relacje

Muzycznego Festiwalu w Łańcucie - Od Monteverdiego do Miny

          21 maja, kolejny dzień Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Dziś w programie włoska muzyka określona tytułem "Od Monteverdiego do Miny - Podróż po włoskiej muzyce od roku 1600 do 60-lat XX stulecia " Wykonawcy to Vincenzo Capezzuto - wokalista oraz zespół kierowany przez Claudia Borgianni'niego SOQQUADRO ITALIANO. W programie usłyszeliśmy wspaniałe aranżacje utworów takich starych mistrzów jak: Francesco Corbetta, Giovanni Girolamo Kapspergera, Enrico Radesca da Foggia, Alessandro Piccinini'ego, Barbary Strozzi, Giovanniego Croce,Santiago de Murci, D.Ortiza, Claudia Monteverdiego, Piętro Andrea Ziani'niego.
Ale też i kompozytorów tworzących dla wielkiej gwiazdy włoskiej piosenki lat 60- tych i 70- tych MINY, takich jak Gino Paoli, Roberto Soffici, Paolo Limiti czy Bruno Canfory.
          Trzeba talentu Claudia Borgianni'niego jego eklektycznej osobowości muzyka i mistrza dialogu sztuk wszelkich no i jego współpracy z wokalistą takim jak Vincenzo Capezzuto by stworzyć coś tak wspaniałego jak program zaproponowany festiwalowej publiczności w Łańcucie.
          Vincenzo Capezzuto sam siebie uważa za tancerza. Był solistą Opery San Carlo w Neapolu.Jego światowa kariera w roli tancerza obejmowała współpracę z takimi choreografami jak Mauro Bigonzetti, Roland Petit, William Forsythe, czy George Balanchine
Jako tancerz, jest laureatem takich nagród jak: Leonid Miassin Award czy Giuliany Penzi Arward /2012/.
          Ale Vincenzo Capezzuto jest też wokalistą. Obdarzony subtelnym chłopięcym niemal altowym głosem doskonale wpisał się w estetykę projektu opracowanego wspólnie z Borgianni'nim w którym muzyka, taniec i aktorstwo są wspólnymi ekspresyjnymi elementami całości .
Capezzuto jako wokalista występował na wielu prestiżowych scenach m.in. Nowojorskiej Carnegie Hall, London BBC Proms, Wigmore Hall czy Akademia Filharmonica Romana.
Artyście w łańcucki wieczór towarzyszył zespół SOQQUADRO ITALIANO MUSICAL ASSOCIATION w składzie:
- Luciano Orologi - saksofon,klarnet,
- Simone Vallerotonda - teorba,gitara barokowa,
- Lorenzo Feder - klawesyn,
- Marco Fortu - kontrabas,
- Dario Panza - perkusja.
          Wprowadzenia w klimat programu, prezentaci bohaterów wieczoru, poszczególnych dzieł i ich twórców dokonała zawsze wspaniała Regina Gowarzewska.
Publiczność gorącą owacją podziękowała artystom za wspaniały wieczór, w zamian otrzymaliśmy od artystów dwa bisy.

Tadeusz Stopiński

Muzyczny Festiwal w Łańcucie - Koncert Kameralny

20 maja, kolejny dzień Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Koncert kameralny duetu artystów urodzonych w Rumunii a zamieszkałych w Paryżu. Wiolonczelista Andre KIVU wraz z pianistką Marą DOBRESCO zaprezentowali program, w którym obok dzieł Zoltana Kodalya skomponowanych na wiolonczelę i fortepian /Sonata op.4, Adagio i Sonatina/, usłyszeliśmy utwory kompozytorów rumuńskich: Paula Constantinescu, Horatia Radulescu i Sigismunda Toduty.
Doskonałą intetpretację Fugi z Sonaty na skrzypce solo g - moll nr.1 we własnej transkrypcji na wiolonczelę zaprezentował Andrei Kivu.
Nokturn cis - moll op. posthume Fryderyka Chopina wykonała Mara Dobresco.
Na zakończenie usłyszeliśmy Sonatę op. 40 na wiolonczelę i fortepian Dymitra Szostakowicza.
Publiczności nagrodziła wykonawców zasłużonym brawami.

Koncert prowadził redaktor Tadeusz Deszkiewicz.

Dodatkową atrakcję mieliśmy przed rozpoczęciem drugiej części koncertu. Pan Wit Karol Wojtowicz - Dyrektor Muzeum Zamku w Łańcucie zaprosił publiczność na projekcję odnalezionego niedawno filmu, dokumentującego wizytę rumuńskiej pary królewskiej w Łańcucie w 1923 roku podczas ich oficjalnej wizyty w Polsce . Król Ferdynand i Królowa Maria byli zachwyceni dwudniową wizytą w iście królewskiej rezydencji Potockich, jak to określiła w swym liście Królowa Maria.

Tydzień Talentów - Warsztaty z Mistrzami w Kąśnej Dolnej

           Od 12 do 19 maja 2019 roku w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej odbyła się kolejna edycja festiwalu „Tydzień Talentów”. W tym roku kadrę „Warsztatów z Mistrzami” stanowili: wspaniała sopranistka, profesor Akademii Muzycznej w Krakowie Katarzyna Oleś-Blacha, nestor polskich skrzypków, profesor zwyczajny Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie Roman Lasocki, jeden z najwybitniejszych wiolonczelistów młodego pokolenia, profesor Akademii Muzycznej im. Stanisława Moniuszki w Gdańsku Marcin Zdunik oraz Szymon Nehring, jeden z najbardziej utalentowanych młodych pianistów, jedyny Polak, który otrzymał pierwszą nagrodę w Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym Artura Rubinsteina w Tel Awiwie.

          „Tydzień Talentów” zainaugurowany został 12 maja koncertem w Dworku Ignacego Jana Paderewskiego, podczas którego wystąpili: wybitna sopranistka Katarzyna Oleś-Blacha i laureat VI Konkursu wokalnego im. I. J. Paderewskiego w Bydgoszczy, tenor Krzysztof Zimny, a towarzyszyła wokalistom pianistka Marta Mołodyńska-Wheeler.
          Drugi koncert odbył się 15 maja w Sali Lustrzanej w Tarnowie i zatytułowany był „Tarnowskie Talenty”, a wystąpili wyłącznie młodzi muzycy: Julia Styrna – klawesyn, Natalia Łazarek – flet, Łukasz Skubisz – akordeon, oraz uczestniczki warsztatów wokalnych Joanna Zaucha – sopran, Dominika Marcinkowska – sopran koloraturowy, a towarzyszył śpiewaczkom pianista Sławomir Kokosza.
          Koncert finałowy odbył się 19 maja w Sali Koncertowej Stodoła w Kąśnej Dolnej, a rozpoczęła go prezentacja wybranych uczestników warsztatów fortepianowych, skrzypcowych i wiolonczelowych.
Młodym instrumentalistom towarzyszyła pianistka Mirella Malorny.
           Wieczór rozpoczął się bardzo interesującym występem wiolonczelisty Tymoteusza Bączkowskiego, ucznia poznańskiej Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej w klasie Doroty Hajzer, który wykonał I część Sonaty C-dur Luigi Boccheriniego i utwór zatytułowany „Orientale” Tadeusza Szeligowskiego.
          Również bardzo interesująco zaprezentowała się Kamila Wawrzeńczyk, uczennica Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Kielcach w klasie fortepianu Artura Jaronia. Kamila Wawrzeńczyk wykonała Balladę g-moll op. 23 Fryderyka Chopina.
           Występy uczestników zakończyło mistrzowskie wykonanie Fantazji na tematy z opery „Faust” Charlesa Gounoda op. 20 na skrzypce i fortepian Henryka Wieniawskiego przez skrzypaczkę Martę Gębską.
Ta 17-letnia artystka z Warszawy należy do grona najwybitniejszych skrzypaczek swojej generacji i aktualnie kształci się pod kierunkiem prof. Romana Lasockiego.
           Po popisach uczestników warsztatów rozpoczął się koncert Mistrzów, a wystąpili Marcin Zdunik – wiolonczela i Szymon Nehring – fortepian.
Pierwsze ogniwo stanowiły utwory Fryderyka Chopina – Sonata g-mol op. 65 na fortepian i wiolonczelę oraz Introdukcja i Polonez brillante op. 3 na fortepian i wiolonczelę.
           Później przyszedł czas na Suitę włoską na wiolonczelę i fortepian Igora Strawińskiego, a na zakończenie planowanej części koncertu wysłuchaliśmy Sonaty G-dur na skrzypce i fortepian Maurice Ravela w opracowaniu na wiolonczelę i fortepian Marcina Zdunika.
Wykonawców, utwory i kompozytorów przybliżał publiczności pan Jan Popis.
           Trudno jest takie mistrzowskie kreacje i przeżycia towarzyszące słuchaczom opisać. Trzeba po prostu być na koncercie. Publiczność była oczarowana wspaniałą grą dwóch wielkich mistrzów Marcina Zdunika i Szymona Nehringa, stąd długie gorące brawa i owacja na stojąco. Pomimo, że koncert trwał w sumie długo, wszyscy oczekiwali na bis. Artyści pożegnali się z publicznością jeszcze jednym utworem Ravela - przepiękną Habanerą.
Jestem szczęśliwa, że mogłam ten niedzielny wieczór spędzić w Kąśnej Dolnej.

           Przyjechałam do Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej po raz pierwszy w tym roku kalendarzowych i zobaczyłam, że wiele się zmieniło przede wszystkim we wnętrzu i otoczeniu Sali Koncertowej Stodoła, bo przybyło miejsce na szatnię, toalety i wygodną garderobę dla wykonawców. Tuż po koncercie rozmawiałam miedzy innymi o tych zmianach z panem Łukaszem Gajem – Dyrektorem Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.
Łukasz Gaj: Zmiany może nie są aż tak wielkie, ale poprawa infrastruktury jest dla nas bardzo ważna, bo wiąże się z komfortem melomanów, którzy przyjeżdżają na nasze koncerty. Staramy się, aby wszystkie zmiany jak najlepiej melomanom służyły.

           Zakończony dzisiaj (19 maja) „Tydzień Talentów” był bardzo udany. Podczas koncertu finałowego uczestnicy warsztatów popisali się wspaniałą grą, a później fenomenalnie zagrali wykładowcy: wiolonczelista Marcin Zdunik i pianista Szymon Nehring.
            - Cieszę się bardzo, że występują tutaj młodzi muzycy. W czasie ostatnich trzech lat zauważyłem, że reprezentują coraz wyższy poziom. Myślę, że niedługo uczestnicy naszych warsztatów będą występować w wielu ważnych salach koncertowych na całym świecie i wówczas będziemy mogli się chwalić, że rozpoczynali w Kąśnej.
           Staramy się, aby mogli pracować u nas pod kierunkiem znakomitych mistrzów. W tym roku zaprosiliśmy wybitnych profesorów: skrzypka pana Romana Lasockiego i śpiewaczkę panią Katarzynę Oleś-Blacha, wiolonczelistę pana Marcina Zdunika i pianistę pana Szymona Nehringa. Cieszę się bardzo, że przyjęli nasze zaproszenie i przyjechali do Kąśnej Dolnej.

           Filharmonie i teatry operowe kończą sezony artystyczne, a w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej sezon trwa.
           - Tak naprawdę „Tydzień Talentów” to u nas pierwszy w tym sezonie festiwal muzyki klasycznej. Przed nami jeszcze wiele wydarzeń, a wśród nich tak ważne festiwale jak : „Bravo Maestro”, czy na zakończenie sezonu „Viva Polonia!”.
            Jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymaliśmy dodatkowe środki z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i mogę już powiedzieć, że będziemy mogli w szczególny sposób uczcić na terenie powiatu tarnowskiego 200. rocznicę urodzin Stanisława Moniuszki. Centrum Paderewskiego zorganizuje sześć koncertów edukacyjnych dla młodzieży w różnych ośrodkach naszego regionu. Nasze koncerty zatytułowane będą „Moniuszko Bohater Niezwykły” i będą one przybliżać młodzieży muzykę, życie i działalność ojca polskiej opery narodowej.

            Już w czerwcu Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej organizuje Festiwal Pieśni Kresowej.
           - To dla nas ważne przedsięwzięcie, które organizujemy wspólnie z Zespołem Szkół Ogólnokształcących w Gromniku. Nasze zaproszenie przyjął pan Mieczysław Szcześniak, który będzie w tym roku przewodniczył jury. Młodzi ludzie, którzy lubią śpiewać, będą mogli wystąpić w Centrum Paderewskiego i pokazać swoje talenty.
           Oprócz festiwali, w każdym miesiącu organizujemy co najmniej jeden koncert, a informacje o koncertach i naszej działalności dostępne są na naszej stronie internetowej i na Facebooku. Od tego sezonu można także kupować bilety przez Internet. Myślę, że jest to duże udogodnienie dla melomanów. Zapraszam Państwa serdecznie na wszystkie koncerty organizowane przez Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.

            Ja również gorąco polecam Państwa uwadze wszystkie wymienione koncerty, warto także odwiedzić to miejsce – Dwór i jego otoczenie, a także kupić bardzo interesującą płytę zatytułowaną „Paderewski. Muzyka mojego domu”. Ten album stanowi przekrój twórczości Mistrza – kameralnej i wokalno-instrumentalnej w wykonaniu znakomitych polskich solistów i kameralistów: skrzypaczki Katarzyny Dudy, sopranistki Hanny Samson, barytona Jacka Jaskuły oraz pianistów Roberta Marata, Roberta Morawskiego i Cezarego Karwowskiego. Płyta jest hołdem złożonym Patronowi instytucji – Artyście i Patriocie, którego życiową misją stało się zaangażowanie w walkę o sprawę polską.
Wszystkie informacje znajdą Państwo na stronie internetowej Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej www.centrumpaderewskiego.pl

Zofia Stopińska

Festiwalowy wieczór z Chopinem, Brahmsem i Dvořakiem

          Głównym bohaterem koncertu, który odbył się 18 maja w Sali balowej Zamku w ramach 58. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie był Krzysztof Jabłoński - znakomity, światowej sławy polski pianista, który od ponad 30. lat występuje jako pianista i kameralista na estradach Europy, obu Ameryk i Azji.
           Krzysztof Jabłoński przyjechał do Łańcuta z młodą utalentowaną pianistką Hsiao-Hsien Shen, która występuje jako Rita Shen i od niedawna często pojawiają się na estradach razem grając utwory na cztery ręce.
            Program koncertu był bardzo urozmaicony i znakomicie skomponowany. Ramy planowanej części koncertu stanowiły utwory na cztery ręce: Taniec słowiański Antonina Dvořaka i Tańce węgierskie (nr: 1, 2, 3, 4, 5) Johannesa Brahmsa, a część środkową wypełniły utwory Fryderyka Chopina.
Krzysztof Jabłoński wspaniale wykonał cztery utwory, a były to kolejno: Walc As-dur op. 64 nr 3, Scherzo h-moll op. 20 , Etiuda c-moll op. 10 nr 12 „Rewolucyjną” i Polonez As-dur op. 53, a przed przerwą usłyszeliśmy jeszcze Grand duo Concertant E-Dur na fortepian i wiolonczelę na temat z opery „Robert Diabeł” Mayerbeera w wersji na cztery ręce.
           Po przerwie przy fortepianie zasiadł Krzysztof Jabłoński i wykonał rewelacyjnie dwa arcydzieła Fryderyka Chopina Balladę g-moll op. 23 oraz Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op. 22 .
           Planowaną część wieczoru zakończyły Tańce węgierskie Johannesa Brahmsa, które zawsze w dobrym wykonaniu podbijają serca publiczności. Oczywiście Artyści musieli dokonać wyboru i postanowili, że wykonają pięć pierwszych utworów z tego cyklu. Później były długie gorące brawa i owacja na stojąco, a podziękowaniem Artystów były bisy – pierwszy w wykonaniu duetu, a wieczór zakończył Krzysztof Jabłoński skrzącą się perlistymi kaskadami dźwięków Etiudą Ges-dur op. 10 nr 5 skomponowaną przez Fryderyka Chopina tak, że wykonawca gra jedynie na czarnych klawiszach.
           Opuściłam salę balową łańcuckiego Zamku zachwycona i na długo w mojej pamięci pozostaną wspaniałe kreacje Krzysztofa Jabłońskiego, a szczególnie: Scherza h-moll, Etiudy c-moll „Rewolucyjnej”, Poloneza As-dur oraz Andante spianato i Wielkiego Poloneza Es-Dur.
Podczas krótkiego pobytu w Łańcucie pan Krzysztof Jabłoński znalazł czas na wywiad dla czytelników „Klasyki na Podkarpaciu” i mam nadzieję, że jeszcze w maju zdążę go opublikować.

           Przed nami jeszcze osiem festiwalowych wieczorów i z pewnością każdy z nich dostarczy wielu wrażeń i wzruszeń. Większość koncertów odbędzie się w sali balowej Zamku w Łańcucie, ale będziemy także na koncertach we wspaniałej barokowej bazylice OO. Bernardynów w Leżajsku, na dziedzińcu Zamku w Krasiczynie i w sali Filharmonii Podkarpackiej.

Zofia Stopińska

Inauguracja Muzycznego Festiwalu w Łańcucie

           Wspaniałym koncertem zespołu The King’s Singers został zainaugurowany 11 maja 2019r., w sali balowej łańcuckiego Zamku 58. Muzyczny Festiwal w Łańcucie.
           To jeden z najlepszych zespołów wokalnych na świecie działający od 1 maja 1968r. przez sześciu absolwentów King’s College. W ubiegłym roku Królewscy Śpiewacy świętowali 50-lecie działalności. Zespół koncertował na wszystkich kontynentach oprócz Afryki, już dwukrotnie występował podczas łańcuckich Festiwali i był entuzjastycznie przyjmowany. Tak też było wczoraj w Łańcucie.
           Na długie brawa i owacje na stojąco Zespół sobie zasłużył proponując publiczności bardzo różnorodny program w najlepszym pod każdym względem wykonaniu: idealnej intonacji, brzmieniu i dykcji, a wszystko sposób bardzo naturalny. Od pierwszego utworu Artyści nawiązali kontakt z publicznością.
           Pomimo, że koncert był prowadzony przez pana Adama Rozlacha, popularnego dziennikarza PR i krytyka muzycznego, King’s Singersi pokazali, że są także znakomitymi i dowcipnymi konferansjerami swoich koncertów.
           Program łańcuckiego koncertu można podzielić na trzy ogniwa: w pierwszym słuchaliśmy mistrzowskich prezentacji utworów nieco lżejszego kalibru - jak chociażby tradycyjnej pieśni „I love my love” czy „When she loved me” Randy Newmana w aranżacjach Philipa Lawsona (byłego członka zespołu), później zabrzmiały perełki muzyki klasycznej – m.in. Johannesa Brahmsa, Edwarda Elgara, renesansowe madrygały Orlanda di Lasso zakończyły pierwszą część wieczoru. W części drugiej znalazły się dwa złożone z kilku części utwory: „Tuoll on mun kultani” w arr. Boba Chilcott’a oraz „Rakastava” Jeana Sibeliusa. Publiczość była tak zachwycona, że każdą część nagradzała gromkimi brawami. Wieczór zakończyły oczywiście bisy, a później członkowie zespołu spotkali się z publicznością w jadalni nad bramą przez którą przechodzi się do sali balowej i podpisywali płyty, rozmawiali, pozowali do zdjęć.
           Kunsztu zespołu The King’s Singers ani atmosfery panującej w sali balowej łańcuckiego Zamku nie da się opisać słowami. Trzeba było tam po prostu być. Cudowny pod każdym względem wieczór.
           Mają Państwo taką okazję, bowiem koncert zostanie powtórzony dzisiaj (12 maja) o godz. 15:00. Polecam gorąco, może są jeszcze resztki biletów.

Kolejne koncerty 58. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie rozpoczną się od 18 maja 2019 roku.

Zofia Stopińska

Strachy i czary

Rok Moniuszkowski

          „Publiczność płakała ze wzruszenia, szalała z zachwytu, każde słowo trafiało wprost do znękanych serc, obmywało je we łzach gorącej miłości do ojczyzny” – pisała prasa po premierze opery Stanisława Moniuszki pt. „Straszny dwór”, która miała miejsce 28 września 1865 roku w Warszawie. To tak zaniepokoiło cenzurę, że po trzech spektaklach dzieło zdjęto z afisza. Za życia Moniuszko już go nie zobaczył i nie usłyszał.

          W Roku Moniuszkowskim Zespół Opery Krakowskiej przygotował to znakomite dzieło z największą starannością. Bo też Moniuszko, jak pisze w programie Andrzej Kosowski „napisał wybitną muzycznie operę do doskonale przygotowanego libretta oraz połączył wątek komediowy z akcentami narodowymi.” Autor libretta Jan Chęciński, uznany literat, przyjaciel Moniuszki, za podpowiedzią kompozytora, zwrócił uwagę na tomik „Starych gawęd i obrazów” K. W. Wójcickiego, szczególnie na „Gawędę dworzan w baszcie nad bronią. Straszny dwór” i tak powstał tekst wyjątkowy, „pomysłowy, muzycznie wdzięczny, z wierszem płynnym, słowem ciętym i w charakterze trafnym...”

           „Straszny dwór” uważany za operę komiczną, w krakowskiej inscenizacji zaczyna się całkiem poważnie i dramatycznie. Na scenie pojawiają się szarzy, połamani, zgnębieni wojną żołnierze, może powstańcy styczniowi, bez cienia radości i nadziei. Jak w teatrze Kantora... Ten wstrząsający zabieg przekonuje, zastanawia, każe zamyślić się nad sensem każdej wojny, powstania czy rewolucji. Ale gdy Ojczyzna w potrzebie...

           Nie po raz pierwszy podziwiam reżysera Laco Adamika za wyważone proporcje między wartościami ideowymi, programowymi dzieła a jego artystyczną realizacją, za szacunek do tradycji i – do partytury. I jeszcze ma to dzieło przemawiać do współczesnego odbiorcy... Zaiste, karkołomne, trudne zadanie, z którego reżyser wywiązał się bardzo dobrze.

          Jestem zachwycony ostatnią krakowską inscenizacją „Strasznego dworu.” Świetny dobór solistów – wspaniałe głosy, przekonująca gra aktorska, czytelne słowa, perfekcyjna dykcja, intonacja, frazowanie, lekkość interpretacji... Widać i słychać, że artyści czują się w swoich rolach swobodnie i ich wykonanie sprawia im prawdziwą radość i satysfakcję.

          Byłem na spektaklu 4 maja 2019 roku. Podziwiałem wzruszające interpretacje Moniki Korybalskiej (Jadwiga), Eweliny Wiśnieckiej (Hanna), Tomasza Kuka (Stefan), Bartosza Urbanowicza (Zbigniew), Adama Szerszenia (Miecznik). Szczególne uznanie kieruję do wykonawców ról niesłusznie nazywanych drugoplanowymi: Magdaleny Barylak (Cześnikowa), Wołodymyra Pańkiwa (Skołuba), Krzysztofa Kozarka (Damazy), Pawła Szczepanka (Grześ), Anny Gajdzik-Krzyżanowskiej (Stara niewiasta) i Kamili Mędrek-Żurek (Marta). Wszak to one dodają smaku, soli i pieprzu, zwłaszcza w operze komicznej! Do tego chóry - rewelacyjne, cudownie brzmiące, starannie przygotowane przez Ewę Bator i Jacka Mentla, wdzięczna choreografia Przemysława Śliwy, balet przygotowany przez Elenę Korpusenko, oszczędna scenografia i kostiumy Barbary Kędzierskiej, nastrojowe światło, precyzyjnie grająca orkiestra pod dyrekcją Piotra Wajraka – wszystko to dopełniało całości dzieła, urzekającego atmosferą polskości, wzajemnej miłości i szacunku. Co współczesnym daj Boże!

          Z zainteresowaniem obejrzałem na Antresoli Opery Krakowskiej wystawę „Stanisław Moniuszko na scenie Opery Krakowskiej” oraz na IV piętrze cykl dwunastu litografii inspirowanych „Śpiewnikami domowymi” St. Moniuszki, których autorką jest Joanna Tumiłowicz, matematyk, plastyk, recenzent muzyczny.

           A ja jestem dumny, że na scenie Opery Krakowskiej znakomicie prezentują się artyści, którzy swoją muzyczną edukację rozpoczynali w Rzeszowie. W operze „Straszny dwór” St. Moniuszki czołowe role grają: Paweł Skałuba (Stefan) i Bartosz Urbanowicz (Zbigniew), a w operze „Beata”, także St. Moniuszki, występuje Paula Maciołek (Dorota).

Andrzej Szypuła

Ars et Gloria

Koncert w 200. Rocznicę Urodzin Stanisława Moniuszki

          Zachwycona rzeszowska publiczność gorącymi oklaskami nagradzała wykonawców nadzwyczajnego uroczystego koncertu, który miał miejsce w niedzielę 5 maja 2019 roku w sali dużej Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, dokładnie w dniu 200. Urodzin wielkiego twórcy naszej polskiej opery narodowej, Stanisława Moniuszki.

           Wystąpili laureraci III Międzynarodowego Konkursu Wokalnego „Ars et Gloria”, który miał miejsce w dniach 2-6 stycznia 2019 roku w Akademii Muzycznej w Katowicach: Justyna Bujak – sopran, Roksana Wardenga – mezzosopran, Piotr Brożek – tenor, David Roy – baryton, Jakub Szmidt – bas i ks. Paweł Sobierajski - baryton, zarazem konfernasjer koncertu, który z wielką swadą opowiadał o losach rodzinnych i muzycznych bohatera wieczoru Stanisława Moniuszki, ubarwiając spotkanie celnymi anegdotami. Ks. dr hab. Paweł Sobierajski jest cenionym śpiewakiem, pedagogiem Akademii Muzycznej w Katowicach.

           Podczas koncertu w serdecznym, ciepłym nastroju słuchaliśmy świetnych wykonań pieśni: „Znaszli ten kraj”, „Krakowiaczek”, „Prząśniczka”, a także arii z oper: „Verbum nobile”, „Hrabina”, „Halka”, „Straszny dwór”. Solistom towarzyszyła Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej im. A. Malawskiego w Rzeszowie pod dyrekcją Maestro Sławomira Chrzanowskiego, która z iście szlachecką fantazją zagrała także Uwerturę do opery „Verbum nobile”, Tańce góralskie z opery „Halka” i na koniec Mazura z opery „Straszny dwór”.

           Mienił się cały ten nadzwyczajny koncert różnymi kolorami muzycznych wrażeń i nastrojów, od pełnych ducha religijnych, patriotycznych zamyśleń, sielskich dumek po dziarskie rytmy, pełne radości i nadziei. Oby nam i dzisiaj ich nie brakowało!

          Ponadczasowa wartość muzyki St. Moniuszki, to patriotyczny duch polskiego narodu, jaki w niej pobrzmiewa, miłość do Boga i Ojczyzny, do tradycji, rodzimej kultury, która budzi serca, daje poczucie tożsamości i narodowej wspólnoty, pozwalającej przetrwać trudne czasy z nadzieją na lepsze jutro. Pisał Adam Mickiewicz: „Płomień rozgryzie malowane dzieje, skarby mieczowi spustoszą złodzieje, pieśń ujdzie cało.”

          Cele Konkursu „Ars et Gloria”, czyli „Sztuka i chwała”, to właśnie ukazanie tych dwóch wielkich wartości narodu polskiego, jakimi są: sztuka i chwała Boża, nieodłącznie ze sobą związane z dziejami naszej Ojczyzny. To zarazem promowanie i popularyzowanie sakralnej literatury wokalnej wśród młodych wykonawców, a także wspieranie ich w dalszym kształceniu i artystycznym rozwoju.

          Jednym z jurorów Konkursu była prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej im. A. Malawskiego w Rzeszowie, która zaprosiła laureatów Konkursu na koncert do Rzeszowa. Świetny to był pomysł, albowiem obok jakże ciekawych artystycznych prezentacji mogliśmy zobaczyć i usłyszeć utalentowanych, ambitnych młodych śpiewaków, którzy z wielką pasją i oddaniem podejmują pałeczkę pokoleń, godną takich znakomitych artystów, jak Marcella Sembrich-Kochańska, Antonina Kawecka, Bogdan Paprocki czy Andrzej Hiolski. Życzymy im radości i szczęścia na dalszej artystycznej drodze.

Andrzej Szypuła

Vivat Moniuszko!

20 lat dębickich oper

           „Verbum nobile” – to właśnie ta wdzięczna opera Stanisława Moniuszki zachwycała dębicką publiczność i przybyłych gości w uroczysty dzień 3 Maja 2019 roku w pięknie odremontowanym Domu Kultury „Mors” w Dębicy. Nie brakło miejscowych władz, parlamentarzystów, licznie zgromadzonych miłośników sztuki muzycznej.

           To właśnie tą operą w 2000 roku rozpoczął się dębicki fenomen operowy, który trwa do dziś. 20 spektakli operowych, to wyczyn nie lada! Wiem, ile to kosztuje pracy, zaangażowania, nerwów, czy wszystko pójdzie dobrze. A jednak udało się i wszystko wskazuje na to, że uda się dalej.

          Z racji 200. rocznicy urodzin Stanisława Moniuszki przypadającej 5 maja 2019 roku, największego, obok Chopina, twórcy polskiej muzyki narodowej, warto przypomnieć dzieła operowe tego twórcy zrealizowane w ciągu minionego 20-lecia przez Dębickie Towarzystwo Muzyczno-Śpiewacze, oczywiście, przy jakże znaczącym wsparciu sponsorów, władz, miłośników sztuki: „Verbum nobile”, „Flis”, „Straszny dwór”, „Halka”, „Hrabina”, „Jawnuta”, „Nowy Don Kichot, czyli sto szaleństw”, „Halka”. A jeszcze opery J. Stefaniego, G. Verdiego, G. Bizeta, G. Rossiniego, G. Donizettiego, W.A. Mozarta, J. Straussa... W ciągu 20 lat wystąpiło 1315 wykonawców, 70 solistów, miało miejsce 139 spektakli - w Dębicy, Mielcu, Krośnie, Łańcucie, Jarosławiu, Zawierciu, Tarnowie, Świeradowie Zdroju, Iwoniczu Zdroju, Nowym Sączu, Myszkowie. Spektakle obejrzało blisko 100 tys. osób. Dorobek zaiste wspaniały, godny najwyższego szacunku i uznania!

          „Verbum nobile – słowo szlacheckie – dali sobie przed laty dwaj przyjaciele, pan Serwacy i pan Marcin, że jedyne ich dzieci, Zuzia – córka pana Serwacego i
Michał – syn pana Marcina, kiedy dorosną, pobiorą się” – czytam w programie. Wszelako intryga rozwija się, chwilami dramatycznie, ale, jak to w komicznych operach bywa, rzecz kończy się optymistycznie, młodzi pobiorą się i będą żyć długo i szczęśliwie. Do tego uśmiechnięta, wesoła muzyka, sielankowy ton tekstu bardzo podobają się publiczności. Ileż tu sarmackiego obyczaju, różnych ludzkich emocji, ale i modlitwy do Boga i Matki Najświętszej, która łączy wszystkie stany.

           W jubileuszowym spektaklu w Dębicy wystąpili utalentowani i ambitni artyści: Joanna Zaucha - Zuzia, Tomasz Furman - (Stanisław) Michał, Jan Michalak - pan Serwacy, Lepolod Stawarz - pan Marcin, Józef Wilczyński - Bartłomiej, Alicja Płonka - Guwernantka, Sylwia Wojnar - Ciocia, s. Agnieszka Łuszczyńska - s. Antoniusza, s. Katarzyna Kłębokowska - s. Kasjana, s. Katarzyna Sikora - s. Felicjana, Jan Maślanka - Ogrodnik. W spektaklu grają także: Karolina Pawula - Zuzia, Grzegorz Rubacha – (Stanisław) Michał, Zbigniew Tryka – Bartłomiej. Siostry Służebniczki Bogurodzicy Niepokalanie Poczętej z dębickiego zgromadzenia grały wspaniale – po prostu samych siebie! A dzieci pod ich opieką i kierunkiem budziły szczere wzruszenie publiczności.

           Ponadto wystąpił Chór Parafii Matki Bożej Anielskiej w Dębicy i Mielecka Grupa Wokalna, Balet Zespołu Pieśni i Tańca „Gryfici” w Dębicy, dzieci z Ochronki Sióstr Służebniczek w Dębicy, Orkiestra Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Dębicy i ich Gości pod dyrekcją Pawła Adamka, niezmordowanego organizatora i animatora dębickich oper, prezesa Towarzystwa Muzyczno-Śpiewaczego w Dębicy.

          Ostatnia premiera „Verbum nobile” zachwyciła mnie pomysłem reżyserskim Jakuba Bulzaka, scenografią Wacława Jałowca, świetnymi kostiumami Ireny Lewickiej, nie zapominając o pracach stolarskich Jana Kosińskiego i dekoratorskich Zdzisława Jachyma, realizacji światła przez Piotra Cynara i Krzysztofa Czernię, realizacji akustycznej Sergiusza Smolnickiego i inspicjentkach w osobach Lidii Kolbusz, Anny Magdoń, Agnieszki Soleckiej i Karoliny Szymaszek. Wszystkich życzliwie wspiera kierownik Domu Kultury „Mors” w Dębicy Dawid Pikor.

          Opera „Verbum nobile” wystawiona 1 stycznia 1861 roku na deskach Teatru Wielkiego w Warszawie była dla kompozytyora ucieczką od dramatyzmu dnia codziennego, od trudnych lat ojczyźnianej niewoli, a także serdecznym wzruszeniem i pocieszeniem dla udręczonych rodaków. W dębickim spektaklu w sielski obrazek dawnej Polski, z dworkiem z napisem roku urodzin Moniuszki: 1819, z kapliczką Matki Bożej, ochronką, wiejskim płotem, kwiatami, pianiem koguta, jakże pięknie i nastrojowo wpisują się romantyczne tony stylizowanych pieśni wybranych ze „Śpiewników domowych” St. Moniuszki, arii, scen zbiorowych w wykonaniu artystów profesjonalnych i nie tylko, wszystkich owładniętych szczerą miłością i uwielbieniem dla Stanisława Moniuszki i jego twórczości, który polską tradycję i kulturę wszystkich stanów dawnej Polski podniósł do rangi wielkiej sztuki, coraz bardziej znanej i podziwianej na całym świecie, podobnie jak muzyka wielkiego Fryderyka Chopina.

             A i dla nas, Polaków, niechże będzie ona zaczynem ku odnowie naszej polskiej, narodowej kultury, która tak często schodzi na manowce. Albowiem, jak pisał sam Stanisław Moniuszko: „A to, co jest narodowe, krajowe, miejscowe, co jest echem dziecinnych naszych przypomnień, nigdy mieszkańcom ziemi, na której się urodzili i wzrośli, podobać się nie przestanie.”

           Chwała oddanym animatorom dębickiego fenomenu operowego! Niechże trwają i rozwijają się nadal jak najpiękniej!

Andrzej Szypuła

XI Wiosenne Kursy Mistrzowskie w Przemyślu

           Przełom kwietnia i maja to czas Wiosennych Kursów Mistrzowskich, organizowanych przez Towarzystwo Muzyczne w Przemyślu przy współpracy Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych.
           Licznie odwiedza w tym czasie Przemyśl młodzież, ale bardzo chętnie przyjeżdżają także mistrzowie, którzy służą młodym swoją wiedzą i doświadczeniem. Zarówno młodzi mistrzowie, jak i pedagodzy zawsze bardzo chętnie koncertowali. Te koncerty pomagały uczestnikom poznać nowe utwory, a wszystkim uprzyjemniały wieczory i dlatego licznie przychodzili na nie także mieszkańcy pięknego Przemyśla. Jeden z najważniejszych walorów tych Kursów podkreślał kilkakrotnie wspaniały muzyk i pedagog, nieżyjący już niestety prof. Dominik Połoński mówiąc: „Na tych Kursach nie ma rywalizacji, jesteśmy jak w rodzinie. W życiu ważne jest poczucie sensu tego, co robimy. A tutaj właśnie jest czas, by spokojnie zastanowić się nad wszystkim. Ulepszyć świat każdą nutą, każdym dźwiękiem - w Przemyślu jest to możliwe”.
           Pewnie dlatego, kiedy po dziesięciu wspaniałych edycjach przez dwa lata Wiosennych Kursów Mistrzowskich nie było z powodu braku pieniędzy, czułam się na przełomie kwietnia i maja, jakbym coś zgubiła.
           Z wielką radością przyjęłam informację, że dzięki determinacji organizatorów i życzliwości mistrzów odbędzie się 11. edycja i trwać będzie od 26 kwietnia do 2 maja. Zaproszeni zostali następujący wykładowcy :
prof. Marcin Baranowski - skrzypce, altówka
prof. Piotr Tarcholik - skrzypce
prof. Adam Krzeszowiec - wiolonczela
prof. Wojciech Fudala - wiolonczela
prof. Maria Peradzyńska–Filip - flet
prof. Arkadiusz Adamski - klarnet
prof. Marcin Duś - saksofon
prof. Monika Wilińska -Tarcholik - kameralistyka fortepianowa
prof. Magdalena Duś - kameralistyka fortepianowa
prof. Sławomir Cierpik - kameralistyka fortepianowa

           W ostatnim dniu kwietnia postanowiłam odwiedzić Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu, aby zobaczyć, jak pracują pod kierunkiem mistrzów młodzi muzycy. Rozpoczęły się dwa wykłady: wybitny skrzypek prof. Piotr Tarcholik przybliżał problemy związane z wibracją grającym na instrumentach smyczkowych, zaś drugi wykład przeznaczony dla grających na instrumentach dętych prowadził świetny klarnecista prof. Arkadiusz Adamski.
           Ponieważ wszyscy byli na wykładach, mogłam porozmawiać z „szefową” Kursów panią Agnieszką Kucab-Weryk.

           Zofia Stopińska: W tym roku Wiosenne Kursy Mistrzowskie poszerzyły swoją ofertę.
           Agnieszka Kucab-Weryk: Oprócz mistrzów i młodych muzyków uczących się gry na instrumentach smyczkowych, postanowiliśmy zaprosić także młodzież uczącą się grać na instrumentach dętych oraz wybitnych specjalistów tej grupy instrumentów. Okazało się, że był to dobry pomysł, bo zainteresowanie było duże, młodzież pilnie pracuje i będzie się mogła popisać na koncertach uczestników.

           Kilkadziesiąt osób uczestniczy w tegorocznej edycji Kursów.
           - Mamy prawie siedemdziesięciu uczestników czynnych, a do tego jest spora grupa uczestników biernych. Przeważają nauczyciele, ale są także uczniowie, których może nie było stać na czynny udział w lekcjach, a uczestnictwo bierne nic nie kosztuje. Można po prostu przyjść i cały tydzień obserwować lekcje indywidualne i uczestniczyć w wykładach, a także wysłuchać ciekawych koncertów, bo zawsze staramy się, aby były one interesujące.

           Wczoraj odbył się koncert w wykonaniu wykładowców. Wystąpili klarnecista Bartłomiej Duś i pianistka Magdalena Duś. Przed południem na stronie internetowej znalazłam kilka opinii o koncercie, z których wynikało, że publiczność była zachwycona.
           - Bardzo nas zawsze cieszy, kiedy artyści pochodzący z Przemyśla lub okolic, po ukończeniu studiów, prowadzą ożywiona działalność artystyczną, koncertują w Polsce i poza jej granicami, a także przyjeżdżają z koncertami w rodzinne strony.
          Należę do osób sentymentalnych i zawsze, jak tylko jest okazja, to lubię zapraszać z koncertami naszych artystów. Uważam, że nie trzeba szukać bardzo daleko, bo stąd pochodzi wielu wspaniałych muzyków, często jeszcze młodych, ale bardzo interesujących i prezentujących muzykę na najwyższym poziomie.
           Pani Magdalena Duś jest absolwentka przemyskiej Szkoły Muzycznej i tutaj mieszkają jej rodzice, którzy byli wczoraj na koncercie. Pan Bartłomiej Duś jest mężem pani Magdaleny i już także uważamy go za naszego muzyka.

           Warto podejmować wszelkie inicjatywy związane z doskonaleniem umiejętności młodych muzyków i warto je wspierać.
           - Ogromne wsparcie otrzymaliśmy w tym roku od Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu i pana dyrektora Dariusza Baszaka. Kursy organizowane są w dniach wolnych od zajęć dydaktycznych i warunki lokalowe są bardzo dobre. Jeśli jest nawet tak duża liczba uczestników, każdy znajdzie salę do ćwiczenia i salę na próby, aby przygotować się do koncertu. Przez cały czas szukamy wsparcia, bo mamy mnóstwo pomysłów, które chcielibyśmy zrealizować. Mamy nadzieję, że uda nam się znaleźć na to środki.
          Wiadomo, że sztuka wysoka jest aktualnie na bocznym torze, brakuje jej w mass mediach i docenia się ją wówczas, kiedy się jej dotknie, kiedy się obcuje z nią bezpośrednio. W przypadku muzyki słuchanie płyt nie zastąpi nam nigdy odbioru koncertu na żywo i kontaktu z wykonawcami.

           Podkreślić trzeba, że uczestnicy waszych Kursów mogą także pokazać się na scenie i to jest bardzo ważne w procesie kształcenia.
           - Należy jeszcze dodać, że zapraszamy na Kursy znakomitych pianistów-kameralistów, z którymi młodzi ludzie mogą pracować i występować na estradzie.
Utalentowani uczniowie potrzebują mistrzów nie tylko w zakresie gry na instrumencie, ale także mistrzów, którzy podczas występów towarzyszą im i wspierają ich na estradzie. Nasze Kursy pomagają im w znalezieniu mistrzów.

           Organizatorzy muszą myśleć o organizacji takich kursów z wielkim wyprzedzeniem. Myślę, że zaraz po zakończeniu tej edycji, musi Pani myśleć o następnej.
           - To prawda, bo nie jest łatwo w jednym czasie zgromadzić tak wielu znakomitych wykładowców.
Mam nadzieję, że po dwuletniej przerwie uda nam się organizować Wiosenne Kursy Mistrzowskie już co roku, że będą z nami nadal współpracować i udostępniać nam swoje pomieszczenia Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu i Zamek w Dubiecku. Liczymy także, że uda nam się pozyskać jeszcze kilku darczyńców.

           Po rozmowie z panią Agnieszką Kucab-Weryk udałam się do Sali Lustrzanej Zespołu Szkół Muzycznych, gdzie odbywał się wykład dr hab. Piotra Tarcholika, który prowadzi klasę skrzypiec w Akademii Muzycznej w Krakowie, jest wykładowcą wielu innych kursów mistrzowskich w Polsce, Holandii, Austrii, we Włoszech oraz na Litwie. Z wielkim zainteresowaniem słuchali tego wykładu uczestnicy Kursu oraz nauczyciele prowadzący klasy skrzypiec w szkołach muzycznych na Podkarpaciu.
Po zakończeniu wykładu pan Piotr Tarcholik znalazł kilka minut na rozmowę.

           Zofia Stopińśka: Był Pan w gronie osób, które Wiosenne Kursy Mistrzowskie w Przemyślu tworzyły i zawsze organizatorzy mogli liczyć na Pana radę i pomoc. Jest Pan także jednym z wykładowców obecnych na wszystkich edycjach. Chyba dobrze się stało, że pomimo wielu trudności Kursy zostały reaktywowane.
           Piotr Tarcholik: Oczywiście, że tak. Brakowało nam wszystkim tych Kursów.

           Rozmawiamy po wykładzie, na który przyszło bardzo dużo osób i pod koniec była także możliwość zadawania pytań, ale pomimo to po zakończeniu ustawiła się spora kolejka, bo wiele osób miało jeszcze pytania. To najlepszy dowód na to, że takie zajęcia są także potrzebne.
           - Gra na skrzypcach, a przede wszystkim uczenie gry na tym instrumencie, jest sprawą bardzo złożoną. Nie ma wielu instrumentów, które wymagają tak złożonych działań, że dwie ręce robią coś zupełnie innego i to musi skoordynować głowa. Dlatego jest o czym mówić.
           Podjąłem temat wibracji, ponieważ jest to taki element, bez którego trudno sobie wyobrazić grę na skrzypcach, ale bardzo często ten proces nie jest dostatecznie wykonywany i to nie dlatego, że ludzie nie mają takiej potrzeby, tylko wręcz przeciwnie – mają. Z wysiłku, który widoczny jest nawet na twarzach, widać, że nie wiedzą, jak do tego podejść, a wibracja jest elementem, po którym rozpoznajemy wykonawcę, może być bardzo indywidualna i ten zakres jest niedostępny, ale część uniwersalna jest dostępna. Jeżeli poznamy przyczynę wibracji i jej przebieg, to możemy wiele skorzystać.
          Mam wiele lat doświadczeń z własnej pracy nad wibracją i z wielu kursów oraz spotkań z uczniami. Staram się tym podzielić.

           Na wykład przyszło sporo dzieci, młodzież i, jak sądzę, nauczyciele.
           - Jestem mile zaskoczony, że przyszło aż tylu uczestników, bo oni zwykle po lekcjach mają już swój świat. Widziałem, że oprócz skrzypków byli altowioliści i wiolonczeliści. Widać było, że bardzo interesuje ich ten problem. Mam nadzieję, że udało mi się sporo im wyjaśnić.

           Uczestnicy Kursów przyjechali, aby pod kierunkiem wybitnych instrumentalistów i pedagogów pracować nad utworami, które przygotowują na konkursy lub na egzaminy, które wkrótce ich czekają.
           - Tak, ale wielu przyjechało także ze swoimi problemami, a jednym z nich jest wibracja. Chcą ją usprawnić, spowodować, żeby ręka wykonywała nasze zamierzenia łatwiej.
           Podczas wielu lekcji odchodzimy od samej interpretacji utworu po to, żeby poprawić jakieś elementy gry i dlatego takie wykłady są potrzebne. Często wykonawcy i ludzie uczący traktują je jak swoją tajemnicę i niekoniecznie chcą się nią dzielić. Każdy z nich ma na nie swój pogląd i doświadczenia często okupione różnymi porażkami. Dlatego nie każdy chce się dzielić tą wiedzą, która jest elementem naszego stylu gry, nauczania, itd. Ja nie mam z tym kłopotów i dlatego mogę o tym rozmawiać.

           Wiosenne Kursy Mistrzowskie w Przemyślu odbywają się w budynkach Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych, które są tak usytuowane, że nie słychać tutaj zgiełku miejskiego. Na korytarzach szkolnych także panuje spokój, ale w większości sal wre praca, odbywają się lekcje albo ktoś ćwiczy.
           - Może dlatego, że nie jest to jeden duży budynek, a ogrodzony kampus. Nie trzeba zmierzać w różne punkty miasta. Można przyjechać tutaj rano, poćwiczyć, a później uczestniczyć w zajęciach. Warunki do pracy są świetne, bo mamy wszystkie sale do dyspozycji, łącznie z salą lustrzaną, w której rozmawiamy i możemy tutaj organizować wykłady oraz koncerty. Świetne miejsce na takie Kursy, a do tego uczestnicy niedaleko mieszkają i przede wszystkim miasto jest piękne. Można tu coś dobrego zjeść, można odpocząć, udając się na spacer połączony z podziwianiem wspaniałych zabytków.

           Kurs trwa tylko tydzień, ale można się w tym czasie wiele nauczyć.
           - Jasne, można być na każdej lekcji. Nie trzeba się nawet ograniczać do własnej profesji, bo wiele można się dowiedzieć od mistrzów grających na innych instrumentach. Organizatorom udało się zaprosić wybitnych specjalistów i jestem przekonany, że uczestnicy wyjadą stąd o wiele bogatsi w wiedzę. Sprzyja temu wspaniała atmosfera.

           Poszerzenie oferty tegorocznej edycji Kursów o instrumenty dęte także okazało się potrzebne.
           - Oczywiście. To jest kolejny walor Kursów i podam na to przykład. Spotkałem kiedyś pianistę, którego wielki profesor skrzypiec poprosił o master class dla jego studentów. Na słowa: „Jestem tylko pianistą”, profesor powiedział: „O to chodzi, że nie skrzypkiem, tylko muzykiem z innej branży”. To jest bardzo rozwijające, że nie zamykamy się tylko we własnym gronie muzyków grających na instrumentach smyczkowych. Może jeszcze powinniśmy spotkać i porozmawiać z reprezentantami innych sztuk, wówczas byłoby jeszcze ciekawiej. Brakuje nam jeszcze tylko aktora i malarza (śmiech).

Z panią Agnieszką Kucab-Weryk, kierownikiem artystycznym Wiosennych Kursów oraz z dr hab. Piotrem Tarcholikiem, wybitnym skrzypkiem i pedagogiem oraz mistrzem tych Kursów rozmawiała 30 kwietnia 2019 roku Zofia Stopińska, która przygotowała relację z XI Wiosennych Kursów Mistrzowskich w Przemyślu.

Labirynty losu

„Tannhäuser” w Operze Krakowskiej

           Każde spotkanie ze sztuką Richarda Wagnera, twórcy takich dramatów muzycznych, jak „Pierścień Nibelunga”, „Tristan i Izolda” czy „Śpiewacy norymberscy”, jest zawsze wielkim świętem i głębokim przeżyciem. Tak też było i tym razem, kiedy to po premierze 9 czerwca 2016 roku, po raz ósmy w dniu 5 kwietnia 2019 roku, Opera Krakowska zaprezentowała to wspaniałe dzieło wyraźnie skupionej i nastawionej kontemplacyjnie publiczności. Czas Wielkiego Postu, filozoficzna warstwa programowa, wartość muzyczno-literacka dzieła skłaniały do refleksji głębokiej, duchowej natury.
           Labirynty losu... Niektórzy porównują Wagnera z Beethovenem, u którego motyw losu, zwłaszcza w Symfonii c-moll, pojawia się z wielką mocą. Niewątpliwie obaj mistrzowie wytyczyli nowe szlaki w twórczości kompozytorskiej, dali ożywczy promień światła i otwarli szeroko wrota na nowe prądy sztuki.
          Tytułowy Tannhäuser, w którego wcielił się dojrzały artysta Tomasz Kuk, poszukuje prawdy swojego istnienia. Porzuca radosny, pełen uciech boski świat bogini Wenus, którą w sposób nadzwyczajny, z wielkim talentem wokalnym i dramatycznym kreuje Monika Ledzion-Porczyńska (rozpoczynała edukację muzyczną w Rzeszowie), by powrócić do świata prawdziwego, nie pozbawionego cierpień, ale bliskiego ludzkiej naturze. Czeka na niego dawna ziemska miłość, Elżbieta, czyli Agnieszka Kuk i śpiewający na jego cześć przyjaciele z Wolframem na czele, którego kreuje Adam Szerszeń. „Niezmienność boskiego światła nagle wydaje się nie do pogodzenia z mrokami ludzkiego losu” – pisze w programie spektaklu Tadeusz Sławek.
          Tannhäuser w pokucie za grzechy szuka ukojenia swej udręczonej duszy. Udaje się do papieża do Rzymu, nie znajdując jednak zrozumienia. Zostaje sam. Albowiem wspomniane dzieło Wagnera jest opowieścią o indywidualnym, osobistym poszukiwaniu sensu istnienia, kreowania własnego losu, niezależnie od wszelkich idei, zorganizowanych struktur i schematów tego świata. A więc rzecz o wolności, która jest trudna, pełna wyboistych ścieżek i niebezpieczeństw, ale którą może warto podjąć, by ocalić swoje człowieczeństwo, mimo cierpień i niepokojów człowieczego ciała i duszy.
           Ta warstwa egzystencjalna dotyczy nas wszystkich. Reżyser Laco Adamik wraz z autorką scenografii i kostiumów Barbarą Kędzierską stworzyli misterium godne dramatu muzycznego oszczędnymi środkami scenicznymi, pozwalając muzyce na pełną kreację dramatyczną dość przecież skomplikowanej fabuły dzieła. Ta tajemnica dźwiękowej narracji pozostaje niespożytą siłą, energią i potęgą wyrazu nadającą sens istocie dramatu, w którym świadomość i dusza człowiecza rwie się do poznania świata ziemskiego i pozaziemskiego.
Albowiem, jak powiada Laco Adamik w wywiadzie Jacka Marczyńskiego pt. „Niespokojny duch Wagnera” zamieszczonym w programie spektaklu: „Dychotomia człowieka, który składa się ze szczęścia i nieszczęścia, z młodości i starości, z miłości i odrzucenia, przejawia się we wszystkich sferach naszej egzystencji.”
           Orkiestra Opery Krakowskiej pod wprawną ręką Tomasza Tokarczyka spisała się znakomicie. Soliści, a także chóry - dziecięcy i dorosły, balet, w trudnym spektaklu mogli czuć się swobodnie i bezpiecznie. Dzieło Wagnera zajaśniało pełnym blaskiem i głębią wyrazu.

Andrzej Szypuła

Subskrybuj to źródło RSS