5. Danubia Talents Music Competition 2020 - Budapeszt (Węgry)
I nagroda - The Muse - International Competition 2021 - Ateny (Grecja)
Grand Prix – 5. International Master Competition for Music Teachers 2017 - Warszawa (Polska)
II nagroda - 94. Concours International Leopold Bellan 2020 - Paryż (Francja)
III nagroda - 15. Altamira Gorizia International Guitar Competition 2018 - Gorizia (Włochy)
III nagroda - International Lake Como Virtuoso Competition 2023 - Bellano (Włochy)

Program: Georges Bizet - Carmen: Aragonaise, Georges Bizet - Carmen: Seguidilla, Isaac Albeniz- Cordoba, Isaac Albeniz – Asturias, Isaac Albeniz – Tango, Małgorzata Tumidajska - Chopin – parafraza, Dušan Bogdanović - Introduction and Dance

RCKP 6.09 Cracow Guitar Quartet fot. Marcin Trzcionkowski 1Cracow Guitar Quartet, fot. Marcin Trzcionkowski

 

 

Mam zawód, który lubię i daje mi satysfakcję

      69. Sezon artystyczny Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Noama Zura zakończyła 28 czerwca 2024 roku, bardzo pięknym i barwnym koncertem. Partie solowe wykonał cieszący się międzynarodowym uznaniem i oklaskiwany na całym świecie trębacz Fábio Brum.
      Równie gorąco został przyjęty przez publiczność przedostatni koncert minionego sezonu. Solistą był znakomity pianista Artur Jaroń, a nasi filharmonicy wystąpili pod batutą wybitnego polskiego dyrygenta Mirosława Jacka Błaszczyka.
Cieszę się, że przed koncertem Maestro Błaszczyk zgodził się na wywiad i mogę Państwa zaprosić na spotkanie.

Porywająca Farandole z II Suity „Arlezjanka” Georges’a Bizeta, nastrojowa Fantazja na fortepian i orkiestrę Claude’a Debussy’ego, a w części drugiej lekki i pogodny poemat symfoniczny Amerykanin w Paryżu oraz najczęściej wykonywana Błękitna rapsodia na fortepian i orkiestrę George’a Gershwina. Współpracował Pan już kiedyś z panem Arturem Jaroniem?
       - Kilka razy wykonywaliśmy już z panem Arturem Jaroniem zarówno Fantazję Deussy’ego, jak i Błękitną rapsodię Gershwina. To świetny pianista grający z powodzeniem również koncerty m.in. Mozarta, Beethovena i Mendelssohna. Jest wszechstronnym artystą. Od lat jest dyrektorem bardzo dużej szkoły muzycznej, prowadzi klasę fortepianu, jest znakomitym organizatorem Międzynarodowych Festiwali Muzycznych im. Krystyny Jamroz i już niedługo rozpocznie się trzydziesta edycja tej znakomitej imprezy, a do tego potrafi znaleźć czas na ćwiczenie i z powodzeniem występuje jako pianista solista oraz kameralista.

Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej występowała już wiele razy pod Pana batutą. Pamięta Pan te koncerty?
        - Pierwsze spotkania były jeszcze w latach 90-tych ubiegłego stulecia. Pamiętam, że od początku tej współpracy towarzyszył nam etos profesjonalizmu. Zawsze jest bardzo dobra atmosfera pracy, a moje propozycje są dobrze przyjmowane i realizowane.
       Wykonywaliśmy różne, bardzo urozmaicone programy: dużo było klasyki – utwory Mozarta i Beethovena, Brahmsa, pamiętam wykonanie III Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego, były dzieła wokalno-instrumentalne, wykonywaliśmy także koncerty złożone z fragmentów oper i operetek. Występowałem z podkarpackimi filharmonikami na Festiwalu im. Jana Kiepury w Krynicy, ale byłem także z Capellą Bydgostiensis zaproszony na Muzyczny Festiwal w Łańcucie.
       Uważam, że Filharmonia w Rzeszowie ma szczęście do dyrektorów. Dobrze i miło wspominam czas, kiedy dyrektorem naczelnym był pan Wergiliusz Gołąbek, a dyrektorami artystycznymi Adam Natanek i Tadeusz Wojciechowski. Teraz fantastycznie zarządza tą placówką Marta Wierzbieniec. Jeżeli tworzy się dobrą atmosferę, to dyrygenci mogą osiągać lepsze rezultaty. Jeśli są waśnie i kłótnie, to praca nie jest tak efektywna. Tutaj muzycy skupieni są na pracy. Oprócz tego, że Marta Wierzbieniec jest doskonałą menedżerką, to jest także fantastycznym muzykiem i stara się wychodzić naprzeciw oczekiwaniom muzyków. Nie tylko ja, ale także wielu moich kolegów wyjeżdża z Rzeszowa z opinią, że pracowali z bardzo profesjonalnym zespołem.

Na przestrzeni lat zmieniły się także relacje pomiędzy dyrygentami i orkiestrą. Nie ma dyrygentów -dyktatorów. Orkiestra i dyrygent pracują nad najlepszym przygotowaniem utworów na koncert.
        - Dyktatorstwo skończyło się już dość dawno. Myślę, iż często wynikało to z faktu, że dyrygent pracował z zespołem nierównym pod względem wykształcenia i dyktatorstwo było
mu ”na rękę”. Obecnie pracujemy z orkiestrami, w których gra ponad 90% znakomicie wykształconych muzyków i tylko ci młodsi muszą nabrać większego doświadczenia. Potrzebny jest tylko dialog pomiędzy dyrygentem a zespołem, żeby ta praca była efektywna, a to nie jest łatwe.
        Wiem, że muzycy nie lubią, jak się im mówi, że są znakomici i pięknie grają, natomiast lubią konkretną pracę nad utworami. Cenią dyrygentów, którzy skrupulatnie pracują nad wszystkimi niuansami i jak słyszą efekty tej pracy. Każdy z dyrygentów ma „swojego konika” – jedni szczególną uwagę zwracają na intonację, drudzy na artykulację, inni na dynamikę. Dla orkiestry ważna jest praca z bardzo dobrymi dyrygentami i nie chodzi tu o wiek czy długoletnie doświadczenie.
Dlatego też budując sezon artystyczny, dyrektorzy powinni zapraszać dyrygentów, którzy gwarantują dobry kontakt z zespołem i praca sprawi muzykom dużo satysfakcji.

Filharmonia 14.06.2024 Ork. Filh. Podk. dyr. Mirosław Jacek Błaszczyk 2Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batuta Mirosława Jacka Błaszczyna  podczas koncertu 14.06.2024 roku., fof. Filharmonia Podkarapcka

Jak Pan marzył o karierze dyrygenta, to zdawał sobie Pan sprawę, jaki to trudny zawód? Wiedział Pan, że przez całe zawodowe życie będzie Pan musiał ciągle pracować nad przygotowaniem nowych utworów? Dyrygent musi być nie tylko pracowitym, ale także bardzo zdyscyplinowanym człowiekiem, a do tego czeka go „życie na walizkach”.
         - I tak i nie. W czasie studiów obserwowałem swojego profesora, którym był maestro Karol Stryja, który przez całe życie służył muzyce. Przez 37 lat był kierownikiem artystycznym i dyrektorem Filharmonii Śląskiej, a ponadto zajmował stanowisko dyrektora artystycznego w Odense w Danii i ciągle podróżował pomiędzy Odense a Katowicami. Do tego jeszcze prowadził klasę dyrygentury w Akademii Muzycznej w Katowicach.
       Najczęściej odbywa się to kosztem rodziny i łatwiej jest pogodzić wszystko, jak „druga połowa” zna nasze trudne wybory i na czym polega nasza praca.
Mam zawód, który mi daje satysfakcję, który lubię, a przy okazji gwarantuje także dobre wynagrodzenie.
        Myślę, że pracę dyrygenta można porównać z obowiązkami księdza, który ma absolutne powołanie, wykonuje sumiennie wszystkie swoje codzienne obowiązki, ale zawsze robi to z absolutnym przekonaniem i jest pełen energii. W zawodzie dyrygenta jest o tyle lepiej, że zmieniamy utwory i miejsca koncertów z tygodnie na tydzień. Z Rzeszowa jadę do Słupska, a później będę dyrygował koncertem wieńczącym sezon artystyczny w Lublinie. Wszędzie dyryguję innymi programami. Czasami są to nowe utwory albo programy, które wymarzył sobie organizator koncertu i trzeba się nauczyć jakiegoś utworu. Wyzwań jest sporo, ale jestem przekonany, że nigdy mnie to nie znudzi.

Dlatego z powodzeniem koncertuje Pan na wszystkich estradach w kraju (z Filharmonią Narodową na czele) i za granicą. Długo można wyliczać kraje, sale koncertowe i teatry operowe w Europie, Azji, Afryce i w Ameryce Północnej. Był Pan dyrektorem artystycznym Orkiestry Symfonicznej w Zabrzu, dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii w Białymstoku i Filharmonii Śląskiej w Katowicach, a aktualnie jest Pan kierownikiem artystycznym i pierwszym dyrygentem Opery i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku.
Od lat także dzieli się Pan swoim doświadczeniem z młodymi ludźmi, którzy marzą o karierze dyrygenta. Obecnie kieruje Pan Katedrą Dyrygentury Symfoniczno- Operowej w Akademii Muzycznej w Katowicach.
Wiele lat temu w Rzeszowie rozmawiałam z Maestro Stanisławem Wisłockim, jednym z najwybitniejszych polskich dyrygentów i pedagogów, który twierdził, że dyrygowania nie można nauczyć kogoś, kto nie ma wrodzonych predyspozycji. Czy Pan jest także tego zdania?
        - Wiele prawdy jest w tym, co mówił Mistrz Wisłocki, ale pewnych ruchów, czyli czytelności schematów (czy jest na 2, 3, 4…) trzeba studentów nauczyć. Auftaktu też można nauczyć. To musi być czytelne dla muzyków zespołu. Natomiast wszystko pozostałe – kwestia prowadzenia prób, wysławiania się (jakim językiem dyrygent operuje mówiąc do orkiestry) – tego nie można nauczyć.
To można podpatrywać podczas prób prowadzonych przez doświadczonych dyrygentów. Z przykrością muszę stwierdzić, że studenci nie garną się do chodzenia do filharmonii w tym celu. Nie zdają sobie sprawy z tego, że później początek pracy w zawodzie dyrygenta będzie bardzo trudny. Wielu nie wie, jak „ugryźć” dany utwór, a już rozumienie frazy, zmian dynamicznych, zmian tempa – kiedy i jak to zrobić, to jest kwestia talentu
       Talent jest bardzo ważny, chociaż uważam, że w tym zawodzie niezbędne jest 20% talentu i 80% pracy. Jeżeli dyrygent chce bazować tylko na wrodzonych umiejętnościach, to praktyka szybko to zweryfikuje. Dyrygent staje przed zespołem, który rozszyfruje go podczas kilku minut pierwszej próby. Po dwóch, trzech uwagach muzycy orkiestrowi wiedzą, czy będą mieć bardzo dobry tydzień, czy będzie tydzień stracony.
Dyrygent musi najpierw wymagać od siebie i znakomicie przygotować się do prób, a później logicznie i bardzo naturalnie zostaje to oddane zespołowi.

Spogląda Pan wymownie na zegarek. Wiem, że musimy zakończyć rozmowę, bo musi się Pan przygotować do koncertu. Dziękuję bardzo za spotkanie i mam nadzieję na kolejne spotkanie już niedługo.
       - Będzie okazja, bo otrzymałem zaproszenie, aby poprowadzić koncert w październiku 2025 roku.

Filharmonia 14.06.2024 Ork. Filh. Podk. dyr. Mirosław Jacek BłaszczykKoncert Orkiestry symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Mirosława jacka Błaszczyka, fot. Filharmonia Podkarpacka

        Jeszcze kilka zdań o koncercie, który odbył się 14 czerwca 2024 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, bo ten wieczór z pewnością na długo pozostanie w pamięci wszystkich, którzy go wysłuchali. Muzycy Filharmonii Podkarpackiej byli świetnie przygotowani i pokazali co potrafią pracując i występując pod batutą takiego mistrza batuty jak Mirosław Jacek Błaszczyk.
         W dobry nastój wprowadzili publiczność Filharmonicy Podkarpaccy i maestro Błaszczyk pięknym wykonaniem tanecznej Farandole z II Suity „Arlezjanka” Georges’a Bizeta. Drugie ogniwo stanowiła Fantazja na fortepian i orkiestrę Claude’a Debussy’ego. Z zachwytem słuchałam wirtuozowskich popisów pana Artura Jaronia, które często „stapiały” się z brzmieniem orkiestry. Solista popisał się nie tylko niezwykłą techniką, ale przede wszystkim pięknym, szlachetnym dźwiękiem oraz umiejętnością współpracy z dyrygentem i orkiestrą. Pełne niezwykłych barw wykonanie z entuzjazmem zostało przyjęte przez publiczność.
        Po przerwie zabrzmiały dwa fascynujące dzieła George’a Gershwina. Najpierw usłyszeliśmy poemat symfoniczny Amerykanin w Paryżu, skomponowany w czasie podróży po Europie, w którym echa francuskiego klasycyzmu łączą się z amerykańskimi jazzowymi rytmami. Długie i gorące brawa były w pełni zasłużone.
Zakończyła koncert Błękitna rapsodia – dzieło będące połączeniem klasyki i jazzu, które przyniosło 25-letniemu Gershwinowi powodzenie i sławę. Również w tym utworze pan Artur Jaroń grał przepięknie i Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Mirosława Jacka Błaszczyka także spisała się doskonale.

                                                                                                                                                                                                                                             Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS