"Nowy Rok Chiński" - koncert w Filharmonii Podkarpackiej
Program koncertu, który odbył się 19 stycznia 2019 r. w Filharmonii Podkarpackiej, wypełniła prawie w całości muzyka chińskich kompozytorów. Słuchaliśmy tych utworów w Rzeszowie po raz pierwszy i dlatego wymienię imiona i nazwiska twórców oraz przetłumaczone na język polski tytuły: Chen Chunguang – „Widok na morze”, Zheng Lu – „Dobre wieści z Bejin”, Lu Qi-Ming – „Oda do flagi”, Li Huanzhi – „Spring Festival Overture”, Zhou Yuguo – „Melodia tęczowej chmury”, Tu Shanxiang – „Fantazja Baidi”, Chen Yaoxing – „Galopujące konie”.
Wspaniale partie solowe na tradycyjnych instrumentach chińskich wykonali: Tu Shanxiang – pipa, Zhang Bei – zheng oraz Bai Yu – erhu. Świetnie także grała Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Jiřiego Petrdlika. Po raz pierwszy na scenie naszej Filharmonii spotkali się: soliści z Chin, dyrygent z Czech i orkiestra z Polski.
Ten koncert miał dla publiczności przede wszystkim wartości poznawcze, a dość łatwa w odbiorze muzyka chińskich twórców i ciekawe, piękne brzmienia nieznanych tradycyjnych instrumentów bardzo spodobały się publiczności, stąd gorąca owacja na zakończenie trwała bardzo długo.
Po koncercie mogłam przez kilka minut porozmawiać z panem Jiřim Petrdlikiem.
Zofia Stopińska: W Filharmonii Podkarpackiej dyrygował Pan koncertem zatytułowanym „Nowy Rok Chiński”, zarówno tytuł, jak i data koncertu, nie są przypadkowe.
Jiři Petrdlik: Oczywiście, bo Chiński Nowy Rok jest najważniejszym świętem w tradycyjnym kalendarzu chińskim i w tym roku przypada na 5 lutego. Po raz drugi Filharmonia Podkarpacka współpracuje z chińską agencją koncertową Joy Titan. Niedawno minął rok od tournée Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej pod moją batutą w Chinach i już wtedy rozmawialiśmy o zaproszeniu artystów z Chin do Rzeszowa. Joy Titan każdego roku organizuje tournée po Europie, podczas którego promowana jest chińska muzyka orkiestrowa, a partie solowe wykonują artyści grający na tradycyjnych instrumentach.
Rzeszowska publiczność mogła posłuchać utworów kompozytorów chińskich oraz brzmienia chińskich instrumentów, takich jak: pipa, erhu i zheng.
Od kilku lat współpracuje Pan z chińskimi artystami, organizując regularnie prestiżowe noworoczne trasy koncertowe w Chinach z wybitnymi europejskimi orkiestrami. Co Pana zafascynowało w tym kraju?
- Wszystko, z czym się tam spotykam jest dla mnie, mieszkańca Europy, bardzo ciekawe i egzotyczne. Kultury i mentalności Chińczyków nie da się porównać z żadnym krajem europejskim ani amerykańskim. Jestem zafascynowany, jak chińska publiczność słucha i przyjmuje europejską muzykę.
Kilka dekad temu tak samo przyjmowano europejską muzykę w Japonii, później w Korei, a teraz w Chinach, gdzie jest prawdziwy boom na muzykę z naszego kontynentu.
Można powiedzieć, że od kilku lat współpracuje Pan regularnie z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej, a wszystko rozpoczęło się od koncertu w wiedeńskim Musikverein.
- Może zainteresuje panią fakt, że zaproszenie do poprowadzenia koncertu Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Podkarpackiej w Musikverein otrzymałem SMS-em, kiedy byłem po raz drugi w Chinach. Bardzo dobrze pamiętam hotel, w którym odczytałem SMS-a z pytaniem – czy byłbym zainteresowany współpracą z Filharmonią Podkarpacką.
Zgodziłem się i jestem bardzo zadowolony, że ta współpraca ma ciąg dalszy, bo to wyjątkowa, fantastyczna współpraca.
Mamy połowę sezonu artystycznego, a Pan dyryguje u nas już po raz trzeci. W październiku i listopadzie nasi filharmonicy pod Pana batutą wykonali bardzo interesujące koncerty z muzyką polską i czeską.
- Dzięki naszej współpracy możemy zrobić bardzo dużo dla promowania muzyki czeskiej i polskiej. Przekonaliśmy się, że czeska publiczność jest bardzo zainteresowana piękną polską muzyką, a najlepiej przekonaliśmy się o tym, wykonując w listopadzie w Pradze Koncert podwójny na skrzypce i altówkę Krzysztofa Pendereckiego z okazji jego 85-tych urodzin. Publiczność przyjęła ten utwór po prostu fantastycznie, chociaż duże brawa otrzymaliśmy także za wykonanie Symfonii Antonina Dvořaka.
Wiemy, że jest Pan doskonałym dyrygentem, ale w swojej ojczyźnie jest Pan doskonale znany również jako chórmistrz, pedagog i dyrektor festiwalu „Melodramfest”.
- Wymieniła Pani prawie wszystko, czym się zajmuję, będąc muzykiem, ale najważniejsza dla mnie jest dyrygentura. Pracuję z orkiestrami symfonicznymi i dyryguję w teatrach operowych, natomiast prowadzenie chóru traktuję jako relaks, ale chcę podkreślić, że praca z chórem daje mi wiele radości.
Lubię także pracować z młodymi ludźmi, którzy pragną zostać dyrygentami, a od kilku lat jestem kierownikiem Katedry Dyrygentury w Konserwatorium im. Jaroslava Ježka w Pradze. Z każdym studentem trzeba pracować inaczej, bo każdy z nich jest inny i to jest fascynujące.
Wspomniała pani o „Melodramfest”, a ja chcę dodać, że jest to unikalny w skali światowej Festiwal Melodramatu Koncertowego. W historii muzyki czeskiej jest bardzo dużo kompozycji, w których muzyka łączy się ze słowem – z recytacją. W pierwszej dekadzie grudnia ubiegłego roku, na zakończenie festiwalu, dyrygowałem „Egmontem” Ludwiga van Beethovena. Znana jest powszechnie Uwertura, a my wykonaliśmy całe dzieło z tekstem Goethego, a po przerwie zabrzmiało, również w całości, wspaniałe dzieło Roberta Schumanna „Manfred”. Sięgamy wielokrotnie po bardzo rzadko wykonywane utwory i czasami trzeba je na nowo opracowywać. Dla mnie jest to fascynujący gatunek muzyki, który jest także interesujący dla wielu melomanów.
Pewnie tegoroczny kalendarz koncertowy ma Pan już wypełniony.
- Nie tylko na ten rok, ale jeszcze na najbliższe dwa lata. Wiem już, co będę robił w 2021 roku. Interesują mnie wszystkie nurty mojej działalności muzycznej i bardzo się cieszę z tej różnorodności.
Kiedy Pan wypoczywa?
- Staram się, aby w czasie wakacji znaleźć wolne trzy, cztery tygodnie i nic nie robić, ale przez większość roku pracuję siedem dni w tygodniu – nawet w czasie takich świąt, kiedy każdy jest w domu, spotyka się ze znajomymi, albo przychodzi na koncert, a to oznacza, że my jesteśmy w pracy. Tak to wygląda.
Czy w planach koncertowych jest miejsce na koncerty w Rzeszowie?
- Oczywiście, że tak. Pod koniec marca będziemy w Filharmonii Podkarpackiej wystawiać „Rusałkę” Antonina Dvořaka, kolejne koncerty mam zaplanowane jesienią, przywiozę do Rzeszowa mój chór z Pragi. Będziemy kontynuować współpracę artystyczną z Chinami. Z panią prof. Martą Wierzbieniec mamy wiele planów koncertowych.
Bardzo lubię przyjeżdżać do Rzeszowa, pracować z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej, a od kiedy odkryłem niedaleko Filharmonii sklep w którym są wyśmienite pączki, to czuję się tutaj jeszcze lepiej.
Z wybitnym czeskim dyrygentem Jiřim Petrdlikiem rozmawiała Zofia Stopińska 19 stycznia 2019 roku w Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.