Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Panna Wodna w Filharmonii Podkarpackiej

RZESZOWSKIE TOWARZYSTWO MUZYCZNE

POLSKA OPERETKA MORSKA
PANNA WODNA
WG. JERZEGO LAWINY - ŚWIĘTOCHOWSKIEGO

9 czerwca 2018, (SOBOTA), GODZ. 18:00
SALA KAMERALNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ

Scenariusz reżyseria: Jerzy Czosnyka
Kierownictwo muzyczne: Andrzej Szypuła
Fortepian: Janusz Tomecki

Tytuł polskiej operetki morskiej pochodzi od okrętu wojennego zbudowanego prawdopodobnie w Gdańsku w XVII stuleciu, ale także statku polskiej żeglugi okresu międzywojennego. Premiera operetki "Panna wodna" miała miejsce w Teatrze "8.15" w Warszawie w 1939 roku, tuż przed wybuchem II wojny światowej i okazała się ogromnym sukcesem. W barwny materiał muzyczny dzieła wplecione zostały piosenki z okresu przedwojennego, które dodają operetce niepowtarzalnego uroku.

Proponujemy ważną muzykę i wybitnych wykonawców

57. Muzyczny Festiwal w Łańcucie wspominamy z prof. Martą Wierzbieniec - Dyrektorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie i Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.

        Zofia Stopińska: Spektaklem opery „Wesele Figara” W. A. Mozarta, wystawionej w Filharmonii Podkarpackiej przez Polską Operę Królewską, zakończył się 27 maja 2018 roku 57. Muzyczny Festiwal w Łańcucie. Impreza trwała 10 dni i odbyło się w tym czasie 10 bardzo różnorodnych koncertów i każdy, kto chciał w tej imprezie uczestniczyć, z pewnością znalazł koncert z ulubioną muzyką.

        Marta Wierzbieniec: Ja myślę, że to jest zaletą tego Festiwalu. Tworząc jego program częściowo kierowałam się potrzebami i oczekiwaniami melomanów, z którymi rozmawiam przy okazji ich pobytu w Filharmonii na koncertach oraz kierowanymi do mnie za pomocą poczty elektronicznej. Z drugiej strony my także proponujemy ważną muzykę i wybitnych wykonawców i to w sumie nadaje taki kształt Festiwalowi, który spotyka się z bardzo dobrym odbiorem i z tego ja się ogromnie cieszę.

        Podobnie jak w latach poprzednich, na pierwsze dwa dni zbudowana została scena przed Zamkiem w Łańcucie, później koncerty odbywały się w Sali balowej Zamku i w Sali koncertowej Filharmonii Podkarpackiej.

        - Tak, Festiwal rozpoczął się koncertami plenerowymi – to już wieloletnia tradycja Filharmonii Podkarpackiej – od początku głównego organizatora Festiwali w Łańcucie. Każdy z koncertów plenerowych przygotowany został dla ponad trzech tysięcy odbiorców. Publiczność dopisała i odbiorców było znacznie więcej, bo jeszcze kilkaset osób wysłuchało koncertów przebywając w pięknym łańcuckim parku.
Rozpoczęliśmy spektaklem operowym „Bal maskowy” Giuseppe Verdiego, który przedstawili artyści Opery Lwowskiej. Na scenie było łącznie ponad 120 wykonawców – chór, balet, orkiestra, soliści. Pomimo, że spektakl trwał dosyć długo, został bardzo dobrze przez publiczność przyjęty.
W niedzielę, w drugim festiwalowym dniu, gościł Teatr Żydowski z Warszawy, a w programie znalazł się „Skrzypek na dachu” – Jerry Bocka. To wykonanie na długo pozostanie nam w pamięci, bo wykonanie było bardzo autentyczne, żywiołowe, pełne przekazu. Publiczność dopisała równie dobrze, jak w pierwszym dniu koncertu i pomimo tego, że było dość zimno, wszyscy wytrzymali do końca.

        W ciągu nocy i poranka estrada została rozebrana i na dwa dni Festiwal przeniósł się do Sali balowej łańcuckiego zamku.

        - Tak, potem, także już tradycyjnie, były koncerty muzyki kameralnej, czyli muzyka, która 57 lat temu stała się ideą do stworzenia festiwalu, który przez pierwsze 20 lat funkcjonował jako „Dni Muzyki Kameralnej”.
W poniedziałek gościliśmy wybitnego śpiewaka – Tomasza Koniecznego, któremu przy fortepianie towarzyszył Lech Napierała. W programie znalazły się pieśni – to niełatwy, odpowiedzialny, wybitny, rzadko u nas wykonywany repertuar. To był fantastyczny wieczór, który zakończył się owacjami na stojąco, a jeszcze pragnę nadmienić, że koncert ten poprowadził w charakterze prelegenta pan red. Józef Kański – chciałoby się powiedzieć – maestro Józef Kański, który był na wszystkich festiwalach i bacznie śledzi ten cykl przedsięwzięć realizowany w Zamku w Łańcucie przez Filharmonię Podkarpacką.
We wtorek 22 maja wystąpił w Sali balowej Vadim Repin. Ten świetny skrzypek wystąpił z towarzyszeniem fortepianu, przy którym zasiadł Andrei Korobeinikov – dwaj wspaniali artyści, którzy występują także na solistycznych koncertach. Mieliśmy to szczęście, że mogliśmy słuchać kameralistyki na najwyższym poziomie.

        Ten koncert pozostanie także w naszej pamięci, podobnie jak kolejny, który odbył się w Filharmonii Podkarpackiej.

        - Zmiana miejsca nie jest nowością, bo od wielu lat przynajmniej jeden festiwalowy wieczór odbywał się w Filharmonii w Rzeszowie, i tak było tym razem.
Wystąpili Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna, a towarzyszyła im Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, którą poprowadził Wojciech Rajski.
Stefan Mϋnch, poprzedzając swoim słowem ten wieczór, przekazał mnóstwo bardzo interesujących widomości na temat programu, który był inny nieco od tych standardowych, do których jesteśmy przyzwyczajeni w wykonaniu duetów wokalnych, czy całej grupy śpiewaków. Tym razem zaprezentowane zostały fragmenty oper, arie i duety, które nie tak często można usłyszeć i to też było ogromną zaletą tego koncertu. Usłyszeliśmy też wiele informacji na temat tej śpiewającej pary.
Aleksandra Kurzak i Roberto Alagna to wyjątkowi goście tegorocznej edycji festiwalowej.

        Kolejne wieczory festiwalowe odbywały się na zmianę – w sali balowej Zamku w Łańcucie i w Filharmonii Podkarpackiej.

        - Tak. Kolejny dzień przyniósł recital w Sali balowej Zamku w Łańcucie – Georgijs Osokins to łotewski pianista, którego znamy z Konkursu Chopinowskiego z 2015 roku, wystąpił w Łańcucie w bardzo zróżnicowanym repertuarze, bo w pierwszej części wykonał utwory Chopina i Rameau, a w drugiej części był Rachmaninow. Młody pianista na pewno zaskakuje, na pewno ma coś do powiedzenia i z pewnością ma otwartą drogę na najważniejsze sceny koncertowe.
W piątek znowu przenieśliśmy się do Filharmonii – tym razem zupełnie inny program, „z przymrużeniem oka”, został zaprezentowany w drugiej części koncertu, bo wystąpił robot, który zasiadł przy fortepianie i chyba użyję słowa – chciał wykonać koncert Mozarta. Pointą tego wieczoru było jednak to, że jednak nic nie zastąpi człowieka, nic nie zastąpi ludzkich uczuć, emocji, których doznajemy wykonując, a przede wszystkim odbierając w charakterze słuchacza interpretacje ludzkie.

        Koniecznie należy wspomnieć o pierwszej części tego wieczoru.

        - Wystąpiła Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej, dyrygował maestro Massimiliano Caldi, a zabrzmiały dwa utwory: „Kosmos” Stefana Kisielewskiego i „Planety” Gustava Holsta. Myślę, że ten spektakl – połączenie dźwięku z wizualizacją kosmosu i poszczególnych planet na pewno też pozostanie w naszej pamięci na długo jako wyjątkowe wydarzenie artystyczne. Zarówno jakość wykonania, jak i wszystko, co temu wykonaniu towarzyszyło, było naprawdę najwyższej jakości.

        W sobotę odbyły się dwa koncerty festiwalowe w Łańcucie.

        - To był długi wieczór w Sali balowej, bo najpierw mieliśmy koncert Kwartetu Wilanów – zespołu, który już działa w Polsce ponad 50 lat i ma na swoim koncie znakomite osiągnięcia w kraju i za granicą. Kwartet uwielbiany i świetnie ze sobą zgrany. Tym razem jeszcze gościnnie wystąpił z kwartetem znany wiolonczelista Tomasz Strahl i kontrabasista Adam Bogacki, i wspólnie został zaprezentowany utwór Mikołaja Góreckiego „Elegia” (solistą był Tomasz Strahl), a potem wykonano Kwintet F-dur Feliksa Dobrzyńskiego – bardzo interesujący utwór, w którym w trzeciej części wpleciona jest melodia polskiego hymnu.
Kolejny koncert w przedostatnim dniu festiwalu to występ młodziutkiego pianisty z Chin A BU, który po raz pierwszy gościł w Polsce. Bardzo denerwowaliśmy się przed tym koncertem, bo pojawiły się kłopoty z przelotami, przesiadkami z samolotu na samolot, ale pianista dotarł w odpowiednim czasie do Łańcuta i mogliśmy wysłuchać prawdziwie wirtuozowskiej, błyskotliwej, ale też pełnej duszy gry tego pianisty, który ukochał także jazz i jest już ceniony na świecie pomimo tak młodego wieku (niespełna 19-latek), bo zapraszany jest przez największych muzyków specjalizujących się w jazzie i występował na scenach wielkich, prestiżowych sal koncertowych. Nam zaprezentował w pierwszej części utwory Kapustina, a w drugiej części koncertu mogliśmy wysłuchać wspaniałych improwizacji – jedna z nich oparta była na Nokturnie Es-dur Fryderyka Chopina. Były to niezwykłe chwile i wspaniałe artystyczne doznania.

        Na początek i na koniec 57. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie odbyły się spektakle operowe. Jestem pod wielkim wrażeniem finałowego wydarzenia.

        - Tak. Na finał Polska Opera Królewska wystąpiła w pełnej okazałości, a na scenie mieliśmy wesele – Wesele Figara W. A. Mozarta.
W czasie trwania Festiwalu odbyło się 10 koncertów, ale do tego trzeba jeszcze doliczyć prolog. Kilka lat temu wyszliśmy z inicjatywą organizowania koncertu zapowiadającego koncerty, które później odbywają się przez ponad tydzień.
Tym razem taki koncert odbył się 13 maja w Dworku Oborskich w Mielcu. Wystąpił duet muzyków rzeszowskich: klarnecista Robert Mosior i akordeonista Paweł Paluch, a zaprezentowali w większości własne opracowania różnych utworów od klasycyzmu po współczesność.

        Przed koncertami zarówno w Łańcucie, jak i Rzeszowie, także rozbrzmiewała muzyka wykonywana na żywo.

        - Można by je nazwać koncertami promenadowymi, a wykonawcami były w większości zespoły kameralne Filharmonii Podkarpackiej. To także wieloletnia tradycja, ale staramy się ją troszkę ubogacać, zapraszając jeszcze inne zespoły. Oprócz doświadczonego, zasłużonego i mającego długoletnią tradycję Rzeszowskiego Zespołu Instrumentów Dętych „Da Camera”, był także Kwintet Smyczkowy i po raz pierwszy w dziejach Festiwalu Zespół Wokalny „Unanime” oraz wspomniany już duet złożony z klarnecisty i akordeonisty.
Wszystko to sprawiło, że ta edycja wpisała się w całą tradycję, można powiedzieć, legendę Festiwalu, bo Festiwal to nie tylko cykl koncertów, ale to także rozmowy o muzyce, spotkania, obecność wielu wybitnych postaci, która sprawia, że o wykonywanych dziełach, o zapraszanych wykonawcach się mówi, podsumowuje, omawia się to, co było i planuje to, co chcielibyśmy jeszcze zaprezentować naszej wspaniałej festiwalowej publiczności w przyszłości.

        Spotkała się Pani ze wszystkimi kameralistami i kierownikami dużych zespołów. Co mówili wyjeżdżając z Łańcuta?

        - Wiele ciepłych słów usłyszałam. Na przykład Vadim Repin podkreślał, że tu jest wspaniała publiczność, która znakomicie słucha muzyki i to go zachęcało, żeby dać z siebie jeszcze więcej.
Inni soliści także podkreślali, że festiwalowa publiczność ich inspirowała.

        Tegoroczny Muzyczny Festiwal w Łańcucie udał się nadzwyczajnie i był niezwykle bogaty, różnorodny i zaprosiła Pani wspaniałych artystów.

        - Wszystkie te działania były możliwe dzięki dotacjom, jakie Festiwal otrzymał. Bardzo serdecznie dziękuję Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, dziękuję panu Ministrowi, Wicepremierowi prof. Piotrowi Glińskiemu za objęcie swoim honorowym patronatem Festiwalu i dziękuję za przyznane nam pieniądze, bez których absolutnie nie moglibyśmy zaprosić tej klasy artystów. Dziękuję władzom Województwa Podkarpackiego na czele z panem Marszałkiem Władysławem Ortylem, całemu Zarządowi, Sejmikowi. Dziękuję władzom Miasta Rzeszowa za znaczące finansowe wsparcie Festiwalu – Radzie Miasta i przede wszystkim panu Prezydentowi Tadeuszowi Ferencowi. Dziękuję władzom Miasta Łańcuta – Radzie Miasta, Burmistrzowi panu Stanisławowi Gwizdakowi. Dziękuję wszystkim sponsorom – to bardzo liczna grupa darczyńców, na czele z mecenasem Festiwalu, którym po raz kolejny była Polska Grupa Energetyczna. Może dlatego, że PGE jest naszym mecenasem od lat, mamy naprawdę dobrą energię, którą możemy przekazywać i z którą możemy organizować tak poważne przedsięwzięcie.
Przy organizacji całego cyklu koncertów pracuje bardzo niewielka grupa osób i szczególne podziękowania składam dla wszystkich pracowników Filharmonii, a przede wszystkim dla Zastępcy Dyrektora pani Marty Gregorowicz, która zajmowała się całą logistyką, nieraz niezwykle skomplikowaną. Powinnam wymienić wiele osób. Bardzo dziękuję Dyrektorowi Muzeum Zamku w Łańcucie Witowi Karolowi Wojtowiczowi i wszystkim pracownikom, a szczególnie chcę wymienić panią Bożenę Rybkowską – jak się pojawiamy w Zamku, to wprowadzamy tam trochę zamieszania, a wszyscy to nie tylko znoszą, ale nam pomagają. Podczas dwóch wielkich wydarzeń na początku Festiwalu przemieszczają się duże zespoły wykonawcze i to musi wprowadzać spore zamieszanie na terenie Zamku, ale dziękuję, że to się wszystko udało i cieszę się, że pogoda nam dopisała, że publiczność nam dopisała i wszystko odbyło się zgodnie z naszymi wcześniejszymi planami i mam nadzieję, że także oczekiwaniami publiczności.

Z prof. Martą Wierzbieniec - Dyrektorem Muzycznego Festiwalu w Łańcucie i Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie rozmawiała Zofia Stopińska 29 maja 2019 roku w Filharmonii Podkarpackiej

WIECZORY ARTYSTYCZNE W SDK - KONCERT "CON AMORE"

Sanocki Dom Kultury zaprasza od 2 do 18 czerwca 2018 r., na cykl wieczorów artystycznych w których zaprezentują się: zespoły taneczne, muzyczne i grupy teatralne oraz uczestnicy kół plastycznych.

2 czerwca 2018 roku o godz. 17:00 w sali widowiskowej SCK wystąpi z koncertem Zespoł Smyczkowy "Con Amore" pod dyrekcją Grażyny Dziok.

Program wypełni muzyka filmowa:

- John Williams Medley

- Harry Potter Medley

- Game of Thrones

- The Lion King

- Gladiator

- Disney Princess Medley

- Michael Jackson Medley

- Over the Rainbow

Swoimi umiejętnościami popiszą się także najmłodsi adepci gry na instrumentach smyczkowych.

Wstęp na koncerty jest wolny

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Filharmonia Podkarpacka zaprasza

AB 8 czerwca 2018, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MIRIAN KHUKHUNAISHVILI - dyrygent
RADOSŁAW ŻUKOWSKI - bas

W programie:
G. Kancheli - "Don’t grieve" na baryton i orkiestrę
P. Czajkowski - IV Symfonia f-moll op. 36

IV Symfonia f-moll op. 36 (1877-1878) była dla Czajkowskiego utworem wyjątkowym – przyniosła mu pierwszy światowy sukces, potwierdzony od razu entuzjastycznym prawykonaniem w Moskwie pod dyrekcją Mikołaja Rubinsteina. Tę autobiograficznę Symfonię rozpoczyna „motyw fatum”, który według słów Czajkowskiego jest „siłą nieubłaganą, która sprzeciwia się spełnieniu naszych marzeń o szczęściu”. Do not Grieve - na baryton i orkiestrę, to utwór gruzińskiego kompozytora napisany na zamówienie San Francisco Symphony, który miał swoją premierę w maju 2002 roku, z Dmitrijem Hvorostovsky jako solistą i dyrygentem Michaelem Tilsonem Thomasem. Kompozycja wykorzystuje wiersze kilkunastu poetów (Byron, Szekspir, Goethe, Auden, Rilke, Pasternak, Tabidze, Tiutchev, Brodski i inni), w oryginalnych językach, które zestawione zostały w podobny sposób, w jaki malarze surrealistyczni tworzą kolaże

Filharmonia Podkarpacka zaprasza

AB 8 czerwca 2018, PIĄTEK, GODZ. 19:00
ORKIESTRA SYMFONICZNA FILHARMONII PODKARPACKIEJ
MIRIAN KHUKHUNAISHVILI - dyrygent
RADOSŁAW ŻUKOWSKI - bas

W programie:
G. Kancheli - "Don’t grieve" na baryton i orkiestrę
P. Czajkowski - IV Symfonia f-moll op. 36

IV Symfonia f-moll op. 36 (1877-1878) była dla Czajkowskiego utworem wyjątkowym – przyniosła mu pierwszy światowy sukces, potwierdzony od razu entuzjastycznym prawykonaniem w Moskwie pod dyrekcją Mikołaja Rubinsteina. Tę autobiograficznę Symfonię rozpoczyna „motyw fatum”, który według słów Czajkowskiego jest „siłą nieubłaganą, która sprzeciwia się spełnieniu naszych marzeń o szczęściu”. Do not Grieve - na baryton i orkiestrę, to utwór gruzińskiego kompozytora napisany na zamówienie San Francisco Symphony, który miał swoją premierę w maju 2002 roku, z Dmitrijem Hvorostovsky jako solistą i dyrygentem Michaelem Tilsonem Thomasem. Kompozycja wykorzystuje wiersze kilkunastu poetów (Byron, Szekspir, Goethe, Auden, Rilke, Pasternak, Tabidze, Tiutchev, Brodski i inni), w oryginalnych językach, które zestawione zostały w podobny sposób, w jaki malarze surrealistyczni tworzą kolaże.

Mirian Khukhunaishvili urodził się w 1989r. w Tbilisi (Gruzja). Jest studentem ostatecznego
roku studiów doktoranckich z zakresu dyrygentury symfonicznej w Akademii Muzycznej w Krakowie. Na tej samej uczelni, w roku 2014 uzyskał dyplom magistra w klasie dyrygentury symfonicznej pod kierunkiem prof. Stanisława Krawczyńskiego. Posiada również dyplom studiów licencjackich
i magisterskich ze specjalnością dyrygentura chóralna, które ukończył na Vano Sarajishvili Tbilisi State Conservatory pod kierunkiem prof. Liany Chonishvili.
Od roku 2012 jako dyrygent jest zaangażowany we współpracę z wieloma orkiestrami
i chórami, m.in.: Gruzińską Operą Narodową w Tbilisi, Gruzińską Orkiestrą Narodową, Gruzińską Narodową Orkiestrą Kameralną- Georgian Sinfonietta, Orkiestrą Narodową w Tbilisi, Orkiestrą Akademii Beethovenowskiej.
W sezonie 2016/2017 został zaproszony do objęcia stanowiska głównego dyrygenta orkiestry studenckiej w Akademii Muzycznej w Tbilisi.
Brał udział w projekcie „I love classical music”, przygotowując i dyrygując czterema koncertami edukacyjnymi dla dzieci i młodzieży- „Muzyka chóralna”, „Muzyka baroku”, „Jego wysokość i orkiestra”, „Żywy instrument-głos człowieka”, które odbyły się w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej w Tbilisi.
Współpracował ze światowej sławy artystami, spośród których należy wymienić: Eliso Virsaladze, Paata Burchuladze, Eduard Brunner, Alexander Buzlov, Nino Surgaladze.
Brał udział w warsztatach i kursach muzycznych prowadzonych pod kierunkiem takich artystów jak: Gabriel Chmura, Alexander Liebreich, Jacek Kasprzyk, Tadeusz Strugała, Rafał Delekta, Heikki Liimola, Agnieszka Franków-Żelazny.
Od 2007 roku jest beneficjentem wielu programów stypendialnych: Stypendium Prezydenta Gruzji (2008, 2010, 2011), Stypendium im. Marii Kaczyńskiej (2011-2013), Stypendium Gruzińskiego Ministerstwa Kultury oraz Ministerstwa Edukacji i Nauki, Stypendium Fundacji Iavnana (2015-2016), Stypendium Miasta Tbilisi za wyróżniające się osiągnięcia akademickie (2016).

Repertuar koncertów dyrygowanych w sezonie artystycznym 2016/2017:

Koncerty:
• Beethoven- IV Koncert fortepianowy G-dur- solista Eliso Virsaladze
• Beethoven- V Koncert fortepianowy Es-dur- solista Vato Jordania
• Czajkowski- I Koncert fortepianowy b-moll- solista- Mariam Batsashvili
• Czajkowski- Wariacje Rokoko- solista- Alexander Buzlov
• Rachmaninov- Rapsodia na temat Paganiniego- solista-Sandro Nebieridze
• Prokofiev- III Koncert fortepianowy C-dur- solista- Tamta Maghradze
• Grieg- Koncert fortepianowy a-moll- solista- Ani Gigauri
• Rachmaninov- III Koncert fortepianowy d-moll, (jako asystent)

Symfonie:
• Beethoven- VII Symfonia a-moll
• Beethoven- VIII Symfonia F-Dur
• Czajkowski- IV Symfonia f-moll

Utwory orkiestrowe:
• Beethoven- Uwertura Leonora nr 3
• Beethoven- Uwertura Egmont
• Dvorak- Uwertura Karnawał
• Grieg- W Grocie Króla Gór
• Tsintsadze- Miniatury
• Laghidze- Sachidao
• Smetana- Mołdawia, Sarka, Z czeskich lasów i łąk, (jako asystent)
• Liszt- Poemat symfoniczny nr 3 Les Preludes, (jako asystent)

Muzyka wokalno-instrumentalna:
◦ Rossini- Stabat Mater
◦ Mozart- Regina Coeli KV 276

Opery:
◦ Cimarosa- Potajemne Małżeństwo
◦ arie operowe- wybór

ROZRYWKA Z KLASĄ W SANOCKIM DOMU KULTURY

KONCERT - Rozrywka z klasą
CelloManiax
Kwartet wiolonczelowy

17 czerwca godz.18.00
( sala tańca SDK )

Bezpłatne wejściówki
do odebrania w Sanockim Domu Kultury

CelloManiax
Zespół tworzy czterech wiolonczelistów. Repertuar to w przeważającej mierze autorskie kompozycje. Łączymy światy muzyki poważnej z rozrywkową grając utwory o różnych stylistykach: pop, rock, folk, jazz, blues, country. Wszystko okraszone klasyczną elegancją i niepowtarzalnym brzmieniem czterech wiolonczel. Muzyka jest przystępna i łatwa w percepcji. Koncert prowadzimy w swobodnej atmosferze w interakcji z publicznością. Traktujemy publiczność jako piątego członka zespołu, niezbędnego do wykonania kilku utworów, więc jest zachęcana do aktywnego uczestnictwa klaszcząc czy też pstrykając w rytm niektórych utworów. Prowadzimy konferansjerkę podczas której opowiadamy o nas, o granych utworach, reagujemy na publikę, więc nie raz też się śmiejemy i żartujemy. Forma więc jest swobodna choć elegancka, taka Rozrywka z Klasą. Mamy też kilka coverów we własnych aranżacjach, głównie kompozycji Stinga: Every Breath You Take, Englishman in New York, Fragile.

Bardzo chętnie powrócę do Kąśnej Dolnej

         Zapraszam Państwa na spotkanie z dr hab. Beatą Bilińską – wybitną pianistką, kameralistką i pedagogiem, profesorem nadzwyczajnym Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach. Beata Bilińska przed laty ukończyła studia na tej uczelni w klasie fortepianu prof. A. Jasińskiego, uzyskując dyplom z wyróżnieniem. Później doskonaliła swe umiejętności w berlińskiej Hochschule der Kunste, studiując w klasie prof. K. Hellwiga. Brała udział w kursach mistrzowskich, pracując pod kierunkiem wybitnych artystów, takich jak L. K. Sing czy J. Perry.
       Jest laureatką II Nagrody na I Międzynarodowym Konkursie Młodych Pianistów „ Arthur Rubinstein in Memoriam” w Bydgoszczy w 1993 roku oraz finalistką 46. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. F. Busoniego w Bolzano (Włochy) w 1994 roku. W 2002 roku została laureatką I Nagrody oraz Nagrody Publiczności na XVII Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym „Rina Sala Gallo” w Monzy we Włoszech.
        Od ponad dwudziestu lat prowadzi intensywną działalność artystyczną, występując z koncertami symfonicznymi, recitalami solowymi i kameralnymi w Polsce i za granicą. Występowała na wielu prestiżowych festiwalach i koncertowała m.in.: w Austrii, Argentynie, Bułgarii, Czechach, Danii, Francji, Finlandii, Irlandii, Japonii, Litwie, Łotwie, Mołdawii, Niemczech, Norwegii, Rosji, Rumunii, Słowacji, Szwajcarii, Szwecji, Ukrainie, USA i we Włoszech.
        Współpracowała z większością polskich dyrygentów oraz z zagranicznymi mistrzami batuty. W 2003 roku zadebiutowała w Carnegie Hall, w głównej Sali „Isaac Stern Auditorium” w Nowym Jorku.
        Jako pierwsza polska pianistka wykonała Koncert fortepianowy „Zmartwychwstanie” K. Pendereckiego. Jest też prawykonawczynią II Koncertu fortepianowego Wojciecha Kilara.

         Zofia Stopińska: Z Panią Beatą Bilińską spotykamy się w Domu Pracy Twórczej, mieszczącym się w oficynie dworu Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Z pewnością już była Pani i występowała w tym miejscu...  

        Beata Bilińska: Owszem, występowałam tutaj dwukrotnie, raz z recitalem solowym, a drugi raz z polską skrzypaczką Patrycją Piekutowską, ale było to bardzo dawno temu, bo pamiętam, że drugi z wymienionych koncertów odbył się 12 sierpnia 2005 r. w ramach  festiwalu XX  Muzyczne Spotkania u Paderewskiego, a program wypełniły utwory Krzysztofa Pendereckiego. Dzisiaj przyjechałam tutaj po latach i miałam wrażenie, że jest to zupełnie nowe miejsce. Mając trochę czasu spacerowałam wokół dworku i jestem pod ogromnym wrażeniem. Wszystko jest zadbane, wypielęgnowane, sale są przepiękne, a w dworku stoi wspaniały fortepian. Jest to magiczne, inspirujące miejsce, w którym czuć ducha Paderewskiego.

        Łatwo się było zaprzyjaźnić z fortepianem marki Fazioli, bo tych instrumentów nie ma zbyt dużo w salach koncertowych?

         - Ja akurat mam dość często do czynienia z fortepianami tej marki i bardzo je sobie cenię. Z reguły są przyjazne, dość wrażliwe, choć mają spory wolumen, to można na nim „pokolorować”... Ten konkretny egzemplarz znajdujący się w Dworku jest rzeczywiście bardzo udany.

        Barwny i różnorodny będzie też program dzisiejszego koncertu – Chopin, Paderewski, Szymanowski i Bacewicz.

        - Chciałam się skupić wyłącznie na muzyce polskiej. Część utworów, które dzisiaj wykonam, mam zamiar uwiecznić na płycie, na której chciałabym zawrzeć utwory od początku XX wieku, czyli Preludia Karola Szymanowskiego, Suitę Preludiów Kazimierza Serockiego, Preludia Wojciecha Kilara, Henryka Mikołaja Góreckiego i Pawła Mykietyna oraz II Sonatę Grażyny Bacewicz. Ostatnio podczas recitali wykonuję często muzykę polską XX wieku.
Natomiast dzisiaj, z racji tego miejsca i jego historii, chcę pokazać wcześniejszy repertuar polski z uwzględnieniem utworów Fryderyka Chopina, których Paderewski był znakomitym interpretatorem i które mam przyjemność prezentować na scenach filharmonicznych oraz kameralnych w Polsce i za granicą.
Zaprezentuję również, co jest z pewnością oczekiwane przez publiczność, dwie krótkie miniatury Ignacego Jana Paderewskiego.

        Rozmawiamy przed koncertem, ponieważ zaraz po koncercie wsiada Pani do samochodu, bo jest Pani także cenionym pedagogiem w Akademii Muzycznej w Katowicach i jutro ma Pani zajęcia ze studentami.

        - Muszę niestety wracać, gdyż jutro mam lekcje zarówno ze studentami jak i uczniami i muszę doglądnąć młodzież przed zmaganiami konkursowymi i egzaminami dyplomowymi. Wracam do Kąśnej Dolnej w środę, aby prowadzić warsztaty dla tutejszej, równie utalentowanej młodzieży.

        Mówi Pani o swoich studentach z wielkim zaangażowaniem, co chyba oznacza, że lubi Pani uczyć?

        - Bardzo lubię uczyć i odnajduję w tym pasję. Mam też szczęście, że mogę pracować z naprawdę utalentowanymi, ambitnymi młodymi ludźmi , co jest szalenie przyjemne i przynosi ogromną satysfakcję. Pedagogika stanowi bardzo ważną dziedzinę mojej działalności, aczkolwiek zajmuje dużo czasu i wymaga poświęcenia..

        Musi Pani drugi ważny nurt – koncertowy – bardzo umiejętnie planować.

        - Zgadza się, muszę być bardzo elastyczna i mądrze układać mój kalendarz koncertowy, uwzględniając różne obowiązki uczelniane. Maj i czerwiec to gorące miesiące na uczelni, jest mnóstwo egzaminów na studiach stacjonarnych, niestacjonarnych, recitale dyplomowe, egzaminy wstępne. Pracy jest dużo, ale staram się tak wszystko układać, żeby te dwie gałęzie mojej działalności artystycznej się uzupełniały i nie kolidowały ze sobą.. Według mnie jedna nie może istnieć bez drugiej, gdyż nie wyobrażam sobie samego koncertowania bez pedagogiki, tak jak praca dydaktyczna bez kontaktu ze sceną nie byłaby dla mnie satysfakcjonująca.

        Powinnyśmy także powiedzieć o nagraniach, bo Pani dorobek w tej dziedzinie jest znaczny, nagrała Pani kilkanaście płyt, które zyskały uznanie na zagranicznych konkursach fonograficznych, takich jak: „Pizzicato Supersonic Award” w Luxemburgu, „Joker Award” przyznawaną przez belgijskie „Les Crescendo”, „Scherzo Award” w Madrycie i „Musica Award” w Rzymie oraz najbardziej prestiżowe wyróżnienie fonograficzne MIDEM Classical Award 2008. Pani nagrania były też zauważane i doceniane w Polsce, bo aż pięciokrotnie płyty były nominowane do nagrody Fryderyka, a przedostatnia z muzyką Kilara otrzymała statuetkę (Fryderyk 2015).

        - Rzeczywiście sporo płyt udało mi się do tej pory nagrać, aczkolwiek mam mały niedosyt, gdyż nie wszystkie marzenia i projekty zrealizowałam. Mam jednak nadzieję, że jeszcze sporo przede mną ...
Po nagrodzonej Fryderykiem płycie z muzyką Kilara, nagraliśmy jeszcze wspólnie z Krakowskim Kwintetem Dętym – kameralną płytę zawierającą m.in. Kwintet dęty W. A. Mozarta oraz Sekstet F. Poulenca.
Natomiast dosłownie parę tygodni temu nagraliśmy utwór specjalnie dla nas skomponowany przez Mikołaja Góreckiego - Burlescę - utwór napisany na kwintet dęty oraz fortepian.

        Na płycie nagranej z Orkiestrą Aukso i Markiem Mosiem jest II Koncert fortepianowy Wojciecha Kilara. W 2012 roku, na 80 urodziny kompozytora, grała Pani to dzieło m.in. w Rzeszowie z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej, w obecności Wojciecha Kilara, który był bardzo zadowolony z tego wykonania i powiedział, że chętnie dałby Pani wyłączność na wykonania tego utworu przez parę lat, ale tak się nie robi.

        - Czułam się bardzo szczęśliwa, że Mistrz poprosił mnie o prawykonanie tego dzieła, ale nie mogłam liczyć na żadną wyłączność, zresztą wcale bym nie chciała, gdyż muzyka jest żywa, zmienna i powinna być wykonywana i interpretowana przez różnych artystów. Wykonywałam II Koncert fortepianowy chyba ponad 30 razy w swoim życiu, a z okazji jubileuszu 80-lecia urodzin śp. Wojciecha Kilara - ponad 20. Te koncerty odbywały się na terenie całej Polski i nie tylko – w wielu filharmoniach byliśmy razem i miałam możliwość poznania bliżej tego wspaniałego człowieka i kompozytora. Był bardzo skromną osobą, nie lubił blichtru i tzw. “pompy”, nie cierpiał jak zwracano się do niego: maestro . W relacjach ludzkich nie był raczej typem ekstrawertyka.

        Jestem przekonana, że wyjedzie Pani z Kąśnej Dolnej z najlepszymi wrażeniami, że dzisiaj publiczność, która już licznie się gromadzi, będzie Panią inspirować, a uczestnicy warsztatów, którzy marzą o tym, aby zostać pianistami, wiele skorzystają pracując pod Pani kierunkiem. Mam nadzieję, że zechce Pani niedługo tutaj wrócić.

        - Bardzo chętnie powrócę do Kąśnej Dolnej, bo panuje tutaj wspaniała, rodzinna atmosfera. To idealne miejsce do pracy i wypoczynku. Dwór otoczony jest cudownym parkiem, o tej porze roku chyba najpiękniejszym. Myślę także, że nad tym miejscem czuwa duch dawnego właściciela – Ignacego Jana Paderewskiego.

 

Z dr hab. Beatą Bilińską, prof. Akademii Muzycznej im. K. Szymanowskiego w Katowicach rozmawiała Zofia Stopińska 14 maja 2018 roku w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.

 

        Szanowni Państwo!  Po naszej rozmowie, punktualnie o 18:00, rozpoczął się recital Beaty Bilińskiej inaugurujący Tydzień Talentów – Warsztaty z Mistrzami 2018.
Witając licznie zgromadzoną publiczność pan Łukasz Gaj – Dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej, podkreślił, że Festiwal ten odbywa się od 1982 roku i w tym roku zaproszeni zostali wyjątkowi artyści, którzy poprowadzą zajęcia z młodzieżą. Oprócz znakomitej pianistki Beaty Bilińskiej, warsztaty poprowadzą wybitni skrzypkowie: Krzysztof Jakowicz i Jakub Jakowicz, zaś warsztaty puzonowe poprowadzi pan Mateusz Konopka - pierwszy puzonista Filharmonii Śląskiej.

        Artystkę i utwory, które zabrzmiały tego wieczoru oraz historię tego miejsca i Festiwalu, przybliżał publiczności wielki znawca sztuki muzycznej – pan Jan Popis.
Pierwszą część recitalu Beaty Bilińskiej wypełniły utwory Fryderyka Chopina. Artystka rozpoczęła recital nastrojowym, wyrafinowanym Nokturnem Es-dur op. 55 nr 2, po którym zabrzmiały cztery Mazurki op. 68: C-dur, a-moll, F-dur i f-moll – pierwszy bardzo żywy, drugi śpiewny, trzeci znowu ożywiony i czwarty utrzymany w tonacji molowej – to ostatnia, jak podkreślił pan Jan Popis, kompozycja Fryderyka Chopina. Kolejny utwór tego wieczoru to Tarantella As-dur op. 43 i na zakończenie chopinowskiej części pierwszej recitalu usłyszeliśmy utwór z okresu warszawskiego – wirtuozowski, zachwycający Wielki Polonez Es-dur op. 22, który poprzedziło skomponowane dwa lata później nastrojowe Andante spianato.
Sumując w jednym zdaniu – wspaniały wybór utworów naszego największego kompozytora, po mistrzowsku zestawiony i wykonany przez Beatę Bilińską.

        Drugą część recitalu rozpoczęła muzyka Ignacego Jana Paderewskiego – najpierw słynny Menuet G-dur op. 14 nr 1, który młody Paderewski potraktował jako żart dla doborowego towarzystwa, twierdząc, że odnalazł nieznany utwór Mozarta. Słuchający Menueta byli zauroczeni tym Mozartem, a nie zwrócili uwagi, że wszystkie nuty wyszły spod serca Paderewskiego i jego ręką zostały zapisane. W wykonaniu Beaty Bilińskiej nie było w tym pięknym Menuecie nic z mozartowskiego stylu. Artystka odkryła nam wszystko, co zapisał w nutach Ignacy Jan Paderewski.
Wspaniale zabrzmiał także Krakowiak fantastyczny H-dur op. 14 nr 6. Należy podkreślić, że rytmy tego tańca pojawiają się dość często w utworach Paderewskiego.
Niepowtarzalny nastrój wykonawczyni stworzyła w Preludiach op. 1 Karola Szymanowskiego, a wysłuchaliśmy czterech – h-moll, d-moll, c-moll i d-moll.
        Planowaną część recitalu zakończyła skomponowana w 1953 roku II Sonata Grażyny Bacewicz, która także wykonała swoje dzieło po raz pierwszy, a później, jak podkreślił pan Jan Popis, powierzyła nuty swojej nowej kompozycji Andrzejowi Jasińskiemu, który jako pierwszy miał ten utwór w repertuarze. Profesor Jasiński często także zachęcał do grania II Sonaty Grażyny Bacewicz swoich utalentowanych uczniów. Stąd koncertując na całym świecie Krystian Zimerman często grał jedną z części tej Sonaty na bis. Wspaniale zabrzmiało to dzieło w wykonaniu Beaty Bilińskiej na zakończenie koncertu. Rozległy się nie tylko gorące oklaski, ale publiczność natychmiast powstała z miejsc, aby dać wyraz swego podziwu. Pomimo długiego i wyczerpującego programu recitalu Beata Bilińska zachwycająco zagrała na bis krótki, ale jakże piękny utwór Bolesława Woytowicza – Capriccio z cyklu 12 Etiud.

        To był wspaniały mistrzowski recital, podczas którego Beata Bilińska pokazała, jak można panować nad fortepianem, który jest bardzo trudnym instrumentem, ale prawdziwy mistrz potrafi go ujarzmić i wydobyć z niego wszystkie barwy i odcienie – całą jego urodę.

   

 

    

WESELE FIGARA na zakończenie Muzycznego Festiwalu w Łańcucie

Zakończenie 57. Muzycznego Festiwalu w Łańcucie
Wolfgang Amadeus Mozart
Opera „WESELE FIGARA”
K 27 maja 2018r., godz. 18:00, sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej
POLSKA OPERA KRÓLEWSKA
Dawid RUNTZ – dyrygent

OBSADA:
Hrabia - Robert Gierlach
Hrabina - Gabriela Kamińska
Figaro - Makar Pihura
Zuzanna - Iwona Lubowicz
Cherubin - Julita Mirosławska
Marcelina - Aneta Łukaszewicz
Bortolo - Sławomir Jurczak
Basilio – Curzio - Leszek Świdziński
Barbarina - Anastazja Marusiak
Antonio - Bogdan Śliwa

Kwartet Wilanów na Festiwalu w Łańcucie

26 maja 2018r., godz. 17:00, Sala balowa Muzeum Zamku w Łańcucie

KWARTET WILANÓW:
Tadeusz GADZINA – I skrzypce
Paweł ŁOSAKIEWICZ – II skrzypce
Ryszard DUŹ – altówka
Olga ŁOSAKIEWICZ-MARCYNIAK – wiolonczela
gościnnie Tomasz STRAHL - wiolonczela

W programie:
J. Haydn – Kwartet smyczkowy op.1 nr 1 B – dur
Presto
Menuetto
Adagio
Menuetto
Finale. Presto
A. Dvorak – Kwartet smyczkowy F –dur op. 96 “Amerykański “
Allegro ma non troppo
Lento
Molto vivace
Finale. Vivace ma non troppo
J.F. Dobrzyński – Kwintet wiolonczelowy F – dur op. 20
Allegro moderato
Menuetto. Allegro moderato
Andante. Doloroso ma non troppo lento
Finale. Vivace assai

KWARTET WILANÓW
Zespół powstał w 1967 roku, początkowo jako Kwartet Wilanowski. Nazwa ta wiązała się z jego pierwszymi koncertami w królewskiej rezydencji Jana III Sobieskiego. W jego skład weszli skrzypkowie: Tadeusz Gadzina,Paweł Łosakiewicz, altowiolista Ryszard Duź oraz wiolonczelista Marian Wasiółka.
Kwartet występował we wszystkich krajach Europy, a także w USA, Kanadzie, Kubie, Japonii, Korei Południowej, Meksyku, Brazylii, Kolumbii, Wenezueli i Peru. Przez wiele lat był stałym gościem Festiwalu w Joliette koło Montrealu- muzycznej metropolii Kanady, gdzie wykonywał wszystkie kwartety Beethovena oraz programy poświęcone muzyce polskiej rejestrowane przez Radio Canada.
Brał udział w najważniejszych festiwalach europejskich m.in.: w Warszawie, Wiedniu, Grazu, Berlinie, Stuttgarcie, La Chaise- Dieux, Helsinkach, Paryżu, Dreźnie, Patras, Cannes, Bergen i innych. Międzynarodowa renoma zespołu sprawiła, że w 2003 roku został on zaproszony do wzięcia udziału w koncertach
i kursach mistrzowskich słynnego festiwalu Morningside Musicie Bridgestone
w Calgary w Kanadzie.
Drogę artystyczną kwartetu znaczyły nagrody i wyróżnienia: II nagroda na Międzynarodowym Konkursie Kwartetów Smyczkowych im. Josepha Haydna
w Wiedniu ( 1971), Srebrny Medal w Biennale w Bordeaux (1972), III nagroda na Międzynarodowym Konkursie Kwartetów Smyczkowych Radia Bawarskiego
w Monachium (1973).
Ogromny repertuar Kwartetu Wilanów, obok pozycji klasycznych
i romantycznych zawiera ponad 100 dzieł muzyki XX wieku, m.in.: Bairda, Bartóka, Barbera, Berga, Blocha, Cartera, Ivesa, Kurylewicza, Lutosławskiego, Matsudairy, Meyera, Nono, Palestra, Pendereckiego, Schönberga, Strawińskiego, Słowińskiego, Stachowskiego, Sznitkego, Szostakowicza, Webera, Weinberga, Woytowicza,Yunga.
Przez 20 lat zespół występował na festiwalu Warszawska Jesień, na którym
w 1983 roku otrzymał nagrodę krytyków SPAM - Orfeusz, za najlepsze wykonanie muzyki polskiej ( VI Kwartet smyczkowy Krzysztofa Meyera) podczas XXVI edycji festiwalu. Dwukrotnie, w latach 1986 i 1990 był laureatem nagrody Związków Kompozytorów Polskich oraz Nagrody Ministra Spraw Zagranicznych za wybitne osiągnięcia w dziedzinie propagowania kultury polskiej za granicą.
Stała, wieloletnia współpraca z firmą fonograficzną Sonoton Pro Viva
w Monachium, zaowocowała rejestracją wszystkich utworów kameralnych Meyera, ponadto utworów Blocha, Bargielskiego i innych polskich kompozytorów współczesnych. Kwartet Wilanów ma w swoim dorobku ponad 40 płyt kompaktowych, nie licząc szeregu utworów zarejestrowanych na płytach bezpośrednio z sal koncertowych. Ponadto muzycy nagrywali dla takich firm jak: Accord, Tudor, Olimpia, Col Legnica, Polskie Nagrania, Tonpress, Veriton.
W 1990 roku płyta Musique de Chaber z muzyką Lutosławskiego, nagrana
w firmie fonograficznej Accord, otrzymała prestiżową nagrodę Diapason d'Or. To samo pismo wyróżniło zespół przyznaniem 5 gwiazdek za nagranie kwartetów Griega (1996).
Przed kilku laty kwartet podjął niezwykle ważną współpracę z firmą fonograficzną Acte Préalable, dla której nagrywał arcydzieła polskiej muzyki romantycznej i współczesnej. Wraz z jednym z najwybitniejszych wiolonczelistów polskich- Tomaszem Strahlem zespół nagrał płytę z kwintetami wiolonczelowymi Ignacego Feliksa Dobrzyńskiego.
Kwartet Wilanów współpracował z najwybitniejszymi muzykami z całego świata,m.in. ze skrzypkami : Gidonem Kremerem, Grigorijem Żyslinem, Dmitri Sitkowieckiem, pianistami: Bellą Dawidowicz, Andrásem Schiffem, Ralfem Gorhónim, Szábolcsem Esztényim, jak również wybitnymi polskimi solistami: Elżbieta Gajewską, Januszem Olejniczakiem, Władysławem Kłosiewiczem, Adamem Makowiczem, Stefanem Kamasą, Tomaszem Strahlem i wielu innymi.
W 2002 roku Kwartet Wilanów obchodził swe 35-lecie. Z tej okazji na uroczystym koncercie w Filharmonii Narodowej w Warszawie członkowie Zespołu odznaczeni zostali przez Ministra Kultury medalem Zasłużony dla Kultury Polskiej. Ostatnio w uznaniu zasług muzycznych wyróżnieni zostali medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
W 2017 roku Kwartet obchodził jubileusz 50-lecia działalności artystycznej.
Członkowie zespołu wykładają w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, gdzie prowadzą instrumentalne i kameralne klasy mistrzowskie.
Od 1990 roku zespół pozostaje pod opieką Staromiejskiego Domu Kultury
w Warszawie, gdzie znalazł jedyną w swoim rodzaju, wspaniałą atmosferę do doskonalenia umiejętności oraz stałego rozszerzania repertuaru.

Wiem, że czekają mnie pracowite i piękne chwile

W listopadzie ubiegłego roku odbył się koncert w rzeszowskim Ratuszu w ramach Międzynarodowej Konferencji Naukowej „Musica Galiciana”, podczas którego szczególnie zachwycił mnie niezwykłej urody głos sopranowy Justyny Bluj – studentki ostatniego roku studiów magisterskich w Akademii Muzycznej w Krakowie w klasie dr hab. Olgi Popowicz.
Nie było wówczas czasu na dłuższą rozmowę i dlatego bardzo się ucieszyłam, kiedy pani Olga Popowicz zaproponowała występy swoich studentek na Podkarpaciu i wspaniałe koncerty zatytułowane „Arie i duety operowe” odbyły się 22 kwietnia na Zamku Kazimierzowskim i 23 kwietnia w Sali kameralnej Filharmonii Podkarpackiej. Z towarzyszeniem pianistki Dominiki Peszko wystąpiły sopranistki: Paulina Bielarczyk, Justyna Bluj, Mariana Poltorak i mezzosopranistka Agata Rumińska.
Rozmowa z Justyną Bluj została zarejestrowana po koncercie w Filharmonii Podkarpackiej.

        Zofia Stopińska: Rozmawiamy po wspaniale przyjętym przez publiczność koncercie w Rzeszowie, słyszałam, że równie entuzjastycznie został przyjęty wczoraj Wasz występ w Przemyślu. To Pani rodzinne miasto, w którym rozpoczęła Pani swą przygodę z muzyką.
        Justyna Bluj: Tak, wszystko zaczęło się w Przemyślu. Muzyka towarzyszyła mi od najmłodszych lat, już w szkole podstawowej tańczyłam w zespole ludowym i śpiewałam w różnych chórach. Jeden z nich prowadziła Pani Prof. Olga Popowicz, która zachęciła mnie do nauki śpiewu solowego.
Nigdy nie myślałam o tym, żeby zostać śpiewaczką i występować z repertuarem operowym. Miałam koleżanki i kolegów, którzy uczyli się w mojej szkole, a po południu uczęszczali na zajęcia w szkole muzycznej. Łącząc dwie szkoły, cały dzień poświęcali na naukę. Sądziłam, że to nie jest dla mnie.
W podjęciu decyzji pomogła mi rozmowa z moją przyjaciółką, która była studentką Akademii Muzycznej, przekonały mnie jej jakże proste słowa: „Spróbuj, jak ci się nie spodoba, to zawsze możesz zrezygnować”. Było już po egzaminach wstępnych do Państwowej Szkoły Muzycznej w Przemyślu, ale okazało się, że we wrześniu był jeszcze dodatkowy nabór na wydział wokalny, więc postanowiłam przystąpić do egzaminu. I tak w 2009 roku rozpoczęłam naukę w Państwowej Szkole Muzycznej w Przemyślu w klasie śpiewu prof. Olgi Popowicz. Zaraz po ukończeniu szkoły i zdaniu matury zdecydowałam się przystąpić do egzaminów w Akademiach Muzycznych zarówno w Warszawie jak i Krakowie.

        Pewnie pod kierunkiem pani Olgi Popowicz przygotowywała się Pani do tych egzaminów.
        - Tak, wspólnie opracowałyśmy utwory, z którymi pojechałam na swój pierwszy egzamin do Warszawy. W pierwszych etapach wykonałam przygotowane utwory i teksty literackie, a w następnym, gdy znalazłam się przed komisją egzaminacyjną, po krótkiej rozmowie otrzymałam dość wymagające zadanie, bo musiałam się przeistoczyć w XIII-wieczną królewnę i stworzyć scenkę połączoną z tańcem współczesnym.
Pomyślałam, że wykonam to zadanie i najwyżej na tym zakończy się moja muzyczna przygoda. Ku mojemu zaskoczeniu przeszłam przez wszystkie etapy i zostałam przyjęta.
Tydzień później zdawałam egzaminy wstępne w Krakowie i bardzo się ucieszyłam, gdy kolejny raz znalazłam swoje nazwisko na liście przyjętych. W tamtym momencie uważałam, że jeśli człowiek ma talent i będzie pracować, to w każdym mieście będzie w stanie się rozwijać. Zostałam studentką Akademii Muzycznej w Krakowie.

        Brała Pani udział w konkursach muzycznych, kursach i warsztatach pod kierunkiem znakomitych śpiewaków polskich i zagranicznych.
        - Tak, zgadza się. Chciałabym powiedzieć, że do niedawna cała moja praca nad rozwojem umiejętności wokalnych była serią przypadków. Owszem, uczestniczyłam w konkursach będąc jeszcze uczennicą szkoły średniej, ale nie nastawiałam się na wielkie sukcesy w dziedzinie śpiewu klasycznego. Pierwszym moim konkursem były Przesłuchania Makroregionalne a później Ogólnopolskie, organizowane przez Centrum Edukacji Artystycznej, na których udało mi się zostać laureatką i zdobyć I miejsce. Przeżyłam wtedy ogromny szok.
W 2013 roku pojechałam na IX Ogólnopolski Konkurs Wokalny im. Ludomira Różyckiego - wygrałam go. Słuchając wypowiedzi wielkich osobistości, które zasiadały w jury – takich jak pani Urszula Kryger i maestro Wiesław Ochman, zrozumiałam, że skoro tak wielcy artyści mówią dobrze o moim śpiewaniu, to wszystko idzie w odpowiednim kierunku i trzeba nadal kontynuować studia.

        W jaki sposób trafiła Pani do Akademii Operowej Teatru Wielkiego – Opery Narodowej, bo to było bardzo ważne w Pani rozwoju artystycznym.
        - To był przełomowy moment w moim rozwoju, bo kończąc licencjat, straciłam zapał do dalszej pracy i nauki. Wydawało mi się, że nie osiągam oczekiwanych efektów i chociaż mówiono mi, że wszystko idzie w dobrym kierunku, to traciłam nadzieję, że zostanę dobrą śpiewaczką i moje występy będą sprawiały przyjemność publiczności. W tym czasie Dominika Peszko – pianistka o niesamowitej wrażliwości i świadomości muzycznej, z którą pracuję i rozwijam się już od pięciu lat, była uczestniczką Akademii Operowej. Z Warszawy zawsze wracała z fantastycznymi wokalnymi pomysłami, które inspirowały i wzbogacały naszą współpracę. Wiedziałam, że jest to bardzo prestiżowa Akademia i postanowiłam spróbować tam swoich sił, pomimo, że przyjmowane są tam tylko jednostki.
Przystępując do przesłuchań byłam przestraszona, bo nie wiedziałam, czy uda mi się sprostać wymaganiom doświadczonych, uczących tam pedagogów. Miałam szczęście, dostałam się i wydarzenie to, było dla mnie ogromną zachętą do dalszej pracy. Mając 18 lat byłam już po maturze, o przyjęcie do Akademii Operowej starałam się mając 21 lat, a wśród zdających przeważały osoby bardziej doświadczone, w większości już absolwenci akademii muzycznych. Akademia Operowa stała się dla mnie „oknem na świat”.

        W Akademii Operowej uczą znakomici pedagodzy występujący na największych estradach świata.
        - To prawda, uczą nas znakomici pedagodzy, są to m.in.: Izabella Kłosińska, Olga Pasiecznik, Eytan Pessen czy Matthias Rexroth.
Ja pracuję głównie pod kierunkiem Eytana Pessena, który jest nie tylko wielką osobowością w świecie wokalistyki, ale także cudownym człowiekiem, który podchodzi do wszystkich z „sercem na dłoni”. Eytan Pessen posiada ogromne doświadczenie i wiedzę, a przede wszystkim jest wspaniałym profesorem śpiewu, który potrafi każdemu otworzyć umysł na to, jak można naturalnie i poprawnie śpiewać.

        Pani prof. Olga Popowicz z powodzeniem zabiega o to, aby jej studentki jak najczęściej występowały na różnego rodzaju koncertach, ale Pani brała udział także w spektaklach operowych i to na deskach Teatru Wielkiego – Opery Narodowej. Zawdzięcza to Pani Akademii Operowej?
        - Tak, Akademia Operowa dała mi dużo możliwości, sama obserwacja życia teatralnego, uczestnictwo w próbach czy spotkania z zawodowymi artystami dostarczają wiele doświadczeń.
W Teatrze Wielkim – Operze Narodowej zadebiutowałam w operze „Krakowiacy i Górale” J. Stefaniego w roli Góralki. Piękne, zachwycające kolorami stroje sprawiały, że chciało się je nosić.
Polecam Państwu ten spektakl, bo jest zrobiony wyśmienicie.

Nasza koleżanka z Akademii Operowej, która też jest śpiewaczką, stworzyła adaptację „Czarodziejskiego fletu” W.A. Mozarta dla dzieci. W tym spektaklu zaproponowano mi rolę I Damy, co było dla mnie wielkim wyzwaniem i oczywiście wielką radością.
Często zdarza się, że po spektaklach czy koncertach większość artystów nie potrafi „wyłączyć się” zaraz po zejściu ze sceny. Analizujemy i przeżywamy, zastanawiamy się, które arie lub ansamble wyszły dobrze, a które można było wykonać lepiej i co należy poprawić.

        Rozmawiamy w Rzeszowie, gdzie występuje Pani nie po raz pierwszy, a wczoraj śpiewała Pani w swoim mieście – Przemyślu. Jak się koncertuje w rodzinnych stronach?
        - Myślę, że trudniej. Występ w rodzinnym mieście obarczony jest większym stresem i odpowiedzialnością. Przemyślanie słyszeli mnie już nie raz, dlatego zawsze chcę zaprezentować się osobom, które przyszły na koncert na jak najwyższym poziomie i pokazać, że cały czas się rozwijam.
Na 29 kwietnia mam zaplanowany recital w Niemczech i wybieram się tam z innym nastawieniem. Wiem, że obecni na koncercie melomani usłyszą mnie pierwszy raz i sami zadecydują, czy będą dalej śledzić moje losy zawodowe.
W czasie występów w Polsce wielkim moim wsparciem są rodzice, którzy, jeśli tylko mogą, przyjeżdżają na moje koncerty, zarówno na Podkarpaciu, w Krakowie, jak i w Warszawie. Jeśli mogą, to jadą także na moje zagraniczna koncerty i to jest dla mnie cudowne.

        W tym roku kończy Pani studia w Akademii Muzycznej w Krakowie. Jakie ma Pani plany na przyszłość?
        - W dobrym dniu Pani pyta, bo dzisiaj otrzymałam informację, że zostałam przyjęta do Studia Operowego w Zurychu na sezon 2018/2019. Przede mną bardzo duże wyzwanie i mam nadzieję, że sobie poradzę. Wiem, że czekają mnie pracowite i piękne chwile.
        Uczestniczę też w spektaklu operowym „Ognisty anioł” S. Prokofiewa w reżyserii Mariusza Trelińskiego. Serdecznie zapraszam na premierę, która odbędzie się 13 maja, a później wybieramy się z tym spektaklem do Francji na Festiwal Operowy Aix en Provence. Przez cały czas w moim życiu coś będzie się działo.

        Czy może Pani zdradzić kolejność tych wydarzeń?
        - Po premierze „Ognistego anioła” w Warszawie muszę znaleźć czas na recital dyplomowy i obronę pracy magisterskiej w Akademii Muzycznej w Krakowie. Później jeszcze jadę do Anglii na kursy, a po powrocie z Anglii na miesiąc wyjeżdzamy do Francji.

        Życzę powodzenia i trzymam kciuki. Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że będzie nas Pani informować o wszystkich wydarzeniach, a niedługo, przy okazji pobytu na Podkarpaciu, będzie także czas na rozmowę.

Z młodą śpiewaczką Justyną Bluj rozmawiała Zofia Stopińska 23 kwietnia 2018 roku w Rzeszowie.

Subskrybuj to źródło RSS