Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Organowy weekend na Podkarpaciu

 Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE zaprasza na Organowy weekend na Podkarpaciu

Profesor Andrzej Chorosiński stał się stałym, zawsze serdecznie oczekiwanym gościem na Podkarpaciu. Gdziekolwiek się pojawia, budzi sympatię komunikatywnością swojej gry, sugestywnością przekazu oraz umiejętnością doboru programu koncertu, który stanowi dla słuchaczy nie tylko przeżycie artystyczne, ale i wartościowe doświadczenie poznawcze. Związany zawodowo z Warszawą i przez długi czas także z Wrocławiem, zaznacza twórczo swoją obecność na organowej mapie całego kraju, w różnych i wszechstronnych wymiarach artystycznej i naukowe aktywności. Cieszymy się, że obecności Profesora nie zabraknie u nas również w tym roku - 30 lipca, godz. 18:00, Jarosławskie Opactwo.

                                                                                                                Andrzej Chorosiński - organy. fot. J. Prasoł

Andrzej Chorosiński fot. J. Prasoł

Udział muzyków z Włoch, oprócz błyskotliwości, temperamentu, a gdy potrzeba i ckliwości gry (bel canto!), wnosi zawsze do festiwalowego programu sporo koloru, optymizmu, spontaniczności i poczucia humoru. Mamy nadzieję, że tak będzie i tym razem, gdy za organami rzeszowskiego kościoła św. Krzyża zasiądzie gość z Florencji, Maestro Luigi Ratti. Artysta po raz pierwszy przybywa do Polski, aby zaprezentować podkarpackiej publiczności różnorodny stylistycznie i wyrazowo program obejmujący znane, ale i rzadziej wykonywane, lecz piękne, dzieła literatury organowej. 31 lipca, godz. 19:30, kościół św. Krzyża w Rzeszowie.

                                                                                                                Maestro Luigi Ratti, fot. z arch. Artysty

Luigi Ratti fot. arch. Artysty

Festiwal dofinansowano z budżetu Województwa Podkarpackiego oraz Gminy Miasto Rzeszów. Partnerami organizatora – Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE – są: Powiat Strzyżowski, PCKiT w Wiśniowej oraz WATKEM. Patronat medialny nad wydarzeniem objęli: Radio Rzeszów, Radio Via, Radio Fara oraz Nowiny. Dyrektorem Festiwalu jest Marek Stefański.

PFO PODKARPACKI 2022 afisz 800

 

Mistrzowski recital Szymona Nehringa

22. lipca salę Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu wypełnili melomani. Za sprawą Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Narodowego Instytutu Muzyki i Tańca, Polskiego Impresariatu Muzycznego oraz Samorządowego Centrum Kultury w Mielcu został zorganizowany koncert z cyklu “Z klasyką przez Polskę”. Solistą tego wydarzenia był zwycięzca XV Międzynarodowego Mistrzowskiego Konkursu im. Artura Rubinsteina w Tel-Avivie, finalista XVII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina – pan Szymon Nehring – znakomity pianista, uwielbiany i bardzo ceniony na całym świecie.

W programie usłyszeliśmy:
- 4 Mazurki op. 50 – Karola Szymanowskiego
- Kompozycję z początku XX w, napisaną przez pradziadka pana Szymona: Hermana Nehringa – Trois Preludes op.10
- Claude Debussy’ego - 6 Preludiów z zeszytu I:
• Tancerki delfickie
• Żagle
• Wiatr na równinie
• Dźwięki i wonie roztaczane w aurze wieczoru
• Wzgórza Anacapri
• Kroki na śniegu
- Koncert zakończył utwór Fryderyka Chopina – Polonez – Fantazja As-dur op. 61

W tak skomponowanym repertuarze pianista ukazał niezwykle przemyślaną interpretację, wspaniale dobrane środki wyrazu oraz doskonałą technikę gry. Pan Szymon Nehring “zaczarował” publiczność niezwykle barwną grą oraz przepięknym dźwiękiem. Publiczność nagrodziła artystę gromkimi brawami.
Szymon Nehring wykonał brawurowo na bis : F. Mendelsohna – F. Liszta –V. Horowitza – Marsz weselny. W utworze tym ukazał nieskazitelną technikę gry. Publiczność nagrodziła pana Szymona Nehringa owacjami na stojąco.
Koncert ten był prawdziwą ucztą duchową oraz przepięknym zakończeniem piątkowego wieczoru.

Anna Stopińska

                                                Szymon Nehring na scenie Domu Kultury SCK w Mielcu, fot. Samorządowe Centrum Kultury w Mielcu

Mielec Szymon Nehring 1

Mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram.

      Drugi turnus Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie rozpoczął recital Konstantego Andrzeja Kulki, jednego z najznakomitszych polskich skrzypków, wspaniałego wirtuoza opromienionego międzynarodową sławą, solisty i kameralisty. Artysta jako siedemnastolatek otrzymał wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Niccolo Paganiniego w Genewie, a w 1967 roku zdobył I miejsce w Międzynarodowym Konkursie Radiowym ARD w Monachium. Uhonorowany został licznymi nagrodami państwowymi i muzycznymi, w tym "Grand Prix du Disque" za nagrania płytowe z kompozycjami Karola Szymanowskiego dla wytwórni EMI, czterema Fryderykami, w tym Złotym Fryderykiem za całokształt osiągnięć muzycznych i wkład w rozwój polskiej muzyki.
Konstanty Andrzej Kulka jest profesorem Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie. W 2017 r uhonorowany został tytułem doktora honoris causa Akademii Muzycznej w Gdańsku.
15 lipca w sali balowej Muzeum-Zamku w Łańcucie w wykonaniu Mistrza i towarzyszącego mu pianisty Grzegorza Skrobińskiego, wysłuchaliśmy kolejno:
- Poloneza D - dur op.9 nr 3 Karola Lipińskiego,
- Sonaty skrzypcowej a - moll op.13 Ignacego Jana Paderewskiego,
- Fantazji na tematy z opery "Krakowiacy i Górale" J. Stefaniego op.33 Karola Lipińskiego.
Na bis Artysta zachwycił wszystkich niezwykle trudną i efektowną ostatnią częścią (Gigue) z Sonaty B-dur Francesco Geminianiego. Szczelnie wypełniająca salę publiczność zgotowała Mistrzowi długotrwałą owację.
Jestem szczęśliwa, że profesor Konstanty Andrzej Kulka zgodził się na rozmowę i poświęcił mi sporo czasu, dzięki czemu mogę zaprosić Państwa na spotkanie z tym wspaniałym artystą.

Kursy Kulka fot. Fotos s.c. Grzegorz Łyko.3jpg 800

        Jestem pod ogromnym wrażeniem wspaniałej Pana gry. Patrząc na Pana w czasie koncertu, odnosi się wrażenie, że gra na skrzypcach sprawia Panu wielką przyjemność i nawet najtrudniejsze miejsca nie sprawiają żadnej trudności.

        Cieszę się, że tak to wygląda, ale zawsze są trudne technicznie fragmenty, na które trzeba zwrócić szczególną uwagę i poćwiczyć je wcześniej. Jeżeli program koncertu jest ograny, czyli wykonywałem te utwory już wielokrotnie, to wówczas jest to spokojniejsze wykonanie. Wtedy słuchacze mogą odnosić wrażenie, że wszystko przychodzi mi z łatwością, ale jednak sporo wysiłku to kosztuje, bo zawsze jak kończę grać, to jestem mocno spocony. Mimo wszystko trzeba się sporo napracować.

       Wiele razy występował Pan w sali balowej, długo także jest Pan profesorem Międzynarodowych Kursów Muzycznych.

       Oczywiście, wprawdzie nie jestem pedagogiem kursów od początku, nie liczyłem dokładnie, ale już od wielu lat tutaj jestem i uczę.
W sali balowej koncertowałem wielokrotnie, a pierwszy raz wystąpiłem tu w 1974 roku w ramach Muzycznego Festiwalu w Łańcucie. Niedawno mieliśmy zaplanowany wspólny koncert z moją córką, ale z powodu różnych przeszkód, a przede wszystkim pandemii, nie mogło to dojść do skutku. Mam nadzieję, że ten koncert się odbędzie, póki jeszcze gram, bo jestem już w dość zaawansowanym wieku.

       Maestro, publiczność czeka na Pana koncerty i wypełnia sale koncertowe, już teraz sprzedawane są bilety na koncert, który odbędzie się z Pana udziałem w Filharmonii Narodowej w grudniu tego roku.
       Oczywiście, że ja też chcę grać. Jest taki cykl koncertów, w którym ja gram „Cztery pory roku” Antonio Vivaldiego z Orkiestrą Kameralną Filharmonii Narodowej i w Warszawie będę występował z tym utworem po raz piąty, ponieważ ciągle jest zapotrzebowanie i bilety wyprzedane są zawsze na długo przed koncertem.

        Z Filharmonią Narodową jest Pan związany już od wielu lat.

        Można powiedzieć, że byłem związany, bo teraz to już są inne czasy, ja też już gram trochę mniej. Kiedyś byłem związany również etatem, przez wiele lat byłem solistą Filharmonii Narodowej i wtedy miałem obowiązek wykonania określonej ilości koncertów w sezonie.
Poza tym brałem udział w wielu tournée z Orkiestrą Filharmonii Narodowej, można powiedzieć, że razem objechaliśmy cały świat i ciekawych wspomnień jest mnóstwo.

        Pomimo, że pochodził Pan z muzycznej rodziny, to dosyć późno zaczął się Pan uczyć grać .  

      To prawda, bo miałem wtedy już osiem i pół roku. Naukę w szkole podstawowej rozpocząłem mając sześć i pół roku, a naukę muzyki rozpocząłem dwa lata później. Ale w obu ukończyłem naukę równocześnie, bo nauka w szkole podstawowej trwała siedem lat, a szkołę muzyczną I stopnia ukończyłem po pięciu latach. Później przez pięć lat byłem uczniem liceum muzycznego.

        Warto podkreślić, że nie poszedł Pan w ślady rodziców, bo tato śpiewał, a mama grała na fortepianie, natomiast Pan wybrał skrzypce.

        Podobno nie lubiłem dźwięku fortepianu, a bardzo podobał mi się dźwięk skrzypiec, które słyszałem czasami w radiu i stąd to się wzięło.
Miałem szczęście, bo miałem tylko dwóch nauczycieli w całym swoim życiu. Pierwszy nazywał się Ludwik Gbiorczyk, który był członkiem Orkiestry Filharmonii i Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Jego żona była harfistką w tej orkiestrze. Pamiętam, że będąc jego uczniem, w każdą niedzielę jechałem do niego do Sopotu na lekcje i obiad. To była stała opieka nie tylko muzyczna, ale i kulinarna.

        Drugim mistrzem był wybitny profesor Stefan Herman.

        Uczyłem się u niego w Państwowym Liceum Muzycznym, później przez rok w Wyższej Szkole Muzycznej w Sopocie, a później ta szkoła przeniosła się do Gdańska i mieściła się przy ulicy Gnilnej w tym samym budynku, co Liceum Muzyczne (które ciągle tam jest), a teraz Akademia Muzyczna w Gdańsku ma bardzo dobre warunki, bo mieści się w wyremontowanych budynkach dawnych koszarów wojskowych.

        Do Gdańska czuje Pan wielki sentyment, bo od lat jest Pan także profesorem wizytującym w gdańskiej Akademii Muzycznej.

        Tak, bo w Gdańsku się urodziłem i tam się wykształciłem. Nigdy nie wyjeżdżałem z Gdańska, ale potem musiałem emigrować do Warszawy, ponieważ tam mieścił się Pagart i inne instytucje, z którymi musiałem mieć stały kontakt, kiedy zacząłem prowadzić bardzo intensywne życie koncertowe, a był brak takiej komunikacji, jaka jest obecnie.

         Miał Pan szczęście, bo już jako 17-letni skrzypek uzyskał Pan dyplom z wyróżnieniem specjalnym na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Niccolo Paganiniego w Genui.

          To była wtedy najwyższa lokata dla tych, którzy nie występowali z orkiestrą, z którą występowało tylko sześć osób. Byłem wtedy bardzo młodym skrzypkiem, bo grałem na skrzypcach dopiero niecałe dziewięć lat.

          Za dwa lata odniósł Pan sukces, który był przełomowym momentem w całej karierze.

         Tak, a było to zwycięstwo w 1966 roku, w Międzynarodowym Konkursie Radia Niemieckiego ARD w Monachium. Od tej pory zaczęło się moje prężne życie koncertowe.

         Zarówno do konkursu w Genui, jak i w Monachium przygotował Pana profesor Stefan Herman. Ciekawa jestem, jakim był nauczycielem.

         Bardzo dobrym. Był pasjonatem skrzypiec i szczególną uwagę zwracał na technikę, zwłaszcza dotyczyło to prawej ręki, która jest troszkę mniej doceniana, a jest bardzo ważna. Był wielkim fanem wspaniałego polskiego skrzypka Bronisława Hubermana i nawet jeździł za nim i miał z nim kilka lekcji. W kolekcji miał wszystkie nagrania Hubermana, a także nuty.
Profesor Stefan Herman poza pewnymi naleciałościami epoki (m.in. glissanda), to we wszystkim był wspaniały. Ja częściowo to przejąłem i bardzo się z tego cieszę.
Ustawiał mi rękę, wieszał mi różne ciężarki na smyczku, żeby mi wzmocnić rękę, co mi bardzo pomogło.

         Niedawno, bo 10 czerwca tego roku, solistką koncertu w Filharmonii Podkarpackiej była pani Lidia Futorska, bardzo dobra skrzypaczka ze Lwowa, która studiowała także pod Pana kierunkiem i opowiadała, że bardzo dobrze wspomina ten czas, dużo się nauczyła, ale uwielbiała jak Pan brał skrzypce i grał.

         Pamiętam, że była u mnie na studiach podyplomowych. Prezentacja fragmentów utworów przez nauczyciela w czasie lekcji jest także praktyką uczenia. Niektórzy opierają się głównie na teorii, a ja głównie na praktyce – pokazuję, jak trzeba zagrać i ktoś zdolny może coś podpatrzeć. Ja jeszcze dodaję do tego pewne szczegóły techniczne i to często jest lepsze, i pożyteczniejsze dla studenta niż sama teoria.

         Dokonał Pan wielu nagrań dla stacji radiowych i telewizyjnych, a także dla wytwórni płytowych.

         W Polskim Radiu jest bardzo dużo moich nagrań i nawet nie potrafię ich policzyć. Wiele utworów nagrałem także na płytach – początkowo na czarnych krążkach winylowych, później już na srebrnych płytach CD.
Wiele czasu zajęły mi nagrania utworów Karola Lipińskiego, bo uważam, że tego kompozytora należy promować, bo to była zacna postać na gruncie muzyki wirtuozowsko-romantycznej.

         Jestem szczęśliwą posiadaczką sześciopłytowego albumu, gdzie zamieszczone są utwory Lipińskiego w Pana wykonaniu z towarzyszeniem zespołu kameralnego.

         To są przeróbki utworów z towarzyszeniem kwintetu, sekstetu, które w oryginale są skomponowane na skrzypce i orkiestrę. Pan profesor Andrzej Wróbel bardzo dobrze zaaranżował je na smyczki i brzmi to wszystko bardzo dobrze, ponieważ w oryginale jak orkiestra akompaniuje soliście, to tylko w tutti grają instrumenty dęte, a soliście akompaniują same smyczki.
          Ta wersja powstała w celu zmniejszenia kosztów całego nagrania. Oryginalne są kompozycje na kwartet czy trio.Partia solowych skrzypiec pozostała zawsze oryginalna, jest niesłychanie trudna i trzeba było się solidnie przygotować.
          Te utwory nie są łatwiejsze od utworów Paganiniego, a dla mnie osobiście znacznie ciekawsze i lepsze, ponieważ Paganini jest trochę sztampowy, łatwy do przewidzenia, natomiast u Lipińskiego nigdy nie wiadomo, co dalej będzie. Zdarzają się różne przełomy harmoniczne, melodyczne i to jest znacznie ciekawsze. Uważam, że są to świetne utwory - oczywiście w ramach literatury wirtuozowsko-romantycznej.

         Powszechnie znana jest wypowiedź Paganiniego: „Nie wiem kto jest najlepszym skrzypkiem na świecie, ale na pewno Lipiński jest drugim”.

         Ale później podarował skrzypce Lipińskiemu, co oznacza, że uznawał Lipińskiego. Nawet pisał kiedyś w liście po wspólnym występie: „Publiczność uważała, że jestem lepszy, ale moim zdaniem Lipiński miał piękniejszy ton”.

         O Pana grze też wielokrotnie czytałam i słyszałam opinie, że Pana skrzypce śpiewają, a nie grają.

         Cieszę się z takich opinii. Chcę podkreślić, że skrzypce są chyba najbardziej podobne do głosu ludzkiego, a głos ludzki jest najpiękniejszym instrumentem.

Kursy Kulka fot. Fotos s.c. Grzegorz Łyko 2 800

         Myślę, że chyba także sporo zależy od instrumentu. Myślę, że nawet świetnemu skrzypkowi trudno się gra na złym instrumencie.

         To ja wiem, ale jest również powiedzenie, że instrument sam nie gra. Uważam, że dobry instrument jest rzeczą bardzo ważną, bardzo potrzebną, ponieważ zmniejsza wysiłek wydobywania dźwięku z instrumentu, potrafi mieć piękną barwę, itd.
Ale można też to wszystko troszeczkę podrobić. Wszystko zależy od tego, w jaki sposób wydobywa się dźwięk, jak pracuje prawa ręka, itd… Na niezbyt dobrym instrumencie można czasem nawet przyzwoicie zagrać. Można też bardzo kiepsko zagrać na bardzo dobrym instrumencie.
Od grającego dużo zależy, ale dobry instrument jest bardzo pomocny. Nawet sama słyszalność instrumentu w większej sali jest również ważna, bo musi brzmieć dobrze w każdym miejscu na widowni.

         Wczoraj uśmiechnęłam się sama do siebie przeglądając wydany w 2003 roku przez Polskie Radio album zawierający Pana nagrania z różnych lat działalności. W dołączonej do albumu książeczce jest napisane, że od 1967 roku wykonał Pan 1500 koncertów i recitali na całym świecie. To jest cyfra podana 19 lat temu. Pomyślałam, że teraz jest ona dużo większa.

         Już dawno przekroczyłem 2000 , ale ja nie liczę swoich koncertów, bo to nie ma sensu. Muszę powiedzieć, że w tej chwili gram znacznie mniej i to nie tylko dlatego, że w czasie pandemii koncertów nie można było organizować, ale nawet nie zabiegam o nie. Częściej odpoczywam, trochę uczę, ale od czasu do czasu z przyjemnością staję także na estradzie koncertowej.

        Wielu wybitnych artystów tak robi. Najlepszym przykładem jest nasz wspaniały Krystian Zimerman, który od lat rzadko występuje przed publicznością.

        Ale Krystian Zimerman jest genialnym pianistą, ma swoje pomysły i do tego zawsze swój fortepian.

        Otrzymując zaproszenie na koncert pewnie także często proponuje Pan repertuar.

         Niestety, tak nie jest. Najczęściej zależy to od organizatorów koncertów. Każda instytucja muzyczna musi mieć własny plan repertuarowy i musi on być różnorodny. Stąd najczęściej solista proszony jest o wykonanie konkretnego koncertu. Jak to był okres dość odległy, a ja nie miałem tego utworu w repertuarze, to musiałem się szybko go nauczyć. To była najprostsza i jednocześnie najbardziej uciążliwa droga do opanowania repertuaru, bo wiadomo, że po ukończeniu studiów nie miałem zbyt wielu koncertów i trzeba było wielu się nauczyć. To była konieczność.

         Padały też propozycje nie do odrzucenia – jak mistrz Krzysztof Penderecki zaproponował Panu wykonanie swojego I Koncertu skrzypcowego, to nie mógł Pan odmówić.

         To prawda, wielokrotnie graliśmy ten utwór pod batutą kompozytora w Europie i Ameryce Północnej, zwłaszcza w czasach, kiedy jeszcze nie powstał II Koncert skrzypcowy.
Było także trochę kłopotów, bo pierwszym wykonawcą tego utwory był Isaac Stern i uważał, że tylko on powinien być wykonawcą partii solowych w I Koncercie skrzypcowym .

Kursy Kulka fot. Fotos s.c. Grzegorz Łyko 800

         Po tylu latach działalności artystycznej wspomnień jest bardzo dużo. Myślę, że powinien Pan napisać o sobie książkę albo ktoś inny mógłby zapisać Pana wspomnienia i biografię.

         Mam już taką malutką książeczkę „Spłacam dług” i jest tam dużo faktów. Prowadzę normalne życie i nie uważam, że to dobry temat na obszerną książkę.

          Ma Pan wspaniałą rodzinę, jest Pan ojcem dwóch córek i jedna z nich jest utalentowanym, czynnym muzykiem, chociaż nie zajmuje się muzyką klasyczną.

          To prawda, ale jestem dumny, bo robi to dobrze i popieram jej działalność, a nawet czasem razem występujemy. Gaba Kulka, czyli Gabrysia tworzy i wykonuje bardzo ambitne utwory trudne do zaszufladkowania i nie jest to działalność dla szerokiej publiczności. Wszystkie jej koncerty i płyty są zawsze bardzo starannie przygotowane i wykonane.
Starsza córka nie jest bezpośrednio związana z muzyką, ale specjalizuje się w dziedzinie prawa autorskiego, które również dotyczy każdej sztuki.

          Czuje się Pan z pewnością spełnionym muzykiem. Czego można Panu życzyć w roku 75-tych urodzin, oprócz zdrowia?

          Oczywiście, że zdrowia, bo po tylu latach machania smyczkiem mogą się niedługo pojawić pewne niedowłady ręki, chociaż na razie jeszcze mogę dobrze grać.
Chciałbym jeszcze troszkę ładnie pograć na skrzypcach, chociaż mam postanowienie, że jak tylko coś nie będzie mi wychodzić, to natychmiast przestanę grać.

          W imieniu wszystkich czytelników i fanów z Podkarpacia życzę Panu zdrowia. Oby jak najczęściej, jak najdłużej mógł Pan nas radować swoją grą.

          Może ta moja niezła forma wynika z tego, że jestem człowiekiem leniwym, za dużo nie ćwiczę i dlatego mam jeszcze trochę więcej siły na teraz, i na później. Nie wygrałem się jeszcze do końca i mam nadzieję, że jeszcze trochę pogram.
Dziękuję za życzenia i wszystkich pozdrawiam.

Zofia Stopińska

Zdjęcia: Fotos s.c. Grzegorz Łyko

 

XVI Festiwal Muzyki Kameralnej BRAVO MAESTRO - Kąśna Dolna 2022

Kąśna Brawo Maestro 2022 BravoMaestro2022
XVI Festiwal Muzyki Kameralnej BRAVO MAESTRO
26-28 sierpnia | Sala Koncertowa Stodoła


26 sierpnia (piątek), godz. 18.00
Mistrzowska Małgorzata Walewska
Przy fortepianie Taras Hlushko

27 sierpnia (sobota), godz. 18.00
 Carl Orff – „Carmina Burana”
w opracowaniu na dwa fortepiany i zespół instrumentów perkusyjnych, w wykonaniu Opera Śląska w Bytomiu
Wystąpią: Ewelina Szybilska (sopran), Adam Sobierajski (tenor), Jacek Jaskuła (baryton), Mirella Malorny (fortepian), Grzegorz Biegas (fortepian), Chór Opery Śląskiej w Bytomiu, Maciej Tomasiewicz (dyrygent)

28 sierpnia (niedziela), godz. 17.00
 Maraton Muzyczny – Muzyka Filmowa
Wystąpią: KATARZYNA DUDA | Violinist (skrzypce), Joanna Monachowicz (obój), Janusz Wawrowski (skrzypce), Michał Zaborski(altówka), Karol Marianowski (wiolonczela), Robert Morawski (fortepian), Klaudiusz Baran (akordeon / bandoneon), a także Yehuda Prokopowicz – laureat Konkursu o Nagrodę im. Anny Knapik w ramach festiwalu Tydzień Talentów 2022
Słowo o muzyce podczas wszystkich festiwalowych wieczorów wygłosi Regina Gowarzewska
Bilety w cenie 40 zł do nabycia od 26 lipca w kalendarzu koncertowym na www.centrumpaderewskiego.pl – zakładka Koncerty
-----
Autorem identyfikacji wizualnej festiwalu jest Piotr Barszczowski

 

TELEMANN • SUITES & CONCERTO • ALTBERG ENSEMBLE, VAN HEYGHEN

W mieszczańskim środowisku miasta Lipsk Telemann założył własne collegium musicum – zespół przyjaciół, grających razem dla przyjemności, jednak prędko udało mu się doprowadzić jakość wykonań do poziomu koncertowego. Dla swoich muzyków komponował szczególnie chętnie uwertury we francuskim stylu, nawiązującym do twórczości Jeana-Baptiste’a Lully’ego i Philippa Rameau. Do tradycji polskiej z kolei odwołał się w Koncercie G-dur, zwanym w źródłach „Concerto polonois”, gdzie usłyszeć można trójdzielny, dostojny rytm poloneza oraz charakterystyczne brzmienia, nawiązujące do gry ludowych instrumentów, które kompozytor miał okazję podsłuchać podczas pobytu na dworze Promnitzów w Pszczynie. Zarówno oryginalne, ciekawe składy, jak i technika kompozycji umożliwiły Telemannowi nie tylko stworzenie oryginalnych melodycznie kompozycji, lecz także eksperymentowanie z brzmieniem.
Muzykę tę docenią zapewne nie tylko koneserzy, lecz wszyscy ci, którzy poszukują w niej barw i nastroju.

DUX 1761                                                                          Total time: [69:19]

Georg Philipp Telemann
Ouverture-Suite D-dur, na 2 trąbki, kotły, smyczki i basso continuo TWV 55: D18 Ouverture-Suite in D major for 2 trumpets, timpani, strings and basso continuo, TWV 55: D18
1. Ouverture   [7:24]
2. Menuet I & II   [2:30]
3. Gavotte en Rondeau   [1:41]
4. Passacaille   [3:52]
5. Air – Lentement   [2:00]
6. Les Postillons   [2:07]
7. Fanfare – Tres vite   [2:17]

Georg Philipp Telemann
Ouverture a-moll na 2 flety proste, 2 oboje, fagot, smyczki i basso continuo TWV 55: a4 Ouverture in A minor for 2 recorders, 2 oboes, bassoon, strings and basso continuo, TWV 55: a4
8. Ouverture   [4:48]
9. Passepied & Trio   [2:12]
10. Bourrée   [1:37]
11. Menuet & Trio   [2:52]
12. Rondeau   [1:30]
13. Polonaise I & II   [2:51]
14. Gigue   [1:49]

Georg Philipp Telemann
Concerto Polonois G-dur na smyczki i basso continuo TWV 43: G7 Concerto Polonois in G major for strings and basso continuo, TWV 43: G7
15. Dolce   [2:34]
16. Allegro   [2:26]
17. Largo (Polonaise)   [2:06]
18. Allegro   [1:59]

Georg Philipp Telemann
Ouverture D-dur na 2 flety traverso, róg, fagot, smyczki i basso continuo TWV 55: D23 Ouverture in D major for 2 flutes, horn, bassoon, strings and basso continuo, TWV 55: D23
19. Ouverture   [5:22]
20. Menuet I & II   [2:49]
21. Gaillarde   [0:48]
22. Plainte – Gaillarde   [4:12]
23. Sarabande   [1:41]
24. Passepied I & II   [1:40]
25. Passacaille   [2:45]
26. Fanfare   [1:25]

Wykonawcy:
Altberg Ensemble
Peter Van Heyghen /dyrygent/

RATHAUS • CHAMBER WORKS • KAROL RATHAUS ENSEMBLE

Zespół Karol Rathaus Ensemble, realizując podjętą misję przywrócenia do życia koncertowego wybitnego polskiego kompozytora, po raz kolejny sięgnął po rzadko wykonywaną muzykę patrona swojego zespołu. Po światowej premierze fonograficznej w 2021 roku dwóch utworów kameralnych Karola Rathausa: Tria op. 53 z 1943 roku i Tria Serenade op. 69 z 1953 roku (DUX 1712), tercet zdecydował się nagrać kolejne kompozycje – a co istotne – niektóre z nich zostały również zarejestrowane po raz pierwszy. Repertuar płyty został tak dobrany, aby dać słuchaczowi możliwość poznania zarówno nowych utworów Rathausa, jak też oblicza kompozytora: jako twórcy kameralistyki, ale również liryki wokalnej – do wykonania zostali więc zaproszeni „goście”. Rozszerzanie kręgu artystów gotowych podjąć ryzyko odkrywania zapoznanej twórczości ma ogromne znaczenie, bowiem muzyka polskich kompozytorów emigracyjnych XX wieku wciąż pozostaje na marginesie zarówno w badaniach muzykologicznych, jak i repertuarze koncertowym. Jej nieobecność w kulturze krajowej wynikała z faktu, że przez kilkadziesiąt lat władza komunistyczna nie dopuszczała informacji o sztuce tworzonej poza granicami Polski – emigranci mieli zostać pogrążeni się w niepamięci. Współcześnie obserwujemy stopniowy renesans ich muzyki, a nazwiska znakomitych twórców, takich jak: Jerzy Fitelberg, bracia Łabuńscy, Karol Rathaus, Szymon Laks, Roman Maciejewski czy nawet Roman Palester i Andrzej Panufnik powoli przebijają się do zbiorowej świadomości.

DUX 1854                    Total time: [74:50]

Karol Rathaus
Eine kleine Serenade for clarinet, bassoon, horn, trumpet and piano, Op. 23 (1927)
1. Allegro   [2:32]
2. Intermezzo – Andante   [4:06]
3. Tema con variazioni   [9:58]

Karol Rathaus
Pastorale and Danse for violin and piano, Op. 39 (1937)
4. Pastorale   [6:42]
5. Danse   [6:35]

Karol Rathaus
Song of the Autumn for clarinet and piano (1941)
6. Song of the Autumn for clarinet and piano (1941)   [3:44]

Karol Rathaus
Three English Songs for voice and piano, Op. 48 (1941–43)
7. Sweet Music* (words by William Shakespeare)   [3:12]
8. As I Ride, as I Ride (words by Robert Browning)   [4:04]
9. The Oblation (words by Algernon Charles Swinburne)   [4:12]

Karol Rathaus
Five Moods after American Poets for voice and piano, Op. 57 (1946)
10. My Sweet Old Etcetera (words by Edward Estlin Cummings)   [3:28]
11. Frustration (words by Dorothy Parker)   [1:59]
12. Indian Summer (words by Emily Dickinson)   [2:40]
13. Conversation Galante (words by Thomas Stearns Eliot)   [3:39]
14. Pretty Futility (words by Elizabeth Jane Coatsworth)   [1:52]

Karol Rathaus
Dedication and Allegro ‘Hommage a Chopin’ for violin and piano, Op. 64 (1949)
15. Dedication   [4:08]
16. Allegro   [4:19]
17. Rapsodia notturna for cello and piano, Op. 66 (1950)   [7:30]

Wykonawcy:
Karol Rathaus Ensemble:
Marcin Hałat /skrzypce/ [4–5, 15–16], Marcin Mączyński /wiolomczela/ [17], Piotr Lato /klarnet/ [1–3, 6], Aleksandra Hałat /fortepian/ [1–17],
Roksana Wardenga /mezzosopran/ [7-14]
Piotr Nowak /trąbka/ [1-3]
Paweł Cal /trąbka/ [1-3]
Damian Lipień /fagot/ [1-3]

Inauguracja II turnusu Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie.

15 lipca 2022r, wspaniała, pełna muzycznych tradycji sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie. Koncert inaugurujący II turnus 48 Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego.

Przed koncertem Pan Krzysztof Szczepaniak - Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Kursów w serdecznych słowach powitał pedagogów, dzieci, młodzież i studentów , którzy będą uczestniczyć w kursowych zajęciach, ich rodziców i opiekunów, jak również przedstawicieli Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz przybyłego na uroczystość Burmistrza Łańcuta.

Później rozpoczął się recital jednego z najznakomitszych polskich skrzypków, owianego miedzynarodową sławą, wspaniałego wirtuoza, solisty i kameralisty, który jako siedemnastolatek otrzymał wyróżnienie na Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. Niccolo Paganiniego w Genewie. Pan Konstanty Andrzej Kulka jest laureatem I miejsca Międzynarodowego Konkursu Radiowego ARD w Monachium. Uhonorowany został licznymi nagrodami państwowymi i muzycznymi w tym "Grand Prix du Disque" za nagrania płytowe z kompozycjami Szymanowskiego dla wytwórni EMI, czterema Fryderykami, w tym Złotym Fryderykiem za całokształt osiągnięć muzycznych i wkład w rozwój polskiej muzyki.
Był jurorem wielu prestiżowych konkursów skrzypcowych. Jest wspaniałym pedagogiem, długoletnim profesorem Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina w Warszawie.
W 2017 r uhonorowany został tytułem doktora honoris causa Akademii Muzycznej w Gdańsku. Jak sam mistrz przyznał, na estradzie sali balowej łańcuckiego Zamku po raz pierwszy wystąpił w 1974 roku w ramach Festiwalu Muzycznego w Łańcucie.

Dziś, w wykonaniu Mistrza, wysłuchaliśmy kolejno:
- Poloneza D - dur op.9 nr 3 Karola Lipińskiego,
- Sonaty skrzypcowej a - moll op.13 Ignacego Jana Paderewskiego ;
cz. I Allegro con fantasta,
cz.II Intermezzo, Andantino,
cz.III Finale. Allegro moto quasi presto,
- Fantazji na tematy z opery "Krakowiacy i Górale" J. Stefaniego op.33 Karola Lipińskiego.
Na zakończenie Artysta zachwycił wszystkich niezwykle trudnym, efektownym bisem.
Mistrzowi przy fortepianie towarzyszył Pan Grzegorz Skrobiński.
Szczelnie wypełnijąca salę publiczność zgotowała Mistrzowi długotrwałą owację.
Po koncercie pani prof. Krystyna Makowska - Ławrynowicz, dyrektor artystyczny i naukowy Kursów przedstawiła uczestnikom kadrę dydaktyczną.
To kolejny wspaniały, niezapomniany dla słuchaczy, wieczór tegorocznych łańcuckich Kursów.

Tadeusz Stopiński

Letnia Akademia Doskonałości im. Bogdana Paprockiego – koncert wieńczący wydarzenie

23 lipca (sobota), godz. 18.00
Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej
Wstęp wolny

Od poniedziałku 18 lipca w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej odbywają się kompleksowe wokalne kursy mistrzowskie dla studentów i absolwentów Wydziałów Wokalno-Aktorskich polskich uczelni muzycznych. Letnia Akademia Doskonałości, której głównym organizatorem jest warszawskie Stowarzyszenie im. Bogdana Paprockiego. Wydarzenie zwieńczy koncert uczestników, który odbędzie się w sobotę 23 lipca o godz. 18.00. Wstęp bezpłatny.

Letnia Akademia Doskonałości im. Bogdana Paprockiego to nowatorski projekt związany z edukacją artystyczną, zapoczątkowany w ubiegłym roku. Pierwsze odsłona również miała miejsca w Centrum Paderewskiego. Wykładowcami tegorocznej edycji są śpiewacy operowi: Iwona Hossa, Ewa Wolak, Marek Rzepka i Adam Zdunikowski, scenograf i kostiumograf Maria Balcerek, makijażysta, wizażysta, charakteryzator teatralny i perukarz Darek Kubiak i choreograf Emil Wesołowski. Przez tydzień pod ich okiem kształci się 24 uczestników – przyszłe gwiazdy polskich scen operowych i estrad koncertowych.LAD 2022 koncert wieńczący warsztaty plakat 800

KONCERTY W ŚWIĄTYNIACH KROSNA - FINAŁ

Termin: 23 lipca 2022, godz. 16.00
Miejsce: Kościół oo. Kapucynów

Koncert kameralny studentów Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie
Jakub Kornakiewicz - obój
Bartłomiej Maziarz - organy

Jakub Kornakiewicz jest absolwentem Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Fryderyka Chopina w Nowym Sączu. Obecnie kontynuuje edukację w Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie w klasie oboju barokowego. Jest czynnym uczestnikiem wielu kursów mistrzowskich w klasach znanych i cenionych oboistów. Jest również instrumentalistą Kolegium Muzyki Ewangelickiej. Koncertował podczas Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Wieliczce, Festiwalu Juxta Crucem, Tarnogórskich Wieczorach Muzyki Organowej i Kameralnej oraz Ekumenicznym Festiwalu Muzyki i Sztuki Chrześcijańskiej w Nowym Sączu, którego od roku 2021 jest dyrektorem artystycznym. Jest pomysłodawcą i realizatorem cyklu koncertów Muzyka Dawna w Kościele Ewangelickim w Nowym Sączu oraz współpomysłodawcą projektu Musica in Abatia w Szczyrzycu. Pełni funkcję prezesa w Stowarzyszeniu La Pazza Squarda oraz zasiada w zarządzie Stowarzyszenia Szersze Horyzonty.

KWŚ Jakub fot. arch. art

Bartłomiej Maziarz jest studentem roku dyplomowego studiów magisterskich Akademii Muzycznej im. Krzysztofa Pendereckiego w Krakowie w klasie organów. W 2018 ukończył Państwową Szkołę Muzyczną im. A. Malawskiego w Przemyślu. W okresie 2016-2018 był organistą Konkatedry Stanisława BM w Lubaczowie.

W 2021 został laureatem I nagrody VIII Ogólnopolskiego Konkursu Organowego im. prof. Bronisława Rutkowskiego w Krakowie. Regularnie występuje jako solista w ramach ważnych festiwali organowych, m.in. podczas Międzynarodowego Festiwalu Zaduszki Organowe im. prof. Jana Jargonia w Krakowie. Uczestniczył w licznych kursach mistrzowskich, które prowadzili światowej sławy organiści, jak Olivier Penin, Martin Bambauer, Monica Melcova, Matteo Imbruno.

KWŚ Bartłomiej Maziarz fot. arch. art

Program

Johann Sebastian Bach (1685-1750)
William Babell (1690-1723) /w 300. rocznicę śmierci/
César Franck (1822-1890) /w 200. rocznicę urodzin/

(inf. RCKP Krosno)

Spotkanie z profesorem Józefem Serafinem

       Zapraszam Państwa na spotkanie z profesorem Józefem Serafinem, jednym z najwybitniejszych polskich organistów naszych czasów, dyrektorem festiwali muzyki organowej i kameralnej w Leżajsku i Kamieniu Pomorskim oraz międzynarodowego festiwalu młodych organistów „Juniores Priores” w Sejnach. Artysta jest profesorem zwyczajnym UMFC w Warszawie i Akademii Muzycznej w Krakowie. W 2015 roku odznaczony został przez Papieża Franciszka medalem „Pro Ecclesia et Pontifice”. W 2018 roku otrzymał tytuł profesora honorowego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie.

       Bardzo żałuję, że nie mogłam być 20 czerwca na Pana recitalu w Leżajsku, gdzie grał Pan utwory, których jeszcze nie słyszałam w Pana wykonaniu.

       Muszę coś nowego proponować leżajskiej publiczności, ponieważ często tam występuję. Gdybym jeszcze do tej częstotliwości dodawał powtarzanie utworów, to już nie byłoby atrakcyjne dla słuchaczy.

       Koncerty Podkarpackiego Festiwalu Organowego odbywają się w różnych miejscach, bo w kościołach Rzeszowa (Katedra, Kościół św. Krzyża, Kościół w Zalesiu), Jarosławskim Opactwie, Bazylice Jezuitów w Starej Wsi, niewielkim drewnianym kościele w Lutczy, Sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin w Ropczycach oraz w kościele parafialnym w Chmielniku. Spotykamy się Jarosławskim Opactwie.

       To jest bardzo ciekawe, przede wszystkim bardzo piękne miejsce. Ja już miałem okazję tutaj być i bardzo chętnie przyjechałem po raz drugi, bo sam pobyt w otoczonym zabytkowymi murami Opactwie jest bardzo interesujący i miły, a do tego w tutejszym kościele znajduje się dobry instrument i można organizować koncerty.

        Dodajmy jeszcze, że te organy wyposażone są w zecer, a właściwie w setzer, który pozwala grającemu na wcześniejsze zapisanie używanych rejestrów.

        Tutaj dołączono to urządzenie, bo kiedyś z całą pewnością go nie było w tych organach. Jest to jeden z systemów, który pojawia się tu i ówdzie w instrumentach także w Polsce. Przygotowującemu się do koncertu organiście pomaga zaoszczędzić sporo czasu, bo zapisywanie wszystkich rejestrów, które się przygotowało, pochłania dużo czasu, a tutaj to wszystko można zapisać w instrumencie.

        Czy w tym roku jeszcze wystąpi Pan z koncertami na Podkarpaciu?

         Nie mam zaplanowanych więcej koncertów w tym regionie. Niedawno był taki okres, kiedy w ogóle koncerty się nie odbywały, chociaż festiwale organowe mniej na tym ucierpiały niż inne, bo one odbywają się głównie latem, a według niektórych latem nie było już Covid-19 i koncerty się odbywały.
Ja już ostatnio mniej koncertuję – na przykład staram się nie jeździć za granicę, byłem tylko w jury międzynarodowego konkursu, ponieważ podróżowanie w czasie pandemii było związane z wieloma komplikacjami.

        Po koncercie w Jarosławiu będzie się Pan udawał w kierunku wspomnianych Sejn, bo na festiwal „Juniores Priores” zgłosiło się sporo młodych ludzi, którzy pragną zostać koncertującymi organistami.

        Jeszcze tylko po drodze wpadnę do Wrocławia, ale później faktycznie pojadę do Sejn, bo one mają stały czas i to jest pierwszy tydzień sierpnia, z niewielkimi wahaniami, bo festiwal rozpoczyna się we wtorek i kończy się w sobotę.

                                              Józef Serafin przy organach kościoła w Jarosławskim Opactwie, fot. Joanna Prasoł

Józef Serafin Koncert w Jarosławiu fot. Joanna Prasoł

        Nigdy nie rozmawialiśmy na temat Pana edukacji muzycznej. Wiem, że były to lata 60-te i początek 70-tych ubiegłego stulecia. Wtedy w Polsce klasy organów w szkołach muzycznych II stopnia i w wyższych szkołach muzycznych nie były liczne. Dlaczego Pan wybrał organy?

        To jest tak długa historia, że dzisiaj nie mamy czasu, aby o wszystkim opowiadać. Nie zadecydowały o tym przypadki i powoli wszystko zmierzało w tym kierunku, ale niewątpliwie nie było moim celem „od kołyski” pozostać organistą i grać na tym instrumencie.
         Natomiast, jeżeli chodzi o ilość ludzi koncertujących i uczących się grać na organach, to faktycznie nie było ich wielu. Organy były w każdej wyższej uczelni muzycznej, ale w bardzo ograniczonym stopniu. Tylko w Akademii Muzycznej w Krakowie były dwie klasy organów, a prowadzili je prof. Bronisław Rutkowski i prof. Józef Chwedczuk. Po śmierci prof. Bronisława Rutkowskiego objął Jego klasę prof. Jan Jargoń, który był moim nauczycielem w Państwowym Liceum Muzycznym w Krakowie.
Organy funkcjonowały również w szkołach muzycznych II stopnia, ale grających było o wiele mniej niż obecnie. Nie było też w programach nauczania muzyki kościelnej, bo ta muzyka nie funkcjonowała w polskich uczelniach.

         Po ukończeniu studiów w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Krakowie i otrzymaniu dyplomu z wyróżnieniem, studiował Pan za granicą, co wtedy było rzadkością.

         To była furtka, która się otwierała. Ja miałem to szczęście, że jako jeden z pierwszych przechodziłem przez tę furtkę. Później stopniowo jednak te możliwości pojawiały się coraz częściej, ale wcześniej był możliwy jedynie wyjazd na jakiś kurs mistrzowski. Oczywiście nie było łatwo otrzymać pozwolenie na taki wyjazd. Wiele także zależało od lokalizacji tego kursu, ale z regularnym studiowaniem w zagranicznej uczelni był pewien problem.

         Do Wiednia było chyba jednak trochę łatwiej pojechać na studia niż gdzie indziej.

         To prawda, dlatego, że wtedy Polska z Austrią miała już podpisane układy, w ramach których następowała wymiana stypendialna. Jeśli dobrze pamiętam, studenci szkół artystycznym mogli jechać na studia do czterech miejsc. Jak się już przeszło przez wszystkie procedury w Polsce, to po przyjeździe na miejsce trzeba było jeszcze zdać egzamin wstępny. Nie wystarczyło mieć polski dyplom ukończenia studiów z wyróżnieniem – nie, dopiero po przesłuchaniu przez komisję w Hochschule für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu mogłem tam rozpocząć studia.

         Ważnym wydarzeniem w czasie studiów był Międzynarodowy Konkurs Organowy w Norymberdze, w którym otrzymał Pan I nagrodę i wiele zaproszeń na koncerty za granicą, otworzyło się wiele drzwi do sal koncertowych, a po powrocie także do biura paszportowego.

         Konkursów było wtedy zdecydowanie mniej niż teraz – było kilka organowych konkursów odbywających się regularnie i zdobyte nagrody wiele znaczyły.
W tym pobycie zagranicznym miałem to szczęście, że mogłem być studentem i ukończyć studia u prof. Antona Heillera. Można było wyjechać za granicę i ukończyć gdzieś studia, ale to niekoniecznie dawało jakieś gwarantowane rezultaty.

         Po ukończeniu studiów u tak sławnego pedagoga i otrzymaniu dyplomu z wyróżnieniem oraz zdobyciu I nagrody w konkursie w Norymberdze miał Pan z pewnością możliwość otrzymania paszportów i wiz na zagraniczne wyjazdy koncertowe, bo zaproszeń z pewnością było dużo.

         Wtedy wyjazdy zagraniczne były związane z jakąś reputacją. Nawet jeżeli ktoś był młody, ale miał znaczące osiągnięcia, które można było zamieścić w programie, to te szanse były o wiele większe.

         To był czas, który zaważył na całej Pana karierze artystycznej, bo za granicę wyjeżdżał Pan coraz częściej i w różnych kierunkach – zarówno w Europie, jak i na świecie: USA, Kanada, Japonia, Kazachstan…

         Ważne jeszcze było to, że na tych konkursach spotykali się ludzie z rozmaitych krajów, z całego świata, którzy walczyli o nagrody. Zawiązywały się wtedy znajomości i bardzo często przyjaźnie, które trwały bardzo długo i owocowały tym, że ci ludzie później też obejmowali najrozmaitsze stanowiska w swoich krajach. Będąc znajomym profesora, z którym kiedyś konkurowałem w czasie konkursu, mogłem liczyć na to, że zostanę zaproszony, a ja także mogłem zaprosić wybitnych organistów, bo już wtedy przyjeżdżali do Polski zagraniczni artyści.

          Powrócił Pan do Krakowa, koncertował Pan i rozpoczął działalność pedagogiczną.

          Owszem, wróciłem do Krakowa, ale przeniosłem się do Warszawy. Rozpocząłem pracę w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie w styczniu 1973 roku, natychmiast po dyplomie i powrocie z Wiednia. W Krakowie pracowałem w Liceum Muzycznym, ale było to jeszcze przed wyjazdem na studia do Wiednia.
Na uczelnię do Krakowa wróciłem dopiero po śmierci prof. Jana Jargonia, kiedy zaproponowano mi kierownictwo Katedry Organów.

          Bardzo długo pracę w dwóch uczelniach potrafił Pan łączyć.

          Tak, ponieważ pociągi już jeździły dosyć szybko (śmiech).
Nie byłem pierwszy, bo mój kolega, wspaniały organista prof. Joachim Grubich, który również pracował w obydwu uczelniach, podróżował z Krakowa do Warszawy, kiedy pociąg jechał prawie 5 godzin.

          Przez tyle lat pracy miał Pan wielu wychowanków. Potrafi Pan powiedzieć, ilu?

          Jak policzyłem krakowskich i warszawskich dyplomantów, to okazało się, że było ich przeszło 60.
Z wieloma utrzymujemy częste kontakty, tym bardziej, że niektórzy pracują na odpowiedzialnych stanowiskach. Nawet w Uniwersytecie Muzycznym w Warszawie kursowało takie powiedzenie, że tam się rozsiadła rodzina profesora Serafina (śmiech).
Nie wszystkim się to bardzo podobało, ale ta rodzina to byli moi dyplomanci, którzy jeszcze nadal tam pracują.

         Gra na organach jest Pana pasją.

          Jest to zajęcie, które bardzo lubię. Nawet gram, kiedy nie mam bliskiego terminu koncertu. Ja bardzo lubię ćwiczyć. To jest rodzaj nałogu, ale trzeba się już powoli przygotowywać do decrescenda.

          To decrescendo będzie przebiegało chyba bardzo wolno, bo gra na organach jest fascynująca. Nie wiem, czy nawet miłośnicy muzyki organowej zastanawiają się, że zmieniając miejsce koncertu, spotyka się Pan z zupełnie innym instrumentem.

          To jest zawsze pewną atrakcją życia organisty, chociaż dość często grywa się także w tych samych miejscach.

          To prawda, ale na przykład w Leżajsku występował Pan przed remontem organów, później w czasie ostatniego remontu i przyjeżdża Pan regularnie teraz. Instrument na przestrzeni lat trochę się zmienił.

          Można powiedzieć, że teraz to ja się tam panoszę, bo jako dyrektor artystyczny festiwalu uzurpuję sobie zawsze jeden koncert w czasie każdej edycji festiwalu. Natomiast przed remontem nie występowałem tam często z koncertami, ale raczej nagrywałem rozmaite przedsięwzięcia. To były płyty, archiwalne nagrania radiowe dla polskich i zagranicznych radiofonii, a jeszcze wcześniej, zanim zaczęto organizować w Leżajsku festiwale, nagrywał tam prof. Joachim Grubich, nagrywałem ja, ale koncerty się wtedy odbywały bardzo rzadko. Tylko jeden, dwa albo czasami trzy koncerty w ciągu roku.

                                                 Józef Serafin przy organach bazyliki oo. Bernardynów w Leżajsku, fot. Wacław Padowski

Józef Serafin Leżajsk fot. Wacław Padowski

          Pamiętam, że w pierwszej połowie lat 70-tych występował w Leżajsku z koncertem prof. Józef Chwedczuk i było to chyba wkrótce po poprzednim remoncie, który przeprowadzała poznańska firma organmistrzowska Roberta Polcyna.

          Tak, prof. Józef Chwedczuk nagrał tam płytę i koncertował. Prof. Bronisław Rutkowski nie występował w Leżajsku i Kamieniu Pomorskim, bo zmarł w 1964 roku. Natomiast był inicjatorem festiwalu w Oliwie, można powiedzieć, że ten Festiwal jest jego dzieckiem. W czasie pierwszych festiwali bywał tam bardzo często.

          Zbliża się pora koncertu i czas kończyć nasza rozmowę, ale mam nadzieję, że spotkamy się w przyszłym roku w Leżajsku.

          Z wielką przyjemnością się spotkamy i porozmawiamy, natomiast dzisiaj w Jarosławskim Opactwie wykonam na zamówienie organizatorów kilka drobiazgów z muzyki polskiej, a potem będzie dużo Liszta, jeden krótki utwór Bossiego, który jest także romantykiem, i Bach, bo utwory Bacha są prawie zawsze zamieszczane w programach koncertów.

Dodam jeszcze, że ten ambitny program został mistrzowsko wykonany i gorąco oklaskiwany przez publiczność.
Kolejny koncert w Jarosławskim Opactwie odbędzie się 30 lipca, a wystąpi znakomity polski organista prof. Andrzej Chorosiński.

Zofia Stopińska

Subskrybuj to źródło RSS