Chór Łańcuckiej Fary ukończył 35 lat
Chór Łańcuckiej Fary pod dyrekcją Michała Horodeckiego, przy organach Jan Szydło fot. Adam Kunysz

Chór Łańcuckiej Fary ukończył 35 lat

10 czerwca 2017 roku 35-lecie działalności obchodził Chór Łańcuckiej Fary. Jubileusz rozpoczęła Msza św. w intencji członków i opiekunów Chóru, a później odbył się uroczysty koncert zatytułowany „W hołdzie Maryi”.  Chórem Łańcuckiej Fary dyrygował Michał Horodecki, przy organach zasiadł Jan Szydło, a o historii i dokonaniach Chóru a także o wykonywanych utworach bardzo interesująco mówił Krzysztof Szczepaniak. Licznie zgromadzona publiczność wysłuchała kilkunastu pięknych,  znakomicie wykonanych, chociaż trudnych utworów. Chór popisał się pięknym śpiewem i niezwykłą muzykalnością, podziwialiśmy także kunszt dyrygenta Michała Horodeckiego i wykonującego partie organowe Jana Szydło. Ponieważ założycielem chóru był 35 lat temu pan Jan Szydło – organista łańcuckiej Fary, a także dyrektor Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie, poprosiłam aby opowiedział o historii Chóru, ponieważ  na początku lat 80-tych ubiegłego wieku działało mało chórów parafialnych i nie były to łatwe czasy.

Jan Szydło : Ma pani rację, to były trudne lata i chórów nie było za dużo, ale mieliśmy wielką motywację, aby w 1982 roku założyć chór i pracować z nim wytrwale dlatego, że w 1979 roku rozpoczęły się pielgrzymki Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski i chóry uczestniczyły w uświetnianiu liturgii podczas tych pielgrzymek. Powstawał duży ponad 100-osobowy chór i wszystkie chóry, które reprezentowały odpowiedni poziom, śpiewały razem. To była dla nas wielka mobilizacja do intensywnej pracy, do rozwijania się, do ćwiczenia. Chór także powiększył się, bo dołączyło do nas sporo osób. Z jednej strony – tak jak pani mówiła – czasy były trudne, bo początek naszej działalności, to lata stanu wojennego i wiadomo było jaka była sytuacja w Polsce, ale  z drugiej strony jakby na przekór trudnej sytuacji gospodarczej i politycznej – prężnie rozwijaliśmy się. Podobnie było z innymi chórami, bo powstało ich sporo w latach 80-tych XX wieku. Wszystkie chciały uczestniczyć w uroczystościach związanych z pielgrzymkami Ojca Świętego Jana Pawła II do Polski.

Zofia Stopińska : Ile osób śpiewało w pierwszym składzie Chóru?

J. Sz. : Początkowo Chór Kameralny Łańcuckiej Fary (bo to pierwsza nazwa naszego zespołu) był mały, na pierwsze próby przyszło 15 osób, ale wkrótce skład powiększył się do 20, później do 22 osób. Wszyscy byli młodzi – najstarsza osoba nie przekroczyła 25 roku życia i przeważnie byli to absolwenci Szkoły Muzycznej w Łańcucie albo osoby mające szczególne predyspozycje do śpiewu. Prowadziłem ten chór sam i miałem jedynie duchowych pomocników w osobach księży wikariuszy i sióstr zakonnych. Jedna z sióstr – śp. siostra Honoria Pasionek, bardzo mi pomogła w tworzeniu chóru, bo miała bardzo dobry kontakt z młodzieżą, a ja jeszcze nie uczyłem wówczas w szkole i jej pomoc była nie do przecenienia. Zaczęliśmy od pracy nad muzyką towarzyszącą liturgii. Zanim pojawili się panowie, była to właściwie dziewczęca schola. Nie trwało to nawet pół roku, pozyskaliśmy męskie głosy, przekonałem członków zespołu do bardziej ambitnego repertuaru i zaczęliśmy śpiewać utwory czterogłosowe. Wkrótce przygotowywaliśmy się do Przeglądów Chórów w Rzeszowie, które wyłaniały chóry do uświetniania pielgrzymek Ojca Świętego. Były trzy przeglądy i za każdym razem zdobywaliśmy wyróżnienie, co było dla nas dużym osiągnięciem, bo byliśmy jedynym chórem, który trzykrotnie zdobył takie wyróżnienie. Wśród Jurorów, którzy słuchali chórów były takie znakomitości jak : ks. prof. Jan Chwałek z KUL-u czy pan prof. Feliks Rączkowski z Akademii Muzycznej w Warszawie. Te wyróżnienia były wielką motywacją do pracy dla chórzystów i zarazem nagrodą za tę społeczną pracę, za poświęcone godziny i przygotowanie trudnych utworów. Już w pierwszym przeglądzie śpiewaliśmy „Zdrowaś Mario” i motet „Chwalcie Pana” – Stanisława Moniuszki, „Ave Maria” – Jacoba Arcadelta było utworem obowiązkowym dla wszystkich chórów i „Tota Pulchra” – Grzegorza Gerwazego Gorczyckiego. To bardzo trudny utwór i nawet jurorzy dziwili się, że tak młody zespół dobrze go wykonał – nawet prof. Feliks Rączkowski powiedział, że jesteśmy amatorskim chórem, a osiągnęliśmy brzmienie chóru profesjonalnego. Takie były początki.

Później młodzież dorastała, niektórzy podjęli studia, dziewczyny wyszły za mąż i miały trudności ze znalezieniem czasu, chórzystów ubywało, a rzadko pojawiali się nowi. Czasy także zmieniły się na lepsze i coraz więcej było elementów, które odciągały ludzi od takiej pracy, bo dawały możliwość realizacji się w różnych formach. Nastąpił w końcu taki moment, kiedy działalność chóru trzeba było zawiesić, chociaż przez cały czas utrzymywałem kontakt z chórzystami, którzy mieszkali w Łańcucie – spotykaliśmy się , rozmawialiśmy i często ze wzruszeniem wspominaliśmy czas spędzony na wspólnych próbach i koncertach.

Z. S. : Pewnie Pan cały czas myślał o reaktywowaniu zespołu.

J. Sz. : Oczywiście i stąd w pierwszych latach XXI wieku, wspólnie z ks. Markiem Cecułą , który był wikariuszem w Parafii p.w. św. Stanisława Biskupa (jest to człowiek, który bardzo interesuje się muzyką i gra od najmłodszych lat, bo jego ojciec był organistą), postanowiliśmy reaktywować chór. Już na pierwszych próbach było po kilkanaście osób i z czasem przybywało nowych członków. Postanowiliśmy rozpocząć od łatwego repertuaru, chórzyści zdobywali umiejętności i po pewnym czasie można było „pójść na głęboką wodę”, przekonać wszystkich, że ta trudna muzyka jest wartościowa i piękna, a satysfakcja z dobrego jej wykonania jest ogromna.

Z. S. : Kiedy rozpoczął współpracę z Chórem Łańcuckiej Fary pan Michał Horodecki?

J. Sz. : Wkrótce po reaktywacji, chyba po roku działalności, poprosiłem do współpracy pana Michała Horodeckiego – nauczyciela Szkoły Muzycznej w Łańcucie i wspólnie zaczęliśmy prowadzić ten zespół. Michał będąc absolwentem Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego  i Wydziału Wychowania Muzycznego Akademii Muzycznej w Krakowie, był dobrze przygotowany do dyrygowania chórem, a do tego zawsze interesował się chóralistyką i sam kiedyś będąc studentem śpiewał w Chórze Kameralnym prof. Marty Wierzbieniec. Stąd znał doskonale repertuar, a do tego ciągle rozwijał swoje umiejętności biorąc udział w różnych seminariach i warsztatach chóralnych. Ma ogromną wiedzę z dziedziny emisji głosu i jego praca z zespołem łańcuckim przynosiła rezultaty. Trwa to do tej pory, chociaż nie bez trudności, bo wiadomo, że w naszych czasach życie nabrało ogromnego tempa i nie zawsze chórzyści mogą regularnie przychodzić na próby. Udaje nam się jednak tak pracować, że zespół przez cały czas się rozwija. Dosyć często zapraszamy specjalistów w dziedzinie chóralistyki, profesorów akademii muzycznych do współpracy, organizujemy obozy kondycyjne dla członków chóru, czy warsztaty przed konkursami. Ostatnio trzykrotnie zapraszaliśmy panią prof. Elżbietę Wtorkowską i pracowała z naszym Chórem.

Z. S. : Rezultaty systematycznej pracy są. Jestem rodzinnie związana z Łańcutem, często bywam w tym mieście i słyszę o sukcesach Chóru Łańcuckiej Fary, a nawet byłam na kilku konkursach na Podkarpaciu, które wygraliście. Pozwolę sobie wymienić wygrane konkursy: I miejsce a XV Ogólnopolskim Festiwalu Kolęd i Pastorałek w Będzinie ( 2009), I miejsce i Złota struna w XII Małopolskim Konkursie Chórów „O złotą strunę” (2010), I miejsce w VII Ogólnopolskim Przeglądzie Chórów Kościelnych Pieśni Pokutnej i Pasyjnej Metropolii Górnośląskiej w Żorach (2011), I miejsce w XXI  Myślenickim Festiwalu Pieśni Chóralnej „ Kolędy i Pastorałki” (2012), „Złota struna” w XV Małopolskim Konkursie Chórów „O Złotą Strunę” (2013), I miejsce w kategorii chórów mieszanych w XVII Międzynarodowym Festiwalu Pieśni Religijnej „Cantate Deo” i nagroda specjalna dla najlepszego dyrygenta festiwalu (2013), Grand Prix w IX Podkarpackim Przeglądzie Chórów Pieśni Pasyjne w Radymnie (2015), I miejsce na V Regionalnym Przeglądzie chórów Pieśni Maryjne w Lubaczowie ( 2016). Wymieniłam tylko najwyższe laury, sukcesów było więcej.

J. Sz. : To wszystko wynika z pasji chórzystów, którzy mają wielkie wymagania wobec siebie, to jest także pasja Michała Horodeckiego, który jest wymagającym chórmistrzem, świetnie dyrygującym i niezwykle konsekwentnym w czasie pracy z chórem. Jest osobą bardzo życzliwą i dobrym organizatorem – szczególnie w czasie wyjazdów na różne konkursy i koncerty. Staram się mu pomagać, bo ten Chór jest moim „dzieckiem”, ale wiadomo, że na konkursy najczęściej nie mogę jeździć z racji moich obowiązków w Szkole Muzycznej I stopnia, w Szkole Muzycznej II stopnia oraz pracy w kościele. Nie mogę sobie pozwolić na wyjazdy w soboty i niedziele, a najczęściej wówczas  odbywają się konkursy i koncerty. Dlatego Michał przejął dyrygowanie i wszyscy się już przyzwyczaili do jego ręki.

Z. S. : Wszyscy, którzy tworzą chór muszą się w nim czuć dobrze, musi panować dobra atmosfera podczas prób i wyjazdów. Jak wspomniał podczas koncertu jubileuszowego pan Krzysztof Szczepaniak – było sporo chóralnych małżeństw.

J. Sz. : W czasie tych 35 lat wiele osób zawarło związki małżeńskie, niektórzy już nie śpiewają, ale w chórze się poznali i wybrali wspólną drogę na resztę życia. Małżeństw mamy sporo, zdarza się, że śpiewają całe rodziny – wymienię tylko rodzinę Pelców - 5 osób śpiewa w chórze, a szósta – Agnieszka jest studentką  Akademii Muzycznej w Krakowie, ale jak na kilka dni przyjeżdża do Łańcuta, to przychodzi na próby i występuje z nami. Chórzyści także przyjaźnią się, bo wspólna praca, występy, wyjazdy na konkursy integrują zespół. Tylko skonsolidowany zespół może odnosić sukcesy.

Z. S. : Jesteście otwarci na rozwój Chóru i chętnie przyjmiecie nowych członków.

J. Sz. : Nawet bardzo chętnie. Próby mamy zawsze we wtorki i czwartki o 19:00. Serdecznie zapraszamy chętnych. Wprawdzie każdego czeka małe przesłuchanie, bo musimy sprawdzić predyspozycje głosowe, ale proszę się nie obawiać, nie robimy tego w formie jakiegoś poważnego egzaminu, a jedynie sprawdzamy możliwości, aby zdecydować w jakim głosie ta nowa osoba będzie śpiewać. Zapraszamy serdecznie nowych chętnych, zwłaszcza młodych ludzi. Śpiewanie w chórze , udział w konkursach sprawia wiele przyjemności i satysfakcji.

Rozmowa z panem Janem Szydło – założycielem Chóru Łańcuckiej Fary, organistą Kościoła Farnego w Łańcucie, dyrektorem Państwowej Szkoły I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie i Szkoły Muzycznej II stopnia działającej przy Łańcuckim Towarzystwie Muzycznym, pod skrzydłami którego działa także Chór, rozmawiałam 22 czerwca 2017 roku.

Wracając do bardzo gorąco przyjętego przez publiczność koncertu, który odbył się z okazji 35-lecia Chóru Łańcuckiej Fary, pragnę podkreślić, że zespół ten w pełni na takie przyjęcie zasłużył, prezentując się w bardzo trudnym repertuarze a cappella ( m.in. „Ave Maria” – T. L. de Victoria, „Ave Maris Stella” – E. Griega, „Alleluja” – R. Twardowskiego, czy „Zdrowaś Królewno Wyborna” – A. Koszewskiego). Ręce same składały się do braw po wykonaniu utworów z towarzyszeniem organów na których grał Jan Szydło, a były to: „Pozdrowienie anielskie” – S. Moniuszki, „Ave Verum” – Ch. Gounoda, "Domine non secundum” – C. Francka. Na  finał planowanej części koncertu zabrzmiał wzruszający utwór W. A. Mozarta – „Sancta Maria , mater Dei”, który Chór Łańcuckiej Fary wykonał z towarzyszeniem zespołu smyczkowego w składzie: Regina Szlachta, Sylwia Barcikowska, Mirosława Wojturska, Maria Skupniewicz, Anna Stopińska – Paja i Anna Naściszewska, oraz organów przy których zasiadł Jan Szydło. Tekst utworu bardzo dobrze wpisał się  jako hołd , w tytuł koncertu „W  hołdzie Maryi”. W polskim tłumaczeniu są to następujące słowa:

Święta Mario Matko Boża

Tobie wszystko zawdzięczam,

lecz od tej godziny

szczególnie siebie

Tobie zawierzam,

Ciebie wybieram za patronkę,

Ciebie za wybawicielkę.

Twoja cześć i kult

Będą w moim sercu wiecznie

I tego się nigdy nie wyrzeknę

i nie zniosę nigdy,

aby przez moich poddanych

miały być słowem

lub czynem znieważone.

Święta Mario, Ty przyjmij mnie

Do Twych nóg upadłego.

w życiu strzeż

w czasie śmierci broń

Amen.

Koncert był także okazją do przekazania wyrazów uznania artystom za ich wielki wkład w rozwój lokalnej kultury muzycznej. Docenili to gospodarze miasta i powiatu składając na ręce dyrygentów Michała Horodeckiego i Jana Szydło gratulacje i upominki w postaci okolicznościowych grawertonów. Wysoki poziom i sukcesy Chóru Łańcuckiej Fary docenił także Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego prof. Piotr Gliński, w imieniu którego dyplom honorowy „Za godną uznania działalność w popularyzowaniu chóralnej twórczości sakralnej oraz aktywizację lokalnej społeczności” przekazał reprezentujący MKiDN i prowadzący koncert pan Krzysztof Szczepaniak. Ośmioro członków chóru uhonorowanych zostało odznakami „Zasłużony dla kultury polskiej”. Do życzeń i gratulacji dołączył się gospodarz łańcuckiej Fary, ks. proboszcz Tadeusz Kocór, który na zakończenie wyraził radość z sukcesów chóru będącego najlepszą wizytówką parafii i miasta.