relacje

Inauguracja Przemyskiego Festiwalu Sztuki Wokalnej im. Franciszka Mireckiego

      Przemyśl, sala widowiskowa Centrum Kultury i Sztuki Zamek, w której w dniach 26 - 27 listopada 2022r odbywa się pierwsza edycja Przemyskiego Festiwalu Sztuki Wokalnej im. Franciszka Mireckiego.
Organizatorem Festiwalu jest Małopolska Fundacja Kultury i Sztuki, Agencja Artystyczna "Kameny" i Przemyskie Centrum Kultury i Sztuki Zamek.
Festiwal otrzymał wsparcie finansowe ze strony Ministerstwa Kultury I Dziedzictwa Narodowego oraz Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca.

Program pierwszego wieczoru wypełniały najpiękniejsze arie i duety z oper Wolfganga Amadeusza Mozarta, Giuseppe Verdiego, Giacomo Pucciniego, George'a Bizeta,Charlesa Gounoda i Gaetano Donizettiego.
Solistami sobotniego koncertu byli Ewa Tracz - sopran i Andrzej Lampert - tenor.
Artystom towarzyszył zespół Orkiestry Filharmonii Lwowskiej pod batutą Sebastiana Perłowskiego, w wykonaniu ktorego usłyszeliśmy Uwerturę do "Wesela Figara" Wolfganga Amadeusza Mozarta oraz piękne Intermezzo z opery "Cavalleria Rusticana" Pietro Mascagniego.

      Kilka zdań o wykonawcach:
      Pani Ewa Tracz jest absolwentką Akadeii Muzycznej w Katowicach w klasie śpiewu solowego prof. Ewy Biegas. Jest też absolwentką Accademii Teatro alla Scala w Mediolanie. Jest laureatką wielu konkursów wokalnych w tym I nagrody w XV Międzynarodowym Konkursie Wokalnym im. Ady Sari w Nowym Sączu.
Występowała na scenach Opery Śląskiej, tu odbył się jej debiut tytułową rolą w operze "Siostra Angelika" Giacomo Pucciniego , Opery Wrocławskiej, mediolańskiej La Scali, w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pani Ewa Tracz wystąpiła również na scenie Opery Lwowskiej oraz Narodowej Opery Ukraińskiej w Kijowie.
Aktualnie jest adiunktem, doktorem sztuki na Wydziale Wokalno - Aktorskim Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach.
W Przemyślu zachwyciła nas wspaniałym sopranem zarówno w wykonywanych ariach jak i duetach.

 Zamek Ewa Tracz i Andrzej Lampert                                                                            Ewa Tracz - sopran i Andrzej Lampert - tenor, fot. Piotr Pruchnicki

      Pan Andrzej Lampert jest absolwentem Wydziału Wokalno - Aktorskiego Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie Janusza Borowicza oraz Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej w Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie prof. Renaty Danel.
Jest laureatem licznych konkursów wokalnych m.in. XV Międzynarodowego Konkursu im. Ady Sari w Nowym Sączu. W latach 2013 i 2014 wystąpił w Presträgenkonzert w ramach Salzbuurger Festspiele . To zawsze 10 wykonawców wybranych przez Sommerakademie Mozarteum w Salzburgu spośród ponad 1000 śpiewaków z całego świata.
Pan Andrzej debiutował na scenie Opery Śląskiej w 2010 roku partią Alfreda w spektaklu "Trawiaty" w reżyserii Wiesława Ochmana. Był solistą Opery Krakowskiej. Aktualnie powrócił na scenę Opery Śląskiej.
Posiada bardzo bogaty zestaw partii tenorowych w dziełach Mozarta, Verdiego, Pucciniego, Gounoda. Śpiewa zarówno w kraju jak i poza jego granicami.
Andrzej Lampert ma także w repertuarze wspaniały zestaw pieśni kompozytorów polskich jak i dzieła oratoryjne. W 2014 śpiewał w Wiedniu i Salzburgu partię Ewangelisty w Pasji według św. Mateusza Jana Sebastiana Bacha pod dyrekcją Conrada Artüller. Ma na koncie wiele nagrań, w tym m.in. jedyne nagranie Opery "Paria" Stanisława Moniuszki.
Pan Andrzej jest obdarzony tenorem lirycznym wyjątkowej urody, o ciepłej szlachetnej barwie I wielkim bogactwie brzmieniowym. Gorącymi brawami docenili to przemyscy melomani po każdorazowym występie solisty.
Wokalistom towarzyszył odmłodzony skład Orkiestry Filharmonii Lwowskiej pod batutą Sebastiana Perłowskiego.

Zamek Andrzej Lampert

        Andrzej Lampert  - tenor z towarzyszeniem Orkiestra Filharmonii Lwowskiej na scenie Zamku Kazimierzowskiego w Przemyślu, fot. Piotr Pruchnicki

      Sebastian Perłowski ukończył z wyróżnieniem Wydział Dyrygentury Symfoniczno - Operowej w klasie prof. Jana Wincentego Hawela oraz kompozycji u adta. Dariusza Janusa w Instytucie Jazzu w Akademii Muzycznej w Katowicach. Jest laureatem Międzynarodowych konkursów dyrygenckich w Atenach,Cordobie, Lizbonie, Bukareszcie, Hong Kongu.
Pan Sebastian jest nie tylko dyrygentem ale również wspaniałym aranżerem i kompozytorem. Współpracuje z wieloma orkiestrami w kraju i na świecie, takimi jak: Sinfonia Varsowia, NOSPR, HK Philharmonic, Metropolitan de Lisboa, orkiestra w Bukareszcie i Hong Kongu oraz z światowej sławy solistami m.in. Juliusza Berger czy Jose Curą.
Na swoim koncie ma nagrania dla wytwórni ECM, Warner Clasics, DUX, czy Kameny.
Na codzień jest dyrektorem artystycznym agencji Kameny oraz wykładowcą kompozycji na Akademi Muzycznej w Katowicach.
Sobotni wieczór na Zamku Kazimierzowskim w Przemyślu zakończył się długotrwałą owacją publiczności na stojąco. Mimo zmęczenia / blisko dwugodzinny koncert bez przerwy/, artyści na bis wykonali piękny romantyczny duet z "Cyganerii " Giacomo Pucciniego.

Tadeusz Stopiński

Zamek Ewa Tracz i Andrzej Lampert oraz Sebastian Perłowski

               Ewa Tracz - sopran, Andrzej Lampert - tenor i Orkiestra Filharmonii Lwowskiej pod batutą Sebastiana Perłowskiego, fot. Piotr Pruchnicki

Piotr Pławner w roli dyrygenta i solisty

25 listopada 2022r, Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Dziś wraz z Orkiestrą Symfoniczną Filharmonii wystąpił w podwójnej roli dyrygenta i solisty jeden z najwybitniejszych skrzypków swego pokolenia - Piotr Pławner.

W programie usłyszeliśmy kolejno:
- Uwerturę "Coriolan" op.62 Ludwiga van Beethovena,
- Koncert skrzypcowy D - dur KV 218 Wolfganga Amadeusa Mozarta,
a po przerwie IV Symfonię e - moll op.98 Johannesa Brahmsa.

Filharmonia Piotr Pławner Mozart dyrygent 800      Piotr Pławner w roli dyrygenta i solisty w Koncercie skrzypcowym D-dur KV 218 Wolfganga Amadeusa Mozarta, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

Główny bohater wieczoru Piotr Pławner jest absolwentem Akademii Muzycznej w Łodzi w klasie prof. Zenona Płoszaja, dalszą edukację kontynuował w mistrzowskiej klasie skrzypiec Igora Ozima Brnie w Szwajcarii. Jest laureatem licznych międzynarodowych konkursów skrzypcowych m.in.Młodych Skrzypków w Lublinie/1990/ w Bayreuth. Zdobywcą I Nagrody na X Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu i kolejno I nagrody na Konkursach ARD w Monachium. Jest zdobywcą dwóch statuetek "Fryderyka " w 2005 za płytę z Koncertem Ernesta Chaussona, w 2009 za nagrania utworów Szymanowskiego i Pawła Kochańskiego, nagranie wspólnie z pianistą Wojciechem Świtały oraz w 2020 roku za płytę z koncertami skrzypcowymi Emila Młynarskiego.
Piotr Pławner koncertuje w kraju oraz za granicą jako solista i kameralista. Występował niemal w całej Europie oraz obu Amerykach oraz w Azji. Występował w najważniejszych salach koncertowych, z towarzyszeniem najsłynniejszych orkiestr i pod batutą słynnych dyrygentów. Posiada bogaty dorobek fonograficzny. Dokonał wielu nagrań radiowych i telewizyjnych w Polsce, Holandii,Niemczech, Austrii, Danii i Hiszpanii jak też dla renomowanych wytwórni płytowych - m.in. DUX i CD Accord.
Jego rozległy repertuar obejmuje muzykę od baroku do współczesności.
Jego gra i talent spotykają się z uznaniem międzynarodowej krytyki. Krytyk Stuttgarter Zeitung napisał "Ten człowiek jest fenomenem, to prawdziwy geniusz. Jego gra jest fascynująca, przemyślana do ostatniego niuansu.O Jego interpretacji można mówić tylko w superlatywach"
Tak też było na koncercie w Rzeszowie.

Filharmonia Piotr Pławner skrzypek 800                                                                      Piotr Pławner - skrzypce, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

Piotr Pławner jest wspólnie z żoną Izabelą Klim założycielem Tria fortepianowego, od 2006 roku jest prymariuszem światowej sławy Kwintetu I Salonisti, specjalizującego się m.in
w muzyce filmowej oraz jazzowej. Jest też jurorem międzynarodowych konkursów muzycznych.
Melomani rzeszowscy byli w pełni usatysfakcjonowani, zarówno mistrzowskim wykonaniem Koncertu skrzypcowego D-dur Wolfganga Amadeusza Mozarta przez pana Piotra Pławnera, jak również doskonałą grą naszej Orkiestry pod Jego batutą.
Długotrwałą owacją publiczność dziękowała wszystkim wykonawcom. Wieczór był wspaniały.

Tadeusz Stopiński

Filharmonia Piotr Pławner 800

Piotr Pławner i Orkiestra  Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej podczas wykonania Koncertu skrzypcowego D-dur KV 218 Wolfganga Amadeusa Mozarta, fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej

Dorota Miśkiewicz i Henryk Miśkiewicz w koncercie „NASZA MIŁOŚĆ”

18 listopada 2022 r. - Dorota Miśkiewicz i Henryk Miśkiewicz w koncercie „NASZA MIŁOŚĆ”

Dorota Miśkiewicz na scenie Zamku Kazimierzowskiego koncertowała już po raz czwarty. Pierwszy raz 30 marca 2009 roku, drugi raz 25 stycznia 2015 roku, trzeci występ odbył się 23 listopada 2017 roku, ten czwarty i ostatni jak na razie 18 listopada 2022 roku. Występowała dwa razy z zespołami, raz z Grzegorzem Turnauem, a teraz z ojcem Henrykiem (nie trzeba chyba przedstawiać), bratem Michałem (perkusja), a także z Piotrem Orzechowskim „Pianohooligan” (fortepian) oraz Sławomirem Kurkiewiczem (kontrabas).

"Nasza Miłość" to pierwszy, wspólny projekt ojca i córki, saksofonisty i wokalistki jazzowej. Nieprzypadkowo powstał on w roku 70. urodzin Henryka Miśkiewicza. Premiera albumu z tym materiałem miała miejsce w marcu 2021 roku.

Większość utworów, które znalazły się w projekcie skomponował Henryk Miśkiewicz – są wśród nich napisane przez niego wiele lat temu melodie instrumentalne, do których dopiero teraz stworzone zostały teksty. Należy do nich chociażby skomponowana przez Henryka w wieku 16 lat ballada „Słowa w głowie” z tekstem Andrzeja Poniedzielskiego. Ciekawym powrotem do przeszłości jest też piosenka „Nasze senne sprawy” ze słowami Wojciecha Młynarskiego, którą przed laty śpiewała Ewa Bem. Warto też zwrócić uwagę na singlową piosenkę „Czy nasza miłość”, będącą kompozytorskim debiutem rodzeństwa Miśkiewiczów do tekstu Bogdana Loebla oraz premierowy utwór Henryka „Co minęło, niech wróci” skomponowany do tekstu krakowskiej poetki Ewy Lipskiej. Żeby stało się zadość dotychczasowej, albumowej tradycji Doroty Miśkiewicz – na płycie i na koncertach „Nasza Miłość” pojawia się także piosenka z tekstem Grzegorza Turnaua.

Kolejny, świetny projekt z Dorotą Miśkiewicz na zamkowej scenie przeszedł do historii. Kolejny, ale zapewne nie ostatni, ponieważ reakcja widowni (a przemyska ma taką siłę) wróży rychły powrót w zamkowe progi.

Tomasz Beliński
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK
fot. Tomasz Beliński

Wspaniały półmetek XXXIX Przemyskiej Jesieni Muzycznej

13 listopada 2022r sala koncertowa Towarzystwa Muzycznego w Przemyślu. Czwarty wieczór XXXIX edycji Festiwalu Przemyskiej Jesieni Muzycznej przebiegał pod hasłem "Dotyk Geniuszu", ponieważ wykonywane utwory skomponowane zostały przez dwóch artystów, którzy pierwsze utwory napisali w wieku kilkunastu lat. Byli to Feliks Mendelssohn - Bartholdy oraz Erich Wolfgang Korngold.

Wykonawcami koncertu byli wspaniali soliści, kameraliści, pedagodzy, cenieni zarówno w kraju jak i poza jego granicami, laureaci licznych nagród w konkursach krajowych jak również międzynarodowych. Grali niemal we wszystkich ośrodkach muzycznych w kraju jak i najsłynniejszych salach koncertowych Europy. Piotr Tarcholik jest koncertmistrzem NOSPR - u w Katowicach oraz Kierownikiem Katedry Skrzypiec i Altówki Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie. Dr sztuki Wojciech Fudala - wiolonczela oraz dr hab. sztuki Michał Rot - fortepian, są pedagogami Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi. Obaj prowadzą bardzo aktywną działalność kameralną. Mimo niespełna 34 lat obaj mają bardzo bogaty życiorys artystyczny i dorobek fonograficzny.

Utwory i sylwetki wykonawców przybliżała publiczności pani Anna Sienkiewicz.
Wysłuchaliśmy kolejno:
Sonaty D - dur op.58 nr 2 Feliksa Mendelssohna - Bartholdy'ego
w wykonaniu Wojciecha Fudali i Michała Rota,
- Dwóch fragmentów z opery "Umarłe miasto" / "Pieśni Marietty" oraz "Taniec Pierrota"/ Ericha Wolfganga Korngolda w wykonaniu Piotra Tarcholika i Michała Rota,
- Tria fortepianowego d - moll op. 49 Feliksa Mendelssohna - Bartholdy'ego w wykonaniu Wojciecha Fudali, Michała Rota i Piotra Tarcholika.

Sonatę D - dur op.58 na wiolonczelę i fortepian skomponował Mendelssohn w 1842 r jest to utwór, który nie często gości na naszych estradach. Wspaniale zabrzmiała w wykonaniu Wojciecha Fudali wiolonczela oraz Michała Rota - fortepian.
Operę " Umarłe miasto" Erich Wolfgang Korngold skomponował w 1920 r. Jest to trzy aktowe dzieło do libretta Paula Schotta według "Burges umarłe" Georgesa Ridenbacha. 10 czerwca 2017 r. /niemal 100 lat po berlińskiej premierze/ Operę wystawił Teatr Wielki - Opera Narodowa w Warszawie w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Korngold znany jest przede wszystkim jako twórca muzyki filmowej, komponujący dla potrzeb Hollywoodu. Jego muzyka filmowa była czterokrotnie nominowana do Oscara, zdobył tę statuetkę dwukrotnie za muzykę do "Przygód Robin Hooda " oraz do "Anthony Adverrse". Był "cudownym dzieckiem" zaczął tworzyć w wieku 11 lat komponując balet " Bałwanek ". Oba fragmenty z "Umarłego miasta" znakomicie wykonali Piotr Tarcholik - skrzypce oraz Michał Rot - fortepian.

Ostatnim utworem wieczoru było wspaniałe trio fortepianowe d - moll op.49 Feliksa Mendelssohna - Bartholdy'ego. Jest to dojrzałe dzieło kompozytora o którym Schumann powiedział, iż "jest arcydziełem muzyki współczesnej tak, jak niegdyś Tria B - dur i D - dur Beethovena oraz Es - dur Schuberta: niezwykle pięknym utworem, który po latach radować będzie jeszcze wnuka i prawnuka".
Schubert nazwał Mendelssohna " Mozartem XIX wieku" . To przepiękne dzieło po wirtuozowsku wykonali : Piotr Tarcholik, Wojciech Fudala oraz Michał Rot.
Przemyscy melomani burzliwą owacją dziękowali Wykonawcom. To był wspaniały wieczór.

Tadeusz Stopiński

Chopin i Karłowicz - mistrzowskie kreacje

9 listopada 2022r Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie. Koncert poświęcony był Józefowi Wybickiemu, autorowi tekstu do Hymnu Polski - Mazurka Dąbrowskiego, uczestnikowi instrukcji kościuszkowskiej, żołnierza Legionów Polskich we Włoszech, uczestnik wojen napoleońskich.
Wykonawcami koncertu byli: Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Jerzego Swobody oraz finalistka, zdobywczyni V lokaty na XVIII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina - Leonora Armelini.
Stefan Münch dokonał krótkiego, acz profesionalego wprowadzenia do koncertu.

W programie usłyszeliśmy:
Koncert fortepianowy e - moll op. 11 Fryderyka Chopina oraz Symfonię e - moll "Odrodzenie " op.7 Mieczysława Karłowicza.

Cóż, 6 listopada wysłuchaliśmy wraz z żoną blisko półtoragodzinnego recitalu wspaniałego pianisty, jednego z najwybitniejszych chopinistów polskich Janusza Olejniczaka z najwspanialszym chopinowskim repertuarem. Tak, brakowało tylko orkiestry i wykonania jednego z dwóch koncertów przez Mistrza.
Ten brak wypełniła swoją interpretacją Leonora Armelini z towarzyszeniem rzeszowskich filharmoników.

Leonora Armelini to artystka niezwykle muzykalna, operującą wspaniałym dźwiękiem. Jest niezwykle skromna, jak sama pisze o sobie "mam jeszcze wiele do odkrycia w muzyce, ale jestem w stanie zaproponować dużo, bardziej pogłębioną interpretację pod względem uczuć oraz operować szerszą paletą emocji... Nie planuję i nie kontroluję swych emocji na scenie, to przychodzi naturalnie i staram się by moja gra była osobista i autentyczna. Taką też była w środowy wieczór, co spotkało się z długotrwałą owacją publiczności.
Na bis artystka zagrała najpierw "Grande valse brillante" Es - dur op.18, a pożegnała się Etiudą As - dur op.26 nr 1.

Pani Armelini naukę gry na fortepianie rozpoczęła w wieku czterech lat, w wieku 13 lat ukończyła konserwatorium Dall'Abaco w Weronie pod okiem Laury Palmiery, uczennicy Arturo, Benedettiego Michelangelego. Jest absolwentką Accademii Nazionale di Santa Cecilią w Rzymie w klasie Sergia Perticarollego, ukończyła ją z wyróżnieniem. Studiowała również u Lily Zilberstein w Hochschule für Musik und Theater w Hamburgu, Borisa Petrushansk'ego w Imoli jak też prof. Mariana Miki, rezydującego we Włoszech. Repertuar jej obejmuje dzieła od Haydna, Clementiego, Mozarta, Chopina, Mendelssohna po Czajkowskiego, Gershwina i Prokofiewa.
Jest wspaniałą kameralistką. Laureatką licznych nagród solowych i kameralnych.
Występowała w najważniejszych salach koncertowych Włoch, Europy, USA, Chinach, Rosji, Japonii, Korei Płd., Tunezji. Utrzymuje stałe kontakty muzyczne z Polską. Jest pedagogiem Państwowego Konserwatorium Muzycznego "Antonio Buzzola" w Adrii.
W Konkursie Chopinowskim występowała dwukrotnie w 2010 roku, zakwalifikowała się do III etap , w 2021 otrzymała V nagrodę.

Bez wątpienia na rzeszowski sukces artystki miała też wpływ wspaniała współpraca z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej prowadzonej przez Mistrza Jerzego Swobodę.
Drugą część wieczoru wypełniła Symfonia e - moll op. 7 Mieczysława Karłowicza.
Symfonia e - moll "Odrodzenie " op.7 to jedno z pierwszych dzieł orkiestrowych i zarazem jedyna symfonia Mieczysława Karłowicza skomponowana w 1902 r jako uwieńczenie studiów kompozytorskich u Heinricha Urbana w konserwatorium w Berlinie. Istotnym zagadnieniem tego utworu jest jego programowość.To ta Symfonia dała bezpośredni impuls do stworzenia przez Karłowicza najwybitniejszych dzieł.
Symfonia e - moll zachowuje tradycyjną, czteroczęściową budowę cyklu.

I jeszcze kilka zdań o odyrygencie.
Jerzy Swoboda urodził się w Rzeszowie, tu rozpoczął swoją edukację muzyczną w 1982 r ukończył z wyróżnieniem studia dyrygenckie w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie prof. Krzysztofa Missony. Przez kilka lat związany był z krakowskim środowiskiem muzycznym. W kolejnych latach pełnił funkcję stałego dyrygenta Polskiej Orkiestry Kameralnej oraz orkiestry "Sinfonia Varsowia".W latach 1990 - 98 był dyrektorem naczelnym i artystycznym Filharmonii Śląskiej w Katowicach, następnie do 2005 w Filharmonii Częstochowskiej.
Dyrygował znakomitymi orkiestrami w kraju, jak również w Europie, USA, Kanadzie, Meksyku , Japonii , Tajwanie i Korei Płd. Wyspółpravował z najwybitniejszymi artystami polskimi i zagranicznymi. Posiada bogaty dorobek fonograficzny - 55 płyt CD. Jerzy Swoboda jest pedagogiem Uniwersytetu Humanistyczno - Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie oraz Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi, gdzie prowadzi klasę dyrygentury.
W 2012 roku otrzymał tytuł naukowy - profesora sztuk muzycznych.
Dyrygując w rodzinnym mieście Artysta zachwycił publiczność znakomitą współpracą z solistką i orkiestrą oraz kreacjami obu utworów. Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieć okazję Go oklaskiwać.

Tadeusz Stopiński

Jerzy Swoboda dyrygent fot. ze zbiorów Filharmonii Podkarpackiej                                                                          Jerzy Swoboda - dyrygent, fot. ze zbiorów Filharmoii Podkarpackiej

Recital mistrzowski Janusza Olejniczaka w Sanockim Domu Kultury

6 listopada 2022 w Sanockim Domu Kultury odbył się recital Janusza Olejniczaka, doskonałego pianisty, znawcy i interpretatora muzyki Fryderyka Chopina. Z bogatej twórczości kompozytora artysta wybrał utwory reprezentujące najbardziej charakterystyczne gatunki muzyczne uprawiane przez Chopina.

Program recitalu artysta komponował na bieżąco, budując tym samym nastrój oczekiwania i absolutnego podziwu każdą kolejną kreacją dzieł Chopina w mistrzowskim wykonaniu. Usłyszeliśmy najsłynniejsze nokturny, mazurki, polonezy, walce.
Pan Olejniczak prowadził recital od fortepianu, w ramach żartu przed koncertem wykonał słynny utwór Astora Piazzolli - Oblivion, zaznaczając, że jest to utwór na bis.
W repertuarze znalazł się jeszcze, zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią utwór Clade'a Debussy'ego, preludium "Feux d'artifice".

Po burzliwej, długotrwałej owacji na stojąco, zgotowanej artyście przez sanockich melomanów, pan Olejniczak wykonał na bis brawurowo, Poloneza As - dur op.53 zwanego Heroicznym. To był wspaniały wieczór.

Pan Janusz Olejniczak jest jednym z najwspanialszych pianistów polskich z przełomu XX i XXI wieku. Wśród jego pedagogów byli m.in Ryszard Bakst, Zbigniew Drzewiecki, a w Paryżu Konstanty Schmaeling i Witold Małcużyński. Po powrocie do kraju ukończył Akademię Muzyczną w Warszawie w klasie Barbary Hesse - Bukowskiej, kontynuując jednocześnie studia u Wiktora Mierżanowa .
Janusz Olejniczak był najmłodszym uczestnikiem i laureatem VIII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina/1970r/ oraz Konkursu Pianistycznego Alfredo Caselli w Neapolu /1972 /.

Dziś jest artystą znanym i cenionym zarówno w kraju, niemal w całej Europie, a także Japonii, Australii, obu Amerykach i Kubie, grając w najbardziej prestiżowych salach koncertowych. Grał pod batutą najwybitniejszych dyrygentów polskich.
Jest jednym z niewielu pianistów koncertujących na instrumentach historycznych / Érard i Pleyel /. Dokonał ponad 40 nagrań nie tylko z muzyką klasyczną ale i współczesną muzyką polską / Kilar, Górecki/.
Jego płyty otrzymały wiele nagród, w tym pięciokrotnie nagrody "Fryderyk". W 2022 został uhonorowany za całokształt osiągnięć artystycznych statuetką "Złotego Fryderyka ".
Prowadził też działalność pedagogiczną. Był jurorem konkursów pianistycznych w kraju jak i za granicą. W 2015 roku był jurorem XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina. Prowadzi też kursy mistrzowskie.

Tadeusz Stopiński

Wielogłos o 31. Festiwalu im. Adama Didura

       Tegoroczna edycja Festiwalu im. Adama Didura przeszła do historii, ale pozostały niezapomniane wspomnienia i wrażenia po wspaniałych spektaklach, i koncertach. Staraliśmy się na bieżąco, na różne sposoby, informować Państwa o planowanych wydarzeniach, a później relacjonować poszczególne wieczory festiwalowe. O wszystkich jego nurtach i przebiegu Festiwalu rozmawiałam z panem Waldemarem Szybiakiem, dyrektorem Sanockiego Domu Kultury oraz dyrektorem didurowskich festiwali. Pomyślałam, że warto jeszcze przedstawić kilka krótkich rozmów z dobrze znanymi nie tylko sanockiej publiczności artystami, dziennikarzami i krytykami muzycznymi, których od wielu lat spotykamy na Festiwalach im. Adama Didura w Sanoku. Dowiedzą się Państwo, jak ten festiwal się rozwijał i co sądzą o tegorocznym wielkim świecie muzyki w Sanoku.

        Wielki znawca sztuki operowej - pan Sławomir Pietras, wprowadzał publiczność w świat muzyki Gioacchino Rossiniego. W bardzo interesujący sposób przybliżał nam Pan wykonawców, ale odniosłam wrażenie, że publiczność wypełniająca salę Sanockiego Domu Kultury dobrze wiedziała, na co przychodzi.

        Festiwal w Sanoku odbywa się już po raz 31 i organizatorzy wykształcili sobie znakomite grono melomanów i to nie tylko ja czułem, ale także znakomici wykonawcy Polskiej Opery Królewskiej z Warszawy. Publiczność zachwycona była muzyką Rossiniego, która jest łatwa w odbiorze, ale niezwykle trudna dla wykonawców, wymagająca niezwykłej, wirtuozowskiej precyzji. Gorące przyjęcie przez publiczność najlepiej świadczyło o jakości wykonania. To był piękny wieczór.

        Ten wieczór rozpoczął 31. Festiwal im. Adama Didura. Wiem, że nie pozostanie Pan z nami do końca, ale nawet z Pana wypowiedzi na scenie wynikało, że dokładnie zapoznał się Pan z programem tegorocznego festiwalu i był Pan na prawie wszystkich poprzednich.

        Tak, pan dyrektor Waldemar Szybiak niezmiennie wykazuje wielopłaszczyznową inwencję, konstruując program. Ja co roku wspominam o jednej tylko rzeczy, której mi w tym festiwalu brakuje, ale mówię to nie słowami, a sercem – jest za mało Didura. Dlatego zaproponowałem, aby w przyszłym roku zaplanować galę tenorową, w centrum której będzie bas. Wybierzemy młodych, nieznanych jeszcze w Sanoku śpiewaków. Bas zaśpiewa po jednym duecie z każdym tenorem, a potem jedną z najważniejszych arii z repertuaru Adama Didura. W ten sposób znów wzbogacimy o tematykę didurowską ten bezcenny festiwal na południu Polski.

        O Adamie Didurze czasem wspomina się w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, bowiem przez ćwierć wieku był solistą tego teatru, najczęściej wspomina się na Śląsku, ale to dzięki temu festiwalowi, odbywającemu się w pobliżu miejsca urodzenia wielkiego basa, pamięć o nim będzie trwała. Organizatorzy na różne sposoby przybliżają publiczności życie i działalność artystyczną Adama Didura.

        Ja myślę, że należy go oprawić warstwą patriotyzmu polskiego, bo Didur robiąc wielką, światową karierę, zwłaszcza tę amerykańską, był wielkim polskim patriotą. Do tego mamy olbrzymi polski repertuar. Opera Królewska wyjątkowo pięknie się wpisuje w ten festiwal. Artyści tego teatru przyjadą za kilka dni po raz drugi, aby zaprezentować pięknie zainscenizowane fragmenty „Śpiewnika domowego” Stanisława Moniuszki.
Polska Opera Królewska podjęła ideę „opery w drodze”, przygotowywane przedstawienia operowe są przystosowane do różnych miejsc, w których występują artyści, a Sanok powinien być na tej drodze stałą, nieocenioną przystanią.

Didur Inauguracja Szponarski Radziejewska Żołądkiewicz                          Występ Polskiej Opery Królewskiej - na pierwszym planie Jacek Szponarski - tenor, Anna Radziejewska - mezzosopran, Witold Żołądkiewicz - baryton, fot. SDK

        Andrzej Lampert, jeden z najlepszych polskich tenorów swego pokolenia, wystąpił w tym roku w Sanoku dwukrotnie – najpierw z recitalem mistrzowskim, a później brał udział w spektaklu operowym. Dziękuję Panu za wspaniałe dwa wieczory. Jestem pod ogromnym wrażeniem wspaniałych interpretacji polskich pieśni i muszę się przyznać, że po raz pierwszy słyszałam recital liryki wokalnej w Pana wykonaniu. Często Pan występuje z takim repertuarem?

         Nie, to był pierwszy po bardzo długim czasie występ poświęcony w całości pieśniom, ale bardzo lubię tę formę. Pieśni dają ogromne pole do interpretacji i jest to bardzo intymna, kameralna forma.
Przez cały koncert pozostaję na scenie tylko z pianistą i muzyką. Był to jeden z nielicznych moich recitali i bardzo dziękuję za to zaproszenie.
Jestem również bardzo szczęśliwy, że mogłem wystąpić z Mirellą Malorny-Konopką, z którą znamy się i współpracujemy od wielu lat.

       Aktualnie najczęściej Pan występuje w spektaklach operowych. Na drugi dzień po recitalu oklaskiwaliśmy Pana w Sanoku w operze "Jaskółka" Giacomo Pucciniego, a wystąpił Pan jako Ruggero, jeden z głównych bohaterów.

       To jest świeża produkcja Opery Śląskiej w Bytomiu, bo pracowaliśmy nad Jaskółką w czasie pandemii w koprodukcji z Meininger Staatstheater, a reżyserem jest Bruno Berger-Gorski. Mam przyjemność śpiewać ze znakomitymi solistami. W Sanoku wystąpiłem z Iwoną Sobotką, która jest moim zdaniem jedną z najlepszych polskich śpiewaczek i najczęściej występuje poza granicami Polski, a w "Jaskółce" znakomicie wpisała się w postać Magdy.
        Po raz pierwszy wystąpiłem u Was jako solista Opery Śląskiej, ale z tym teatrem śpiewałem już w Sanoku – miałem okazję wykonywać z Ewą Majcherczyk operę "Romeo i Julia" Charles’a Gounoda.

        Mamy nadzieję, że za rok znowu przyjedziecie do Sanoka, bo przecież patron tego festiwalu urodził się w tych stronach, a po zakończeniu wielkiej kariery założył Operę Śląską, która ma wspaniałe tradycje.

         Wiem, że Adam Didur urodził się w pobliżu Sanoka. W budynku naszej opery jest Sala im. Adama Didura. Organizowany jest u nas Konkurs Wokalistyki Operowej im. Adama Didura. Tradycje Opery Śląskiej są wspaniałe i chcielibyśmy do nich nawiązywać. W Operze Śląskiej śpiewali znakomici śpiewacy, a niektórzy występowali także w Sanoku – wymienię tylko Andrzeja Hiolskiego, Bogdana Paprockiego i wielu innych.
Zawsze chcemy przekazywać piękne emocje, prawdę, uczucia, które niosą dzieła, a my mamy zaszczyt z nimi obcować. Bez tej muzyki bylibyśmy tylko stojącymi na scenie wokalistami. Tak naprawdę niesie nas muzyka i mamy wielki zaszczyt prezentować ją również Państwu. Dzielić się tym, co zostało tak pięknie stworzone.

Didur Jaskółka Iwona Sobotka i Andrzej Lampert                            Na scenie Sanockiego Domu Kultury: Iwona Sobotka (Magda) i Andrzej Lampert (Ruggero) w operze Jaskólka Giacomo Puccinieg, fot SDK

        Pan Piotr Nędzyński, dziennikarz muzyczny i krytyk operowy, jest wierny sanockiemu festiwalowi od wielu lat.

        Prawie od samego początku. Po raz pierwszy byłem na Festiwalu im. Adama Didura, który wtedy jeszcze nie nazywał się festiwalem, ale już de facto festiwalem był, w roku 1994. Później byłem na każdym, aż do tegorocznego festiwalu. Początki były skromniejsze, ale dość szybko, bo już po paru festiwalach, z tych, na których byłem, osiągnął bardzo wysoki poziom, który utrzymuje do dzisiaj.
Rozmawiamy po zakończeniu 31 edycji, ale trudno powiedzieć, czy tegoroczny festiwal był lepszy niż w roku ubiegłym, a któryś się szczególnie wyróżniał.
Największą siłą Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku jest bogactwo form.

        Możemy powiedzieć, że pewna formuła została już dość dawno wypracowana i sprawdza się.

        Ona polega na bogactwie form. Od wielkich spektakli operowych, czyli normalnych inscenizacji przeniesionych na tę mniejszą scenę, a więc czasem z mniejszą dekoracją, ale to są normalne przedstawienia operowe z najlepszymi śpiewakami, przedstawienia baletowe, są koncerty kameralne, bywały też koncerty symfoniczne. Są recitale, a na kolejnych bywali tutaj najwięksi polscy śpiewacy. Przypomnę tylko kilka nazwisk: Andrzej Hiolski, Stefania Toczyska, Bernard Ładysz, Ewa Podleś, Aleksandra Kurzak, Andrzej Dobber, Tomasz Konieczny, Artur Ruciński. W tym roku był śpiewak jeszcze młody, a właściwie można powiedzieć, że w rozkwicie kariery, bo 40-letni tenor - to jest szczyt możliwości.
         Andrzej Lampert jest to śpiewak obdarzony głosem tenorowym wyjątkowej urody, o ciepłej, szlachetnej barwie, o wielkim bogactwie brzmienia. Nie ma żadnej ostrości w tym głosie, ale jest blask – bo to są dwie różne rzeczy. Potrafi tym głosem przepięknie cieniować.
Mieliśmy możliwość oglądać go w przedstawieniu operowym i to było chyba największe wydarzenie festiwalu, a mianowicie „Jaskółka” Giacoma Pucciniego („La Rondine” po włosku). Ta opera niespecjalnie miała szczęście do takich licznych wystawień jak inne arcydzieła Pucciniego, ale godna jest swojego mistrza.
Wystawiła ją w ubiegłym sezonie Opera Śląska w Bytomiu, byłem na premierze i tutaj z tą premierową obsadą usłyszałem i zobaczyłem tę operę ponownie. Andrzej Lampert jako świetny Ruggero i Iwona Sobotka w partii tytułowej Jaskółki – Magdy. Też wyjątkowej piękności głos sopranowy o charakterze liryczno-dramatycznym. Artystka stworzyła wspaniałą kreację, a dyrygował młodziutki, bo zaledwie dwudziestoparoletni Yaroslav Shemet, niezwykle utalentowany dyrygent z Ukrainy.
         Chcę jeszcze powrócić do recitalu pieśni w wykonaniu Andrzeja Lamperta. W pierwszej części były to dwa opusy pieśni Mieczysława Karłowicza, a w drugiej części pieśni innych kompozytorów polskich – między innymi Fryderyka Chopina i Stanisława Moniuszki. Miałem przyjemność ten recital zapowiadać. Śpiewał bardzo pięknie, a towarzyszyła mu przy fortepianie Mirella Malorny.
Pierwszego dnia był koncert muzyki Gioacchina Rossiniego – fragmenty z oper: „Włoszka w Algierze”, „Kopciuszek” i "Cyrulik sewilski” w wykonaniu artystów Polskiej Opery Królewskiej z Warszawy.

Sanok Lampert i Malorny                                                               Recital mistrzowski: Andrzej Lampert - tenor, Mirella Malorny-Konopka -fortepian, fot. SDK

         Nie mogłam być na wieczorach baletowych, a słyszałam mnóstwo ciepłych słów o tych spektaklach.

          Wydarzeniem na pewno było przedstawianie baletowe „Pan Twardowski” Ludomira Różyckiego, to jest najlepszy polski balet, od którego prapremiery w 1921 roku niedawno minęło 100 lat. Opera Krakowska wystawiła „Pana Twardowskiego” w bardzo ciekawej inscenizacji, bo autorka choreografii, a zarazem właściwie twórczyni libretta (bo to libretto jest inne niż je znamy), a mianowicie pani Violetta Suska, wymyśliła sobie własną opowieść opartą na motywach legendy o Panu Twardowskim. Na przykład nie ma sceny, która na mnie w wieku dziewięciu lat, kiedy po raz pierwszy oglądałem „Pana Twardowskiego”, zrobiła największe wrażenie, kiedy Pan Twardowski wywołuje ducha Barbary Radziwiłłówny przed królem Zygmuntem Augustem – ożywia jej obraz. Tej sceny nie ma w tej inscenizacji, a w zamian jest scena wskrzeszenia czy uzdrowienia małej dziewczynki przez Pana Twardowskiego, a diabeł się na to zgadza. Według mnie jest to dość dziwnie pomyślane, bo można wywnioskować, że to diabeł uzdrawiał tę dziewczynkę za pośrednictwem Twardowskiego, otrzymując w zamian cyrograf. Nie wiem, czy to jest pomysł całkiem logiczny, ale tak sobie pani Suska wymyśliła. Dzisiaj żyjemy w czasach, kiedy autorzy inscenizacji wymyślają sobie własne historie, nie licząc się z tym, co jest treścią dzieła, a nawet często sprzecznie z logiką.

Didur Pan Twardowski                        Klasyka baletu - spektakl "Pana Twardowskiego" Ludomira Różyckiego w wykonaniu baletu Opery Krakowskiej, fot. SDK

         Bardzo dobry był też wieczór baletowy zatytułowany „Echoes of Life”, czyli „Echa życia”, w którym wystąpiło tylko dwoje tancerzy: Silvia Azzoni i Oleksandr Ryabko.
Można było podziwiać sprawność techniczną w tańcu współczesnym tych dwojga tancerzy do muzyki na żywo. Byłem zachwycony pianistą, który nazywa się Michał Białk, a grał na fortepianie o niezwykle pięknym brzmieniu. Dyrektor Waldemar Szybiak wypożyczył na czas festiwalu doskonały fortepian Yamaha. Pan Michał Białk wykonywał wspaniałe utwory m.in. Claude'a Debussy'ego, Roberta Schumanna, Franza Schuberta, Marurice’a Ravela i Johanna Sebastiana Bacha. To był też wspaniały wieczór.

Didur Szybiak Silvia Azzoni Oleksander Ryabko i Michał Białk                                   Polska premiera "Echoes of Life" - Silvia Azzoni i Oleksandr Ryabko - soliści Baletu Hamburskiego, przy fortepianie Michał Białk, fot. SDK

       Ciekawa jestem, jak się Panu podobała operetka, czyli kolejna forma Festiwalu im. Adama Didura.

       Muszę powiedzieć, że jestem pod wielkim wrażeniem „Zemsty nietoperza” Johanna Straussa wystawionej przez Operę Śląską w Bytomiu. Znakomicie wyreżyserowany spektakl przez mistrza Henryka Konwińskiego, bardzo dobra obsada. Niedawno oglądałem ten spektakl w Operze Śląskiej i też byłem zachwycony.
Nie mogłem być na przedstawieniu „Śpiewnik domowy” Stanisława Moniuszki w wykonaniu artystów Polskiej Opery Królewskiej.

       Jestem także ciekawa, jak się Panu podobała kompozycja nagrodzona w XXX Ogólnopolskim Konkursie Kompozytorskim im. Adama Didura, której prawykonanie rozpoczęło ostatni festiwalowy wieczór, czyli Jakuba Borodziuka „Nokturn. Pieśń na tenor /mezzosopran/ i kwartet smyczkowy” do słów Tadeusza Micińskiego. Ja Jestem pod wrażeniem wielkich umiejętności Ewy Biegas - mezzosopran i Airis String Quartet.

        To trudne pytanie. Nie podobała mi się i postaram się uzasadnić, dlaczego. Otóż poza wszelkimi innymi podziałami są dwa podstawowe. Absolutnie nie zgadzam się z tym, że nie ma różnicy między muzyką poważną a muzyką (nazwijmy ją umownie) rozrywkową.
        Porównywanie muzyki klasycznej, czyli poważnej, z muzyką popularną to jest mniej więcej tak, jakbyśmy chcieli porównać freski Michała Anioła z modnymi ostatnio muralami. To nie jest to samo. Ten podział uznaję. Poza tym mam jeszcze drugi, własny – muzyka przyjemna dla ucha i nieprzyjemna dla ucha. Z całą pewnością dzieła Mozarta, Chopina czy Bacha są przyjemne dla mojego ucha, natomiast ten utwór sprawiał mi przykrość, bo był zgrzytliwy.

Didur Finał wykonanie kompozycji nagrodzonejEwa Biegas - mezzosopran i Airis String Quartet na scenie Sanockiego Domu Kultury podczas prawykonania utworu nagrodzonego w XXX Ogólnopolskim Konkursie Kompozytorskiem im. Adama Didura, fot. SDK

       Pozostał jeszcze jeden wieczór, koncert finałowy, w którym podziwiałem wielką artystkę Bożenę Zawiślak-Dolny. Mogłem ją podziwiać, kiedy jej nie zagłuszała potwornie nagłośniona orkiestra. Można ją było podziwiać jako kobietę o wielkich umiejętnościach aktorskich, ona jest postacią sceniczną nawet w koncercie. Wystąpiła także jej córka Katarzyna Zawiślak – Dolny i jeszcze dwóch panów, którzy brzmieli bardzo głośno i trudno mi ocenić ich głosy.
        Mam nadzieję, że za rok spotkamy się znowu w Sanoku na 32. Festiwalu im. Adama Didura, który utrzyma swój znakomity poziom.

Didur Finał Bożena Zawiślak Dolny z Jakubem Milewskim                               Finałowy koncert muzyki filmowej: Bożena Zawiślak-Dolny i Jakub Milewski oraz Orkiestra Arte Symfoniko pod dyrekcją Mieczysława Smydy, fot. SDK

         Pragnę Państwu przedstawić fragment rozmowy z panem Juliuszem Multarzyńskim, wybitnym polskim artystą fotografikiem, inżynierem, dziennikarzem, menagerem kultury i wydawcą w jednej osobie.
        Podczas trwania sanockich festiwali zawsze mieszka Pan we dworze w Woli Sękowej, którego właścicielem był ojciec Adama Didura i wiadomo, że patron Festiwalu był tam częstym gościem. Wola Sękowa i Sanok, a dokładnie Sanocki Dom Kultury, z pewnością są dla Pana inspirujące i wyjątkowe.

         Jestem pełen podziwu i uznania dla dyrektora Waldemara Szybiaka, który Festiwalem im. Adama Didura kieruje od początku jego powstania. W tym roku odbył się po raz 31-szy. Przyglądając się programowi festiwalu na przestrzeni lat i porównując go z innymi operami, a mamy ich w tej chwili w Polsce jedenaście, to dochodzę do wniosku, że żaden z nich nie powstydziłby się takiej ilości i jakości repertuarowej. Sanoczanie na tej małej scenie w ciągu tych lat mogli zobaczyć kameralne spektakle z Warszawskiej Opery Kameralnej czy Polskiej Opery Królewskiej, ale także monumentalne opery takie, jak "Nabucco", czy "Borys Godunow". Myślę, że pokochali operę. Sala widowiskowa jest zawsze wypełniona po brzegi publicznością przy wszystkich wydarzeniach festiwalowych. Można powiedzieć, że Sanocki Dom Kultury jest nieformalnie dwunastą sceną operową w Polsce.

         Mam nadzieję, że pozostanie Pan wierny Festiwalowi im. Adama Didura i będziemy się spotykać na następnych edycjach. Nie wyobrażam sobie tego festiwalu bez Pana obecności, bez zdjęć, które są trwałą pamiątką festiwalowych wydarzeń. Dzięki Panu możemy oglądać na zdjęciach występy w Sanockim Domu Kultury: Andrzeja Hiolskiego, Bogdana Paprockiego, Krzysztofa Pendereckiego i wielu innych wspaniałych artystów, którzy już odeszli.

          We dworze w Woli Sękowej jest księga pamiątkowa. Przeglądając ją odnalazłem ślady pobytu wielu najwybitniejszych polskich artystów, a wśród nich bardzo inspirujący wpis i autograf Krzysztofa Pendereckiego. Jest to miejsce bardzo szczególne, magiczne, bardzo inspirujące. Spacerując po zabytkowym parku, kiedy się słucha szumu platanów pamiętających Adama Didura, ma się wrażenie, że słyszy się w oddali jego śpiew.

Zofia Stopińska

 Dworek w Woli SękowejJuliusz Multarzyński2

                                                                                               Dwór w Woli Sękowej, fot. Juliusz Multarzyński

Wspominamy 6. Rzeszowską Jesień Muzyczną

Tegoroczna edycja Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, która odbyła się po raz szósty od 8 do 30 października, moim zdaniem, była co najmniej tak samo barwna i ciekawa jak w poprzednim roku.

Bardzo interesujący i piękny był w następnym dniu (30.10) Koncert finałowy w wykonaniu Orkiestry Extra Sounds Ensemble z Alicją Śmietaną w roli skrzypaczki i liderki.
Zespoły smyczkowe w kościele Dominikanów w Rzeszowie brzmią szczególnie pięknie, cudowne kompozycje takich mistrzów jak Antonio Vivaldi, Giuseppe Tartini czy Maurice Ravel sprawiają, że ręce same składają się do braw.

1. Extra Sounds Ensemble p k Alicji Warty Śmietany fot. Janub Kwaśniewicz SPMK                             Extra Sounds Ensemble z Alicją Śmietaną w roli skrzypaczki i liderki, fot. Jakub Kwaśniewicz/SPMK

Rewelacyjny koncert odbył się 29 października w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Wykonawcami byli znani i podziwiani nie tylko przez polskich melomanów muzycy: skrzypek Jakub Jakowicz, altowiolistka Katarzyna Budnik, wiolonczelista Marcin Zdunik i pianista Grzegorz Mania.
Wieczór rozpoczęło Trio e-moll op. 121 na skrzypce, altówkę i fortepian Philippa Schwarwenki.
Środkowym ogniwem było światowe prawykonanie Kwartetu fortepianowego Marcina Zdunika, a na zakończenie wysłuchaliśmy Kwartetu fortepianowego Es-dur op. 47 Roberta Schumanna.
Publiczność bardzo gorąco przyjęła wszystkie wykonywane tego wieczoru dzieła okazując swój zachwyt długimi brawami.

 

Rzeszowska Jesień Muzyczna Kwartet koncert fot. Jakub Kwaśniewicz

                     Kwartet w składzie: Jakub Jakowicz - skrzypce, Grzegorz Mania - fortepian, Katarzyna Budnik - altówka, Marcin Zdunik - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz/SPMK

Poprzedni weekend (22 i 23. 10) należał do młodych wykonawców. W sobotę w kościele Dominikanów wystąpili laureaci II nagrody Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie, czyli zespół Kwintofonia w składzie: Jagoda Krawczewska (flet), Jakub Jackowski (obój), Adam Eljasiński (klarnet), Michał Kanawka (waltornia), Rafał Zason (fagot). W wykonaniu tych świetnych muzyków usłyszeliśmy bardzo ciekawy program.
Natomiast w niedzielę gościły w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Muzycznego laureatki VII Międzyuczelnianego Polskiego Konkursu Duetów Instrumentalnych i Wokalnych – czyli duet, który tworzą Justyna Khil (sopran) i Rozalia Kierc (fortepian). Młode artystki znakomicie wykonały pieśni różnych kompozytorów, między innymi takich jak: Richard. Strauss, Carl Maria von Weber, Karol Szymanowski, Mieczysław Karłowicz i Szymon Laks.

Jesień kwintet 600

                      Kwintofonia w składzie: Jagoda Krawczewska (flet), Jakub Jackowski (obój), Adam Eljasiński (klarnet), Michał Kanawka (waltornia), Rafał Zason (fagot).

15 października 2022r. w gościnnych progach kościoła Ojców Dominikanów w Rzeszowie odbył się 3. koncert 6. edycji Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej.
Wykonawcami byli członkowie duetu akordeonowego Accosphere : Alena Budziňáková i Grzegorz Palus. W programie znalazły się transkrypcje i opracowania akordeonowe utworów: - Chaconna d - moll Jana Sebastiana Bacha w opracowaniu Luzzato i własnym duetu,
Suita "Peer Gynt" nr 1 op. 56 Edwarda Griega
Suita "Moja Matka Gęś" Maurycego Ravela:
Koncert zakończyły opracowane przez duo Accosphere fragmenty muzyki do baletu "Harnasie" op.55 Karola Szymanowskiego.
Wypełniająca świątynię publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną długotrwałą owację.

6. Rzeszowska Jesień Muzyczna duo Accosphere fot Zofia Goraj

                                                                                                            Duo Accosphere. fot. Zofia Goraj

Na zakończenie, jeszcze o dwóch koncertach, którymi rozpoczęła się 6 Rzeszowska Jesień Muzyczna. Pierwszy odbył się 8 października w kościele Dominikanów, gdzie wystąpiło LLLeggiero Woodwind Trio, które tworzą: Maksymilian Lipień (obój), Piotr Lato (klarnet), Damian Lipień (fagot). Wszyscy są absolwentami Akademii Muzycznej w Krakowie, z którą aktualnie są związani. Prowadzą bardzo aktywną działalność koncertową współpracując z wieloma orkiestrami i zespołami.
W Rzeszowie wysłuchaliśmy w wykonaniu LLLeggiero Woodwind Trio wirtuozowskich kreacji:
- Divertimenta nr 4 B-dur KV 439 b Wolfganga Amadeusa Mozarta,
- Tria pour D’anches – Aleksandra Tansmana
- Preludia trzygłosowe op. 38 nr 9, nr 10, nr 11 i nr 12 Władysława Żeleńskiego.
Trzeba dodać, że w oryginale Preludia op. 38 Władysława Żeleńskiego zostały skomponowane na organy, ale wybrane przez wykonawców cztery preludia trzygłosowe, doskonale zabrzmiały w opracowaniu na obój, klarnet i fagot.
Maksymilian Lipień, Piotr Lato i Damian Lipień zachwycili publiczność znakomita grą i po zakończeniu planowanej części koncertu brawa trwały bardzo długo, a wykonawcy podziękowali za gorące przyjęcie wykonaniem fragmentu Tria na obój, klarnet i fagot Witolda Lutosławskiego.

Drugi koncert odbył się 9 października 2022r, sali koncertowej Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego.
Był to jeden z najpiękniejszych recitali pieśniarskich w jakich uczestniczyłam w ostatnich latach, pomijając sanocki recital Andrzeja Lamperta. Wysłuchaliśmy prawdziwe mistrzowskie wykonania pieśni Debussego, Szymanowskiego, Ravela i Obradorsa .
Bohaterką wieczoru była Ewa Leszczyńska - sopran, obdarzona głosem o pięknej barwie i wspaniałą muzykalnością, przy fortepianie towarzyszył jej Paweł Popko.
W wykonaniu tych artystów usłyszeliśmy:
- 6 pieśni z cyklu Fetes galantes Claude'a Debussy'ego do poezji Paula Verlaine'a,
- 7 pieśni do słów Jamesa Joyca op.54 Karola Szymanowskiego/ tłum. Jarosława Iwaszkiewicza/.
- 5 pieśni z cyklu Mélodies populaires grecques Maurice Ravela,
- 4 pieśni Fernando Obradorsa z cyklu Canciones Clásicas Españolas.
Podziwialiśmy nie tylko piękno głosu i wspaniałą interpretację wykonywanych pieśni, ale też doskonałą znajomość języków francuskiego i hiszpańskiego dzięki czemu, wykonywane pieśni nabierały finezji i autentycznego piękna. To był wspaniały wieczór.

Jesień Dzikowiec fot. Jakub Kwaśniewicz

               Ewa Leszczyńska - sopran i Paweł Popko - fortepian podczas koncertu towarzyszącego w Samorządowym Centrum Kultury w Dzikowcu, fot. Jakub Kwaśniewicz/SPMK

Siedem wspaniałych wieczorów 6. Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i 3 koncerty towarzyszące w: Szkole Muzycznej I stopnia w Niwiskach, Samorzadowym Centrum Kultury w Dzikowcu oraz w Gminnym Ośrodku Kultury w Raniżowie już za nami. Dziękujemy znakomitym wykonawcom oraz organizatorowi, którym jest Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów prowadzone przez dr hab. Grzegorza Manię, a także partnerom: Instytutowi Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, Ojcom Dominikanom w Rzeszowie i współorganizatorom koncertów nadzwyczajnych w: Niwiskach, Dzikowcu oraz Raniżowie.

Mamy nadzieje, że za rok będziemy świadkami równie ciekawej edycji Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. 

Zofia Stopińska

I Ogólnopolskie Dni Muzyki Chóralnej i Liturgicznej w Sanoku

W dniach 19-21 października w Sanoku znów rozbrzmiała muzyka, a to za sprawą I Ogólnopolskich Dni Muzyki Chóralnej i Liturgicznej, które zostały zorganizowane przez Stowarzyszenie PRO ARTIS.

I Ogólnopolskie Dni Muzyki Chóralnej i Liturgicznej w Sanoku to projekt, którego celem było upowszechnienie dorobku kultury muzycznej, zwiększenie świadomości artystycznej wśród członków chórów i zespołów wokalnych, zajmujących się wykonywaniem muzyki chóralnej i liturgicznej, ale także zwiększenie obecności kultury w innej odsłonie. Podczas I Ogólnopolskich Dni Muzyki Chóralnej i Liturgicznej w Sanoku, odbyły się wykłady i warsztaty z zakresu emisji głosu, stylowości wykonywanych utworów, historii chorału gregoriańskiego, ale także koncerty w wykonaniu zaproszonych zespołów wokalnych i chórów. Wszystkie wydarzenia były dedykowane młodzieży szkół muzycznych Podkarpacia, jak również melomanom i całej społeczności lokalnej.
Wykłady i warsztaty muzyczne, dzięki świetnej współpracy Stowarzyszenia z dyrekcją PSM I i II st., odbywały się w sali koncertowej szkoły muzycznej w Sanoku, natomiast wszystkie koncerty odbyły się w przestrzeni sakralnej, w sanockich kościołach.
To wyjątkowe przedsięwzięcie charakteryzował wysoki poziom merytoryczny i artystyczny dzięki znakomitym pedagogom, wykładowcom i artystom.
Bogate programy koncertów dostarczyły nie tylko artystycznych przeżyć, ale też z pewnością poszerzyły wśród odbiorców znajomość literatury muzycznej różnych epok.
To kolejny udany projekt, którego inicjatorem i organizatorem był Łukasz Kot, prezes Stowarzyszenia PRO ARTIS.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury Kultura - Interwencje. Edycja 2022

Fot. Emilia Kot

Kot Szkoła Zajęcia

Kot Szkoła Zajecia

Kot Szkoła Zajęcia2

Kot Kościół Franciszkanów 1200

 

Kot Kościół Franciszkanów 2

Kot Kościół Franciszkanów 3

Kot Kościół Zespół

Kot pro artis logo 1785x17851

Irena Jarocka pozostała i pozostanie w naszych sercach

       Wzruszające spotkanie połączone z promocją książki „Irenie Jarockiej, Żyjąc – miłuję, miłując – istnieję” odbyło się 17 października w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jarosławiu. Książka została wydana z inicjatywy Fundacji Ireny Jarockiej w przypadającą w tym roku dziesiątą rocznicę śmierci Artystki. Wydawnictwo pod redakcją Grażyny Stopy zawiera czterdzieści cztery wiersze o Irenie Jarockiej, napisane przez autorów z Podkarpacia oraz innych miejsc w Polsce, a także tyle samo zdjęć Ireny Jarockiej autorstwa Renaty Pajchel.

       Obszerna sala audiowizualna jarosławskiej biblioteki wypełniła się po brzegi wielbicielami talentu Ireny Jarockiej. Przyjechał do Jarosławia mąż Artystki, pan Michał Sobolewski, obecni byli także autorzy wierszy.
       Dlaczego to spotkanie odbyło się w Jarosławiu? Wyjaśniła pani Grażyna Stopa: „Irena Jarocka była w Jarosławiu czterokrotnie. Pierwszy raz w czerwcu 2005 roku, w 2006 roku była dwukrotnie - w styczniu i w grudniu (wtedy to był koncert charytatywny w Rokietnicy k. Jarosławia ) oraz w lutym 2010 r. w ramach innego projektu Stowarzyszenia „Grupa poetycka” „Powroty” wystąpiła w Sali Lustrzanej Jarosławskiego Centrum Kultury i Promocji.
Tym razem, w trochę innej odsłonie, spotykamy się w Miejskiej Bibliotece dzięki gościnności pani dyrektor Elżbiety Tkacz po to, by wspominać Irenę Jarocką nie tylko przez pryzmat piosenek, ale także wierszy, które jej fani napisali dla niej lub o niej.
Większość wierszy powstała po śmierci Artystki. To był wyraz żalu i niepogodzenia się, bo odeszła zbyt wcześnie, nagle, ale pozostała i pozostanie w naszych sercach.
       Kiedy w ubiegłym roku pan Michał Sobolewski zadzwonił do mnie z propozycją zebrania tych wszystkich wierszy w książkę, byłam zaskoczona, przerażona i mówiąc szczerze myślałam, że nie podołam. Ale jak odmówić człowiekowi, który założył Fundację Ireny Jarockiej i w 10-tą rocznicę śmierci, która w tym roku przypada, zaplanował wiele różnych wydarzeń, które mają upamiętniać Irenę Jarocką.
Moim zadaniem było spośród wszystkich wierszy, które zostały mi przesłane, wybrać te, które uważałam, że powinny w książce się znaleźć. Wybrać do tych wierszy korespondujące z treścią wiersza, bądź z przesłaniem, które z niego wynika, zdjęcie Ireny Jarockiej. To jest zbiór wierszy, ale tak naprawdę nie jest to książka poetycka ani historyczna, ale książka emocjonalna. Każdy wiersz pełen jest emocji, a moje emocje też temu towarzyszyły.
       Książka powstawała w sposób zdalny, bo pan Michał przez cały czas przebywał w Stanach Zjednoczonych, ja w Jarosławiu, Fundacja Ireny Jarockiej w Warszawie, a drukarnia w Szczecinie.
Cieszę się, że są z nami autorzy wierszy z Podkarpacia: pani Urszula Grzyś i pani Jolanta Kułakowska z Rzeszowa, pani Anna Dul-Żółcińska i pan Maciej Żółciński z Jarosławia.
Wiersze znajdujące się w książce napisały osoby, które nie parają się działalnością literacką, są to utwory amatorskie, ale są też utwory osób, które mają dorobek twórczy - na przykład pani Hanna Ewa Mordawska z Gdańska czy pani Edyta Warszawska z Łodzi – autorka większości piosenek do ostatniej studyjnej płyty Ireny Jarockiej zatytułowanej „Małe rzeczy”, która ukazała się w 2008 roku”.

 Grażyna Stopa, redaktorka i współautorka książki„Irenie Jarockiej, Żyjąc – miłuję, miłując – istnieję” podczas spotkania w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Jarosławiu, fot. Klaudia Oronowicz-Chudzik

Jarocka Grażyna Stopa fot Klasudia Oronowicz Chudzik

        Spotkanie rozpoczęło się odtworzeniem fragmentu ostatniego koncertu Ireny Jarockiej w Jarosławiu w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji w 2010 roku.
Po wprowadzeniu pani Grażyny Stopy usłyszeliśmy kilka przebojów Ireny Jarockiej w wykonaniu wokalistek Jarosławskiej Sceny Piosenki Aktorskiej: Mileny Czereby, Nikoli Hulak, Gabrieli Jędruch, Martyny Stec oraz instruktorki Justyny Woty.
        Później niektóre wiersze zamieszczone w promowanej książce w niepowtarzalny sposób przedstawiła pani Beata Zarembianka – aktorka teatralna i filmowa, która zdradziła, że także dorastała przy przebojach Ireny Jarockiej. Przypomniała także, że Irena Jarocka wystąpiła jako aktorka w filmie Jerzego Gruzy „Motylem jestem, czyli romans 40-latka”.

                                        Beata Zarembianka czyta wiersze zamieszczone w promowanej książce, fot. Klaudia Oronowicz-Hudzik

Jarocka Beata Zarembianka fot Klaudia Oronowicz Chudzik

         Na zakończenie wieczoru prof. Michał Sobolewski, mąż Artystki, mówił ze wzruszeniem: „Bardzo się cieszę, że tyle jest upamiętnień Ireny Jarockiej. Szczególnie mnie cieszy, że jest upamiętniana nie tylko jako artystka, co jest oczywiste, bo jest ikoną polskiej piosenki, ale w tekstach prezentowanej dzisiaj poezji usłyszeliśmy, że była wspaniałym człowiekiem.
Jak mam okazję, to często podkreślam, że była taką spójną harmonią umysłu, ciała i ducha. Promieniowała ciepłem, energią i miłością, co jednocześnie odbijało się w tym, jak wyglądała. Jeszcze raz chcę podkreślić, że dla mnie najcenniejsze jest to, że pamiętamy ją jako wspaniałego człowieka – nie tylko jako wielką artystkę”.

                 prof. Michał Sobolewski (na pierwszym planie), z wiekim wzruszniem słuchał wierszy poświęconych Irenie Jarockiej, fot. Klaudia Oronowicz-Chudzik

Irena Jarocka Michał Sobolewski fot. Klaudia Oronowicz Chudzik

        Po spotkaniu można było otrzymać pamiątkowy egzemplarz książki wraz z dedykacją prof. Michała Sobolewskiego.
Unikatowy album “Irenie Jarockiej, Żyjąc – miłuję, miłując – istnieję”, zawierający wiersze dedykowane Irenie Jarockiej, mogą Państwo otrzymać wchodząc w Internecie na Irena Jarocka – Strona Oficjalna lub na stronę Fundacji Ireny Jarockiej.

Irena Jarocka książka
Z pięknych wierszy wybrałam jeden z najkrótszych, ale bardzo wymowny, a jego autorem jest Gregorek.
„Bóg ukołysał w wieczny sen Życie,
Szczęśliwa gwiazda spadła z nieba,
Serce umilkło, zgasły źrenice,
Dziś wszystko boli, bo Ciebie nie ma…”.

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS