relacje

Każdy z koncertów dostarczał wielu wspaniałych wrażeń

           8 września odbył się w Sali widowiskowej Domu Kultury SCK w Mielcu koncert finałowy 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego. Wypełniło ten wieczór piękne, monumentalne dzieło Carla Orffa „Carmina Burana”, oparte na wybranych przez kompozytora tekstach pochodzących z XIII-wiecznego zbioru utworów poetyckich pod tym samym tytułem. W oryginale dzieło przeznaczone jest na bardzo duży aparat wykonawczy, a w Mielcu zabrzmiało ono w wersji na chór mieszany, 2 fortepiany i zespół perkusyjny.

           Zaproszono do wykonania partii solowych znakomitych artystów: rewelacyjnie wykonała partię sopranową Karina Skrzeszewska, ale pięknie także zaśpiewali Maciej Gallas – tenor i Maciej Bartczak – baryton. Przy fortepianach zasiedli Agnieszka i Piotr Kopińscy, świetni pianiści, soliści i kameraliści. Na instrumentach perkusyjnych grali Adam Bonk i Michał Żymełka. Natomiast duży chór został stworzony przez Grzegorza Oliwę na potrzeby tego utworu z trzech połączonych chórów: Chóru Nauczycielskiego „Akord” ZNP i SCK w Mielcu, Podkarpackiego Chóru Męskiego i Strzyżowskiego Chóru Kameralnego. Całością dyrygował Grzegorz Oliwa.

          Znakomici zaproszeni artyści i świetne przygotowanie chórów z naszego regionu oraz wprawna batuta Grzegorza Oliwy zaowocowały świetnym wykonaniem. Publiczność długo oklaskiwała na stojąco wykonawców, którzy musieli bisować, ale uczynili to z radością. Nad sprawnym przebiegiem koncertu czuwali także prowadzący koncert: Joanna Kruszyńska, dyrektor Festiwalu oraz Piotr Wyzga – muzyk i pedagog. To był wspaniały wieczór, trochę szkoda, że ostatni w ramach 22. Mieleckiego Festiwalu Muzycznego.

          Pojechałam do Mielca trochę wcześniej, aby porozmawiać o tegorocznych wydarzeniach festiwalowych z panią Joanną Kruszyńską – dyrektorem Festiwalu i dyrektorem Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu, bo zakończenie Festiwalu jest okazją do przypomnienia całej edycji.

           Zofia Stopińska: Uważam, że tegoroczny Festiwal był bardzo różnorodny i z pokaźną liczbą koncertów, bo było ich chyba w sumie dziesięć.
           Joanna Kruszyńska: W sumie, licząc koncerty towarzyszące, było ich jedenaście. Rzeczywiście, tegoroczna edycja była bardzo zróżnicowana, ponieważ mogliśmy zaprosić artystów wykonujących różnorodną muzykę, ale każdy z nich w swoim gatunku muzycznym był wielkim mistrzem i osobowością artystyczną o międzynarodowej sławie. Uważam, że była to jedna z najlepszych edycji w historii Festiwalu. Każdy z koncertów był inny, gromadził inną publiczność, ale dostarczał wielu wspaniałych wrażeń. To jest nie tylko moja opinia, ale tak oceniali zarówno występujący, jak i publiczność.
           Rozpoczęliśmy 22. Mielecki Festiwal Muzyczny już pod koniec czerwca i był to również wyjątkowy koncert, bo chyba po raz pierwszy w historii Mieleckiego Festiwalu Muzycznego rozpoczynaliśmy go koncertem jazzowym. Mike Stern i towarzyszący mu wspaniali polscy muzycy z Kwintetu Łukasza Pawlika wystąpili z fantastycznym koncertem i będziemy go długo pamiętać z uwagi na niesamowite wrażenia, które nam przyniósł.
          Także gwiazda zza oceanu, bo to zespół, który zyskał wielką popularność na całym świecie, czyli nowojorska grupa klezmerska „The Klezmatics” przyleciała do Polski wyłącznie na koncert w Mielcu i uważamy ten fakt za duże wyróżnienie. Zespół wykonuje zupełnie inny gatunek muzyczny, ale koncert był równie porywający.
           Pierwszy raz na Podkarpaciu koncertował w tym roku Marek Dyjak z projektem „Gintrowski”. To wielka osobowość, artysta bardzo prawdziwy, przekazujący równie prawdziwie i w sposób doskonały wszystko, co chce, aby trafiło do publiczności.
           Wspomnę teraz jeden z ostatnich koncertów: Sinfonie Varsovia reprezentująca, jak zawsze, najwyższy poziom i Krzysztof Meisinger, który zauroczył, zafascynował i zahipnotyzował wręcz publiczność, ponieważ po każdym utworze dopiero po wybrzmieniu wszystkich dźwięków pojawiały się gorące brawa.
          Jeden z bardziej kolorowych koncertów odbył się w ulubionym nie tylko przez mieszkańców Mielca miejscu, czyli w naszym Parku Oborskich, a wystąpił Jazz Band Młynarski – Masecki. Artyści wykonują jeszcze inny gatunek muzyczny, bardzo lubiany, o czym najlepiej świadczy fakt, że publiczność nie mogła się rozstać z artystami, a oni również z radością bisowali. Klimat Parku Oborskich jest bardzo inspirujący wszystkich.

          Nie był to jedyny koncert zaplanowany w tym miejscu, ale jak zauważyłam, zawsze liczycie się z koniecznością przeniesienia koncertu do Sali Domu Kultury. Bierzecie pod uwagę kaprysy naszej pogody.
          - Z tym się musimy zawsze liczyć. Planując koncert w Parku Oborskich, mamy alternatywę w przypadku złej pogody przeniesienia go do naszej sali widowiskowej, ale cieszymy się, jeżeli opatrzność nam sprzyja i możemy realizować koncert w zaplanowanym miejscu.
           Koncerty odbywają się także w Sali Królewskiej Państwowej Szkoły Muzycznej w Mielcu. Tam planujemy zwykle recitale i koncerty kameralne. W tym roku wystąpiły w Saki Królewskiej dwie fantastyczne dziewczyny – Gabrysia i Julia Bortnowskie. To młodziutkie pianistki, ale grały fenomenalnie. Był to cudowny wieczór, bardzo dobrze odebrany przez publiczność.
           Po przerwie, bo w ubiegłym roku mieliśmy w tego rodzaju koncertach przerwę z uwagi na remont organów w kościele pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy, remont zakończył się w tym roku i dlatego zorganizowaliśmy tam dwa różne koncerty z udziałem organów.
           Podczas pierwszego zabrzmiała muzyka bliska naszym czasom. Ten koncert przygotował w całości pan Wacław Golonka, który wielokrotnie u nas koncertował i bardzo dobrze zna nasze organy. Był także dyrektorem konkursu Artem Cameralem Promovere, który przeprowadzaliśmy i z pełną świadomością oddaliśmy mu reżyserię pierwszego koncertu na odnowionych organach. Podczas tego koncertu wykonany został specjalnie skomponowany i przygotowany z myślą o naszych organach utwór z udziałem bardzo młodego instrumentu perkusyjnego o nazwie hang. Ten utwór zrobił ogromne wrażenie na publiczności, z pewnością dlatego, że ukazał wszystkie walory mieleckich organów. Rzadko się zdarza, aby organom towarzyszyła orkiestra dęta Polish Wind Ensemble.
           Podczas drugiego koncertu w kościele Matki Bożej Nieustającej Pomocy zabrzmiała klasyka organowa. Wystąpiła Orkiestra Barocco Sempre Giovane z Czech pod kierownictwem Pawła Svobody. Artyści zaproponowali nam koncert muzyki barokowej w doskonałym wykonaniu. Podczas tego koncertu, oprócz organów, wykorzystywany był także wirginał.

           Mam nadzieję, że to miejsce i instrument, który się w nim znajduje, weźmiecie pod uwagę planując Festiwal w roku przyszłym.
           - Z pewnością, bo w tej świątyni nasz Festiwal się rozpoczął i wówczas brane były pod uwagę te organy. Staramy się od tej tradycji nie odchodzić, bo dobrych rzeczy i dobrej współpracy nie powinno się zmieniać.

           Były podczas tegorocznej edycji koncerty, na które wstęp był wolny, ale na większość koncertów trzeba było kupić bilety.
           - Mielecki Festiwal Muzyczny, jak wszystkie chyba większe przedsięwzięcia o tak wysokich walorach artystycznych, jest dotowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a ponieważ w ubiegłym roku dostaliśmy dotację na dwa lata, mieliśmy w tym roku bardzo komfortową sytuację, bo mogliśmy wcześniej rozpocząć planowanie koncertów i zaprosić tak znakomitych artystów.
            Oprócz Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego nieocenionym wsparciem finansowym darzą nas również mielecki instytucje i firmy. Bez tego wsparcia nie moglibyśmy zorganizować tylu koncertów na bardzo wysokim poziomie. Z przyjemnością stwierdzam, że są firmy, które wspierają nas od samego początku i nie wycofują się z roli mecenasa, bo bardzo dobrze rozumieją społeczną rolę biznesu. Mam nadzieję, że ta współpraca będzie również tak dobra w przyszłości. To jest różna forma wsparcia, ale każdą przyjmujemy, ponieważ każda jest nam potrzebna.
            Dzięki tej współpracy z firmami oraz samorządami lokalnymi – Starostwem Powiatowym i Urzędem Miasta Mielca, możemy wspólnymi siłami organizować ten Festiwal.
            Bardzo życzliwie gościł nas ks. prałat dr Bogusław Połeć, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Mielcu. Poprzedni proboszcz, ks. prałat Kazimierz Czesak, od początku gościł festiwal i wyrażał zgodę na organizację koncertów.
            Bardzo dobrze układa nam się współpraca z Państwową Szkołą Muzyczną I i II stopnia w Mielcu, której dyrektorem jest pan Ryszard Kusek. W tym roku mogliśmy tam nie tylko zorganizować koncert, ale także przeprowadzać próby i korzystać z instrumentów do tak wielkiego przedsięwzięcia, jak dzisiejsza „Carmina Burana”. Bardzo dziękuję także za życzliwość i merytoryczne wsparcie panu Piotrowi Kopińskiemu oraz koleżankom i kolegom pracującym w Domu Kultury SCK, którzy w okresie wakacyjnym nie szczędzili sił i czasu. Byli dla mnie olbrzymim wsparciem.

           Planuje już Pani program Festiwalu na przyszły rok?
           - Najlepiej układa się program bezpośrednio po zakończeniu poprzedniej edycji i zamierzam nad tym pracować w najbliższych dniach i tygodniach.

XV Jubileuszowy Festiwal Żarnowiec - podsumowanie

           XV Jubileuszowy Festiwal Żarnowiec 2019, po zakończeniu Koncertu AVE MARIA, który odbył się 15 września 2019 roku w Kościele Parafialnym w Jedliczu, przeszedł do historii.
           W czasie tego koncertu przepiękna świątynia wypełniona była po brzegi publicznością, która w wielkim skupieniu słuchała tekstów Karola Wojtyły i św. Jana Pawła II oraz muzyki. Solistami byli znani śpiewacy związani z Operą Śląską: Leokadia Duży – sopran, Karolina Widera – sopran, Feliks Widera – tenor, Włodzimierz Skalski – baryton, Rafał Jędrzejczyk – recytacja, Halina Mansarlińska – organy oraz Kwintet Smyczkowy Filharmonii Śląskiej. W klimat wieczoru wprowadziła nas słynna Aria z III Suity orkiestrowej D-dur (znana jako aria na strunie g), a później już z udziałem solistów wysłuchaliśmy dwóch pieśni ks. Jana Żukowskiego. Pomiędzy recytacjami słuchaliśmy przepięknych pieśni „Ave Maria”, napisanych przez różnych kompozytorów. Obok znanych kompozycji G. Cacciniego i G. Donizettiego, były równie piękne „Ave Maria” ks. J. Nowakowskiego, ks. A. Hlondowskiego, L. Cherubiniego, G. Verdiego, C. Saint-Saënsa i A. Dossa w wykonaniu solistów, duetów i tercetów. Przepiękny koncert według scenariusza i w opracowaniu muzycznym prof. Feliksa Widery zakończyła „Modlitwa” C. M. Webera oparta na motywie z „Wolnego strzelca”.
          O programie i przebiegu XV Jubileuszowego Festiwalu Żarnowiec rozmawiałam panem Markiem Wiatrem, pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym wszystkich edycji.

          Zofia Stopińska: Jubileuszowa edycja Festiwalu Żarnowiec była bardzo interesująca i odbyło się pięć bardzo różnorodnych wydarzeń. Ma Pan powody do dumy zarówno z tegorocznego Festiwalu, jak i z poprzednich edycji.
          Marek Wiatr: Szybko minęło te piętnaście lat, może dlatego, że zawsze trzeba było ciężko pracować zarówno nad stroną artystyczną, jak i organizacyjną Festiwalu. Starałem się, aby było dużo pełnych spektakli operowych z dziełami Stanisława Moniuszki „Halką” i „Strasznym Dworem” na czele czy „Carmen” G. Bizeta oraz operetkowych: „Wesoła Wdówka” F. Lehara, „Baron cygański” i „Zemsta nietoperza” J. Straussa. Gościliśmy w Żarnowcu wiele wspaniałych gwiazd, a wśród nich: Grażynę Brodzińską, Wiesława Ochmana, Teresę Lipowską, Wojciecha Siemiona, Janusza Zakrzeńskiego, Krzysztofa Globisza, Halinę Kunicką, Edytę Geppert, Hannę Banaszak i wielu innych znakomitych artystów.
           Bardzo mi zależało, aby Jubileuszowa edycja była wyjątkowa, z bogatym repertuarem. Udało mi się zorganizować dobre koncerty w wykonaniu artystów polskich i zagranicznych.

           Festiwal rozpoczął się wieczorem kameralnym w sali budynku „Lamusa”, ale zgromadził większą publiczność, niż się organizatorzy spodziewali i trzeba było w ostatniej chwili zorganizować sporo miejsc siedzących w sali wystaw.
           - To prawda, nie spodziewaliśmy się tak wielkiego zainteresowania. W zeszłym roku zaprosiłem do Żarnowca pana Juliusza Multarzyńskiego, jednego z najlepszych polskich artystów fotografików, który przywiózł wystawę poświęconą Marcelinie Sembrich-Kochańskiej i przybliżył nam postać tej wspaniałej śpiewaczki. Poprosiłem go, aby przyjechał także w tym roku, i zaproponował wystawę zdjęć z oper Krzysztofa Pendereckiego. Bardzo mi się ten pomysł spodobał nie tylko dlatego, że Krzysztof Penderecki w czasie moich studiów w Akademii Muzycznej w Krakowie był Rektorem tej uczelni, ale dlatego, że spektakle jego oper zawsze poruszają publiczność, bo są wyjątkowe, a przede wszystkim wyjątkowe są zdjęcia pana Juliusza Multarzyńskiego.
           Oprócz pięknej wystawy mieliśmy jeszcze promocję książki „Maria Fołtyn – życie z Moniuszką”, napisanej przez bohatera wieczoru wspólnie z panem Adamem Czopkiem. Ponieważ mamy Rok Stanisława Moniuszki, postanowiłem dopełnić ten wieczór koncertem kameralnym pieśni i arii Stanisława Moniuszki w wykonaniu solistów Opery Śląskiej w Bytomiu. Z towarzyszeniem pianistki Haliny Mansarlińskiej wystąpili: Justyna Dyla, Włodzimierz Skalski i Bogdan Kurowski. Bardzo się cieszę z gorącego przyjęcia wykonawców przez publiczność.

           Jestem pod ogromnym wrażeniem drugiego wieczoru, podczas którego na plenerowej scenie przed dworkiem Marii Konopnickiej wystawiona została opera „Rigoletto” Giuseppe Verdiego w wykonaniu artystów Państwowego Teatru z Koszyc. Po raz pierwszy ten Teatr Operowy z Koszyc gościł w Żarnowcu.
           - Od początku marzyłem o wystawieniu tej opery w Żarnowcu. Pierwszym spektaklem, który zobaczyłem w czasie studiów wokalnych w Akademii Muzycznej w Krakowie, było znakomicie przygotowane i wykonane „Rigoletto”. Na 15-lecie marzenie się spełniło, bo okazało się, że „Rigoletto” ma w repertuarze Państwowy Teatr w Koszycach i po rozmowach z dyrekcją tej placówki mogliśmy posłuchać i zobaczyć „Rigoletto” w Żarnowcu w znakomitej międzynarodowej obsadzie: dyrygent Vinicius Kattah jest Brazylijczykiem, podobnie jak Raoni Hübner występujący w roli Księcia Mantu, partie Rigoletta śpiewał Ludovik Kendi – tenor z Rumunii, a w roli Gildy wystąpiła świetna słowacka sopranistka Michaela Várady.
           Wszyscy artyści byli znakomici, spektakl wyjątkowo pięknie wystawiony i także jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo się cieszę, że wystawiane na całym świecie najpopularniejsze dzieło Verdiego, jakim jest „Rigoletto”, mogła zobaczyć też publiczność w Żarnowcu.
Pragnę jeszcze powiedzieć, że wykonawcy byli zachwyceni Żarnowcem. Bardzo im się u nas spodobało.

           Publiczność świetnie się bawiła podczas trzeciego wieczoru zatytułowanego „Od Straussa do Kálmána”, w wykonaniu solistów Opery Lwowskiej i Orkiestry Lwowskiego Teatru Narodowego im. Marii Zańkowskiej.
           - Arie, duety i instrumentalne fragmenty z operetek zawsze są dobrze przyjmowane i gorąco oklaskiwane. Tak też było tym razem. Wykonawcami koncertu byli Soliści Lwowskiego Narodowego Akademickiego Teatru Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej: Lilija Nikitczuk – sopran, Anna Szumarina – mezzosopran, Ołeh Łanovyj – tenor i Petro Radejko – baryton, a dyrygował Bogdan Moczurad.
           Soliści dali z siebie wszystko, a Orkiestra była doskonała i publiczność doceniła to – owacjom nie było końca. Lwowscy artyści zyskali sympatię publiczności, bo od pierwszej chwili nawiązali z nią kontakt, mówiąc i śpiewając w języku polskim. To był bardzo piękny koncert.

           „Skrzypek na dachu” Jerry’ego Bocka to musical, który zawsze gromadzi komplety publiczności i chyba najwięcej osób przyszło na ten spektakl, który odbył się 8 września w wykonaniu solistów, orkiestry, chóru i baletu Teatru Muzycznego w Lublinie.
           - Przyznam się, że spodziewałem się tego, bo to wspaniały musical, podczas którego wykonawcy mogą się wykazać także umiejętnościami aktorskimi. Ponieważ większość budżetu Festiwalu Żarnowiec pochodzi ze sprzedaży biletów, wiedziałem, że na „Skrzypka na dachu” sprzedadzą się z pewnością wszystkie, a to jest dla mnie bardzo ważne. Nie pomyliłem się, bo tego wieczoru mieliśmy rekord, jeśli chodzi o liczbę osób na widowni.
           Sądzę, że wszyscy byli zadowoleni, podobnie jak ja, bo „Skrzypek na dachu” został bardzo pięknie wystawiony przez Teatr Muzyczny z Lublina. U wielu osób widziałem także łzy wzruszenia i nie ma w tym nic dziwnego, bo Anatewkę z tego spektaklu możemy porównać do Frysztaka, Jedlicza i każdej miejscowości na Podkarpaciu, bo przecież żyliśmy tutaj razem ze społecznością żydowską przez wieki. Żarnowiec jest dobrym miejscem do pokazania musicalu „Skrzypek na dachu”.

           Trzy bardzo różne spektakle zostały pokazane na tej samej scenie, która każdego wieczoru była inna. Wykonawcy przed przyjazdem do Żarnowca muszą dostosować się do możliwości, jakie tutaj są.
           - W dzisiejszych czasach dobre nagłośnienie pozwala na pokazanie wszystkich walorów muzycznych spektaklu czy koncertu. Warunki są specyficzne, bo reżyserów i wykonawców ogranicza wielkość sceny. Na potrzeby spektakli muszą być budowane dwie sceny – dla solistów i chóru oraz dla orkiestry. Do tego jeszcze sponsorzy chcą także być niedaleko sceny reklamowani i czasem trudno to wszystko pogodzić.
W tym roku wcześniej przyjechał poznać nasze warunki dyrektor artystyczny z Koszyc, natomiast realizatorzy Teatru Muzycznego z Lublina zaufali danym, które im dostarczyliśmy i także wszystko się udało.

           Festiwal kończy koncert w Kościele Parafialnym w Jedliczu i także jest kilka powodów, aby ten koncert odbył się w tym miejscu.
           - Maria Konopnicka przyjeżdżając po raz pierwszy w 1903 roku do Żarnowca, wysiadła z pociągu na dworcu w Jedliczu i tu była witana przez społeczność, a później pojechała do Żarnowca.
          Ta wielka polska pisarka związana była ze Lwowem i tam została pochowana na Cmentarzu Łyczakowskim.
Dlatego chciałem zorganizować koncert w kościele, gdzie jest mnóstwo bardzo ciekawych dzieł wykonanych przez artystów lwowskich.
          Projekt Kościoła Parafialnego w Żarnowcu jest dziełem Jana Sasa-Zubrzyckiego, ołtarz główny inżyniera Henryka Zaremby, a rzeźby w ołtarzu głównym i droga krzyżowa są dłuta Piotra Wójtowicza, lwowskiego rzeźbiarza zwanego przed wojną „Lwowskim Fidiaszem”. Jego dzieła znajdują się przede wszystkim we Lwowie, w tym w Operze Lwowskiej – są dwie rzeźby wewnątrz opery, na zewnątrz budynku na samej górze.
          Wielka aktorka Wanda Siemaszkowa, która przyjaźniła się z Laurą Pytlińską, córką Marii Konopnickiej, grała przez wiele lat w teatrze lwowskim, zmarła w Żarnowcu, pochowana była na cmentarzu w Jedliczu i dopiero po latach przeniesiona została na warszawskie Powązki. Związków jest dużo.
Ponadto Kościół Parafialny w Jedliczu jest przepiękną świątynią i warto, aby w jego wnętrzu rozbrzmiewała muzyka.

           Ten koncert był wspaniałym zakończeniem Jubileuszowej edycji Festiwalu Żarnowiec i jednocześnie zwieńczeniem Pana 15-letniej pracy, zabiegania o ciekawe programy i jak najlepszych artystów, o dotacje i sponsorów. Dla Pana te lata były także szkołą z zakresu marketingu i organizacji tak wielkich imprez.
           - W jednym się przeliczyłem. Byłem przekonany, że to urokliwe miejsce związane z wielką polską pisarką i poetką Marią Konopnicką będzie magnesem dla sponsorów, którzy sami będą proponować udział finansowy. Mamy tylko dwa dary narodowe, dwa dworki: w Oblęgorku dla Henryka Sienkiewicza i w Żarnowcu dla Marii Konopnickiej.
           Niestety, z pozyskaniem środków nigdy nie było łatwo, ale tak trudno, jak w tym roku, jeszcze nigdy nie było. Na szczęście udało się i myślę, że publiczność zapamięta wspaniałe wydarzenia XV Jubileuszowej edycji Festiwalu Żarnowiec.

          Wszyscy artyści, z którymi rozmawiałam, byli pod wielkim wrażeniem tego miejsca i deklarowali powrót do Żarnowca i Jedlicza, jeśli tylko otrzymają zaproszenie. Mam nadzieję, że myśli Pan o kolejnej edycji Festiwalu Żarnowiec.
          - Trzeba myśleć pozytywnie i zastanowić się, jak to miejsce i Festiwal jeszcze bardziej wyeksponować. Może pomyśleć o innych miejscach w pobliżu związanych z Marią Konopnicką? Największy problem jest z pozyskaniem środków, bo Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu nie ma specjalnego budżetu na Festiwal, tylko wszystkie środki trzeba pozyskać.
           Bardzo wielu życzliwych ludzi skupiło się wokół mnie, którzy chcieli pomóc i pomagają przez cały czas. Ludzie, którzy widzą, że jest to wspaniała impreza, że jest to coś dobrego dla tego zakątka, a także dla Polski. To jest największa wartość tego Festiwalu.

Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej w Rzeszowie - spotkanie prasowe

           16 września 2019r. w Warszawie  odbyło się spotkanie prasowe poświęcone 1. edycji Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej w Rzeszowie. Organizatorzy wydarzenia: Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie oraz Maxymilian Bylicki, dyrektor Instytut Muzyki i Tańca przedstawili ideę, uczestników oraz harmonogram rozpoczynającego się już za kilka dni Konkursu! Zapraszamy do Rzeszowa!!!

           Konkurs organizowany jest przez Instytut Muzyki i Tańca. Współorganizatorem Konkursu jest Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.
Pierwsza edycja Konkursu została objęta Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości.
Konkurs jest finansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, oraz ze środków Samorządu Województwa Podkarpackiego.

           Partnerzy Konkursu: PSZCZÓŁKA FABRYKA CUKIERKÓW Sp. z o.o., Podkarpacka Fundacja Rozwoju Kultury, Polskie Wydawnictwo Muzyczne, Ruch Muzyczny, STOART - Związek Artystów Wykonawców, Stowarzyszenie Autorów ZAiKS, Uniwersytet Rzeszowski, Yamaha Music Europe, Zespół Szkół Muzycznych nr. 1 im. Karola Szymanowskiego w Rzeszowie, Zespół Szkół Muzycznych nr. 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie.

Patroni medialni Konkursu: Dwójka - Program 2 Polskiego Radia, TVP Kultura, Rzeczpospolita, Presto. Muzyka Film Sztuka, RDC
Fot. Marta Ankiersztejn_Fotografia

 /inf. Instytut Muzyki i Tańca/

Wanda Wermińska – heroina sceny operowej

           Będąc w sierpniu 2019 r. w moich kochanych Międzyzdrojach nad Bałtykiem natrafiłem na płytę ze Złotej Kolekcji Bogusława Kaczyńskiego pod tytułem: „Wanda Wermińska – heroina sceny operowej”, na której nasza znakomita artystka śpiewa m.in. Habanerę z „Carmen” G. Bizeta, arię Elżbiety z „Tannhäusera” R. Wagnera, słynne arie z „Madame Butterfly”, „Toski” G. Pucciniego, „Aidy” G. Verdiego... Same hity! I to w jakim wykonaniu!
          Zamyśliłem się nad ponadczasowym pięknem zarówno wspaniałych dzieł operowych, jak i cudownych głosów, których, dzięki technice zapisu, nie ima się czas... Pamiętam słynne telewizyjne programy z cyklu „Operowe Qui-pro-Quo”, w których Bogusław Kaczyński rozmawiał z wielkimi artystami, zawsze pełen atencji, podziwu i szacunku dla ich wielkiego talentu, pracy, oddania sztuce...
          O naszej heroinie pisze Józef Kański w „Encyklopedii Muzycznej” PWM: „Obdarzona głosem o niepospolitym bogactwie brzmienia i mocy oraz żywiołowym temperamencie scenicznym, międzynarodowy sukces odniosła dzięki roli Carmen – w latach 30. ubiegłego wieku interpretacja Wermińskiej nie miała sobie równych.”
          Maestra miała w swym repertuarze blisko 50 pierwszoplanowych partii operowych i operetkowych, a także pieśni. W latach 30. XX wieku koncertowała po całym świecie. Podczas II wojny światowej występowała w Ameryce Południowej, a po wojnie powróciła do Polski, do Warszawy, gdzie koncertowała do 1960 roku, po czym poświęciła się pracy pedagogicznej.
          Jedną z jej uczennic była Małgorzata Busz-Perkins, artysta śpiewaczka, animatorka kultury, ambitna, twórcza, wiecznie niespokojna prezeska Krośnieńskiego Towarzystwa Muzycznego, organizatorka ciekawych koncertów z udziałem utalentowanych wokalistów i instrumentalistów. W swym artykule pt. „Wanda Wermińska w Iwoniczu-Zdroju” („Kamerton” 59/2015 s.215-218)) p. Małgorzata przypomina artystyczne i osobiste losy maestry Wermińskiej, od rodzinnych kresów po Warszawę, a także jej wizyty w Iwoniczu-Zdroju na zaproszenie swego kolegi ze scen operowych, wielkiego śpiewaka pochodzącego z Woli Sękowej koło Sanoka, Adama Didura. Jego córka Mary była żoną współwłaściciela uzdrowiska w Iwoniczu-Zdroju Ireneusza hr. Załuskiego. Dodam, iż w tym uroczym zakątku Podkarpacia bywali - Hanka Ordonówna, Jan Kiepura, a także inni sławni śpiewacy.
          Dziś w dawnym pałacu Załuskich w Iwoniczu-Zdroju znowu mieszkają artyści - a to za sprawą organizowanych przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów Śpiewu z Wrocławia w okresie letnim już od pięciu lat Kursów Wokalistyki Operowej z popularnymi koncertami w Dom Zdrojowym, na Placu Dietla czy w kościele. Tę ciekawą i wartościową imprezę muzyczną wspiera Gmina Iwonicz-Zdrój, Województwo Podkarpackie i inni sponsorzy.
          We wspomnianym artykule Małgorzata Busz-Perkins pisze: „Wanda Wermińska była osobą pogodną, pełną życzliwości dla świata i ludzi, pełną iście kresowych sił witalnych. Chętnie, w miarę swoich możliwości,wspierała młodych, utalentowanych śpiewaków.”
          Czy w XXI wieku mamy tak znakomite głosy, jak Wanda Wermińska? Oczywiście tak! Trzeba je tylko pokazywać szerokiej publiczności, by, jak gwiazdy, jaśniały pełnym blaskiem i zachwycały nasze wrażliwe zmysły aż do granic piękna i uroku muzyki, która jest, jak mówi poeta „niebem z nutami zamiast gwiazd”.

Andrzej Szypuła

          Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” zaprasza na niedzielne spotkania z muzyką - koncert pt. „Jesienna ballada” 22 września br. o godz.17.00 na rzeszowskim rynku, recital wokalny pt. „Oczarowanie” 29 września br. o godz.18.00 w rzeszowskim ratuszu i koncert pt. „Życia smak” na rzeszowskim rynku 6 października br. o godz.17.00. Wstęp wolny.

"Bella Voce" - "Piękny Głos" w Busku-Zdroju

           Przez kilka dni w Busku-Zdroju rozbrzmiewała muzyka wokalna, najpierw w wykonaniu uczestników V Świętokrzyskich Warsztatów Wokalistyki, a od 17 do 19 sierpnia odbył się Międzynarodowy Konkurs Wokalny „Bella Voce”. W pierwszych dwóch dniach odbyły się przesłuchania konkursowe otwarte dla publiczności, a wieczorem 19 sierpnia Konkurs zakończył się ogłoszeniem wyników i koncertem laureatów.

Jury oceniające występy uczestników pracowało w składzie:

- prof. zw. Piotr Kusiewicz – przewodniczący, Kierownik Katedry Wokalistyki Akademii Muzycznej w Gdańsku;
- dr hab. Zdzisław Madej, Kierownik Katedry Wokalistyki Akademii Muzycznej w Krakowie;
- dr Agnes Zwierko, adiunkt UMFC Wydziału Instrumentalno-Pedagogicznego w Białymstoku;
- dr Roma Owsińska, pomysłodawczyni i dyrektor artystyczny „Świętokrzyskich Warsztatów Wokalistyki" i Międzynarodowego Konkursu Wokalnego „Bella Voce” w Busku-Zdroju.

           Relację z tego pięknego wydarzenia pragnę rozpocząć od przedstawienia krótkich rozmów z dr Romą Owsińską – dyrektorem artystycznym Konkursu Wokalnego „Bella Voce”, prof. Piotrem Kusiewiczem – przewodniczącym jury, oraz laureatami Konkursu: Mingyi Wang (II miejsce) i Sławomirem Naborczykiem (III miejsce). Wszystkie rozmowy zostały przeprowadzone przed ogłoszeniem wyników.

           Zofia Stopińska: Miło mi, że znalazła Pani czas na rozmowę. To dopiero trzecia edycja Konkursu, ale już chyba już o nim głośno, bo nie spodziewałam się, że przyjedzie aż tylu uczestników.
           Roma Owsińska: Przeszło to moje najśmielsze marzenia, bo nie myślałam, że będzie takie wielkie zainteresowanie. Przesłuchania konkursowe odbywały się na scenie Buskiego Samorządowego Centrum Kultury i uczestniczyło w nich 55 osób. W poprzednim roku mieliśmy prawie 80 uczestników, ale tegoroczny termin, w drugiej połowie sierpnia, być może jest niefortunny, bo wakacje są jeszcze w pełni. Sądzę także, że ten rok jest trudny: wybory, podwyżki, zmęczenie, różne wydatki. Kilka osób nie przyjechało z powodów zdrowotnych, ale dzwonili i tłumaczyli, z jakiego powodu nie wezmą udziału w Konkursie.

          Konkurs poprzedziły V Świętokrzyskie Warsztaty Wokalistyki podczas których uczestnicy doskonalili swoje umiejętności pod kierunkiem znakomitych pedagogów i występowali w koncertach charytatywnych, które odbywały się w wypełnionych po brzegi salach buskich sanatoriów.
          - Do udziału w Warsztatach zgłasza się wielu uczniów szkół muzycznych II stopnia, studentów klas śpiewu akademii muzycznych, a nawet młodzi śpiewacy występujący już na scenach. Pragnę podkreślić, że koncerty w Sanatorium Marconi i w Malinowym Zdroju w Solcu-Zdroju połączone były z aukcją obrazów znakomitych buskich malarzy na „Serduszko dla Sebastiana”. Autorami dzieł byli: Tamara Maj, Beata Borek, Wojciech Książek, Stanisław Przodo, Bogdan Ptak i Barbara Wnuk-Spirowska.

           Zorganizowanie Warsztatów i Konkursu wymaga całego roku pracy, bo musi Pani pomyśleć o wszystkim.
           - Po zakończeniu Konkursu muszę parę dni odpocząć, ale najpóźniej po dziesięciu dniach trzeba będzie pisać różne pisma, ogłosić termin i regulamin konkursu, szukać sponsorów, itd. I ta praca wypełni mi cały rok.
          Regulaminu konkursu nie muszę zmieniać, bo zarówno uczestnicy, jak i jurorzy stwierdzili, że jest dobry, bo zawiera utwory z różnych epok i każdy uczestnik znajdzie coś dla siebie.

          Trzeba podkreślić, że Buskie Samorządowe Centrum Kultury, z którym Pani współpracuje, ma bardzo dobre warunki do organizacji Konkursu „Bella Voce”.
          - W tym budynku mamy bardzo dobre warunki, jest ładna sala o dobrej akustyce, są garderoby, jest Szkoła Muzyczna, w której mamy do dyspozycji sale z fortepianami, jest blisko restauracja, gdzie można o każdej porze coś dobrego zjeść, naprzeciwko jest piękny park, gdzie można odpocząć.
Wpisowe jest bardzo niskie, ponieważ biorę pod uwagę, że większość uczestników to uczniowie i studenci, którzy przecież nie pracują.

           Przed nami jeszcze finał Konkursu, ale jestem przekonana, że ma Pani powody do zadowolenia.
           - Konkurs nazywa się „Bella Voce” – „Piękny Głos” i trzeba brać pod uwagę całą prezentację: walory głosowe, umiejętności techniczne, kulturę śpiewania, sposób zachowania się na scenie – to wszystko dla mnie jest bardzo ważne. Przeglądając programy, proszę zwrócić uwagę, że młodzież jest bardzo ambitna i utwory są bardzo trudne, nieraz nieumiejętnie dobrane. Zdarzało się, że zaproponowany utwór i dwa wybrane przez jury przekraczały możliwości uczestnika. Czasem sopran liryczny śpiewa dramatyczne arie, a tego nie powinno się robić, trzeba jak najdłużej śpiewać utwory, które doskonalą technikę, nie powinno się zbyt wcześnie obciążać głosu.
           Zaletą Konkursu jest to, że młodzi ludzie mogli się poznać, nawzajem posłuchać, porozmawiać o swoich problemach. Mimo zmęczenia jestem zadowolona, bo to wielka przyjemność słyszeć tylu pięknie śpiewających ludzi.

           O rozmowę poprosiłam również pana prof. zw. Piotra Kusiewicza, przewodniczącego jury. Obrady trwały długo, a decyzje jury poznamy dopiero wieczór, ale może Pan powiedzieć o swoich wrażeniach po przesłuchaniach konkursowych.

           - Moje wrażenia są bardzo pozytywne. Nie spodziewałem się, że przyjedzie tutaj tylu uczestników ze wspaniałymi głosami.
Zastanawiam się, na czym polega fenomen tego Konkursu, ponieważ nie jest on jeszcze rozpropagowany i bardzo znany w środowisku muzycznym w Polsce. Mam tutaj na myśli szczególnie II grupę, którą tworzą studenci oraz artyści już działający na scenach. Sądzę, że to jest rodzaj niepowtarzalnego forum, na którym młodzi śpiewacy się poznają i słuchają.

            Niewielka ilość uczestników w I grupie wynika z faktu, że mamy wakacje i już ponad półtora miesiąca nie mieli kontaktu ze swoimi nauczycielami śpiewu.
            - Z pewnością ma pani rację. Są konkursy dla uczniów klas śpiewu średnich szkół muzycznych, byłem jurorem kilku takich, ale te konkursy odbywają się w ciągu roku szkolnego i uczniowie są do ostatniej chwili pod opieką pedagogów. Teraz są wakacje i ja myślę, że tylko z tego powodu w I kategorii było mało uczestników.

            Werdykt jury, który usłyszymy wieczorem, jest wypadkową oceny wszystkich jurorów.
            - Oczywiście, cyfry odgrywały rolę, tak jak na każdym konkursie, ale jeżeli w opinii części jurorów ktoś śpiewa znakomicie, a ktoś ma odmienne zdanie, to należy przedstawić swoje racje i na ten temat podyskutować. Jestem przeciwnikiem oceny tylko na podstawie punktów, bo to nie jest matematyka, to jest sztuka, która wymyka się czasem pewnej werbalizacji, pewnym ocenom i trzeba mieć na to szerokie spojrzenie.

            Z moich obserwacji wynika, że konkurs został sprawnie przeprowadzony, a Busko-Zdrój jest wyjątkowo piękne.
            - Busko-Zdrój jest urokliwym miejscem i jestem tutaj już po raz czwarty. Byłem zaproszony do pierwszej edycji Świętokrzyskich Warsztatów Wokalistyki, kiedy nie było jeszcze Konkursu i to był 2015 rok. Wśród wykładowców był pan prof. Jacek Ścibor z Rzeszowa, który miał zajęcia z Plastyki Ruchu. Te zajęcia doskonale ze sobą się dopełniały, ponieważ kursanci przed południem wykonywali różne ćwiczenia rozluźniające i kiedy po południu przystępowaliśmy do pracy, ich ciało inaczej funkcjonowało. Te zajęcia ruchowe miały sens.
           Pani dr Roma Owsińska jest osobą niezwykle pomysłową i kreatywną, postanowiła zorganizować konkurs. Nie bardzo wierzyłem, że jej się uda, bo organizacja środków finansowych jest zawsze rzeczą bardzo trudną, ale udało się i odbyła się już trzecia edycja. Byłem w jury podczas wszystkich edycji, ale tegoroczna najbardziej mnie zaskoczyła. Było tylu znakomitych śpiewaków, że w II grupie można by było zrobić dwie kategorie – dla śpiewaków działających artystycznie i dla tych, którzy są jeszcze w trakcie nauki, bo oni nie zawsze mają szanse przebić się wyżej. Uważam, że młodsi uczestnicy są na dobrej drodze i w następnych konkursach będą mieli szanse na nagrody i wyróżnienia.

           Rozumiem, że z czystym sumieniem podpisał Pan protokół i gdyby był pan sam w jury, to protokół byłby podobny.
           - Tak, mogę tak powiedzieć. Ja o tych osobach myślałem, może jedynie kolejność byłaby inna, ale uważam, że jest dobrze.

           Jeśli otrzyma Pan zaproszenie do jury w kolejnej edycji Międzynarodowego Konkursu „Bella Voce”, to Pan chętnie tutaj przyjedzie.
           - Jak tylko będzie zdrowie i wszystko się dobrze ułoży. Ten rok będzie dla mnie wyjątkowo ciężki ze względu na dziesiątki przewodów kwalifikacyjnych, które są do przeprowadzenia. Wchodzi w życie nowa ustawa i jeszcze według obowiązującej aktualnie ustawy musimy kilkadziesiąt postępowań habilitacyjnych i postępowań profesorskich przeprowadzić w ramach pracy Centralnej Komisji do Spraw Stopni i Tytułów. Znalazłem się również w nowej komisji, która się nazywa Radą Doskonałości Naukowej. Nie ukrywam, że jest to bardzo zaszczytne dla mnie wyróżnienie, ponieważ prawie wszystkie uczelnie w Polsce zgłosiły moją kandydaturę. Chociaż marzę już o tym, żeby zwolnić obroty, nie odmówiłem tylko dlatego, że mam już kilkunastoletnie doświadczenie w pracach poprzedniej Centralnej Komisji i wiem, jak pokierować pracą. Chcę się podzielić swoim doświadczeniem ze wspaniałymi osobami, z którymi się znalazłem w Radzie Doskonałości Naukowej.
           Już dosyć długo czekają na spotkanie z Panem uczestniczki konkursu i dlatego kończymy tę rozmowę z nadzieją, że za rok będzie Pan również uczestniczył w pracach jury Międzynarodowego Konkursu Wokalnego „Bella Voce” w Busku-Zdroju.

           O krótką rozmowę poprosiłam Mingyi Wang z Chin, uczestniczkę Konkursu, która znalazła się w gronie laureatów. Rozpoczęłam pd gratulacji.

           - Dziękuję Pani bardzo. Cieszę się z tego wyróżnienia i z faktu, że wystąpię podczas koncertu laureatów.

           Proszę powiedzieć o dotychczasowych wrażeniach z Konkursu i z Buska-Zdroju.
           - Busko-Zdrój jest przepięknym, niewielkim, bardzo spokojnym miastem. Czuję się tutaj świetnie. Atmosfera, która tutaj panuje, pomogła mi w ostatnich przygotowaniach do Konkursu, a także podczas występu ocenianego przez jury. Mam nadzieję, że podobnie będzie podczas Koncertu Laureatów.

           Przyjechała Pani na Konkurs „Bella Voce” z Chin?
           - Nie, bo mieszkam w Polsce i studiuję w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie na Wydziale Wokalno-Aktorskim w klasie prof. dr hab. Ewy Iżykowskiej, która jest wspaniałym nauczycielem oraz artystką i kobietą, którą podziwiam.
Marzyłam o takich studiach, bo kocham śpiew i z wielką przyjemnością pracuję, ćwiczę, bo dla mnie to jest najważniejsze.
           Podczas Warsztatów i Konkursu w Busku-Zdroju także bardzo dużo się nauczyłam, ale muszę powiedzieć, że udział w konkursach, rywalizowanie z innymi uczestnikami nie sprawia mi przyjemności. Bardzo lubię występować podczas koncertów.
           Mam także okazję, aby podziękować pani Romie Owsińskiej, która jest nie tylko świetną śpiewaczką, ale także organizatorką. Pomogła mi w rezerwacji hotelu i zorganizowała posiłki. Jestem jej bardzo wdzięczna.

           Po ukończeniu studiów pozostanie Pani w Polsce, czy zamierza Pani wracać w rodzinne strony?
           - Jeszcze nie wiem, ale marzę o śpiewaniu w teatrze operowym. Chciałabym zaśpiewać partię księżniczki Turandot w operze Giacomo Pucciniego „Turandot”.

            Życzę spełnienia marzeń i jeszcze raz gratuluję sukcesu w Międzynarodowym Konkursie Wokalnym „Bella Voce”.
           - Dziękuję pani bardzo za gratulacje, życzenia i rozmowę.

Kolejnym moim rozmówcą był występujący w pierwszym dniu przesłuchań konkursowych Sławomir Naborczyk, polski tenor, znany wielu melomanom z występów w teatrach operowych.

           Bardzo się cieszę, że mogłam posłuchać Pana podczas przesłuchań konkursowych i dzisiaj usłyszę Pana podczas Koncertu Laureatów. Wiem, że przygotowania do Konkursu „Bella Voce” łączył Pan z innymi obowiązkami.
           - Tak, aktualnie jestem w trakcie produkcji „Barona Cygańskiego” w Operze Podlaskiej w Białymstoku, ale krótką przerwę wykorzystałem na przyjazd do Buska-Zdroju. To są moje ostatnie lata konkursowe i chcę je wykorzystać.
Po koncercie wyjeżdżam do Warszawy i jutro wracam do Białegostoku.

            Trzeba powiedzieć, że u progu wakacji poszczęściło się Panu w Szczecinie.
            - Tak, wakacje rozpoczęły się wygraniem 21. Konkursu Tenorów w Szczecinie, gdzie otrzymałem 549 róż i nagrodę główną, pokonując siedmiu konkurentów z całego świata. Później miałem szereg koncertów, m.in. w Kołobrzegu i Świnoujściu, stąd wakacje i czas na przygotowanie repertuaru na Konkurs skróciły mi się do dwóch tygodni. Od 6 sierpnia jestem w Białymstoku, a międzyczasie była jeszcze Krynica. Nie miałem czasu na wakacje.

            Musi Pan dbać o swoją formę, bo dobrych głosów tenorowych jest coraz mniej, czego najlepszym dowodem może być ten Konkurs. Mam nadzieję, że niedługo ukaże się płyta z Pana udziałem.
           - To będzie opera „Legenda Bałtyku” Feliksa Nowowiejskiego, która powinna się niedługo ukazać. Wśród solistów są także Michał Janicki, Przemysław Firek czy Aleksandra Opała. Grała „Sinfonia Varsovia”, śpiewał Chór Polskiego Radia, a całością dyrygował Sebastian Perłowski.

           Co Pan sądzi o wymaganiach repertuarowych konkursu „Bella Voce”?
           - Program tego Konkursu jest bardzo wygodny dla śpiewaka, bo trzeba było przygotować arię barokową, oratoryjną albo klasyczną, dowolną arię operową, utwór kompozytora polskiego, dowolną pieśń kompozytora obcego, oraz arię operetkową lub utwór musicalowy. W sumie trzeba było przygotować pięć pozycji.
           Bardzo się cieszę, że organizatorzy umożliwili mi występ w pierwszym dniu przesłuchań konkursowych, bo dzięki temu mogłem obowiązki pogodzić z udziałem w konkursie „Bella Voce”.

19 sierpnia 2019 r. wieczorem, przed rozpoczęciem Koncertu Laureatów, poznaliśmy werdykt jury.

W grupie I przyznane zostały dwie nagrody:

- I nagrodę otrzymał Jan Cieplik;
- III nagrodę otrzymała Gabriela Stolińska.

W grupie II przyznane zostały następujące nagrody i wyróżnienia:

- I miejsce ex aequo otrzymali: sopranistka Aleksandra Olczyk – absolwentka Akademii Muzycznej w Bydgoszczy w klasie śpiewu prof. Magdaleny Krzyńskiej, doskonaląca swe umiejętności pod kierunkiem prof. Heleny Łazarskiej w Wiedniu, solistka Teatru Wielkiego-Opery Narodowej w Warszawie oraz Wiktor Jankowski – baryton, który kształcił się w Drohobyczu i we Lwowie, gdzie studiował pod kierunkiem prof. Kornela Siatetsky’ego - wybitnego ukraińskiego tenora występującego przez wiele lat na włoskich scenach operowych. Wiktor Janowski studia magisterskie planuje kontynuować w Akademii Muzycznej w Katowicach, ale już prowadzi ożywioną działalnośc koncertową.
Podczas wręczania I nagrody pani Aleksandra Olczyk odmówiła przyjęcia jej, a uzasadniając tę decyzję powiedziała na scenie, że nie zgadza się z werdyktem jurorów.

- II miejsca ex aequo otrzymali: Mingyi Wang (Chiny) – sopran oraz Nikhil Goyal - baryton (Indie).

- III Miejsca ex aequo otrzymali: Wiktor Michał Kowalski – baryton, absolwent Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i Sławomir Naborczyk – tenor, również absolwent Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.

Przyznano także wyróżnienia, które otrzymali:

- Michał Bączyk – student Akademii Muzycznej w Poznaniu, za wykonanie arii Wolfganga Amadeusza Mozarta;
- Artur Rożek – absolwent UMFC w Warszawie, za wykonanie ballady „Czaty” Stanisława Moniuszki;
- Sylwia Salamońska – studentka Akademii Muzycznej w Poznaniu, za najlepsze wykonanie utworu współczesnego polskiego kompozytora;
- Yana Hudzowska – absolwentka Akademii Sztuki w Szczecinie, wyróżnienie im. Maestry Haliny Mickiewiczówny za wykonanie arii Gaetano Donizettiego;
- Chaoran Zuo (Chiny) – absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu, wyróżnienie im. Maestro Jana Kusiewicza za wykonanie arii Stefana z opery „Straszny Dwór” Stanisława Moniuszki.

           Po ogłoszeniu wyników i wręczeniu nagród rozpoczął się Koncert Laureatów III Międzynarodowego Konkursu Wokalnego „Bella Voce”, a występy nagradzane były gorąco przez publiczność.
           Bardzo dobrze, że byli na tym wydarzeniu: Wojewoda Świętokrzyski Agata Wojtyszek oraz Burmistrz Miasta i Gminy Busko-Zdrój Waldemar Sikora, a także prezes Uzdrowiska Busko-Zdrój Wojciech Lubawski..
Przekonali się, że pani Roma Owsińska – wybitna polska śpiewaczka o światowej renomie, stworzyła wspaniały międzynarodowy konkurs, który przy wsparciu władz i darczyńców będzie się rozwijał dzięki jej kreatywności oraz wielkiemu doświadczeniu pedagogicznemu.
           Mam nadzieję, że już niedługo Maestra Roma Owsińska poinformuje nas o terminach VI Świętokrzyskich Warsztatów Wokalistyki i IV Międzynarodowego Konkursu Wokalnego „Bella Voce” w Busku Zdroju.

XIX Międzynarodowy Przemyski Festiwal „Salezjańskie Lato” przeszedł do historii

           Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK oraz Parafia Salezjanów w Przemyślu już po raz dziewiętnasty byli organizatorami Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu „SALEZJAŃSKIE LATO”.
           Wydarzenie jest jedną z najważniejszych imprez muzycznych o charakterze międzynarodowym w Przemyślu i na Podkarpaciu. Festiwal nawiązuje do tradycji Salezjańskiej Szkoły Organistowskiej i jest kontynuacją wielowiekowej działalności muzycznej, kultywowanej w Przemyślu.
           3 sierpnia 2019 roku, przed ostatnim koncertem tegorocznej edycji Festiwalu, poprosiłam o krótkie podsumowanie panią Renatę Nowakowską, Dyrektora Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek.

           „Od początku istnienia Festiwalu „Salezjańskie Lato”, Przemyskie Centrum Kultury i Nauki Zamek było jego wielkim orędownikiem. Kończy się już 19-ta edycja i już myślimy o jubileuszu, ale przez te 19 lat wystąpiło w ramach tego Festiwalu wielu znakomitych, zagranicznych i polskich artystów. Sporo wykonawców pochodzi z Przemyśla i innych miejscowości na Podkarpaciu, bo taka jest intencja „Salezjańskiego Lata”, aby promować rodzimych artystów – zarówno tych, którzy związani są z naszym regionem, jak i tych, którzy wyjechali do innych ośrodków w Polsce i za granicą, ale wracają w rodzinne strony.
           Staramy się, aby wykonywana u nas muzyka była najwyższych lotów i z opinii znawców oraz melomanów wynika, że tak się dzieje.
Latem, a szczególnie na przełomie lipca i sierpnia, mamy także wielu turystów w Przemyślu i nasz Festiwal organizujemy nie tylko dla mieszkańców naszego miasta, ale również dla tych, którzy w tym czasie goszczą w Przemyślu.
            Jednym z celów Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek jest upowszechnianie kultury wysokiej i bardzo się cieszymy, że możemy to przedsięwzięcie realizować wspólnie z Parafią Salezjanów w Przemyślu.
            Za kilka minut rozpocznie się koncert wieńczący tegoroczny Festiwal w Kościele Salezjanów, ale koncerty odbywały się w tym roku także w Archikatedrze i na Zamku Kazimierzowskim.
           Każdego roku „Salezjańskie Lato” odbywa się w najpiękniejszych, najbardziej okazałych obiektach zabytkowych naszego miasta. Świątynie są wyjątkowymi miejscami, w których muzyka brzmi najlepiej i korzystamy z gościnności gospodarzy licznych przemyskich kościołów. Ponieważ Salezjanie byli jednym z inicjatorów Festiwalu, w tym kościele często odbywały się koncerty w poprzednich edycjach, ale ze względu na potrzebę gruntownego remontu organów, koncertów w tym kościele jest mniej. Jednak ta świątynia pozostaje dla nas nadal ważnym miejscem, bo księża, którzy tutaj pracują, kochają muzykę i doceniają jej znaczenie w życiu człowieka.
           Wraz panem Tomaszem Ślusarczykiem – dyrektorem artystycznym Festiwalu, szukamy miejsc ciekawych i takim miejscem jest przestrzeń Zamku Kazimierzowskiego, który ma piękną infrastrukturę. Oprócz sali widowiskowej koncerty odbywają się także w innych pomieszczeniach oraz na dziedzińcu Zamku i okazało się, że w pięknej scenerii muzyka nie tylko brzmi fenomenalnie, ale także dostarcza publiczności wielu duchowych i estetycznych przeżyć.
Koncert w wykonaniu młodych muzyków z Wielkiej Brytanii, tworzących Northamptonshire Wind Band & Brass Band zabrzmiał cudownie na dziedzińcu Zamku Kazimierzowskiego. Piękno muzyki podkreślały światła i otoczenie. To był wspaniały wieczór.
           Marzy nam się w przyszłym roku zorganizowanie dwudziestu koncertów na dwudziestolecie Festiwalu. Planujemy, że oprócz pięknych wnętrz świątyń i zabytkowych obiektów, zorganizujemy także koncerty w plenerze, aby również zainteresować piękną muzyką ludzi, którzy znajdą się w tych miejscach przypadkowo. Chcemy, aby ta muzyka docierała do wszystkich.
           W tym roku Międzynarodowy Przemyski Festiwal „Salezjańskie Lato” zamknie się cyklem ośmiu koncertów. To nie jest duża ilość, ale liczy się jakość. Wszystkie propozycje były bardzo przemyślane, a wystąpili znakomici, utytułowani, znani już artyści.
           Ilość koncertów oraz w większości ich kameralny charakter wynikał ze skromnych środków, jakimi dysponowaliśmy. Wsparł nas w tym roku Urząd Marszałkowski, a pozostałe środki wygospodarowaliśmy z budżetu Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki Zamek. Nie udało się nam uzyskać dotacji z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Mamy nadzieję, że następny rok będzie dla nas bardziej łaskawy i tych środków uda nam się zgromadzić więcej, a to zaowocuje większą ilością ciekawych wydarzeń, bo tego domagają się melomani i liczna publiczność.
Mamy nadzieję, że oprócz ciekawych koncertów zaproponujemy także okolicznościowe wystawy i specjalne wydawnictwo, w którym podsumujemy 20 lat historii naszego Festiwalu”.

           Szanowni Państwo! Marzenia się spełniają i jestem przekonana, że najpóźniej za dziesięć miesięcy poinformujemy Państwa o bogatym programie XX Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu Salezjańskie Lato. Organizatorom, oprócz zapału i wytrwałości, życzymy przychylności władz, wielu hojnych darczyńców, aby wszystkie marzenia zostały zrealizowane.
           Pragnę jeszcze poinformować, że Koncert Finałowy XIX Międzynarodowego Przemyskiego Festiwalu Salezjańskie Lato, który odbył się 3 sierpnia 2019 roku w Kościele Salezjanów, był wspaniałym wydarzeniem.
           Program wypełniła muzyka przełomu XVII i XVIII wieku, a były to w większości utwory polskich kompozytorów i tak wysłuchaliśmy kolejno:
Pawła Sieprawskiego – Plaudite Sidera”;
Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego – Jesu spes mea;
Johanna Heinricha Schmelzera – Sonata a 9;
Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego – Completorium.
           Wykonawcami byli członkowie Polskiej Orkiestry XVIII wieku pod dyrekcją Tomasza Ślusarczyka (dyrektora artystycznego Festiwalu) oraz soliści: Katarzyna Wiwer – sopran, Łukasz Dulewicz – alt, Piotra Windak – tenor i Wołodymyr Andruszczak – bas.
Zachwyciły mnie szczególnie wspaniały sopran Katarzyny Wiwer i piękny bas Wołodymyra Andruszczaka.
Polskie teksty wykonywanych utworów przybliżali publiczności Katarzyna Wiwer i Tomasz Ślusarczyk.
           Publiczność wypełniająca świątynię mogła się przekonać, że utwory polskich kompozytorów tego okresu są równie piękne i wartościowe, jak utwory austriackiego słynnego twórcy Johanna Heinricha Schmelzera.
Nastrój tego pięknego wieczoru potęgował półmrok panujący we wspaniałej Salezjańskiej Świątyni.
Publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną owację. Długo także nie milkły brawa po powtórzonej na bis nastrojowej części Te lucis ante terminum z Completorium – Stanisława Sylwestra Szarzyńskiego.
Wspominając wydarzenia XIX edycji, czekamy na XX Jubileuszowy Festiwal.

Zofia Stopińska

Czy jest coś milszego nad piękny śpiew?

Rzeszowska „Olimpia” z optymizmem i nadzieją

           Drugi rok działalności Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia” napawa optymizmem i nadzieją na dalszy ambitny rozwój tej nowej instytucji kultury, która, jak się zdaje, na stałe wpisała się już w krajobraz naszego pięknego grodu nad Wisłokiem, stolicy Podkarpacia.
          „Czy jest coś milszego nad piękny śpiew?” – retorycznie przekonuje duet Hani i Schuberta w wielokrotnie prezentowanym przez artystów rzeszowskich uroczym singspielu pt. „Domek trzech dziewcząt” z muzyką wiedeńskiego kompozytora XIX wieku Franciszka Schuberta. Ten piękny śpiew, najcudowniejsza forma ekspresji uczuć i emocji, odkąd człowiek istnieje, jest istotą teatru muzycznego, który zachwyca szerokością muzycznych fraz, napięć i kulminacji, pełnych życiodajnego rytmu, przenosząc nas w świat iluzji, poczucia szczęścia, zachwytu, iluminacji...
          Pierwsze półrocze 2019 roku było dla rzeszowskiej „Olimpii” nadzwyczaj owocne. Już w styczniu w rzeszowskim ratuszu nastrojowo brzmiały kolędy w wykonaniu solistów i chóru kameralnego „Collegium Musicum”, w lutym bawiliśmy się przy dźwiękach walców, polek i marszów słynnych wiedeńskich Straussów w wykonaniu Rzeszowskiej Orkiestry Kameralnej z uroczą, utalentowaną solistką Natalią Cieślachowską-Trojnar – sopran, w marcu w Filharmonii Podkarpackiej i w rzeszowskim ratuszu pieśniami ze „Śpiewnika domowego” Stanisława Moniuszki świętowaliśmy 200. rocznicę urodzin tego kompozytora wspaniałych naszych oper narodowych, ale i mistrza polskiej liryki wokalnej.
          Prawdziwą próbą możliwości i umiejętności artystów rzeszowskiej „Olimpii” były dwie premiery – w maju dramat o miłości i śmierci pt. „Lichwiarz” wg F. Dostojewskiego z gościnnie występującym aktorem Robertem Chodurem z Teatru im.W. Siemaszkowej w Rzeszowie w roli głównej i w czerwcu – farsa słowno-muzyczna „Włoskie namiętności” z piosenkami w iście południowych nastrojach i emocjach. Te dwa tak różne w artystycznym kształcie i założeniu spektakle pokazały, że zespół artystyczny „Olimpii” stać na repertuar o zróżnicowanym charakterze, zarówno muzycznym, jak i dramatycznym, że artyści, świetnie przygotowani od strony wokalnej i aktorskiej, potrafią łączyć swoje talenty z autentyczną pasją i pełnym zaangażowaniem, z jakim podchodzą do realizacji każdego koncertu czy spektaklu.
          „Olimpia” gra wszędzie - w Filharmonii Podkarpackiej, Wydziale Muzyki UR, Teatrze „Maska”, rzeszowskim Ratuszu, przy Fontannie Multimedialnej, a także na rzeszowskim Rynku, na którym artystyczne prezentacje gromadzą zawsze tłumy rzeszowian, miłośników pięknego śpiewu. Tak też było podczas dwóch lipcowych koncertów plenerowych, podczas których, przy pięknej pogodzie (chmurki i deszcz straszyły tylko przed lub po koncertach), wraz z Tadeuszem Kościuszką na cokole słuchaliśmy cudownych, najpiękniejszych arii i duetów z popularnych oper, operetek i musicali, a także piosenek o Rzeszowie, co publiczność przyjmowała ze szczególną radością i wzruszeniem.
          Koncertów i spektakli rzeszowskiej „Olimpii” w pierwszym półroczu 2019 roku było dziesięć. Wspaniałym podsumowaniem tego półrocza był zachwycający, wzruszający, dwugodzinny koncert Ireny Santor w Filharmonii Podkarpackiej w niedzielę 28 lipca 2019 roku pt. „Tych lat nie odda nikt”, który wypełnił salę koncertową po brzegi. „Złoty pierścionek” śpiewała cała sala, a artystka, uhonorowana pięknym koszem kwiatów od Prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca zanuciła „Powrócisz tu”, dając do zrozumienia, że chce do Rzeszowa powrócić... Chwaliła miasto za wspaniały rozwój, niepowtarzalny urok, klimat sprzyjający ludziom – i artystom, którzy chętnie tu wracają.
          Nie obyło się wszakże bez drobnego problemu, który, na szczęście, dzięki pomocy Ewy Korczyńskiej, dyrektora artystycznego rzeszowskiej „Olimpii”, został szybko rozwiązany. Otóż na godzinę przed koncertem w Filharmonii Podkarpackiej, kiedy odwiedziłem artystkę w garderobie, okazało się, że zapomniała szminki do ust. Dla kobiety to prawdziwy dramat! „Jak ja wystąpię?” – rozpaczała artystka. No ale wszystko skończyło się dobrze, a wspomnienie cudownego koncertu pozostanie na długo w naszych sercach.
          A w drugim półroczu 2019 roku, już dopracowanym artystycznie, „Olimpia” przygotowuje prawdziwe niespodzianki - koncerty kameralne w złotojesiennych nastrojach, nadzwyczajny koncert trzech barytonów, ekscytujące prezentacje w hiszpańskich rytmach, a także kolejną premierę, w nowym opracowaniu i kształcie artystycznym, spektaklu opartym na przedwojennym polskim filmie pt. „Papa się żeni”.
          Artyści „Olimpii”, ze mną włącznie, nie kryjemy wzruszenia i osobistych radości, że teatr muzyczny w Rzeszowie coraz piękniej prezentuje się na mapie kulturalnej Rzeszowa. To prawdziwe spełnienie naszych marzeń i życiowych pasji, a także melomanów, którzy do początku darzą „Olimpię” wielkim zaufaniem i życzliwością. Słowa wdzięczności za pomoc, dobre słowa i wsparcie finansowe kierujemy do Prezydenta Rzeszowa Tadeusza Ferenca, Rady Miasta Rzeszowa, Estrady Rzeszowskiej, która dzielnie opiekuje się nami na co dzień, a także instytucji kultury, m.in. Teatru im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie, który chętnie pożycza nam stroje i rekwizyty. Dziękujemy wszystkim, którzy nie szczędzą słów uznania, otuchy i serdecznych życzeń, by nasz własny, rzeszowski teatr muzyczny, który nazywamy teatrem marzeń, rozwjał się jak najpiękniej.

                                                                                                                                                                                                            Andrzej Szypuła

Kurs Wokalistyki Operowej w Iwoniczu Zdroju

          Po raz czwarty do Iwonicza zawitali młodzi utalentowani artyści wokaliści biorący udział w Kursie Wokalistyki Operowej organizowanym od 19 lat przez Polskie Stowarzyszenie Pedagogów Śpiewu we Wrocławiu i Akademię Muzyczną im. Karola Szymanowskiego w Katowicach.

          W tegorocznej edycji udział wzięło 33 uczestników uczniów, studentów i absolwentów uczelni muzycznych z całej Polski. Wykładowcami byli wspaniali polscy śpiewacy Andrzej Dobber, prof. Izabela Kłosińska, dr hc Stefania Toczyska, prof. Maciej Witkiewicz, prof. Feliks Widera i wspaniali pianiści dr hab. Dagmara Niedziela, dr Anna Czaicka, Dorota Kuczyńska i Wojciech Stysz.

          Młodzież pod okiem pedagogów przygotowała 5 koncertów dla uzdrowiskowej publiczności, które spotkały się z bardzo gorącym przyjęciem. W roku obchodów 200-lecia urodzin Stanisława Moniuszki twórczość naszego narodowego kompozytora znajdowała w nich szczególne miejsce. I tak w drugiej części Koncertu promenadowego publiczność wspólnie w uczestnikami Kursu pięknie odśpiewała kilka najbardziej popularnych pieśni Moniuszki. Nastrój biesiady moniuszkowskiej przeniesiony został do Koncertu finałowego w całości poświęconego wspaniałemu kompozytorowi. Prowadzący koncert scenarzysta i reżyser – prof. Maciej Witkiewicz przypomniał życiorys, piękną korespondencję i ciekawostki z życia Moniuszki ilustrowane wokalnymi perełkami jego twórczości. Koncert bardzo dobrze został przyjęty przez publiczność wypełniającą do ostatniego miejsca salę koncertową.

          Według zgodnej opinii tegoroczne koncerty w wykonaniu uczestników Kursu, prowadzone przez Feliksa Widerę stały na bardzo wysokim poziomie artystycznym. Satysfakcję mieli nie tylko słuchacze, pedagodzy przygotowujący studentów ale i wykonawcy koncertów. Bardzo ciekawe było także spotkanie i dyskusja młodzieży z najwybitniejszymi polskimi artystami operowymi, którzy dzielili się swoimi doświadczeniami z pracy na światowych scenach, przemyśleniami na temat znaczenia sztuki w życiu każdego artysty i uwarunkowań współczesnego rynku muzycznego.

          Jak co roku młodzież miała okazję poznać cząstkę historii regionu. Tym razem bardzo ciekawa była wycieczka do Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej. Gospodarze miejsca, burmistrz Iwonicza Witold Kocaj i społecznicy służący jak zawsze wszelaką pomocą żegnali uczestników z nadzieją powrotu w kolejnym roku do gościnnego uzdrowiska.

Karolina Widera

Koncerty na rzeszowskim Rynku

Powitanie lata

          Koncertów było dwa – 7 i 14 lipca 2019 roku. Na powitanie lata - i tego muzycznego i tego zwyczajnego, codziennego, pełnego słońca i dobrych nadziei. A przygotował je Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” przy wydatnej pomocy Estrady Rzeszowskiej, który uznał, że lipiec, to najlepszy czas, by pokazać piękno muzyki w prawdziwie letnich klimatach. W dwie lipcowe niedziele na rzeszowskim Rynku zgromadziły się liczne rzesze melomanów, by w radosnym nastroju poddać się urokowi pięknych melodii – arii, duetów, pieśni ze znanych oper, operetek, musicali.
          Nastrój tych koncertów był wspaniały! Pogoda dopisała, a licznie zgromadzona rzeszowska publiczność dała kolejny dowód prawdziwego umiłowania dobrej muzyki, piękna śpiewu, gorącymi oklaskami nagradzając świetne występy znanych solistów pochodzących z Rzeszowa i Podkarpacia. Prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, któremu głęboko leży na sercu organizacja własnego teatru muzycznego w Rzeszowie, na każdy z tych koncertów przysłał imponujący kosz kwiatów. Koncerty dofinanowało miasto Rzeszów.
          A na scenie – same rarytasy! W pierwszym koncercie „Rzeszów w naszych sercach gra” można było usłyszeć pełne wdzięku i uroku pieśni neapolitańskie, meksykańskie i włoskie („O sole mio”, „O mia bella Napoli”, „Granada”, „Bella, bella donna”), popularne arie i duety ze znanych operetek i musicali („Pokochaj mnie”, „Co się dzieje, oszaleję”, „Przetańczyć całą noc”, „Dziewczęta z Barcelony”), polskie piosenki z okresu międzywojennego („Na pierwszy znak”, „Brunetki, blondynki”), a także piosenki o Rzeszowie z moją muzyką do słów Barbary Śnieżek, Marii Rudnickiej i moich („Nocą w Rzeszowie”, „Gdzie białe mgły nad Wisłokiem”, „Rzeszów w naszych sercach gra”). Wraz z pianistą Januszem Tomeckim śpiewali artyści związani z Rzeszowem i Podkarpaciem: Beata Kraska i Ewa Korczyńska - soprany, Tomasz Furman - tenor i Andrzej Szypuła - baryton, który prowadził koncert słowem.
          W drugim koncercie „Wielka sława, to żart” wystąpiło dwoje znakomitych artystów także pochodzących z Podkarpacia, którzy w Rzeszowie rozpoczynali swoją edukację muzyczną: Paula Maciołek - sopran pochodząca z Ustrzyk Dolnych i Kamil Pękala - baryton pochodzący z Dębicy. Oboje zdobyli gruntowane przygotowanie wokalne w akademiach muzycznych w Polsce i są ozdobą wielu teatrów muzycznych. Na rzeszowskim Rynku wraz z Podkarpackim Kwartetem Fortepianowym „Team for Voices” pod kierunkiem Janusza Tomeckiego młodzi artyści zaprezentowali błyskotliwy program arii i duetów operowych, operetkowych i musicalowych („Pieśń torreadora”, „aria Giuditty”, „Myśl o mnie”, „My way”, „Czardasz, Czardasz”). Po blisko dwugodzinnym koncercie publiczność wcale nie zamierzała opuścić Rynku. Nie obyło się bez bisów.
          Podczas obu koncertów potwierdziła się znana prawda, że opera, operetka, musical, to ciągle popularne i kochane przez publiczność formy teatru muzycznego. Ich nieśmiertelne piękno, to cudowne, wzruszające melodie, rodem z włoskiego bel canta czy hiszpańskiej habanery i słowa - piękne, poetyczne teksty, zapadające głęboko w serce, poruszające najgłębsze pokłady ludzkiej wrażliwości i wyobraźni. Czyżby już był czas na organizację w przyszłym roku letniego festiwalu muzycznego, operowo-operetkowo-musicalowego na rzeszowskim Rynku? Ale cicho sza, żeby nie zapeszyć...
           A już w niedzielę 28 lipca 2019 roku o godz.18.00 w Filharmonii Podkarpackiej niezwykły, nadzwyczajny, niepowtarzalny koncert obchodzącej w tym roku diamentowy jubileusz Pierwszej Damy Polskiej Piosenki Ireny Santor! Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej.

Andrzej Szypuła

Włoskie namiętności - relacja

„Olimpia” rozwija skrzydła

           Działający w Rzeszowie od 2018 roku Teatr Muzyczny „Olimpia” po raz kolejny zauroczył rzeszowską publiczność. Tym razem wypełniona po brzegi sala koncertowa Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego w słoneczną sobotę 29 czerwca 2019 r. rozpływała się w cudownych śpiewach włoskich arii, duetów, pieśni i piosenek, a to za sprawą pełnej zaskakujących sytuacji farsy „Włoskie namiętności” wg scenariusza Ewy Korczyńskiej i w reżyserii Jacka L. Zawady.

           W dwugodzinnym spektaklu wystąpiła cała plejada świetnych aktorów i śpiewaków, którzy swoją edukację muzyczną rozpoczynali w Rzeszowie, m.in. Natalia Cieślachowska-Trojnar jako Marina, Beata Kraska jako Manuela, Kamil Pękala jako Alfonso. Starego kawalera Alfreda zagrał sam dyrektor Teatru Andrzej Szypuła, ciotkę Wiktorię - Ewa Korczyńska, dyrektor artystyczny Teatru, lokaja - Tomasz Furman, ogrodniczka - Paweł Szlachta, a siostry wiedźmy - Sybilla Kowalik i Karolina Potoczna. Wszystkim towarzyszył Podkarpacki Kwartet Fortepianowy „Team for Voices” pod kierunkiem Janusza Tomeckiego. Zabawa była przednia! Spektakl pokazał, że Rzeszów stać na własny, profesjonalny teatr muzyczny.

          Już w niedzielę 7 lipca 2019 r. o godz.19.00 Teatr „Olimpia” zaprasza na koncert na rzeszowskim Rynku pt. „Rzeszów w naszych sercach gra”. W wykonaniu artystów „Olimpii”: Beaty Kraski i Ewy Korczyńskiej - soprany, Tomasza Furmana - tenor i Andrzeja Szypuły - baryton i słowo wraz z pianistą Januszem Tomeckim będzie można posłuchać arii i duetów operetkowych, pieśni i piosenek, nie tylko o Rzeszowie. Tydzień później - w niedzielę 14 lipca br. o godz.17.00 na rzeszowskim Rynku w koncercie operowo-operetkowym pt. „Wielka sława to żart” z Podkarpackim Kwartetem Fortepianowym wystąpią: Paula Maciołek - sopran i Kamil Pękala - baryton, słowo - Andrzej Szypuła. A w niedzielę 28 lipca 2019 r. o godz.18.00 w sali dużej Filharmonii Podkarpackiej im. A. Malawskiego w Rzeszowie w koncercie nadzwyczajnym pt. „Tych lat nie odda nikt” wystapi Irena Santor z zespołem instrumentalnym. Informacje na stronie Estrady Rzeszowskiej.

Andrzej Szypuła

Subskrybuj to źródło RSS