Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

AH! MIA VITA! • ARIE I DUETY OPEROWE • JOHNSON-WOJTOWICZ

Renata Johnson-Wojtowicz to sopranistka od początków kariery związana Operą Śląską, pedagog, uczestnik wielu festiwali muzycznych.
Na debiutanckiej płycie Renaty Johnson-Wojtowicz Ah! Mia vita! widoczne jest upodobanie śpiewaczki do zróżnicowanego repertuaru. Artystka prezentuje niebanalny zestaw hitów wokalnych z kręgu muzyki operowej, operetkowej i musicalowej. Wieńczą zaś nagranie dwa znakomite duety: Sull’ aria z opery Wesele Figara Wolfganga Amadeusza Mozarta (wykonywany z Magdaleną Dobrowolską) oraz słynny Flower duet „Viens, Mallika, les lianes en fleurs ... Dôme épais, le jasmin” z opery Lakmé Léo Delibes’a (wraz z Aleksandrą Kalicką).

DUX 1630     Total time: [42:51]

Antonín Dvorák
Když mne stará matka zpívat učívala - pieśń cygańska op. 55 nr 4 z cyklu Cigánské melodie nr 22 Songs
1. Když mne stará matka zpívat učívala pieśń cygańska op. 55 nr 4 z cyklu Cigánské melodie nr 22  [2:18]

Pietro Mascagni
Ave Maria - intermezzo z opery Rycerskość wieśniacz
2. Ave Maria intermezzo z opery Rycerskość wieśniacza  [3:29]

Claude-Michel Schönberg
I Dreamed a Dream - pieśń Fantyny z I aktu musicalu Nędznic
3. I Dreamed a Dream pieśń Fantyny z I aktu musicalu Nędznicy [4:30]

Antonín Dvorák
Měsičku na nebi hlubokém aria Rusałki z I aktu opery Rusałka
4. Měsičku na nebi hlubokém aria Rusałki z I aktu opery Rusałka  [6:29]

Francesco Cilea
Io son l’umile ancella aria Adriany z I aktu opery Adriana Lecouvreur
5. Io son l’umile ancella aria Adriany z I aktu opery Adriana Lecouvreur [3:07]

Imre Kálmán
Czardasz Sylvii „Hej, o hej, nieś mnie, nieś” z operetki Księżniczka Czardasza
6. Czardasz Sylvii „Hej, o hej, nieś mnie, nieś” z operetki Księżniczka Czardasza [3:12]

Giacomo Puccini
Chi il bel sogno di Doretta - aria Magdy de Civry z I aktu opery Jaskółka
7. Chi il bel sogno di Doretta aria Magdy de Civry z I aktu opery Jaskółka  [2:49]

Giacomo Puccini
O mio babbino caro aria Lauretty z opery Gianni Schicchi
8. O mio babbino caro aria Lauretty z opery Gianni Schicchi  [2:27]

Franz Lehár
Meine Lippen, sie küssen so heiß - aria Giuditty z IV aktu operetki
9. Meine Lippen, sie küssen so heiß aria Giuditty z IV aktu operetki Giuditta  [5:13]

Wolfgang Amadeus Mozart
Sull’aria (“Che soave zeffiretto...”) duet Hrabiny i Zuzanny z III aktu opery Wesele Figara
10. Sull’aria (“Che soave zeffiretto...”) duet Hrabiny i Zuzanny z III aktu opery Wesele Figara  [2:53]

Léo Delibes
Duet kwiatów Lakmé, Mallika z I aktu opery Lakmé
11. Duet kwiatów Lakmé, Mallika z I aktu opery Lakmé  [5:22]

Wykonawcy:
Renata Johnson-Wojtowicz /sopran/
Lviv National Philharmonic Symphony Orchestra
Serhij Chorowec /dyrygent/
Aleksandra Kalicka /mezzosopran/
Magdalena Dobrowolska /sopran/

SCARLATTI, RAMEAU, TROJAN, GUBAIDULINA • GENESIS • GŁOWACKI

Genesis to mój debiutancki album zawierający muzykę wywodzącą się zróżnych epok i stylów. Usłyszycie na nim transkrypcje utworów barokowych oraz kompozycje przeznaczone oryginalnie na akordeon. Pari intervallo estońskiego kompozytora Arvo Pärta napisane na 4 partie będzie po raz pierwszy wydane w wersji na ten instrument.
De profundis Sofii Gubaiduliny to utwór dla mnie bardzo istotny, towarzyszący mi od wielu lat, zarazem zajmujący poczesne miejsce w literaturze akordeonowej.
Five Views on Gulag State Viktora Vlasova ukazuje muzyczny obraz warunków i ludzkich dramatów w sowieckich obozach pracy. Magdalena Suszek-Bąk wykonała do tego nagrania ilustracje rysowane piaskiem – można je obejrzeć na mojej stronie internetowej: glowackiaccordion.com
Płytę zamyka Koncert podwójny Astora Piazzolli, w którego nagraniu towarzyszył mi wspaniały muzyk i serdeczny przyjaciel Rob Luft.”
„Mam nadzieje, że Genesis będzie dla Państwa źródłem nowych muzycznych doznań i inspiracji.”

DUX 1585     Total time: [66:30]

Domenico Scarlatti
Sonata in A major, K. 208
1. Sonata in A major, K. 208  [3:56]

Jean Philippe Rameau
L’Egyptienne
2. L´Egyptienne  [2:53]

Václav Trojan
The Ruined Cathedral
3. The Ruined Cathedral[  6:10]

Sofia Gubajdulina
De profundis 1
4. De profundis 1  [2:13]

Arvo Pärt
Pari intervallo
5. Pari intervallo  [5:09]

Victor Vlasov
Five Views on Gulag State
6. A Zone  [5:36]
7. A Stage  [3:59]
8. Thieves  [3:23]
9. Wood Cutting Area  [3:50]
10. Criminal Authority and Creep  [3:01]

Astor Piazzolla
Hommage a Liege. Concerto for bandoneon, guitar and string orchestra
11. Introduction  [3:59]
12. Milonga  [5:56]
13. Tango  [6:24]

Wykonawcy:
Bartosz Głowacki /akordeon/
Rob Luft /gitara/ [11-13]
Elias Peter Brown /dyrygent/ [11-13]
Rakhi Singh, Charlie Brookes, Simmy Singh, Vanessa Chan, Joanna Ly, Gillian Brightwell /skrzypce/ [11-13]
Maite Colas, Michael Bennett, Sebastian Lee, Matthew Kendell violas /altówki/ [11-13]
Zara Hudson-Kozdoj, Adam Spiers, Daryl Giuliano, Leonie Adams /wiolonczele/ [11-13]
Elena Marigomez /kontrabas/ [11-13]

Wywiad z Bartoszem Głowackim dostępny na portalu Klasyka na Podkarpaciu https://www.klasyka-podkarpacie.pl/wywiady/item/2239-z-bartoszem-glowackim-przed-premiera-plyty-genesis

 

Bardzo się cieszę, że jednak mogę realizować swoje pasje

            Ostatnią tegoroczną premierą w Operze Śląskiej w Bytomiu, która odbyła się 14 grudnia 2019 roku, był „Napój miłosny” Gaetana Donizettiego, jedna z najpiękniejszych oper komicznych. Dzieło urzeka cudowną muzyką oraz ciekawym, zabawnym, wielowątkowym librettem, które daje wielkie pole do popisu reżyserowi. Pani Karolina Sofulak, reżyserka „Napoju miłosnego”, skrzętnie z tej możliwości skorzystała i umiejscowiła akcję we współczesnym świecie, a konkretnie w hotelu, w którym rządzą kobiety – szefową jest główna bohaterka Adina, a wszystko nadzoruje Gianetta. Natomiast Nemorino, drugi główny bohater, zatrudniony jest na najmniej ważnym stanowisku.
Nie zmienia to faktu, że jest to nadal komedia oparta na gagach sytuacyjnych i łatwowierności bohaterów, a publiczność świetnie się bawi razem z kompozytorem i librecistą.
           Soliści, Orkiestra, Chór oraz balet Opery Śląskiej, pod dyrekcją sprawującego kierownictwo muzyczne Francka Chastrusse Colombiera, wykonali wspaniałe widowisko komediowe, które w najbliższych tygodniach często będzie wystawiane. Wszyscy, którym uda się kupić bilety, będą mogli spędzić sylwestrowy albo pierwszy wieczór 2020 roku w Operze Śląskiej, zachwycając się „Napojem miłosnym” Donizettiego.
Oto wykonawcy partii solowych premierowego wieczoru:
Adina – Gabriela Gołaszewska;
Nemorino – Andrzej Lampert;
Belcore – Stanisław Kuflyuk;
Doktor Dulcamara – Adam Woźniak;
Gianetta – Anna Noworzyn-Sławińska;
Asystentka doktora Dulcamary – Michalina Drozdowska;
Windziarz – Gabriel Ravenscroft.
           Podziwiałam wszystkich, ale przez cały czas moją uwagę zwracał rewelacyjny w partii doktora Ducamary Adam Wożniak. Z pewnością nie tylko mnie zachwycił pięknym, barytonowym głosem i doskonałą grą aktorską. Dlatego poprosiłam Artystę, aby poświęcił mi kilkanaście minut po spektaklu i mogę Państwa zaprosić do przeczytania wywiadu.

           Przede wszystkim chcę Panu podziękować i pogratulować wspaniałej kreacji roli doktora Dulcamara w premierowym spektaklu „Napoju miłosnego” Gaetana Donizettiego. Doktor Dulcamara jest w tym spektaklu szarlatanem, ale zamiast wędrownego lekarza-szarlatana spotykamy eleganckiego magika, pojawiającego się w hotelach w poszukiwaniu publiczności oraz chętnych do nabycia jego specyfików, czyniących cuda. Interesując się problemami bohaterów, potrafi w łatwy sposób zarobić spore pieniądze. To bardzo trudna rola zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim.
           - To prawda, ale nie myślałem o niej w ten sposób, bo to mogłoby skutkować nerwową atmosferą i emocjonalnymi uprzedzeniami. Nie jest to prosta rola, ale starałem się z nią zaprzyjaźnić i zrobić wszystko, żeby była moja.

           Grany przez Pana bohater – doktor Dulcamara prawie zawsze przebywa na scenie otoczony osobami zainteresowanymi jego specyfikami, ale swoją obecność rozpoczyna od popisowej arii.
           - Kiedy przyszedłem na pierwszą próbę, dyrygent powiedział o niej: „Ta aria jest bardzo trudna”, a ja mu odpowiedziałem – zależy, dla kogo, bo specjalnie sobie wmawiałem, że to nie jest trudne, aby była jedynie pozytywna emocja, bez spięć i nerwowości. Myślę, że dlatego udało mi się dobrze zaśpiewać tę arię i dobre emocje towarzyszyły mi do końca spektaklu.

          „Napój miłosny” należy do najbardziej popularnych oper i może dlatego wymaga od realizatorów, i wykonawców solidnego przygotowania. Dużym wyzwaniem dla wszystkich był pomysł reżysera, aby go uwspółcześnić.
           - Przygotowania zajęły nam prawie osiem tygodni. Inspiracje kinem Wesa Andersona, a w szczególności filmem „Grand Budapest Hotel”, są na pierwszy rzut oka widoczne. Konwencja hotelowa i przybycie hipnotyzera do tego hotelu jest, według mnie, bardzo dobrym i ciekawym pomysłem. Ja się w tym bez problemu odnalazłem.

           Często Pana oklaskujemy na scenie Opery Śląskiej w Bytomiu i sądzę, że jest Pan z tym Teatrem związany w sposób szczególny.
           - Owszem, jestem solistą tego Teatru, związanym z nim stałą umową. Oczywiście, zdarza się, że występuję gościnnie w innych teatrach, ale to jest moja macierzysta scena. Na Śląsku czuję się świetnie i nie chciałbym się przenosić do żadnego innego teatru.
Jest to miejsce z ogromnymi tradycjami, piękny klasyczny teatr z duszą, z ludźmi, którzy są przemili, przesympatyczni. Po kilku latach pobytu tutaj przekonałem się, że Ślązacy są naprawdę wyjątkowi.
           Wcześniej śpiewałem w różnych teatrach i ciągle podróżowałem. Chyba najwięcej czasu spędzałem wówczas w samochodzie i kiedy otrzymałem propozycję etatu w Operze Śląskiej, bardzo się z niej ucieszyłem. To pozwoliło mi na „złapanie oddechu” i osiągnąłem pewną stabilizację, którą lubię.
Często mam i przyjmuję propozycje występów w innych teatrach, ale wybieram tylko te, które mi odpowiadają.

           W macierzystej Operze jest Pan angażowany do większości spektakli.
           - Tak się złożyło, że kilku solistów starszego pokolenia odeszło na emeryturę i trzeba ich zastąpić. Niedawno odszedł Włodek Skalski, bardzo dobry baryton, który śpiewał tutaj bardzo dużo. Na przykład w „Zemście nietoperza” śpiewałem rolę Franka, ale teraz będę przygotowywał rolę, w której on występował. Mówiąc szczerze, jestem trochę podniecony i zestresowany, bo Falke jest tak naprawdę tytułowym nietoperzem. Włodek ma wrodzoną ogromną elegancję i łatwość bycia na scenie, a ja tego nie mam i będę musiał się naprawdę przyłożyć, żeby robić wszystko podobnie jak on. Na szczęście są też role odziedziczone po różnych śpiewakach, którzy w Operze Śląskiej śpiewali, z którymi nie mam żadnego problemu.

           Opera Śląska od dawna znana jest z tego, że ma bardzo różnorodną ofertę programową.
            - Ta bardzo duża różnorodność repertuaru bardzo mi odpowiada. Aktualnie mało który teatr gra tyle i jednocześnie tak różnorodnych przedstawień. Głosy barytonowe mają w tym repertuarze wielkie pole do popisu – wymienię tylko opery „Moc przeznaczenia”, „Nabucco”, „Tosca”, „Halka” „Straszny dwór”.

           Soliści, podobnie jak cały zespół Opery Śląskiej, nie mogą narzekać na brak pracy i ciągle muszą się rozwijać.
            - Nie ma innego wyjścia. Jak ktoś chce funkcjonować w tym zawodzie, musi znaleźć pasję, musi pracować, nawet jak czasami są trudne sytuacje, nie może się poddawać. Moim zdaniem one budują artystę, który musi wiedzieć, co odrzucić, a co wybrać, żeby pójść dalej.

           Ciekawa jestem, kiedy zapadła decyzja, że zostanie Pan śpiewakiem? Kto Panu uświadomił, że ma Pan głos, który należy kształcić, rozwijać?
           - Pochodzę z rodziny, w której nikt się muzyką nie interesował. Kiedy w szkole podstawowej powiedziałem, że chcę grać na fortepianie, to wszyscy byli bardzo zaskoczeni, myśleli, że dziecko zwariowało. Mieszkaliśmy w Poznaniu, gdzie prężnie działała szkoła chóralna Jerzego Kurczewskiego, w szkołach podstawowych każdego roku organizowała przesłuchania młodych chłopców, którzy chcieli śpiewać w chórze. W wyniku takich przesłuchań stwierdzono, że mam talent, który warto rozwijać, ale moja mama się nie zgodziła, twierdząc, że będę miał zepsute dzieciństwo.
I tak skończyło się to szkolą muzyczną, którą sam sobie wybrałem, ale zacząłem się w niej uczyć bardzo późno, bo miałem już 18 lat. Pianistą nie mogłem już niestety zostać, bo to było za późno, ale został śpiew i bardzo się cieszę, że jednak mogę realizować swoje pasje, o których marzyłem będąc małym chłopcem.

           Miałam szczęście podziwiać i oklaskiwać Pana w większości wymienionych przed chwilą spektakli, a były to „Moc przeznaczenia”, „Nabucco”, „Straszny dwór” i „Halka”, a dzisiaj był Pan rewelacyjnym doktorem Dulcamarą. Myślę, że w tej roli czeka Pana jeszcze wiele wspaniałych wieczorów w Operze Śląskiej.
           - Ja też jestem przekonany, że tak będzie, czuję, że jeszcze wiele nowych ciekawych elementów sam znajdę. To był spektakl premierowy – dopiero początek. Przyznam się, że często mam żal do krytyków, że przychodzą tylko na premierę i tyle. Nie pojawiają się jeszcze raz, na przykład na dwudziestym przedstawieniu, żeby zobaczyć, jak rola danego śpiewaka się zmieniła, jak dojrzała i jak wykonuje ją po tych dwudziestu występach. Wiadomo bowiem, że rola ewoluuje i się zmienia.

Jestem pod wielkim wrażeniem pierwszego Pana występu, a po tych słowach myślę, że chętnie wybiorę się za jakiś czas do Opery Śląskiej na spektakl „Napoju miłosnego” Gaetana Donizettiego, ale koniecznie z Pana udziałem. Dziękuję Panu za poświęcony mi czas i do zobaczenia!

Zofia Stopińska

Z Gabrielą Gołaszewską - w Sanoku i w Bytomiu

           Miło mi przedstawić panią Gabrielę Gołaszewską, świetną młodą sopranistkę, którą w tym roku miałam okazję podziwiać i oklaskiwać dwukrotnie – najpierw we wrześniu w Sanoku, podczas Festiwalu im. Adama Didura oraz niedawno w Operze Śląskiej w Bytomiu, podczas spektaklu premierowego opery „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego. Miałam także ogromne szczęście, że zarówno w Sanoku, jak i w Bytomiu, mogłam przez kilka minut porozmawiać z Artystką i te rozmowy Państwu polecam.
          Pierwsza została zarejestrowana 22 września przed spektaklem opery „Straszny dwór” w Sanockim Domu Kultury. Pragnę jeszcze dodać, że 22 września w Sanockim Domu Kultury spektakl „Strasznego dworu” Stanisława Moniuszki udał się nadzwyczajnie. Wszyscy soliści śpiewali świetnie, ale skupiłam uwagę na kreującej partie Hanny Gabrieli Gołaszewskiej, która była znakomita zarówno pod względem wokalnym, jak i aktorskim. Wspaniały debiut!
           Świetnie spisali się także chór i orkiestra Opery Śląskiej, pod batutą doskonale prowadzącego cały spektakl Macieja Tomasiewicza. Natychmiast po ognistym mazurze, kończącym spektakl, publiczność powstała i długo oklaskiwała wykonawców.

           Po raz pierwszy występuje Pani w ramach Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku.
           - To prawda, wczoraj śpiewałam tutaj po raz pierwszy, zostałam bowiem zaproszona do udziału w Koncercie Laureatów IV Międzynarodowego Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura w Bytomiu. Dzisiaj wystąpię na tej scenie po raz drugi i będzie to mój debiut w roli Hanny. Bardzo się cieszę, że mam możliwość wziąć udział w takim wydarzeniu.

          Ostatnio uczestniczyła Pani z powodzeniem w konkursach wokalnych.
          - Tak, w maju 2019 roku udało mi się zająć I miejsce w XVIII Międzynarodowym Konkursie Sztuki Wokalnej im. Ady Sari w Nowym Sączu, otrzymałam także kilka nagród specjalnych, a wśród nich nagrodę Dyrektora Opery Śląskiej. Współpraca w ramach tej nagrody trwa, z czego bardzo się cieszę i mam nadzieję, że będę mogła jeszcze występować z Operą Śląską w przyszłości.

          W czerwcu tego roku ukończyła Pani studia licencjackie w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Aby występować jako solistka w spektaklach operowych, trzeba mieć przygotowany wcześniej repertuar.
          - Na szczęście szybko się uczę i mam nadzieję, że mój repertuar będzie się ciągle powiększał. Tak jak pani zauważyła, ukończyłam dopiero studia licencjackie i będę się dalej kształcić na Wydziale Wokalno-Aktorskim Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Pewnie nie będzie łatwo pogodzić produkcji, w których mam zamiar wziąć udział, ze studiami, ale mam nadzieję, że wszystko się uda. Czeka mnie bardzo pracowity okres.
           Studiuję w klasie dr hab. Jolanty Janucik, która jest prodziekanem naszego Wydziału. Profesor Jolanta Janucik jest wspaniałym pedagogiem, poświęca swoim studentom bardzo dużo czasu i dlatego wielu jej wychowanków może się pochwalić licznymi osiągnięciami.

           Kto i kiedy powiedział Pani, że ma Pani bardzo dobry głos, który warto rozwijać?
           - Kończyłam szkołę muzyczną I stopnia w klasie fortepianu, natomiast szkołę II stopnia kontynuowałam w klasie rytmiki. Otrzymaliśmy, jako zadanie domowe, napisać piosenki i wykonać je podczas małego koncertu, a ponieważ już wtedy śpiewałam dużo utworów jazzowych i rozrywkowych, bo zawsze mnie to fascynowało, jedna z nauczycielek po tym koncercie powiedziała mi, że mam predyspozycje do śpiewania muzyki operowej i klasycznej.
           Pomyślałam, że warto spróbować i wzięłam udział w rekrutacji na wydział wokalny. Pomimo, że sama w to nie wierzyłam oraz nie byłam wielką fanką muzyki operowej, dostałam się. Z czasem ta muzyka coraz bardziej mnie fascynowała. W wieku 18 lat rozpoczęłam studia na Wydziale Wokalno-Aktorskim Uniwersytetu Muzycznego. Mam nadzieję, że ukończę te studia i będę śpiewaczką.

           Rozpoczął się czas ciężkiej pracy, bo już ma Pani sporo propozycji udziału w spektaklach operowych, a studia także wymagają ogromnego wysiłku i czasu. Oprócz pracy nad głosem, trzeba się uczyć języków i opanować wiedzę z różnych dziedzin muzyki.
           - To wszystko prawda i studia są bardzo ważne, chociaż najwięcej można się nauczyć na scenie. Ta praktyczna wiedza jest najbardziej użyteczna, bo w teorii nawet nie zawsze się mówi o wszystkim, co dotyczy występów na scenie. Przeważnie starsi koledzy w teatrze operowym dzielą się swymi doświadczeniami, a przede wszystkim praca z reżyserem i dyrygentem jest nie do przecenienia. Tej wiedzy nie zdobędzie się na żadnej uczelni.

           Czy do tej pory trafiała Pani wyłącznie na osoby, które były przyjazne i starały się Pani pomóc?
           - Tak, mam wyłącznie miłe wspomnienia z dotychczasowej pracy w teatrach operowych i mam nadzieję, że nadal tak będzie. Pracę w teatrze operowym trudno opisać słowami. Sprawia mi ona ogromną radość i mogę powiedzieć, że jestem już uzależniona (śmiech).

           Na scenie w trakcie spektaklu czuje Pani obecność publiczności, czy całą uwagę skupia Pani na współpracy z pozostałymi solistami i dyrygentem?
           - Podczas pierwszego wykonania pilnuje się przede wszystkim muzyki, słowa, kontaktu z dyrygentem, ale z każdym następnym spektaklem jest coraz łatwiej, coraz bardziej wcielam się w postać, którą gram na scenie.

           Wiem, że musi Pani teraz iść do garderoby i przygotować się do występu na scenie. Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że niedługo się spotkamy, jeśli nie na Podkarpaciu, to może w Operze Śląskiej?
           - Mam nadzieję. W grudniu ma być premiera opery „Napój miłosny” Gaetano Donizettiego, w której będę miała możliwość śpiewać partie i wcielić się w role Adiny. To opera komiczna, bardzo zabawna i polecam ją gorąco.

           Szanowni Państwo, 14 grudnia na deskach Opery Śląskiej w Bytomiu odbyła się premiera opery komicznej Gaetano Donizettiego „Napój miłosny”. Skorzystałam z zaproszenia i pojechałam na to wydarzenie. Po bardzo udanej, oklaskiwanej na stojąco przez publiczność premierze, w Sali Koncertowej im. Adama Didura odbyło się bardzo miłe spotkanie, podczas którego pan Łukasz Goik – Dyrektor Opery Śląskiej przedstawił zaproszonym gościom realizatorów i wykonawców partii solowych tego spektaklu.
           Wykonawcami byli: Soliści, Orkiestra, Chór oraz Balet Opery Śląskiej. Dyrygował Franck Chastrusse Colombier, a partie solowe śpiewali: ADINA - Gabriela Gołaszewska, NEMORINO - Andrzej Lampert, BELCORE - Stanisław Kuflyuk, DOKTOR DULCAMARA - Adam Woźniak, GIANETTA - Anna Noworzyn-Sławińska, ASYSTENTKA DR. DULCAMARY - Michalina Drozdowska, WINDZIARZ - Gabriel Ravenscroft.
           Realizatorzy:
Kierownictwo muzyczne: Franck Chastrusse Colombier;
reżyseria: Karolina Sofulak;
choreografia / ruch sceniczny: Monika Myśliwiec;
scenografia / reżyseria świateł: Katarzyna Borkowska;
kostiumy: Ilona Binarsch;
kierownictwo chóru: Krystyna Krzyżanowska-Łoboda;
kierownictwo baletu: Grzegorz Jakub Pajdzik;
asystent dyrygenta: Piotr Wacławik;
asystent reżysera: Bernadeta Maćkowiak;
asystent scenografa / kierownik produkcji: Dagmara Walkowicz-Goleśny;
korepetytor solistów: Larisa Czaban, Michał Krivoruchko.

           Pomimo, że pani Gabriela Gołaszewska była, można powiedzieć nawet, oblegana, bo prawie wszyscy chcieli jej pogratulować i podziękować za wspaniały śpiew i wielkie umiejętności aktorskie, znalazła kilka minut, aby porozmawiać ze mną o tym, co wydarzyło się w czasie niecałych trzech miesięcy, bo tyle dzieliło nas od spotkania w Sanoku.

           Chyba Pani nawet nie przypuszczała, że czas dzielący nas od 22 września będzie tak bardzo wypełniony pracą, bo oprócz studiów na Wydziale Wokalno-Aktorskim w UMFC występowała Pani w spektaklach operowych i koncertach.
           - Tak, po debiucie w Sanoku, w roli Hanny w „Strasznym Dworze” Stanisława Moniuszki, wystąpiłam w Operze Śląskiej, a później Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Sali Kameralnej odbył się jeszcze studencki nasz projekt w reżyserii prof. Ryszarda Cieśli, dziekana Wydziału Wokalno-Aktorskiego UMFC. Mam w planach udział w „Strasznym dworze” w przyszłym sezonie.

          W Operze Bałtyckiej wystąpiła Pani w „Kandydzie” Leonarda Bersteina.
          - Owszem, wystąpiłam w roli Kunegundy i bardzo się cieszę z tego zaproszenia, ale tych, którzy chcą się wybrać i zobaczyć ‘Kandyda” w Operze Bałtyckiej informuję, że już w styczniu zaplanowane są spektakle. Ja w rolę Kunegundy na deskach opery Bałtyckiej wcielę się dopiero 8 marca i zapraszam serdecznie.

           W tym sezonie brała Pani także udział w kilku ważnych, dużych koncertach.
           - 14 września odbył się koncert inaugurujący 75. sezon artystyczny Opery Śląskiej i ogromnie się cieszę, że znalazłam się w gronie solistów tego wieczoru. Wspomniałyśmy już o Koncercie Laureatów IV Międzynarodowego Konkursu Wokalistyki Operowej im. Adama Didura w Bytomiu, który odbył się podczas tegorocznego Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku,            Fundacja „Pomóż Im” zaprosiła mnie do udziału w wyjątkowym koncercie charytatywnym „Wielkie Głosy – Małym Bohaterom z Białostockiego Hospicjum”, który odbył się 26 listopada 2019 r. w Operze i Filharmonii Podlaskiej w Białymstoku. Gwiazdami koncertu byli wybitni polscy śpiewacy: Artur Ruciński (baryton), Remigiusz Łukomski (bas) i Jacek Laszczkowski (tenor). Obok tak sławnych śpiewaków znalazły się dwie młode sopranistki: Ewelina Osowska i ja. Wystąpiła z nami Orkiestra Opery i Filharmonii Podlaskiej pod batutą Wojciecha Semerau-Siemianowskiego. Koncert był niezwykłym wydarzeniem dla miłośników muzyki klasycznej. Program wypełniły najsłynniejsze utwory operowe Pucciniego, Mozarta, Bizeta, Khrennikova i Donizettiego. Cały dochód z koncertu przeznaczony został na rzecz podopiecznych Białostockiego Hospicjum dla Dzieci. Dla mnie było to wielkie wyróżnienie.

           Przez cały czas prowadzi Pani „życie na walizkach”.
           - Tak, ale bardzo mnie to cieszy, bo ekscytujące jest takie życie wypełnione podróżami.

           W Pani kalendarzu na 2020 rok jest już sporo zajętych terminów:
           - Duże wyzwania są jeszcze przede mną. Już we wtorek zaczynam próby do opery „Don Bucefalo” Antonio Cagnoni’ego w reżyserii Pawła Szkotaka, pod kierownictwem muzycznym Massimiliano Caldi’ego w Operze Bałtyckiej w Gdańsku, a premiera zaplanowana jest na 31 stycznia. Niedługo wystąpię w Krakowie, a także zaproszona jestem do kilku projektów w Operze Śląskiej (wśród których jest także „Łucja z Lammermooru” Gaetana Donizettiego).

          Trzeba jednak chociaż trochę się oszczędzać, żeby nie przemęczyć tego pięknego głosu, który dzisiaj brzmiał cudownie w każdym rejestrze.
          - Jesteśmy po dwóch miesiącach prób, a ponadto, jak już wspominałyśmy, były inne spektakle i koncerty. Mam prawo być trochę zmęczona, ale mój głos na szczęście jeszcze nie. Chcę także podkreślić, że w Operze Śląskiej jest wspaniała, przyjazna, sprzyjająca pracy atmosfera, która z pewnością ma także wpływ dobrą kondycję wykonawców. Ciekawa jestem, co powie na ten temat i o dzisiejszej premierze moja Pani Profesor, Jolanta Janucik, która była na spektaklu i jest na tym spotkaniu.

           Mam nadzieję, że usłyszy Pani wiele ciepłych słów, bo premiera była doskonała, a Pani czuła się przez cały czas swobodnie, pewnie na scenie i wszystko było bardzo precyzyjnie wykonane. Serdecznie gratuluję i dziękuję za ten wspaniały wieczór, życzę, aby miło Pani spędziła Święta Bożego Narodzenia i aby był czas na odpoczynek, a w 2020 roku życzę wielu sukcesów.
           - Dziękuję bardzo. Pani i czytelnikom „Klasyki na Podkarpaciu” życzę wszystkiego dobrego na Święta i na nadchodzący 2020 rok. Mam nadzieję, że niedługo się spotkamy. Pozdrawiam Państwa serdecznie.

Zofia Stopińska

W Filharmonii Podkarpackiej - Moniuszko, Saint – Saëns, Haydn

AB 20 XII 2019 PIĄTEK GODZ. 19:00

ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

JIRI PETRDLIK – dyrygent

BERNHARD LEONARDY - organy

W programie:

St. Moniuszko – Uwertura „Bajka”

C. Saint – Saëns – III Symfonia c- moll op. 78

J. Haydn - Koncert organowy C – dur Hob XVIII:1

„Dałem z siebie wszystko, co mogłem dać. Tutaj osiągnąłem to, czego nigdy więcej nie osiągnę” - tak pisał Saint-Saëns o swojej Symfonii c-moll (1886),„ avec orgue ”(z organami). To bez wątpienia najwybitniejsze dzieło spośród wszystkich utworów orkiestrowym Saint-Saënsa, zawierające najlepsze cechy stylu kompozytora - logikę konstrukcji i barwność orkiestrowego brzmienia wzbogaconego o partię organów i fortepianu. Organy w roli instrumentu solowego usłyszymy w Koncercie C – dur (1756) Haydna. Utwór ten napisany w stylu muzyki barokowej pochodzi z młodzieńczych lat twórczości wielkiego klasyka wiedeńskiego z czasów, kiedy kompozytor był jeszcze aktywnym organistą. Po moniuszkowsku „śpiewna” będzie Bajka” (1848), która zgodnie z podtytułem francuskim – „Conte d’hiver” - snuć będzie „opowieść zimową”.

Koncert „Boże Narodzenie w sztuce” - Muzeum-Zamek w Łańcucie

W czwartek 19 grudnia 2019 r. o godz. 19.00 serdecznie zapraszamy na Koncert Świąteczny „Boże Narodzenie w sztuce”.

Na scenie w Sali Balowej łańcuckiego Zamku wystąpi Chór Łańcuckiej Fary.

Będzie to ostatni koncert w tym roku.

Bilety w cenie 1 zł do kupienia w zamkowej Sieni od 13 grudnia. (Uprzejmie przypominamy, że dystrybucja wejściówek odbywa się wyłącznie w dni robocze).

Koncert „Boże Narodzenie w sztuce” jest organizowany przez Muzeum-Zamek w Łańcucie jako wynik projektu: Ochrona i udostępnianie dziedzictwa kulturowego Ordynacji Łańcuckiej poprzez prace remontowo- konserwatorskie i cyfryzację zasobów Muzeum-Zamku w Łańcucie (OR-KA II). W ramach zaplanowanych działań przenikają się aspekty kulturalne wraz edukacyjnymi i artystycznymi. Jest to kompleksowa odpowiedź na potrzeby mieszkańców regionu.

Muzeum-Zamek w Łańcucie - Koncert „Boże Narodzenie w sztuce”

W czwartek 19 grudnia 2019 r. serdecznie zapraszamy na Koncert Świąteczny „Boże Narodzenie w sztuce”. Będzie to ostatni koncert w tym roku.

Na scenie w Sali Balowej wystąpi Chór Łańcuckiej Fary. Początek: godz. 19.00.

Bilety w cenie 1 zł do kupienia w zamkowej Sieni od 13 grudnia. (Uprzejmie przypominamy, że dystrybucja wejściówek odbywa się wyłącznie w dni robocze).

Koncert „Boże Narodzenie w sztuce” jest organizowany przez Muzeum-Zamek w Łańcucie jako wynik projektu: Ochrona i udostępnianie dziedzictwa kulturowego Ordynacji Łańcuckiej poprzez prace remontowo- konserwatorskie i cyfryzację zasobów Muzeum-Zamku w Łańcucie (OR-KA II). W ramach zaplanowanych działań przenikają się aspekty kulturalne wraz edukacyjnymi i artystycznymi. Jest to kompleksowa odpowiedź na potrzeby mieszkańców regionu.

KOLĘDY I PASTORAŁKI W OPRACOWANIU DOMINIKA LASOTY

Sala Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego

18 grudnia 2019 r. ; godz. 19:00

Wykonawcy:

Zespół Wokalny Instytutu Muzyki

Orkiestra Kameralna Uniwersytetu Rzeszowskiego

Jacek  Ścibor - tenor

Mirosław Dymon - akordeon

Anna Marek Kamińska - dyrygent

Wstęp wolny

Przemyśl, Jarosław - koncerty "STANISŁAW MONIUSZKO - 200 LAT!"

16 grudnia 2019r., PONIEDZIAŁEK, godz. 17:00

SZKOŁA MUZYCZNA W JAROSŁAWIU

STANISŁAW MONIUSZKO - 200 LAT!

ARSO ENSEMBLE w rozszerzonym składzie
SZYMON NAŚCISZEWSKI - dyrygent
IWONA SOCHA - sopran
ŁUKASZ GAJ - tenor
ANNA WIŚLIŃSKA - słowo

W programie:

Pieśni i arie z oper Stanisława Moniuszki

16 grudnia 2019r., PONIEDZIAŁEK, godz. 10:00

SALA WIDOWISKOWA CENTRUM KULTURALNEGO W PRZEMYŚLU

KONCERT EDUKACYJNY
STANISŁAW MONIUSZKO - 200 LAT!

ARSO ENSEMBLE w rozszerzonym składzie
SZYMON NAŚCISZEWSKI - dyrygent
IWONA SOCHA - sopran
ŁUKASZ GAJ - tenor
ANNA WIŚLIŃSKA - słowo

W programie:

Pieśni i arie z oper Stanisława Moniuszki

Koncerty organizowane w ramach projektu "Przestrzeń otwarta dla muzyki"

STANISŁAW MONIUSZKO - 200 LAT! - koncerty w Przemyślu i Jarosławiu

16 grudnia 2019r., PONIEDZIAŁEK, godz. 10:00

SALA WIDOWISKOWA CENTRUM KULTURALNEGO W PRZEMYŚLU

KONCERT EDUKACYJNY "STANISŁAW MONIUSZKO - 200 LAT!"

16 grudnia 2019r., PONIEDZIAŁEK, godz. 17:00

SZKOŁA MUZYCZNA W JAROSŁAWIU

"STANISŁAW MONIUSZKO - 200 LAT!"

Wykonawcy:

ARSO ENSEMBLE w rozszerzonym składzie
SZYMON NAŚCISZEWSKI - dyrygent
IWONA SOCHA - sopran
ŁUKASZ GAJ - tenor
ANNA WIŚLIŃSKA - słowo

W programie:

Pieśni i arie z oper Stanisława Moniuszki

Koncerty realizowane w ramach projektu "Przestrzeń otwarta dla muzyki"

Subskrybuj to źródło RSS