"Mistrz i uczeń" - Pan Dariusz Baszak i Krzysztof Polnik
Ponieważ jest to dopiero drugi wywiad z cyklu „Mistrz i uczeń”, pozwolę sobie wyjaśnić, dlaczego pomyślałam o takiej formie prezentacji. Będąc uczennicą szkoły muzycznej II stopnia, miałam mistrza, którego podziwiałam, któremu wiele zawdzięczam i zawsze będę o tym pamiętać. Od początku mojej pracy zawodowej spotykam się z utalentowaną muzycznie młodzieżą, oklaskuję ich występy podczas koncertów i konkursów, z radością informuję o ich sukcesach. Wiele osób, które kilkanaście, a nawet dwadzieścia lub trzydzieści lat temu, uczęszczały do szkół muzycznych I czy II stopnia i zajmowały czołowe miejsca na różnych konkursach muzycznych w kraju i za granicą, to dzisiaj świetni, sławni muzycy, cenieni pedagodzy i profesorowie akademii muzycznych. Kiedy rozmawiam z nimi o działalności artystycznej, często wspominają swoich nauczycieli, którym wiele zawdzięczają. Dlatego pomyślałam, że warto te spotkania poszerzyć i zaprosić do udziału także nauczycieli młodych laureatów konkursów muzycznych, bo przecież pedagog jest nie tylko mistrzem, ale także współtwórcą sukcesu. Warto poznać muzyczną drogę mistrza, i ucznia, który jest na początku tej drogi.
Zapraszam do Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu na spotkanie z Panem Dariuszem Baszakiem – dyrektorem tej placówki, akordeonistą i nauczycielem gry na tym instrumencie oraz jego utalentowanym uczniem Krzysztofem Polnikiem.
Zofia Stopińska: Rozpocznę od gratulacji – przede wszystkim dla Pana i Krzysztofa Polnika, który w tym roku szkolnym zwyciężył w czterech bardzo ważnych konkursach akordeonowych organizowanych w Polsce, ale na ręce Pana – dyrektora ZPSM w Przemyślu składam gratulacje dla innych uczniów i ich nauczycieli, bo sukcesów w tym roku było sporo. Proszę je chociaż wymienić.
Dariusz Baszak: Sukcesy Krzysztofa to bardzo ważna, ale tylko część osiągnięć uczniów naszej szkoły. Krzysztof w bieżącym roku szkolnym może pochwalić się bardzo prestiżowymi sukcesami: - Rok szkolny rozpoczął od zwycięstwa w 42 edycji Międzynarodowego Konkursu w Castelfidardo we Włoszech,
- następnie zajął I miejsce w bardzo ważnym, organizowanym przez Centrum Edukacji Artystycznej Ogólnopolskim Konkursie Muzycznym, którego edycja dla akordeonistów odbyła się w kwietniu w Lublinie,
- kolejnym wielkim sukcesem było zdobycie Grand Prix jubileuszowej edycji 20. Międzynarodowych Spotkań Akordeonowych w Sanoku,
- na zakończenie roku w maju zwyciężył w VIII Międzynarodowym Konkursie Akordeonowym w Tivat w Czarnogórze.
Wśród akordeonistów licznymi sukcesami może też się pochwalić Łukasz Pieniążek, z klasy Pana Sławomira Wilka, który ostatnio został stypendystą Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Klasa akordeonu ma już w naszym kraju swoją uznaną markę, ale nauczyciele innych specjalności, dzięki swojej wytężonej pracy, także osiągają znakomite wyniki ze swoimi uczniami.
Warto w tym miejscu zauważyć młodego gitarzystę Dobrosława Jabłońskiego, na co dzień pracującego pod kierunkiem Pana Leszka Suszyckiego. Dobrosław odnosi sukcesy zarówno w konkursach klasycznych, jak i jazzowych i rozrywkowych, np. ostatnio zdobył Nagrodę Główną na VII Ogólnopolskim Konkursie Zespołów Jazzowych i Rozrywkowych School&Jazz w Lubaczowie.
Znakomicie sobie radzą młodzi trębacze, a wśród nich wyróżnia się Maciej Dopart, z klasy Pana Franciszka Lotycza. Maciej w kwietniu na XXI Festiwalu Instrumentów Dętych w Białej Podlaskiej otrzymał Grand Prix.
Liczna grupa młodych pianistów także może pochwalić się sukcesami w konkursach ogólnopolskich. Na szczególną uwagę zasługują sukcesy Wojciecha Gazdy i Zofii Maćkowiak z klasy Pana Pawła Walciszewskiego.
Z. S.: Ponieważ w tym cyklu rozmów przedstawiamy mistrza i ucznia – bardzo proszę o kilka zdań na temat Pana pierwszych kontaktów z muzyką i wyboru instrumentu.
D. B.: Miałem w życiu to szczęście, że przyjacielem naszej rodziny był wybitny pedagog i mój późniejszy nauczyciel Pan Stanisław Kucab, który przy okazji różnych rodzinnych spotkań zauważył we mnie to „coś’. Wybór instrumentu był więc oczywisty, choć można w tej sytuacji powiedzieć, że wyboru instrumentu nie było wcale. W zaistniałej sytuacji byłem wręcz „skazany” na akordeon.
W tamtych czasach, czyli na przełomie lat 70-tych i 80-tych, był to bardzo popularny instrument i dostać się do szkoły muzycznej na akordeon wcale nie było łatwo.
Z. S.: Proszę opowiedzieć o Pana mistrzach w szkołach muzycznych I i II stopnia, i później na studiach – jacy byli i czy mieli wpływ na to, że poszedł Pan w ich ślady i od wielu lat uczy Pan gry na akordeonie.
D. B.: Miałem w swoim życiu dwóch pedagogów, obaj wybitni, którzy ukształtowali mnie jako akordeonistę, ale także jako nauczyciela.
Pierwszym z nich był wspomniany Pan Stanisław Kucab, pod którego bardzo wymagającym okiem uczyłem się przez 12 lat w szkole I st. oraz w Liceum Muzycznym.
Kolejnym był prof. Joachim Pichura, pod którego kierunkiem studiowałem na Akademii Muzycznej w Katowicach.
Obaj byli bardzo wymagający i oddani swojemu zawodowi.
Z. S.: Jest z nami także Krzysztof Polnik – utalentowany Pana uczeń, którego tegoroczne zwycięstwa już Pan wymienił – Castelfidardo, Lublin, Sanok i Czarnogóra. Krzysztofie, gratuluję ci tych wspaniałych osiągnięć. Ja byłam świadkiem tylko jednego i z wielką dumą 28 kwietnia br. słuchałam ogłoszenia wyników XX Międzynarodowych Spotkań Akordeonowych „Sanok 2018”, bo startowałeś w tym konkursie w IV kategorii i otrzymałeś Grand Prix tego festiwalu, uzyskując maksymalną ilość punktur od wszystkich jurorów. Gratuluję raz jeszcze, bo konkurencja była ogromna, trzeba było przygotować spore programy i świetnie je zagrać.
Krzysztof Polnik : Dziękuję. To prawda, wysoki poziom konkurencji towarzyszy mi na każdym konkursie. Dlatego też zawsze zachowuję pełen szacunek i pokorę w stosunku do rywali. Jeśli chodzi o konkurs w Lublinie, było to jedno z moich największych dotychczasowych przedsięwzięć. Mowa tu o 35 minutowym programie, co oznacza, że przez ponad pół godziny na scenie należało prezentować pracę, jaką włożyło się w przygotowanie tak dużej ilości utworów, pełen wachlarz swoich umiejętności, a także wykazać całkowite zaangażowanie w swojej grze i mnóstwo emocji, które w muzyce przecież są najważniejsze. W Sanoku zagrałem przeszło dwukrotnie mniejszy program, ze względu na czas określony przez regulamin. Za każdym razem, gdy występuję, towarzyszy mi mobilizacja, chęć jak najlepszego zaprezentowania się. Dbam zawsze o precyzję, bezbłędność, zachowując przy tym jak największą dawkę emocji i wrażeń. Właściwie nigdy to zadanie nie jest wykonane w stu procentach, ponieważ nikt nie jest idealny, a ja, jak każdy, również popełniam błędy. Zawsze powtarzam, że ten się nie myli, kto nic nie robi.
Z. S.: Nagrodę Grand Prix Festiwalu w Sanoku ufundował Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda i pewnie będzie ona także bardzo praktyczna, ale otrzymałeś w Sanoku jeszcze jedną nagrodę, którą możesz się pochwalić.
K. P.: Tak, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda ufundował nagrodę rzeczową dla zdobywcy Grand Prix, jest to laptop, który na pewno mi się przyda w codziennej pracy. Otrzymałem także drugą nagrodę, tym razem pieniężną. Została ona ufundowana przez fundację „Harmonia Espressiva” im. Prof. Jerzego Jurka.
Z. S.: Uczysz się w ZPSM w Przemyślu – jak długo trwa Twoja edukacja muzyczna?
K. P.: Moja edukacja muzyczna rozpoczęła się w ósmym roku mojego życia i trwa już osiem lat. Jednak muzykę zacząłem traktować bardziej poważnie po III klasie szkoły muzycznej I stopnia, więc już bardziej świadomie kształcę się od około pięciu lat. Mimo to, jestem przekonany, że ten pierwszy trzyletni etap również był niezbędny.
Z. S.: Twoim mistrzem jest pan Dariusz Baszak – z pewnością jest wymagającym nauczycielem, ale chyba lekcje odbywają się w atmosferze przyjaźni.
K. P.: To prawda. Dopiero niedawno uświadomiłem sobie, jak bardzo ważna jest relacja między uczniem a mistrzem, ich obopólne zaangażowanie do pracy, która jest podstawą absolutnie konieczną. Liczy się też jednak coś więcej, niż samo wykonywanie obowiązków. Jest to szczerość, zaufanie, poświęcony czas, wspólna chęć rozwoju i swego rodzaju przyjaźń. Bez takiego przewodnika absolutnie nic nie byłoby możliwe, dlatego też z tego miejsca chciałbym bardzo serdecznie Panu Dariuszowi Baszakowi podziękować za trud pracy włożony w mój rozwój i wyrazić chęć dalszej współpracy.
Z. S.: Rozpoczynając naukę w szkole muzycznej sam wybrałeś instrument, czy rodzice podejmowali decyzję?
K. P.: Zanim poszedłem do szkoły muzycznej, znalazłem u moich dziadków w szafie bardzo niewielki akordeon. Zacząłem z niego bardzo nieudolnie korzystać, ale zawsze chciałem umieć grać na nim coś porządnego. Tak więc po pierwszej propozycji pójścia do szkoły muzycznej, od razu byłem przekonany do tego właśnie instrumentu.
Z. S.: Musisz dużo pracować, bo nawet najbardziej utalentowany muzyk musi ćwiczyć systematycznie.
K. P.: Z muzyką związana jest zatrważająca ilość pracy. Ale prawda jest taka, że aby osiągnąć w życiu wysoki poziom w jakiejkolwiek dziedzinie, należy poświęcić temu cały swój czas, całe swoje zaangażowanie i życie. Uważam, że najważniejsza jest systematyczność i staram się tego przestrzegać. Poświęcenie dłuższej chwili każdego dnia dla samodoskonalenia jest sprawą priorytetową.
Z. S.: Jesteś uczniem szkoły muzycznej II stopnia i to oznacza, że decyzja została już podjęta – zostaniesz akordeonistą?
K. P.: Pewną sprawą jest wybór szkoły średniej, którą oczywiście będzie szkoła muzyczna. Dużo osób mówiło mi do niedawna, że muzyka nie jest profesją, która daje jakąkolwiek stabilizację w życiu. Jednak wciąż powtarzam, że każdy powinien robić w życiu coś, co daje mu satysfakcję, coś, z czego będzie zadowolony. A gdy ma się ku temu predyspozycje, dające w tym zakresie duże możliwości, nie powinien wahać się ani chwili.
Z. S.: Krzysztofie, mówiłeś przed chwilą o bardzo dobrych relacjach i wspaniałej atmosferze pracy podczas lekcji z Panem Dariuszem Baszakiem, który jest bardzo doświadczonym nauczycielem. Zapytajmy go, jak wyglądały pierwsze lata pracy w zawodzie?
D. B.: Pracę w szkole muzycznej rozpocząłem jeszcze w czasie studiów. Moją pierwszą szkołą, w której pracowałem, była Państwowa Szkoła Muzyczna I st. w Tychach. Tam właśnie stawiałem pierwsze kroki w roli pedagoga. Później po powrocie ze studiów podjąłem się w przemyskiej szkole muzycznej nieudolnej próby naśladowania mojego pierwszego mistrza, Pana Stanisława Kucaba. Pracować w klasie akordeonu w Przemyślu, to zawsze było coś, a jeszcze u boku Pana Stanisława Kucaba, którego warsztat można było bezpośrednio obserwować, to wymarzony start w zawodzie. To właśnie na tym etapie miało miejsce kształtowanie mojej osoby jako nauczyciela.
Z. S.: Wykształcił Pan sporą grupę akordeonistów i pewnie większość z nich to zawodowi muzycy lub studenci. Każdy uczeń jest inny, z każdym trzeba inaczej pracować i robić wszystko, aby młodzi ludzie rozwijali swoje umiejętności, wybrać odpowiedni program. To nie jest łatwa praca.
D. B.: Zajęcia z dziećmi czy młodzieżą w szkole muzycznej to zajęcie niełatwe, nawet mimo tego, że są prowadzone indywidualnie. Tak jak Pani powiedziała, każdy uczeń jest inny i szczególnie tutaj jest potrzebna tak ostatnio popularna w szkołach powszechnych indywidualizacja procesu kształcenia. To od doświadczenia nauczyciela zależy, czy umiejętnie dostosuje swoje narzędzia dydaktyczne, aby z każdego talentu, mówiąc potocznie, „wyciągnąć” jak najwięcej. Ponadto muzyka to bardzo subiektywna dyscyplina, zarówno dla wykonawcy, jak i odbiorcy. Staram się więc, aby w pracy nad interpretacją każdy uczeń miał możliwość wypracowania własnej interpretacji.
Z. S.: Przez cały czas musi Pan także sam ćwiczyć, bo chyba często trzeba uczniom zagrać utwór albo jego fragment.
D. B.: Z racji pełnionej funkcji na systematyczne ćwiczenie, niestety, nie mam czasu, ale staram się utrzymywać w formie pozwalającej na wskazanie właściwych kierunków interpretacyjnych w realizowanych utworach.
Z. S.: Czy w czasie przeznaczonym na lekcje indywidualne udaje się Panu przygotować uczniów do egzaminów, popisów, obowiązkowych przesłuchań i konkursów?
D. B.: To bardzo trudne. Przygotowanie ucznia do konkursu, spotykając się z nim 2 razy w tygodniu, jest po prostu niemożliwe. Wszyscy moi uczniowie, którzy chcą brać udział w konkursach, mogą liczyć na dodatkowe zajęcia: w soboty lub inne dni wolne od zajęć, z feriami zimowymi i wakacjami włącznie. Pamiętamy jednak, że odpoczynek jest równie ważny, jak systematyczna i wytężona praca.
Uczniowie szczególnie uzdolnieni, tacy jak Krzysztof, to także duża odpowiedzialność dla nauczyciela. Świadomość, że obcuje się ze szczególnym talentem, talentem, którego nie wolno zmarnować, zmusza do zdecydowanie większego zaangażowania w pracy. Takim uczniom należy poświęcić dużo więcej uwagi i stworzyć szczególne warunki do pracy. Począwszy od pomocy z zdobyciu instrumentu najwyższej klasy, po pomoc w organizacji udziału w różnego rodzaju kursach mistrzowskich pod okiem wybitnych profesorów.
Także udział w konkursach musi być dobrze przemyślany, udział ten nie może przeszkadzać w systematycznej, codziennej pracy. Z Krzysztofem tak staramy się pracować, aby jego udział w każdym konkursie był narzędziem w naszej pracy, a nie celem samym w sobie, aby wyposażył go w nowe doświadczenia, które wykorzystuje w dalszej pracy.
Z. S.: Krzysztofie, pewnie nawet Twoi koledzy grający na innych instrumentach, nie wiedzą, że akordeon jest bardzo trudnym instrumentem.
K. P.: Akordeon to bardzo specyficzny instrument. Wielu tak zwanych laików, muzykantów czy osób próbujących grać ze słuchu we własnym zakresie, nie ma większego problemu z wykonywaniem utworów na tym instrumencie i tak naprawdę każdy może nauczyć się na nim grać. Ale gdy przychodzi ten bardziej zaawansowany poziom, kompozycje Scarlattiego czy Bacha, to naprawdę trzeba być szalenie zmotywowanym, żeby się nie poddać po przeczytaniu pierwszej linijki nowego utworu.
Z. S.: Panie Dariuszu, przez kilka, może nawet kilkanaście lat, był Pan zastępcą dyrektora, a obecnie jest Pan dyrektorem ZPSM w Przemyślu, co także zajmuje Panu sporo czasu, bo różnych problemów związanych z działalnością szkoły jest bardzo dużo. Jak udaje się Panu godzić te wszystkie obowiązki?
D. B.: Nie ukrywam, że nie jest to łatwe. Kierowanie tak dużą szkołą absorbuje bardzo dużo czasu i wysiłku. Ale dyrektorem się bywa, a nauczycielem z zawodu się jest w zasadzie na całe życie, więc staram się nie zaniedbywać własnego rozwoju jako nauczyciela, być na bieżąco z tym, co dzieje się w polskiej i światowej akordeonistyce. Jak udaje mi się te obowiązki pogodzić? Nie wiem, po prostu do każdego zadania podchodzę bardzo odpowiedzialnie, z maksimum zaangażowania. Budowanie, tworzenie czegoś wielkiego, daje mi dużo satysfakcji i być może to jest klucz do sukcesu w pogodzeniu tych bardzo różnych obowiązków.
Z. S.: Jest Pan także dyrektorem międzynarodowego festiwalu akordeonowego i pewnie już od dłuższego czasu pracuje Pan nad kolejną jego edycją, która odbędzie się chyba pod koniec bieżącego roku kalendarzowego.
D. B.: W tym roku dobędzie się jubileuszowa, 25. Edycja tego bardzo cenionego w Polsce Festiwalu. Tegoroczna edycja odbędzie się w dniach 5-8 grudnia i zapowiada się, podobnie jak miało to miejsce w poprzednich latach, bardzo interesująco .
Z. S.: Krzysztofie, wracając do konkursów – rozmawialiśmy o tegorocznych, a bierzesz udział w różnych konkursach w Polsce i za granicą od kilku lat. Proszę, wymień chociaż te najważniejsze.
K. P.: Moimi najważniejszymi osiągnięciami do tej pory są:
- I miejsce na Premio Internazionale della Fisarmonica we włoskim Castelfidardo;
- I miejsce na Akordeonowym Konkursie CEA w Lublinie;
- Grand Prix Międzynarodowych Spotkań Akordeonowych w Sanoku;
- dwa I miejsca w kategoriach II i III na Międzynarodowym Festiwalu Muzyki Akordeonowej w Przemyślu;
- oraz to najnowsze, I miejsce na Harmonika Fest w mieście Tivat w Czarnogórze.
Z. S.: Każdemu publicznemu występowi, tym bardziej podczas konkursu, towarzyszy z pewnością trema – masz sposób na opanowanie jej?
K. P.: Zauważyłem, że im więcej koncertów gram w krótkim okresie, tym mniejsza trema pojawia się z każdym następnym występem. Obok tremy występuje też mobilizacja do jak najlepszego zaprezentowania się. Mam wrażenie, że oba te zjawiska są od siebie uzależnione i w pewien sposób się łączą.
Z. S.: Czy marzysz o tym, aby zostać solistą, czy interesuje Cię także muzyka kameralna?
K. P.: Bardzo interesuje mnie muzyka kameralna. Uwielbiam pracować z innymi ludźmi i tworzyć z nimi wspaniałe brzmienia i piękną harmonię. W tej dyscyplinie również odnosiłem sukcesy z różnymi zespołami, na przykład duetem Accicello, kwartetem LaGuerta, czy obecnym kwartem Feravertto. Zaś w przyszłości chciałbym wykonywać recitale solowe, jak i dawać koncerty w składach kameralnych. Nie ukrywam, że moim marzeniem jest nauczyć się też grać na bandoneonie, który świetnie sprawdza się w składach kameralnych, przede wszystkim w tangach Astora Piazzolli. W przeszłości swoich możliwości chciałbym wypróbować także w muzyce rozrywkowej, w aranżacjach, a być może nawet w zakresie kompozycji, jednak to tylko odległa sfera marzeń.
Z. S.: Panie Dyrektorze, czy w tym roku szkolnym planujecie jeszcze jakieś ważne wydarzenia, koncerty albo wyjazdy na konkursy?
D. B.: Bieżący rok szkolny powoli dobiega końca. Więc skupiamy się już nad klasyfikacją, nad podsumowaniem tego, co wydarzyło się w całym roku. Czas na pewne podsumowania i przygotowania do kolejnego roku. Wakacje to też czas na udział naszych uczniów w różnych specjalnościach w kursach mistrzowskich. Czas na pracę, na przygotowania do walki o kolejne sukcesy w nowym roku szkolnym.
Z. S.: Mam jeszcze dwa pytania do Krzysztofa. Czy interesuje Cię coś poza muzyką i masz czas, aby te zainteresowania rozwijać?
K. P.: Owszem, mam inne zainteresowania, jednak są to zajęcia nie wymagające dużej ilości dodatkowego czasu. Uwielbiam samochody, w szczególności te szybkie, lubię tematy przedsiębiorczo-polityczne, w wolnych chwilach gotuję, w szczególności przemawia do mnie kuchnia włoska. Sprawność fizyczna przydaje się w grze na akordeonie, ponieważ jest to dość ciężki instrument, wymagający prawie ciągłego ruchu, dlatego wolny czas poświęcam na jazdę na rowerze, czy w zimie na nartach. Jednak muzyka jest pasją, która ma pierwszeństwo przed każdym innym zainteresowaniem.
Z. S.: Pan Dyrektor Dariusz Baszak mówił o zbliżającej się klasyfikacji i pewnie w Twojej Szkole trwają aktualnie egzaminy końcowe, a może nawet masz je już za sobą?
K. P.: Na szczęście, jako laureat konkursu CEA w Lublinie, jestem zwolniony z egzaminu kończącego rok szkolny. Ostatnim tegorocznym konkursem był Harmonika Fest w Czarnogórze. Nie ukrywam, że bardzo spodobał mi się projekt „Przemyska Scena Letnia”, który, jeśli odbędzie się również w czasie tegorocznych wakacji, pozwoli nam spotkać się na przemyskim Rynku, jeśli oczywiście dane mi będzie wystąpić. Do końca wakacji w planach mam jedynie odpoczynek, ale z muzyka nie rozstanę się na pewno nawet na chwilę.
Z. S.: Czekamy na informacje o występach Krzysztofa w ramach „Przemyskiej Sceny Letniej”, bo chętnie o nich poinformujemy i wybierzemy się do pięknego Przemyśla, aby posłuchać muzyki i przy okazji zwiedzić to miasto latem. Dziękuję Panom za miłe spotkanie i życzę udanych wakacji.
Z Panem Dariuszem Baszakiem – akordeonistą, pedagogiem i Dyrektorem Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych im. Artura Malawskiego w Przemyślu oraz jego uczniem Krzysztofem Polnikiem rozmawiała Zofia Stopińska 11 czerwca 2018 roku w Przemyślu.