Cieszymy się bardzo, że nasza gra inspiruje kompozytorów
W ostatni piątek września Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie zainaugurowała 64. sezon artystyczny. Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej wystąpiła pod batutą Massimiliano Caldiego, a solistami byli: Agata Kielar Długosz i Łukasz Długosz – znakomici polscy fleciści. Ramy programu stanowiły utwory polskich kompozytorów: Toccata z Suity na orkiestrę op. 10 Bolesława Szabelskiego oraz „Orawa” i Suita z filmu „Pan Tadeusz” Wojciecha Kilara. Środkowe ogniwo wypełniły dwa utwory z udziałem solistów: Marsz celtycki Briana Boru oraz Koncert na dwa flety i orkiestrę d-moll Franciszka Dopplera.
Ten sam program został wykonany w czwartek (27 września) w Sanockim Domu Kultury w ramach Festiwalu im. Adama Didura. Zarówno w Rzeszowie, jak i Sanoku sale wypełnione były publicznością, która bardzo długo i gorąco oklaskiwała znakomite wykonania artystów. Po pierwszej części Agata i Łukasz Długoszowie na bis wykonali z towarzyszeniem Orkiestry „Oblivion” – Astora Piazzolli, a na zakończenie Orkiestra Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldiego powtórzyła „Poloneza” wieńczącego Suitę z filmu „Pan Tadeusz” Wojciecha Kilara.
Skorzystałam z obecności na Podkarpaciu najlepszych polskich flecistów i poprosiłam ich o chwilę rozmowy, którą rozpoczęłam od pytania o występy w Rzeszowie i Sanoku.
Łukasz Długosz: Bardzo miło mi gościć po długiej, bo 12-letniej przerwie, na estradzie Filharmonii Podkarpackiej. Pamiętając jeszcze dawne czasy i wygląd Filharmonii, bardzo się cieszę, że tak dużo się zmieniło, artyści mają wspaniałe warunki do pracy.
Cieszymy się, że możemy zaprezentować wspaniały, wymagający, wirtuozowski koncert Franciszka Dopplera. Mówiąc to, specjalnie podkreślam imię kompozytora, bo Franciszek Doppler tak naprawdę był Polakiem urodzonym we Lwowie, a później, z racji tego, że działał na terenach dzisiejszej Austrii i Węgier, traktowany jest przez tamtejsze środowiska jako ich kompozytor – Węgrzy nawet stworzyli Instytut Franza Dopplera. Chcemy, aby melomani wiedzieli o jego polskich korzeniach. Trzeba podkreślić, że polskie frazy słychać w jego operach i utworach instrumentalnych, pomimo, że jest także dużo nawiązań muzyki cygańskiej w jego twórczości. Doppler był wirtuozem najwyższej klasy, porównywać go można z Paganinim, Wieniawskim i z Lisztem, któremu opracował na orkiestrę sześć jego rapsodii węgierskich.
Agata Kielar-Długosz: Mamy w programie jeszcze „Marsz celtycki” Briana Boru, a spodziewając się, że koncert będzie się podobał, przygotowaliśmy niespodziankę, bo bardzo lubimy nagradzać publiczność za długie oklaski utworem na bis.
Zofia Stopińska: Prawdę mówiąc, nie pamiętam Pani koncertu w Filharmonii Podkarpackiej, a od lat śledzę jej działalność – chyba, że coś przeoczyłam.
A.K.D.: Nic pani nie przeoczyła, nigdy do tej pory nie występowałam na tej estradzie. Dokładnie 20 lat temu, kiedy kończyłam Szkołę Muzyczną II stopnia w Sanoku, miałam wystąpić na koncercie dyplomantów, ale nigdzie nie znaleziono głosów orkiestrowych do zaproponowanego przeze mnie utworu i nic z występu nie wyszło. Później wielokrotnie mąż rozmawiał na temat terminów koncertów, ale zawsze trudno było znaleźć dogodny czas i dlatego Filharmonia Podkarpacka jest ostatnią w Polsce, gdzie debiutuję.
Ł. D.: Ta sytuacja jest efektem naszego ciągłego zabiegania, bo to jest nasz trzynasty koncert we wrześniu, byliśmy już z recitalem w Hiszpanii, Francji, występowałem w Zakopanem z Krzysztofem Pendereckim i na Zamku Królewskim w Warszawie. Wspólnie zagraliśmy projekt z utworami Romana Palestra i Andrzeja Panufnika. Przygotowaliśmy się do listopadowego nagrania z Filharmonikami z Łomży. Prawykonaliśmy nowy koncert w Gdyni oraz dwa utwory kameralne w Filharmonii Olsztyńskiej.
Mieliśmy wystąpić w Filharmonii Podkarpackiej trzy lata temu, ale w tym samym terminie zostaliśmy zaproszeni przez Maestro Krzysztofa Pendereckiego do wykonania jego koncertu i dzięki życzliwości prof. Marty Wierzbieniec – Dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, udało się ten termin przesunąć na uroczystą inaugurację sezonu artystycznego 2018/2019. Bardzo się z tego faktu cieszymy, bo występ na inauguracji dla każdego artysty jest wyjątkowy.
Z.S.: Wczorajszy, gorąco przyjęty koncert w Sanoku, był także wyjątkowy – szczególnie dla Pani Agaty, bo to przecież Pani rodzinne miasto.
A.K.D.: Cieszę się, bo na Festiwalu im. Adama Didura występowałam 10 lat temu z koncertem kameralnym, a tym razem wystąpiliśmy z orkiestrą i było to bardzo miłe wydarzenie. Na sali widziałam nie tylko rodzinę, ale też wielu znajomych.
Z.S.: Mają Państwo ogromny repertuar, który ciągle się powiększa, a wiele nowych utworów powstaje z myślą o Was.
Ł. D.: Cieszymy się bardzo, że nasza gra inspiruje kompozytorów i nasz repertuar poszerza się o nowe pozycje najwybitniejszych kompozytorów, w tym polskich, którzy z coraz większym entuzjazmem podchodzą do fletu i jego brzmienia. Dzięki konsekwentnej promocji tego instrumentu i wielu nagród, które otrzymaliśmy. W tym roku otrzymałem prestiżową nagrodę „Orfeusza” oraz nominację do „Fryderyka” i „Koryfeusza”, a to świadczy, że flet jest bardzo ważnym instrumentem solowym i chcemy udowodnić to zarówno odbiorcom muzyki, jak i kompozytorom. Na tym instrumencie można pokazać emocje, ale wymaga to maestrii.
Niedługo będziemy zaszczyceni nowymi koncertami: Pawła Szymańskiego, Eugeniusz Knapika, Marty Ptaszyńskiej i Joanny Bruzdowicz. Po koncercie wieńczącym wspaniały Festiwal „Muzyka na szczytach” w Zakopanem, prof. Penderecki podszedł do mnie i powiedział, że jeszcze takiego flecisty na świecie nie słyszał i musi napisać dla nas koncert podwójny – na flet, flet altowy i orkiestrę. Mamy nadzieję, że niedługo ten koncert powstanie i będziemy mogli wykonać go po raz pierwszy, a potem włączyć do repertuaru i grać go na całym świecie. Mamy nadzieję, że wykonamy to dzieło również w Filharmonii Podkarpackiej.
A.K.D.: Niedługo a w Filharmonii Krakowskiej wykonamy dedykowany nam Koncert podwójny Pawła Mykietyna. Bardzo cenimy i lubimy tego kompozytora – zawodowo i prywatnie, stąd bardzo się cieszymy, że mamy w repertuarze dwa jego koncerty i Kołysankę.
Z.S.: Niedawno zachwycałam się Pani płytami: „Vive la Paris” z utworami kompozytorów francuskich oraz „For Yoy, Anne - Lill” z muzyką polską.
A.K.D.: Otrzymałam wiele sygnałów, że płyta z utworami francuskimi bardzo się podoba, przede wszystkim dzięki różnorodnemu repertuarowi i chętnie po nią sięgają nawet mniej zaawansowani melomani. Druga płyta, która ukazała się w maju tego roku, zawiera utwory kameralne na flet i fortepian kompozytorów polskich XX wieku, którą nagrałam z pianistą Andrzejem Jungiewiczem, także mnie bardzo cieszy. Pomimo, że zawiera utwory trudniejsze w odbiorze, melomani sięgają po nią chętnie, a jeden z krytyków napisał, że jest to jedna z najlepszych płyt kameralnych ostatniej dekady. Bardzo mnie to cieszy, bo są na niej również światowe prawykonania fonograficzne. Po raz pierwszy zostały utrwalone utwory kameralne Krzysztofa Pendereckiego, Henryka Mikołaja Góreckiego i Piotra Perkowskiego. Często też słyszę te utwory na antenach radiowych, co także jest powodem do satysfakcji i radości. Niebawem zabieram się za projekt płytowy z muzyką napisaną dla mnie na flet i harfę.
Ł.D.: To najlepiej świadczy, że nie ma trudnej czy łatwej muzyki. Jest muzyka dobra lub zła, i dobrze albo źle wykonana. Cieszymy się, że w Rzeszowie i Sanoku wykonaliśmy z Filharmonikami Podkarpackimi bardzo dobry projekt i mamy nadzieję na dalszą owocną współpracę.
Z Agatą Kielar-Długosz i Łukaszem Długoszem – wybitnymi flecistami młodego pokolenia rozmawiała Zofia Stopińska 28 września 2018 roku w Rzeszowie.