Mamy bardzo ambitne i bogate plany
Wspólnie z panem prof. Grzegorzem Oliwą, pedagogiem i prodziekanem ds. studenckich i rozwoju Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, prezesem Oddziału w Rzeszowie Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, a przede wszystkim znanym i cenionym chórmistrzem, chcemy Państwu przedstawić jeden z młodszych chórów działających w Polsce południowo-wschodniej – Podkarpacki Chór Męski. W czasie, kiedy chóry mieszane mają kłopoty z naborem mężczyzn, bo okazuje się, że kobiet, które chcą śpiewać w chórach, jest więcej, udało się stworzyć chór męski. Ten zespół działa bardzo prężnie i odnosi sukcesy.
Grzegorz Oliwa: Podkarpacki Chór Męski powstał już pięć lat temu i nawet planujemy niedługo skromne uroczystości, aby podkreślić naszą działalność. Jeśli chodzi o wiek, to chór jest bardzo młody, ale trzeba świętować każdy jubileusz, bo jesteśmy już panami w średnim wieku, a czas biegnie nieubłaganie i cieszymy się każdą chwilą spędzona wspólnie, każdym koncertem, każdym wyjazdem. Wiele radości sprawia nam wspólne przebywanie z sobą, wspólne muzykowanie i ten pięcioletni okres działalności najlepiej świadczy o tym, że idea powołania chóru męskiego była świetnym pomysłem, bo w tym krótkim okresie udało nam się wiele rzeczy dokonać.
Zofia Stopińska: Członkowie Podkarpackiego Chóru Męskiego mieszkają w różnych miastach Podkarpacia, a nawet są panowie, którzy nie są mieszkańcami naszego województwa.
- Tak rzeczywiście jest. Chór działa przy Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie, bo ta instytucja wspomaga nas i pełni rolę opiekuńczą, a także część prób tam się odbywa, natomiast koledzy są z bardzo różnych miejscowości Podkarpacia – stąd nazwa zespołu: „Podkarpacki Chór Męski”. Oprócz kolegów z Rzeszowa, w chórze śpiewają panowie ze Strzyżowa, Krosna, Mielca, Sędziszowa Małopolskiego, no i koledzy z Gorlic, czyli województwa Małopolskiego.
Musicie się regularnie spotykać, bo na dobre współbrzmienie chóru trzeba pracować dużo i efektywnie.
- To jest prawda i wszyscy mamy tego świadomość, ponieważ jesteśmy doświadczonymi chórzystami. Niektórzy z moich kolegów mają za sobą nawet czterdzieści lat śpiewu w różnych chórach, bo rozpoczynali przygodę ze śpiewem chóralnym w Chórze Męskim Uniwersytetu Jagiellońskiego. To są czasy dość odległe. Część z nich śpiewała w chórach mieszanych w Krośnie, Gorlicach, Strzyżowie czy w Mielcu i stąd poziom rozśpiewania oraz świadomości wokalnej jest dość wysoki. Jedyną, ale niezwykle ważną rzeczą jest scalenie tych różnych szkół wokalnych, bo chociaż generalnie wiemy, jak prowadzić chór, to przecież każdy dyrygent odciska swoje piętno na zespole, który prowadzi. Ja muszę te różne szkoły, z różnych ośrodków, ujednolicić, żeby ten zespół składający się niemal z dwudziestu panów zabrzmiał jedną barwą – stopliwą i szlachetną. Jest to dla mnie, jako dyrygenta, nie tylko konieczność, ale także bardzo ciekawa praca. Myślę, że wiele udało nam się w tej dziedzinie zrobić.
Zaczęłam śledzić Waszą działalność w 2017 roku i często dowiadywałam się o sukcesach w różnych przeglądach i konkursach. Prawie od początku działalności chór stawał w szranki konkursowe.
- Nawet od samego początku, bo chór powstał w kwietniu 2014 roku i po trzech miesiącach działalności wzięliśmy udział w Festiwalu Pieśni Religijnej „Cantate Deo” i w kategorii chórów jednorodnych udało nam się zdobyć I miejsce. Później były kolejne konkursy w Tarnowie, Radymnie, Bielsku-Białej oraz w ubiegłym roku w Lublinie, potwierdziły, że ten kierunek jest słuszny, bo na każdym z nich dostawaliśmy nagrody – I miejsca lub Grand Prix. Nagrody są istotne, bo są ważnych sygnałem od ekspertów zasiadających w jury, że to, co robimy, jest dobre, a poza tym jest to paliwo do funkcjonowania zespołu.
Konkursy tworzą dobrą atmosferę, ale jesteśmy w takim wieku, że nie to jest dla nas celem działalności. Słuchamy także innych zespołów, ale element rywalizacji jest już za nami.
Mamy wiele przyjemności z czego innego. Dużo więcej satysfakcji przynoszą nam nagrania.
W tym krótkim czasie wzięliśmy udział w nagraniu czterech płyt.
To są płyty monograficzne?
- To nie są płyty, na których śpiewa wyłącznie Podkarpacki Chór Męski, ale dość mocno zaznacza swoją obecność. Ta sfera działalności jest dla nas bardzo ważna, bo to nie jest występ konkursowy, który ulatuje, a czasem pozostaje jedynie w archiwach organizatorów.
Działalność nagraniowa jest bardzo odpowiedzialna, bo nasze wykonania są utrwalone, pozostają i w każdej chwili można po nie sięgnąć. Najczęściej te nagrania są światowymi premierami fonograficznymi i to jest dodatkowy element, który daje nam dużo przyjemności.
Mówił Pan o czterech krążkach – ja znam zaledwie jeden z utworami Ottona Mieczysława Żukowskiego.
- Płyt z muzyką Ottona Mieczysława Żukowskiego mamy już trzy – dwie z utworami sakralnymi i najnowsza z muzyką świecką, a jeszcze przed nią nagraliśmy płytę z muzyką świecką Władysława Żeleńskiego. To były także bardzo trudne utwory do przygotowania i do nagrania. Część z nich jest trudna do zaśpiewania podczas koncertu. Technika nagraniowa pozwala pewne fragmenty powtórzyć i w ten sposób doprecyzować. Te nagrania mają zarówno wartość historyczną, ale przede wszystkim popularyzatorską, bo te utwory Żeleńskiego i Żukowskiego nie były nigdzie utrwalone.
Te płyty zostały nagrane dla wytwórni Acte Préalable.
- Tak, to jest wytwórnia, z którą do tej pory współpracowaliśmy i wszystkie płyty ukazały się dzięki niej. Dokładne informacje o tych krążkach można znaleźć na stronie Acte Préalable.
Nagrania i wygrane konkursy są bardzo ważne, ale również ważne są koncerty.
- Oczywiście, że tak i dlatego pomiędzy konkursami i nagraniami, codziennym życiem chóralnym są koncerty i jest ich sporo. Zazwyczaj odpowiadamy pozytywnie na prośby i zaproszenia organizatorów zarówno koncertów muzyki sakralnej, ale także mamy w swoim repertuarze dość dużo utworów świeckich i to nie tylko Władysława Żeleńskiego i Ottona Żukowskiego, ale również takich kompozytorów, jak Wiechowicz, Jańczak, Kotarbiński. Utwory tych kompozytorów i wielu innych wykonujemy często podczas różnych uroczystości i są one dobrze odbierane przez publiczność.
Nie tak dawno miałam okazję oklaskiwać Podkarpacki Chór Męski w Filharmonii Podkarpackiej.
- To było na początku kwietnia i zostaliśmy wtedy zaproszeni do wykonania Rapsodii na chór męski, alt i orkiestrę Johannesa Brahmsa. Dla nas to było także wyjątkowe doświadczenie, ponieważ tym koncertem dyrygował Adam Korzeniowski – profesor Akademii Muzycznej w Krakowie, wieloletni dyrygent wspomnianego wcześniej Akademickiego Chóru Męskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po ręką prof. Korzeniowskiego większość osób, która śpiewa teraz w Podkarpackim Chórze Męskim i ja także – śpiewaliśmy przez kilka lat.
Jeśli dobrze pamiętam, Rapsodia Brahmsa była elementem koncertu dyplomowego Adama Korzeniowskiego w Krakowie i dla wielu chórzystów była to wycieczka w przeszłość.
Po wielu latach udało się wystąpić w Rzeszowie, także z kolegami z UJ oraz kilkoma kolegami z Chóru Męskiego Agricola, którzy podczas poprzedniego wykonania byli również członkami Chóru Męskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Po koncercie spotkaliśmy się z prof. Adamem Korzeniowskim, był czas na wspomnienia i rozmowy.
Teraz jest czas wakacji i pewnie nie będziecie się tak rygorystycznie spotykać, ale z pewnością macie wiele planów na przyszłość.
- Przeciwnie, dla nas czas wakacji będzie dość pracowity, ponieważ mamy zlecenie na nagranie jeszcze jednej płyty z utworami świeckimi Ottona Mieczysława Żukowskiego. Musimy poświęcić wakacje i być może pierwsze dni września na opanowanie tych utworów i zaraz później mamy sesję nagraniową, bo płyta ma się ukazać jeszcze w tym roku. Bogate są także plany koncertowe, bo prawdopodobnie weźmiemy udział w wykonaniu Kantaty „Carmina Burana” Carla Orffa już 8 września na zakończenie tegorocznej edycji Mieleckiego Festiwalu Muzycznego. Z przyjemnością wspomożemy mielecki Chór „Akord”, który będzie głównym wykonawcą, ze strony chóralnej, tego koncertu. To także musimy opanować podczas wakacji. Są także plany oratoryjne, ale o tym będzie okazja porozmawiać we wrześniu. Pod koniec października lub w połowie listopada planujemy naszą skromną uroczystość 5-lecia działalności. Chcemy przygotować przynajmniej połowę zupełnie nowego programu, który będzie nawiązywał do naszego regionu i do Lwowa. Mam nadzieję, że będzie to interesujące, bo planujemy inne ciekawe aranżacje wokalno-instrumentalne, ale na razie nie chcę mówić o szczegółach.
Plany mamy bardzo ambitne i bogate. Mam nadzieję, że dopisze nam wszystkim zdrowie i starczy nam czasu na opracowanie tego wszystkiego.
Sądzę, że wszystko uda się zrealizować, bo wszyscy jesteście pasjonatami chóralnego śpiewu i w zespole jest dobra atmosfera, która także gwarantuje powodzenie.
- To prawda, ale jest to niezbędne w każdym działaniu zespołowym: w chórach, drużynach sportowych i wielu działaniach biznesowych. Jeśli w grupie, czy mówiąc językiem sportowym, w danym teamie, drużynie, jest dobra atmosfera, to coś, co na początku może wydawać się nieosiągalne, nierealne poprzez wzajemne motywowanie się, jest możliwe.
Dzięki dobrej atmosferze z przyjemnością spotykamy się na próbach i pracujemy nad bardzo trudnym repertuarem. Wszyscy traktujemy tę naszą chóralną pasję hobbystycznie, ale jesteśmy świadomi, że sporo pracy trzeba włożyć i pokonać pewne trudności, jednak decydująca jest ogromna satysfakcja z naszych osiągnięć.
Kończymy rozmowę o Podkarpackim Chórze Męskim z nadzieją na spotkanie podczas jesiennego koncertu jubileuszowego. Mam także nadzieję, że niedługo porozmawiamy o działalności Strzyżowskiego Chóru Kameralnego, który Pan stworzył o wiele wcześniej. Dziękuję bardzo za rozmowę.
- Ja również bardzo dziękuję. Podkarpacki Chór Męski będzie pracował przez całe wakacje i możemy się niedługo umówić na kolejne spotkanie.
Z prof. Grzegorzem Oliwą, dyrygentem Podkarpackiego Chóru Męskiego rozmawiała Zofia Stopińska 2 lipca 2019 roku w Rzeszowie