relacje

Kandyd czyli optymizm

Wolter i Bernstein w Operze Krakowskiej

           Oświeceniowy optymizm nie przekonywał Woltera (1694-1778), francuskiego pisarza i filozofa o przewrotnej naturze. Tak powstała jego alegoryczna powiastka „Kandyd czyli optymizm”, opublikowana anonimowo w 1759 roku, będąca satyryczną krytyką słodkiego obrazu świata ujętego choćby w doktrynie Leibniza (1646-1716), niemieckiego filozofa i matematyka („żyjemy w najlepszym ze światów”). Dwieście lat później, czyli w połowie lat pięćdziesiątych XX wieku, amerykańska pisarka Lilian Hellman (libretto) oraz dyrygent i kompozytor Leonard Bernstein (muzyka), podjęli pracę nad operetką opartą na wspomnianej powiastce Woltera. Premiera miała miejsce 1 grudnia 1956 roku w Martin Beck Theatre na Broadway’u. Odbyły się tylko 73 przedstawienia. Ostateczna wersja „Kandyda” przerobionego przez Lenarda Bernsteina została przedstawiona w 1988 roku w Theatre Royale w Glasgow.
           Opera Krakowska sięgnęła po to dzieło w 2019 roku (premiera 7 czerwca), powierzając jego reżyserię Michałowi Znanieckiemu, wytrawnemu dramaturgowi, realizatorowi ponad 200 spektakli na najważniejszych scenach operowych świata. Kierownictwo muzyczne objął dyrygent Sławomir Chrzanowski, dyrektor Filharmonii Zabrzańskiej, scenografię przygotował Luigi Scoglio z Włoch, choreografię – Jarosław Stanek, który przygotował wiele znanych musicali, chór – Jacek Mentel, dyrektor Chóru Opery Krakowskiej. Obsada artystów śpiewaków i aktorów znakomita! 12 stycznia 2020 roku odbyło się dziesiąte przedstawienie, w którym podziwiałem Jarosława Bieleckiego w roli Kandyda i Gabrielę Gołaszewską w roli Kunegundy, by wymienić tylko te dwie główne role.
           Jak na karnawał przystało, mieliśmy widowisko wystawne, barwne, żywe, pełne zwrotów akcji i szalonych pomysłów, nie pozbawione wszakże filozoficznego zamyślenia – dokąd tak pędzisz, człowiecze? Czy nie wystarczą ci ciepłe kapcie i własny ogródek? Konformizm, samozadowolenie, wygodnictwo bez większych ambicji – czy to napawa optymizmem? Może warto poszukać czegoś nowego, nieznanego, ale pozwalającego na realizację samego siebie, kosztem porażek i niepewności, ale twórczego? Czy warto rezygnować ze swoich planów, marzeń, dążeń, kosztem małej stabilizacji? Czy takie życie, pozbawione wyższych aspiracji, sztuki, książek, ma sens? Nieprzypadkowo solistka śpiewa w złotej klatce, a biblioteka z książkami podczas spektaklu zamienia się w supermarket...
           Niewątpliwie czynnikiem zespalającym dzieło jest muzyka, świetnie napisana przez Leonarda Bernsteina, autora musicalu „West Side Story”, zrealizowana w „Kandydzie” przez znakomitych solistów, chór, balet i orkiestrę Opery Krakowskiej. Zachwycałem się cudownym brzmieniem śpiewaków, zwłaszcza tenorem Jarosława Bieleckiego, który przenosił nas swym liryzmem i szerokością fraz w cudowną podróż nie z tego świata, podziwiałem kolorystykę dźwiękową orkiestry, jakże ubogaconą wyrazistymi partiami instrumentów dętych i perkusji, mistrzowsko dopełniały spektakl dopracowane brzmienia chóru, wyrazisty balet przy jakże oszczędnej, acz czytelnej w swej filozoficznej wymowie scenografii i dopełniającym akcję oświetleniu.
           Niewątpliwie nad spektaklem unosił się duch Woltera, mający wiele odniesień do aktualnej rzeczywistości. Ale czy kiedykolwiek słowo zdoła przeważyć nad głębią muzyki, nad tym swoistym i niepowtarzalnym układem dźwięków, rytmów, harmonii inspirowanym wyobraźnią kompozytora? Śmiej się, pajacu... Czy bez muzyki ten fragment znanej arii miałby swój dramatyczny wydźwięk i przejmującą wymowę?
          Ludwig van Beethoven pisał: „Muzyka jest objawieniem wyższym niż wszelka mądrość i filozofia. Kto wniknie w znaczenie muzyki, będzie wolny od nędzy, w jakiej wloką się inni ludzie.” Niewątpliwie poszukujący Kandyd Woltera i Bernsteina niesie z sobą przesłanie o losie, który warto samemu kreować, budować, nieść jego brzemię. Ale życie, to nie tylko operetka, często śmieszna i nieprawdziwa, ale to także sens naszego istnienia, nie zawsze łatwy do odkrycia i optymistycznego zakończenia.

Andrzej Szypuła

WIRTUOZOWSKI KARNAWAŁ W SANOKU

Sanok, 18 stycznia 2020r., sala widowiskowa Sanockiego Domu Kultury.
Koncert karnawałowy w wykonaniu dwóch wspaniałych artystów Piotra Pławnera - skrzypce oraz towarzyszącego mu pianisty - Piotra Sałajczyka.
Ten wspaniały duet zachwycił sanockich melomanów programem w którym znalazły się trzy utwory George'a Gershwina w opracowaniu Jashy Heifetza, słynny "Caprice" Maurycego Moszkowskiego, "Melodię" Piotra Czajkowskiego, " Mazur" Emila Młynarskiego, "Polonez A-dur" Henryka Wieniawskiego i trzy miniatury Fritza Kreislera - "Cierpienia Miłosne", "Piękny Rozmaryn" i "Radość Życia"
Szczególną pozycją programu była arcytrudna zarówno dla skrzypka jak i dla pianisty "Sonata na skrzypce i fortepian" amerykańskiego kompozytora Philipa Glassa.
Sanoccy melomani podziękowali artystom długotrwałą owacją na stojąco.

Tadeusz Stopiński

Wspaniały koncert w Filharmonii Podkarpackiej.

17 stycznia 2020, wspaniały koncert w Filharmonii Podkarpackiej.
Wspaniały za sprawą doskonałej gry naszej Orkiestry Symfonicznej pod batutą Miłosza Kuli oraz doskonałego pianisty Szczepana Kończala.
W ich wykonaniu usłyszeliśmy;
- Uwerturę koncertową "Karnawał" op.92 Antonina Dvoraka,
- Koncert fortepianowy G - dur Maurycego Ravela
oraz I Symfonię C - dur op.21 Ludwika van Beethovena.
Pierwszy utwór wykonany był perfekcyjnie. Orkiestra doskonale zrealizowała koncepcję dyrygenta.
Również doskonale zabrzmiał Koncert fortepianowy Ravela, a szczególnie partie solowe w wykonaniu Szczepana Kończala.
Gorąca owacja zgotowana przez publiczność zaowocowała bisem artysty, a usłyszeliśmy Mazurka g-moll op. 24 nr 1 Fryderyka Chopina.
Z wielką przyjemnością wysłuchałem rzadko wykonywanej zarówno na estradach jak i w mediach I Symfonii C-dur op.21 Ludwika van Beethovena.
Przyjęta przez pana Miłosza Kulę koncepcja podkreśliła wpływ na ten utwór zarówno Haydna jak i Mozarta, ale już czuło się w nim powiew nowych czasów . Rzeszowscy filharmonicy wykonali ten utwór doskonale.
Gorąca owacja publiczości zakończyła ten wieczór.

Tadeusz Stopiński

„Nad pięknym modrym Dunajem” - Koncert karnawałowy rzeszowskiej „Olimpii”

          Stało się już tradycją, że co roku w okresie karnawału Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” proponuje swoim melomanom nadzwyczajny koncert karnawałowy z udziałem Rzeszowskiej Orkiestry Kameralnej i znakomitych solistów.
           Tym razem w niedzielę 5 stycznia 2020 roku w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego zabrzmiały prawdziwe przeboje muzyki operetkowej i musicalowej: „Kiedy skrzypki grają” i „Pokochaj mnie” z operetki F. Lehára pt. „Cygańska miłość”, „Co się dzieje, oszaleję” z operetki pt. „Księżniczka czardasza” E. Kálmána, „Dziewczęta z Barcelony” z operetki pt. „Clivia” N. Dostala, pieśń meksykańska „Granada” A. Lary, „Przetańczyć całą noc” z musicalu „My fair Lady” F. Loewe, „Wiedeń miasto moich marzeń”, romantyczna pieśń R. Sieczyńskiego uwielbiana na całym świecie, zarówno przez światowych artystów śpiewaków, jak i słuchaczy.
          Te wspaniałe przeboje śpiewały gwiazdy rzeszowskiej „Olimpii”: Beata Kraska – sopran i Tomasz Furman – tenor, ambitni artyści młodego pokolenia, realizujący swoje partie z wielką starannością i oddaniem, ku zadowoleniu rozentuzjazmowanej publiczności, która gorącymi oklaskami nagradzała występy solistów i orkiestry. Ach, i te cudowne kreacje artystów, dodające smaku muzycznym prezentacjom, przywołujące na myśl dawne wiedeńskie bale w rytnie walca, czardasza, wesołej polki...
          Z wielką precyzją towarzyszyła solistom Rzeszowska Orkiestra Kameralna. To doświadczony 18-osobowy zespół złożony ze znakomitych artystów instrumentalistów Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, zbliżający się od jubileuszu 25-lecia swego istnienia. Rzeszowska Orkiestra Kameralna ma w swym repertuarze ambitne dzieła wielkich kompozytorów, w tym także muzykę o lżejszym charakterze. Mam wielki zaszczyt dyrygować tą Orkiestrą, zwłaszcza w repertuarze muzyki o lżejszym charakterze, m.in. wiedeńskich Straussów.
           Toteż nie brakło na karnawałowym koncercie rzeszowskiej „Olimpii” nieśmiertelnych i nieustannie wzruszających walców Jana Straussa Syna: „Cesarskiego”, „Odgłosy wiosny” i oczywiście „Nad pięknym modrym Dunajem”. Wszak w rytmie walca toczy się świat... Z wielką finezją Orkiestra grała pod moim kierunkiem polki: „Anna”, „W lesie pawłowskim”, „Proszę bardzo”, „Na polowaniu”, a pod kierunkiem koncertmistrza Roberta Naściszewskiego: „Tik-Tak”, „Tritsch-Tratsch”, „Błyskawice i pioruny”. Oczywiście, nie brakło na koniec „Marsza Radetzky’ego” Jana Straussa Ojca, przywołującego na myśl dawne czasy, kiedy w Galicji miłościwie panował Cesarz Franciszek Józef I. To na 40-lecie Jego rządów w 1888 roku walc „Cesarski” napisał i wykonał w Wiedniu z orkiestrą swoją Jan Strauss Syn.
           Koncert karnawałowy rzeszowskiej „Olimpii” zorganizowany pod honorowym patronatem prezydenta Rzeszowa dr h.c. Tadeusza Ferenca przy współpracy z Estradą Rzeszowską mienił się różnymi kolorami muzycznych fraz, życiodajnych rytmów i cudownych harmonii. Rozbawiona publiczność wcale nie chciała opuszczać sali koncertowej gościnnego Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Jeszcze na bis „Dziewczęta z Barcelony” – i do zobaczenia i usłyszenia za rok!

Andrzej Szypuła

Gore gwiazda - kolędy w rzeszowskim ratuszu

           Mizerna cicha, Gore gwiazda, My też pastuszkowie, Adeste fideles, Cicha noc, Tryumfy Króla Niebieskiego, Jezus malusieńki, W Dzień Bożego Narodzenia, Gdy śliczna Panna, Przystąpmy do szopy, Oj Maluśki, Lulajże Jezuniu, Raduj się świecie, Gaudete, Za gwiazdą – to 15 kolęd i pastorałek, które z wielkim oddaniem śpiewał Katedralny Chór Chłopięco-Męski „Pueri Cantores Resovienses” pod dyrekcją Marcina Florczaka podczas koncertu w rzeszowskim ratuszu w niedzielę 29 grudnia 2019 roku. Organizatorem koncertu był Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” z Estradą Rzeszowską. Patronat honorowy nad koncertem objął Prezydent Rzeszowa dr h.c. Tadeusz Ferenc.
           Pełen nastrojowych, świątecznych klimatów to był wieczór. Wypełniona po brzegi sala posiedzeń rzeszowskiego ratusza radowała serce, dodawała otuchy i dobrych nadziei zarówno młodym artystom, jak i słuchaczom. Bo czas Bożego Narodzenia zbliża ludzi, każe wsłuchać się w Tajemnicę Betlejemskiego Żłóbka, w którym przyszedł na świat Bóg Człowiek Zbawiciel Świata.
           Znakomity, reprezentacyjny Chór pracujący pod opiekuńczymi skrzydłami Katedry
Rzeszowskiej pokazał w rzeszowskim ratuszu swój wysoki kunszt artystyczny w świetnych opracowaniach kolęd i pastorałek, od najdawniejszych, jeszcze w języku łacińskim po współczesne, z których szczególnie te góralskie wzruszały rzewnymi melodiami i porywały wesołymi, skocznymi rytmami. Staranność wykonania, czystość intonacji, wyraziste brzmienie, ciekawe interpretacje wzruszały zasłuchaną publiczność, która na koniec dała się porwać nastrojom świąt Bożego Narodzenia i pełnym głosem śpiewała, wraz z chórem i niżej podpisanym prowadzącym ten niezwykły koncert, kolędy Pójdźmy wszyscy do stajenki, Lulajże Jezuniu i Dzisiaj w Betlejem.
          Żmudna praca, wymagająca sporego poświęcenia działalność Chóru zasługuje na najwyższy szacunek i uznanie. Warto przypomnieć, iż jego inicjatorką była Urszula Jeczeń-Biskupska, znakomity pedagog i dyrygent, która prowadziła Chór w latach 1985-2010. Od 2010 roku Chórem dyryguje Marcin Florczak, ambitny muzyk młodego pokolenia, wkładający wiele pracy i serca w przygotowanie Chóru do licznych występów w kraju i za granicą.
          Warto dodać, iż od 1993 roku Chór jest członkiem Polskiej i Światowej Federacji Chórów „Pueri Cantores”, której celem jest pielęgnowanie śpiewu chóralnego, rozwijanie kontaktów między narodami z różnych stron świata, szerzenie pokoju i religijne formowanie dzieci i młodzieży zgodnie z ewangelicznym systemem wartości.
          A ja byłem szczęśliwy, że mogłem w rzeszowskim ratuszu, wraz z licznie zebraną publicznością, słuchać pięknych kolęd i pastorałek w w tak znakomitym wykonaniu, dopełniając te cudowne perełki naszej narodowej kultury fragmentami poezji bożonarodzeniowej z dawnych kantyczek, ks. Jana Twardowskiego i innych autorów.
          Chrystus się narodził! Oby narodził się także w naszych sercach!

Andrzej Szypuła

Sentymentalny świat

Gdzie białe mgły nad Wisłokiem i oczy twe tak zielone,
nasze zgubione marzenia i złote sny niespełnione.

           W romantycznym nastroju przebiegał wieczór autorski Andrzeja Szypuły, muzyka, dyrygenta, kompozytora, poety. Rzecz działa się w niedzielę 8 grudnia 2019 roku w sali posiedzeń rzeszowskiego ratusza. Ten niecodzienny wieczór zorganizowany przez Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską pod honorowym patronatem Prezydenta Rzeszowa dr h.c. Tadeusza Ferenca bardzo podobał się rzeszowskiej publiczności.
          Sam autor wystąpił w pełnej gali – we fraku, z muszką, w lakierkach i w dobrym humorze. Towarzyszyła mu urocza Muza, czyli Beata Kraska – sopran i przy fortepianie Krzysztof Mroziak, znany rzeszowski pianista, kompozytor i aranżer.
          W blasku świecy niosły się po zaułkach zabytkowego rzeszowskiego ratusza wiersze i piosenki o miłości, zaczarowanym Wisłoku, spacerach po bulwarach, o Rzeszowie w złotojesiennych nastrojach, oczarowaniu... Cały ten sentymentalny świat poniósł nas daleko poza horyzont codziennych spraw, w rajską krainę ułudy, pełnej szczęścia, zadumy, dobrych nadziei...
           Wrażliwy muzyk i poeta Andrzej Szypuła uraczył nas swoimi poetycko-muzycznymi zamyśleniami w prosty i przekonujący sposób, trafiający do wyobraźni.
Ta zwięzłość wypowiedzi, jasność przekazu, dobór porównań i metafor przemawiał do słuchacza – pięknem słowa, dźwięku, starannością wykonania, szczerością serca... To był bardzo osobisty wieczór autora, który nie krył wzruszenia, dzieląc się ze słuchaczami swoimi przemyśleniami na temat ludzkiej kondycji, człowieczego losu, dramatem przemijania, egzystencjalnymi niepokojami, miłości, która niejedno ma imię.
          W programie wieczoru znalazły się wiersze z wydanych tomików poetyckich autora: „Białe tulipany”, „Srebrny sen”, „Wielki Wóz”, „Dobre anioły”, „Głogi przydrożne” a także piosenki ze zbioru „Wiosenny wiatr”, m.in. „Ty i ja”, „Ach, cóż to za romans”, „Jesienna ballada”, „Tylko ty”, „Jest taka miłość”. Cały ten liryczny, sentymentalny świat przywołuje na myśl wiersze młodopolskich poetów, które fascynują naszego rzeszowskiego muzyka i poetę, wrażliwego na muzyczność słowa, głębię wyrazu, rytm i formę.
          Nastrojowość wieczoru znakomicie dopełniała Muza, czyli Beata Kraska – sopran, która przekonująco interpretowała romantyczne piosenki bohatera wieczoru:
„Pieśń miłości” (o wiolonczeli), „Zimowy nokturn” ( o Adamie Harasiewiczu), „Stary walc” (o straussowskich koncertach w Zamku w Łańcucie i Rzeszowie), „Cygański romans” (o cygańskich tęsknotach i marzeniach). Hitem wieczoru okazała się bisowana piosenka
„Gdzie białe mgły nad Wisłokiem”, zaśpiewana w duecie przez Beatę Kraskę i Andrzeja Szypułę, który w eleganckim fraku dzielnie sekundował uroczej Muzie w długiej, wieczorowej sukni o turkusowym kolorze, dając dowód niewątpliwego talentu wokalnego i aktorskiego. Mistrzem nastroju okazał się także Krzysztof Mroziak, pianista wrażliwy na niuanse i poetyckie frazy, idealnie wpisujący się w klimat prezentowanych utworów.
          Swój wiersz o artystach Podkarpacia czytał Mieczysław A. Łyp, znany rzeszowski poeta i animator kultury, który wraz z Adamem Decowskim, obaj ze Związku Literatów Polskich Oddział w Rzeszowie, wręczył bohaterowi wieczoru piękny kwiat, Gwiazdę Betlejemską.

Jan Poleski

O miłości i szczęściu, smutku i samotności

Piosenki z dawnych lat

           „Co nam zostało z tych lat” – taki tytuł nosił nastrojowy koncert piosenek, tych z dwudziestolecia międzywojennego i tych powojennnych, wzruszających, budzących wspomnienia i nostalgie za czasem minionym, zorganizowany przez Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską pod honorowym patronatem prezydenta Rzeszowa dr h.c. Tadeusza Ferenca w wieczór andrzejkowy 30 listopada 2019 roku w sali koncertowej Instytutu Sztuk Muzycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego. Koncert zgromadził liczną rzeszę publiczności zasłuchanej w cudowne, romantyczne melodie i poetyckie słowa tych małych arcydzieł słowno-muzycznych do dziś poruszających serca wrażliwych słuchaczy, czyli piosenek o miłości i szczęściu, smutku i samotności...
           W przyćmionych światłach ramp niosły się ze sceny wzruszające wyznania i wzruszenia najróżniejszych poruszeń ludzkich serc - te o miłości i zdradzie, żalu i tęsknocie, nadziei i rozpaczy... A teksty i muzykę prezentowanych na koncercie piosenek, a także arii i duetów opretkowych, napisali znakomici poeci, m.in. Julian Tuwim, Jerzy Jurandot, Emanuel Schlechter, Jerzy Nel, Konrad Tom, Andrzej Włast, Agnieszka Osiecka, jak i kompozytorzy – Roman Palester, Robert Stolz, Henryk Wars, Artur Gold, Jerzy Petersburski, Mieczysław Mierzejewski, Stanisław Renz. A wszystko z repertuaru Hanki Ordonówny, Toli Mankiewiczówny, Eugeniusza Bodo, Aleksandra Żabczyńskiego, Adolfa Dymszy, Mieczysława Fogga... Dawnych wspomnień czar!
            „Co bez miłości wart jest świat”, „Odrobinę szczęścia w miłości”, „Historia jednej miłości”, ,,Miłość w Portofino”, „Pokochaj mnie”, „Co ja zrobię, że mi się podobasz”, „Ty, tylko ty”, „Taka noc i walc i ty”, „Nic o tobie nie wiem”, „Na pierwszy znak”, „Trudno”, „Nie smuć się”, „Całuję twoją dłoń, madame”, „Szkoda twoich łez”, „Ty i ja, twój cień”, „Powróćmy jak za dawnych lat”, „To ja, twój cień”, a na finał – „Umówiłem się z nią na dziewiątą” – to prawdziwy kosz poetycko-muzycznych kwiatów dla imieninowych Andrzejów i kochanej rzeszowskiej publiczności, która zawsze chętnie przychodzi na koncerty i spektakle niedawno powstałego Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia”.
           Na andrzejkowym koncercie w sali koncertowej Instytutu Sztuk Muzycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskiegpo 83 w Rzeszowie powiało wielkim światem – śpiewające artystki w wieczorowych toaletach, z pióropuszami, koliami, złoceniami, panowie we frakach, muszkach, lakierkach, orkiestra o szlachetnym brzmieniu, podkreślająca lekkim i naturalnym dźwiękiem wszelkie niuanse muzycznych wzlotów i kulminacji – to pełne uroku 110 minut niezapomnianych wrażeń z cudownych ogrodów muzycznego piękna, kojących skołatane życiowymi troskami serca i dusze...
           Swym talentem i artystyczną wrażliwością, pięknymi głosami czarowały publiczność prawdziwe gwiazdy Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia”: Natalia Cieślachowska-Trojnar, Beata Kraska, Ewa Korczyńska, Sylwia Wojnar, Kamil Pękala, Tomasz Furman, a i prowadzący koncert, piszący te słowa, odważył się zaśpiewać „Całuję twoją dłoń, madame”, dedykując tę nastrojową piosenkę wszystkim uroczym paniom przybyłym na andrzejkowy wieczór. Solistkom i solistom towarzyszył znakomity Kwartet Fortepianowy „Team for Voices”, który już na stałe wpisał się w krajobraz artystycznej działalności rzeszowskiej „Olimpii”, w składzie: Anna Stępień – skrzypce, Izabela Tobiasz – altówka, Halina Hajdaś – wiolonczela i Janusz Tomecki – fortepian, kierownik zespołu.
           A już niebawem - w niedzielę 5 stycznia 2020 r. o godz.18.00 w sali koncertowej Instytutu Sztuk Muzycznych Uniwersytetu Rzeszowskiego przy ul. Dąbrowskiego 83 - wspaniały koncert karnawałowy z udziałem solistów i Rzeszowskiej Orkiestry Kameralnej z muzyką wiedeńskich Straussów, F. Lehára, E. Kálmána. Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej. 

Andrzej Szypuła

Remedium - Nastrojowy wieczór literacko-muzyczny w rzeszowskim ratuszu

           „Wierzę, los szczęśliwy przyjdzie i słowa poetów znów rozpłomienią zmierzch” – to fragment wiersza Mieczysława A. Łypa pt. „Remedium”, który stał się tytułowym symbolem nastrojowego wieczoru literacko-muzycznego zorganizowanego w niedzielę 17 listopada 2019 roku w zabytkowej sali posiedzeń rzeszowskiego ratusza przez Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” wraz z Estradą Rzeszowską i Związkiem Literatów Polskich Oddział w Rzeszowie. Honorowy patronat nad spotkaniem objął Prezydent Rzeszowa dr h.c. Tadeusz Ferenc.

           Podczas tego niezwykłego wieczoru, pełnego artystycznych natchnień i inspiracji, w złotym blasku świecy jarzącej się na płycie tajemniczego, błyszczącego czernią fortepianu, słowo i dźwięk przeplatały się razem, by wzruszać i zachęcać licznie przybyłych słuchaczy do głębokich refleksji zawartych w poetycko-muzycznych wizjach ujętych w tych małych dziełach stworzonych przez poetów i kompozytorów zwanych pieśniami, piosenkami, improwizacjami...

          Piosenka literacka... Dobrze, że rzeszowscy i podkarpaccy poeci chętnie poszukują nowego wyrazu. Ich wiersze w muzycznej oprawie nabierają nowego kształtu, głębi, stają się nośnikami nie tylko poetyckich zamysłów i przeżyć wyrażanych słowem, ale zaczynają brzmieć, rzec można - w nowych przestrzeniach wyobraźni...

           W znakomitej, jakby trochę tajemniczej akustyce sali posiedzeń rzeszowskiego ratusza, która pełni na codzień ważne funkcje w życiu miasta, niosły się w listopadową niedzielę, ponad stylowe okna, rzeźbione drzwi, ozdobne krzesła, obrazy w artystycznych ramach, natchnione dźwięki i słowa wierszy i piosenek artystów nie z tego świata... „Cień słonecznego zegara”, „Złote skrzypce”, Cień nadziei”, „Jesień w Bieszczadach”, „Kto mi zabroni”, „Jesienna piosenka”, „Przemyski walczyk”, „Wariatka”, Wspomnienia...”, „Remedium”, „Rozmowa z gołębicą”, „Ulica Spokojna”, „Piosenka o błękitnym Chagallu”, „Do Leonarda Cohena”, „Miriam”, „Są takie dni”, „W parku”, „Jesienna Rapsodia”.

          Nie brakło jesiennych klimatów... Podczas wieczoru swoje wiersze czytali i użyczyli do opracowania piosenek: Mieczysław A. Łyp, Adam Decowski, Celina Depa, Teresa Paryna, Zbigniew Michalski, Stefan M. Żarów, Maria Stefaniak, a śpiewali i muzykowali: Wiktor Bochenek, Renata Kątnik, Małgorzta Stankiewicz, Andrzej Szypuła, Gabrysia Tomaka, Woytek Vard-Miśków, Dominka Syrek, Michał Szmyd. Z wielką swadą i elegancją nastrojowy wieczór w rzeszowskim ratuszu prowadzili: Małgorzata Żurecka i Stefan M. Żarów, zachęcając artystów i słuchaczy do wspólnych przeżyć duchowych i artystycznych.

           Jesienny wieczór literacko-muzyczny pozostawił wrażenia o nieprzemijającym pięknie słowa i muzyki, kreowanych przez naszych rodzimych twórców i wykonawców i ich własnej, rodzimej twórczości, tej sercu najbliższej, przy której, jak to przy ogniu sztuki, zziębnięte ręce, serca i dusze można ogrzać...

Andrzej Szypuła

„Rapsodie... wieczór z muzyką klasyczną”

           Staraniem Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu 23 listopada odbył się koncert muzyki klasycznej w ramach XI Sezonu Artystycznego u Attavantich. Wykonawcami byli znakomici artyści młodego pokolenia: Renata Johnson-Wojtowicz – sopran, Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk – flet, Marcin Kasprzyk – fortepian i Michał Rot – fortepian. Mieniącą się różnorodnymi barwami, pochodzącą z różnych epok muzykę i wykonawców przybliżał publiczności pan Bogusław Pawlak.

           Wieczór rozpoczął się bardzo interesującym utworem zatytułowanym Choreae vernales (Wiosenne tańce) czeskiego kompozytora Jana Nováka, w wykonaniu Jagody Pietrusiak-Kasprzyk i Marcina Kasprzyka.
Pierwotnie, w 1977 roku, utwór został skomponowany na flet i gitarę, a wkrótce powstała wersja, której wysłuchaliśmy.
           Dzięki muzyce przenieśliśmy się prawie 50 lat wstecz, do krainy operetki i pięknie zabrzmiała w wykonaniu Renaty Johnson-Wojtowicz aria Giuditty z operetki Franza Lehara pod tym samym tytułem.
           Później wykonawcy powrócili do twórczości Jana Nováka. Marcin Kasprzyk i Michał Rot dołożyli wszelkich starań, aby na znajdującym się w Sali Lustrzanej fortepianie jak najpiękniej zabrzmiał cykl pod nazwą Rustica Musa II, zawierający osiem tańców morawskich, opracowanych przez Jana Nováka na cztery ręce.
Marcin Kasprzyk pozostał przy fortepianie i wykonał niezwykłej urody Etiudę "Un Sospiro" (Westchnienie) Franciszka Liszta.
           Kolejnym punktem programu była cudowna aria Lauretty O mio babbino caro z jednoaktowej opery Gianni Schicchi Giacomo Pucciniego, którą wykonała Renata Johnson-Wojtowicz z towarzyszeniem pianisty Michała Rota.
           Równie gorąco, jak poprzednie utwory, oklaskiwany był przez publiczność Carnival of Venice (Karnawał w Wenecji), który skomponował Giulio Briccialdi, zwany także „Paganinim fletu”. Wykonawcami byli flecistka Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk i pianista Marcin Kasprzyk.
           Później znowu słuchaliśmy przepięknej arii operowej. Tym razem była to słynna, przepiękna i zarazem popisowa dla Renaty Johnson-Wojtowicz aria Rusałki Měsičku na nebi hlubokém z opery Rusałka Antonina Dvořaka.
           Na zakończenie wykonawcy zaplanowali utwór uzasadniający tytuł koncertu: „Rapsodie... wieczór z muzyką klasyczną”, a była to Rapsodia węgierska nr 2 Franciszka Liszta w opracowaniu na cztery ręce, w wykonaniu Michała Rota i Marcina Kasprzyka.
          Brawurowe wykonanie było długo i gorąco oklaskiwane przez publiczność, pojawiły się prośby o bis i ostatecznie wieczór zakończyła jeszcze jedna aria w wykonaniu Renaty Johnson-Wojtowicz, która tego wieczoru po raz pierwszy polecała swoją nowiuteńką płytę, zatytułowaną „Ah! Mia vita!”. Kto chciał, mógł po koncercie nabyć płytę i otrzymać autograf solistki. O zawartości tego starannie nagranego i opracowanego wydawnictwa napiszę wkrótce.

            Ponieważ do tej pory skupiłam się głównie na odnotowaniu bardzo różnorodnego i ambitnego programu, chcę na zakończenie podkreślić, że wszystkie utwory zostały świetnie wykonane.
Pani Renata Johnson-Wojtowicz obdarowana została przez naturę przepięknym głosem sopranowym i zachwyciła jarosławska publiczność.
Pani Jagoda Pietrusiak-Kasprzyk potwierdziła, że jest świetną flecistką.
Z zachwytem słuchałam wszystkich wykonawców, ale na szczególne uznanie, według mnie, zasłużyli pianiści, którzy nie mieli szans przyniesienia własnego instrumentu i swoje wielkie umiejętności wirtuozowskie oraz kameralne udowodnili grając na zabytkowym fortepianie, który znajduje się w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu.
            Wszyscy, którzy byli na tym wydarzeniu, z pewnością będą o nim długo pamiętać.

Listopadowy wieczór pełen wspaniałych muzycznych wrażeń

           Bardzo interesujący dla licznie zgromadzonej publiczności okazał się koncert, który odbył się 22 listopada 2019 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Na program wieczoru złożyły się: Cztery monologi antyczne Piotra Mossa, do tekstów napisanych specjalnie przez Antoniego Liberę, Pięć miniatur na fortepian Artura Malawskiego w opracowaniu na orkiestrę Piotra Mossa oraz Bolero Maurycego Ravela.Partie solowe w pierwszym z wymienionych utworów wykonała Ewa Wolak, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Bassem Akiki.

           Aby przybliżyć Państwu skomponowane w 2012 roku Cztery monologi antyczne wybrałam kilka zdań z zamieszczonego w programie tekstu napisanego przez kompozytora: „Są to cztery portrety antycznych bohaterek. Poszczególne części to Ifigenia, Medea, Klitemnestra i Hekabe. Taki, a nie inny wybór bohaterek określa naturalnie dramaturgię muzyczną. Utwór jest groźny, poważny, mroczny... Pełen gwałtownych kontrastów, bardzo ekspresyjny. Monologi zostały napisane na kontralt i orkiestrę. Obok klasycznego składu wielkiej orkiestry symfonicznej występuje tu także klawesyn i dwa saksofony (altowy i barytonowy).
Prawykonanie Czterech monologów odbyło się 9 lutego 2018 roku w Katowicach. Śpiewała Ewa Wolak, a NOSPR poprowadził Łukasz Borowicz”.
          W Rzeszowie mogliśmy także podziwiać cudowny, o niezwykłej ciemnej barwie, dużej skali, a także biegłości głos Ewy Wolak. Artystka śpiewała rewelacyjnie i trzeba także podkreślić, że bardzo dobrze grała także Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej, prowadzona przez Bassema Akiki. Publiczność długo oklaskiwała wykonawców i obecnego na koncercie pana Piotra Mossa, który był bardzo zadowolony z wykonania i przyjęcia utworu.

          Po przerwie słuchaliśmy Miniatur Artura Malawskiego, opracowanych na orkiestrę przez Piotra Mossa. Jak Artysta napisał w programie, ta muzyka Malawskiego towarzyszy mu przez całe zawodowe życie:
„Z Miniaturami na fortepian Malawskiego zetknąłem się po raz pierwszy będąc jeszcze w szkole średniej. Byłem zachwycony ich nowoczesną harmonią, nie umiałem ich jeszcze wszystkich zagrać, ale coś mnie z tym utworem związało. I kiedy trzeba było na egzamin z instrumentacji, już w wyższej szkole muzycznej, zrobić jakieś opracowania – wybrałem pierwszą z cyklu pięciu miniatur.
Było to dla mnie ogromne przeżycie, orkiestrą szkolną dyrygował Wojciech Michniewski (teraz bym napisał: „sam” Wojciech Michniewski!), moja praca się podobała i egzamin zdałem; zdaje się, że z jakąś niezłą oceną.
           Po raz drugi wróciłem do Miniatur, gdy ówczesny dyrektor Orkiestry Polskiego Radia, Stefan Rachoń (jakie to dawne czasy!), założył kameralny zespół. Zinstrumentowałem wtedy dla tego zespołu drugą miniaturę.
Po wielu już latach, a dokładnie w 2018 roku, postanowiłem zinstrumentować wszystkie miniatury na wielką orkiestrę symfoniczną i dedykować tę pracę Filharmonii Podkarpackiej, która, jak wiemy, nosi imię autora Miniatur. W ten sposób chciałem wyrazić podziękowanie Filharmonii za tyle wspaniałych wykonań mojej muzyki w Rzeszowie. To są na pewno niezapomniane chwile w mojej kompozytorskiej karierze”.
           22 listopada po raz pierwszy wysłuchaliśmy Miniatur na orkiestrę Artura Malawskiego w instrumentacji Piotra Mossa. Zabrzmiały przepięknie, stąd znowu publiczność oklaskiwała je długo i gorąco. Jestem przekonana, że nasi Filharmonicy tymi Miniaturami jeszcze nie raz podbiją serca publiczności.
          Na finał wieczoru zabrzmiał wielki przebój muzyki klasycznej Bolero Maurycego Ravela. To bardzo znany utwór i nie wymaga dłuższego komentarza. Każde dobre wykonanie Bolera nagradzane jest przez publiczność długimi brawami. Tak też było w piątkowy wieczór w Filharmonii Podkarpackiej. Prawdziwa burza oklasków trwała bardzo długo, a znakomity dyrygent Bassem Akiki (urodzony w Libanie, a wykształcony i zamieszkały w Polsce), kilkakrotnie pojawiał się przed publicznością, dziękując jej za gorące przyjęcie, a Orkiestrze Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej za wspaniałą grę.
           Pełni wspaniałych wrażeń wychodziliśmy tego wieczoru w Filharmonii Podkarpackiej, tym bardziej, że zarówno z Piotrem Mossem, jak i Bassemem Akiki spotkamy się w Rzeszowie prawdopodobnie już w przyszłym roku kalendarzowym.

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS