Oratorium „Kazimierz Pułaski” w 250-tą rocznicę konfederacji barskiej
Najpierw 28 września w Strzyżowie, a dzień później w Przemyślu, wykonane zostało Oratorium „Kazimierz Pułaski”. Teksty to dzieło Moniki Partyk, a muzykę skomponował Włodzimierz Korcz. Pomysłodawcą tych wydarzeń jest prof. dr hab. Grzegorz Oliwa, który w ten sposób postanowił przypomnieć, co działo się na tych ziemiach 250 lat temu. Jak powstał ten pomysł?
- Już dość dawno, przeglądając różne historyczne dokumenty, znalazłem informację, że w 2019 roku będzie 250-ta rocznica konfederacji barskiej. Były Starosta Strzyżowski, pan Robert Godek, miał pomysł, żeby powstał pomnik Kazimierza Pułaskiego w Strzyżowie. Wprawdzie ten pomysł został odsunięty w czasie, ale informacje na temat wydarzeń na tych ziemiach funkcjonowały w przestrzeni publicznej. Z konfederacją barską był związany Kazimierz Pułaski i prawdopodobnie był obecny w Strzyżowie, gdzie zebrały się ponownie, rozbite siły konfederackie. Na niektórych sztandarach konfederacji barskiej był umieszczany wizerunek Matki Bożej Strzyżowskiej.
Na podstawie tych faktów i hipotez zrodził się pomysł, żeby powiązać wszystkie te wydarzenia (prawdziwe oraz legendy). Pomyślałem wtedy o powstaniu dzieła słowno-muzycznego, które by te wydarzenia opisywało. Oratorium, które o nich mówi, a jednocześnie w pierwszym numerze tego oratorium pojawia się w tekście modlitwa do Matki Bożej Strzyżowskiej, jest nie tylko znakomitym prezentem, ale też dziełem historycznym, które wiąże te ważne wydarzenia ze Strzyżowem.
Pewnie także wiedział Pan doskonale, do kogo zwrócić się o stworzenie tego dzieła.
- Współpracując z Włodzimierzem Korczem już od ponad 15-tu lat i wystawiając wcześniejszej oratoria do słów Ernesta Brylla, później także Moniki Partyk, zawsze marzyłem, żeby takie wydarzenie mogło mieć swą premierę w Strzyżowie, ale wcześniej z powodów finansowych i organizacyjnych nie było to możliwe, a teraz stało się faktem.
Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Zygmunta Mycielskiego w Strzyżowie była głównym organizatorem tego wydarzenia, ale odpowiednie środki finansowe trzeba było zgromadzić.
- Tak, Szkoła była wnioskodawcą projektu, który złożyłem do Instytutu Muzyki i Tańca w Warszawie, do programu Zamówienia kompozytorskie 2019. Otrzymaliśmy dofinansowanie i koszty powstania utworu zostały pokryte oraz niewielka część została na organizację i na wykonanie tego dzieła. Pozostałą kwotę związaną z honorariami i organizacją dzieła trzeba było zdobyć. Dzięki życzliwości, zrozumieniu i dużemu wkładowi pracy Burmistrza Strzyżowa Waldemara Góry, ks. Jana Wolaka, proboszcza parafii Farnej w Strzyżowie, Starosty Strzyżowskiego Bogdana Żybury oraz wielu lokalnym firmom, te środki udało się zdobyć i doszło do wykonania tego Oratorium – myślę, że z pożytkiem dla wszystkich słuchaczy.
Już w sferze planów trzeba było myśleć o wykonawcach. Na szczęście miał Pan bazę na terenie Podkarpacia w postaci chóru i orkiestry.
- W momencie pisania wniosku musiałem mieć wstępną zgodę kompozytora – Włodzimierza Korcza i wtedy już rozmawialiśmy o wykonawcach.
Decyzję Instytutu Muzyki i Tańca otrzymaliśmy dość późno, bo dopiero pod koniec marca i na napisanie dzieła czasu było niewiele, ale wiedziałem na pewno, że Monika Partyk napisze tekst Oratorium i wezmą w nim udział znakomici artyści, z którymi Włodzimierz Korcz już współpracuje od wielu lat: Alicja Majewska, Olga Bończyk, Łukasz Zagrobelny, Grzegorz Wilk. Ci świetni artyści dodają blasku temu Oratorium. Każdy z nich ma swoje partie solowe, są także duety i kwartety. Wiadomo było, że jeszcze będzie potrzebna orkiestra i chóry, bo w tej formie wielkie partie zbiorowe są niezbędne. Włodzimierz wiedział, że mam do dyspozycji chóry, które już od dłuższego lub krótszego czasu prowadzę: Strzyżowski Chór Kameralny, Podkarpacki Chór Męski, który prowadzę od sześciu lat i od roku prowadzę także Chór „Akord” Związku Nauczycielstwa Polskiego i Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu. Z połączenia tych trzech chórów powstał prawie 60-osobowy, bardzo dobry zespół chóralny mieszany, który umożliwia mi realizację takich wielkich dzieł wokalno-instrumentalnych, a do współpracy zaprosiłem też Przemyską Orkiestrę Kameralną.
Czasu na przygotowanie dzieła było niewiele, stąd praca musiała być bardzo efektywna.
- Owszem, najpierw próby odbywały się z każdym z chórów oddzielnie, bo każdy z nich ma swój terminarz, miejsce i czas prób, ale później, dzięki pomocy organizacyjnej naszego kolegi chórzysty Grzesia Darłaka z Sędziszowa, mogliśmy odbyć kilka wspólnych prób w połowie drogi między Strzyżowem a Mielcem – czyli w Centrum Kultury w Sędziszowie. To także był znakomity i bardzo potrzebny dla nas wszystkich czas. Kilka dni przed wykonaniem mieliśmy wspólne próby chórów i orkiestry w Powiatowym Centrum Kultury i Turystyki w Wiśniowej. To także bardzo miłe i przyjazne miejsce, dodam, że w tym miejscu urodził się i mieszkał przez pewien czas Zygmunt Mycielski.
Oratorium to duża, uroczysta forma instrumentalno-wokalna. Pan Włodzimierz Korcz jest wielkim mistrzem w tym gatunku, ale nie są to dzieła łatwe, o czym mieliście się okazję przekonać.
- Przede wszystkim Włodzimierz dostał znakomite teksty, co podkreślał już w czerwcu, jak tylko pierwsze fragmenty otrzymał od Moniki Partyk.
Temat nie był łatwy, bo z historycznego punktu widzenia jest on bardzo kontrowersyjny. Przedstawienie go nie było proste, bo trzeba było zachować równowagę pomiędzy polityką, religią, przedstawić wszystko obiektywnie i ciekawie. Trzeba podkreślić, że Monice się to znakomicie udało, co dało też Włodzimierzowi asumpt do napisania wyjątkowej muzyki, podkreślającej charakter każdej z części. Te części są obrazami poszczególnych sytuacji, które mogły się wydarzyć podczas konfederacji barskiej.
Są pokazane pewnie postaci: księdza Marka, Józefa Sawy-Calińskiego, Kazimierza Pułaskiego, jest pokazany Iwan Drewicz – żołnierz, który był dezerterem i potem katował konfederatów barskich, są pokazane matki, które traciły swoich synów podczas walki. To Oratorium mieni się różnymi barwami, różnymi obrazami.
Monika napisała także narracje, które wprowadzają słuchacza w daną scenę, w daną sytuację, która mogła się wydarzyć 250 lat temu. Te teksty przedstawiał znakomicie pan Andrzej Ferenc, aktor z Warszawy.
Tworzą one znakomitą opowieść o tamtych czasach, jednocześnie zostawiając słuchacza (zwłaszcza w ostatnim numerze z pytaniem – co to było ten wasz Bar?), z retorycznymi pytaniami – po co to wszystko było, czy to coś przyniosło Polsce?
Wiele rozmawialiśmy na ten temat z solistami, z chórzystami, instrumentalistami i kompozytorem. Okazuje się, że te pytania, postawione tyle lat temu, pozostają ciągle aktualne. Ciągle nie jesteśmy w stanie na nie odpowiedzieć.
Wykonanie Oratorium „Kazimierz Pułaski” dostarczyło wszystkim wielu wspaniałych przeżyć artystycznych, ale pewnie dla wielu obecnych miało także wielkie wartości poznawcze, bo nie wiem, czy w szkole, podczas lekcji historii, poznali wydarzenia i osoby związane z konfederacją barską.
- Z pewnością tak, nawet podczas pierwszych prób wiele osób przyznawało się, że coś słyszało o konfederacji barskiej, postać Kazimierza Pułaskiego jest bardziej znana, choć trudna do przyporządkowania do konkretnych sytuacji w Polsce. O tym, że uratował życie Jerzemu Waszyngtonowi i dlatego jest nazywany bohaterem walk o wolność dwóch narodów, polskiego i amerykańskiego, także nie wszyscy pamiętali. Amerykanie z atencją odnoszą się do tej postaci i pomników Kazimierza Pułaskiego oraz szkół jego imienia w Stanach Zjednoczonych jest bardzo dużo.
To Oratorium z pewnością rozbudziło ciekawość u wielu osób, które postanowiły o tych czasach poczytać, czegoś więcej się dowiedzieć.
Kolegiata Niepokalanego Poczęcia NMP i Bożego Ciała w Strzyżowie okazała się pod każdym względem znakomitym miejscem do wykonania dzieła. Wszystko, co otaczało wykonawców i słuchaczy, dodawało blasku temu Oratorium i wrażenia się potęgowały.
- Chcieliśmy podczas wykonania Oratorium pokazać również bardzo piękne, odnowione już kilka lat temu mury świątyni, polichromie, ołtarze, wszystkie elementy wystroju wnętrza, które są także naszym dziedzictwem. Nie chcieliśmy, aby wrażenia wzrokowe odrywały uwagę od słów i od muzyki, ale żeby je w jakiś dyskretny sposób dopełniały. Myślę, że udało nam się wszystko połączyć.
Mam nadzieję, że jeszcze nie raz wystąpicie w tym Oratorium, bo jest to dzieło o wielkich wartościach estetycznych, kulturotwórczych i edukacyjnych.
- Oczywiście, że naszym marzeniem jest, aby Oratorium „Kazimierz Pułaski” mogło być jeszcze wykonane w innych miejscach na Podkarpaciu – w Krośnie, Mielcu i w Rzeszowie, bo jeden z numerów Oratorium zatytułowany jest: „Tam, gdzie Pobitno” i mówi o miejscowości, teraz już dzielnicy Rzeszowa, gdzie odbyła się jedna z walk konfederatów. Podczas strzyżowskiej premiery była też obecna pani dyrektor Muzeum Kazimierza Pułaskiego w Warce i rozmawialiśmy, że może w przyszłości także w miejscu urodzenia Kazimierza Pułaskiego przedstawimy to Oratorium.
W sali Zamku Kazimierzowskiego w Przemyślu były zupełnie inne warunki niż w strzyżowskiej kolegiacie.
- Wiadomo, że przestrzeń akustyczna starego kościoła jest bardziej przyjazna. Na wrażenia publiczności wpływało również oświetlenie, podkreślające piękno wnętrza strzyżowskiej świątyni. Dla nas, wykonawców, występ w Przemyślu było bardzo ważny, bo pozwolił nam jeszcze głębiej wejść w utwór, pewne rzeczy trzeba było wykonać trochę inaczej, może nawet lepiej. Premiera niesie ze sobą dodatkowy ładunek emocji, ale też wiadomo, że kolejne wykonania dają nam, artystom, pewien dystans do tego, co robimy, pozwala wykonać utwór lepiej, trochę inaczej go zinterpretować. Jestem także bardzo zadowolony z wykonania Oratorium 28 września w sali Zamku Kazimierzowskiego w Przemyślu, gdzie również zostaliśmy bardzo dobrze przyjęci przez publiczność.
Jest już może pomysł utrwalenia Oratorium „Kazimierz Pułaski”?
- Mamy odzew od słuchaczy, bo nie tylko mnie kilka osób pytało: „Kiedy będzie płyta?”. Dla wielu osób może się to wydawać całkiem proste – był koncert, można go było nagrać i wydać na płycie czy na DVD. My wiemy, że nie jest to takie proste i oczywiste, ale myślimy o nagraniu.
Myślicie o nagraniu w studiu, które można później udoskonalić na różne sposoby, czy może jednak nagranie z dwóch, trzech koncertów?
- Dobre pytanie, czy „dopieszczone”, wycyzelowane nagranie studyjne, czy być może kompilacja kilku nagrań koncertowych, które niosą ze sobą być może ryzyko pewnych niedoskonałości wykonawczych, ale z drugiej strony koncert ma swoją niepowtarzalną atmosferę, ładunek emocjonalny i to po prostu słychać na nagraniach.
Na razie próbujemy wszystko przygotować organizacyjnie, bo to jest także duże wyzwanie finansowe, ale może uda nam się zainteresować odpowiednie organizacje, fundacje, które zajmują się promocją kultury w Polsce i za granicą.
Dwa etapy zostały zrealizowane – powstanie dzieła i wykonanie, teraz czas na utrwalenie tych wyjątkowych momentów, które już za nami, na trochę dłużej, aby można było sięgnąć po nagranie i cieszyć się wrażeniami słuchowymi w dogodnym dla każdego czasie.
Z prof. dr hab. Grzegorzem Oliwą - dyrygentem i pomysłodawcą Oratorium "Kazimierz Pułaski" rozmawiała Zofia Stopińska w październiku 2019 roku.