Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Sacrum po góralsku w 100. rocznicę urodzin Św. Jana Pawła II

Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, Parafia Katedralna w Rzeszowie i Prezydent Miasta Rzeszowa zapraszają w niedzielę 16 sierpnia na godz. 20.00 do rzeszowskiej katedry na wyjątkowy koncert.

Jego idea posiada trzy wymiary. Po pierwsze będzie to jedyne spotkanie z publicznością Podkarpackiego Festiwalu Organowego, który w tym roku nie odbywa się stacjonarnie, lecz w przestrzeni internetowej. Po drugie koncert dedykowany jest pamięci Jana Pawła II w stulecie urodzin Świetego Papieża. Po trzecie w końcu osobliwy i niecodzienny będzie program koncertu: muzyka organowa spotka się z góralskim folklorem, a całości dopełnią fragmenty jedynego w swoim rodzaju i ponadczasowego w treści dzieła literackiego, czyli 'Filozofii po góralsku' autorstwa ks. Józefa Tischnera.

Na organach będzie grał Marek Stefański, dyrektor Podkarpackiego Festiwalu Organowego. Muzykę góralską usłyszymy w wykonaniu Kapeli Jaśka Kubika z Krościenka n. Dunajcem, czyli z samego serca Pienin. Tischnerowski tekst zaprezentuje legendarny i jeden z najznamienitszych polskich aktorów Jerzy Trela.
Całość programu stworzy wielobarwny kalejdoskop muzycznych stylów i brzmień, powiązanych pełnym uniwersalnych i ponadczasowych myśli z domieszką wyrafinowanego góralskiego humoru, w niezrównanej interpretacji mistrza sceny teatralnej i ekranu.

Zapraszamy serdecznie, wstęp na koncert jest wolny!

Sacrum po góralsku w 100. rocznicę urodzin Św. Jana Pawła II

         Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, Parafia Katedralna w Rzeszowie i Prezydent Miasta Rzeszowa zapraszają w niedzielę 16 sierpnia na godz. 20.00 do rzeszowskiej katedry na wyjątkowy koncert.
         Jego idea posiada trzy wymiary. Po pierwsze będzie to jedyne spotkanie z publicznością Podkarpackiego Festiwalu Organowego, który w tym roku nie odbywa się stacjonarnie, lecz w przestrzeni internetowej. Po drugie koncert dedykowany jest pamięci Jana Pawła II w stulecie urodzin Świetego Papieża. Po trzecie w końcu osobliwy i niecodzienny będzie program koncertu: muzyka organowa spotka się z góralskim folklorem, a całości dopełnią fragmenty jedynego w swoim rodzaju i ponadczasowego w treści dzieła literackiego, czyli 'Filozofii po góralsku' autorstwa ks. Józefa Tischnera.
         Na organach będzie grał Marek Stefański, dyrektor Podkarpackiego Festiwalu Organowego. Muzykę góralską usłyszymy w wykonaniu Kapeli Jaśka Kubika z Krościenka n. Dunajcem, czyli z samego serca Pienin. Tischnerowski tekst zaprezentuje legendarny i jeden z najznamienitszych polskich aktorów Jerzy Trela.
         Całość programu stworzy wielobarwny kalejdoskop muzycznych stylów i brzmień, powiązanych pełnym uniwersalnych i ponadczasowych myśli z domieszką wyrafinowanego góralskiego humoru, w niezrównanej interpretacji mistrza sceny teatralnej i ekranu.

Zapraszamy serdecznie, wstęp na koncert jest wolny!

Polish Violin Duo - koncerty na Podkarpaciu

7 sierpnia 2020 (piątek), godzina 19.00, Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Zygmunta Mycielskiego w Strzyżowie, ul. Mostowa 20

8 sierpnia 2020 (sobota), godzina 18.00, Sala baletowa Sanockiego Domu Kultury

9 sierpnia 2020 (niedziela), godzina 17.00, Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie

Koncerty Polish Violin Duo (Koncert Instytutu Muzyki i Tańca z cyklu „Z klasyką przez Polskę” ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego)

Polish Violin Duo tworzą skrzypkowie Marta Gidaszewska oraz Robert Łaguniak. Zespół powstał w 2014 roku. Swoje początki miał w Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II st. im M. Karłowicza w klasie dr Kariny Gidaszewskiej. Obecnie Marta jest studentką Akademii Muzycznej im. I.J. Paderewskiego w Poznaniu w klasie skrzypiec prof. Bartosza Bryły, natomiast Robert jest studentem Akademii Muzycznej im. G. i K. Bacewiczów w Łodzi w klasie skrzypiec dr Kariny Gidaszewskiej.

Marta i Robert od lat biorą udział w Międzynarodowych i Ogólnopolskich Konkursach Skrzypcowych, zdobywając zawsze czołowe lokaty. Na swoim koncie mają ponad 180 nagród m.in. na konkursach w Japonii, USA, Serbii, Grecji, Szwecji, Anglii, Francji, Włoszech, Bośni i Hercegowinie, Niemczech, Polsce. Jako duet prowadzą ożywioną działalność koncertową. Wspólnie brali udział w wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach. Wśród ich najważniejszych osiągnięć można wyróżnić takie jak zwycięstwo w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym „Concert Tours to China” w Danii (2020), I nagroda na Międzynarodowym Konkursie Zespołów Kameralnych im. A. Rubinsteina w Niemczech oraz I nagroda i 6 nagród specjalnych na Międzynarodowym Konkursie Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie (2019). Ponadto są zdobywcami I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Serbii (2015), Grand Prix na Turnieju Kameralnym w Trzech Odsłonach w Bydgoszczy (2015), I nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Zespołów Kameralnych w Łodzi (2015), II nagrody na Warszawskim Forum Kameralnym (2015), Tytułu Vicemistrza na Międzynarodowym Turnieju Mistrzów w Bydgoszczy (2015), I nagrody na Turnieju Kameralnym w Trzech Odsłonach w Bydgoszczy (2014).

Duet ma w swoim repertuarze utwory z epoki baroku, klasycyzmu, romantyzmu i XX wieku.

Program

Georg Philipp Telemann (1681-1767)
Suita D-dur na dwoje skrzypiec Podróże Guliwera TWN 40: 108
Intrada. Spirituoso
Chaconna Liliputów (Lilliputsche Chaconne)
Gigue Brobdingangów (Brobdingnagische Gigue)
Sny Laputczyka, zaraz po przebudzeniu (Reverie der Laputier, nebst ihren Aufweckern)
Loure obyczajnych Houyhnhnmsów i Furia niesfornych Yahoosów (Loure der gesitten Houyhnhnms & Furie der unartigen Yahoos)

Joachim Kaczkowski (1789-1829)
Duo Concertant Es-dur na dwoje skrzypiec op. 10 nr 2
Allegro
Andante un poco allegretto
Finale. Presto

Henryk Wieniawski (1835-1880)
Kaprys g-moll na dwoje skrzypiec op. 18 nr 1
Kaprys D-dur na dwoje skrzypiec op. 18 nr 3

Grażyna Bacewicz (1909-1969)
Suita na dwoje skrzypiec (1943)
Allegro
Andante
Vivo
Tempo di menuetto
Allegro
Andante. Fughetta
Allegro

Romuald Twardowski (ur.1930)
Sonatina na dwoje skrzypiec
Con moto
Adagio
Allegro giocoso

Michał Spisak (1907-1964)
Suita na dwoje skrzypiec
Allegro
Tranquillo
Largo. Choral nr 1
Scherzando. Vivo
Allegro energico. Finale

Nie wyobrażam sobie roku bez Łańcuta

             Zapraszam Państwa na spotkanie z panią profesor Izabelą Ceglińską, wybitną polską skrzypaczką, solistką, kameralistą i pedagogiem, związaną od najmłodszych lat z łódzkim środowiskiem muzycznym. Od 1988 roku jest zatrudniona w Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. W latach 1996 – 2001 była Prodziekanem Wydziału Instrumentalnego i wokalno-aktorskiego; w latach 2001 – 2008 Dziekanem Wydziału Instrumentalnego, a od 2009 do 2011 roku Kierownikiem Katedry Instrumentów Smyczkowych.
            Pani profesor Izabela Ceglińska prowadziła klasę skrzypiec podczas I turnusu 46. Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie. Wywiad został zarejestrowany 19 lipca, a wcześniej, dokładnie 17 lipca, miałam szczęście wysłuchać znakomitego recitalu, który odbył się w Miejskim Domu Kultury w Łańcucie, a wykonawcami byli Izabela Ceglińska – skrzypce i Krzysztof Cegliński – fortepian.

fot.  FOTOS s.c.               Izabela Ceglińska 10

 

            Pani Profesor, jestem pod ogromnym wrażeniem piątkowego recitalu, za który chcę serdecznie podziękować. Dawno nie słyszałam tak wspaniałych kreacji dzieł Ludwiga van Beethovena na żywo.
             - Dziękuje bardzo, miło mi, że koncert się podobał. Przygotowywaliśmy się do niego z synem dość solidnie, aby jak najpiękniej świętować „Rok Beethovenowski”, ponieważ w tym roku mija 250. rocznica urodzin Ludwiga van Beethovena.
Czas pandemii sprawił, że prawie na całym świecie nie było koncertów i dlatego muzyka Beethovena nie rozbrzmiewała zbyt często. Można było jedynie posłuchać jej z płyt lub podczas audycji radiowych.

             W marcu zamknięte zostały sale koncertowe, a także szkoły. Nauczyciele jednak zobowiązani byli prowadzić lekcje poprzez dostępne środki przekazu, co wcale nie oznaczało, że mieli więcej czasu.
             - Wręcz przeciwnie, zdalne nauczanie było bardzie czasochłonne. Trudno było prowadzić lekcje poprzez Internet, ponieważ często zła jakość dźwięku nie pozwalała na to. Najlepszą metodą było przesłuchiwanie nagrań, bo wtedy jakość dźwięku była najlepsza, ale nie wszyscy mieli warunki, aby ich dokonywać. Ponadto małe dzieci potrzebują bezpośredniego kontaktu. Trzeba im coś pokazać, wytłumaczyć... Różne techniki stosowałam w zależności od sytuacji, co zajmowało mi więcej czasu niż praca podczas normalnych lekcji w szkole czy na uczelni.

             Po tej długiej przerwie dopiero w Łańcucie może Pani prowadzić normalne zajęcia.
             - Tak, to prawda i dlatego bardzo się wszyscy cieszymy, że jednak Kursy się odbywają, chociaż są w trochę zmienionej formie, bardziej okrojonej. Staramy się zachowywać wszystkie zalecenia, abyśmy byli wszyscy bezpieczni. Nie ma orkiestry, zajęć z kształcenia słuchu, kursu pedagogicznego. W sali prowadzę zajęcia wyłącznie z uczniem – nie mogą, tak jak w poprzednich latach, przychodzić na nie inni uczestnicy, rodzice, pedagodzy...

             Koncerty mistrzów także nie mogą się odbywać w sali balowej Muzeum – Zamku.
             - Tak, zostały one przeniesione do sali Miejskiego Domu Kultury, bo tam może być na widowni, (zgodnie z wymogami) ponad 150 osób. Organizatorzy – pani profesor Krystyna Ławrynowicz i pan prezes Krzysztof Szczepaniak - stworzyli nam takie warunki, że czujemy się jak w sali balowej, bowiem taka jest scenografia sceny.

             Grała Pani razem z synem i myślę, że to jest ogromny luksus grać z najbliższą osobą, a do tego ze świetnym pianistą.
              - Dla nas jest to wielka radość muzykowania. Pewne rzeczy związane z interpretacją kształtują się w czasie przygotowywania utworów, ale później na estradzie rozumiemy się bez słów, a nawet nie musimy się widzieć. Krzysztof często mówi, że nie musi na mnie patrzeć, ponieważ czuje wcześniej moje intencje interpretacyjne. Wie, kiedy będę zwalniać czy przyśpieszać i nawet oddech bierzemy w tym samym czasie. Bardzo lubię grać z synem i mam nadzieję, że on ze mną też.

fot. FOTOS s.c.          Izabela Ceglińska 11

           Od wielu lat co najmniej dwa tygodnie spędza Pani w Łańcucie. Pamiętam, że przyjeżdżała Pani tutaj jako uczestniczka Kursów.
            - Owszem, pierwszy raz byłam w Łańcucie w 1979 roku - ukończyłam wtedy ósmą klasę. W Łańcucie odbywały się wtedy elitarne Kursy dla studentów. Było może kilku utalentowanych uczniów szkół średnich, a uczniowie szkół podstawowych nie byli wtedy przyjmowani, chyba, że było się laureatem ważnego konkursu. Ja byłam laureatką Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Skrzypków w Lublinie w 1978 roku i dlatego mogłam się ubiegać o przyjęcie mnie na Kursy w Łańcucie. Od razu bardzo mi się tutaj spodobało. Miałam być tylko na pierwszym turnusie, ale potem telefonowałam do rodziców i prosiłam, aby pozwolili mi być dłużej. Najpierw byłam w klasie prof. V. Abramowa z Bułgarii, a później u prof. Olega Krysy (Rosja). W kolejnych edycjach uczyłam się u prof. Zachara Brona (Rosja), Renato de Barbieri (Włochy) i Wernera Scholza (Niemcy). Nie wymienię w tej chwili wszystkich pedagogów, u których miałam możliwość pracować podczas Kursów, ale bardzo dużo się od Nich nauczyłam. Podczas studiów także w lipcu przyjeżdżałam do Łańcuta. Bardzo miło wspominam wszystkie te pobyty.
Zawsze marzyłam o tym, aby kiedyś tutaj powrócić jako osoba, mogąca podzielić się swoją wiolinistyczną wiedzą z młodszymi. To się udało 19 lat temu.

            Za rok będzie okazja do świętowania.
            - Będzie co świętować! Zawsze też występowałam podczas Kursów z recitalem. W tym miejscu chciałabym wspomnieć wspaniałą pianistkę Lubow Nawrocką, która trzy lata temu po ciężkiej chorobie od nas odeszła, a wcześniej przez co najmniej 10 lat w Łańcucie występowałyśmy zawsze razem i spełniałyśmy swoje marzenia o sonatach i innych utworach, których nigdy wcześniej nie grałyśmy. Były to pozycje bardzo trudne pianistycznie i wiolinistycznie, ale zarówno Luba jak i ja, lubiłyśmy takie wyzwania i zawsze umawiałyśmy się na przyszły rok z nowym repertuarem. Każda z nas ćwiczyła we własnym zakresie, a potem w Łańcucie robiłyśmy wspólne próby i grałyśmy na scenie w sali balowej. To była wspaniała pianistka i zawsze ją wspominam z łezką w oku.

            Wspomniała Pani o znakomitych mistrzach, u których uczyła się Pani w Łańcucie, ale tak naprawdę, to miała Pani wielkie szczęście do pedagogów, którzy przez wszystkie lata nauki czuwali na co dzień nad Pani rozwojem.
             - Oczywiście, że tak. Jako mała dziewczynka zaczęłam się uczyć u bardzo doświadczonego pedagoga pana Jerzego Wasieli, który również uczył wcześniej moją późniejszą panią Profesor Iwonę Wojciechowską (która, niestety, odeszła od nas w ubiegłym roku).
To była ta sama szkoła. Pan Jerzy Wasiela był osobą niezwykle cierpliwą i to była jego największa zaleta. Dzięki tej cierpliwości potrafił wydobyć z dzieci to, co najlepsze. Pamiętam, jak na pierwszych lekcjach zawsze ziewałam, za co moja mama zawsze mnie karciła. Pan Profesor nigdy nie podnosił głosu i był bardzo wyrozumiały.
             Z czasem przyszło zainteresowanie grą na skrzypcach. W siódmej klasie uczyłam się już u pani Profesor Iwony Wojciechowskiej i czasami miałam także konsultacje u Profesora Zenona Płoszaja. Bardzo dużo się od nich nauczyłam i teraz staram się tę wiedzę przekazywać młodym adeptom sztuki wiolinistycznej.

             Bezpośrednio po studiach związała się Pani z macierzystą uczelnią, czyli Akademią Muzyczną im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi i tak jest do tej pory.
             - Aż trudno uwierzyć, ale to trwa już ponad 30 lat. W 1988 roku rozpoczęłam pracę jako asystent. Potem były kolejne szczeble awansów i w 2011 roku spotkał mnie zaszczyt uzyskania tytułu profesora sztuk muzycznych. Nominację odebrałam z rąk pana Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego.

             Czy w dzisiejszych czasach, kiedy świat stoi przed młodymi ludźmi otworem, kiedy każdy utalentowany skrzypek może studiować gdzie chce, możemy mówić o polskiej szkole gry skrzypcowej?
             - Jak najbardziej tak, ale uważam, że nie dotyczy to tylko skrzypiec. W Polsce jest bardzo wysoki poziom nauczania na wszystkich instrumentach smyczkowych i konkurencji nie musimy się obawiać.
             Problem jest dopiero po studiach. Młodzież wyjeżdża z Polski, żeby łatwiej znaleźć pracę, chociaż w innych krajach nie jest wcale tak łatwo. Ja to widzę nawet po swoich dzieciach. Moja córka jest także skrzypaczką i wprawdzie pracuje na uczelni jako doktor sztuk muzycznych, ale dodatkowo uczy w szkole muzycznej w Łęczycy. Wiele czasu będzie tracić na dojazdy, bo w Łodzi nie ma aktualnie miejsc pracy dla skrzypków.

              Wydaje mi się, że łatwiej mogą znaleźć pracę dobrzy pianiści, ale pod warunkiem, że potrafią dobrze uczyć, czytać nuty a vista i chcą grać z innymi instrumentalistami.
              - Ma Pani rację i pewnie dlatego syn miał więcej szczęścia, pracuje bowiem w łódzkiej Akademii Muzycznej i w łódzkiej  Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej im.H.Wieniawskiego.

              Będąc uczennicą szkół muzycznych oraz studentką, uczestniczyła Pani w konkursach muzycznych i odnoszę wrażenie, że większą wagę przywiązywano wtedy do osiągnięć konkursowych.
              - Zacznijmy od stwierdzenia, że wtedy było o wiele mniej konkursów i przez to miały większą rangę.
Ważnym dla mnie konkursem był Konkurs Młodych Skrzypków w Lublinie i uczestniczyłam w nim dwa razy, zdobywając nagrody zarówno w ogólnopolskim (1978), jak i międzynarodowym (1979). Później miałam przerwę i w 1983 roku uczestniczyłam w Ogólnopolskich Przesłuchaniach Uczniów Klas Skrzypiec i Altówki w Elblągu, gdzie zdobyłam I nagrodę. Wtedy formuła była taka, iż uczestnicy z całej Polski przyjeżdżali do jednego miejsca i przesłuchania trwały tydzień. To był trudny konkurs. Pamiętam, że w komisji zasiadał kwiat polskiej wiolinistyki - profesorowie: Zenon Brzewski, Irena Dubiska, Eugenia Umińska, Jadwiga Kaliszewska, Oskar Rupel, Stefan Herman (u którego uczył się Konstanty Andrzej Kulka), Zenon Płoszaj. Jeśli wygra się przed taką komisją, to jest powód do dumy. Te dyplomy oprawiłam w ramki i autografy na nich złożone są bezcenne, bo to nasi wybitni skrzypkowie i pedagodzy. Można powiedzieć, że to oni stworzyli polską szkołę gry skrzypcowej.

              Po studiach rzuciła się Pani w wir pracy artystycznej i pedagogicznej.
              - Tak mi się udało. Czasy wtedy nie były łatwe i trudno było gdziekolwiek wyjechać, ale artystom pozwalano na zagraniczne wyjazdy z koncertami. Pamiętam, że nawet będąc jeszcze studentką uczestniczyłam w Internetionalen Jugendfestspieltreffen w Bayreuth. Tam jeździliśmy na trzy tygodnie i graliśmy koncerty kameralne. To były bardzo kształcące wyjazdy. Byłam też na kursie w Baden Baden, który prowadził słynny Ruggiero Ricci. To było także dla mnie ważne i kształcące wydarzenie. Wielkim wyróżnieniem był fakt, że Maestro przesłuchiwał wszystkich swoich uczniów i wybrał dwójkę (jedną z nich byłam ja), którym dał stypendium, a był to zwrot kosztów kursu, co było w tamtych czasach dla mnie ogromna nagrodą - a był to rok 1983. Grałam także tam koncert z towarzyszeniem orkiestry. Miło wspominam te młodzieńcze początki.

              Zaglądałam na pani stronę internetową i z podziwem patrzyłam na ogromny repertuar, zarówno jeśli chodzi o partie solowe z towarzyszeniem orkiestry, utwory kameralne i na skrzypce solo.
              - Ta strona jest niekompletna, bo od dłuższego czasu nie miałam nawet chwili, aby tam zajrzeć i uzupełnić wszystko. Szczególnie dużo sonat można byłoby tam dopisać. Zawsze lubiłam grać sonaty, a teraz gram sonaty podczas koncertów razem z synem, który uczy się ich i poszerza swój repertuar. Z pewnością przyda mu się to w przyszłości, ponieważ w Uczelni akompaniuje także skrzypkom.

              Wracając do repertuaru, który wykonywaliście podczas koncertu w Łańcucie. Zarówno III Sonata Es-dur op.12 nr 3 , jak i IV Sonata a-moll op. 23 to utwory na fortepian i skrzypce.
              - To prawda, pianista w obu tych sonatach ma dużo do grania, a szczególnie Sonata Es-dur jest wyjątkowo fortepianową sonatą, chociaż dla skrzypiec też nie jest łatwa, ze względu na niewygodną tonację. Tonacja Es-dur nie jest wymarzoną tonacją dla skrzypiec.

              Wykonała Pani ogromną ilość różnych koncertów w Polsce i za granicą. Są takie, które wspomina Pani z ogromnym sentymentem?
              - Z pewnością tak wspominam cały okres przygotowań do Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego. W 1986 roku. Ważnym wydarzeniem był fakt, że zostałam zakwalifikowana do ekipy, dostałam stypendium Ministra Kultury i Sztuki dla „Młodych Twórców” i miałam pomoc finansową, a jednocześnie także byliśmy proszeni o wykonanie koncertów przez różne filharmonie w Polsce. Ja występowałam wtedy z koncertami skrzypcowymi J. Sibeliusa i d-moll Wieniawskiego. Później już nie grałam tak często z orkiestrami. To był bardzo ciekawy czas, mimo tego, iż nie zostałam laureatką...

              Niekoniecznie po nagrody jedzie się na konkurs. Czasami można nie dostać nagrody, ale otrzymać zaproszenia na koncerty, a to jest bardzo ważne.
              - Na pewno tak, ale jednak ci, co dostają nagrody, mają bardziej otwartą drogę do koncertowania z filharmoniami, bo w pierwszym roku po konkursie każdy z laureatów grywa z orkiestrą we wszystkich polskich filharmoniach. Jak się nie jest laureatem, to już jest trudniej, ale ja się nie zrażałam.
„Róbmy swoje” – jak w piosence Młynarskiego.

              Proszę powiedzieć, jak to się stało, że zafascynowało Panią w dzieciństwie takie małe pudełeczko z czterema strunami, z którego słychać czarodziejskie dźwięki podczas pociągania po tych strunach smyczkiem.
              - Ja znałam te dźwięki od zawsze. U mnie w rodzinie były tradycje muzyczne, ojciec mojej mamy – dziadek Stanisław był skrzypkiem, pomimo, że był także wykształconym ekonomistą i nawet pracował w księgowości, to przez wiele lat był koncertmistrzem łódzkiej operetki. Moja mama zawsze chciała grać na skrzypcach, ale gra na fortepianie. Marzyła, aby córka grała na skrzypcach, a ponieważ ja nie stawiałam oporów i jak zaczęłam się uczyć, to nie sprawiało mi to trudności. Dobrze się rozwijałam, chociaż jak mnie w wieku 6 lat obejrzał pan Jerzy Wasiela, to stwierdził, że mam za cienkie paluszki do gry na skrzypcach, ale ponieważ jestem dzieckiem muzyków, to mnie przyjmie...
Później już wszystko dalej poszło...

              Jest już druga połowa lipca, a Pani jeszcze nie była na urlopie i ciągle ma czynny kontakt z instrumentem. Na jak długo skrzypek może sobie pozwolić na odłożenie instrumentu, aby później po dwóch, trzech dniach wrócić do formy?
              - Im jestem starsza i mam większe doświadczenie, tym zdarza mi się na dłużej odkładać instrument (śmiech).
Mówiąc poważnie, planujemy z mężem dwa tygodnie urlopu i skrzypce zostaną w domu. Zobaczymy, jak to wszystko się ułoży.
Uważam, że trzeba mieć stały kontakt z instrumentem, ponieważ inaczej aparat gry sztywnieje, Zawsze szukam nowych wyzwań, aby mieć cel i ćwiczyć. Ciągle jest motywacja, bo mam jakiś koncert, albo nagranie... Gram na skrzypcach już równo 50 lat, czyli pół wieku, ale chyba nie potrafiłabym na długo odłożyć instrumentu.

              Połączenie działalności artystycznej, pedagogicznej i życia rodzinnego nie jest łatwe.
               - To prawda, chociaż w tej chwili dzieci są już samodzielne. Ubiegły rok był dla nas bogaty w uroczystości, ponieważ syn ożenił się w sierpniu, a córka wyszła za mąż w grudniu. Dlatego mam już mniej obowiązków, ale w domu zawsze jakieś zajęcie się znajdzie. W czasie pandemii zaczęłam nawet piec chleb, także ciągle się rozwijam w różnych dziedzinach."

               Czy zastanawiała się Pani nad tym, kim chciałaby Pani być, gdyby nie była Pani skrzypaczką?

              - Jak byłam dzieckiem, uwielbiałam rysować i malować, ale później było tak dużo pracy związanej z ćwiczeniem na instrumencie, że te zainteresowania zeszły na daleki plan. Jednak gdziekolwiek jestem i zobaczę galerię, to do niej wchodzę i podziwiam piękne obrazy. Fascynują mnie kolory.
Może jak będę na emeryturze, to zacznę spełniać marzenia z dzieciństwa i będę na przykład malować?

              Wtedy przyjedzie Pani w lipcu do Łańcuta nie tylko ze skrzypcami, ale także ze sztalugami, pędzlami i farbami, i koledzy oraz uczestnicy Kursów będą podziwiać Pani obrazy?
              - Niewykluczone. To w naszym środowisku nie byłby taki odosobniony przypadek. Jedna z naszych kursowych pianistek także zajmuje się malarstwem i nawet padła propozycja zorganizowania wystawy jej obrazów.

              Mam nadzieję, że przyjazdy do Łańcuta kojarzą się Pani nie tylko z niełatwą pracą, ale także z przyjemnością.
              - To jest także wielka przyjemność, ponieważ młodzież, która tutaj przyjeżdża, nie jest zmuszana do pracy, tylko jest tu dlatego, że chce pracować i rozwijać się. Z taką młodzieżą zupełnie inaczej się pracuje. Każdy uczeń jest inny, do każdego trzeba mieć inne podejście i ja ucząc ich, także się rozwijam. Staram się także zarażać ich swoją pasją do gry na skrzypcach, bo ciągle ją w sobie mam.
              Za każdym razem jak przyjeżdżam do Łańcuta, wchodzę na zajęcia do Szkoły Muzycznej, spaceruję po parku, a nawet jak idę na zakupy do sklepu, to czuję się tak, jakbym była tutaj pierwszy raz, jak miałam 15 lat. Te wszystkie budowle, piękny park, który je otacza, są tutaj od setek lat. To także ma wpływ na niesamowitą atmosferę, która tutaj panuje i udziela się wszystkim.
              Nie wyobrażam sobie roku bez Łańcuta. Bardzo się denerwowałam, że w tym roku Kursy mogą zostać odwołane, ale jestem szczęśliwa, że się odbywają i mogę tu być.
I w tym miejscu pragnę jeszcze raz bardzo podziękować Pani Profesor Krystynie Makowskiej-Ławrynowicz i Panu Prezesowi Krzysztofowi Szczepaniakowi za ich determinację oraz ogrom pracy, który włożyli w organizację tych szczególnych 46 Kursów Muzycznych i przekonali do tej inicjatywy Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Z Panią Profesor Izabelą Ceglińską, wybitna polską skrzypaczką i pedagogiem rozmawiała Zofia Stopińska podczas I turnusu 46 Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie.

Jubileuszowe Salezjańskie Lato - „Między Wschodem a Zachodem”

            Od 1 do 20 sierpnia 2020 roku odbywa się XX Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato. W dniu inauguracji rozmawiam z Panem Tomaszem Ślusarczykiem, dyrektorem artystycznym tej imprezy. Tegoroczna edycja jest bardzo bogata w recitale, koncerty kameralne i nie tylko.
             - Dwadzieścia lat to już tradycja. Festiwal całkowicie wydoroślał i chcemy nasz jubileusz zaakcentować dużą ilością różnych koncertów.
Ktoś może powiedzieć, że dobór programu jest przypadkowy. Może tak było na początku, ale później już każda edycja odnosiła się do określonej symboliki, do konkretnego znaczenia.
Inspiracją do powstania Festiwalu Salezjańskie Lato była Salezjańska Szkoła Organistowska oraz twórczość i cały dorobek dydaktyczno-naukowy, który tworzyli w Przemyślu salezjanie.
Od samego początku zastanawialiśmy się, jak pokazać tę muzykę i jak wrócić do korzeni.
Pierwszym utworem, który zabrzmiał na Festiwalu. była Toccata i fuga d-moll Jana Sebastiana Bacha. To był nasz hołd dla największego twórcy. Zawsze staraliśmy się, aby jeden z pierwszych koncertów kolejnych edycji dedykowany był Janowi Sebastianowi Bachowi. Tak też jest dzisiaj, bo rozpoczyna dwudziesty Festiwal monumentalna Toccata, Adagio i Fuga C-dur BWV 564.
             Pokażemy na tegorocznym Festiwalu nowo odkryte dzieła, ale jubileuszowa edycja ma przede wszystkim za zadanie odnieść się także do całej perspektywy wszystkich minionych edycji.
Przypomnimy prezentowane już dzieła, które mają związek z Przemyślem i najbliższym regionem. Nie zabraknie też dzieł Marcina Leopolity, Sebastiana z Felsztyna i innych twórców. Te utwory wprawdzie nie zostały skomponowane w Przemyślu, ale zostały zdeponowane w przemyskim archiwum kapeli Franciszkanów – w słynnym katalogu przemyskim, w którym, spośród wielu dzieł kompozytorów wczesnego polskiego baroku, są utwory Adama Jarzębskiego, Marcina Mielczewskiego czy Bartłomieja Pękiela.

             Może Pan powiedzieć o nowo odkrytych dziełach, które w tym roku zabrzmią i o koncertach, podczas których zabrzmi muzyka cerkiewna?
             - Niezwykle ciekawym będzie koncert, podczas którego zaprezentowane zostaną nowo odkryte dzieła z archiwum Opactwa SS. Benedyktynek w Przemyślu i w Jarosławiu.
Nie zabraknie też muzyki cerkiewnej. Po raz kolejny zabrzmi, w innej już odmianie, najstarszy znany rękopis pochodzący z Podkarpacia. Jest to tak zwany Irmołogion Przemyski. Księga powstała na początku XVII wieku, ale zawiera muzykę, którą z kolei Iwan Kańczucki (mnich klasztoru w Przemyślu), skomponował na zamówienie króla polskiego, napisał dla polskiego biskupa prawosławnego.
Niektórzy naukowcy doszukiwali się tutaj śpiewów kijowskich, bułgarskich, ale ostatecznie udało się zidentyfikować ten śpiew i faktycznie pochodzi on z Grecji, z góry Atos. Jest to melodia z XIII wieku i zarazem najstarszy rękopis muzyczny naszego regionu.

             W ciągu ostatnich dni kilkakrotnie widziałam krótki film, promujący dorobek poprzednich edycji Salezjańskiego Lata.
             - W tym roku udało nam się wyprodukować krótki film promocyjny. Miał być dłuższy, ale z uwagi na panującą pandemię i całą sytuację z tym związaną oraz niepewność finansową, nie podjęliśmy się tego zadania.
Ponieważ promowany jest festiwal muzyczny, to muzyka w tym filmie ma duże znaczenie. Skomponował ją Piotr Komorowski, znakomity muzyk piszący muzykę filmową, a temat zaczerpnął z fragmentu wymienionego przed chwilą fragmentu Irmołogionu Przemyskiego.

             Odbędzie się w tym roku siedemnaście koncertów, a wszelkie informacje dotyczące miejsc, wykonawców i programów znaleźć można na afiszach.
             - Informacje znajdą Państwo także na stronach internetowych Parafii Salezjanów oraz Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki „Zamek”, które od lat organizuje nasze koncerty.

             Zaprosił Pan znakomitych wykonawców, a część z nich pochodzi z naszego regionu, a już są artystami znanymi i cenionymi w świecie muzyki.
             - Ta tradycja przyświeca nam od początku. Z różnych powodów nie udało się zaprosić wszystkich, ale najważniejszym powodem były nasze możliwości finansowe.
Planowaliśmy, że zorganizujemy 20 koncertów na 20-lecie Festiwalu w 2020 roku, ale tylko na 17 stać nas było.
             Podczas dwóch koncertów wystąpi pani profesor Lilanna Stawarz, rodowita Przemyślanka, znakomita klawesynistka. Podczas jednego koncertu poprowadzi orkiestrę kameralną, w drugim wśród wykonawców znajdzie się pani Iwona Lubowicz, świetna sopranistka, która także pochodzi z Podkarpacia. Wystąpi także pan Daniel Prajzner, bardzo dobry organista, który zatrudniony jest w Katedrze Organów w Akademii Muzycznej w Krakowie, a od ubiegłego roku pełni funkcję wicedyrektora Międzyuczelnianego Instytutu Muzyki Kościelnej. W składzie świetnego Airis Quartet gra Przemyślanka – skrzypaczka Grażyna Zubik.
Z Przemyślem związany jest także młody organista Artur Szczerbinin, który wykona partie continuo podczas jednego z koncertów.

             Pan także wystąpi w roli dyrygenta albo grać Pan będzie na trąbce. Trudno, abyśmy omawiali programy wszystkich koncertów, ale pewnie są takie, które szczególnie Pan poleca.
              - Niezwykle ciekawy koncert odbędzie się 19 sierpnia w Archikatedrze greckokatolickiej. Bardzo cieszę się z wieloletniej współpracy z greckokatolicką Parafią Archikatedralną w Przemyślu. Wszystko rozpoczęło się, jak proboszczem tej Parafii był dzisiejszy Metropolita Przemysko-Warszawski Ksiądz Arcybiskup dr Eugeniusz Popowicz. Udało się w tej świątyni zorganizować wiele ciekawych koncertów. 19 sierpnia tego roku, oprócz chóru krakowskiego, wystąpią także dwa rodzime zespoły - Chór Archikatedralny i zespół wokalny Krajka. Podczas tego koncertu będziemy mogli po raz pierwszy usłyszeć niedawno odkrytą Wieczernię, czyli Nieszpory Tomasza Szewerowskiego, bazylianina związanego z Wilnem, Lwowem i Kijowem. Pod koniec XVII wieku Szewerowski był znanym i cenionym kompozytorem, tworzącym muzykę w dwóch tradycjach – wschodnią i zachodnią. Ta działalność kojarzy się z tytułem wiodącym naszego Festiwalu: „Między Wschodem a Zachodem”.
Myślę, że będzie to niezwykły wieczór choćby dlatego, że po ponad 350. latach zabrzmi muzyka Tomasza Szewerowskiego.

              Zwróciłam uwagę na przedziwne koło, które w tym roku znajduje się na plakacie, folderach festiwalowych i innych materiałach reklamowych Salezjańskiego Lata.
              - Jest to koło muzyki ze słynnego traktatu „Gramatyka muzyczna” Mikołaja Dyleckiego. Pierwsze wydanie tego traktatu pojawiło się w połowie XVII wieku w Wilnie w języku polskim. To była pierwsza pozycja traktująca o sposobie komponowania, retoryce, symbolice i harmonii w historii naszej muzyki.
              Dylecki bardzo świadomie podchodził do kwestii symbolicznej. Koło jest doskonałą figurą. Koło się nie kończy tak samo, jak muzyka. Koło cały czas obraca się tak jak sfery niebieskie. W ówczesnej tradycji i pojmowaniu świata, nawiązywano do teorii muzyki sfer. Nasza ziemska muzyka – musica humana, odzwierciedlała boską harmonię – harmonię sfer. Symbolem jest koło muzyki, które posiada wszystkie tryby z ówczesnymi praktykami wykonawczymi i pojmowania muzyki.
              Mikołaj Dylecki nie był związany z Przemyślem, ale jego utwory zamieszczane były w programach festiwalowych koncertów, ponieważ jego sztuka odzwierciedlała to, co u nas w tamtych czasach powstawało. Dlatego koło Mikołaja Dyleckiego jest symbolem tegorocznego Festiwalu.
              Jest to także zapowiedź tego, co będzie się u nas działo w przyszłości. Jestem przekonany, że należy utrzymać taki rodzaj prezentowania sztuki na naszym Festiwalu – „Między Wschodem a Zachodem”.

              Życzę organizatorom, aby jubileuszowa edycja Festiwalu przebiegła zgodnie z planami. Aby publiczność mogła słuchać wykonawców na żywo, oczywiście przy zachowaniu wszystkich obostrzeń związanych z pandemią.
- Dbamy o to, a ogromne wsparcie mamy ze strony Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki „Zamek”, którym kieruje pani Renata Nowakowska. Wspólnie z tą placówką organizujemy Salezjańskie Lato chyba od początku.
Festiwal odbywa się dzięki hojnemu wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytutu Muzyki i Tańca. Otrzymaliśmy także dofinansowanie z budżetu Województwa Podkarpackiego oraz z budżetu Gminy Miejskiej Przemyśl. W tym roku znacząco do naszej organizacji włączyli się i udzielili nam wsparcia Parafia Salezjanów w Przemyślu i Salezjanie Inspektoria Krakowska.
Serdecznie zapraszam na koncerty XX Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu Salezjańskie Lato.

Zofia Stopińska

Na zdjęciu Tomasz Ślusarczyk, dyrektor artystyczny Festiwalu Salezjańskie Lato, znakomity trębacz i pedagog.

Tomasz Ślusarczyk

30. LAT CENTRUM PADEREWSKIEGO – FINAŁ

               Na zakończenie jubileuszowych koncertów (26 lipca 2020 roku) wystąpił w Sali Koncertowej Stodoła rewelacyjny austriacki pianista Ingolf Wunder, laureat II nagrody Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego sprzed dziesięciu lat.
               Recital składał się z dwóch części. Najpierw dwa bardzo trudne, wirtuozowskie utwory Ferenca Liszta, w których kompozytor ukazał dwie wizje Fausta – według Goethego w Sonacie h-moll oraz według Lanau’a w I Walcu „Mefisto”.
               Drugą część recitalu wypełniła muzyka Fryderyka Chopina : Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op.22, Fantazja impromptu op. pośmiertne, Nokturn cis-moll, Nokturn Es-dur op.52, Walc As- dur op.34.nr 1 i brawurowy Polonez Es-dur op.53.
               Publiczność niemilknącymi brawami dziękowała Artyście domagając się bisów. Mimo zmęczenia Ingolf Wunder wykonał dwa utwory na bis: dzieło Ignacego Jana Paderewskiego "Menuet" op.24 no.1 oraz kompozycję własną zatytułowaną „Liberty Prelude”..
Koncert prowadził z wielką swadą Jan Popis.
To był wspaniały, pełen wrażeń wieczór.
               Warto jeszcze podkreślić, że podczas koncertów jubileuszowych mieliśmy przyjemność słuchania jednego z najciekawszych modeli fortepianów marki FAZIOLI – pełnokoncertowego F278.
Było to to możliwe dzięki staraniom stroiciela – Michała Twardego i przychylności
Silesia Music Center.
Wszyscy występujący pianiści byli bardzo zadowoleni, że mogli na tym instrumencie grać.

Piękny Jubileusz. Dziękujemy Organizatorom za wspaniałe koncerty, które dostarczyły publiczności wielu wrażeń i wzruszeń oraz za stworzenie niepowtarzalnej atmosfery.
.
W galerii; kilka ujęć z recitalu Ingolfa Wundera w obiektywie Kornelii Cygan

Sentymentalny świat - recital autorski

Andrzej Szypuła - aktor, kompozytor, poeta
Beata Kraska - Muza
Krzysztof Mroziak - fortepian

Sentymentalny świat
Rzeszowski walczyk
Ty i ja
Wiosenny wiatr
Oczarowanie
Ach, cóż to za romans
Stary walc
Jesienna ballada
Pieśń miłości
Tylko ty
Cygański romans
Ostatni raz
Jest taka miłość
To nasza miłość
Gondole nad Wisłokiem
Gdzie białe mgły nad Wisłokiem

Wiersze z tomików: „Białe tulipany”, „Srebrny sen”, „Wielki Wóz”, „Dobre anioły”, „Głogi przydrożne”, „Światło nadziei”, piosenki ze zbioru „Wiosenny wiatr”
Beata Kraska – tytuły podkreślone Duet – tytuły pogrubione

8 sierpnia 2020 r. sobota godz.18.00
Park Jedności Polonii z Macierzą w Rzeszowie

„Sentymentalny świat”, to autorski program Andrzeja Szypuły, rzeszowskiego muzyka, kompozytora i poety, prezentujący jego dorobek poetycki i kompozytorski w wybranych wierszach z tomików: „Białe tulipany”, „Srebrny sen”, „Wielki Wóz”, „Dobre anioły”, „Głogi przydrożne”, „Światło nadziei” oraz piosenkach ze zbioru „Wiosenny wiatr”. Nastrojowy, sentymentalny klimat wieczoru, ubogacony wspomnieniami i osobistymi przeżyciami autora porusza wyobraźnię, zachęca do osobistych refleksji – czym jest piękno zaklęte w słowo i dźwięk. Autorowi towarzyszy artystka Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” Beata Kraska - sopran, przy fortepianie Krzysztof Mroziak.

30 lat Centrum Paderewskiego - „Historia Muzyki według Waldemara Malickiego”

              Podczas drugiego wieczoru kąśnieńską Salą Koncertową Stodoła zawładnął długo wyczekiwany przez melomanów Waldemar Malicki, który wykonał swój autorski program zatytułowany „Historia Muzyki według Waldemara Malickiego”. Artyście towarzyszył kwintet smyczkowy w składzie: Paweł Wajrak - skrzypce, Angelina Kierońska – skrzypce, Karolina Stasiowska – altówka, Anna Podkościelna-Cyz – wiolonczela i Szymon Frankowski – kontrabas.
              Mistrz Malicki wystąpił w podwójnej roli – pianisty i prowadzącego koncert. Długo można by było opowiadać o różnych pomysłach i ciekawych wątkach tego wieczoru. Jednym z nich były improwizacje na temat utworu Jeana-Paula-Égide Martiniego "Plaisir d'amour". Propozycje pana Waldemara prowadziły nas od epoki muzyki renesansu, baroku, klasyki, po Ravela i współczesnych twórców. Kolejnym tematem improwizacji było TANGO.
              Ciekawostką wieczoru, był wykonany przez Zespół "Con Affeto" (w powiększonym składzie), utwór Fryderyka, Augustyna Duranowskiego "Fantazja na tematy polskich tańców " op.9.
Duranowski był synem Polki i francuskiego emigranta Duranda. Żył w latach 1770 - 1834. Był znanym i cenionym w całej Europie skrzypkiem, podziwianym przez młodego Paganiniego.
              Ten koncert spotkał się z równie wielką życzliwością publiczności. Gorące oklaski trwały długo, a później wiele osób pragnęło osobiście podziękować Waldemarowi Malickiemu i dlatego widząc ustawioną za mną kolejkę obiecałam wszystkim, że moja rozmowa z Mistrzem trwać będzie tylko trzy minuty i słowa dotrzymałam.

              Jak Pan wspomina swoje pierwsze pobyty w Kąśnej Dolnej i Tarnowie?
              - Wtedy bywałem tu bardzo często zarówno w Tarnowie, Kąśnej, a nawet w okolicznych mniejszych miejscowościach. To były zupełni inne czasy. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Niektóre rzeczy ewidentnie się poprawiły, a niektóre być może utraciliśmy, ale to dotyczy całego pojmowania kultury, sztuki...
Może kiedyś wrócimy do tego pięknego stanu, ale będzie to wynikało z potrzeb i wydaje mi się, że one już się zaczynają tworzyć, czego dowodem jest pełna sala podczas dzisiejszego koncertu.

              Pamiętam jeden z pierwszych, a może nawet pierwszy Pana występ w ramach Festiwalu „Bravo Maestro”. Wystąpiło wówczas trio w składzie: Maestra Wanda Wiłkomirska – skrzypce oraz dwóch rozpoczynających karierę artystów - Tomasz Strahl – wiolonczela i Waldemar Malicki przy fortepianie.
              - Bardzo często można mnie spotkać w różnych miejscach przy fortepianie. Dzisiaj po prostu nie mam tylko bujnej czupryny, ale pozostałe elementy, jak najbardziej działają.

              Grał Pan wtedy w innym stylu.
              - Owszem, wtedy byłem normalnym, przyzwoitym pianistą, ale z czasem człowiek odnajduje w sobie coś z wolności i jest w stanie przekonać do siebie resztę świata, że robi co innego, a ta reszta świata to zaakceptuje. Nie zamierzam się poddawać.

              Sądzę, że w tym, co Pan obecnie prezentuje na estradach bardzo pomocna jest wiedza i umiejętności zdobyte w pierwszych kilkunastu latach działalności.
              - Chcę pani powiedzieć, że przez cały czas zdobywam wiedzę, tylko drążę w różnych kierunkach. Dzisiaj to jest możliwe, bo jest mnóstwo stron internetowych, trzeba się poruszać w różnych językach i można dotrzeć do niezwykłych informacji, które naprawdę zapierają dech w piersiach.
Nie będę zdradzał więcej, bo częścią tych informacji dzielę się ze słuchaczami Programu II Polskiego Radia w soboty o 10.00 rano w audycji „Upiór w eterze”.
Przepraszam, że się tak reklamuję, ale uważam, że słuchając tych audycji dużo się można dowiedzieć o przeróżnych elementach muzyki.

              Miał Pan z pewnością czas, w przerwach trwających od rana prób, zobaczyć Dwór Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i jego otoczenie w 2020 roku.
              - Jest poprawa nadzwyczajna. Zmienił się cały kraj i Kąśna również. Tu jest po prostu wspaniale. Wszystko jest piękne, funkcjonalne i wygodne – łącznie w wjazdem na teren parku. Mnie zachwyciła także Sala Koncertowa Stodoła, która jest piękna i doskonale brzmi. Jest tu znakomita akustyka i można by ją postawić spokojnie gdzieś nad Loarą lub nad Renem. Jestem pewien, że tam by także zachwycała publiczność i artystów.

              Za rok będzie 25-lecie Festiwalu „Bravo Maestro”, zechce Pan tu przyjechać.
              - Jak zostanę zaproszony i będzie mi towarzyszył zespół z którym dzisiaj grałem, albo inny, równie znakomity, to z przyjemnością przyjadę i może coś ciekawego wymyślimy. Także z przyjemnością spotkam się wtedy z panią i mam nadzieję, że porozmawiamy dłużej.

Zofia Stopińska

Koncert organowo-kameralny w ramach cyklu: Letnie koncerty w świątyniach

Termin: 8 sierpnia 2020 (sobota), godzina 19.00
Miejsce: Bazylika kolegiacka Świętej Trójcy (fara), Krosno, województwo podkarpackie
---
Wstęp wolny

Tomasz Ślusarczyk - trąbka naturalna
Daniel Prajzner - organy

Program
Jeremiah Clarke (1674-1707), Suite of Ayres for the Theatre
Georg Muffat (1653-1704), Toccata septima (ze zbioru Apparatus musico-organisticus)
Georg Philipp Telemann (1681-1767), Koncert D-dur
Georg Böhm (1661-1733), Vater unser im Himmelreich
John Stanley (1712-1786), Trumpet Voluntary
Johann Ludwig Krebs (1713-1780), Preludium i fuga C-dur Krebs-WV 400
Giuseppe Torelli (1658-1709), Koncert D-dur „Estienne Roger 188”

Tomasz Ślusarczyk
Urodzony w Przemyślu, absolwent Zespołu Szkół Muzycznych w Przemyślu i Akademii Muzycznej w Krakowie (dyplom z wyróżnieniem), od 1991 roku związany był z orkiestrami: Capellą Cracoviensis i Radiową Orkiestrą Symfoniczną, z którą dokonał licznych nagrań dla Polskiego Radia i Telewizji. Współpracuje z wieloma orkiestrami w kraju i za granicą: Orkiestrą Filharmonii Krakowskiej, Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, Orkiestrą Opery i Filharmonii w Białymstoku, Warszawską Operą Kameralną; od 2005 roku współpracuje ze słynną Orkiestrą XVIII Wieku w Amsterdamie. Koncertował jako solista i kameralista na wielu festiwalach w Rosji, Irlandii, Niemczech, na Ukrainie, w Korei i Wielkiej Brytanii. Zapraszany jest do współpracy przez znakomitych muzyków, takich jak F. Bruggen, P. Esswood, Ch. Hogwood, M. Toporowski. Pod jego kierownictwem artystycznym Polska Orkiestra XVIII Wieku dokonała szeregu nagrań muzykaliów jasnogórskich. Zaangażowany jest także w badania źródeł muzyki cerkiewnej na terenach dawnej Rzeczypospolitej. Często zasiada jako juror podczas krajowych i zagranicznych konkursów. Prowadzi działalność naukowo-dydaktyczną na Akademii Muzycznej w Krakowie oraz na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, posiadając na tych uczelniach klasy trąbki naturalnej.

Tomasz Ślusarczyk

Daniel Prajzner
Urodził się w 1984 roku w Przemyślu. Ukończył studia w krakowskiej Akademii Muzycznej w klasie organów prof. Mirosławy Semeniuk-Podrazy (2008, dyplom z wyróżnieniem) oraz w Conservatorium van Amsterdam w klasie organów prof. Pietera van Dijka (2010, Master of music). Wziął także udział w programie Sokrates/Erasmus, studiując w Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu (Niemcy), m.in. w klasie organów prof. Pietera van Dijka oraz w klasie klawesynu prof. Menno van Delfta (2007). Brał udział w mistrzowskich kursach interpretacji prowadzonych przez: G. Boveta, K. Eichhorna, J. Gembalskiego, G. Gnanna, B. Haasa, L. Lohmanna, M. Sandera, J. Serafina, Z. Szathmary’ego, C. Tilney’a, D. Titteringtona, M. Toporowskiego, V. Warniera. Jest laureatem Ogólnopolskich Przesłuchań Uczniów Klas Organów w Częstochowie, XIV Międzynarodowego Konkursu Młodych Organistów w Opavie, w Czechach (wyróżnienie), III Europejskiego Konkursu Organowego w Castellana Grotte, we Włoszech (I nagroda), IV Międzynarodowego Konkursu Organowego im. Mikaela Tariverdieva w Moskwie i Kaliningradzie w Rosji (wyróżnienie i nagroda specjalna fundacji De Boni Arte „Za najlepszą interpretację muzyki sakralnej”. Za osiągnięcia artystyczne otrzymał kilka znaczących nagród i stypendiów, były to m.in.: stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Młoda Polska” (2006), Nagroda Promocyjna Volksbank Paderborn - Höxter „Młodzi Twórcy w Europie 2006”. Koncertował w kraju i za granicą: w Holandii, Japonii, Niemczech, Norwegii, Rosji, Szwajcarii, na Białorusi, Litwie, Ukrainie i we Włoszech. Zatrudniony jest w Katedrze Organów Akademii Muzycznej w Krakowie na stanowisku adiunkta. W 2017 roku na swej macierzystej uczelni uzyskał stopień doktora sztuki. Od października 2019 roku pełni funkcję wicedyrektora Międzyuczelnianego Instytutu Muzyki Kościelnej. Działalność dydaktyczną prowadzi równolegle w Zespole Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu. Jest również organistą kościoła pw. bł. Anieli Salawy w Krakowie oraz pomysłodawcą, autorem koncepcji programowej i organizacyjnej, prezesem zarządu Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej w Przemyślu, reaktywowanej w 2018 roku.

Daniel Prajzer

Dodatkowe informacje: wydarzenie odbywa się w reżimie sanitarnym zgodnie z wytycznymi GIS. Do odwołania obowiązuje nakaz zasłaniania nosa i ust oraz dezynfekcja rąk. Dbajmy o bezpieczeństwo.

KONCERT POLISH VIOLIN DUO w Sanoku

skrzypce Marta Gidaszewska
skrzypce Robert Łaguniak

8 sierpnia godz.18.00

Sala baletowa Sanockiego Domu Kultury 

Bezpłatne wejściówki do odebrania w kasie kina SDK w godz.15.00 - 20.00

polish violin duo 1

Polish Violin Duo
Duet tworzą skrzypkowie Marta Gidaszewska oraz Robert Łaguniak. Zespół powstał w 2014 roku. Swoje początki miał w Poznańskiej Ogólnokształcącej Szkole Muzycznej II st. im M. Karłowicza w klasie dr Kariny Gidaszewskiej. Obecnie Marta jest studentką Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu w klasie skrzypiec prof. Bartosza Bryły, natomiast Robert jest studentem Akademii Muzycznej im. G. i K. Bacewiczów w Łodzi w klasie skrzypiec dr Kariny Gidaszewskiej.
Marta i Robert od lat biorą udział w Międzynarodowych i Ogólnopolskich Konkursach Skrzypcowych, zdobywając zawsze czołowe lokaty. Na swoim koncie mają ponad 180 nagród m.in. na konkursach w Japonii, USA, Serbii, Grecji, Szwecji, Anglii, Francji, Włoszech, Bośni i Hercegowinie, Niemczech, Polsce. Jako duet prowadzą ożywioną działalność koncertową. Wspólnie brali udział w wielu ogólnopolskich i międzynarodowych konkursach. Wśród ich najważniejszych osiągnięć można wyróżnić takie jak zwycięstwo w Międzynarodowym Konkursie Muzycznym „Concert Tours to China” w Danii (2020), I nagroda na Międzynarodowym Konkursie Zespołów Kameralnych im. A. Rubinsteina w Niemczech oraz I nagroda i 6 nagród specjalnych na Międzynarodowym Konkursie Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie (2019). Ponadto są zdobywcami I nagrody na Międzynarodowym Konkursie Muzycznym w Serbii (2015), Grand Prix na Turnieju Kameralnym w Trzech Odsłonach w Bydgoszczy (2015), I nagrody na Ogólnopolskim Konkursie Zespołów Kameralnych w Łodzi (2015), II nagrody na Warszawskim Forum Kameralnym (2015), Tytułu Vicemistrza na Międzynarodowym Turnieju Mistrzów w Bydgoszczy (2015), I nagrody na Turnieju Kameralnym w Trzech Odsłonach w Bydgoszczy (2014).
Duet ma w swoim repertuarze utwory z epoki baroku, klasycyzmu, romantyzmu i XX wieku.

 

Subskrybuj to źródło RSS