Bardzo się cieszę, że Rzeszów pamięta o Stanisławie Wisłockim - mówi Tadeusz Deszkiewicz
W gronie światowej sławy artystów, urodzonych na Podkarpaciu, poczesne miejsce zajmuje Stanisław Wisłocki – wybitny polski dyrygent, kompozytor i pianista urodzony 7 lipca 1921 roku w Rzeszowie, zmarły 31 maja 1998 roku w Warszawie.
W dwudziestą rocznicę śmierci wielkiego Artysty 12 i 13 października 2018 roku, odbyła się w Filharmonii Podkarpackiej Ogólnopolska Konferencja Naukowa „Stanisław Wisłocki – życie i dzieło”, zorganizowana przez Rzeszowskie Towarzystwo Muzyczne i Filharmonię Podkarpacką im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. W programie koncertu symfonicznego, który odbył się 12 października w Filharmonii Podkarpackiej, znalazł się Koncert na fortepian i orkiestrę Stanisława Wisłockiego, znakomicie wykonany przez Michała Drewnowskiego – świetnego pianistę młodego pokolenia, i Orkiestrę Symfoniczną Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldiego. Wykonanie koncertu poprzedzone było bardzo interesującym wystąpieniem pana Tadeusza Deszkiewicza – dziennikarza, publicysty i krytyka muzycznego, obecnie Prezesa Zarządu Radia dla Ciebie i Doradcą Prezydenta RP. Pan Tadeusz Deszkiewicz jest siostrzeńcem Stanisława Wisłockiego i łączyły go ze słynnym Wujem nie tylko więzi rodzinne, ale również miłość do muzyki. Dlatego nikt nie mógłby lepiej, barwniej i ciekawiej opowiedzieć publiczności o życiu i działalności Stanisława Wisłockiego.
Pan Tadeusz Deszkiewicz przygotował także wystawę o Stanisławie Wisłockim, która znajduje się w Foyer Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie i można ją oglądać do 30 października 2018 r.
W następnym dniu – 13 października 2018 r. w Sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej, odbyła się Ogólnopolska Konferencja Naukowa. Gospodynią Konferencji była prof. dr hab. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, a prowadził konferencję pan Andrzej Szypuła – prezes Rzeszowskiego Towarzystwa Muzycznego, który przybliżył także lata dzieciństwa i młodości w referacie „Z Rzeszowa w świat”.
O działalności dyrygenckiej i pedagogicznej Stanisława Wisłockiego mówiła prof. dr hab. Krystyna Juszyńska, pracownik naukowy Katedry Teorii Muzyki Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.
Obecni na tym wydarzeniu oglądnęli także bardzo interesujący film o Stanisławie Wisłockim z 1985 roku, zatytułowany „Rumuńskie wspomnienia” - zrealizowany przez TVP z TV Rumunia według scenariusza Elżbiety Urody i Janusza Cegiełły, zrealizowany przez Elżbietę Urodę, a prowadzony przez Janusza Cegiełłę.
Bardzo interesująco opowiadał o swoim Profesorze – prof. dr hab. Sławek A. Wróblewski, dziekan Wydziału Dyrygentury Chóralnej, Edukacji Muzycznej, Muzyki Kościelnej, Rytmiki i Tańca Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, który swoje wystąpienie zatytułował „Opus 51... Wspomnienia ostatniego ucznia”.
Twórczość Stanisława Wisłockiego przybliżał uczestnikom konferencji mgr Przemysław Zych, asystent w Katedrze Dyrygentury Wydziału Kompozycji, Dyrygentury i Teorii Muzyki Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.
W czasie krótkiej przerwy w sesji, niezbędnej na przygotowania projekcji filmu, był czas na krótką rozmowę z panem Tadeusza Deszkiewiczem.
Zofia Stopińska: Miałam szczęście i zaszczyt rozmawiać przed laty w Rzeszowie z prof. Stanisławem Wisłockim, który pokazywał mi miejsce, w którym stał jego rodzinny dom.
Tadeusz Deszkiewicz: Cała rodzina Wisłockich pochodziła z Rzeszowa. Mieszkali tutaj przy ulicy Krakowskiej 1. Wszystkie muzyczne inspiracje pochodzą z Rzeszowa, bo cała rodzina była umuzykalniona. Ojciec Stanisława był oficerem 17. Pułku Piechoty, był kapelmistrzem i Stanisław przysłuchiwał się różnym koncertom, w których brała udział cała nasza rodzina oraz wielu przyjaciół – m.in. Emilia Kozłowska-Grotowska – mama Jerzego Grotowskiego, także brała udział w tych koncertach, bo była świetną pianistką. W tej atmosferze Stanisław wzrastał i nie ma się co dziwić, że zakochał się w muzyce. Był także bardzo utalentowanym dzieckiem, rzadko się mówi, że bardzo pięknie śpiewał. Moja Mama mówiła mi, że wróżono mu nawet karierę wokalną, ponieważ miał bardzo ładny głos i lubił śpiewać. Był także świetnym pianistą, a potem dyrygentem i kompozytorem, czyli był wszechstronnie utalentowany muzycznie.
Jest Pan „kustoszem pamięci” prof. Stanisława Wisłockiego. Oglądałam już wystawę, na której jest bardzo dużo pamiątek, a wiem, że jest to tylko część zbiorów. Są bardzo ważne odznaczenia, różne dokumenty, dyplomy, batuty...
- To tylko drobny wybór tego, co pozostało. Mój dom jest pełen pamiątek po wuju Stanisławie. Mam Jego ogromną płytotekę, w tym jest wiele nagranych przez niego płyt – czarnych winylowych, bo tylko część z nich ukazała się później na płytach kompaktowych. Nie byłem w stanie przywieźć tutaj wszystkiego i musiałem dokonać bardzo pobieżnego wyboru, żeby to były takie artefakty, ukazujące człowieka i dające świadomość bliskiego obcowania z nim, dlatego wziąłem nawet jego rękawiczki, muchę, w której dyrygował, żeby były rzeczy bezpośrednio z Nim związane. W przyszłości chciałbym przygotować obszerną wystawę chronologiczną, bo od czasu do czasu miewam zapytania o pamiątki po Stanisławie Wisłockim. Bardzo się z tego cieszę, bo jak wiadomo – nieobecni nie mają racji – w związku z tym o pamięć o tych, którzy odeszli, trzeba nieustannie dbać, bo jeśli się nie dba, to odchodzą w niepamięć.
Bardzo się cieszę, że Rzeszów pamięta, bo na przykład Poznań – w którym Wisłocki stworzył orkiestrę po wojnie, nie pamięta o różnych rocznicach związanych z Nim i dlatego mam lekki żal do Filharmonii Poznańskiej.
Wczoraj mówił Pan o bardzo bliskich kontaktach z prof. Stanisławem Wisłockim, który nie miał własnych dzieci i siostrzeńca traktował jak syna.
- Tak, traktował mnie jak syna i byliśmy w bardzo bliskich kontaktach. Razem jeździliśmy na wakacje, z mojej inspiracji powstały Jego pamiętniki. Kiedyś w Bukowinie Tatrzańskiej powiedziałem mu, że zamiast narzekać na swoje zdrowie i ciągle stękać, powinien zacząć pisać. Najpierw mnie lekko przywołał do porządku, bo myślał, że namawiam Go do komponowania, do którego nie chciał już wracać. Kiedy powiedziałem, że chodzi mi o wspomnienia, to zapytał: „Kogo to będzie interesowało?” – odpowiedziałem, że chociażby nas – rodzinę. Po tej rozmowie zaczął pisać i wkrótce mu się to spodobało. Na szczęście miał dużo kalendarzyków, w których notował pewne wydarzenia i te małe kalendarzyki przypominały mu to, co się działo. To był jeszcze czas, kiedy pisało się listy. Dzisiaj piszemy SMS-y, które są bardzo krótkie i gdzieś tam giną... Listy były bezcennym źródłem informacji, nawet jeżeli się nie pamiętało faktów czy dat, to listy były dokumentami, na podstawie których można było je odtworzyć. Korespondencji z wieloma osobami prywatnymi i z wielkimi artystami – takim jak: Michał Spisak, Światosław Richter, Artur Rubinstein, Henryk Szeryng... Te listy i informacje o tym, co się działo, są cennym dokumentem.
Pan mobilizował do niektórych działań prof. Stanisława Wisłockiego, ale Pan od Niego również się uczył. Pewnie zawdzięcza mu Pani miłość do muzyki.
- Tak, oczywiście. Ale nie tylko Jemu zawdzięczam miłość do muzyki, bo całe moje życie było związane z muzyką, również przez moją Mamę, która pracowała w Polskim Radiu, była realizatorem dźwięku i ja cały czas byłem w okolicach muzyki. Wprawdzie nie ukończyłem studiów muzycznych, bo miałem różne inne plany – chciałem pójść do szkoły teatralnej, chciałem być aktorem, chciałem być lekarzem. Żaden z tych pomysłów nie został zrealizowany, bo trafiłem do Radia, gdzie przyjął mnie do pracy red. Jan Weber. Niepotrzebna była specjalna protekcja, bo zostałem przyjęty jako polonista (po studiach polonistycznych) do poprawiana cudzych błędów. Tak się zaczęła moje przygoda z Radiem. W tym czasie uczestniczyłem w rodzinnym życiu muzycznym. Interesowała mnie działalność Wuja Wisłockiego, ale także fascynowała mnie muzyka. Pan Jan Weber przyjął mnie do Redakcji Muzycznej i moje zainteresowania prywatne połączyły się z życiem zawodowym. Cały czas jednak w tle była działalność muzyczna Wuja Stanisława, chociaż jako młody człowiek miałem pewne „opory”, żeby promować jego działalność, bo wydawało mi się to nieetyczne. Miałem świadomość, że jest wielkim artystą, ale uważałem, że nie wypada mi o tym mówić na antenie. Teraz już wiem, że te obawy były nieuzasadnione, bo trzeba było mówić o wielkich dokonaniach Wuja Stanisława.
Musimy już kończyć nasza rozmowę, bo za chwilę rozpoczyna się druga część Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej, poświęconej prof. Stanisławowi Wisłockiemu. Może niedługo przyjedzie Pan z dużą wystawą i tutejsze środowisko muzyczne pomyśli o trwałym upamiętnieniu prof. Stanisława Wisłockiego.
- Pani prof. Marta Wierzbieniec powiedziała mi już, że razem z panem Andrzejem Szypułą myślą, w jaki sposób upamiętnić trwale Stanisława Wisłockiego w Rzeszowie. Ma także plany związane z upamiętnianiem Stanisława Wisłockiego w Filharmonii Podkarpackiej. Na razie nie pytam o szczegóły, ale mam nadzieję, że wkrótce dowiem się więcej o tych pomysłach.
Z pewnością w gronie wielkich muzyków związanych z Rzeszowem są Stanisław Wisłocki, Wojciech Kilar, Adam Harasiewicz. Wszyscy zrobili wielkie światowe kariery, a tutaj rozpoczynali swą muzyczną drogę.
Z panem Tadeuszem Deszkiewiczem – Prezesem Zarządu Radia dla Ciebie, Doradcą Prezydenta RP, a także siostrzeńcem prof. Stanisława Wisłockiego, Zofia Stopińska rozmawiała 13 października 2018 roku w Filharmonii Podkarpackiej.