IV Rzeszowska Jesień Muzyczna była wyjątkowa
IV Rzeszowska Jesień Muzyczna przeszła już do historii, ale warto ją powspominać i podsumować, bo była piękna i z wielu względów wyjątkowa. Naszym gościem jest pan Grzegorz Mania, znakomity pianista, kameralista, prawnik i prezes Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów, które jest organizatorem tego festiwalu.
Zofia Stopińska: Osiem świetnych koncertów muzyki kameralnej to był wspaniały prezent dla miłośników muzyki kameralnej. To była spora dawka muzyki, która rzadko rozbrzmiewa na estradach koncertowych, nawet w dużych ośrodkach muzycznych. Trzeba podkreślić, że w dzisiejszych czasach trudno zorganizować nawet pojedynczy koncert, a co dopiero festiwal.
Grzegorz Mania: Ma pani rację, można powiedzieć, że w dzisiejszych czasach organizacja festiwalu z udziałem publiczności to jest szaleństwo. Mam dużo pozytywnej energii po tym Festiwalu. Cieszę się, że udało się wszystkie koncerty zrealizować bez większych problemów. Mimo pandemii tylko jeden koncert wymagał zmiany programu i wykonawców, a pozostałe odbyły się zgodnie z zapowiedziami.
Planowaliśmy sześć, a udało się w czasie pandemii zorganizować osiem.
Tradycyjnie rezydentem Festiwalu jest zespół kameralny, którego trzon tworzy jedenastu muzyków, czasem dołącza klawesynista. EXTRA SOUNDS ENSEMBLE to bardzo energetyczny zespół złożony z muzyków, którzy bardzo często występowali z Nigelem Kennedim. Zespół gra bardzo różnorodną muzykę, od utworów z epoki baroku, po dzieła współczesne. Przekonali się Państwo, że wykonuje także dużo utworów zaaranżowanych przez Alicję Śmietanę, liderkę zespołu. W ubiegłym roku słuchaliśmy w jej aranżacjach utworów Szymanowskiego, a w tym roku był Chopin i słuchaliśmy dzieł fortepianowych w wersji na zespół kameralny. Ponieważ jestem pianistą, to w uszach mam wersje oryginalne, ale te opracowania były naprawdę bardzo ciekawe i sądząc z reakcji, bardzo się podobały publiczności.
Podczas inauguracji w programie EXTRA SOUNDS ENSEMBLE znalazły się utwory znanych kompozytorów, bo jedynie Andrea Falconieri nie jest znany, ale o Antonio Vivaldim czy Beli Bartoku każdy słyszał. Ale zostały wybrane utwory, które są dość rzadko wykonywane.
- Zgadzam się z Panią. Na drugi dzień wystąpił kwartet fortepianowy w którym sam miałem okazję grać z wielką przyjemnością, bo występowałem ze wspaniałymi muzykami. Na skrzypcach grała Anna Maria Staśkiewicz, na altówce Katarzyna Budnik i na wiolonczeli Marcin Zdunik.
Bardzo się cieszę, że mogliśmy zagrać dwa arcydzieła: Kwartet fortepianowy Es-dur Roberta Schumanna oraz Kwartet fortepianowy Władysława Żeleńskiego. Dzieło Schumanna dość rzadko jest wykonywane, a Kwartet Żeleńskiego jest utworem mało znanym nawet w Polsce, nie mówiąc już o zagranicy.
Dlatego cieszę się, że w tym roku koncerty były nagrywane i retransmitowane w Youtube i dzięki temu mogły trafić do trochę szerszego grona odbiorców.
Tydzień później (10 i 11 października) odbyły się znowu dwa znakomite koncerty. Pierwszy w sali Instytutu Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, a drugi w sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej.
- Tak, w sobotę wystąpiły sopranistka Magdalena Molendowska i pianistka Julia Samojło, który już gościły podczas drugiej edycji naszego Festiwalu. Tym razem chciały zaprezentować publiczności nową płytę z pieśniami Zygmunta Stojowskiego, ale także zaprezentowały inny program bardzo przekrojowy. Oprócz pieśni Stanisława Moniuszki, były także pieśni Władysława Żeleńskiego, znakomity, właściwie nieznany cykl „Biblia cygańska” Mieczysława Weinberga do słów Juliana Tuwima oraz współczesnego kompozytora Pawła Szymańskiego. Z wielką przyjemnością słuchaliśmy tych utworów.
Następnego dnia w Filharmonii Podkarpackiej mieliśmy niecodzienny zespół, bo Trio Stroikowe, ale najpierw każdy z instrumentów dętych prezentował się w duecie z fortepianem. Na początku Damian Lipień wykonał na fagocie Koncert Michała Spisaka, a na fortepianie grał Jacek Tosik-Warszawiak. Później klarnecista Piotr Lato grał bardzo dowcipną, eklektyczną Sonatę Stefana Kisielewskiego, a oboista Maksymilian Lipień wykonał z towarzyszeniem fortepianu Epitafium Witolda Lutosławskiego. Później zabrzmiała Suita na trio stroikowe Aleksandra Tansmana, wspaniałe dzieło o którym niewiele osób słyszało. Planujemy to zmienić i może nawet uda nam się utrwalić to dzieło na płycie.
Bardzo intersująca była trzecia seria koncertów tegorocznej Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. W sobotę, w kościele oo. Franciszkanów wystąpiło Polish Violin Duo w składzie Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak. Duet został zaproszony przez Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów podczas ubiegłorocznego Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie.
- Cieszę się, że duet wrócił do Rzeszowa, gdzie w ubiegłym roku wygrał Konkurs Muzyki Polskiej w kategorii zespołów kameralnych. Zastanawiałem się jak dwoje skrzypiec zabrzmi w akustyce dominikańskiej świątyni, a tymczasem rozbrzmiały one fenomenalnie, wypełniając całe wnętrze kościoła..
Przygotowali bardzo ciekawy program, bo oprócz muzyki polskiej, czyli dzieł Henryka Wieniawskiego, Grażyny Bacewicz, Romualda Twardowskiego i Michała Spisaka znalazła się bardzo ciekawa, oryginalna Suita Georga Philippa Telemanna. To jest świetny duet, widać że ogromną przyjemność sprawia im wspólne granie i ten entuzjazm udziela się publiczności.
Następnego dnia w Instytucie Muzyki, który od początku nas gości, odbył się inny niż planowaliśmy koncert. Miało być trio fortepianowe, ale jeden z muzyków przebywał na kwarantannie i musieliśmy w ciągu dwóch dni zmienić program. Zdecydowaliśmy się wystąpić z altowiolistką Katarzyną Budnik i tylko dlatego, że kiedyś graliśmy już te utwory mogliśmy je sobie dosyć szybko przypomnieć i koncert się odbył. Wykonaliśmy Sonatę Ludwiga Philippa Scharwenki i ostatnie dzieło Dymitra Szostakowicza – Sonatę op. 147. Ten utwór przeznaczony na altówkę i fortepian kompozytor tworzył jako podsumowanie swego życia i stąd jest w nim mnóstwo autocytatów, są też w części III nawiązania do Sonaty „Księżycowej” Ludwiga van Beethovena. To jest wstrząsające dzieło, które wymownie zabrzmiało w czasie pandemii.
Tak zakończył się planowany przez Pana na początku Festiwal, ale odbyły się jeszcze dwa dodatkowe koncerty.
- Te nadzwyczajne koncerty mogły się odbyć dzięki dotacji od Województwa Podkarpackiego. Pierwszy z nich uświetnił konsekrację dominikańskiego kościoła. Na tę okazję wystąpiła z koncertem orkiestra Extra Sounds Ensemble z Alicją Śmietaną i słuchaliśmy jej autorskich aranżacji pieśni i utworów fortepianowych Fryderyka Chopina i wystąpiła z tą Orkiestrą Hanna Hipp – fantastyczna polska mezzosopranistka.
Na finał IV Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej zabrzmiało monumentalne Requiem d-moll Wolfganga Amadeusza Mozarta, ale zaaranżowane przez Marcina Zdunika na sekstet smyczkowy. Rzeszowska publiczność mogła usłyszeć muzykę, która zazwyczaj stoi za słowami jako tło. To dzieło zawsze porusza do głębi.
Wykonawcami byli: Anna Maria Staśkiewicz i Maria Sławek na skrzypcach, Katarzyna Budnik i Kamil Walasek grali na altówkach, a na wiolonczelach grali Tomasz Strahl i Marcin Zdunik. Wyśmienity skład.
Z ogromną przyjemnością wysłuchałam retransmisji tego koncertu 29 października na Youtube.
- Retransmisje to znak rozpoznawczy pandemii, ale rejestrację i późniejsze odtwarzanie koncertu chcemy zachować w przyszłych edycjach Festiwalu, bo chcielibyśmy mieć w archiwum te wspaniałe wydarzenia. To są często zespoły, które tworzą się specjalnie na ten Festiwal.
Ponadto tych retransmisji mogą słuchać melomani na całym świecie.
Akustyka kościoła oo. Dominikanów w Rzeszowie jest dobra zarówno dla małych form kameralnych, jak i wielkich dzieł.
- Owszem, ta świątynia ma świetną akustykę. Jeszcze nie testowaliśmy fortepianu w tej akustyce, ale może kiedy to się także zdarzy. Ta akustyka poprawia się jak kościół jest wypełniony publicznością, ale w tym roku mamy taki czas, że mogliśmy zaprosić niewielką publiczność, stąd ta akustyka była głęboka, pełna.
Trzeba także podkreślić, że na wszystkie koncerty Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej wstęp był wolny. W tym roku wymagana była jedynie rejestracja ze względu na pandemiczne ograniczenia.
- Rejestracja pozwalała nam na kontrolę ilości publiczności, chociaż zdarzało się, że osoby rejestrowały się u nas i w ostatniej chwili rezygnowały z przyjścia na koncert i mieliśmy jeszcze miejsca. Może za rok nie trzeba się będzie rejestrować.
Korzystamy z dofinansowania Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, tak samo będzie w przyszłym roku i dlatego wstęp wolny będzie także za rok. W tym roku pomogło nam także Województwo Podkarpacie i z te pomoc bardzo dziękuję w imieniu swoim w Stowarzyszenia.
Chcę także przekazać podziękowania od występujących muzyków, którzy byli wzruszeni zarówno obecnością, jak i reakcją publiczności. Muzycy w tych trudnych czasach także potrzebują kontaktu z publicznością i chociaż było mniej osób, to przyjęcie było zawsze gorące.
Podczas tegorocznej, czwartej edycji festiwalu poświęconego muzyce kameralnej, prezentowane były publiczności przede wszystkim zapomniane, rzadko wykonywane arcydzieła polskich twórców. Prowadzone przez Pana Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów stara się prezentować te skarby muzyki polskiej na różne sposoby. Przede wszystkim poprzez koncerty, ale także poprzez wydawnictwa. W czasie festiwalu otrzymałam płytę z nieznanymi utworami Zygmunta Stojowskiego w wykonaniu sopranistki Magdaleny Molendowskiej i pianistki Julii Samojło.
- Jak pani pamięta utwory Zygmunta Stojowskiego wykonywane były podczas Festiwalu w Rzeszowie i na pewno pojawią się w następnych edycjach.
Wspominaliśmy, że mało znane są utwory Władysława Żeleńskiego, ale o Zygmuncie Stojowskim można powiedzieć, że historia wymazała go zupełnie. Jest to twórca znakomitych sonat wiolonczelowych czy skrzypcowych, znakomitych utworów fortepianowych, ale także nigdy nie nagrane wcześniej piękne pieśni. Mieliśmy w Rzeszowie możliwość wysłuchania kilku. Nawet miała być na koncercie potomkini Zygmunta Stojowskiego i chyba była. Jestem bardzo szczęśliwy, że udało nam się tę płytę nagrać przy wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Instytutu Muzyki i Tańca. Nagraliśmy ją wspólnie z formą DUX i jest to jedna z aktywności Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów. Już mogę zapowiedzieć, że trio, które nie mogło wystąpić w czasie tegorocznej edycji Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, we wrześniu nagrywało tria Władysława Żeleńskiego, Grzegorza Fitelberga i Apolinarego Szeluto i ten album będzie wydany w tym roku. Wykonawcy przyjęli już zaproszenie i wystąpią w przyszłym roku. Można będzie z pewnością wtedy sięgnąć także po bardzo ciekawy album w wykonaniu Tria fortepianowego w składzie: Michał Francuz (fortepian), Joanna Konarzewska (skrzypce), Rafał Kwiatkowski (wiolonczela).
Pomysłów Wam nie zabraknie, bo na odkrycie czeka wielu znakomitych polskich kompozytorów.
- Taki sam los jak Zygmunta Stojowskiego, spotkał wielu kompozytorów emigracyjnych, którzy zdecydowali się wyjechać z kraju i tworzyli gdzie indziej. Ignacego Jana Paderewskiego może to nie dotknęło tak mocno, bo był sławnym pianistą i odegrał istotną rolę jako mąż stanu, chociaż czasami odnoszę wrażenie, że zapomina się o jego twórczości. Natomiast o Stojowskim, który był bardzo znany w swoich czasach zupełnie się nie pamięta. To samo można powiedzieć o wielu innych kompozytorach, wymienię tylko Ignacego Friedmana, Józefa Hofrmanna i wielu późniejszych, którzy wyjechali z kraju i nawet działania władz zmierzały do tego, żeby ich zapomnieć. Dlatego zapomniany jest Roman Ryterband, niewiele wiemy o Romanie Palestrze.
Utwory wymienionych kompozytorów i wielu innych będziemy się starali zaprezentować Państwu w następnych edycjach Festiwalu.
Wasza działalność skierowana jest także na edukację muzyczną i chyba nie trzeba nikogo przekonywać, jak bardzo jest to potrzebne.
- Tak, to jest także ważny dla nas kierunek. Zarówna ja jak i cały zarząd jesteśmy przekonanie, ze jeśli chce się upowszechniać kulturę muzyczną, to te wszystkie elementy muszą być ze sobą połączone. Oprócz zdobywania publiczności - bawienia, zaciekawienia możemy także wychować swoją publiczność. Jestem przekonany, że tych sfer nie da się rozdzielić. Nie wystarczy tylko organizacja koncertów, musza to być szersze działania. Dlatego organizujemy dużo projektów o charakterze edukacyjnym, popularyzatorskim, organizujemy także projekty, które zmierzają do „uleczenia” szkolnictwa artystycznego. Mamy szeroki profil działalności, ponieważ uważamy, że te wszystkie elementy są ze sobą połączone.
Wiem, że często docieracie do młodych ludzi, którzy na co dzień nie mają dostępu do muzyki klasycznej i uważam, że Wasza obecność w tych małych ośrodkach jest nie do przecenienia.
- Boleję nad tym, że muzyka klasyczna – w tym muzyka kameralna jest aż w takim stopniu nieobecna. Wiąże się to w Polsce z szeregiem czynników; naszą historią, strukturą społeczną, różnymi wydarzeniami- moglibyśmy długo wymieniać.
Niestety u nas tradycja towarzystw muzycznych, tych które rozwijałyby regularne serie koncertowe, organizowałyby koncerty kameralne, mniejsze, a bliższe ludziom – ta tradycja mówiąc delikatnie nie jest rozpowszechniona. Poza paroma ośrodkami jest po prostu martwa. Boleję nad tym, bo miałem okazję studiować, przebywać w różnych krajach i grać w różnych ośrodkach (czasem bardzo małych) na zaproszenie takich towarzystw, gdzie wspólnym wysiłkiem lokalnych społeczności można było zorganizować różne bardzo ciekawe wydarzenia. Tam sale były zawsze pełne, a entuzjazm publiczności udzielał się również wykonawcom.
Mam nadzieję, że kiedyś część działań Instytutu Muzyki i Tańca będzie zmierzać w kierunku powoływania, stymulowania, pomagania lokalnym towarzystwom muzycznym.
W Polsce mamy bardzo dużo świetnych muzyków. Trzeba im tylko stworzyć możliwości koncertowania.
Zachęcamy do odwiedzania strony Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów, bo przeglądając wiele o Waszej działalności można się dowiedzieć i posłuchać ciekawych nagrań.
- Serdecznie zapraszam na naszą stronę https://spmk.com.pl/
Pochwalę się tylko, że na naszym kanale Youtube dostępnych jest chyba ponad sześćdziesiąt filmików z pieśniami Stanisława Moniuszki. Stworzyliśmy cały portal z nagraniami oraz z zebranymi nagraniami archiwalnymi, a także z tłumaczeniami i transkrypcjami fonetycznymi, żeby nawet zagraniczni odbiorcy mogli wykonywać pieśni Moniuszki.
Jest to nasza wielka chluba, że ten projekt się udał i może być adresowany do wszystkich, również do zagranicznych odbiorców. Są tam różne fantastyczne nagrania, również świetnych młodych śpiewaków młodego pokolenia. Serdecznie Państwu te nagrania polecam.
Spotkamy się z pewnością za rok, a może wcześniej?
- Chodzą nam po głowie różne muzyczne plany, rozmawiałem o niektórych z rzeszowskimi Dominikanami, kto wie?, może wiosną pojawimy się z koncertami, a jesienią zorganizujemy duży festiwal. Mam nadzieję, że znowu uda się zorganizować osiem koncertów.
Obiecujemy informować o wszystkich Waszych koncertach w Rzeszowie, a dzisiaj już dziękuję za rozmowę.
- Ja również dziękuję serdecznie.