Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

duoAccosphere na inaugurację XV Festiwalu "Ars Musica" w Iwoniczu

            27 września 2020 roku zainaugurowany został XV Jubileuszowy Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica” w Iwoniczu, organizowany od samego początku przez Gminę Iwonicz-Zdrój, Gminny Ośrodek Kultury w Iwoniczu Zdroju i Parafię Rzymskokatolicką pw. Wszystkich Świętych w Iwoniczu. Od kilku lat dołączyła do tego grona także Parafia Rzymskokatolicka pw. Matki Bożej Uzdrowienia Chorych i Św. Iwona w Iwoniczu Zdroju i koncerty festiwalowe odbywają się także w tej świątyni.
             Dyrektorem Festiwalu jest jego pomysłodawca dr hab. Bartosz Jakubczak, a organizacją festiwalu zajmuje się pani Dorota Świstak – dyrektorka Gminnego Ośrodka Kultury w Iwoniczu-Zdroju.
             Jubileuszową edycję rozpoczął koncert zatytułowany „Akordeon – Muzyczny Kalejdoskop” w wykonaniu znakomitego duoAccosphere, które tworzą Alena Budziňáková ze Słowacji i pochodzący z Krakowa Grzegorz Palus.
Zapraszam do przeczytania rozmowy z wykonawcami zarejestrowanej po koncercie.

             Ponieważ rozmawiamy po raz pierwszy, dlatego pytam: kiedy się Państwo poznali?
             Grzegorz Palus: Nasza znajomość w zasadzie wiąże się z początkiem działalności duetu. Poznaliśmy się pod koniec 2009 roku, a na początku 2011 roku zaczęliśmy grać w duecie. Ja kończyłem wtedy studia w Akademii Muzycznej w Krakowie, a Alena rozpoczynała naukę w tej uczelni.

             Muzyczna edukacja u każdego z Was przebiegała inaczej.
             Alena Budziňáková: Częściowo tak, ale obydwoje studiowaliśmy w Krakowie, również obydwoje ukończyliśmy studia podyplomowe Konzertexamen w Hochschule für Musik w Detmold. Oprócz tego ja jeszcze studiowałam w Wiedniu, a Grzegorz jest absolwentem akademii w Kopenhadze.

             Grzegorz: Ze studiami w Detmold było tak samo, jak ze studiami w Krakowie – gdy ja byłem na ostatnim roku, Alena rozpoczynała naukę. Fakt, że studiowaliśmy w tych samych ośrodkach, pomaga nam też w naszej działalności duetowej. W każdym z tych ośrodków kontakt z profesorami zostawił na nas trwały ślad w postaci poczucia estetyki. To owocuje w naszej współpracy. Oczywiście, każde z nas wnosi także indywidualne cechy osobowości, ale rozumiemy się bardzo dobrze, chociaż to wcale nie oznacza, że zawsze zgadzamy się w 100 procentach. W najważniejszych kwestiach nigdy jednak nie mamy sprzecznych opinii. Każdemu z naszych profesorów zawdzięczamy bardzo dużo. Rozwój działalności duetu przypadł na okres trwania naszych studiów w Niemczech, w klasie pochodzącego z Podkarpacia prof. Grzegorza Stopy. Bardzo jesteśmy mu wdzięczni za wiele rzeczy, również związanych właśnie z naszą działalnością kameralną.

              Poznałam Pana już dość dawno jako wyróżniającego się młodego akordeonistę podczas konkursów akordeonowych w Sanoku.
              Grzegorz: Podkarpacie jest bardzo akordeonowym miejscem na mapie Polski, bo od lat są tutaj organizowane międzynarodowe festiwale w Sanoku i w Przemyślu. To są niemal obowiązkowe miejsca w życiu każdego akordeonisty. Już od najmłodszych lat miałem przyjemność tutaj występować, najpierw na przesłuchaniach konkursowych, a w późniejszych latach już kilkukrotnie mieliśmy przyjemność występować razem w tym regionie. Chcę podkreślić, że bardzo dobrze się tutaj czujemy, jesteśmy świetnie przyjmowani, a otaczające nas piękne krajobrazy dodają nam pozytywnej energii do dalszej pracy.

              Pamiętam Wasz koncert z Przemyską Orkiestrą Kameralną.
              Alena: Owszem, to było wyjątkowe wydarzenie w naszej dotychczasowej działalności, ze względu na to że mieliśmy przyjemność na jednym koncercie wykonać aż trzy koncerty podwójne. Miało to miejsce podczas koncertu zamykającego jubileuszowy, XXV Międzynarodowy Festiwal Muzyki Akordeonowej w Przemyślu w 2018 roku. Wykonaliśmy wtedy transkrypcje koncertu na dwa klawesyny c-moll BWV1060 Jana Sebastiana Bacha oraz prawykonania dwóch utworów, które powstały specjalnie na tę okazję. Pierwszym była nowa wersja Koncertu na dwa bajany i orkiestrę – "Pamięci Tych, którzy przyczynili się do zniesienia żelaznej kurtyny” słowackiego kompozytora Petera Machajdíka. Drugim był pierwszy w zbiorach polskiej literatury koncert na duet akordeonowy i orkiestrę smyczkową autorstwa Anny Sowy.

              Grzegorz: Bardzo rzadko pojawia się możliwość wykonania aż trzech koncertów z towarzyszeniem orkiestry w czasie jednego wydarzenia. Było to spore wyzwanie ale też wyjątkowe przeżycie, które miło wspominamy.

              Duet akordeonowy to chyba rzadkość.
              Alena: To prawda, aczkolwiek w Polsce działa kilka duetów akordeonowych, niektóre działają bardziej aktywnie, inne bardziej sporadycznie. Nasza działalność artystyczna skupia się przede wszystkim na pracy w duecie. Wprawdzie oprócz tego uczestniczymy także w innych projektach jako soliści, a także współpracujemy z innymi muzykami.

              Grzegorz: Duet akordeonowy jest pod wieloma względami jednym z trudniejszych składów kameralnych. Również w ujęciu międzynarodowym jest niewiele tego rodzaju formacji, które działałyby regularnie przez wiele lat.

              Od pewnego czasu mieszkają Państwo na stałe w Warszawie.
              Grzegorz: To prawda, nasze życie skoncentrowało się wokół Warszawy w ostatnich latach. Ja od 2016 roku pracuję na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina. Od ubiegłego roku również Alena rozpoczęła pracę w szkołach muzycznych w Radomiu i Warszawie, co było decydującym impulsem do zmiany na stałe miejsca zamieszkania.
Opuściliśmy na dobre Małopolskę. Pewien sentyment pozostał, ale to właśnie w stolicy mamy szanse się dalej rozwijać i realizować swoje marzenia, co jest dla nas najważniejsze.

              Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina jest uczelnią, która ma szerokie kontakty z polskimi i zagranicznymi uczelniami. Prężnie działa w Warszawie Katedra Akordeonu i od lat jest ceniona. Chcę jeszcze zapytać o repertuar, ponieważ szczególnie w ostatnich dziesięcioleciach powstało dużo nowych kompozycji na akordeon. Pani Alena ma na swoim koncie bardzo dużo prawykonań utworów akordeonowych.
              Alena: Ostatnio miałam przyjemność wziąć udział w dużym wydarzeniu w ramach festiwalu „Warszawska Jesień” (24.09.2020), gdzie odbyły się prawykonania utworów pięciu polskich kompozytorek. Cały koncert zatytułowany był „Formy żeńskie”, a jego wykonawczyniami były również same kobiety. To był bardzo ciekawy projekt.
              Kilka utworów „prawykonywaliśmy” także w duecie. W tym roku nagraliśmy również płytę z repertuarem złożonym wyłącznie z utworów, które mieliśmy przyjemność prawykonywać zarówno w duecie, jak i w formacjach łączących duet z innymi instrumentami. Ta płyta powinna się ukazać w przyszłym roku, a znajdą się na niej utwory polskich kompozytorów, takich jak: Grzegorz Majka, Wojciech Ziemowit-Zych, jak też utwór wspomnianego już słowackiego kompozytora Petera Machajdika, pochodzącego z Ukrainy Wołodymyra Runczaka oraz łotewsko-polskiej kompozytorki Renaty Stivriny.

              Grzegorz: duoAccosphere ma równolegle kilka różnych projektów repertuarowych, złożonych zarówno z muzyki pochodzącej z dawnych epok, jak i współczesnych. Ich wybór zależny jest od miejsca w którym występujemy oraz rodzaju wydarzenia. Trudno powiedzieć, co bardziej nas interesuje. Odnajdujemy się dobrze zarówno w muzyce transkrybowanej, gdzie możemy rozwijać nowe pomysły brzmieniowe w odniesieniu do obsady duetu akordeonowego, jak i w muzyce współczesnej, współpracując także z kompozytorami. Myśle że szczególne miejsce w naszej działalności ma muzyka barokowa. W ostatnich latach sporo działaliśmy w tym kierunku, a jeden z efektów naszej pracy będzie możliwy do wysłuchania już w tym roku. Pracujemy właśnie nad wydaniem płyty z trzema koncertami Johanna Sebastiana Bacha na dwa klawesyny w naszej transkrypcji na duet akordeonowy i kwintet smyczkowy, grający na instrumentach historycznych. Jest to swego rodzaju eksperyment, w którym chcieliśmy wypróbować możliwości wynikające z połączenia naszych współczesnych akordeonów z brzmieniem instrumentów historycznych. To było niezwykle fascynujące dla nas doświadczenie. Płyta ukaże się nakładem wydawnictwa Chopin University Press.

               W porównaniu z violami czy klawesynem akordeon jest nowym instrumentem.
               Grzegorz: Tak, i dlatego też obecność akordeonu w repertuarze barokowym może być zaskakująca. Jest to również dla nas zawsze spore wyzwanie. Przy okazji nagrania płyty mieliśmy okazję współpracować ze znakomitym zespołem działającym na codzień w ramach orkiestry muzyki dawnej Capella Cracoviensis. Było to wspaniałe doświadczenie, z którego bardzo dużo się nauczyliśmy i ciekawi jesteśmy, jak ta płyta zostanie odebrana. To był jeden z najważniejszych naszych projektów w ostatnich latach.

               Wiele opracowań na duet akordeonowy robią Państwo sami, a najlepszy dowód mieliśmy podczas koncertu w Iwoniczu-Zdroju.
               Alena: Dokonując transkrypcji, staramy się zawsze jak najmniej ingerować w oryginalny zapis. Wspomniane koncerty Bacha wykonaliśmy wprost z oryginalnej, klawesynowej partytury, praktycznie nie dokonując żadnych zmian. W innych utworach bywają one często „kosmetyczne” w odniesieniu do pierwowzoru.

               Grzegorz: Często też przenosząc literaturę z innych składów, staramy się wprowadzić jakieś nowe elementy brzmieniowe, które możliwe są do wykonania na naszych instrumentach. Możliwość kształtowania dźwięków miechem, plastyczna dynamika, mnogość barw, to te atrybuty które daje nasza obsada, wzbogacając często brzmienie repertuaru pisanego przykładowo oryginalnie na dwa fortepiany. Często słyszymy opinie że nasze akordeony brzmią jak cała orkiestra. Myślę, że coś w tym jest. Lubimy także wykonywać repertuar pisany właśnie na obsady orkiestrowe. Transkrypcje tego rodzaju literatury również świetnie funkcjonują w podwójnej obsadzie akordeonowej.

               Uświadamia to słuchaczom, jak wielkie są możliwości akordeonu, które w opracowaniach pozwalają poruszać się wykonawcom w tych samych skalach.
               Alena: Tak, ale jednocześnie pozwalają wnosić coś innego.

                 Grzegorz: Sercem naszego instrumentu jest miech, który pozwala nam bardzo plastycznie kształtować dźwięk. Muszę podkreślić, że tej możliwości często zazdroszczą nam organiści, a nawet pianiści. Często słyszymy pytania, jak to się dzieje, że nasze instrumenty tak oddychają i mają tyle przestrzeni w dźwięku. To jest z pewnością dużym walorem akordeonu. Z drugiej strony są też i pewne problematyczne cechy naszych instrumentów, związane z brakiem naturalnego rezonansu w porównaniu do takich instrumentów jak klawesynem czy fortepianem. Staramy się naszą grą, sposobami artykulacyjnymi, pracą miechem odwzorować kwestie związane z wybrzmieniem dźwięku. Kosztuje nas to bardzo dużo pracy, dużo więcej niż muzyków, którzy grają na instrumentach, na które te utwory zostały skomponowane oryginalnie.

               Akordeon jest instrumentem, który dobrze brzmi w każdym pomieszczeniu, zarówno w salach koncertowych, jak i świątyniach. Mogą Państwo także podróżować z własnymi instrumentami.
               Alena: Akustyka świątyń, nawet tych dużych, bardzo służy akordeonowi, bo pozwala mu w pełni wybrzmieć. Ma to związek właśnie z brakiem naturalnego rezonansu akordeonu. Dlatego bardzo lubimy grać w pomieszczeniach w których dźwięk jest żywy, tak jak miało to miejsce w czasie dzisiejszego koncertu.

               Zostaliście dzisiaj bardzo ciepło przyjęci przez publiczność. Pomimo pandemii i faktu, że wiele osób nie ma odwagi przychodzić w miejsca, gdzie gromadzi się więcej osób i rezygnuje z udziału w koncertach. Dzisiaj było tyle osób, ile mogło przebywać w świątyni w warunkach pandemicznych.
               Grzegorz: Jesteśmy pod dużym wrażeniem zarówno frekwencji, jak i odbioru przez publiczność. Takie koncerty jak dzisiejszy sprawiają nam ogromną radość, bo po tym okresie zamknięcia, kilkumiesięcznej nieobecności na scenie, grając dla publiczności czujemy się jako spełnieni muzycy. Cieszymy się, że możemy występować i dzielić się ze słuchaczami naszymi emocjami. To był dopiero nasz czwarty koncert od marca. Licznie zgromadzona publiczność, która bardzo ciepło reagowała na nasze interpretacji, sprawiła że grało nam się znakomicie.

               Wracacie do Warszawy, czy jedziecie na kolejne koncerty?
               Grzegorz: Za dwa dni występujemy na Słowacji i na razie nie ruszamy się z regionu górskiego. Pozostajemy jeszcze jutro w tej okolicy, ale już pojutrze wystąpimy z słowackim Bardejovie.

               Wiem, że zdarzają się Wam także występy solowe, a także występujecie jako soliści z różnymi zespołami, ale jak już zostało powiedziane, skupiacie się głównie na grze w duecie. To wspaniałe, że możecie razem pracować i razem iść przez życie.
               Alena: Dla nas to także jest wyjątkowe, że rozumiemy się doskonale zarówno w życiu osobistym, jak i na scenie. Bardzo nam to ułatwia pracę. Możliwość wspólnych wyjazdów, wspólna obecności na scenie, jak też poznawanie i zwiedzanie nowych miejsc jest czymś wyjątkowym.

                 Grzegorz: Fakt, że nasze artystyczne i prywatne życie się ze sobą łączy, jest naszym najważniejszym skarbem. Mamy nadzieję, że przekłada się to również na sztukę, którą razem wykonujemy.

               Ta harmonia serc i płynącej muzyki jest niezwykła. Chcę Państwu serdecznie podziękować za cudowny koncert i pogratulować wspaniałych interpretacji zarówno solowych, jak i w duecie.
Mam nadzieję, że niedługo będziecie mieli okazję wystąpić w tych stronach.
               Grzegorz: Bardzo dziękujemy. Mamy nadzieję, że sytuacja epidemiczna nie odbierze nam przyjemności występów na scenie i dzielenia się muzyką z publicznością.

Zofia Stopińska

59. Muzyczny Festiwal w Łańcucie - Koncert Finałowy

VI KONCERT – emisja 1 listopada 2020r.

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
DAWID RUNTZ – dyrygent

W programie:
Wolfgang Amadeus Mozart – Symfonia g – moll KV 550 „Tragiczna”

DAWID RUNTZ

             Od grudnia 2017 piastuje stanowisko pierwszego dyrygenta Polskiej Opery Królewskiej w Warszawie. W 2016 roku ukończył studia dyrygenckie na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w klasie Maestro Antoniego Wita, debiutując koncertem z Orkiestrą Filharmonii Narodowej w Warszawie. Wyjątkowym artystycznym osiągnięciem było ukończenie "Riccardo Muti Italian Opera Academy” w Rawennie, prowadzonej przez światowej sławy dyrygenta Maestro Raccardo Mutiego, obecnego dyrektora Chicago Symphony Orchestra. Współpracował ze znakomitymi polskimi orkiestrami takimi jak: Sinfonia Varsovia, Filharmonia Narodowa w Warszawie, Narodowa Orkiestra Symfoniczna Polskiego Radia w Katowicach, Polska Orkiestra Radiowa. W kwietniu 2018 roku otrzymał zaproszenie i zadyrygował Boston Symphony Orchestra podczas przesłuchań na asystenta BSO, a także wystąpił podczas 22. Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena w Filharmonii Narodowej w Warszawie.
              W 2018 zdobył III nagrodę oraz nagrodę publiczności na 1st Hong Kong International Conducting Competition. W 2016 roku zdobył II nagrodę na VI Ogólnopolskim Konkursie Młodych Dyrygentów im. Witolda Lutosławskiego w Białymstoku. W 2013 roku został laureatem II nagrody I Ogólnopolskiego Konkursu Studentów Dyrygentury im. Adama Kopycińskiego we Wrocławiu oraz nagrody specjalnej.
W roku 2015 otrzymał stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego RP, a także stypendium Marszałka Województwa Pomorskiego. W latach 2008-2015 uzyskał stypendium Starosty Powiatu Wejherowskiego. Za osiągnięcia naukowe był wielokrotnym stypendystą Rektora Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Ponadto otrzymał dwukrotnie nagrodę Prezydenta Miasta Wejherowa za osiągnięcia w dziedzinie muzyki (2010, 2017), a także Nagrodę Remusa (2017) oraz Medal Róży (2018). Dawid Runtz jest laureatem Medalu Magna cum laude Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie (2018).
              W latach 2014-2017 współpracował z Teatrem Wielkim – Operą Narodową w Warszawie w charakterze dyrygenta-asystenta przy produkcjach wielu dzieł operowych.
W 2017 roku jako stypendysta Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego był asystentem Maestro Jacka Kaspszyka w Filharmonii Narodowej w Warszawie. W 2017 roku Dawid Runtz ukończył prestiżowe kursy dyrygenckie prowadzone przez Maestro Daniele Gatti z orkiestrą The Royal Concertgebouw Orchestra w Amsterdamie. W lipcu zadebiutował w Japonii podczas Pacific Music Festival w Sapporo, na zaproszenie dyrektora artystycznego festiwalu, wybitnego rosyjskiego dyrygenta Maestro Valerie’a Giergieva. W 2018 roku odbył tournée po Litwie z Orkiestrą Sinfonia Varsovia z okazji rocznicy 100-lecia odzyskania niepodległości Polski. W sierpniu wziął udział w prestiżowych kursach dyrygenckich w Tanglewood (USA) z udziałem Boston Symphony Orchestra.
              Dawid Runtz jest reprezentowany przez Stowarzyszenie im. Ludwiga van Beethovena. W listopadzie 2018 zainaugurował w Filharmonii Narodowej w Warszawie „Festiwal Krzysztofa Pendereckiego” z okazji 85. urodzin kompozytora.

Lubomirski FESTIVAL - recital Michała Francuza

24 października 2020 r. – Lubomirski FESTIVAL – dzień czwarty, ostatni

Zaplanowany na cztery dni (21-24 października 2020 r.) Festiwal im. Księcia Władysława Lubomirskiego na Zamku Kazimierzowskim pod Honorowym Patronatem Prezydenta RP Andrzeja Dudy właśnie się zakończył. Ostatnim akordem tego wydarzenia był koncert znakomitego pianisty Michała Francuza. W nastrojowej Sali Kominkowej, na pianinie, „młodszym i mniejszym bracie fortepianu”, artysta wykonał dla przemyskiej widowni następujący program:
Ignacy Jan Paderewski - Menuet op.14 nr 1
Ignacy Jan Paderewski – Krakowiak fantastyczny H-dur op. 2
Karol Szymanowski - Preludium op.1 nr 1
Fryderyk Chopin - Nokturn op.48 nr 1
Fryderyk Chopin - Nokturn H dur op.32 nr 1
Fryderyk Chopin - Sonata b moll op. 35

Michał Francuz to pianista, kameralista oraz pedagog. Naukę gry na fortepianie rozpoczął w wieku dziewięciu lat. Studiował w Akademii Muzycznej im. Ignacego Jana Paderewskiego w Poznaniu pod kierunkiem profesora Waldemara Andrzejewskiego. Od ponad dwudziestu lat prowadzi intensywną działalność artystyczną, występując z koncertami symfonicznymi, recitalami solowymi i kameralnymi. Znany jest publiczności Polski, Niemiec, Szwajcarii, Hiszpanii, Portugalii, Włoch, Danii, Francji, Holandii, Wielkiej Brytanii, Rosji, Czech, Algierii, Arabii Saudyjskiej, Indonezji i Stanów Zjednoczonych.
Pianista regularnie współpracuje m. in. z Orkiestrą Filharmonii Poznańskiej, Sinfonią Varsovią, Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii w Szczecinie, Orkiestrą Feel Harmony, Operą Bałtycką, czy Towarzystwem Muzycznym im. H. Wieniawskiego w Poznaniu.
Artysta występował na Międzynarodowym Festiwalu Sacrum non Profanum w Trzęsaczu, Międzynarodowym Festiwalu Les Folles Journes – Chopin Open w Warszawie, Poznańskiej Wiośnie Muzycznej i wielu innych. Inaugurował recitalem fortepianowym Międzynarodowy Konkurs Chopinowski w Antoninie, wielokrotnie koncertował w Dworku Chopina w Żelazowej Woli oraz w Łazienkach Królewskich w Warszawie. Wśród jego projektów koncertowych szczególnie ambitnym przedsięwzięciem było wykonanie wszystkich koncertów fortepianowych Ludwiga van Beethovena w ciągu dwóch dni.
Koncert prowadziła – podobnie jak wszystkie poprzednie – dziennikarka Zofia Stopińska.

Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
fot. Tomasz Beliński

Lubomirski FESTIVAL - recital Piotra Sałajczyka

23 października 2020 r. – Lubomirski FESTIVAL – dzień trzeci

Podczas trzeciego dnia Festiwalu im. Księcia Władysława Lubomirskiego na Zamku Kazimierzowskim rozbrzmiewała muzyka wydobywająca się z fortepianu. Instrument ten zasługuje na miano największego z pośród wszystkich tych, które są w powszechnym użyciu muzycznym. Oczywiście nie tylko ze względu na jego rozmiar i wagę to określenie przylgnęło do fortepianu, ale przede wszystkim ze względu na jego walory brzmieniowe oraz niesamowite możliwości interpretacyjne. Jeżeli dodamy do tego wszechstronność i kreatywność pianisty to powstaje znakomity duet. Tak właśnie było w piątek 23 października 2020 roku na scenie Zamku Kazimierzowskiego. Dla przemyskiej publiczności wystąpił znakomity pianista Piotr Sałajczyk. W programie koncertu znalazły się utwory: F. Lessela, K. Szymanowskiego, J. Zarębskiego, J. Kofflera.

Piotr Sałajczyk występuje jako solista oraz kameralista, jest również pedagogiem. Przez krytyków zaliczany do grona najwybitniejszych polskich wykonawców swojej generacji. Laureat nagrody fonograficznej Fryderyk oraz nagrody Orfeusz, przyznanej „za wybitne kreacje wykonawcze muzyki polskiej”.

Muzyk został nominowany do Paszportów Polityki „za wrażliwość i inteligencję, z którymi podchodzi do zapominanego na naszych estradach repertuaru”, a w kręgu jego zainteresowań pozostaje zarówno muzyka najnowsza jak i nieznana muzyka polskiego romantyzmu.

Wiele uwagi poświęca muzyce najnowszej. Ma na swoim koncie liczne prawykonania, współpracuje m.in. z Apollon Musagete Quartett, Piotrem Pławnerem, Agatą Zubel czy Kwartetem Śląskim. Prowadzi aktywne życie koncertowe (występy z Filharmonią Narodową, NOSPR, Sinfonią Iuventus, AUKSO, Sinfoniettą Cracovia, festiwale w kraju i za granicą: Warszawska Jesień, Benjing Modern Music Festival, Musica Polonica Nova, Budapesztańska Wiosna, Sommets Musicaux de Gstaad, Musque et Neige, Kwartet Śląski i jego goście, Festiwal Prawykonań NOSPR, Festiwal Pianistyki Polskiej w Słupsku). Był stypendystą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa narodowego oraz Krajowego Funduszu na Rzecz Dzieci.

Piotr Sałajczyk jest absolwentem Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach w klasie fortepianu prof. Józefa Stompla, studia uzupełniał w Mozarteum w Salzburgu pod kierunkiem prof. Pavla Gililova. Obecnie jest adiunktem w macierzystej uczelni. Jest również pianistą Sommerakademie Salzburg.

Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
fot. Tomasz Beliński

Bartosz Staniszewski: "Czuję, że muzycy są do mnie pozytywnie nastawieni"

             Drugi koncert sezonu artystycznego 2020/2021 odbył się w Filharmonii Podkarpackiej 16 października 2020 r. w wykonaniu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Bartosza Staniszewskiego – dyrygenta-rezydenta.
Pan Bartosz Staniszewski współpracuje z Filharmonią Podkarpacką od kwietnia 2019 roku i tylko przerwa z powodu pandemii spowodowała, że moje wcześniejsze plany przedstawienia tego młodego artysty także się opóźniły i mogliśmy się spotkać dopiero w dniu poprzedzającym ten koncert.

             Spotykamy się w Rzeszowie, który Pan odwiedza od czasu do czasu, ponieważ jest Pan dyrygentem - rezydentem. Ciekawa jestem, na czym polega Pana współpraca z Filharmonią Podkarpacką.
             - „Dyrygent – rezydent” jest programem, który pozwala młodym dyrygentom zaistnieć na rynku muzycznym. Po moim koncercie dyplomowym, który miał miejsce w Rzeszowie, w kwietniu 2019 roku, orkiestra Filharmonii była do mnie przychylnie nastawiona, w związku z czym dyrekcja zgodziła się przedstawić moją kandydaturę do tego projektu. W drodze konkursu wybranych zostało kilka osób, które aplikowały do różnych instytucji, w tym ja. W ten sposób Filharmonia Podkarpacka otrzymała dofinansowanie z Instytutu Muzyki i Tańca, aby móc ze mną nawiązać współpracę.
             W ramach rezydentury poprowadzę dwa koncerty, a do trzech kolejnych będę przygotowywać orkiestrę. Czas tzw. pandemii spowodował jednak kilka zmian. Wedle pierwotnego planu rezydentury odbył się tylko jeden koncert, do którego przygotowywałem orkiestrę, pracując nad II Symfonią Mahlera. Było to w październiku ubiegłego roku. Kolejne wydarzenia miały mieć miejsce w marcu, kwietniu i w czerwcu. Niestety, wszystkie zostały odwołane.
Tak więc pierwszy koncert, który poprowadzę, odbędzie się w najbliższy piątek, a kolejny tydzień później. Zagramy wtedy „Bajkę” Moniuszki i V Symfonię Beethovena, a nagranie będzie retransmitowane do rzeszowskich szkół. Po tych dwóch projektach pozostaną mi już tylko asystowania, a więc moja praca będzie polegała na przygotowaniu orkiestry do koncertu, który poprowadzi inny dyrygent. Jest to dla mnie szczególnie wartościowe, gdyż będę mógł pracować z uznanymi dyrygentami, czerpać z ich doświadczenia, a przede wszystkim obserwować ich pracę podczas prób z orkiestrą.

             Kiedy postanowił Pan zostać dyrygentem?
              -Trudno tu wskazać konkretną datę, bo od szkoły podstawowej przez dwanaście lat uczyłem się grać na skrzypcach. Wydaje mi się, że w drugiej klasie licealnej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej zacząłem interesować się dyrygenturą - oglądałem i słuchałem bardzo dużo rozmaitych nagrań, chodziłem też na wiele koncertów. W czasie wakacji wziąłem udział w kursie dyrygenckim w ramach Letniej Akademii Muzycznej. To jeszcze bardziej zwiększyło moje zainteresowanie tym kierunkiem. W maturalnej klasie właściwie byłem już pewien, że chcę zostać dyrygentem.

              Umiejętność gry na instrumencie smyczkowym chyba najbardziej się przydaje studentom dyrygentury i dyrygentom.
              - Jak najbardziej, bo trzon orkiestry stanowią właśnie instrumenty smyczkowe, choć sprawność w grze na fortepianie także jest ważna - przydaje się chociażby w rozczytywaniu partytur.

              Studiował Pan w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie dyrygentury prof. Jacka Rafała Delekty.
              - Z ogromnym sentymentem wspominam ten czas. Przez te pięć intensywnych lat bardzo wiele się nauczyłem i nie mam tu na myśli tylko dyrygowania. Studia te były rozwijające muzycznie w sensie ogólnym - znacznie poszerzyły wiedzę i zainteresowania.
              Cieszę się, że trafiłem do klasy prof. Delekty. Uważam, że to świetny pedagog. Przy pracy nad danym utworem wiele podpowiada swoim studentom, ale nigdy nie narzuca konkretnej interpretacji. Obserwując nas, próbował zrozumieć, w jaki sposób chcemy zinterpretować utwór i pomagał nam w osiągnięciu tych zamierzeń. Można powiedzieć, że przekazał nam „narzędzia” - niezbędne w naszym dyrygenckim warsztacie.

              Miał Pan okazję podczas studiów pracować z orkiestrami czy też lekcje dyrygowania odbywały się przy dwóch fortepianach?
              - Niestety, zajęcia polegały na tym, że mieliśmy do dyspozycji dwóch pianistów, grających na dwóch fortepianach. O ile same początki nauki dyrygowania, a co za tym idzie podstawowe kwestie techniczne nie wymagają tak złożonego „organizmu” jak orkiestra, to jednak przy zaawansowanym etapie nauki nie można porównywać pracy przy fortepianach do pracy z orkiestrą. Kiedy tylko nadarzała się okazja, brałem udział w kursach z orkiestrą. Miałem szczęście uczestniczyć wielokrotnie w warsztatach prowadzonych przez prof. Delektę - Międzynarodowych Kursach Dyrygenckich - podczas których pracowałem z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej. Nie był to jedyny mój kontakt z orkiestrą podczas studiów. Regularnie organizowałem koncerty ze swoim zespołem.

              Wspomniana współpraca z Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej zaowocowała koncertem inaugurującym cykl „Jeszcze Polska Muzyka” w Europejskim Centrum Muzyki w Lusławicach.
              - Koncert w Lusławicach był dla mnie największym przeżyciem dyrygenckim w 2017 roku. Mogłem poprowadzić znakomitą orkiestrę w pięknej, doskonałej akustycznie sali wypełnionej publicznością. Był to jednocześnie koncert w ramach mojego dyplomu licencjackiego.

              Jest Pan współzałożycielem i dyrygentem Krakowskiej Orkiestry „Ardente” oraz współpracował Pan z Orkiestrą „Corda Cracovia”.
              - Z Orkiestrą „Corda Cracovia” koncertowałem tylko raz - w lipcu 2018 roku dyrygowałem koncertem inaugurującym 11. edycję cyklu „Wawel o zmierzchu”. Było to dla mnie niesamowite doświadczenie, nie tylko ze względu na wspaniały zespół i wyjątkowy program koncertu, ale chociażby z faktu, że występowaliśmy na przepięknie oświetlonym dziedzińcu arkadowym przed publicznością liczącą aż 1100 osób.
              Jak chodzi o Orkiestrę „Ardente” - została powołana w 2015 roku, kiedy byłem na pierwszym roku studiów. Wraz z przyjaciółmi ze szkoły muzycznej pomyśleliśmy, że miło byłoby raz na jakiś czas spotkać się i zagrać wspólnie koncert. Wielu z nas po ukończeniu liceum muzycznego wyjechało na studia do różnych ośrodków muzycznych w kraju i za granicą. Siłą rzeczy kontakt między nami stał się ograniczony.
              Pomysłowi stworzenia orkiestry sprzyjał też fakt, że w czasach licealnych bardzo lubiliśmy razem koncertować, przez co tworzyliśmy zgrany zespół. Wszyscy przyjęli pomysł z ogromnym entuzjazmem i jako „Ardente” zagraliśmy pierwszy koncert w czerwcu 2015 roku. Od tamtej pory występowaliśmy kilkanaście razy, a dotychczasowym szczytem naszych działań było tygodniowe tournée po północnej Francji, podczas którego graliśmy koncerty m. in. w Beauvais, Amiens i Paryżu.

              Nadal udaje się Wam kontynuować te spotkania i organizować koncerty?
              - Niestety, ze względu na inne moje obowiązki związane nie tylko z Rzeszowem, musiałem zawiesić organizowanie koncertów. Jestem jednak pewien, że w niedalekiej przyszłości orkiestra doczeka się reaktywacji.

              Ma Pan także doświadczenia operowe.
              - Nie było tych doświadczeń zbyt wiele. Poprowadziłem kilka spektakli na podstawie opery „Straszny dwór” Stanisława Moniuszki.

              Bliższe są Panu koncerty symfoniczne.
              - Myślę, że jest to związane przede wszystkim z możliwościami - więcej jest koncertów, bo o wiele łatwiej jest zorganizować koncert niż spektakl operowy, którego przygotowanie wymaga dużego zespołu wykonawczego (soliści, chór, balet, orkiestra), ogromnego nakładu pracy i odpowiednich środków finansowych.
Poza tym studia dyrygenckie kładły nacisk głównie na symfonikę, w związku z czym tej dziedzinie poświęciłem więcej uwagi.

              Dyrygował Pan także własną kompozycją.
              - Owszem, ale musimy powrócić do ostatniego roku nauki w Liceum Muzycznym. Dyrygentem naszej orkiestry był prof. Marceli Kolaska, który bardzo często pozwalał mi stawać przed orkiestrą i dyrygować. Zaowocowało to tym, że podczas jednego ze szkolnych tournée miałem możliwość poprowadzenia całego koncertu. Po pewnym czasie ośmieliłem się pokazać profesorowi pierwszą część mojej Symfonii. Ta kompozycja przypadła mu do gustu, dlatego też przekonał dyrekcję szkoły, aby została ona wykonana podczas koncertu „końcoworocznego”, który odbył się w Filharmonii Krakowskiej. W czerwcu 2014 roku miałem więc możliwość dyrygowania prawykonaniem autorskiej symfonii.

              Takie wydarzenie powinno Pana zmobilizować do komponowania kolejnych części Symfonii i innych utworów.
              - Niedługo potem rozpocząłem studia, przez co większość czasu poświęcałem dyrygenturze. Niemniej jednak napisałem kilka niewielkich utworów. Symfonii do tej pory nie dokończyłem, mimo, że minęło już kilka lat. Póki co skomponowane zostały trzy części. Pozostał jeszcze finał.

              Może jednak kiedyś będzie Pan poświęcał więcej czasu na komponowanie.
              - Być może, ale w dalszym ciągu komponowanie traktuję wyłącznie jako hobby. Postanowiłem poważnie traktować dyrygenturę i rozwijać się głównie w tym kierunku.

              Jak długo będzie Pan współpracował z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej w ramach programu „Dyrygent – rezydent”?
              - Moja współpraca z rzeszowską orkiestrą dobiega już końca, bo zakończy się w listopadzie. Jak już wspomniałem, mam jeszcze w przyszłym tygodniu dyrygować koncertem, który zostanie nagrany, a następnie w planie są jeszcze trzy asystowania. Gdyby nie zmiana planów spowodowana tzw. pandemią, moja współpraca zakończyłaby się w czerwcu. Wszystko przesunęło się o pół roku.

              Co Pan robił w czasie tej przerwy?
              - Starałem się jakąś część każdego dnia poświęcać muzyce. Nie będę ukrywać, że ciężko było znaleźć do tego motywację. Czytałem dużo książek, słuchałem muzyki, uczyłem się nowych partytur. Poza tym zajmowałem się też rzeczami zupełnie niezwiązanymi z muzyką. Miałem to szczęście, że w przeciwieństwie do wielu moich kolegów i koleżanek-muzyków nie zostałem uwięziony w domu, tylko pracując jako kierowca podróżowałem przez cały ten okres po zachodniej Europie.

              Powrócił Pan do współpracy z Filharmonią Podkarpacką i mam nadzieję, że po jej zakończeniu pozostaną dobre wspomnienia i dobre kontakty.
              - Również mam taką nadzieję. Przyznam, że dobrze pracuje mi się z orkiestrą. Czuję też, że muzycy są do mnie pozytywnie nastawieni. Nikt nie wie, co będzie dalej, ale na pewno w celu dalszego rozwoju będę aplikować na rozmaite konkursy dyrygenckie. Udział w nich jest jedną z niewielu dróg wypromowania swojej osoby. Myślę także o rozwijaniu własnej orkiestry. W czasie studiów był to element, który dawał mi możliwość regularnej pracy z zespołem.

              Dużo Pan podróżuje, ale miejscem, do którego Pan zawsze wraca, jest Kraków.
              - Bardzo lubię podróżować i lubię też wracać do Krakowa. To jest moje rodzinne miasto, w którym zawsze dobrze się czuję.

              Poprowadzi Pan drugi w tym sezonie koncert Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej. Czekałam na niego z niecierpliwością, bo w programie zostały zaplanowane wyłącznie dzieła polskich kompozytorów, ale nastąpiła zmiana w programie, ponieważ nie mogła przyjechać solistka Olga Zado.
              - Podczas wczorajszej próby otrzymaliśmy informację, że solistka nie przyleci do nas z Niemiec. Musieliśmy z panią dyrektor i panem koncertmistrzem szybko ustalić co wykonamy zamiast I Koncertu fortepianowego Ludomira Różyckiego. Stanęło na VII Symfonii Ludwiga van Beethovena, którą Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej ma w repertuarze, a którą ja także kilka lat temu przygotowywałem.

              Ta nagła zmiana jest dla Pana dużym wyzwaniem.
              - Było to dla mnie zaskoczenie, tym bardziej, że poświęciliśmy już sporo czasu pracując nad koncertem fortepianowym. Z kolei do partytury VII Symfonii Beethovena nie zaglądałem co najmniej trzy lata. Pracując z orkiestrą, mam oczywiście większy komfort, kiedy sięgam po partyturę, którą wcześniej sobie na swój własny sposób opracuję. Wczoraj natomiast otrzymałem nuty z biblioteki i już po pięciu minutach trzeba było rozpocząć próbę. Na szczęście kilka lat wcześniej miałem tę symfonię na tyle dobrze przygotowaną, że wczorajsza praca nad utworem nie była problemem. Próba była owocna.

              Symfonie Ludwiga van Beethovena znane są większości melomanów doskonale, większość zna także Chaconne per archi Krzysztofa Pendereckiego, ale z pewnością większość nigdy nie słyszała Uwertury do opery „Ruiny Babilonu” Karola Kurpińskiego.
               - To bardzo interesujące zestawienie, ponieważ zarówno Uwertura Kurpińskiego, jak i VII Symfonia Beethovena zostały ukończone w 1812 roku. Słuchacze będą mieli pewien obraz tego, jakie kompozycje miały premierę w Warszawie, a jakie w tym samym czasie w Wiedniu.
              Większości melomanów Kurpiński kojarzy się głównie z Koncertem klarnetowym - rzeczywiście mało kto zna Uwerturę do zaginionej opery „Ruiny Babilonu”. Uważam, że to jedna z lepszych kompozycji tego kompozytora. Utwór bardzo żywiołowy, energiczny, o klasycznej budowie i instrumentacji. Słyszalny jest tu wpływ twórczości Haydna i Mozarta. Z kolei drugi temat uwertury - lekki i psotliwy w mojej ocenie - śmiało można by było przypisać Rossiniemu.

               Koncert odbędzie się 16 października i Chaconne per archi Krzysztofa Pendereckiego będzie hołdem oddanym papieżowi-Polakowi Janowi Pawłowi II.
               - Tak. Chaconne powstała w 2005 roku, jako ostatnia skomponowana część „Polskiego Requiem”. Założeniem kompozytora było poświęcenie tego wielkiego dzieła ludziom i wydarzeniom związanym z polską historią. Poszczególne części przypisane są m. in. wydarzeniom w grudniu 1970 roku, kard. Stefanowi Wyszyńskiemu, św. Maksymilianowi Kolbe, Powstańcom Warszawskim czy ofiarom zbrodni katyńskiej. Chaconne, skomponowana po śmierci papieża, dopełniła dzieło, powstające na przestrzeni aż 25 lat.

               Mam nadzieję, że będzie jeszcze w najbliższych tygodniach okazja do spotkania w Rzeszowie, a w niedalekiej przyszłości znowu zobaczymy Pana u nas na podium dyrygenckim. Bardzo dziękuję za miła rozmowę.
               - Ja również mam taką nadzieję i bardzo dziękuję.

               Rozmowa z Panem Bartoszem Staniszewskim została utrwalona przed koncertem. Podzielę się jeszcze wrażeniami z koncertu, który odbył się 16 października 2020 roku.
Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej złożyła hołd Janowi Pawłowi II wykonaniem poświęconej jego pamięci Chaconne per archi, ostatniego skomponowanego ogniwa Polskiego Requiem Krzysztofa Pendereckiego. Niezwykle nastrojowo, szlachetnie i klarownie zabrzmiało to dzieło, nawiązujące do barokowej formy i jednocześnie przepełnione romantycznymi emocjami. Środkowe ogniwo koncertu stanowiła Uwertura do nie zachowanej opery Ruiny Babilonu Karola Kurpińskiego. To przepiękne dzieło, nawiązuje do stylu klasyków wiedeńskich, świadczy najlepiej, że Kurpiński był znakomitym kompozytorem. Uwertura ta bodaj po raz pierwszy zabrzmiała w sali Filharmonii Podkarpackiej, a żywiołowe, barwne wykonanie spotkało się z gorącym przyjęciem publiczności.
               Wieczór zakończyła VII Symfonia A-dur op. 92 Ludwiga van Beethovena, uznawana za jedno z najpogodniejszych jego dzieł. Wykonanie tej Symfonii nie było łatwym zadaniem dla Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej, bo trzeba jeszcze dodać, że zgodnie z pandemicznymi wymogami zespół orkiestrowy został zmniejszony, a muzycy grający na instrumentach smyczkowych siedzieli przy oddzielnych pulpitach. Wielkie skupienie zespołu i niezwykła precyzja dbającego o każdy szczegół dyrygenta Bartosza Staniszewskiego (absolwenta Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie prof. Jacka Rafała Delekty), sprawiły, że Siódma Beethovena zabrzmiała nadzwyczaj pięknie, a publiczność długo i gorąco oklaskiwała wykonawców.

Zofia Stopińska

Filharmonia Podkarpacka - Oratorium "Szukam Was"

29 X 2020 r., czwartek, godz.19:00
KONCERT REALIZOWANY W RAMACH PROJEKTU "OPUS: NIEPODLEGŁA"

Oratorium "Szukam Was"

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
PERŁA BAND
SEBASTIAN PERŁOWSKI - dyrygent

SOLIŚCI:
KAROLINA LESZKO
KATARZYNA MOŚ
MARCIN JAJKIEWICZ
MATEUSZ ZIÓŁKO

Bartosz Tomaszek / Sebastian Perłowski - muzyka
Michał Zabłocki - słowa
Testament Jana Pawła II czyta Borys Grzegorz Roman

Oratorium “Szukam Was”, z muzyką Bartosza Tomaszka oraz Sebastiana Perłowskiego, to unikatowe dzieło z udziałem solistów, trio jazzowego oraz orkiestry symfonicznej. Dzieło oparte jest na tekście krakowski ego poety - Michała Zabłockiego, napisanym na podstawie testamentu Św. Jana Pawła II - w czwartą rocznicę Jego śmierci. Przypominając testament Jana Pawła II, nie można zapomnieć słów: „... przyjmuję teraz tę śmierć dla zbawienia ludzi, dla ocalenia rodziny ludzkiej, a w niej wszystkich narodów i ludów (wśród nich serce w szczególny sposób się zwraca do mojej ziemskiej Ojczyzny), dla osób, które szczególnie mi powierzył – dla sprawy Kościoła, dla chwały Boga Samego”. Te słowa zapowiadają wielkie duchowe i artystyczne doznania przywołujące myśli Największego Polaka ostatniego stulecia.

 

Lubomirski FESTIVAL - Inauguracja - Wieczór pieśni

21 października 2020 r. – Lubomirski FESTIVAL – dzień pierwszy
Festiwal im. Księcia Władysława Lubomirskiego jest otwartym wydarzeniem muzycznym na cześć mecenasa kultury, który przyczynił się do sukcesu Rubinsteina, Szymanowskiego, Karłowicza, Szeluto, Różyckiego czy Fitelberga. W dzisiejszych czasach wiemy jak ważna jest pomoc Mecenatu Państwa, Sponsoringu czy Mecenatu prywatnego, toteż dzięki cyklom otwartych wydarzeń artystycznych można zaprezentować niezwykłe postacie, stojące za niezwykłymi Artystami i ich dziełami, szczególnie te, których zasługi ze względu na Arystokratyczne pochodzenie zostały wymazane z kart historii w dobie komunizmu.

Cykl otwartych dla publiczności koncertów, recitali, wystaw wykonywanych przez wybitnych artystów, w muzycznej części programowej poświęcona jest polskim kompozytorom z rodzin arystokratycznych: Lubomirskim, Radziwiłłom, Poniatowskim, ale również ich protegowanym jak Franciszek Lessel, Karol Lipiński czy właśnie twórcom Młodej Polski, objętych opieką przez Patrona Festiwalu. Dzięki Festiwalowi poznajemy ich dokonania, jak również tych, którzy je umożliwili.

Lubomirski FESTIVAL zaplanowany został na cztery dni, od 21 do 24 października. Pierwszego dnia dla przemyskiej publiczności wystąpili: Grzegorz Biegas (fortepian) oraz Viktor Yankovskyi (baryton). Program wieczoru przedstawiał się następująco: M. Karłowicz – Pamiętam ciche, jasne, złote dnie, M. Karłowicz – Nie płacz nade mną, M. Karłowicz – Smutną jest dusza moja, S. Moniuszko – Kozak, S. Moniuszko – Dwie zorze, K. Szymanowski – O zwiedzionym żołnierzu, K. Szymanowski – Do dziewczyny, K. Szymanowski – Wyszywała raz Hanka, J. Stepowyj – Степ (Step), D. Siczyński – І золотої й дорогої (I złotej, i drogiej), Ukraińska pieśń ludowa – Чорнії брали карії очі (Czarne brwi, piwne oczy), M. Lysenko – Сонце низенько, вечір близенько (Słońce nisiutko, wieczór blisiutko).
Koncert prowadziła dziennikarka Zofia Stopińska.

Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
fot. Tomasz Beliński

Lubomirski FESTIVAL - Koncert Kwartetu Śląskiego

22 października 2020 r. – Lubomirski FESTIVAL – dzień drugi
Podczas drugiego dnia Festiwalu im. Księcia Władysława Lubomirskiego królowały instrumenty smyczkowe. Na scenie Zamku Kazimierzowskiego wystąpił Kwartet Śląski, jeden z najwybitniejszych zespołów smyczkowych nie tylko w naszym kraju.

Kwartet Śląski istnieje nieprzerwanie od 1978 roku. Swoje umiejętności muzycy tej formacji doskonalili na kursach mistrzowskich prowadzonych przez artystów takich kwartetów jak LaSalle, Amadeus, Juiliard, Smetana czy Berg. Repertuar Kwartetu Śląskiego to ponad 400 utworów kameralnych, z czego około 300 to literatura XX i XXI wieku. Śląscy kameraliści dokonali ponad 100 prawykonań kwartetów smyczkowych kompozytorów polskich i obcych, z czego znaczna część jest im dedykowana.

W historycznych pomieszczeniach jednego z najstarszych obiektów naszego miasta Kwartet Śląski wystąpił w składzie: Krzysztof Lasoń - skrzypce I, Arkadiusz Kubica - skrzypce II, Łukasz Syrnicki – altówka, Piotr Janosik – wiolonczela.
Kwartet Śląski wystąpił ze specjalnym programem „Silesian Misterioso” – w hołdzie Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II.

Program koncertu:
Henryk Mikołaj Górecki, III Kwartet smyczkowy „...pieśni śpiewają”, cz. II Largo cantabile,
Aleksander Lasoń, I Kwartet smyczkowy, cz. III Molto tranquillo e affettuoso,
Eugeniusz Knapik, I Kwartet smyczkowy, cz. II Pieśń.
Arvo Pärt, Psalmon
Andrzej Krzanowski, Salve Regina (oprac. na kwartet smyczkowy – Grażyna Krzanowska),
Aleksander Lasoń, V Kwartet smyczkowy „Siedem i pół kwartetu”, cz. IV Dla aniołów,
Henryk Mikołaj Górecki, III Kwartet smyczkowy „...pieśni śpiewają”, cz. IV Deciso – espressivo.

Koncert prowadziła – podobnie jak pierwszego festiwalowego dnia - dziennikarka Zofia Stopińska.

Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
fot. Tomasz Beliński

„Rzeszowska Jesień Muzyczna – Koncerty nadzwyczajne”

24 października, Kościół oo. Dominikanów pw. św. Jacka, ul. Dominikańska 15, godz. 19.00

Orkiestra kameralna Extra Sounds Ensemble prowadzona przez Alicję Śmietanę, w programie utwory specjalny udział solistki – Hanny Hipp. – koncert nadzwyczajny z okazji konsekracji Kościoła oo. Dominikanów.

Transmisja online: 28 października 2020, godz. 18.00

 

25 października, Kościół oo. Dominikanów pw. św. Jacka, ul. Dominikańska 15, godz. 14.30

Sekstet smyczkowy: Anna Maria Staśkiewicz (skrzypce), Maria Sławek (skrzypce), Katarzyna Budnik (altówka), Artur Rozmysłowicz (altówka), Kamil Walasek (wiolonczela), Marcin Zdunik (wiolonczela)

Transmisja online: 29 października 2020, godz. 18.00

JESIENNA Stanisława Celińska z zespołem pod kierownictwem Macieja Muraszko

V KONCERT – emisja 25 października 2020r.
STANISŁAWA CELIŃSKA z zespołem

STANISŁAWA CELIŃSKA - śpiew
MACIEJ MURASZKO - perkusja, kierownik muzyczny, kompozytor
WOJCIECH OLSZEWSKI - fortepian
JANUSZ MURASZKO - akordeon
ROBERT KORDYLEWSKI - gitara
KRZYSZTOF SMELA - bas
PAWEŁ PEŁCZYŃSKI - saksofon
JULKA MURASZKO - skrzypce
SERGIUSZ SUPRON – akustyk

W programie:
1. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Liczy się moment
2. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Jesienna zaduma
3. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Gdzie jesteś dziewczyno
4. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Nie jest za późno
5. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Niech minie złość
6. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Czekolada
7. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Weź psa
8. sł. Stanisława Celińska, muz. Maciej Muraszko - Życie jest ważne

Stanisława Celińska jest znakomitą i wszechstronną aktorką uwielbianą przez publiczność. Ale jest również znaną i bardzo lubianą piosenkarką. Jej wspaniałe interpretacje, spotkania
z widownią, jej empatia i charyzma przyciągają różne pokolenia. I nie bez powodu - na jej płytach i na koncertach każdy znajdzie coś dla siebie.

„Jesienna...” - to niezwykły koncert, bardzo osobisty i przesycony miłością, pragnieniami oraz tęsknotami. Stanisława Celińska podjęła się niełatwego zadania - na prośbę swoich fanów, z którymi spotykała się po koncertach i wsłuchiwała w ich życiowe historie, zarówno radosne i te smutne, Artystka zdecydowała się napisać teksty skierowane właśnie do tych wszystkich, którzy szukają ukojenia, spokoju, wsparcia. Słowa wspaniale otulił w nuty kompozytor, aranżer i producent Maciej Muraszko, sięgając po instrumenty, które potrafią zawładnąć wyobraźnią słuchacza m.in. skrzypce, flet, akordeon czy mandolinę. Duet Stanisława Celińska i Maciej Muraszko to od wielu lat gwarancja jedynego, niepowtarzalnego klimatu oraz niezapomnianych chwil.
„Jesienna...” to antidotum na smutek, odizolowanie, złe samopoczucie, pochmurny poranek. Przede wszystkim to przyjaciel, w którego warto się wsłuchać Zarówno koncert, jak i płyta „Jesienna...” to doskonałe lekarstwo na współczesne rozterki.

***

Jako piosenkarka - Stanisława Celińska zadebiutował na VII KFPP Opole 1969. Za utwór „Ptakom podobni” przyznano jej wyróżnienie oraz nagrodę za debiut. Była również wielokrotnie uczestniczką Przeglądu Piosenki Aktorskiej, na których wzbudzała zawsze zachwyt, dzięki mocnemu głosowi, wyrazistej osobowości i umiejętnościom interpretacyjnym. Do klasyki przeszedł jej krótki, ale bardzo efektowny występ z piosenką „Uśmiechnij się! Jutro będzie lepiej!” w 1994 r.
Kolejny rozdział wielkich sukcesów muzycznych rozpoczął się od rewelacyjnego wykonania przez Stanisławę Celińską „Atramentowej Rumby” podczas Koncertu Premier 46. Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej Opole 2009, kiedy to okrzyknięto ją polską Cesarią Evorą, ponieważ - tak jak kiedyś Cesaria - potrafi zaczarować publiczność swoim niebanalnym charakterystycznym głosem. Od tego momentu rozpoczęła się również współpraca Stanisławy Celińskiej z kompozytorem Maciejem Muraszko, z którym stworzyli nietuzinkowy artystyczny duet.
W maju 2015 r. ukazał się album „Atramentowa...”, który bardzo szybko osiągnął status podwójnej platyny i otrzymał tytuł Bestselleru Empiku 2015. Cztery miesiące później wydano album „Suplemet. Atramentowa...”, który był kontynuacją i dopełnieniem poprzedniego. Osiągnął status złotej płyty.
Kolejny album „Świątecznie...” z 2016 r. szybko zyskał status złotej płyty. Rok później reedycja świątecznej płyty została wzbogacona o 3 nowe utwory.
Sukces płyt zdopingował artystów do kolejnych muzycznych poszukiwań. W maju 2018 r. odbyła się premiera kolejnej płyty zatytułowanej „Malinowa”, która w październiku tego samego roku zdobyła status złotej płyty, a w marcu 2019 Fryderyka w kategorii „Album Roku Muzyka Poetycka”. W czerwcu podczas 56 Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu Artystce wręczono na scenie platynową płytę „Malinowej...”.
W czerwcu 2019 r. Stanisława Celińska wzięła udział w koncercie z okazji 40 rocznicy pielgrzymki Jana Pawła do Polski i wykonała „Inwokację” Adama Mickiewicza do fenomenalnej muzyki Macieja Muraszko.
W maju 2020 r. ukazał się najnowszy, bardzo ważny album z tekstami Stanisławy Celińskiej i muzyką Macieja Muraszko – „Jesienna...”. I właśnie tę kolejną bardzo ciekawą odsłonę muzycznych dokonań tego niezwykłego duetu można usłyszeć na koncertach.
6 września 2020 r. Stanisława Celińska wraz z zespołem pod kierownictwem Macieja Muraszko otrzymała Nagrodę Publiczności im. Karola Musioła podczas Koncertu Premier
57 Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu za utwór :Niech minie złość” z najnowszej płyty.

Subskrybuj to źródło RSS