Koncerty sprawiają mi największą przyjemność
Miło mi przedstawić Aleksandrę Czerniecką, młodą pianistkę, pochodzącą z pobliskiego Jarosławia, gdzie także rozpoczynała naukę muzyki, którą później kontynuowała w Rzeszowie, a aktualnie kończy studia pianistyczne w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie.
Rozmowę rozpoczynam od gratulacji, bo niedawno dowiedziałam się, że została Pani stypendystką programu, który umożliwi Pani dalsze studia w USA.
Rzeczywiście zostałam stypendystką programu Fulbrighta Graduate Student Award, który umożliwi mi wyjazd na studia magisterskie do Stanów Zjednoczonych. Już wiem, że wyjadę do Bloomington i będę studiować w Indiana University Jacobs School of Music.
Czekam na informacj,ę u kogo będę się mogła uczyć, ale jest to uczelnia słynąca ze znakomitych pedagogów i wielu osiągnięć. Myślę, że do kogo bym nie trafiła, to bardzo dużo zyskam.
Ciekawa jestem, jak można takie stypendium otrzymać?
O komisji Fulbrighta i o stypendiach dowiedziałam się w mojej uczelni, ponieważ jedna z koordynatorek programów Fulbrighta przyszła do nas i opowiadała o możliwości kontynuowania studiów w ramach tego programu.
Starania o stypendium rozpoczynają się już w roku poprzedzającym wyjazd. Cały proces trwa zwykle pół roku, a może nawet trochę dłużej. W ubiegłym roku to się przedłużyło, ponieważ wyniki pierwszego etapu miały być już pod koniec czerwca, natomiast otrzymałam je na początku sierpnia. Przystępując do pierwszego etapu należy wypełnić formularz i dwa podstawowe dokumenty, które determinują o wszystkim – list motywacyjny i plan studiów. Te dokumenty należy napisać w języku angielskim i powinny być one bardzo przekonujące, ponieważ na ich podstawie komisja podejmuje decyzję. Należy także dołączyć swoje portfolio – w przypadku muzyków są to nagrania video i dokumenty dotyczące osiągnięć artystycznych.
Trzeba podkreślić, że to stypendium jest nie tylko dla artystów, ale również dla naukowców ze wszystkich dziedzin. Razem ze mną startowali również między innymi: biolodzy, biochemicy, informatycy... Wszyscy jesteśmy „wrzuceni do jednego worka” i oceniani oraz wybierani na podstawie złożonych projektów.
Fulbright bardzo dużą uwagę przywiązuje do łącznie technologii z nauką i to trzeba było w swoim projekcie uwzględnić.
Po przejściu pierwszego etapu przystępujemy do drugiego, a jest to rozmowa kwalifikacyjna. Moja rozmowa była bardzo przyjemna, trwała około 15 minut, a pytania dotyczyły złożonego projektu – czego mamy nadzieję się w Stanach nauczyć, z czym chcemy po ukończeniu stypendium wrócić do Polski i jak tę wiedzę zaaplikować w naszym społeczeństwie, w naszej nauce i dalszym rozwoju.
Po pomyślnym wyniku drugiego etapu została Pani stypendystką.
Po tym etapie otrzymujemy konkretne wyniki i zaczyna się cały proces aplikowania na studia. Otrzymanie stypendium jest dopiero pierwszym krokiem, ale aby je zrealizować, trzeba się jeszcze dostać na studia na konkretną uczelnię. To jest w sumie długi proces – ja dopiero w kwietniu otrzymałam wyniki i wiem gdzie pojadę. Wszystkie moje starania trwały rok.
Podkreślmy jeszcze, że jest Pani Jarosławianką z urodzenia i w tym mieście rozpoczynała Pani naukę muzyki. Rozumiem, że fortepian był od początku wymarzonym instrumentem.
Nie, bo na początku bardzo chciałam grać na skrzypcach i rodzice mi to umożliwili, ale bardzo krótko grałam na skrzypcach. Miałam trudności z ćwiczeniem, a do tego jeszcze moje ćwiczenie było ciężkie do zniesienia zarówno dla moich rodziców jak i sąsiadów.
Rodzice nalegali abym zaczęła grać na jakimś prostszym instrumencie i wydawało im się, że idealnym instrumentem będzie fortepian.
Nie byłam też na tyle zdolnym dzieckiem, które od razu dostaje się do szkoły muzycznej. Dopiero za trzecim razem zostałam przyjęta do Szkoły Muzycznej I stopnia w Jarosławiu, a później już z roku na rok było coraz lepiej. Robiłam coraz większe postępy i stąd zapadła decyzja o kontynuacji nauki gry na fortepianie w Szkole Muzycznej II stopnia w Rzeszowie, a później na studiach.
Pamiętam, że będąc uczennicą Zespołu Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie z powodzeniem uczestniczyła Pani w konkursach muzycznych i była pani wyróżniającą się pianistką, a później rozpoczęła Pani studia w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie.
Tak, jeszcze studiuję w Warszawie pod kierunkiem pani prof. Anny Jastrzębskiej-Quinn i ad. dr Moniki Quinn. Jestem bardzo zadowolona i powtarzam często, że trafiło mi się „jak ślepej kurze ziarno”, ponieważ z nie znałam wcześniej pani Profesor, a współpraca układa się bardzo dobrze.
Pani Profesor pracuje ze mną przede wszystkim nad interpretacją, natomiast pani dr Monika Quinn oprócz fortepianu, kończy w tym roku studia z fizjologii muzyki i miałam to szczęście, że pracowała ze mną również pod tym kątem: poprawy postawy, efektywnego siedzenia i używania grawitacji w ciele. To jest niezwykle cenna wiedza, której brakuje w większości naszych uczelni.
W tej chwili kończę studia magisterskie. Jestem na etapie pisania pracy i przygotowywania się do dyplomu, który mam nadzieję odbędzie się w normalnych warunkach, a nie w formie nagrań jak to było w ubiegłym roku.
Przygotowując się do dyplomu w Warszawie myśli Pani także już o wyjeździe do USA, bo wiele spraw trzeba załatwić z dużym wyprzedzeniem.
Jeszcze dokładnie nie wiem kiedy wyjadę. Wszystko zależy od tego kiedy będzie gotowa wiza i inne potrzebne dokumenty, ale zajęcia w Jacobs School of Music Indiana University rozpoczynają się już pod koniec sierpnia i dlatego najpóźniej na początku tego miesiąca chciałabym już wyjechać. To będzie duże przedsięwzięcie i zarazem wyzwanie, bo czeka mnie zupełna zmiana sposobu edukacji. Dzięki temu, że jadę z programu Fulbrighta będzie mi dużo łatwiej utrzymać się w czasie trwania płatnych studiów.
Będę też miała dodatkowe wsparcie, ponieważ moja siostra od wielu lat żyje w Stanach Zjednoczonych. Myślę, że pomoże mi w przeprowadzce i wprowadzi mnie we wszystkie tajniki życia w tym kraju.
Powracając do lat spędzonych na Podkarpaciu – w szkołach muzycznych w Jarosławiu i Rzeszowie także miała Pani pedagogów od których wiele się Pani nauczyła.
Z pewnością, trzeba zaznaczyć, że gdyby nie pani Teresa Romanow-Rydzik, która uczyła mnie w Szkole Muzycznej I stopnia w Jarosławiu, to na pewno nie rozmawiałybyśmy dzisiaj, bo to ona mnie na początku uczyła grać na fortepianie, a później zmobilizowała do dalszej nauki w Rzeszowie.
W Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie trafiłam do klasy dr Anety Teichman, która niezwykle dużo mnie nauczyła. Zawdzięczam jej to, że bez problemu dostałam się na studia pianistyczne w Warszawie.
Uczestniczyła Pani także w konkursach, ale kiedyś powiedziała mi Pani, że podczas konkursu można się dużo nauczyć i nagroda nie jest najważniejsza, chociaż z pewnością miło jest, kiedy się zostanie nagrodzonym, albo zauważonym.
Z konkursami bywa różnie. Bardzo dużo zależy od naszego przygotowania, ale dużo zależy od tego, jakie oczekiwania względem wykonywanych utworów mają profesorowie zasiadający w jury. Trudno wszystkich zadowolić.
Chętnie brałam udział w konkursach, bo one otwierają dużo drzwi i jak pani powiedziała dają możliwość bycia zauważonym. Czasami nawet nie wygrywając nagród, można zostać zauważonym i dostać szansę dlaczego rozwoju. To co jednak moim zdaniem najcenniejsze w konkursach to sama droga i etap przygotowania do nich — to właśnie wówczas pokonujemy największą ilość pracy, wiele się uczymy przygotowując niejednokrotnie nowy program i to stymuluje nasz dalszy rozwój.
Przez kilka lat uczestniczyła Pani regularnie w zajęciach Międzynarodowego Forum Pianistycznego „Bieszczady bez granic...” w Sanoku. Pamiętam, że brała Pani czynny udział w prowadzonych przez mistrzów lekcjach pokazowych i innych zajęciach oraz występowała Pani w koncertach organizowanych przez Forum.
Forum wspominam niezwykle ciepło i miło. Od kilku lat już nie jeżdżę do Sanoka, bo termin nie pokrywał się z feriami na uczelni, a także miałam inne zobowiązania. Chcę jednak podkreślić, że Forum jest bliskie mojemu sercu, bo dało mi duże doświadczenia i możliwość startu na estradzie.
Jest to wspaniała formuła kursów dla całej rzeszy młodych muzyków. Mogą się spotkać twarzą w twarz z wybitnymi postaciami światowej muzyki fortepianowej, ponieważ na te kursy przyjeżdżają wspaniałe osobistości, możemy mieć z nimi zajęcia, a do tego każdego wieczoru spotykamy się na koncertach i możemy podejść, porozmawiać o muzyce i na inne tematy. To jest wspaniałe. Poza tym Forum daje możliwości, których nie dają inne kursy. Myślę tu przede wszystkim o graniu z orkiestrą. Nie w każdej szkole jest możliwość zagrania z orkiestrą, a jest to bezcenne doświadczenie.
Można spróbować gry na organach, na klawesynie, są zajęcia z kameralistyki wokalnej, a ostatnio także są zajęcia z dyrygentury i improwizacji. Zdobywa się umiejętności, których w szkołach muzycznych w mniejszych miejscowościach brakuje.
Bardzo miło wspominam pobyty na Forum i możliwość udziału w kursach, a zwłaszcza w koncertach.
Przed pandemią często Pani występowała na różnych estradach jako solistka i kameralistka. To jest także bardzo ważny element studiów.
Powiedziałabym, że jest to najważniejsze. Teraz nam wszystkim tego bardzo brakuje, bo koncerty i interakcja z publicznością napędza nas do dalszej pracy. Ja zdecydowanie bardziej stawiam na koncerty, zarówno kameralne jak i recitale solowe, niż na konkursy. Bardzo dużo koncertowałyśmy ze wspaniałą altowiolistką Anią Krzyżak i miałyśmy wiele planów, ale teraz nasze drogi się troszeczkę rozeszły, ponieważ Ania mieszka w Katowicach. Ufam, że jeszcze kiedyś wrócimy do wspólnych występów. Koncertowałam także w większych i mniejszych zespołach. Napływały także często zaproszenia na występy z recitalami. Miałam dzięki temu okazję grać podczas różnych uroczystości i w wielu miejscach w Polsce i za granicą. Koncerty z różnymi programami sprawiają mi największą przyjemność.
Występowała Pani czasami także na Podkarpaciu. Część tych koncertów odbyła się w ramach Forum „Bieszczady bez granic...”, ale pamiętam piękny koncert w rodzinnym Jarosławiu w ramach Festiwalu im. Marii Turzańskiej, gdzie grała Pani utwory Fryderyka Chopina solo i kameralnie.
Bardzo miło wspominam ten koncert i w pierwszej części grałam Nokturny cis moll i Des-dur z op. 27 oraz Balladę g-moll op. 23, a w części drugiej miałam przyjemność wykonać z kwartetem smyczkowym Koncert e-moll op. 11. Do wykonania tego utworu poprosiłam moich przyjaciół z uczelni, bo tego Koncertu z towarzyszeniem zespołu kameralnego jeszcze Jarosławianie nie słyszeli i udało się. Bardzo lubię wracać na estradę w swoim rodzinnym mieście, zawsze jestem tu ciepło przyjęta i łączy mnie bardzo osobista więź z publicznością.
Studia artystyczne w odległym od miejsca zamieszkania mieście są dosyć kosztowne. Wiem, że mogła Pani liczyć na pomoc rodziców, ale także pomocne były liczne stypendia.
To prawda. Kilkakrotnie udało mi się zdobyć stypendium Rektora dla najlepszych studentów, a także na wspomnianym Forum Pianistycznym dwa lub trzy lata temu zostałam nagrodzona stypendium Dyrektora Instytutu Muzyki i Tańca co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem i też pomocą. Byłam też stypendystką Prezesa Rady Ministrów, Marszałka Województwa Podkarpackiego, Prezydenta Miasta Rzeszowa i Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci. Z różnych miejsc stypendia udaje się zdobyć, chociaż też kandydatów jest bardzo dużo i nie zawsze mój wniosek rozpatrywany był pozytywnie. Stypendia są bardzo istotne, ale bez stałej pomocy rodziców z pewnością dużo mniej udałoby mi się osiągnąć. Nie mam tu na myśli tylko pomocy finansowej, ale także wsparcie mentalne i emocjonalne.
Trzymam kciuki za egzaminy dyplomowe i liczę, że recital dyplomowy odbędzie się z udziałem publiczności, która dodatkowo będzie Panią inspirować i życzę Pani powodzenia podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych. Mam nadzieję, że od czasu do czasu będzie okazja do rozmowy, a może nawet do spotkania. Bardzo dziękuję za rozmowę.
Ja również serdecznie dziękuję i też mam nadzieję, że nasz kontakt będzie kontynuowany. Ufam, że już niedługo będziemy mogły się spotkać, jak tylko koncerty będą mogły odbywać się w normalnej formule.
Z Aleksandrą Czerniecką, młodą pianistką pochodzącą z Jarosławia rozmawiała Zofia Stopińska 20 kwietnia 2021 roku.