Spotkanie z Mistrzem - cz. I
Krzysztof Jakowicz: Grać lepiej jutro niż dzisiaj
Zofia Stopińska
Proponuję Państwu spotkanie z prof. Krzysztofem Jakowiczem - wybitnym polskim skrzypkiem, wysoko cenionym przez Witolda Lutosławskiego, który powierzył artyście polskie prawykonanie swoich utworów skrzypcowych (Łańcuch II, Partita w wersji z orkiestrą, Subito). Krzysztof Jakowicz wykonywał je również pod batutą kompozytora w ważnych centrach muzycznych świata. Należy do najbardziej utytułowanych i uznanych polskich skrzypków.
Jego kilkudziesięcioletnia, imponująca kariera wypełniona jest występami z najlepszymi orkiestrami na świecie, m.in. English Chamber Orchestra, Filharmonia Izraelska, Wiener Symphoniker, BBC Scottish Symphony Orchestra, Berliner Sinfonie Orchester, Sinfonia Varsovia czy Orkiestra Filharmonii Narodowej. Współpracował także z najznamienitszymi dyrygentami, takimi jak chociażby: Riccardo Chailly, Leopold Hager, Pinchas Steinberg, Jacek Kaspszyk, Kazimierz Kord, Jerzy Maksymiuk, Krzysztof Penderecki, Jerzy Semkow, Antoni Wit, Agnieszka Duczmal, Marek Pijarowski. Krzysztof Jakowicz nieustannie zachwyca swoją grą publiczność i krytyków muzycznych.
Dla podkarpackich melomanów Krzysztof Jakowicz wystąpił w tym roku dwukrotnie. 31 lipca w wypełnionej publicznością bazylice oo. Bernardynów w Leżajsku w ramach Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej odbył się wspaniały recital, którego program wypełniły utwory na skrzypce solo: dwie fantazje Georga Philippa Telemanna i Ciaconna z II Partity d-moll Johanna Sebastiana Bacha. Dokładnie miesiąc później odbył drugi koncert w Samorządowym Centrum Kultury w Mielcu w ramach cyku „Z klasyką przez Polskę”. Krzysztof Jakowicz i Waldemar Malicki zachwycili tym razem utworami m.in. Wolfganga Amadeusa Mozarta, Henryka Wieniawskiego, Camila Saint-Saënsa i Fritza Kreislera. Podczas obu koncertów zachwycona publiczność słuchała w wielkim skupieniu, wyrażając swoje uznanie długimi brawami.
Krzysztof Jakowicz i Waldemar Malicki podczas koncertu w Mielcu, fot. Samorządowe Centrum Kultury w Mielcu
Przekonana jestem, że atmosfera widowni udzielała się również wykonawcom.
To prawda. Atmosfera była niezwykła i dlatego obydwaj z radością dzieliliśmy się z publicznością piękną muzyką i staraliśmy się grać najlepiej jak tylko można tego wieczoru.
Pomimo, że kiedyś występowaliśmy wspólnie bardzo często z niezwykle różnorodnym repertuarem, to po raz pierwszy wykonaliśmy w Mielcu publicznie Sonatę A-dur na skrzypce i fortepian KV 305 Wolfganga Amadeusa Mozarta. To genialnie napisane dzieło, pełne radości, czaru, gracji, czasami przekory i żartu.
Przed laty z Waldemarem Malickim długo byliśmy nierozłączni. Później nasze drogi się rozeszły i dopiero w Mielcu spotkaliśmy się na estradzie, ale czuliśmy się razem bardzo dobrze. Rozumieliśmy się tak jak dawniej. Waldek jest znakomitym, bardzo utalentowanym, wszechstronnym pianistą i zawsze w znakomitej formie. To jeden z najbardziej inteligentnych Artystów jakich znam.
Dla mnie także bardzo ważny był koncert w leżajskiej bazylice, bo Józef Serafin, który od lat jest dyrektorem artystycznym odbywających się w Leżajsku letnich festiwali, obdarzył mnie zaufaniem i nie mogłem tego zaufania zawieść. Zagrałem fantazje nr 7 i 10 Telemanna oraz Ciacconę z Partity d-moll Bacha.
Utwory tego kompozytora na skrzypce solo są dla mnie niemalże codzienną modlitwą. Zgłębiam Bacha przez całe życie, stąd zaczynam być coraz bliższy w tym pojmowaniu Bacha i być może dlatego podczas gry była absolutna cisza oraz niebywałe skupienie. Publiczność bardzo ciepło i radośnie odebrała ten koncert. To jest najlepszy dowód na to, że jesteśmy w stanie zainteresować słuchaczy tym, co gramy, być pośrednikiem i mówić poprzez muzykę do ludzi językiem geniuszy. Grając jesteśmy tylko pośrednikami, ale jeśli to pośrednictwo się udaje, to jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi.
Po to jesteśmy, aby dawać ludziom chwile wytchnienia, refleksji, zadumy i radości, a parę słów od artystów podczas koncertu skraca dystans pomiędzy artystą a publicznością. Udowadniamy, że artysta nie jest człowiekiem z innego świata, a jedynie wykonuje zawód, który czasami nazywamy misją i wiemy, że gramy dla ludzi. Zdajemy sobie sprawę, że część publiczności jest po raz pierwszy na koncercie muzyki klasycznej i to nakłada dodatkową odpowiedzialność, żeby tych ludzi przekonać, że to wcale nie jest trudna muzyka.
Maestro Krzysztof Jakowicz przybliża publiczności wykonywane utwory
Często się mówi, że utwory Bacha i Mozarta są trudne, a to nieprawda. To są dzieła napisane przez geniuszy i jeśli są wykonane ze zrozumieniem i powagą, to muszą trafić do każdego.
Na co dzień, niestety, w mediach, podczas koncertów, które propagują różne programy telewizyjne, niewiele jest muzyki z prawdziwego zdarzenia. Często niewiele z muzyką ma wspólnego to, co „wylewa się” w każdym miejscu; w restauracjach, kawiarniach, domach handlowych, hotelach…
Przed koncertami muzyki klasycznej zazwyczaj jest cisza i podczas koncertu każdy po swojemu, trochę inaczej tę muzykę odbiera – ma czas na refleksję, może po swojemu ją przeżywać. Myślę, że to jest wielki walor i siła. Dlatego świadomi tego wykonawcy traktują każdy koncert, jakby był najważniejszym koncertem w ich życiu.
Maestro Krzysztof Jakowicz podczas koncert w bazylice oo. Bernardynów w Leżajsku, fof. Ryszard Węglarz / Miejskie Centrum Kultury w Leżajsku
Od wielu lat podziwiam Pana wykonania wspomnianych geniuszy - Bacha, Mozarta, Brahmsa… Za każdym razem słyszę trochę inne interpretacje dzieł. Pierwsze nagranie kompletu sonat i partit na skrzypce solo Johanna Sebastiana Bacha różni się od drugiego. W Leżajsku Ciaccona zachwycała nowymi barwami.
Akustyka wnętrza kościoła była bardzo sprzyjająca, a jeśli chodzi o nagrania, to myślę, że teraz zabrzmiałyby jeszcze inaczej. Słyszy się teraz wiele utworów Bacha wykonywanych na instrumentach z epoki. Inaczej się teraz Bacha odczytuje. W miarę upływu lat ja także jestem świadom, co jest w utworach Bacha najważniejsze – gdzie jest główny motyw, a gdzie kontrapunkt.
Pamiętając jak grałem utwory Bacha przez lata, biorę do ręki ich faksymile i za każdym razem coś postanawiam zmienić w artykulacji czy brzmieniu, zmienić czas trwania niektórych nut…
Słyszałam, że przygotowuje się Pan do nagrania kolejnej płyty.
To prawda. Już w tym miesiącu ze świetnym pianistą Robertem Morawskim będziemy nagrywali Sonatę a-moll op. 13 Ignacego Jana Paderewskiego, Partitę Witolda Lutosławskiego oraz Legendę i Poloneza A-dur Henryka Wieniawskiego.
W planowanym nagraniu Sonatę Paderewskiego wykonam trochę inaczej niż do tej pory – będzie to patriotyczna opowieść muzyczna. Ignacy Jan Paderewski był jednym z najwybitniejszych Polaków i kompozytorów, a jego Sonata jest przepięknym dziełem. Nie był jednak skrzypkiem, nie znał wszystkich możliwości tego instrumentu, a brak mu było takiego doradcy, jakiego miał Karol Szymanowski w osobie Pawła Kochańskiego.
Postanowiłem dokładnie przeanalizować partię skrzypiec. Dzisiaj parę godzin poświęciłem na odświeżenie sobie tej Sonaty i ułożenie partii skrzypiec na nowo. Mam nadzieję, że to będzie bardzo ciekawe nagranie.
Jestem przekonany, że w pracy nad przygotowaniem utworów ciągle musi nam towarzyszyć ciekawość świata i tego, co robimy, musimy dążyć do upragnionego celu, który ciągle się oddala. Odnajdujemy wówczas nowe brzmienia, którymi możemy zainteresować słuchaczy.
To stałe dążenie do doskonałości jest istotą naszego zawodu. Jeśli ktoś mi mówi, że zrobiłem postępy, to ja się cieszę, bo usłyszałem coś, o co mi chodzi – grać lepiej jutro niż dzisiaj.
Takie myślenie i działanie ma wpływ na ciągle doskonałą Pana formę.
Spotykam się z faktem, że ludzie podchodzą z rezerwą do wykonawców w moim wieku, sądząc, że mają wszystko, co najlepsze, już za sobą. Dlatego ja muszę się starać grać lepiej niż młodzi (nie chodzi tu tylko o technikę, ale o stronę muzyczną), aby słuchający mnie mówili: „…ten stary jeszcze nieźle gra”.
Mobilizuje mnie jeszcze fakt, że przez całe życie nie miałem managera. Pracuję sam, mam wspaniałe grono ludzi, którzy wierzą w moją pracowitość, zdolności i darzą mnie zaufaniem – czasami ono się waha, ale jestem często zapraszany do wykonania koncertów czy nagrań.
To są dla mnie nagrody za konsekwencję, upór i cierpliwość w pracy.
Krzysztof Jakowicz z Witoldem Lutosławskim - Hanover 1989 r., fot. z arch. Artysty
Wkrótce zaproszę Państwa do przeczytania także części II rozmowy z Maestro Krzysztofem Jakowiczem, zanotowanej 4 września 2023 roku.
Zofia Stopińska