Stefan Münch: "Jestem zaproszony do Łańcuta po raz 30-ty"
Stefan Münch - słowo przed koncertem zespołu La Chapelle Harmonique fot. Fotografia Damian Budziwojski

Stefan Münch: "Jestem zaproszony do Łańcuta po raz 30-ty"

       Pan Stefan Münch, prezenter, krytyk muzyczny, autor książek i organizator życia muzycznego, jest doskonale znany melomanom, którzy od wielu lat uczestniczą w koncertach Muzycznych Festiwali w Łańcucie. Od lat bowiem przybliża publiczności programy i wykonawców festiwalowych koncertów. Podczas tegorocznej edycji prowadził, jak zawsze niezwykle profesjonalnie i bardzo interesująco, dwa wieczory, które z pewnością na długo pozostaną w pamięci wszystkich obecnych w sali balowej melomanów. Po wspaniałym recitalu Hiny Maedy znalazł też czas na krótką rozmowę, którą pragnę się z Państwem podzielić.

        Zapowiadając koncert zespołu La Chapelle Harmonique, powiedział Pan, że kiedy po raz pierwszy poprowadził Pan koncert w sali balowej łańcuckiego Zamku, niektórych osób siedzących na widowni jeszcze nie było na świecie.

        - To prawda. Po raz pierwszy zaprosił mnie do Łańcuta w 1994 roku dyrektor Adam Natanek, który znał mnie z Lublina. Łatwo policzyć, że to było 30 lat temu i rzeczywiście niektórych słuchaczy jeszcze na świecie nie było. Pamiętam, że rozpoczynałem od poprowadzenia koncertu w wykonaniu Kwartetu Modigliani, w następnym roku zapowiadałem recital doskonale znanego na Podkarpaciu pianisty Adama Wodnickiego, a później zapraszano mnie każdego roku. Miałem okazję zapowiadać także koncerty plenerowe. Pierwszy odbył się w parku, niedaleko budynku, w którym mieści się Szkoła Muzyczna im. Teodora Leszetyckiego. Koncerty festiwalowe odbywają się także w Filharmonii Podkarpackiej. W tym roku jestem po raz 30-ty, ale zawsze zapowiadałem wielkiej klasy artystów. To jest wielka radość i satysfakcja prezentować takich wykonawców, jak m.in. The King’s Singers, Barbara Hendricks, Yundi Li, wielu znakomitych pianistów, skrzypków, śpiewaków – różne programy, od klasycznej symfoniki po projekt „Lutosphere”, którego wykonawcami byli pianista Leszek Możdżer, wiolonczelista Andrzej Bauer i muzyk wywodzący się z nurtu DJ – m.bunio.s. To jest Festiwal jedyny w swoim rodzaju, z uwagi na to, że on ma formułę, którą ktoś może nazwać eklektyczną, ponieważ tu wykonywana jest każda muzyka, ale dodać należy – każda dobra muzyka.

        Pani prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor festiwalu, ma wyjątkową intuicję, jeżeli chodzi o wybór programu i każdy znajdzie coś dla siebie – są wieczory poświęcone operze, wielkiej symfonice, muzyce dawnej, są także recitale. Występowały również różne światowej sławy zespoły kameralne, ale nigdy do tej pory nie było muzyki francuskiego baroku, która jest specyficzna.
         Występ zespołu La Chapelle Harmonique prawie w całości wypełniła muzyka francuska okresu baroku. Mogliśmy posłuchać, że w muzyce francuskiego baroku jest dużo skomplikowanych recytatywów z ozdobnikami i trzeba podkreślić, że w utworach brak powtórzeń. Podziwiałem, że w tak małym składzie: flet traverso, skrzypce, viola da gamba, klawesyn i dwoje śpiewaków – znakomicie wprowadzili nas w świat muzyki wersalskiej, której tak naprawdę nie znamy.

62.MFŁ La Chapelle Harmonique 20           La Chapelle Harmonique podczas koncertu w sali balowej łańcuckiego Zamku, fot. Fotografia Damian Budziwojski

        Publiczność zgromadzona w sali balowej była zafascynowana zarówno muzyką, jak i wspaniałymi kreacjami wykonawców obu koncertów. Wczoraj koncert zakończył się gorącą owacją na stojąco, a dzisiaj publiczność powstała z miejsc także po pierwszej części, co zdarza się niezwykle rzadko.

        - W ramach oficjalnej trasy Laureatów 16. Międzynarodowego Konkursu Skrzypcowego im. Henryka Wieniawskiego, zorganizowanej przez Towarzystwo Wieniawskiego we współpracy z Narodowym Instytutem Muzyki i Tańca ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wystąpiła Hina Maeda, zwyciężczyni ostatniej edycji Konkursu.
Trzeba zauważyć, że obecnie jest ogromna konkurencja skrzypków, a właściwie skrzypaczek (bo są to w większości kobiety) w bardzo młodym wieku. Podkreślę, że wszystkie słynne gwiazdy wiolinistyki światowej - Sarah Chang, Midori, Anne Sophie Mutter - zaczynały grać poważny repertuar jako dzieci.
        Pamiętam rozmowę sprzed wielu lat z nieodżałowanej pamięci panią Wandą Wiłkomirską, która powiedziała mi, że jeśli ktoś mając czternaście lat nie gra dziesięciu koncertów, to nie zrobi żadnej kariery jako solista. Ktoś może powiedzieć, że zmusza się dzieci do niesłychanie ciężkiej pracy, ale zwykle dzieci mają radość, bo dla nich to jest zazwyczaj zabawa.
Przychodzi też moment, kiedy zabawa się kończy i trzeba ćwiczyć repertuar, ale młodzi muzycy, zwłaszcza solistki z Azji, są do tego przygotowane.
        Pani Hina Maeda zaproponowała nam w Łańcucie bardzo piękny repertuar, bo rozpoczęła wieczór Chaconne na skrzypce solo z Partity nr 2 Johanna Sebastiana Bacha. Joshua Bell powiedział o Chaconne, że to jest jeden z najważniejszych utworów w muzyce zachodu.
Później wysłuchaliśmy dwuczęściowej Sonaty skrzypcowej e-moll nr 22 Wolfganga Amadeusa Mozarta i na zakończenie pierwszej części mistrzowsko wykonana została Fantazja na tematy z opery „Faust” Gounoda op.20 Henryka Wieniawskiego, będąca kwintesencją romantycznej wirtuozerii.
        Po przerwie mieliśmy ukłon dla publiczności - Medytację z opery „Thais” Julesa Masseneta, doskonale znana, często kojarzona jako transkrypcja arii, ale to jest antrakt między dwiema częściami II aktu. Jest to jeden z najpopularniejszych utworów funkcjonujących w obiegu koncertowym. Zakończyła planowaną część koncertu Sonata na skrzypce i fortepian Es-dur op. 18 Richarda Straussa, późno romantyczna, znakomita sonata, pełna głębokich emocji, trudności technicznych. Dzięki temu Hina Maeda pokazała nam wszystkie swoje możliwości, wszystkie środki, którymi dysponuje, nieskończenie bogatą paletę możliwości wykonawczych – wirtuozostwo, kantylenę i emocje. Jest to już w pełni dojrzała skrzypaczka. Artystce towarzyszył Michał Francuz, polski pianista, który jest pianistą Konkursu im. Henryka Wieniawskiego.
Bardzo często podczas Muzycznego Festiwalu w Łańcucie polscy pianiści mają okazję współpracować z gwiazdami światowych estrad.

62.MFŁ Hina Maeda i Michał Francuz 21          Hina Maeda i Michał Francuz - festiwalowy koncert w sali balowej Zamku w Łańcucie, fot. Fotografia Damian Budziwojski

       W tym roku w festiwalowych koncertach zaplanowanych w Filharmonii znakomitym wykonawcom trzykrotnie towarzyszyć będzie Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej.

        - Zawsze podobało mi się, kiedy wybitni śpiewacy występowali z orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej. Można by było zaprosić bardzo znaną orkiestrę albo zespół zagraniczny (to tylko kwestia pieniędzy), ale dla muzyków Filharmonii Podkarpackiej ważne jest, że mogą pracować z wybitnymi solistami, których znają z nagrań płytowych i transmitowanych koncertów.
To zdarzyło się już w tym roku podczas koncertu „Opera Meets Broadway”, który odbył się 19 maja. Dyrygujący tego wieczoru David Giménez, główny gościnny dyrygent Filharmonii Podkarpackiej (od 2022 roku), ceniony na całym świecie za wyjątkowe kreacje muzyki operowej, zaprosił znakomitych solistów, którzy ten koncert uświetnili. Wystąpiła świetna rumuńska śpiewaczka Diana Tugui oraz Charles Castronovo, uznawany za jednego z najlepszych tenorów swojego pokolenia, występujący na czołowych scenach operowych na świecie (m.in. Royal Opera House, Covent Garden, Opera Paryska czy Metropolitan Opera).

        Kończymy to krótkie spotkanie z nadzieję, że chętnie przyjmie Pan zaproszenia do poprowadzenia koncertów w kolejnych edycjach.

        - Będzie mi bardzo miło. Dodam, że jak rozpoczynałem w 1994 roku, byłem najmłodszym spośród osób prowadzących. Wtedy w świat wykonywanej muzyki wprowadzały publiczność wielkie osobowości: Józef Kański, Janusz Ekiert, Zbigniew Pawlicki, Wojciech Dzieduszycki. Od nich uczyłem się tego zawodu. Teraz mogę powiedzieć, że jestem w grupie seniorów wśród osób zapowiadających koncerty.

Zofia Stopińska