Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Popołudnie ze Strauss Ensemble

Muzyka znad pięknego modrego Dunaju.

28 czerwca (niedziela), godzina 16.00

Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

Wstęp wolny

W niedzielę 28 czerwca Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej zaprasza na koncert muzyki znad pięknego modrego Dunaju, który odbędzie się na ganku dworu Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Początek o godzinie 16.00.

W programie znajdą się „wiedeńskie przeboje”: polki, walce, galopy Johanna oraz Edwarda Straussów, pieśni neapolitańskie, nastrojowe arie operetkowe m.in. z „Księżniczki Czardasza” Imre Kálmána oraz „Wesołej wdówki” Franza Lehára. Kąśnieńska publiczność usłyszy także najbardziej znane fragmenty z broadwayowskich musicali, takich jak „Człowiek z La Manchy” czy „Południowy Pacyfik”.

Wystąpią: Jakub Milewski – baryton, Ludmiła Worobec-Witek – skrzypce, Maciej Jaroń – skrzypce, Agnieszka Wolska-Ścipniak – flet, Jacek Hodur – wiolonczela, Krzysztof Sokołowski – kontrabas Dariusz Kozieł – klarnet, Bogusław Olczyk – perkusja, Artur Jaroń – fortepian, szef artystyczny.

Jakub Milewski – z wykształcenia śpiewak operowy, z zamiłowania kompozytor i dyrygent, a także producent projektów muzycznych. Kieruje artystycznie Mazowieckim Teatrem Muzycznym im. Jana Kiepury w Warszawie. Jest również pomysłodawcą i Dyrektorem Artystycznym Festiwalu Muzycznego „Ostrołęckie Operalia”. Pracował m.in. nad spektaklami operowymi, takimi jak„Sen nocy letniej” B. Brittena i „Straszny Dwór“ S. Moniuszki (Teatr Wielki – Opera Narodowa) oraz „Wesele Figara” – rola tytułowa (Polska Opera Królewska). Był stypendystą w Conservatorio Statale di Musica G. Rossini w Pesaro (Włochy). Uczestniczył w Masterclass wybitnych śpiewaków m.in. Evghenii Dundekovej i Jose Carrerasa. Jest autorem muzyki m.in. do koncertu „Kantata Przemienienia”, a także piosenki promującej film „Zerwany kłos”. W 2017 roku na zakopiańskich Krzeptówkach odbyła się premiera dzieła z jego muzyką i librettem Jerzego Binkowskiego – Kantaty „Totus Tuus – CałyM Twój...” w 20. rocznicę wizyty Jana Pawła II na Podhalu.

Strauss Ensemble to zespół muzyki wiedeńskiej działający od 1999 roku. Tworzą go w większości muzycy Filharmonii Świętokrzyskiej. Od początku istnienia Strauss Ensemble cieszy się popularnością i uznaniem krytyki. Repertuar zespołu jest bardzo bogaty i zróżnicowany. Składa się na niego kilkaset utworów, w tym muzyka Straussów, walce, polki, galopy, marsze, czardasze, fokstroty, muzyka popularna, filmowa i taneczna.
Wstęp wolny – liczba miejsc siedzących ograniczona (100 miejsc, decyduje kolejność przybycia na koncert). W razie niepogody koncert zostanie przeniesiony do Sali Koncertowej Stodoły przy zachowaniu obostrzeń związanych z obowiązującymi zasadami sanitarnymi (posiadanie własnych maseczek ochronnych, maksymalna liczba odbiorców w Sali Koncertowej – 150).

WAŻNE!
W związku z bieżącą sytuacją epidemiczną wejście na koncert możliwe jest wyłącznie po wcześniejszym złożeniu obowiązkowego pisemnego oświadczenia, że uczestnik, według swojej najlepszej wiedzy, nie jest osobą zakażoną wirusem Sars-CoV-2 oraz nie przebywa na kwarantannie lub pod nadzorem epidemiologicznym. OŚWIADCZENIE (do pobrania na www.centrumpaderewskiego.pl) należy wydrukować, wypełnić, podpisać i złożyć bezpośrednio przed koncertem w wyznaczonym przez organizatora miejscu. Podpisany dokument można również zeskanować i wysłać do biura koncertowego Centrum Paderewskiego pocztą elektroniczną na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Formularze oświadczenia będą dostępne również w punkcie kasowym od godziny 14.30.

Osoby chcące uczestniczyć w koncercie zobowiązane są do zapoznania się z REGULAMINEM niniejszego wydarzenia (dostępny na www.centrumpaderewskiego.pl).
Partnerem Strategicznym Centrum Paderewskiego oraz Patronem Sali Koncertowej jest Grupa Azoty.

Jakub Milewski fot. Kinga Karpati na stronę

Jakub Milewski - śpiewak operowy, kompozytor, dyrygent

fot. Kinga Karpati

Muzyka znad pięknego modrego Dunaju. Popołudnie ze Strauss Ensemble

28 czerwca (niedziela), godzina 16.00

Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej

Wstęp wolny

W niedzielę 28 czerwca Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej zaprasza na koncert muzyki znad pięknego modrego Dunaju, który odbędzie się na ganku dworu Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej. Początek o godzinie 16.00.

W programie znajdą się „wiedeńskie przeboje”: polki, walce, galopy Johanna oraz Edwarda Straussów, pieśni neapolitańskie, nastrojowe arie operetkowe m.in. z „Księżniczki Czardasza” Imre Kálmána oraz „Wesołej wdówki” Franza Lehára. Kąśnieńska publiczność usłyszy także najbardziej znane fragmenty z broadwayowskich musicali, takich jak „Człowiek z La Manchy” czy „Południowy Pacyfik”.
Wystąpią: Jakub Milewski – baryton, Ludmiła Worobec-Witek – skrzypce, Maciej Jaroń – skrzypce, Agnieszka Wolska-Ścipniak – flet, Jacek Hodur – wiolonczela, Krzysztof Sokołowski – kontrabas Dariusz Kozieł – klarnet, Bogusław Olczyk – perkusja, Artur Jaroń – fortepian, szef artystyczny.

Jakub Milewski – z wykształcenia śpiewak operowy, z zamiłowania kompozytor i dyrygent, a także producent projektów muzycznych. Kieruje artystycznie Mazowieckim Teatrem Muzycznym im. Jana Kiepury w Warszawie. Jest również pomysłodawcą i Dyrektorem Artystycznym Festiwalu Muzycznego „Ostrołęckie Operalia”. Pracował m.in. nad spektaklami operowymi, takimi jak„Sen nocy letniej” B. Brittena i „Straszny Dwór“ S. Moniuszki (Teatr Wielki – Opera Narodowa) oraz „Wesele Figara” – rola tytułowa (Polska Opera Królewska). Był stypendystą w Conservatorio Statale di Musica G. Rossini w Pesaro (Włochy). Uczestniczył w Masterclass wybitnych śpiewaków m.in. Evghenii Dundekovej i Jose Carrerasa. Jest autorem muzyki m.in. do koncertu „Kantata Przemienienia”, a także piosenki promującej film „Zerwany kłos”. W 2017 roku na zakopiańskich Krzeptówkach odbyła się premiera dzieła z jego muzyką i librettem Jerzego Binkowskiego – Kantaty „Totus Tuus – CałyM Twój...” w 20. rocznicę wizyty Jana Pawła II na Podhalu.

Strauss Ensemble to zespół muzyki wiedeńskiej działający od 1999 roku. Tworzą go w większości muzycy Filharmonii Świętokrzyskiej. Od początku istnienia Strauss Ensemble cieszy się popularnością i uznaniem krytyki. Repertuar zespołu jest bardzo bogaty i zróżnicowany. Składa się na niego kilkaset utworów, w tym muzyka Straussów, walce, polki, galopy, marsze, czardasze, fokstroty, muzyka popularna, filmowa i taneczna.
Wstęp wolny – liczba miejsc siedzących ograniczona (100 miejsc, decyduje kolejność przybycia na koncert). W razie niepogody koncert zostanie przeniesiony do Sali Koncertowej Stodoły przy zachowaniu obostrzeń związanych z obowiązującymi zasadami sanitarnymi (posiadanie własnych maseczek ochronnych, maksymalna liczba odbiorców w Sali Koncertowej – 150).

WAŻNE!
W związku z bieżącą sytuacją epidemiczną wejście na koncert możliwe jest wyłącznie po wcześniejszym złożeniu obowiązkowego pisemnego oświadczenia, że uczestnik, według swojej najlepszej wiedzy, nie jest osobą zakażoną wirusem Sars-CoV-2 oraz nie przebywa na kwarantannie lub pod nadzorem epidemiologicznym. OŚWIADCZENIE (do pobrania na www.centrumpaderewskiego.pl) należy wydrukować, wypełnić, podpisać i złożyć bezpośrednio przed koncertem w wyznaczonym przez organizatora miejscu. Podpisany dokument można również zeskanować i wysłać do biura koncertowego Centrum Paderewskiego pocztą elektroniczną na adres: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Formularze oświadczenia będą dostępne również w punkcie kasowym od godziny 14.30.
Osoby chcące uczestniczyć w koncercie zobowiązane są do zapoznania się z REGULAMINEM niniejszego wydarzenia (dostępny na www.centrumpaderewskiego.pl).
Partnerem Strategicznym Centrum Paderewskiego oraz Patronem Sali Koncertowej jest Grupa Azoty.

Jakub Milewski fot. Kinga Karpati na stronę

Jakub Milewski - śpiewak operowy, kompozytor i dyrygent

fot. Kinga Karpati

Piotr Kościk: "Najważniejsze jest, aby pianista nie był tylko odtwórcą na estradzie" - część I

            Talent, pasja, wielka miłość do muzyki klasycznej i ciężka codzienna praca nad własnym rozwojem, najpierw w rodzinnym Rzeszowie, a później za granicą, zaowocowały wieloma sukcesami i propozycjami koncertowymi w wielu ośrodkach muzycznych na świecie. Tak można w jednym zdaniu napisać o znakomitym pianiście Piotrze Kościku, który od kilkunastu lat mieszka w Wiedniu. Nie mogąc się spotkać osobiście, postanowiłam poprosić Artystę o wywiad, kontaktując się za pomocą Skype’a. Zapraszam do lektury.

           Proponuję, aby naszą rozmowę rozpocząć od polecenia czytelnikom nowej płyty, którą zatytułował Pan „Fermata”, a zawiera Sonaty Józefa Haydna i Wolfganga Amadeusa Mozarta. Skąd pomysł na ten repertuar?

           - Już od czternastu lat mieszkam w Wiedniu i regularnie mam do czynienia z namacalną spuścizną tych kompozytorów. Codziennie przechodzę obok miejsc, w których żyli i komponowali, podziwiam architekturę miasta oraz otaczającą ją naturę, które były inspiracją dla wielu kompozycji. Nie tylko Wiedeń, ale i Eisenstadt, w którym większość życia spędził Józef Haydn. Salzburg, w którym urodził się Wolfgang Amadeus Mozart, Raiding czy Rohrau to przykłady wielu miast, czy miejscowości, które do dziś kojarzone są przede wszystkim z wielkimi geniuszami muzyki klasycznej. Czułem się już w pewnym sensie ukształtowany muzyką tych kompozytorów, a ponieważ na mojej pierwszej płycie znalazł się wyłącznie repertuar romantyczny, bo są to utwory Fryderyka Chopina i Ferenca Liszta, pomyślałem, że ta druga płyta z muzyką Mozarta i Haydna będzie dobrym uzupełnieniem.

           Nie zastanawiał się Pan nad nagraniem chociażby jednego utworu Ludwiga van Beethovena, zaliczanego do wielkiej trójcy klasyków wiedeńskich?

           - Przyznam szczerze, że nie celuję jakoś specjalnie w jubileusze, wręcz zauważam zjawisko, że w trakcie obchodzenia wielkich jubileuszy ośrodki muzyczne tak bardzo koncentrują się na ich obchodach, że ich programy często się powielają, pomijając twórczość innych kompozytorów, przez co brakuje różnorodności programu. W tym roku sytuacja jest zupełnie inna i to na niekorzyść obecnego jubilata. Wielka Beethovenowska międzynarodowa „impreza” została odwołana przez pandemię. Jeśli chodzi o sonaty Beethovena, to jest to zdecydowanie materiał na osobną płytę, myślę, że Mozart i Haydn harmonizują ze sobą lepiej, niż zestawieni obok sonat Beethovena. Wykonywanie ich zawsze sprawiało mi dużą radość, nie tylko na koncertach, ale również podczas pracy nad nimi – ćwiczenie utworów Mozarta i Haydna zostawiam sobie na zakończenie dnia, ponieważ są to utwory, które gram z największą chęcią, nawet wtedy, gdy po kilku godzinach pracy nie ma już motywacji, a za to przychodzi zmęczenie. Wbrew pozorom gra na fortepianie wymaga większej wydolności i pracy mięśni, niż to wygląda z zewnątrz. Wiadomo, że ciężko byłoby po pięciu godzinach gry sięgać po utwory, które są wymagające kondycyjnie, a wykonywanie utworów Mozarta i Haydna zawsze było i jest dla mnie czymś w rodzaju nagrody na zakończenie dnia pracy. To jest muzyka, która jest dla mnie bardzo organiczna, witalna i nie sprawia mi oporu, można powiedzieć, że jest również bardzo pianistycznie czyli wygodnie napisana.

           Mogę zaryzykować stwierdzenie, że muzyka klasyków wiedeńskich chyba najchętniej jest słuchana w Austrii i w Wiedniu. Jednocześnie musi to być wykonanie, które czymś ujmie bardzo wymagającą publiczność, szczególnie jeśli dotyczy to utworów Haydna, Mozarta i Beethovena. W dzisiejszych czasach nie wystarczy grać dobrze. Trzeba słuchacza zachwycić.

           - To prawda, nagrywanie utworów z tak zwanego standardowego repertuaru, które zostały utrwalone już tysiące razy, które są bardzo znane, jest ryzykowne. Dodatkowym ryzykiem jest to, że muzyka Mozarta i Haydna jest bardzo przejrzysta, dlatego też nie tylko wykonawca ma więcej czasu w swojej interpretacji zająć się szczegółami i niuansami, ale też publiczność ma więcej czasu na to, żeby je śledzić i ocenić. Zupełnie inaczej jest, kiedy jesteśmy na koncercie muzyki romantycznej, kiedy słuchamy na przykład sonaty Rachmaninowa czy jakiejkolwiek symfonii romantycznej, gdzie spotykamy się z ogromną fakturą i szybszym tempem zwrotów harmonicznych. W muzyce fortepianowej Haydna i Mozarta każda nuta ma na sobie światło reflektorów.          Uznałem, że jest sens wracać do tych kompozycji, ponieważ one chyba najdłużej towarzyszą życiu muzyka, dlatego też są najlepszym zwierciadłem naszego rozwoju. Sonat Mozarta zaczynamy się uczyć jako dzieci i bardzo często musimy je później powtarzać, ponieważ są one elementem składowym wszystkich egzaminów semestralnych, końcowych czy wstępnych na studia. Praktycznie nie ma takich konkursów czy egzaminów (z małymi wyjątkami), które nie mają w programie formy sonatowej. Po zakończeniu edukacji także nie odkłada się tych sonat, ponieważ są one również wykonywane podczas recitali i jak słusznie Pani zauważyła, są bardzo chętnie słuchane przez publiczność na całym świecie. Dlatego też utwory te towarzysząc nam przez całe życie, przechodzą pewną drogę w głowach, rękach i sercach każdego wykonawcy, a na tej drodze przez cały czas ewoluują.

           Kiedyś Światosław Richter powiedział do Heinricha Neuhausa, że dopiero po wielu latach zrozumiał, co miał na myśli, mówiąc o legato w jednym z utworów. Dopiero teraz jest w stanie zrealizować to, co było od niego wtedy wymagane. Nasze muzyczne kompetencje i wiedza rosną i rozwijają się nie tylko w trakcie edukacji, ale prze całe życie. Myślę, że ma to ogromny wpływ na interpretacje utworów, a gramy je inaczej nie dlatego, by na siłę szukać innowacji, lecz wynika to z coraz większej dociekliwości wobec danego utworu, wobec danej partytury, bo znamy ją coraz bardziej. Można to porównać do oddalania się od obrazu w galerii sztuki, kiedy stojąc przed nim bardzo blisko nie widzimy zbyt wiele. Zobaczymy o wiele więcej, dopiero jak zmienimy naszą perspektywę i zwiększymy kąt widzenia. Myślę, że podobnie jest z takimi utworami, jak sonaty Haydna czy Mozarta. W trakcie naszej edukacji, w trakcie działalności artystycznej oddalamy się od tego obrazu i widzimy coraz więcej, a zawarte w nutach wskazówki kompozytora mają o wiele szerszy kontekst. Pomyślałem, że to jest dobry moment, żeby nagrać te sonaty i była to spontaniczna oraz moim zdaniem trafna decyzja, ponieważ sytuacja z pandemią nauczyła nas tego, że w każdej chwili może się wszystko zmienić. Dlatego to, co chcemy zrobić, należy zrobić od razu, bo nie wiadomo, czy będzie to możliwe do zrobienia za miesiąc lub za rok. Bardzo się cieszę, że płyta została ukończona przed marcem tego roku.

           Polecając płytę, zacytował Pan stwierdzenie, że utwory Haydna i Mozarta są łatwe dla młodych pianistów, ale trudne są dla koncertujących artystów.

           - To jest znany cytat wydawcy - Artura Schnabla i jest w nim bardzo dużo prawdy, ponieważ, kiedy sięgamy po te nuty będąc dzieckiem, wszystko wydaje nam się łatwe i przejrzyste. Te nuty aż się "proszą", żeby postawić je na pulpicie i zacząć je grać. Wydają się wtedy łatwe, ponieważ celem uczącego się gry na fortepianie dziecka jest nauczenie się tego, co zapisane jest w nutach, natomiast dla dorosłych te utwory są trudne, ponieważ opanowanie tekstu jest dopiero pierwszym przystankiem w pracy nad dziełem. W pewnym momencie muzyk musi zdecydować, co zrobić z tą ogromna przestrzenią, która w tych utworach się wyłania. W tym momencie trzeba się skupić na czymś innym niż tylko na samych nutach, a to wymaga więcej pracy, ale też wiedzy i doświadczenia. Opanowanie tekstu muzycznego i gra utworów w tempie, na pamięć i ze wszystkim co jest napisane w nutach, jest tylko standardem – bazą, od której dopiero rozpoczyna się pracę nad utworem. Zarówno u Mozarta, jak i u Haydna etap ten osiąga się szybko, więc szybko stajemy przed wyzwaniem właściwej pracy artystycznej nad danym utworem.

           Słuchając sonat Józefa Haydna i Wolfganga Amadeusa Mozarta w Pana wykonaniu, zachwyciłam się klarownością i brzmieniem dźwięku. Słychać także urodę akustyki wnętrza, w którym Pan nagrywał.

           - Dziękuję bardzo za miłe słowa. Jeśli chodzi o akustykę, to miałem przyjemność nagrywać tę płytę w Sali o wspaniałym brzmieniu i akustyce, która sprzyja wykonawcy. Mowa tu o Lisztzentrum w Raiding – miejscowości na pograniczu austriacko- węgierskim, w której urodził się Franz Liszt. Akurat ta sala była dostępna, wiec pomyślałem sobie, że ani Mozart, ani Haydn, ani Liszt nie mieliby nic przeciwko temu, żeby właśnie tam została nagrana ta płyta. Raiding jest bardzo blisko od Eisenstadt oraz Rohrau - miejscowości, w której urodził się Haydn i jestem pewien, że często tamtędy przejeżdżał. Jest to sala spektakularna nie tylko pod względem akustyki, lecz równie spektakularne jest jej umiejscowienie. Ośrodek ten znajduje się w małej wiosce, która liczy 800 mieszkańców i do kompleksu wchodzimy wprost z otaczających go pól rzepakowych. Zbliżając się do Raiding widzimy z daleka tylko wieżę kościoła i Lisztzentrum. Jest to mała, spokojna miejscowość i można się tam doskonale wyciszyć, a tego potrzebuje wykonawca podczas nagrań. Choć teoretycznie mogłem na nagrania codziennie dojeżdżać samochodem z Wiednia, ponieważ jedzie się niecałą godzinę, wolałem mieszkać w malej wiosce z dala od huku metropolii, bo mogłem tu się lepiej skoncentrować i wsłuchać w to, co oraz jak chciałem nagrać.      Wspomniała Pani o klarowności i przejrzystości interpretacji. Ta muzyka jest sama w sobie tak naturalna i tak piękna, że moim zdaniem nie potrzebuje żadnego "photoshopa". Nie trzeba jej upiększać na siłę, dodawać czegoś, czego nie ma w nutach, czy wnosić do niej pasującego bardziej do epoki romantyzmu patosu, ponieważ Mozart był mistrzem semplice i jestem przekonany, że grając tę muzykę bez specjalnych rubat, bez hiperbolizacji tego, co jest zapisane, wyłaniamy z niej jej największy skarb, czyli piękno prostoty przekazu. Najważniejsze podczas gry jest mieć świadomość tego, co w tym momencie chcemy powiedzieć publiczności i świadomość wskazówek kompozytora. Starałem się w czasie sesji grać wszystko w sposób naturalny i na szczęście ten sposób był mi bliski. To nie są interpretacje, które zostały, że tak powiem, ulepione wyłącznie z poleceń nauczycieli czy profesorów, z którymi miałem do czynienia, lecz jest to również na szczęście i moje wyobrażenie tej muzyki.

           Na szczęście to bardzo dobrze słychać na nagraniu. Dobrze to zostało uchwycone przez reżysera nagrania. Płyta jest już dostępna w Internecie.

           - Nagrania są dostępne online na wszystkich znanych portalach muzycznych i streamingowych, takich jak Spotify czy iTunes, natomiast krążek jest w produkcji i najpóźniej za miesiąc płyta będzie dostępna w wersji fizycznej. Informacje, jak można będzie ją nabyć, a nie będzie to trudne, będą na mojej stronie internetowej i wszystkich profilach typu YouTube, Facebook.

           Doceniam wszystkie elektroniczne środki przekazu, które umożliwiają nam szybkie słuchanie płyty, ale uwielbiam włożyć krążek do odtwarzacza i słuchać muzyki z okładką płyty w ręku. Jak już wspomnieliśmy, żyjemy w czasach pandemii, ostatnio na koncercie w Filharmonii Podkarpackiej byłam 6 marca. Aktualnie słucham płyt, retransmisji proponowanych przez teatry operowe, filharmonie, stacje radiowe i telewizyjne. Powrót do sal koncertowych w Polsce będzie wymagał zastosowania wielu środków ostrożności. Pewnie inny przebieg ma pandemia w Austrii. Jaki wpływ ma pandemia na Pana działalność?

           - Faktycznie, w całej Europie działalność kulturalna i eventowa została sparaliżowana. Zmienił się także mój kalendarz – kilka koncertów zostało odwołanych lub przełożonych. Na początku działo się tak ze względu braku możliwości dotarcia na miejsce koncertu, później wszyscy odwoływali wszystkie imprezy, ponieważ ryzyko było zbyt duże, a w końcowym efekcie w trosce o zdrowie publiczności i muzyków zostało to prawnie zabronione. Każde państwo walczy z pandemią na swój sposób i inaczej wprowadza, i znosi wszelkie obostrzenia. Różnie jest też z ruchem międzynarodowym. Przed pandemią bywałem często w Szwajcarii i teraz czekam na wznowienie ruchu lotniczego Austrii ze Szwajcarią, ponieważ studiuję w Zurychu dyrygenturę. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że niedługo wszystko powróci do normy.

           W Austrii od 29 maja odbywają się już wydarzenia kulturalne do 100 osób, od 1 lipca będzie to 250 osób, natomiast od 1 sierpnia w pomieszczeniach zamkniętych na widowni będzie mogło zasiąść 500 osób, dlatego też festiwale takie, jak Salzburger Festspiele na szczęście będą mogły się odbyć. Będzie sporo obostrzeń sanitarnych - na przykład prawy fotel (jedno krzesło) ma być wolne, a jeżeli odstęp pomiędzy osobami będzie mniejszy niż 1 metr, to będzie obowiązek noszenia maseczek. Maseczki nie obowiązują, jeżeli dane osoby dzielą ze sobą przestrzeń mieszkalną itd. Wiele jednak zależeć będzie od tego, na ile pewnie poczuje się publiczność, żeby wrócić do sal koncertowych, ale miejmy nadzieję, że niedługo całą tę sytuację będziemy już tylko wspominać i życie kulturalne wróci do normy sprzed pandemii.

            Mam także taką nadzieję, ponieważ uważam, że nie da się zastąpić koncertu odbieranego na żywo innym przekazem.

            - Ja też tak uważam. Na początku korzystałem z wszystkich możliwości cyfrowych, byłem abonentem Digital Concert Hall w Filharmonii Berlińskiej i zacząłem śledzić działalność internetowa wielu innych ośrodków koncertowych. Wiele tego typu instytucji starało się przyciągnąć publiczność, oferując darmowe lub zniżkowe abonamenty i należy im się za to duży ukłon, bo dzięki temu mogliśmy uczestniczyć w wydarzeniach kulturalnych lub mieć dostęp do zarejestrowanych wcześniej koncertów i spektakli w naprawdę świetnej jakości. Podobnie jak Pani, niedawno powiedział Piotr Beczała, że na dłuższą metę nawet najlepsza technologia nie będzie w stanie zastąpić koncertów i spektakli wykonywanych na żywo. Takiego zdania są zarówno publiczność, jak i artyści, ponieważ istotą bycia muzykiem jest możliwość przekazywania sztuki w sposób osobisty, a jej niezastąpionym elementem jest interakcja z publicznością.

To była pierwsza część wywiadu Zofii Stopińskiej z panem Piotrem Kościkiem, znakomitym pianistą młodego pokolenia pochodzącym z Rzeszowa, a mieszkającym na stałe w Wiedniu.

Rozmowa zarejestrowana została 15 czerwca 2020 roku.

Do lektury części II zapraszam już w najbliższy poniedziałek 22 czerwca 2020 roku.

PODKARPACKI FESTIWAL ORGANOWY – edycja online 2020

Tegoroczny Podkarpacki Festiwal Organowy, którego główny trzon stanowią koncerty w katedrze i kościołach Rzeszowa, nie odbędzie się w tradycyjnej formule. Niepewna ciągle sytuacja epidemiologiczna w kraju, zmieniające się często przepisy administracyjne i sanitarne oraz brak możliwości przybycia artystów z zagranicy zmusiły nas do zrezygnowania ze zorganizowania regularnych koncertów z udziałem publiczności w miesiącach letnich, jak odbywało się to przez minione 28 lat.

Nasza wierna i liczna festiwalowa publiczność nie pozostanie jednak w tym trudnym czasie bez muzyki organowej. Nasza Fundacja, organizator festiwalu, otrzymała dotację z MKiDN w ramach programu „Muzyka”, dzięki której zrealizowanych zostanie 6 koncertów online w kościołach, gdzie każdego roku odbywa się Podkarpackie Festiwal Organowy. W Rzeszowie będą to: katedra, kościół św. Krzyża i Wniebowzięcia NMP w Zalesiu. Kolejne odcinki powstaną w Jarosławskim Opactwie, w bazylice ojców Jezuitów w Starej Wsi oraz w dwóch kościołach w malowniczo położonej wśród podkarpackich lasów Lutczy: w kościele drewnianym oraz w nowym pod wezwanie Wniebowzięcia NMP.

Na program każdego z filmów złoży się muzyka organowa w wykonaniu renomowanych polskich organistów, reprezentujących różne ośrodki muzyczne Polski:

23.08. / 19:00 – Marek Stefański (katedra)
30.08. / 19:00 – Wacław Golonka (kościół św. Krzyża)
06.09. / 19:00 – Sławomir Kamiński (kościół w Rzeszowie-Zalesiu)
13.09. / 19:00 – Łukasz Mateja (Jarosławskie Opactwo)
20.09. / 19:00 – Jakub Garbacz (bazylika w Starej Wsi)
27.09. / 19:00 – Patryk Podwojski (kościoły w Lutczy

Każdy odcinek będzie opatrzony krótkim komentarzem opowiadającym o historii i osobliwościach poszczególnych miejsc oraz wątkach festiwalowych koncertów z nimi związanych. Realizatorem nagrań będzie wytwórnia Ars Sonora, specjalizująca się w rejestracji muzyki organowej we wnętrzach sakralnych. Koncerty online dostępne będą na stronie internetowej, kanale You Tube oraz w mediach społecznościowych Fundacji.

Życzymy wszystkim zdrowia i niegasnącej nadziei, zapraszamy serdecznie na spotkania z muzyką organową online i może choć raz „na żywo” – o czym z całą pewnością poinformujemy!

dr hab. Marek Stefański
Dyrektor Podkarpackiego Festiwalu Organowego

Krzysztof Szczepaniak: "Wierzę, że tegoroczne Kursy będą udane"

            W tym roku z wielką niecierpliwością i niepokojem zaglądałam na stronę Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie, ponieważ większość koncertów, imprez kulturalnych i kursów muzycznych odwołano, a część odbywa się online. Jest już informacja, że Kursy w Łańcucie się odbędą, chociaż po raz pierwszy nie rozpoczną się 1 lipca. O szczegółach rozmawiam z panem Krzysztofem Szczepaniakiem – przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Kursów oraz prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie”
            - Bardzo długo zwlekaliśmy z decyzją dotyczącą tegorocznych Kursów ze zrozumiałych względów, bo sytuacja epidemiczna w kraju powodowała, że nawet do dzisiaj nie wiemy do końca, w jakim kształcie Kursy się odbędą. Postanowiliśmy, że zorganizujemy je.
Pierwotnie myśleliśmy o kursach robionych zdalnie, tak jak robią to niektórzy w kraju, eliminując bezpośredni kontakt uczestników z pedagogami.
            Doszliśmy jednak do przekonania, że łańcucki Kurs ma wielką renomę oraz ogromną tradycję, że jednak powinien się odbyć w formie, w której organizowany był zawsze do tej pory.
Nawet w stanie wojennym kursy się odbywały, a było o wiele trudniej, to dzisiaj w dobie koronawirusa jesteśmy w stanie podołać temu wyzwaniu.

            Dlaczego rozpoczynacie dopiero 12 lipca?
            - W tym roku przesunęliśmy termin rozpoczęcia Kursu ze zrozumiałych, ważnych względów. W Polsce, z przyczyn oczywistych, przesunięte zostały egzaminy maturalne, dyplomowe, rekrutacja do szkół podstawowych, średnich, na studia – to wszystko zostało przesunięte i dlatego chcąc dać możliwość przyszłym uczestnikom załatwienia sobie swoich spraw maturalnych, dyplomowych czy wstępu na wyższe uczelnie, postanowiliśmy przesunąć rozpoczęcie Kursu na dzień 12 lipca i turnus I trwał będzie do 24 lipca, natomiast turnus II rozpocznie się 26 lipca, a zakończymy go 7 sierpnia.

            Wykładowcami będą, jak zawsze, najlepsi wirtuozi i pedagodzy, ale w tym roku będą to wyłącznie artyści działający w Polsce.
            - Musieliśmy podjąć taką decyzję, bo inaczej zbytnio byśmy ryzykowali i nie uzyskalibyśmy akceptacji Ministerstwa Kultury na realizację tego przedsięwzięcia. Zrezygnowaliśmy w tym roku z zapraszania pedagogów zagranicznych, nie przyjmujemy także uczestników z zagranicy, zrezygnowaliśmy z prowadzenia form grupowych – nie będzie w tym roku orkiestry, nie będzie kształcenia słuchu.
            Koncerty, które planujemy robić w sali balowej łańcuckiego Zamku, będą organizowane z zachowaniem wszelkich ograniczeń – odległość, maseczki, ograniczona ilość uczestników. Wstępnie uzgodniliśmy z dyrektorem Witem Wojtowiczem, że w sali będzie mogło być 40, maksymalnie 50 osób, które usiądą tak, żeby maksymalnie ograniczyć kontakt.
Mam świadomość, że to będzie duże ograniczenie, zubożenie naszej oferty, ale wierzę też, że wszyscy uczestnicy, przyjaciele naszych Kursów, przyjmą nasze warunki ze zrozumieniem.

            Ważnym elementem kształcenia łańcuckich kursów była gra zespołowa. Wspomniał Pan, że nie będzie w tym roku orkiestry, a co z zespołami kameralnymi?
            - Chcemy, aby odbywały się zajęcia w ramach zespołów kameralnych, ale będą ograniczenia dotyczące składu – duety i tria. Musimy ograniczyć możliwość gromadzenia uczestników. Być może, że te nasze obostrzenia pójdą nawet w tym kierunku, że do Szkoły Muzycznej, gdzie będą odbywać się zajęcia, będą miały wstęp tylko uczestnicy Kursów, a rodzice i opiekunowie nie będą mogli uczestniczyć w lekcji, na czas lekcji będą musieli pozostać na zewnątrz.

            Nie będzie możliwości, aby na wieczorne koncerty w sali balowej mogli przychodzić mieszkańcy Łańcuta i okolicznych miejscowości.
            - Przy ograniczonej liczbie osób, które mogą się znajdować w Sali, będzie nam trudno zapraszać ludzi spoza kursów. Myślę, że będziemy musieli wydawać wejściówki na każdy dzień dla uczestników kursów, aby przede wszystkim im zabezpieczyć udział w tych koncertach.
Jesteśmy także po wstępnej rozmowie z panią Martą Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, która wstępnie zadeklarowała gotowość zorganizowania koncertu inauguracyjnego.
Być może, przy zachowaniu wymaganych odległości i innych obowiązujących przepisów, uda nam się zorganizować koncert inauguracyjny tradycyjnie z udziałem Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej.

            Większość zaproszonych pedagogów jest dobrze znana w Łańcucie, ponieważ byli tu już wielokrotnie na poprzednich edycjach Kursów.
            - Tak, z pewnością przyjadą do Łańcuta: Konstanty Andrzej Kulka, Agata Szymczewska, Roman Lasocki, Tomasz Strahl, Janusz Wawrowski, Patrycja Piekutowska i wielu innych znakomitych pedagogów, którzy regularnie u nas prowadzą zajęcia. Będzie też nowa altowiolista, pani Ewa Guzowska z Akademii Muzycznej w Poznaniu.
Od czasu do czasu pojawiają się w gronie pedagogów łańcuckich kursów nowe polskie nazwiska, ale generalnie bazujemy na sprawdzonych, znakomitych, dobrze nam znanych polskich pedagogach. W tym roku także przyjęli nasze zaproszenie i cieszymy się, że będziemy mogli znowu ich gościć w Łańcucie.

            Dyrektorem artystycznym i naukowym 46 Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie jest profesor Krystyna Makowska-Ławrynowicz, Pan czuwa nad organizacją, a zainteresowani mogą się kontaktować z Wami za pomocą strony internetowej.
            - Strona funkcjonuje, tam są wszelkie informacje i przyjmujemy zgłoszenia. Na dzień 5 czerwca, na I turnus wpłynęło 125 zgłoszeń. Jest to niewiele mniej niż w latach poprzednich. Jeżeli zainteresowanie będzie duże, to możemy mieć problem z zabezpieczeniem pedagogów dla wszystkich. Mam jednak nadzieję, że sobie z tym poradzimy.
Podstawową bazą naszych kursów jest Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie, która z nami współpracuje, oraz Miejski Dom Kultury.
Bazą noclegową dla większości będzie Bursa Szkolna, która przestała pełnić rolę izolatorium i niebawem zostanie udostępniona, oraz hotel „Łańcut”, w którym mieszkać będzie kadra pedagogiczna.
Staramy się o zabezpieczenie odpowiedniej ilości fortepianów i pianin dla akompaniatorów, których w tym roku będzie po dziesięciu na każdym turnusie, a wynika to z mniejszej ilości wykładowców.
Staramy się jak najmniej uszczknąć z tradycji, którą stworzyliśmy przez minionych 45 lat.

             Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego zawsze były otaczane życzliwością władz i mieszkańców Łańcuta.
             - Tak było i jestem przekonany, że będzie również w tym roku. Jestem bardzo wdzięczny panu burmistrzowi Rafałowi Kumkowi za wsparcie, którego nam udzielił.
.Cieszymy się życzliwością władz samorządowych miasta, dyrektorów Szkoły Muzycznej, Miejskiego Domu Kultury, Bursy Szkolnej, a przede wszystkim Muzeum – Zamku z dyrektorem Witem Wojtowiczem na czele.
Każdy pyta, czy mamy problemy i jak może nam pomóc. Dlatego wierzę, że tegoroczne Kursy także będą udane.

Z panem Krzysztofem Szczepaniakiem, prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie” i przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Kursów rozmawiała Zofia Stopińska.

Podkarpacki Festiwal Organowy 2020

           Tegoroczny Podkarpacki Festiwal Organowy, którego główny trzon stanowią koncerty w katedrze i kościołach Rzeszowa, nie odbędzie się w bieżącym roku w tradycyjnej formule.
Niepewna ciągle sytuacja epidemiologiczna w kraju, zmieniające się często przepisy administracyjne i sanitarne oraz brak możliwości przybycia artystów z zagranicy zmusiły mnie do zrezygnowania ze zorganizowania regularnych koncertów z udziałem publiczności w miesiącach letnich, jak odbywało się to przez minione 28 lat.

           Nasza wierna i liczna festiwalowa publiczność nie pozostanie jednak w tym trudnym czasie bez muzyki organowej. Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, organizator festiwalu, otrzymała dotację z MKiDN , dzięki której zrealizowanych zostanie 6 koncertów online, w kościołach, gdzie każdego roku odbywa się Podkarpackie Festiwal Organowy. W Rzeszowie będą to: katedra, kościół św. Krzyża i Wniebowzięcia NMP w Zalesiu. Kolejne odcinki powstaną w Jarosławskim Opactwie, w bazylice ojców Jezuitów w Starej Wsi oraz w dwóch kościołach w malowniczo położonej wśród podkarpackich lasów Lutczy: w kościele drewnianym oraz w nowym pod wezwanie Wniebowzięcia NMP. Na program każdego z filmów złoży się muzyka organowa w wykonaniu renomowanych polskich organistów, reprezentujących różne ośrodki muzyczne Polski: Wacława Golonki, Sławomira Kamińskiego, Łukasza Matei, Jakuba Garbacza i Patryka Podwojskiego. Każdy odcinek będzie ponadto opatrzony krótkim komentarzem opowiadającym o historii i osobliwościach poszczególnych miejsc oraz wątkach festiwalowych koncertów z nimi związanych. Realizatorem nagrań będzie profesjonalna łódzka wytwórnia Ars Sonora, specjalizująca się w rejestracji muzyki organowej we wnętrzach sakralnych. Emisja filmów rozpocznie się w niedzielę 23 sierpnia o godzinie 19.00. Kolejne odcinki będą miały swoje emisje przez następnych pięć niedziel do 27 września na stronie internetowej, kanale You Tube Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE oraz w mediach społecznościowych.

           Marzy mi się oczywiście muzyczne spotkanie z naszą publicznością w tzw. przestrzeni rzeczywistej i jeśli tylko okoliczności na to pozwolą obiecuję takowe zorganizować. Nie czas jeszcze na zdradzanie szczegółów tego śmiałego planu, ale zapewniam, że taki powstaje. Gdy tylko będzie mógł on zostać zrealizowany, niezwłocznie poinformuję Państwa o tym i z wielka radością zaproszę do udziału wszystkich naszych sympatyków.

Bieżące informacje zamieszczane są na www.arsproarte.pl oraz www.facebook.com/arsproarte

Życząc wszystkim zdrowia i niegasnącej nadziei, zapraszam serdecznie na spotkania z muzyką organową online i może choć raz "na żywo".

Marek Stefański
Dyrektor Podkarpackiego Festiwalu Organowego

Fot. Konrad Mika

Podkarpacki Festiwal Organowy 2020

           Tegoroczny Podkarpacki Festiwal Organowy, którego główny trzon stanowią koncerty w katedrze i kościołach Rzeszowa, nie odbędzie się w bieżącym roku w tradycyjnej formule.
Niepewna ciągle sytuacja epidemiologiczna w kraju, zmieniające się często przepisy administracyjne i sanitarne oraz brak możliwości przybycia artystów z zagranicy zmusiły mnie do zrezygnowania ze zorganizowania regularnych koncertów z udziałem publiczności w miesiącach letnich, jak odbywało się to przez minione 28 lat.

           Nasza wierna i liczna festiwalowa publiczność nie pozostanie jednak w tym trudnym czasie bez muzyki organowej. Fundacja Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE, organizator festiwalu, otrzymała dotację z MKiDN , dzięki której zrealizowanych zostanie 6 koncertów online, w kościołach, gdzie każdego roku odbywa się Podkarpackie Festiwal Organowy. W Rzeszowie będą to: katedra, kościół św. Krzyża i Wniebowzięcia NMP w Zalesiu. Kolejne odcinki powstaną w Jarosławskim Opactwie, w bazylice ojców Jezuitów w Starej Wsi oraz w dwóch kościołach w malowniczo położonej wśród podkarpackich lasów Lutczy: w kościele drewnianym oraz w nowym pod wezwanie Wniebowzięcia NMP. Na program każdego z filmów złoży się muzyka organowa w wykonaniu renomowanych polskich organistów, reprezentujących różne ośrodki muzyczne Polski: Wacława Golonki, Sławomira Kamińskiego, Łukasza Matei, Jakuba Garbacza i Patryka Podwojskiego. Każdy odcinek będzie ponadto opatrzony krótkim komentarzem opowiadającym o historii i osobliwościach poszczególnych miejsc oraz wątkach festiwalowych koncertów z nimi związanych. Realizatorem nagrań będzie profesjonalna łódzka wytwórnia Ars Sonora, specjalizująca się w rejestracji muzyki organowej we wnętrzach sakralnych. Emisja filmów rozpocznie się w niedzielę 23 sierpnia o godzinie 19.00. Kolejne odcinki będą miały swoje emisje przez następnych pięć niedziel do 27 września na stronie internetowej, kanale You Tube Fundacji Promocji Kultury i Sztuki ARS PRO ARTE oraz w mediach społecznościowych.

           Marzy mi się oczywiście muzyczne spotkanie z naszą publicznością w tzw. przestrzeni rzeczywistej i jeśli tylko okoliczności na to pozwolą obiecuję takowe zorganizować. Nie czas jeszcze na zdradzanie szczegółów tego śmiałego planu, ale zapewniam, że taki powstaje. Gdy tylko będzie mógł on zostać zrealizowany, niezwłocznie poinformuję Państwa o tym i z wielka radością zaproszę do udziału wszystkich naszych sympatyków.

Bieżące informacje zamieszczane są na www.arsproarte.pl oraz www.facebook.com/arsproarte

Życząc wszystkim zdrowia i niegasnącej nadziei, zapraszam serdecznie na spotkania z muzyką organową online i może choć raz "na żywo".

Marek Stefański
Dyrektor Podkarpackiego Festiwalu Organowego

Fot. Konrad Mika

Krzysztof Szczepaniak: "Wierzę, że tegoroczne Kursy Muzyczne w Łańcucie także będą udane"

           W tym roku z wielką niecierpliwością i niepokojem zaglądałam na stronę Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie, ponieważ większość koncertów, imprez kulturalnych i kursów muzycznych odwołano, a część odbywa się online. Jest już informacja, że Kursy w Łańcucie się odbędą, chociaż po raz pierwszy nie rozpoczną się 1 lipca. O szczegółach rozmawiam z panem Krzysztofem Szczepaniakiem – przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Kursów oraz prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie”
           - Bardzo długo zwlekaliśmy z decyzją dotyczącą tegorocznych Kursów ze zrozumiałych względów, bo sytuacja epidemiczna w kraju powodowała, że nawet do dzisiaj nie wiemy do końca, w jakim kształcie Kursy się odbędą. Postanowiliśmy, że zorganizujemy je.
Pierwotnie myśleliśmy o kursach robionych zdalnie, tak jak robią to niektórzy w kraju, eliminując bezpośredni kontakt uczestników z pedagogami.
Doszliśmy jednak do przekonania, że łańcucki Kurs ma wielką renomę oraz ogromną tradycję, że jednak powinien się odbyć w formie, w której organizowany był zawsze do tej pory.
Nawet w stanie wojennym kursy się odbywały, a było o wiele trudniej, to dzisiaj w dobie koronawirusa jesteśmy w stanie podołać temu wyzwaniu.

           Dlaczego rozpoczynacie dopiero 12 lipca?
           - W tym roku przesunęliśmy termin rozpoczęcia Kursu ze zrozumiałych, ważnych względów. W Polsce, z przyczyn oczywistych, przesunięte zostały egzaminy maturalne, dyplomowe, rekrutacja do szkół podstawowych, średnich, na studia – to wszystko zostało przesunięte i dlatego chcąc dać możliwość przyszłym uczestnikom załatwienia sobie swoich spraw maturalnych, dyplomowych czy wstępu na wyższe uczelnie, postanowiliśmy przesunąć rozpoczęcie Kursu na dzień 12 lipca i turnus I trwał będzie do 24 lipca, natomiast turnus II rozpocznie się 26 lipca, a zakończymy go 7 sierpnia.

           Wykładowcami będą, jak zawsze, najlepsi wirtuozi i pedagodzy, ale w tym roku będą to wyłącznie artyści działający w Polsce.
           - Musieliśmy podjąć taką decyzję, bo inaczej zbytnio byśmy ryzykowali i nie uzyskalibyśmy akceptacji Ministerstwa Kultury na realizację tego przedsięwzięcia. Zrezygnowaliśmy w tym roku z zapraszania pedagogów zagranicznych, nie przyjmujemy także uczestników z zagranicy, zrezygnowaliśmy z prowadzenia form grupowych – nie będzie w tym roku orkiestry, nie będzie kształcenia słuchu.
           Koncerty, które planujemy robić w sali balowej łańcuckiego Zamku, będą organizowane z zachowaniem wszelkich ograniczeń – odległość, maseczki, ograniczona ilość uczestników. Wstępnie uzgodniliśmy z dyrektorem Witem Wojtowiczem, że w sali będzie mogło być 40, maksymalnie 50 osób, które usiądą tak, żeby maksymalnie ograniczyć kontakt.
Mam świadomość, że to będzie duże ograniczenie, zubożenie naszej oferty, ale wierzę też, że wszyscy uczestnicy, przyjaciele naszych Kursów, przyjmą nasze warunki ze zrozumieniem.

           Ważnym elementem kształcenia łańcuckich kursów była gra zespołowa. Wspomniał Pan, że nie będzie w tym roku orkiestry, a co z zespołami kameralnymi?
           - Chcemy, aby odbywały się zajęcia w ramach zespołów kameralnych, ale będą ograniczenia dotyczące składu – duety i tria. Musimy ograniczyć możliwość gromadzenia uczestników. Być może, że te nasze obostrzenia pójdą nawet w tym kierunku, że do Szkoły Muzycznej, gdzie będą odbywać się zajęcia, będą miały wstęp tylko uczestnicy Kursów, a rodzice i opiekunowie nie będą mogli uczestniczyć w lekcji, na czas lekcji będą musieli pozostać na zewnątrz.

           Nie będzie możliwości, aby na wieczorne koncerty w sali balowej mogli przychodzić mieszkańcy Łańcuta i okolicznych miejscowości.
           - Przy ograniczonej liczbie osób, które mogą się znajdować w Sali, będzie nam trudno zapraszać ludzi spoza kursów. Myślę, że będziemy musieli wydawać wejściówki na każdy dzień dla uczestników kursów, aby przede wszystkim im zabezpieczyć udział w tych koncertach.
           Jesteśmy także po wstępnej rozmowie z panią Martą Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej, która wstępnie zadeklarowała gotowość zorganizowania koncertu inauguracyjnego.
Być może, przy zachowaniu wymaganych odległości i innych obowiązujących przepisów, uda nam się zorganizować koncert inauguracyjny tradycyjnie z udziałem Orkiestry Filharmonii Podkarpackiej.

           Większość zaproszonych pedagogów jest dobrze znana w Łańcucie, ponieważ byli tu już wielokrotnie na poprzednich edycjach Kursów.
           - Tak, z pewnością przyjadą do Łańcuta: Konstanty Andrzej Kulka, Agata Szymczewska, Roman Lasocki, Tomasz Strahl, Janusz Wawrowski, Patrycja Piekutowska i wielu innych znakomitych pedagogów, którzy regularnie u nas prowadzą zajęcia. Będzie też nowa altowiolista, pani Ewa Guzowska z Akademii Muzycznej w Poznaniu.
           Od czasu do czasu pojawiają się w gronie pedagogów łańcuckich kursów nowe polskie nazwiska, ale generalnie bazujemy na sprawdzonych, znakomitych, dobrze nam znanych polskich pedagogach. W tym roku także przyjęli nasze zaproszenie i cieszymy się, że będziemy mogli znowu ich gościć w Łańcucie.

           Dyrektorem artystycznym i naukowym 46 Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie jest profesor Krystyna Makowska-Ławrynowicz, Pan czuwa nad organizacją, a zainteresowani mogą się kontaktować z Wami za pomocą strony internetowej.
           - Strona funkcjonuje, tam są wszelkie informacje i przyjmujemy zgłoszenia. Na dzień 5 czerwca, na I turnus wpłynęło 125 zgłoszeń. Jest to niewiele mniej niż w latach poprzednich. Jeżeli zainteresowanie będzie duże, to możemy mieć problem z zabezpieczeniem pedagogów dla wszystkich. Mam jednak nadzieję, że sobie z tym poradzimy.
           Podstawową bazą naszych kursów jest Państwowa Szkoła Muzyczna I stopnia im. Teodora Leszetyckiego w Łańcucie, która z nami współpracuje, oraz Miejski Dom Kultury.
Bazą noclegową dla większości będzie Bursa Szkolna, która przestała pełnić rolę izolatorium i niebawem zostanie udostępniona, oraz hotel „Łańcut”, w którym mieszkać będzie kadra pedagogiczna.
           Staramy się o zabezpieczenie odpowiedniej ilości fortepianów i pianin dla akompaniatorów, których w tym roku będzie po dziesięciu na każdym turnusie, a wynika to z mniejszej ilości wykładowców.
Staramy się jak najmniej uszczknąć z tradycji, którą stworzyliśmy przez minionych 45 lat.

           Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego zawsze były otaczane życzliwością władz i mieszkańców Łańcuta.
           - Tak było i jestem przekonany, że będzie również w tym roku. Jestem bardzo wdzięczny panu burmistrzowi Rafałowi Kumkowi za wsparcie, którego nam udzielił.
.Cieszymy się życzliwością władz samorządowych miasta, dyrektorów Szkoły Muzycznej, Miejskiego Domu Kultury, Bursy Szkolnej, a przede wszystkim Muzeum – Zamku z dyrektorem Witem Wojtowiczem na czele.
Każdy pyta, czy mamy problemy i jak może nam pomóc. Dlatego wierzę, że tegoroczne Kursy także będą udane.

Z panem Krzysztofem Szczepaniakiem, prezesem Stowarzyszenia „Międzynarodowe Kursy Muzyczne im. Zenona Brzewskiego w Łańcucie” i przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Kursów rozmawiała Zofia Stopińska.

Kaja. Biografia Kai Danczowskiej

Premiera - 31 maja 2020 roku.

Kaja ‒ ktokolwiek orientuje się choćby odrobinę w świecie symfonii, suit i koncertów, wie, o kogo chodzi. Kaja Danczowska, wybitna skrzypaczka, gwiazda polskiej wiolinistyki, laureatka międzynarodowych konkursów. Nagrywała płyty, koncertowała na całym świecie, występowała w radiu i telewizji. A jaka jest naprawdę ‒ tego nadal nie wie nikt... Jej życie prywatne zawsze było tajemnicą, splotem niedomówień i domysłów. W rodzinnym Krakowie, dokąd ‒ uparcie i niezmiennie ‒ wracała traktowano ją najpierw jak maskotkę z przyklejoną etykietką „cudowne dziecko”, potem gwiazdę, a z czasem wtopiła się naturalnie w kolorowy krajobraz miasta, rozmyła w wibrującym tłumie.

Książka przedstawia drogę Kai do sławy, jej spektakularne sukcesy i ciężką, morderczą pracę, uchyla też rąbka wielkiej tajemnicy prywatności. Fragmenty bogatej i barwnej korespondencji Kai są dokumentalnym rarytasem dla muzyków, odsłaniającym kulisy i cenę sukcesu, ale też ‒ obrazem życia muzycznego drugiej połowy XX wieku. Kaja. Biografia Kai Danczowskiej to barwna opowieść o życiu radosnej dziewczyny, która z pełną świadomością, mimo trudności i niełatwych wyborów, poświęciła życie muzyce.

Katarzyna Marczak – klarnecistka, teoretyczka muzyki, dziennikarka. W 2009 roku obroniła doktorat (DMA in Clarinet Performance) na University of British Columbia w Vancouver (Kanada). Autorka artykułów o tematyce muzyczno-publicystycznej w czasopismach i książeczkach CD oraz pozycji Eugenia Umińska – dama wiolinistyki we wspomnieniach Kai Danczowskiej, wydanej w 2019 roku przez Akademię Muzyczną w Krakowie. Zajmowała się muzyką współczesną i kameralistyką, prowadziła Centrum Muzyki i Muzykoterapii „Gaia” oferujące zajęcia muzyczne dla dzieci i niemowląt. Interesują ją ludzie i ich historie, zwłaszcza w kontekście sztuki. Mieszka i pracuje w Krakowie.

Spis treści

Wstęp
I. Dezyderiusz
II. Kaja
III. Eugenia Umińska
IV. Moskwa
V. Lata siedemdziesiąte
VI. Lata osiemdziesiąte
VII. Ludzie
VIII. Kameralistyka
IX. Kariera, praca, życie
Spis ilustracji
Bibliografia
Indeks nazwisk

/Żródło - Universitas/

Sławomir Tomasik: "Kontynuuję dzieło profesora Tadeusza Wrońskiego" - część III

            Działalność profesora Sławomira Tomasika toczy się w kilku nurtach. W poprzednich częściach wywiadu poznaliśmy znakomitego pedagoga, autora metodycznych książek oraz inicjatora i organizatora kursów, i konkursów skrzypcowych. Będąc świetnym skrzypkiem, od lat zapraszany jest do wykonania licznych koncertów z orkiestrami symfonicznymi oraz recitali. Profesor Sławomir Tomasik dokonał wielu nagrań dla polskich i zagranicznych stacji telewizyjnych i radiowych oraz dla wytwórni płytowych. W tej części wywiadu rozmawiać będziemy głównie o nagraniach.

           Dwa nurty w Pana działalności łączą się ze sobą - występy koncertowe łączy Pan się z ważnymi, wysoko ocenianymi nagraniami.
           - To ostatnie dziesięciolecie upłynęło nie tylko na koncertach i pracy pedagogicznej, ale także na organizacji różnych ważnych dla skrzypków imprez, pisaniu książek i podręczników, wierszy i kompozycji. Tak, w istocie sporo się działo i w dziedzinie dyskografii z moim udziałem. Przez ostatnie 9 lat wydałem pięć albumów, czyli mniej więcej co dwa lata ukazywał się nowy album.
Większość albumów jest dwupłytowych, a trzy z nich nagrałem z pianistą Robertem Morawskim, z którym gramy razem już 13 lat i mamy swój, dosyć rozpoznawalny idiom brzmieniowy.

           Pierwszym Waszym wydanym nagraniem był album z kompletem utworów na skrzypce i fortepian Karola Szymanowskiego, nagrodzony Fryderykiem w 2011 roku.
           - Ta pierwsza nasza płyta, o dziwo, dostała Fryderyka, chociaż w komisji, która ją doceniła, nie znaliśmy nikogo. Po prostu wygrała piękna muzyka Karola Szymanowskiego – wszystkie dzieła napisane na skrzypce i fortepian.
           Przez jakiś czas kojarzeni byliśmy jako „Szymanowszczacy”, ale też często graliśmy dzieła Ignacego Jana Paderewskiego, Grażyny Bacewicz, Henryka Wieniawskiego czy Karola Lipińskiego. I oczywiście kompozytorów zagranicznych – Mozart, Beethoven, Brahms, Bartók, Kreisler i innych.
           Robert Morawski, który stanął niegdyś na mojej artystycznej drodze jest dla mnie darem od losu. Zawsze inspirujący artystycznie, a jako człowiek bardzo ciepły i dobry. Nawet, kiedy czasami „intensywnie” spieramy się o muzyczne szczegółu (to nieuniknione w pracy twórczej), to nie wpływa to nigdy na naszą osobistą przyjaźń i szacunek do siebie.
           Później była płyta z dziełami symfonicznymi z moim udziałem i Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, ale także z Orkiestra Kameralną „Subito Strings”. W tym albumie zamieszczony został napisany dla mnie przez Bartosza Kowalskiego Mały Koncert Polski, ale też III Koncert e-moll op. 24 Karola Lipińskiego z moją kadencją oraz monumentalny, genialny i niestety zapomniany I Koncert skrzypcowy Zbigniewa Turskiego.
           Zbigniew Turski był przyjacielem profesora Tadeusza Wrońskiego i dlatego Profesor grywał ten utwór, później ja zacząłem grać to dzieło, a teraz włączył je do swego repertuaru Jakub Jakowicz, który także nagrał ten koncert dwa lata temu (Jakub przed laty był moim uczniem).
           Album zawiera także Wariacje op. 11 na temat opery Gioacchino Rossiniego „Kopciuszek” Karola Lipińskiego oraz Allegro de Concert g-moll Ignacego Jana Paderewskiego, które nagrałem razem z Robertem Morawskim.

           Niezwykle cenna płyta została nagrana w 2014 roku przez Pana i Edwarda Wolanina z Sonatami na skrzypce i fortepian Józefa Elsnera – nagranie zostało utrwalone na instrumentach historycznych. Zachwycali się tą płytą polscy krytycy i tak wielki autorytet, jak prof. Jerzy Marchwiński.
           - Są na tej płycie dzieła odnalezione - trzy Sonaty op. 10 , a także dwa polonezy. Polonez D-dur dedykowany Zofii Czartoryskiej oraz Polonez E-dur, który jest z Edwarda i moim opracowaniem Poloneza Elsnera na motywach opery „Lodoiska” - Rodolphe’a Kreutzera.
           Chcę podkreślić, że trzecia z Sonat – Sonata Es-dur została odnaleziona w bibliotece Muzeum Zamku w Łańcucie, wśród znajdującego się tam zbioru muzykaliów. Od kustosza biblioteki otrzymałem kopię pierwodruku Elsnera. Prawdopodobnie nasze wykonanie było pierwszym od czasów Józefa Elsnera. Mogę powiedzieć, że było to może nie prawykonanie, ale taka nowa odsłona, a już na pewno pierwsze nagranie w historii światowej fonografii.
           Nuty pierwszej Sonaty F-dur na skrzypce i pianoforte były wydane przez PWM, można było znaleźć także nuty drugiej Sonaty D-dur, bo zostały wydane jako dodatek do książki o Józefie Elsnerze autorstwa Aliny Nowak-Romanowicz. Mam nadzieję, że PWM wyda wszystkie dzieła sonatowe Elsnera, bo naprawdę warto, ponieważ to są perły polskiej muzyki klasycznej.
           Gdyby te sonaty były autorstwa Józefa Haydna, bo ich styl jest zbliżony do jego muzyki, to cieszyłyby się wielkim powodzeniem. Profesor Jerzy Marchwiński, wielki autorytet w dziedzinie muzyki kameralnej, który bardzo lubi nowe odkrycia rzeczywiście zachwycał się utworami Elsnera. Ale i nie tylko on, bo to naprawdę bardzo interesujące dzieła.

            Wymienionym płytom sporo miejsca poświęcił specjalistyczny amerykański miesięcznik „Strings”, poświęcony nagraniom, a pisał o nich wybitny skrzypek profesor Tyrone Greive z Medison-Wisconsin University Scholl of Music – tytułując artykuł: „Rare Polish Works”. O płycie z utworami Józefa Elsnera profesor Tyrone Greive napisał między innymi: „W nagraniu tym Tomasik i Wolanin grają jak jedna osoba, w obrębie historycznego podejścia i wiedzy o tym, jak wspaniale wydobywać charakter tych Sonat napisanych w duchu eleganckiego stylu wiedeńskiego, z ich kontrastami, urzekającą, jakby ludową, melodyjną rozmaitością i typowo polskimi efektami rytmicznymi, jak też zaskakującą harmonią, strukturalnością i frazowaniem. Polonezy są grane z czystym urokiem. Rozkoszą jest ich słuchać”. Z zachwytem pisze także o albumie z utworami Szymanowskiego i o albumie „The Power of the Polish Violin”.
            - Miałem przyjemność poznać profesora Tyrone’a Greive’a, kiedy przyjeżdżał do Poznania na Międzynarodowe Konkursy Skrzypcowe im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. On też opracował pierwszą Sonatę F-dur Józefa Elsnera. Był bardzo zainteresowany naszym wykonaniem utworów Józefa Elsnera, zamieszczonych na płycie, że sięgnął także po dwa pozostałe albumy. Był zachwycony polską muzyką i dlatego napisał tę recenzję, która znalazła się pomiędzy recenzjami płyt takich gwiazd, jak Anne-Sophie Mutter czy Maxim Vengerov. To było dla mnie bardzo miłe.

            Proszę jeszcze powiedzieć o instrumentach, na których graliście podczas realizacji płyty z utworami Józefa Elsnera.
            - Graliśmy wtedy na instrumentach historycznych i aura dźwiękowa była zupełnie inna niż zazwyczaj. Od wielu lat gram na skrzypcach na stroju 440 Hz. Musiałem obniżyć ją o ćwierć tonu (tj. do 425 Hz), a muzycy barokowi grają zazwyczaj na instrumentach nastrojonych pół tonu niżej. Muszę przyznać się, że bardzo trudno mi było grać na instrumencie nastrojonym ćwierć tonu niżej. Grałem na jelitowych strunach, założonych na skrzypce Marcina Groblicza z około 1763 roku. Do tego używałem kopii smyczka Francois’a Tourte’a z około 1785 roku, wykonanej przez Michała Więckowskiego. Edward Wolanin grał na pianoforte wykonanym przez Paula Mc Nolty’ego według instrumentu Waltera z 1792 roku. Ten instrument udostępniła nam Warszawska Opera Kameralna. Instrument się ciągle rozstrajał i podczas nagrania trzeba go było co godzinę stroić. Ponadto każdy klawisz był o dwa milimetry krótszy, a Edward Wolanin wykazał się nie lada talentem, aby podczas półgodzinnej próby musiał się nauczyć posługiwać pedałami kolanowymi. To są ciekawostki związane z nagraniem płyty z utworami Józefa Elsnera.

            W 2017 roku nagrali Panowie album z pięcioma sonatami na skrzypce i fortepian Johannesa Brahmsa i było to pierwsze, i chyba jedyne nagranie tych dzieł w światowej fonografii.
            - To było pierwsze nagranie pięciu sonat, bo szczerze powiedziawszy pierwsze trzy sonaty: G-dur, A-dur i d-moll skomponował Johannes Brahms na skrzypce i fortepian. Pod koniec życia skomponował również dwie klarnetowe Sonaty op. 120 – f-moll i Es-dur, które później na prośbę swojego przyjaciela, Jozepha Joachima opracował na skrzypce z fortepianem oraz na altówkę z fortepianem. Po śmierci kompozytora chyba nikt nie interesował się skrzypcową transkrypcją tych sonat, gdyż do dziś – poza tą wydaną w 1895 roku u Nikolausa Simrocka w Berlinie – nie została wznowiona drukiem. Natomiast altowioliści nie mając „własnych” brahmsowskich sonat, dość często pokazują słuchaczom ich kunszt i piękno podczas swych recitali. Kiedyś Jascha Heifetz nagrał Sonatę Es-dur op. 120 w wersji na skrzypce i fortepian jako oddzielny utwór. Z okazji 10-lecia naszej wspólnej pracy postanowiliśmy z Robertem Morawskim nagrać wszystkie – pięć sonat. Uważam, że op. 120 jest także bardzo skrzypcowe i skrzypkowie powinni go wykonywać na koncertach zwłaszcza, że transkrypcja jest oryginalna – brahmsowska! Ten dwupłytowy album został wydany przez firmę Sarton.

            Od niedawna możemy sięgnąć po kolejna płytę nagraną przez Pana i Roberta Morawskiego - tym razem z utworami na skrzypce i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego – zawierający kilka oryginalnych miniatur oraz transkrypcji oraz jak również wspaniałą Sonatę a-moll op.13.
            - Dzieła Ignacego Jana Paderewskiego, które znalazły się na tej płycie, gramy z Robertem Morawskim od wielu lat, poza naszą wspólną transkrypcją pieśni „Szumi w gaju brzezina”. Tę zaaranżowaliśmy specjalnie na nagranie.
            Kiedyś z utworami Paderewskiego występowaliśmy także m.in. w Filharmonii Podkarpackiej, gdzie miałem przyjemność poznać Panią. Pomyśleliśmy, że należy te dzieła Paderewskiego nagrać na płycie. Wprawdzie kiedyś już nagrałem te dzieła dla Polskiego Radia (oprócz pieśni „Szumi w gaju brzezina”) z moją małżonką Izabelą Tomasik, która jest także znakomitą pianistką i, z którą koncertowałem ponad 25 lat! Wtedy Allegro de Concert zostało nagrane z towarzyszeniem Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod batutą Bogusława Madeya.
            W najnowszym nagraniu z Robertem gramy ten utwór (oraz wszystkie pozostałe) w wersji na skrzypce i fortepian, ponieważ najpierw Paderewski napisał Allegro de Concert na skrzypce z towarzyszeniem fortepianu. Ta wersja została częściowo zniszczona i rekonstruował ją profesor Arnold Rezler, który później opracował ten utwór z towarzyszeniem orkiestry. Paderewski nie ukończył pracy nad Koncertem skrzypcowym i nasza płyta jest bardziej zbliżona do oryginału.
            Ta płyta nagrana z Robertem Morawskim, wydana przez FFV Records, jest płytą bardzo osobistą, bo obaj bardzo cenimy muzykę Ignacego Jana Paderewskiego, który jest nam także bardzo bliski, jako człowiek. W tym roku mija 160-ta rocznica urodzin tego wspaniałego pianisty, kompozytora i męża stanu i dlatego dobrze, że ta płyta się ukazała, że cieszy się zainteresowaniem.

            Wasze wykonania zachwycają. Pan profesor Jerzy Marchwiński napisał, że są to mistrzowskie wykonania. Zachwycony był aranżacją pieśni „Szumi w gaju brzezina” (Tomasik – Morawski), kapitalną Kadencją prof. Tomasika do Allegro de Concert oraz wykonaniem tego utworu. Nade wszystko podobało mu się wykonanie Sonaty op. 13. Słowa, że jest to jedna z najlepszych płyt, jakie słyszał w ostatnich latach, są zarazem najwyższą oceną nagrań. Dodam, że płyta została bardzo elegancko wydana i z ogromną przyjemnością się po nią sięga.
             - Profesor Jerzy Marchwiński to wybitny kameralista, który zawsze ma w swoich refleksjach dużo pokory i mądrości, gdyż uważa, że to, co dobre, trzeba zawsze docenić. Ogromnie nam miło, że te jego refleksje o naszym nagraniu wyartykułował w tak pięknych słowach. Cieszy nas także zainteresowanie płytą melomanów.
             Dziękuję za miłe słowa dotyczące oprawy graficznej. Tu wspomnę, że szatę graficzną do wszystkich powyżej wymienionych płyt zaprojektowała Agnieszka Tomasik – moja córka. Jej osobowość artystyczna twórczo mnie inspiruje, a także dodaje otuchy. Sama kiedyś też grała na skrzypcach i można powiedzieć, że od lat współtworzymy zespół. Agnieszka upięknia wszystko, co zrobię. Otacza to szalem plastycznego artyzmu. Dotyczy to nie tylko płyt, ale także wszystkich moich książek, wydań nutowych, poezji. Jest moją muzą. Dziękuję Ci Agnieszko!

Polecamy Państwa uwadze nową płytę „Ignacy Jan Paderewski – All Violin and Piano Works – Sławomir Tomasik, Robert Morawski”.     

Z prof. dr hab. Sławomirem Tomasikiem rozmawiała Zofia Stopińska.

Subskrybuj to źródło RSS