Z Grzegorzem Manią o IV Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej
Z panem Grzegorzem Manią, znakomitym pianistą, pedagogiem, radcą prawnym reprezentującym Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów, rozmawiamy o IV Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, która w tym roku odbywa się w październikowe soboty i niedziele.
- Zapraszamy do Kościoła oo. Dominikanów w Rzeszowie, gdzie odbędą się cztery koncerty, trzy koncerty zaplanowaliśmy w sali Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i jeden koncert odbędzie się sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej.
Z wielką radością spoglądam na program tegorocznego Festiwalu i nazwiska znakomitych wykonawców. Tegoroczna edycja nosi podtytuł: „Zapomniana muzyka”.
- Ten tytuł towarzyszy nam od początku i nawiązuje do idei Festiwalu na wielu płaszczyznach. Po pierwsze na płaszczyźnie czysto kameralnej i tu chcę zauważyć, że muzyka kameralna nie jest zapomniana, ale jest zdecydowanie za mało obecna i paradoksalnie pandemia trochę to pokazała, że muzyka może mieć większą przestrzeń w salach koncertowych. Nie duże orkiestry, a właśnie muzyka kameralna.
Nawiązuje ten tytuł również do wykonawstwa muzyki polskiej, bo też od początku linia programowa Festiwalu polegała na tym, żeby do arcydzieł muzyki kameralnej dodać świetne dzieła polskich kompozytorów, często nieznane albo za mało znane, a na tym obszarze muzyka polska nie ma się czego wstydzić. Jest mnóstwo znakomitych dzieł i trzeba te piękne perełki pokazać.
Bardzo często publiczność po wysłuchaniu po raz pierwszy nieznanego utworu, z niedowierzaniem przyjmuje informację, że jest to dzieło polskiego twórcy. Parę lat temu występująca w słynnej Złotej Sali Musikverein w Wiedniu Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej wykonała na bis Poloneza Wojciecha Kilara. Po koncercie zachwyceni Wiedeńczycy zastanawiali się, skąd mogą pochodzić te rytmy. Jedni uparcie twierdzili, że to musi być utwór włoskiego kompozytora, a inni byli przekonani, że z pewnością są to hiszpańskie rytmy. Kiedy podeszłam i wyjaśniłam, że to są rytmy polskiego poloneza, a skomponował go Wojciech Kilar, popatrzyli na mnie z niedowierzaniem i udali się w kierunku garderoby dyrygenta, aby tę informację zweryfikować.
- W ubiegłą niedzielę odbył się koncert, w programie którego znalazł się Kwartet fortepianowy Władysława Żeleńskiego. Marcin Zdunik opowiadał mi, że kiedy wykonali ten utwór w Berlinie, to jedna z muzykolożek tamtejszych podbiegła do niego, wykrzykując: „Toż to jest polski Brahms”.
To jest rzeczywiście arcydzieło, które nawet w Polsce jest za mało znane. Bardzo często nie potrafimy docenić talentu naszych kompozytorów, a na polu kameralistyki mamy polskich mnóstwo arcydzieł.
IV Rzeszowska Jesień Muzyczna rozpoczęła się 3 października w kościele oo. Dominikanów, koncertem orkiestry kameralnej Extra Sounds Ensemble pod kierownictwem skrzypaczki Alicji Śmietany.
- Alicja Śmietana występuje w roli liderki, mówimy, że jest to orkiestra kameralna, ale tak naprawdę jest to zespół kameralny, w którym gra jedenastu muzyków. Nawet jeśli wykonują utwory na orkiestrę smyczkową, to w pojedynczych obsadach.
Podczas inauguracji publiczność wysłuchała trzech dzieł epoki baroku i jednego skomponowanego w XX wieku. Jak pani zauważyła, wykonawcy grając utwory barokowe, nawiązywali do żywiołowych interpretacji, dlatego, że wielu z nich grało wcześniej w orkiestrze Nigela Kennedy’ego i stąd to żywiołowe, energetyczne granie.
Drugi koncert odbył się w Sali Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, a wystąpił kwartet fortepianowy, w którym mam zaszczyt grać, a oprócz mnie tworzą go: Anna Maria Staśkiewicz (skrzypce), Katarzyna Budnik (altówka), Marcin Zdunik (wiolonczela).
Przepraszam, że przerywam, ale trzeba podkreślić, że Pan jest jedyną osobą, która związana jest głównie z muzyką kameralną, a pozostali są wyśmienitymi, znanymi solistami.
- Tak, ale dosyć często grają także kameralnie. Uwielbiają grać ze sobą i w trio grają bardzo często. Pięknie grają „Wariacje Goldbergowskie” Johanna Sebastiana Bacha albo „Inwencje trzygłosowe”, a tutaj połączyliśmy siły i wykonaliśmy cudowny, bardzo energetyczny Kwartet fortepianowy Roberta Schumanna oraz piękny, bardzo rozległy Kwartet fortepianowy Władysława Żeleńskiego, który jest absolutnym arcydziełem.
Twórczość Władysława Żeleńskiego jest niesłusznie pomijana przez wykonawców.
- Twierdzę, że jest kompozytorem skrzywdzonym przez historię. Za życia był cenionym twórcą, a nawet pod koniec życia określany był jako „książę polskich kompozytorów”. Wychował wielu kompozytorów, ale może dlatego, że trwał przy swoim stylu i nie interesowały go wszelkie „nowinki”, szybko o nim zapomniano, bo nastał czas w historii muzyki, kiedy te „nowinki” bardzo się liczyły.
Bardzo się dziwię, że znam jedną szkołę muzyczną w Polsce jego imienia i jedną niewielką uliczkę w Krakowie. Władysław Żeleński zdecydowanie zasługuje na więcej, bo bardzo się przyczynił do odbudowy życia muzycznego w Krakowie. Dlatego się cieszę, że zagraliśmy w Rzeszowie Kwartet fortepianowy Władysława Żeleńskiego.
Bardzo interesujące koncerty zaplanował Pan na najbliższy weekend.
- W sobotę zawita do nas ponownie sopranistka Magdalena Molendowska, bo już raz w Rzeszowie wystąpiła, ale tym razem wystąpi z bardzo różnorodnym programem, od Moniuszki poczynając. Chcemy pokazać, że utwory Stanisława Moniuszki można wykonywać nie tylko w Roku Moniuszki. To jest bardzo dobry kompozytor pieśni i zasługuje na to, żeby go często przypominać. Wysłuchamy utworów Zygmunta Stojowskiego, bo Magda razem z pianistką Julią Samojło nagrały płytę z kompletem pieśni Zygmunta Stojowskiego i zrobiły to po raz pierwszy, przypominając kolejnego zapomnianego kompozytora. W programie recitalu znajdą się też pieśni bliższe naszym czasom.
Usłyszymy cykl pieśni Mieczysława Wajnberga. Program będzie bardzo różnorodny.
W niedzielę o godzinie 15 w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej wystąpi Trio stroikowe z fortepianem. To będzie także bardzo różnorodny koncert, bo wystąpi Trio stroikowe w składzie: Maksymilian Lipień (obój), Piotr Lato (klarnet), Damian Lipień (fagot), ale później każdy z nich będzie grał z prof. Jackiem Tosikiem-Warszawiakiem. W programie znajdzie się polska muzyka znakomitych kompozytorów naszych czasów: Stefana Kisielewskiego, Witolda Lutosławskiego, Michała
Spisaka, Aleksandra Tansmana. Zarówno Michał Spisak, jak i Aleksander Tansman to kompozytorzy, których dzieła powinny być o wiele częściej wykonywane.
Wykonawcy także są znakomici, bo bracia Lipieniowie są solistami Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, a prof. Jacek Tosik-Warszawiak to znakomity pianista, który jest również związany z Instytutem Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Kolejne koncerty odbędą się 17 i 18 października. Wykonawcy sobotniego koncertu: Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, tworzący Polish Violin Duo, podczas wywiadu, który przeprowadzałam w sierpniu, bardzo się cieszyli na ten koncert.
- Ja też się cieszę, bo zrobili furorę podczas odbywającego się w ubiegłym roku Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie. Rzadko się zdarza, żeby duet skrzypcowy zrobił takie wrażenie. Oni po prostu „wymietli” konkurencję. Profesor Krzysztof Meyer wspomniał mi, że wszyscy jurorzy ocenili ich najwyżej, bo po prostu byli świetni. Cieszę się, że wracają do Rzeszowa i w sobotę (17 października) o 19.00 zagrają w kościele oo. Dominikanów. To będzie doświadczenie wręcz mistyczna, bo tam jest bardzo ciekawa akustyka i również bardzo łatwo w tym ascetycznym wnętrzu na skupienie się wyłącznie na muzyce. Polish Violin Duo wykona bardzo różnorodny program, który wypełnią utwory: Grażyny Bacewicz, Georga Philippa Telemanna, Henryka Wieniawskiego, Romualda Twardowskiego i Michała Spisaka.
W niedzielę (18 października) usłyszymy dwa tria – ponownie Władysława Żeleńskiego i Grzegorza Fitelberga. To bardzo piękne utwory i do tego w znakomitym wykonaniu. Michał Francuz, który jest pianistą niezwykle wszechstronnym, ostatnio współpracującym z Bartłomiejem Niziołem w nagraniu kompletu sonat skrzypcowych. To są świetne nagrania. Oni przywrócili choćby Sonatę Żeleńskiego do obiegu, bo ten utwór potrzebował dobrego wykonania. W tym przypadku jest podobnie, bo uważam, że Trio fortepianowe Władysława Żeleńskiego to nie jest łatwy utwór i potrzebuje dobrych wykonawców. Oprócz Michała Francuza mamy Joannę Konarzewską, znakomitą skrzypaczkę, grająca z pasją, która jest koncertmistrzynią Orkiestry Filharmonii Krakowskiej, i fenomenalny Rafał Kwiatkowski, wiolonczelista, który porywa swą grą. Ja już te utwory słyszałam w wykonaniu wymienionych wykonawców, bo zostały one nagrane przez nasze Stowarzyszenie i pod koniec roku ukaże się płyta w tymi triami. 18 października o 18.00 będziemy mogli usłyszeć ten program na żywo w sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Pozostał nam jeszcze jeden październikowy weekend.
- Tak, ponieważ w tym roku udało nam się zorganizować jeszcze dwa koncerty nadzwyczajne dzięki wsparciu Województwa Podkarpackiego i te wydarzenia odbędą się w kościele Dominikanów.
Cieszę się, że udało się znowu zaprosić Extra Sounds Ensemble, ale tym razem z cudowną śpiewaczką Hanną Hipp, która wykona pieśni Fryderyka Chopina, zaaranżowane przez Alicję Śmietanę na orkiestrę smyczkową, a na wielki finał 25 października 2020 o 15.30 wystąpi sekstet smyczkowy w bajecznym składzie: Anna Maria Staśkiewicz, Maria Sławek (skrzypce), Katarzyna Budnik, Artur Rozmysłowicz (altówki), Tomasz Strahl, Marcin Zdunik (wiolonczele). Normalnie w tym składzie na wiolonczeli występuje Rafał Kwiatkowski, natomiast tym razem zastąpi go równie znakomity wiolonczelista Tomasz Strahl.
Autorska aranżacja Marcina Zdunika Requiem Wolfganga Amadeusa Mozarta, będzie swego rodzaju preludium do Święta Zmarłych. Marcin dokonał znakomitych aranżacji i słuchając przekonają się Państwo, że nie brakuje nam głosów i będzie to doświadczenie z serii muzyczno–mistycznych.
Miejmy nadzieję, że pandemia nie przeszkodzi w realizacji IV Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, która rekompensuje miłośnikom muzyki kameralnej fakt, że ten nurt muzyki rzadko gości na rzeszowskich scenach koncertowych. Prowadzone przez Pana Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów działa prężnie nie tylko w Rzeszowie i Krakowie.
- To prawda, ale też muszę przyznać, ze byliśmy już ofiarami pandemii, bo mieliśmy już zaplanowany bardzo interesujący festiwal na Wielkanoc w Zielonej Górze, gdzie był pierwszy pacjent zarażony koronawirusem i bardzo szybko musieliśmy odwołać to wydarzenie.
Może dlatego, że działamy w małych składach, wirus nam planów do końca nie pokrzyżował. Udało się obronić i zrealizować najważniejsze nasze wydarzenia, w tym dwa festiwale w Krakowie i Rzeszowie.
Wszystkie koncerty IV Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej rejestrujemy, staramy się o jak najlepszą jakość rejestracji, a przede wszystkim dźwięku, i wszystkie będą transmitowane na YouToube.
Gdyby ktoś nie mógł albo się obawiał przyjść na koncert, to będzie mógł uczestniczyć w tych koncertach.
Czy myśli Pan już o kolejnej edycji?
- Mam różne plany, ale chcę pozostać przy podtytule „Zapomniana muzyka”. Chciałbym przypomnieć między innymi znakomity Kwintet Ignacego Friedmana. Tych kompozytorów jest wielu. Wymienię jeszcze tylko: Józefa Kazimierza Hoffmana, Zygmunta Stojowskiego oraz Ignacego Jana Paderewskiego, którego na szczęście dzięki karierze pianistycznej nie zapomniano kompletnie jako kompozytora. Najczęściej jednak tylko pianiści grają jego utwory, a tymczasem Sonata na skrzypce i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego jest znakomitym utworem.
Mogę śmiało już myśleć i planować, bo mamy dotację z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego obejmującą jeszcze przyszły rok. Jak zdobędę dodatkowe środki, to będzie więcej koncertów
Przy okazji rozmowy o muzyce możemy wspomnieć o przygotowanym przez Pana wydawnictwie, które stosunkowo niedawno się ukazało, a które przybliża w sposób zrozumiały artystom prawo autorskie.
- To jest moje hobby. Bardzo lubię objaśniać prawo autorskie, bo wielokrotnie się przekonałem, że wiele osób się boi tego tematu i uważa je za niezrozumiałe. Być może to wynika nie z samego prawa, tylko z tego, jak je komunikujemy.
Udaje mi się przedstawiać je w sposób przystępny i przekonałem się, że wiele osób po rozmowie, i przeczytaniu o danym problemie w książce, przekonało się, że te przepisy można zrozumieć i nie są one aż takie straszne. Panuje przekonanie, że prawo autorskie jest bardzo opresyjne, nie pozwala na nic, a tymczasem można znaleźć kompromis.
Cieszę się, że książka się ukazała, że jest czytana i da się ją czytać, bo to jednak jest rozprawa prawnicza, więc mogła być nieprzystępna. Jestem też dumny z tego, ze brałem udział w przedziwnym wydarzeniu – kampanii Polskiego Wydawnictwa Muzycznego dla dzieci o prawie autorskim.
Pod tytułem: „Jesteś twórcą, masz prawo”, została nagrana seria ośmiu filmików – lekcji prowadzonych przez dzieci. Ja tylko na końcu byłem „gadającą głową”, która mówiła, co można, a co nie. Do tego były stworzone scenariusze zajęć dla nauczycieli i szkolenia w całej Polsce, żeby uczyć o prawie autorskim i znać je. Z pewnością coś z tego zostało, chociaż to jest „kropla w morzu”, ale Polskie Wydawnictwo Muzyczne zamierza robić kolejne edycje.
To także było ciekawe doświadczenie.
Wracając na zakończenie do trwającej IV Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej – zapraszamy na koncerty.
- Zapraszamy w październikowe soboty i niedziele na przyjemne weekendy muzyczne albo w środy i czwartki (koncerty sobotnie w środy, a niedzielne w czwartki) na YouToube.
Mam nadzieję, że nasze rejestracje będą dobre i spełnią Państwa oczekiwania. Zapraszam przed ekrany albo przed monitory.
Z dr Grzegorzem Manią, pianistą, kameralistą, pedagogiem i prawnikiem rozmawiała Zofia Stopińska w październiku 2020 roku w Rzeszowie.