Z Alicją Krasińską nie tylko o muzyce kameralnej
Zofia Stopińska: Przedstawiam Państwu Alicję Krasińską - utalentowaną młodą studentkę Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu solowego dr hab. Eugenii Rozlach. Rozmowa została zarejestrowana w Iwoniczu, po koncercie finałowym XII Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica”, który odbył się w Kościele Parafialnym p.w. Wszystkich Świętych.
Bardzo Pani dziękuję za świetny występ. Przekonaliśmy się, że pieśni romantyczne w dobrym wykonaniu zachwycają i wzruszają. Odniosłam wrażenie, że jest to bliska Pani muzyka.
Alicja Krasińska: To prawda, że ta muzyka jest mi bliska. Przede wszystkim romantyzm bogaty jest w dzieła skomponowane w oryginale na organy i głos. Śpiewam je często z Adrianem Galą, który dzisiaj także mi towarzyszył. Staramy się poszerzać swój repertuar i okazuje się, że jest bardzo dużo utworów rzadko wykonywanych, i jednocześnie wyjątkowo pięknych, a podczas koncertów we wnętrzach kościołów najczęściej rozbrzmiewają utwory Schuberta i czasami Moniuszki. Miała Pani okazję przekonać się, że te rzadko wykonywane utwory także są bardzo dobrze odbierane przez słuchaczy, którzy przychodzą na koncerty, aby posłuchać miłej dla uszu muzyki.
Jestem pod wielkim wrażeniem 4 pieśni na głos i organy Josepha Rheinbergera oraz wybranych Pieśni biblijnych op. 99 Antonina Dvořáka, które są związane z sacrum.
Zawsze towarzyszą nam dodatkowe przeżycia, kiedy w świątyni możemy wykonywać utwory, które są przeznaczone dla tych wnętrz. Antonin Dvořák skomponował Pieśni biblijne w bardzo trudnym momencie życia. Tragedie osobiste pogłębiła tęsknota za ojczyzną, ponieważ przebywał wówczas w Ameryce. Głęboka wiara i wielka pokora kompozytora przekazana jest bardzo prostym językiem muzycznym. Trzeba także podkreślić, że te przepiękne utwory skomponował dojrzały kompozytor, podziwiany za Symfonię „Z nowego świata”. Dla mnie zagadką jest także fakt, że Pieśni biblijne napisane zostały na alt, czyli głos niski, a przecież to wysokie tony głosu sopranowego kojarzone są z „anielskością”, uniesieniem i niebem. Podkreślę, że zawsze najchętniej śpiewam te pieśni we wnętrzach kościołów. W sali koncertowej brakuje mi punktu odniesienia, czyli Pana Boga, do którego kompozytor kierował w formie Pieśni biblijnych swoje modlitwy.
Przed chwilą „Pieśni biblijne” zabrzmiały w pięknym neobarokowym wnętrzu drewnianego kościoła w Iwoniczu, ale akustyka tej świątyni bardzo przypomina salę koncertową. Łatwo było dostosować się do tych warunków?
Muszę się przyznać, że było to bardzo trudne, bo najczęściej do tej pory śpiewałam w kościołach z większym pogłosem. Dzisiejszy występ, w jesienne zimne popołudnie, był dla nas sporym wyzwaniem. Chór organowy jest dosyć wysoko i stojąc obok organisty tuż nad głową ma się sufit, który nie działa na korzyść brzmienia głosu i trzeba było tak nim operować, aby wypełnić w miarę równomiernie wnętrze całego kościoła. Ponadto zarówno organista, jak i ja nie słyszymy na górze brzmienia organów i musimy sobie po prostu wyobrazić, co słychać na dole. Nie jest to łatwe, zwłaszcza, że nie mogliśmy przyjechać kilka dni wcześniej, aby zrobić wystarczającą ilość prób i wszystko dopracować w najmniejszych szczegółach, ale zostaliśmy bardzo ciepło przyjęci przez publiczność i mam nadzieję, że efekt końcowy był zadowalający.
Przystępując do pracy nad utworem czy cyklem utworów stara się Pani wcześniej poznać epokę, w której powstały, kompozytora, miejsce w którym pisał...
Jak najbardziej, to jest tak naprawdę kluczowy moment poznawania dzieła. Poza warstwą tekstową i muzyczną trzeba poznać historię utworu, bo inaczej będą to puste „odśpiewane” melodyjki, a przecież nie o to chodzi. Wszyscy słuchacze, nawet jeśli po raz pierwszy spotykają się z utworem, potrzebują czegoś więcej. Zadaniem wykonawców jest zainteresować publiczność utworami, które dla niej wykonujemy.
Jest Pani jeszcze studentką.
Jestem studentką Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu solowego dr hab. Eugenii Rozlach. Już w szkole II stopnia miałam możliwość pracować pod jej kierunkiem i nasza współpraca układa się bardzo dobrze. Bardzo dobrze się rozumiemy i bardzo dużo nauczyłam się od ten znakomitej artystki. Poznała mnie z bardzo dobrymi pianistami, wprowadziła mnie między innymi w tajniki muzyki kameralnej i umożliwiła mi spotkania z pedagogami, którzy specjalizują się w tym kierunku. Dzięki temu mam świadomość, że twórcami dzieła są wszyscy wykonawcy i musimy się słuchać nawzajem, a nie tylko skupiać się na swojej partii.
Pani prof. Rozlach mobilizuje swoich studentów, do poszerzania swojej wiedzy. Wspiera nas także w poszukiwaniach wysyłając do innych pedagogów. Bardzo duże znaczenie w moim życiu i rozwoju muzycznym miało również poznanie pani Anny Mikołajczyk-Niewiedział. Miałam możliwość pracować z tą artystką przez jeden semestr na Uniwersytecie w ramach zastępstwa, pod nieobecność mojej Pani Profesor oraz uczestniczyć w kursach muzycznych w Lidzbarku Warmińskim. Były to kursy niesamowite, podczas których pierwszy raz miałam możliwość śpiewać muzykę z towarzyszeniem instrumentów dawnych. Zajęcia polegały na tym, próby odbywały się codziennie i przez cały dzień. To były nie tylko próby, ale także różne warsztaty i ćwiczenia, a finałem były zwykle koncerty. Po tych kursach byłam pełna wrażeń i inspiracji. Ponieważ Pani Anna Mikołajczyk-Niewiedział jest aktywną śpiewaczką i specjalistą w wielu dziedzinach, był to dla mnie zaszczyt pracować pod jej kierunkiem.
Spotyka się Pani z wieloma autorytetami w dziedzinie muzyki kameralnej.
Tak, kameralistyka bardzo mnie interesuje i w tym kierunku chcę się nadal rozwijać, na studiach magisterskich również, i dzięki spotkaniom z mistrzami w dziedzinie kameralistyki mam często możliwość poznania jednego utworu z różnych stron. Jest to „kopalnia wiedzy” dla mnie i inspiracja do pójścia w ich ślady pracując nad dziełem. Jako śpiewaczka nie jestem „zbyt dotykana” uwagami przez muzyków – kameralistów, a ja wręcz o nie proszę, bo wówczas wiem, co jeszcze mogę poprawić. Uwagi muzyków, z którymi pracuję, są dla mnie bardzo cenne.
Dzisiaj towarzyszył Pani przy organach Pan Adrian Gala. Niedawno, bo na początku lipca b.r., spotkałam Was podczas konkursu Artem Cameralem Promovere w Mielcu. Otrzymaliście tam trzecią nagrodę, ale nie było wówczas czasu na rozmowę. Jeśli nadarza się okazja, stajecie w szranki konkursowe.
Tak, bo jest to potrzebne dla własnego rozwoju, a także dla poczucia własnej wartości. Podczas takiego konkursu jest możliwość zawierania nowych znajomości i często ktoś może nam wskazać drogę – co mamy dalej robić. Nawet kiedy ktoś stara się na studia doktoranckie, takie wydarzenia są brane pod uwagę. To jest chyba jedyny konkurs muzyki kameralnej z udziałem organów w Polsce. Nie słyszałam też nic o takich konkursach na świecie. Bardzo nad tym ubolewamy, bo udział w takich konkursach daje ogromną możliwość rozwoju i poszerzania repertuaru, a także mamy gdzie nasze umiejętności pokazać i skonfrontować.
Taką możliwość dają także koncerty i dlatego bardzo dziękujemy dr hab. Bartoszowi Jakubczakowi - dyrektorowi Festiwalu „Ars Musica” za zaproszenie i możliwość zaprezentowania się dzisiaj, bo podczas koncertów mamy jedyną możliwość zaprezentowania naszego repertuaru.
Konkurs Muzyki Organowej i Organowo – Kameralnej „Artem Cameralem Promovere” w Mielcu jest bardzo trudnym konkursem przede wszystkim dla organisty, ale trudny jest także w części kameralnej. Trzecia nagroda to duże osiągnięcie i możliwość udziału w kolejnej edycji za rok.
Bardzo byśmy chcieli uczestniczyć w kolejnych edycjach tego konkursu, o ile nam pozwolą terminy. Dla mnie – osoby współtworzącej dzieło z organistą jest to także trudny konkurs, bo każde organy są inne.
Praca z pianistą jest zupełnie inna, bo fortepiany nie różnią się od siebie aż tak bardzo.
Z doświadczenia wiem, że na przykład śpiewanie „Pieśni biblijnych” Antonina Dvořáka z fortepianem i z organami wygląda zupełnie inaczej. Grając z pianistą możemy ściśle trzymać się zapisu nutowego - podam przykład: jeśli mamy w nutach napisane piano – możemy je zrealizować bez żadnego kłopotu, natomiast nie na każdych organach można zagrać piano, jakie ja sobie wyobrażam i to ja muszę swoją dynamikę dostosować do możliwości organów.
Wracając do konkursu – świetnie musi się na nim zaprezentować przede wszystkim organista, bo on jest tam oceniany przez cały czas. W jury zasiadali głównie organiści, bo było ich trzech oraz skrzypek i saksofonista. Nie byłam oceniana przez śpiewaka, ale przy tej ilości wokalistów biorących udział w konkursie byłoby to wskazane. Konkurs Artem Cameralem Promovere w Mielcu jest jednak bardzo wartościowy i potrzebny, bo na wszystkich uczelniach są klasy organów i w czasie studiów są także zajęcia z kameralistyki organowej. Dzięki temu konkursowi mamy się gdzie pokazać i skonfrontować swoje umiejętności.
Jest Pani na studiach licencjackich. Czy miała już Pani okazję uczestniczyć w spektaklach operowych?
Dwa razy miałam możliwość brać udział w przedstawieniach operowych - „Orlando Paladino” Józefa Haydna w partii Medora oraz „Suor Angelica” Giacomo Pucciniego. Były to niezwykle ciekawe doświadczenia, które mnie jako młodą śpiewaczkę bardzo rozwinęły i ukazały mi pewne elementy życia zawodowego śpiewaczki. Nie wiem, jak będzie w przyszłości, ale na razie fascynuje mnie muzyka kameralna i oratoryjna. Jak kiedyś powiedziała nam w czasie zajęć pewna pani profesor: „Każdy z was musi podczas studiów znaleźć kierunek, w którym będzie się świetnie czuł. Komuś uda się trafić na słynne sceny operowe i tam będzie mu najlepiej, inny odnajdzie się jako kameralista, ktoś będzie się spełniał wykonując muzykę dawną, a inny współczesną." Jest wiele dróg. Ja mam nadzieję, że jeżeli pan Bóg pozwoli - uda mi się coś wyjątkowego zdziałać w dziedzinie muzyki kameralnej.
Mam nadzieję, że w przyszłym roku przyjedzie Pani z Panem Adrianem Galą do Mielca na III Konkurs Muzyki Organowej i Organowo-kameralnej „Artem Cameralem Promovere”
Nie wiem, czy to się uda, jeśli konkurs będzie się odbywał na początku lipca, będziemy zmuszeni z niego zrezygnować ze względu na inne zobowiązania. Jeśli nawet nie przyjedziemy do Mielca w przyszłym roku, to mam nadzieję, że spotkamy się na Podkarpaciu, bo przekonaliśmy się, że odbywa się tutaj sporo różnych koncertów i festiwali, a co najważniejsze nie brakuje publiczności, która chce słuchać muzyki klasycznej. Dziękujemy za gorące przyjęcie wszystkim którzy byli na naszym koncercie w Iwoniczu.
Z Panią Alicją Krasińską - świetną młodą sopranistką rozmawiała Zofia Stopińska 5 listopada 2017 roku w Iwoniczu.
Alicja Krasińska jest absolwentką Zespołu Państwowych Ogólnokształcących Szkół Muzycznych I i II stopnia nr 3 im. Grażyny Bacewicz w Warszawie. Obecnie jest studentką Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie w klasie śpiewu solowego dr hab. Eugenii Rozlach.
Brała udział w kursach wokalnych u dr hab. Jolanty Janucik w Nowym Sączu, Dusznikach Zdrój, u prof. Włodzimierza Zalewskiego w Rheinbergu, czy u Anny Mikołajczyk – Niewiedział w Lidzbarku Warmińskim oraz w warsztatach „Edward Grieg i jego czasy” w Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach. Rozwija swoje umiejętności w zakresie muzyki kameralnej w klasie kameralistyki prof. zw. dr hab. Krystyny Borucińskiej, prof. zw. dr hab. Katarzyny Jankowskiej, ad. dra Roberta Morawskiego, ad. dr Małgorzaty Trzaskalik–Wyrwa oraz dra hab. Bartosza Jakubczaka. W roku 2015 wraz zespołem organowo skrzypcowym otrzymała III miejsce na II Konkursie Muzyki Organowej i Organowo – kameralnej w Mielcu. Otrzymała również wyróżnienie na III Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Prof. Haliny Słonickiej w Suwałkach (2012) oraz III miejsce ex aequo na IV Ogólnopolskim Konkursie Wokalnym im. Prof. Haliny Słonickiej w Suwałkach (2014) Dawała wiele koncertów w Polsce (ZPOSM nr 3 im.G. Bacewicz, w Domu Kultury Śródmieście w Warszawie, w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie oraz w UMFC w Warszawie). W 2015 roku wykonała partię Medora w operze „Orlando Paladino” J. Haydna. W tym samym roku brała udział w spektaklu „Suor Angelica” G. Pucciniego, w ramach Międzynarodowej Konferencji Puccini na głosy.
Od 2015 roku pracuje jako korepetytor Grodziskiego Chóru Bogorya.