Zofia Stopińska

Zofia Stopińska

email Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

XIV Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów: rekordowa liczba uczestników

Jasielski Dom Kultury oraz Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Witolda Lutosławskiego w Jaśle po raz czternasty organizują Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz. Do tegorocznej edycji, która odbędzie się w dniach 27 – 29 marca zgłosiło się 170 uczestników z całej Polski. Przesłuchania w poszczególnych kategoriach (fortepian, instrumenty dęte i akordeon oraz instrumenty smyczkowe i szarpane) odbywać się będą w Jasielskim Domu Kultury oraz w Państwowej Szkole Muzycznej. Konkurs zakończy koncert laureatów 29 marca.

Pomysłodawczynią OKMI była znakomita śpiewaczka operowa Stefania Woytowicz, a jego celem jest poszerzenie znajomości literatury kompozytorów polskich wśród dzieci i młodzieży szkół muzycznych, rozbudzanie świadomości i tożsamości narodowej poprzez obcowanie z muzyką polską oraz wymiana doświadczeń pomiędzy uczestnikami konkursu i pedagogami.
Konkurs przeznaczony dla uczniów szkół muzycznych I i II stopnia zostanie przeprowadzony w trzech kategoriach wiekowych: do 13 lat i młodsi, do 16 lat oraz do 20 lat. W komisji konkursowej XIV Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Instrumentalistów zasiądą wykładowcy akademii muzycznych w kraju: prof. Elżbieta Gajewska (flet) z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, prof. Andrzej Godek (klarnet) oraz prof. Wiesław Kwaśny (skrzypce) z Akademii Muzycznej w Krakowie, prof. Igor Cecocho (trąbka) z Akademii Muzycznej we Wrocławiu, dr hab. Adam Klocek (wiolonczela) z Akademii Muzycznej w Krakowie oraz dr hab. Paweł Zawadzki (fortepian) z Akademii Muzycznej we Wrocławiu.
Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów odbywa się pod honorowym patronatem Burmistrza Miasta Jasła.

(JDK)

XIV Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów: rekordowa liczba uczestników

Jasielski Dom Kultury oraz Państwowa Szkoła Muzyczna I st. im. Witolda Lutosławskiego w Jaśle po raz czternasty organizują Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów im. Stefanii Woytowicz. Do tegorocznej edycji, która odbędzie się w dniach 27 – 29 marca zgłosiło się 170 uczestników z całej Polski. Przesłuchania w poszczególnych kategoriach (fortepian, instrumenty dęte i akordeon oraz instrumenty smyczkowe i szarpane) odbywać się będą w Jasielskim Domu Kultury oraz w Państwowej Szkole Muzycznej. Konkurs zakończy koncert laureatów 29 marca.

Pomysłodawczynią OKMI była znakomita śpiewaczka operowa Stefania Woytowicz, a jego celem jest poszerzenie znajomości literatury kompozytorów polskich wśród dzieci i młodzieży szkół muzycznych, rozbudzanie świadomości i tożsamości narodowej poprzez obcowanie z muzyką polską oraz wymiana doświadczeń pomiędzy uczestnikami konkursu i pedagogami.
Konkurs przeznaczony dla uczniów szkół muzycznych I i II stopnia zostanie przeprowadzony w trzech kategoriach wiekowych: do 13 lat i młodsi, do 16 lat oraz do 20 lat. W komisji konkursowej XIV Ogólnopolskiego Konkursu Młodych Instrumentalistów zasiądą wykładowcy akademii muzycznych w kraju: prof. Elżbieta Gajewska (flet) z Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, prof. Andrzej Godek (klarnet) oraz prof. Wiesław Kwaśny (skrzypce) z Akademii Muzycznej w Krakowie, prof. Igor Cecocho (trąbka) z Akademii Muzycznej we Wrocławiu, dr hab. Adam Klocek (wiolonczela) z Akademii Muzycznej w Krakowie oraz dr hab. Paweł Zawadzki (fortepian) z Akademii Muzycznej we Wrocławiu.
Ogólnopolski Konkurs Młodych Instrumentalistów odbywa się pod honorowym patronatem Burmistrza Miasta Jasła.

(JDK)

V Międzynarodowy Podkarpacki Pianistyczny Konkurs Chopinowski w Rzeszowie

           Koncertem Laureatów, który odbył się 16 marca 2019 roku w Sali Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, zakończył się V Międzynarodowy Podkarpacki Pianistyczny Konkurs Chopinowski dla Dzieci i Młodzieży.
           Organizatorami tego wydarzenia, które trwało w sumie trzy dni, byli Zespół Szkół Muzycznych nr 2 im. W. Kilara w Rzeszowie i Stowarzyszenie „Wszystko dla Muzyki”, a patronatem objęli je: Narodowy Instytut Fryderyka Chopina, Centrum Edukacji Artystycznej oraz Gmina Miasto Rzeszów.
          Do konkursu zgłosiło się 79 uczestników, a wzięło w nim udział 67 uczestników z 27 państw, którzy konkurowali w czterech kategoriach wiekowych. Jest to konkurs monograficzny, podczas którego wykonywane są wyłącznie utwory Fryderyka Chopina i w każdej kategorii wiekowej jest to konkurs jednoetapowy.
Ideą konkursu jest wspólne przeżywanie muzyki Fryderyka Chopina przez młodych pianistów z różnych krajów, wymiana doświadczeń i porozumienie ponad różnicami kulturowymi, dzięki uniwersalnemu językowi, jakim jest muzyka naszego wielkiego rodaka – Fryderyka Chopina.

           Występy młodych pianistów oceniało Jury w składzie: prof. Janusz Olejniczak (Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie, Polska), prof. Waldemar Wojtal (Akademia Muzyczna w Gdańsku, Polska), prof. Mariola Cieniawa (Akademia Muzyczna w Krakowie, Polska) i prof. Vincenzo Balzani (Konserwatorium w Mediolanie, Włochy).
Ogłoszenie wyników oraz wręczenie nagród i wyróżnień, a także nagród specjalnych, odbyło się 16 marca 2019 roku, tuż przed Koncertem Laureatów i znajdą je Państwo na stronie internetowej Zespołu Szkół Muzycznych nr 2 im. Wojciecha Kilara w Rzeszowie.

           W krótkim wystąpieniu pan Janusz Olejniczak (przewodniczący Jury), podkreślał, że dla uczestników konkursu są to najważniejsze lata w całym procesie kształcenia młodych pianistów. Dziękował ich nauczycielom i rodzicom za pracę i opiekę.
           Pewną przestrogą skierowaną do uczestników, nauczycieli i opiekunów były następujące słowa mistrza Janusza Olejniczaka: „Od pierwszej klasy szkoły muzycznej wstępują na bardzo trudną drogę, jeżeli myślą o tzw. karierze pianistycznej, gdyż wiadomo, że udaje się to bardzo nielicznym. Konkursów w Polsce jest bardzo dużo i zdobywanie nagród, wieszanie dyplomów na ścianach szkół i domów, nie może stać się celem samym w sobie, bo później życie to wszystko weryfikuje. Wielki Ignacy Jak Paderewski podał kiedyś, często cytowany, przepis na artystę: jeden procent talentu, dziewięć procent szczęścia i 90 procent pracy. Proporcje są, niestety, zupełnie inne, bo talent jest poza dyskusją, praca także jest poza dyskusją, natomiast potrzebne jest po prostu szczęście i w 50 procentach trzeba je mieć, a drugie 50 procent – trzeba temu szczęściu pomagać. Życie stwarza różnie problemy – nie tylko rozwojowe, zdrowotne, rodzinne, a także wiele innych, których nie da się przewidzieć. Dzisiejsze rezultaty mogą być za pół roku, za rok zupełnie inne. Znakomity pianista i pedagog prof. Andrzej Jasiński ma rację mówiąc, że w konkursach nie ma wygranych i przegranych, bo za dwa czy kilka lat może być zupełnie inaczej. Każdy z nas ma swój rytm dojrzewania i rozwoju. Gratuluję wszystkim laureatom i wyróżnionym tego Konkursu, ale chciałbym, aby państwo zachowali pewną wstrzemięźliwość. Należy się bardzo cieszyć, bo w życiu jest mało radosnych chwil.
           Cieszę się, że poziom konkursu był bardzo wysoki i mogliśmy wyłonić laureatów i wyróżnionych, którzy zaprezentowali się na bardzo wysokim poziomie, cieszę się, ze znaleźli się wspaniali sponsorzy tego Konkursu, ale cieszę się także z tego, że konkurs został objęty patronatem Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, dzięki któremu laureaci będą mogli zaistnieć na polskich scenach.
            Jeszcze raz serdecznie wszystkim gratuluję i bardzo dziękuję wybitnym pianistom, którzy ze mną pracowali w Jury i bardzo się cieszę, że przyjechałem do Rzeszowa i po raz pierwszy byłem w Szkole Muzycznej, której patronuje Wojciech Kilar, z którym przyjaźniliśmy się. Mam nadzieję, że spotkamy się ponownie”.
           Mistrz Janusz Olejniczak dziękował także gospodarzom za wzorową organizację i wspaniałą atmosferę podczas konkursu, a na zakończenie powiedział, że w tak miłej i sympatycznej Szkole nie był od czasu ukończenia swojej szkoły.

           Serdecznie gratulowała i dziękowała wszystkim uczestnikom oraz ich nauczycielom pani Maria Jędreas-Romankiewicz. Wiele ciepłych słów i podziękowania skierowała do Jurorów oraz do sponsorów, a w szczególności do Stowarzyszenia „Wszystko dla Muzyki”, którego prezesem jest pani Iwona Augustyn-Balawender. Pani Dyrektor dziękowała także wszystkim nauczycielom i pracownikom Szkoły, którzy pracowali przy organizacji V Międzynarodowego Podkarpackiego Pianistycznego Konkursu Chopinowskiego i zaprosiła na kolejną edycję za trzy lata.

           Po wręczeniu dyplomów i nagród Jurorzy zasiedli na widowni, aby wysłuchać koncertu laureatów, podczas którego laureaci wykonali wskazane przez jurorów utwory Fryderyka Chopina.
            Po występie z gratulacjami pośpieszyłam do Kacpra Kuklińskiego, ucznia Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Gdańsku, który otrzymał I nagrodę w trzeciej grupie wiekowej. Zapytałam Kacpra, czy dużo utworów Fryderyka Chopina ma w swoim programie.
            Kacper Kukliński: Gram bardzo dużo utworów Fryderyka Chopina, ale wykonuje także sporo dzieł innych kompozytorów, a także staram się jak najwięcej czytać nowych utworów. Interesuje mnie bardzo muzyka kameralna i jestem członkiem tria fortepianowego.
            Uczysz się już w szkole muzycznej II stopnia i pewnie brałeś już udział w wielu konkursach.
            - Jestem uczniem ósmej klasy, czyli według starego systemu to jest druga klasa gimnazjum, a według nowego to jest ostatnia klasa szkoły podstawowej. Uczestniczyłem już w wielu konkursach i nawet trudno mi je będzie wszystkie teraz wymienić. Dla przykładu powiem tylko, że niedawno byłem na Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym w Szafarni i otrzymałem tam III nagrodę. To także trudny i ważny dla mnie konkurs.
            Zamierzasz kontynuować naukę muzyki i zostać pianistą?
            - Bardzo chciałbym i mam nadzieję, że mi się uda.
           Dużo ćwiczysz, aby osiągać takie sukcesy?
           - Dużo, nawet bardzo dużo ciężkiej pracy trzeba włożyć, aby przygotować utwory do wykonania. Chcę powiedzieć, że wiele wysiłku muszą także włożyć rodzice, aby stworzyć mi odpowiednie warunki pracy.
           Oprócz I nagrody otrzymałeś jeszcze dwie cenne nagrody specjalne.
            - Tak, otrzymałem zaproszenie do udziału w 30. Jubileuszowym Międzynarodowym Kursie Muzycznym w Opolu, który odbędzie się w pierwszej połowie lipca tego roku i jest to nagroda ufundowana przez Towarzystwo Międzynarodowych Kursów Muzycznych im. Jerzego Hellera. Natomiast drugą nagrodą specjalną jest udział w kursach mistrzowskich oraz w koncercie młodych talentów w ramach Południowo-Tyrolskiego festiwalu „Wunderfkinder” w Tablach we Włoszech.
            Co możesz powiedzieć o pobycie w Rzeszowie?
             - Wszystko było świetnie zorganizowane. Ponadto bardzo spodobał mi się Rzeszów, który jest pięknym, czystym i zadbanym miastem. Byłem tutaj po raz pierwszy i wyjeżdżam ze wspaniałymi wrażeniami. Żałuję tylko, że nie było za dużo czasu na zwiedzanie.
           Drugiego miejsca w tej kategorii nie przyznano, ale jest obok nas Mikołaj Seroka, laureat III miejsca, który przyjechał z Warszawy i jest uczniem Ogólnokształcącej Szkoły Muzycznej II stopnia im. Z. Brzewskiego w Warszawie. Pochodzisz z muzycznej rodziny, która pewnie miała wpływ na wybór instrumentu.
           Mikołaj Seroka: To prawda, pochodzę z muzycznej rodziny, moja mama jest pianistką, tato organistą, moje rodzeństwo także uczęszczało do szkoły muzycznej I stopnia: brat uczył się grać na wiolonczeli, drugi na skrzypcach, siostra na skrzypcach i fortepianie, a ja także wybrałem fortepian, ale jako jedyny kontynuowałem naukę gry w gimnazjum. Dzięki pomocy mojej mamy, która pomaga mi w realizowaniu uwag prof. Karola Radziwonowicza, u którego się uczę, robię postępy.
Podobnie jak kolega mam w programie bardzo dużo utworów Fryderyka Chopina, ale mam też dużo utworów Ludwiga van Beethovena – szczególnie sonat, bo jest to jeden z moich ulubionych kompozytorów. Cieszę się z otrzymanej nagrody, bo rekompensuje mi ona ciężką pracę przed tym konkursem.
            Twój pedagog jest wybitnym pianistą i pewnie motywuje cię do udziału w konkursach.
            - Tak, wymaga wiele, ale daje mi dużo swobody w interpretacjach artystycznych utworów. Nie narzuca mi, jak mam wykonać dany utwór i pozwala mi go grać tak, jak ja to czuję. Oczywiście, jeżeli moje wykonanie nie przekazuje takich emocji, jakie są potrzebne w tym utworze, to wówczas mówi mi, jakie były intencje kompozytora, o jakie emocje chodzi.
Profesor wysyła mnie na różne kursy i konkursy, a ja staram się grać najlepiej, jak potrafię.
           Z jakimi wrażeniami wyjedziesz za chwilę z Rzeszowa?
          - Byłem tu tylko jedną dobę, ponieważ grałem wczoraj i nie miałem czasu na zwiedzanie miasta. Byłem jedynie na Rynku, który jest przepiękny. Podobnie jak kolega zauważyłem, że miasto jest bardzo czyste i panuje tu spokój. Mieszkam w Warszawie, gdzie na ulicach ciągle otacza mnie tłum ludzi, jest hałas i ciągle są długie korki. Tutaj tego nie ma, wszystko jest jakby lżejsze, łatwiej się oddycha, jest bardzo przyjemnie.
Bardzo dobrze oceniam także organizację konkursu, wszystko było dokładnie zaplanowane, każdy mógł poćwiczyć na fortepianie, a na wielu konkursach, w których uczestniczyłem, nie było nawet możliwości rozegrania się. W Rzeszowie organizacja była na bardzo wysokim poziomie, tak samo jak poziom konkursu. Jestem bardzo zadowolony.
           Masz szansę przyjechać tu jeszcze za trzy lata?
           - Tak, trudno składać wiążące deklaracje z takim wyprzedzeniem, ale chętnie tu wrócę.

            Bardzo dziękuję za rozmowę Kacprowi i Mikołajowi, i życzę wszystkim uczestnikom wielu sukcesów.
           Jeszcze raz podkreślę, że V Międzynarodowy Podkarpacki Pianistyczny Konkurs Chopinowski w Rzeszowie był pod każdym względem bardzo udany. Gratuluję organizatorom i życzę, aby kolejna edycja, która odbędzie się za trzy lata, cieszyła się większym zainteresowaniem miejscowych melomanów. Zapewniam, że nawet bardzo młodzi uczestnicy świetnie grają utwory Fryderyka Chopina, a zarówno przesłuchania, jak i koncert laureatów, są otwarte dla publiczności.

Zofia Stopińska

Lubię uczyć, ale jestem przede wszystkim kompozytorem

           Na spotkanie z panem prof. Sławomirem Czarneckim umawialiśmy się jeszcze w listopadzie ubiegłego roku w Rzeszowie, po koncercie w Filharmonii Podkarpackiej, podczas którego byliśmy świadkami wspaniale wykonanego Pana utworu, zatytułowanego Concerto „Liliowe”, przez Krzysztofa i Jakuba Jakowiczów i Polskiej Orkiestry Sinfonia Iuventus pod batutą Jerzego Salwarowskiego. Chyba intuicja podpowiadała mi, że koniecznie musimy się spotkać w marcu, tuż po ogłoszeniu laureatów Fryderyków 2019, bowiem wydana przez DUX Recording Producers płyta zatytułowana „Polskie koncerty współczesne”, zawierająca obok Koncertu na gitarę i orkiestrę smyczkową Marcina Błażewicza oraz Trinity Concerto na saksofon sopranowy i orkiestrę smyczkową Pawła Łukaszewskiego, także Concerto Lendinum op. 44 na skrzypce, wiolonczelę i orkiestrę smyczkową Sławomira Czarneckiego, została nagrodzona statuetką „Fryderyk 2019” w kategorii „Album Roku Muzyka Symfoniczna i Koncertująca”.
          O płycie, utworze i wykonawcach powiemy więcej w czasie rozmowy zarejestrowanej w budynku Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Warszawie przy ul. Miodowej.

          Zofia Stopińska: Na przełomie lat 60. i 70. ubiegłego stulecia studiował Pan kompozycję w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie, bo taką nazwę nosił wówczas Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie. Ciekawa jestem, jak przygotowywał się Pan do tych studiów, bo przecież kompozytor, oprócz talentu, musi mieć dużą wiedzę na temat teorii muzyki, instrumentów oraz ich możliwości.
          Sławomir Czarnecki: Musiałem wcześniej ukończyć liceum i zdać egzamin maturalny. Jednocześnie uczęszczałem do średniej szkoły muzycznej w Częstochowie, bo tam mieszkaliśmy z rodzicami w latach 60-tych, ukończyłem tę szkołę w klasie fortepianu. Szczęśliwie się złożyło, że przydzielono mnie do klasy pana Romualda Twardowskiego – znanego i cenionego kompozytora, który po repatriacji z Wilna otrzymał razem z matką mieszkanie w Częstochowie, później wyjechał na stypendium do Paryża do Nadii Boulanger, a po powrocie z tego stypendium, jako młody wówczas człowiek, podjął pracę jako nauczyciel fortepianu.     Uważam go za znakomitego pedagoga. Ja naukę muzyki i gry na fortepianie rozpocząłem trochę później, ale Maestro Twardowski szybko zorientował się, jakie mam braki oraz predyspozycje i tak dobierał mi program, że mogłem robić duże postępy. Jednocześnie bardzo interesowała mnie muzyka współczesna, więc sam zacząłem pisać utwory, których na początku nikomu nie pokazywałem. Kiedyś przypadkowo kartka z moim utworem znalazła się w nutach z utworami, które miałem zaprezentować pedagogowi fortepianu podczas lekcji. Kartka go zainteresowała i zapytał: „Co to jest?”. W krótkiej rozmowie przyznałem się, że interesuje mnie komponowanie, pan Romuald Twardowski przeglądnął moją kompozycję i poprosił, abym mu pokazał nowy utwór za tydzień, po tygodniu znowu otrzymałem polecenie napisania nowego utworu i po pewnym czasie zapytał, czy chciałbym pobierać u niego lekcje kompozycji. Kiedy wyraziłem swój entuzjazm, otrzymałem warunki: dyscyplina, regularna praca, bo nie interesuje go zabawa. Mnie także bardzo zależało na rzetelnej pracy i tak się zaczęło. Po lekcjach fortepianu pokazywałem moje nowe kompozycje, a pan Twardowski mówił mi o różnych strukturach, skalach itd.
           Później musiałem zmienić pedagoga fortepianu, bo Maestro Twardowski przeniósł się do Katowic, a niedługo po tym do Warszawy. Wtedy, kończąc fortepian w średniej szkole muzycznej w Częstochowie, raz w miesiącu jeździłem do niego na kilkugodzinną lekcję.
          Po ukończeniu Państwowej Szkoły Muzycznej II stopnia w Częstochowie w klasie fortepianu, złożyłem papiery do Państwowej Wyższej Szkoły Muzycznej w Warszawie na Wydział Kompozycji.

          Czy nadal pracował Pan pod kierunkiem Romualda Twardowskiego?
          - Nie, przydzielono mnie do prof. Piotra Perkowskiego i prawie przez całe studia byłem pod jego kierunkiem. To był zupełnie inny rodzaj pracy, bo pan Romuald Twardowski był bardzo wymagający i konkretny, dyskutowaliśmy nad każdym dźwiękiem. Natomiast prof. Piotr Perkowski patrzył na moje prace inaczej, szerzej, nie wdawał się w szczegóły, ale wymagał od studentów ciągłego pisania nowych kompozycji. Uważał, że młody kompozytor powinien ciągle szukać inspiracji i ciągle przenosić je na papier nutowy. Wymagał kompozycji na różne instrumenty, na różne składy, bo uważał, że kompozytor musi mieć szeroki wachlarz możliwości, powinien mieć do zaoferowania utwory na instrumenty solowe, małe zespoły kameralne o różnych składach, orkiestry kameralne czy symfoniczne. Profesor Piotr Perkowski wymagał od nas kompozycji finezyjnych, o bardzo delikatnych strukturach, bo uważał, że każdy instrument ma swoją barwę i trzeba ją w kompozycji pokazać.

          Może w młodości ktoś tak ukierunkował prof. Piotra Perkowskiego?
          - Był między innymi uczniem Karola Szymanowskiego, który był wielkim lirykiem, jego partytury są bardzo finezyjne, bogate harmonicznie, wszystko jest logicznie ułożone i każdy instrument ma swoje miejsce. W związku z tym, uważam, że jestem bezpośrednim spadkobiercą idei Szymanowskiego.

          Dlatego można powiedzieć, że jest Pan muzycznym wnukiem Karola Szymanowskiego. Nie ukończył Pan jednak studiów u prof. Piotra Perkowskiego.
          - Nie, bo prof. Perkowski odszedł na emeryturę i na roku dyplomowym, decyzją rektora, powróciłem pod skrzydła Romualda Twardowskiego i pod jego kierunkiem pisałem pracę dyplomową.

          Później studiował Pan jeszcze w Paryżu.
          - Tak, bo wygrałem stypendium do Paryża w konkursie dla młodych kompozytorów, który w tej chwili nosi imię Tadeusza Bairda, ale wtedy mogli w tym konkursie uczestniczyć młodzi absolwenci wydziałów kompozycji akademii muzycznych. Pierwszą nagrodą było stypendium zagraniczne i laureat mógł wybrać miejsce studiów: Anglię, Austrię albo Francję. Ja oczywiście wybrałem Francję, bo prof. Piotr Perkowski także studiował kiedyś we Francji , u A.Roussela, zakładał też Związek Polskich Muzyków w Paryżu. Z tym miastem mieli kontakty także Karol Szymanowski i Aleksander Tansman, a u Nadii Boulanger studiowała większość młodych polskich kompozytorów.
          Ja otrzymałem to stypendium rok po śmierci Nadii Boulanger i dlatego napisałem list do Oliviera Messiaena, ponieważ tuż po studiach byłem na dwutygodniowym pobycie w Paryżu, ufundowanym dla młodych kompozytorów przez Ministerstwo Kultury, i tam dwukrotnie spotkałem się w Konserwatorium z prof. Messiaenem, któremu miałem zaszczyt pokazać swoje partytury. Ten wielki Mistrz otrzymuje ogromną ilość listów i podobno wszystkie czyta, ale nie jest w stanie na nie odpowiadać i dlatego nikt z moich znajomych nie rokował, że otrzymam odpowiedź. Niedługo wszystko się wyjaśniło, bo otrzymałem list od prof. Oliviera Messiaena, który pisał, że pamięta mnie, i zgadza się przyjąć mnie jako stypendystę rządu francuskiego, a zajęcia będą się odbywać u niego w domu przy ulicy Marcadet, ponieważ w tym czasie już przeszedł na emeryturę. W latach 1980 -1981 przychodziłem tam na lekcje, które trwały po około 3 godzin. To było dla mnie wielkie szczęście i wielkie wyróżnienie.

           Indywidualne lekcje i możliwość przebywania w domu Mistrza były w pewnością inspirujące.
           - Olivier Messiaen nie traktował mnie jako ucznia - twierdził, że po ukończeniu studiów jestem już kompozytorem. Czułem się tym określeniem nieco zażenowany.

          Miał Pan już na swoim koncie sporo kompozycji i nagrody otrzymane na konkursach.
          - To prawda, już miałem jakiś dorobek, ale z Mistrzem nie mogłem się porównywać.

           Proszę powiedzieć, jakie wartości preferował w twórczości Olivier Messiaen?
           - Dla Mistrza ważny był przekaz emocjonalny. Każdy utwór musi coś wyrażać. Pamiętam, że wtedy pisałem Magnificat na sopran, chór i orkiestrę. Myślałem o nowoczesnym utworze, próbowałem traktować chór niemal sonorystycznie - i to spotkało się z krytyką Messiaena. Twierdził, że łaciński tekst religijny o tak wielkim znaczeniu kulturowym i religijnym nie powinien być kanwą do eksperymentów brzmieniowych. Tekst musi być czytelny dla publiczności. Brzmienia muszą być klarowne .Duże znaczenie ma także umiejętne prowadzenie dźwięków w dolnych partiach, co daje podstawę do uzyskania dobrego brzmienia harmonicznego. Oczywiście, zastosowałem się do tych uwag wówczas i pamiętam o nich zawsze, komponując.

           Po powrocie do Polski zamieszkał Pan w Warszawie.
           - Tak, bo przed wyjazdem do Francji podjąłem etatową pracę w Państwowej Szkole Muzycznej II stopnia im. J. Elsnera w Warszawie, aby mieć stały dochód, powróciłem więc do pracy pedagogicznej. W Warszawie miałem także żonę i synka oraz mieszkanie. Zaczęły się interesujące kontakty ze środowiskiem muzycznym, komponowałem muzykę do sztuk teatralnych, szczególnie dla dzieci i młodzieży oraz słuchowisk radiowych. Napisałem około 20 piosenek dla dzieci na zamówienie pani Jadwigi Mackiewicz, która kierowała redakcją audycji muzycznych dla dzieci i młodzieży. Wiele zmieniło się w czasie stanu wojennego, to był bardzo zły czas zarówno pod względem artystycznym, finansowym, jak i emocjonalnym.

           Czas szybko biegnie i już pół wieku Pana działalności kompozytorskiej minęło.
           - W 2018 roku minęło 50 lat mojej twórczości kompozytorskiej, którą liczę od pierwszego utworu. To był czas zajęć z Maestro Romualdem Twardowskim, kiedy pisałem wiele drobnych utworów – ćwiczeń. Wtedy powstała też Canzona da chiesa op. 1 na skrzypce i organy. Poprosiłem Jadwigę Stolarczyk, koleżankę ze szkoły muzycznej, żeby wykonała go razem z panem Józefem Siedlikiem, nieżyjącym już organistą grającym w kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej. Pierwsze wykonanie odbyło się 26 maja 1968 roku. Obecni byli moi rodzice, brat, zaprosiłem kilku znajomych, w Kaplicy było także sporo osób - pielgrzymów. Pan Siedlik napisał na tej partyturze adnotację, że to było o 16.15, 26 maja 1968 roku i zapisał również nazwiska wykonawców.
Trzy, może cztery lata temu znalazłem tę partyturę i z nostalgią pomyślałem, że zbliża się 50-lecie mojej twórczości kompozytorskiej.

           Po zaanonsowaniu tego faktu, w roku jubileuszu odbyło się sporo koncertów.
           - Wielu dyrektorów filharmonii, organizatorów różnych koncertów odpowiedziało na to i już w 2017 roku rozpoczęła się seria koncertów, podczas których wykonywane były moje kompozycje.
          Właśnie w 2017 roku, na zamówienie pana Marka Mosia dla orkiestry kameralnej AUKSO, odbyło się prawykonanie mojego „Divertimento” w ramach Festiwalu Prawykonań Polskich w wielkiej sali NOSPR-u. To było preludium mojego jubileuszu. W październiku 2017 roku Zespół Szkół Muzycznych nr 1 przy ul. Miodowej w Warszawie rozpoczął oficjalnie mój jubileusz, wykonując „Mszę Jasnogórską” na sopran, bas, chór i orkiestrę. Wykonawcami byli soliści i Szkolna Orkiestra Symfoniczna, oraz Jasnogórski Chór Chłopięco-Męski Pueri Claromontani. Całością dyrygował Radosław Labahua. Najpierw odbył się koncert w Katedrze Warszawskiej, 8 października 2017 , a drugi odbył się 12 października w Bazylice Jasnogórskiej. Dwie potężne świątynie – Katedra Warszawska i Bazylika Jasnogórska wypełnione były po brzegi publicznością, która bardzo gorąco przyjęła mój utwór i wykonawców. Ojcowie z Jasnej Góry, także przywitali mnie serdecznie i gratulowali. Były to dwa piękne wieczory.
           Później zaczęły się inne koncerty kompozytorskie – zamówienie Filharmonii Lubelskiej na „Te Deum” z okazji 100-lecia KUL i 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Prawykonanie utworu odbyło się 6 maja 2018 roku w Lublinie, a 25 maja jeszcze odbyło się wykonanie „Concerto Lendinum”, zaś 18 maja odbył się wielki benefis w Częstochowie. Dyrekcja Filharmonii Częstochowskiej postanowiła uczcić mój jubileusz, organizując mój cały koncert kompozytorski, podczas którego wykonane zostały: „Wałaski” na orkiestrę smyczkową, „Concerto Liliowe”, w którym partie solowe wykonali Krzysztof i Jakub Jakowiczowie, zaś w drugiej części zabrzmiały utwory na większy skład orkiestry – Uwertura koncertowa „Cervus Elaphus” i prawykonanie nowej kompozycji specjalnie pisanej na tę okazję kantaty „Adoracja Grobu Bożego” na chór i orkiestrę. Koncert został entuzjastycznie przyjęty, o czym najlepiej świadczyły wypełniona sala i burzliwe oklaski. Muszę podkreślić, że organizatorzy mocno ten koncert reklamowali, zamieszczając w centralnych miejscach banery i afisze, były wywiady ze mną w lokalnych gazetach oraz w Informatorze kulturalnym.
          Kolejne prawykonanie mojego utworu „Nieszporów na Święto Podwyższenia Krzyża” na chór, tenor, bas i dziesięć instrumentów dętych odbyło się w Krakowie 15 sierpnia 2018 roku w kościele św. Marka w ramach 11. Nocy Cracovia Sacra. Kościół św. Marka był wypełniony po brzegi publicznością, nawet w konfesjonale widziałem siedzących ludzi, a sporo osób wysłuchało utworu stojąc, a jest to duża, trwająca godzinę kompozycja. Wykonanie było przepiękne, a wystąpili Chór Kantorei Sankt Barbara oraz orkiestra L’Estate Armonico pod dyrekcją Wiesława Delimata. Jako soliści wystąpili: Przemysław Borys – tenor i Dawid Biwo – bas.
          Kolejna uroczystość odbyła się w Warszawie na Ursynowie, gdzie mieszkam. Tam, w dolnym Kościele Wniebowstąpienia Pańskiego, odbył się uroczysty koncert polskiej muzyki z okazji rocznicy 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości. Nowopowstała Kameralna Orkiestra Ursynowska wykonała mój Koncert Jurajski na 4 skrzypiec i orkiestrę smyczkową. W programie były też utwory Karłowicza, Twardowskiego i Paderewskiego ze Suitą G-dur. Ignacy Jan Paderewski skomponował ten jeden utwór na orkiestrę smyczkową, której niestety nie dokończył. Czwarta część została rozpoczęta i nigdy Paderewski do tego utworu już nie wrócił, a ja postanowiłem dokończyć tę kompozycję. Na tym koncercie odbyło się więc pierwsze pełne wykonanie tego utworu. Musiałem wniknąć w estetykę, styl i dodać coś, żeby podsumować wszystkie części.
          9 listopada odbył się wspomniany już koncert w Rzeszowie, a 25 listopada odbył się koncert – benefis mojej muzyki chóralnej, organizowany przez Dzielnicę Ursynów, której jestem jednym z najstarszych mieszkańców. Chór działający w naszej Dzielnicy wykonał moje kompozycje chóralne, a aktor Jerzy Zelnik czytał poezje Jana Pawła II. Koncert miał miejsce w mojej parafii Wniebowstąpienia Pańskiego, której to dolny Kościół ze świetną akustyką pełni rolę sali koncertowej Ursynowa.
          12 stycznia 2019 roku w Sali Polskiego Wydawnictwa Muzycznego w Warszawie odbył się koncert kameralny złożony z moich kompozycji, zorganizowany przez Fundację Józefa Elsnera działającą w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Warszawie przy współpracy Stowarzyszenia Autorów ZAiKS, ZKP i PWM. Przyjechali na ten koncert wszyscy moi muzycy- przyjaciele: skrzypaczka Paula Preuss z Gdańska, altowiolista Lech Bałaban z Poznania, Trio fletowe z Bydgoszczy, oraz z Warszawy skrzypkowie Krzysztof i Jakub Jakowiczowie, a także kontrabasista Andrzej Kaczanowski.
To był już chyba ostatni koncert związany z moim jubileuszem 50-lecia pracy twórczej, a teraz trzeba już myśleć o kolejnych kompozycjach i wyzwaniach.

          W Pana kompozycjach często słychać inspiracje folklorem, także skomponował Pan dużo utworów o tematyce religijnej.
          - Tak, w 1995 roku powstała pierwsza kompozycja mojego nowego stylu postmodernistycznego „Hombark Concerto”. Będąc młodym kompozytorem szukałem różnych inspiracji – najpierw powstało kilka utworów neoklasycznych, później próbowałem szukać różnych elementów współczesności: sonoryzmów i różnych kombinacji strukturalnych, aż przyszedł czas na odejście od eksperymentalnej muzyki i inspiracje tradycją, i to mi bardzo odpowiadało. Postanowiłem, że rozpocznę ten element poprzez penetracje muzyki ludowej. W tej chwili Europa się unifikuje i powiem wprost, że nie podobają mi się tendencje unifikacji kulturowej, bo uważam, że to byłoby ogromne zubożenie kultury europejskiej, gdyby wszyscy się podobnie ubierali, podobnie zachowywali, uprawiali podobną sztukę. Każdy region Europy ma swoją tradycję, swoje zwyczaje, swoje bogactwo kulturowe i uważam, że to należy zachować i promować. Europa jest bogata, bo tworzy ją wiele krajów, a w każdym z nich są charakterystyczne mikroregiony i trzeba je zachowywać.
Ciągle polscy kompozytorzy mogą na nowo sięgać do źródeł muzyki narodowej i ja tym torem poszedłem, komponując „Hombark Concerto”.

           Dlaczego akurat muzyka góralska tak Pana inspiruje?
           - Ponieważ zawsze lubiłem góry i w każde wakacje, od czasów licealnych, spędzałem 2 lub 3 tygodnie, a później nawet dłużej w Tatrach. Dzięki temu kultura góralska jest mi szczególnie bliska, a od 30 lat zakorzeniłem się najbardziej w regionie Spisza – na wschód od Podhala (Jurgowa, Czarna Góra, Trypsz, Łapsze, Nidzica). Tam sobie zbudowałem góralski domek, który traktuję jako moją siedzibę letnią i jednocześnie letnią pracownię. Sporo kompozycji tam powstało. Zapoznałem się oczywiście ze wszystkimi zespołami, muzykantami, zainicjowałem festiwal „Watra spiska”, który zawsze odbywa się w pierwszą niedzielę lipca.

          Zauważyłem, że ten mikroregion spiski nie został jeszcze dokładnie opracowany i postanowiłem zebrać wszystkie utwory, które słyszałem na różnych przeglądach, występach, podczas których czasami grałem na kontrabasie, jak basisty nie było. Zapisałem te wszystkie melodie i jednocześnie poprosiłem o dawne nagrania z lat 70-tych, 80-tych ubiegłego wieku, a także sięgnąłem do starych archiwalnych zapisków, które znajdują się w Muzeum Etnograficznym przy ulicy Długiej w Warszawie. Opracowałem to wszystko, prosząc panią prof. Marię Szurmiej-Bogucką z Krakowa, specjalizującą się w tym regionie, o pomoc w usystematyzowaniu zebranego materiału. Przy pomocy miejscowych działaczy wydaliśmy książkę „Zbiór Pieśni Ludowych Zamagórza Spiskiego”. Zostało tam zamieszczonych prawie 160 pieśni, a część z nich z wariantami, bo często zdarzało się, że kilka nut dawniej śpiewanych było inaczej, a teraz troszeczkę inaczej. Bywa również, że w jednej miejscowości śpiewają inaczej daną pieśń niż w innej. Te wszystkie warianty zostały ujęte.
Te piękne melodie inspirują mnie do komponowania utworów.

          Skąd wspomniany już tytuł „Hombark Concerto”?
           - Hombark to jest najwyższe wniesienie spośród wzgórz w paśmie pienińsko-spiskim. Jak się wejdzie na szczyt Hombarku, to widać piękną panoramę Tatr. W tym utworze są zakodowane motywy pieśni tego regionu. Jak napisałem tę kompozycję, to w rozmowie z panem Krzysztofem Jakowiczem zapytałem, który instrument poza skrzypcami jest najpiękniejszy i otrzymałem odpowiedź, że poza skrzypcami najpiękniejsze jest dwoje skrzypiec. Jego syn Jakub rozpoczynał już karierę koncertową i napisałem dla nich kompozycję „Concerto Liliowe” na dwoje skrzypiec, a nazwa Liliowe pochodzi od przełęczy Liliowe. Są w tym utworze elementy tańca krzesanego w trzeciej części, ale także szereg motywów z regionu Spisza. Skomponowałem też Kwartet smyczkowy „Spiski” – dwuczęściowy, na wzór czardasza, w którym zawsze jest część wolna i szybka.

           A skąd nazwa „Concerto Lendinum”?
           - Moje kompozycje są związane z moim życiorysem, z regionami, gdzie przebywam, z różnymi sytuacjami, które mnie bezpośrednio dotyczą, lub dotykały.   Tytuł Lendinum czyli lendziański – to odniesienie do regionu mojego pochodzenia po mieczu, jakim jest Lubelszczyzna, a zwłaszcza jej południowe regiony, gdzie moi przodkowie zamieszkiwali od wielu pokoleń (domniemam, że co najmniej od XIII wieku).Tam są groby moich dziadów i praprapradziadów, stąd w tym utworze zastosowałem elementy pieśni ludowej tego regionu.

           „Concerto Lendinum” to utwór niedawno utrwalony. Wkrótce po naszym spotkaniu w Rzeszowie otrzymałam w wytwórni DUX płytę, na której znajduje się ten utwór, a partie solowe wykonują wspaniali polscy soliści, bo aktualnie jednym z najlepszych polskich skrzypków jest Jakub Jakowicz, a z wiolonczelistów Tomasz Strahl.
          - Zamówienie na tę kompozycję złożył pan Tomasz Strahl, który po wysłuchaniu „Hombark Concerto” i „Concerto Liliowe”, powiedział: „...ja też chciałbym mieć taką ładną kompozycję” i dodał później, aby oprócz solowej partii dla wiolonczeli i orkiestry dodać jeszcze solowe skrzypce.
           Niedawno zgłosił się pan Jan Miłosz Zarzycki, znakomity dyrygent, który poprosił o zgodę na nagranie tego utworu na płycie „Polskie Koncerty Współczesne”, którą chce wydać ze swoją Filharmonią Kameralną w Łomży. Ucieszyłem się z tej propozycji i wypożyczyłem cały materiał orkiestrowy. Jestem pod wrażeniem, bo to wykonanie jest cudowne. Różni się nieco od poprzednich. Ja zresztą dopuszczam różne interpretacje, moje kompozycje nie są bardzo ściśle określone, jeśli chodzi o tempo, dynamikę czy artykulację. Pozostawiam dużo swobody wykonawcom. Cieszę się z wielkiego sukcesu, bo płyta otrzymała nagrodę „Fryderyk 2019” w kategorii „Album Roku Muzyka Symfoniczna i Koncertująca”. Wielka Gala rozdania „Fryderyków” muzyki poważnej odbyła się 12 marca tego roku w wielkiej sali NOSPRu w Katowicach.

           Proszę jeszcze powiedzieć o inspiracjach w nurcie muzyki religijnej.
           - W muzyce religijnej inspiruje mnie chorał gregoriański i słychać to już w „Mszy Jasnogórskiej”. Moje „Nieszpory na Święto Podwyższenia Krzyża” zawierają kompendium tego, co działo się w muzyce wokalnej, od chorału gregoriańskiego, poprzez organum, elementy Ars Nova, polichóralność renesansową, a w dramatycznych momentach ostre brzmienia współczesne – sekundowe, trytonowe, nonowe.

          Inspiracje są dla kompozytora bardzo ważne, ale najbardziej dyscyplinuje kompozytora w procesie tworzenia utworu zamówienie, które określa dokładny termin.
           - Tak, to jest straszna inspiracja (śmiech).
To jest wielka mobilizacja. Muszę przyznać, że nigdy nie przeżywałem czegoś takiego, jak w drugiej połowie 2017 roku i pierwszej połowie 2018 roku. Komponowałem dwie wielkie formy: „Te Deum” na sopran, tenor, bas, chór i orkiestrę – dzieło, które ma około 20 minut oraz jednocześnie „Adorację Grobu Bożego” – 25 minut na chór i wielką orkiestrę. Musiałem te dwa utwory skomponować w ciągu 7 miesięcy. Oprócz moich zajęć pedagogicznych, nie myślałem o niczym innym tylko o tych kompozycjach i cały czas poświęcałem pracy twórczej. Na szczęście zdążyłem.

           Rozmawiamy w jednym z dwóch Pana miejsc pracy – w Szkole Muzycznej w Warszawie, gdzie uczy Pan obecnie kompozycji.
           - Obecnie Zespół Państwowych Szkół Muzycznych w Warszawie. To można powiedzieć najstarsza szkoła muzyczna w Polsce. Jej początki sięgają czasów Józefa Elsnera, który założył ją na początku XIX wieku. Jednym z jej absolwentów był nie kto inny jak Fryderyk Chopin. Po II wojnie światowej, szkoła, która miała status Konserwatorium podzielana została na etap wyższy (obecnie Uniwersytet F. Chopina) oraz etap niższy, czyli PSM II stopnia im. J.Elsnera, która to szkoła obecnie wchodzi w skład kilku szkół muzycznych. Uczę w niej już 44 lata. Obecnie już tylko prowadzę zajęcia z „Propedeutyki kompozycji”, pomagając młodym uczniom, którzy są zainteresowani kompozycją, przypominając sobie moje zmagania twórcze w młodzieńczym wieku, gdzie miałem szczęście spotkać znakomitego nauczyciela i kompozytora, jakim był wspomniany wcześniej Romuald Twardowski. Najwięcej zajęć z młodzieżą mam w tym pokoju, gdzie obecnie rozmawiamy, przy pianinie marki Blüthner. Na początku uczyłem przedmiotów teoretycznych: harmonii i kształcenia słuchu, improwizacji. Jednocześnie zaczęła się do mnie zgłaszać młodzież, która ma potrzeby i zacięcie kompozytorskie. Stworzyłem więc przedmiot „Propedeutyka kompozycji”. Napisałem odpowiedni projekt, który został zaakceptowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Po zakończeniu przewodu na stopień naukowy doktora habilitowanego, podjąłem także pracę na Wydziale Edukacji Muzycznej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, gdzie mnie zaproszono. W 2012 roku otrzymałem tytuł profesora sztuk muzycznych.

          Lubi Pan uczyć?
           - Lubię, chociaż zaraz po studiach uważałem, że nie jestem do tego stworzony. Wolałem komponować, ale będąc młodym człowiekiem nie miałem zbyt wielu zamówień, a środki do życia są potrzebne i zacząłem uczyć. Początkowo musiałem się przygotowywać do prowadzenia lekcji harmonii czy kształcenia słuchu. Po niedługim czasie okazało się, że dobrze uczę, otrzymywałem pochwały, nagrody dyrektora i polubiłem tę pracę.
           Jestem jednak przede wszystkim kompozytorem, a pedagogikę traktuję jako spłatę moich długów, bo wielokrotnie na swojej drodze spotkałem pedagogów, którzy zafascynowali mnie sztuką muzyczną.

          Czy teraz może Pan trochę odpocząć, czy są zamówienia i terminy na kolejne nowe kompozycje?
          - Skomponowałem niedawno utwór na chór a’capella, który po raz pierwszy zostanie wykonany w maju. W tej chwili komponuję utwór na skrzypce i altówkę, który zamówił u mnie świetny altowiolista pan Lech Bałaban dla siebie i swojego syna – skrzypka. Prawykonanie także planowane jest w maju w Bydgoszczy. Pan Jan Miłosz Zarzycki także zamówił u mnie kompozycję dla swojej Łomżyńskiej orkiestry. Myślą wyprzedzam jeszcze dalej, aby zdrowia i życia starczyło.

           Polecamy uwadze czytelników „Klasyki na Podkarpaciu” płytę zatytułowana „Polskie Koncerty Współczesne” zdobywcy „Fryderyka” za 2019 rok, z trzema bardzo interesującymi kompozycjami: Koncertem na gitarę i orkiestrę smyczkową Marcina Błażewicza, Trinity Concerto na saksofon sopranowy i orkiestrę smyczkową Pawła Łukaszewskiego oraz Concerto Lendinum op. 44 na skrzypce, wiolonczelę i orkiestrę smyczkową naszego znakomitego gościa – Sławomira Czarneckiego.
          - Jeszcze raz podkreślę, że mój utwór jest świetnie wykonany, bowiem Jakub Jakowicz i Tomasz Strahl należą do najwyższej klasy nie tylko polskich wykonawców, a Orkiestra Łomżyńska jest bardzo czujna, a maestro Jan Miłosz Zarzycki jest świetnym muzykiem, który znakomicie rozumie muzykę współczesną. Nie byłem na sesjach nagraniowych, nie chciałem muzyków krępować swoją obecnością. Miałem do nich pełne zaufanie. Zanim otrzymałem egzemplarze autorskie, zobaczyłem w sklepie płytę i natychmiast ją kupiłem, włożyłem do odtwarzacza i zachwycony byłem wykonaniem, bo jest wyjątkowe. Nagroda jest więc w pełni zasłużona.

           Spotkaliśmy się już na Podkarpaciu podczas Międzynarodowych Kursów Muzycznych w Łańcucie i ostatnio w Rzeszowie po wykonaniu wspomnianego już urzekającego dzieła „Concerto Liliowe”. Może niedługo będzie okazja do następnego spotkania?
           - Mam taką nadzieję. Zawsze po wykonaniu tego utworu jest owacja i przynajmniej jeden bis, a w Rzeszowie było coś takiego, co zdarza się bardzo rzadko, że publiczność natychmiast poderwała się z miejsc i na stojąco długo oklaskiwała wykonawców. Trzeba podkreślić, że wykonanie utworu przez Krzysztofa i Jakuba Jakowiczów było wprost porywające. Polska Orkiestra Sinfonia Iuventus pod batutą Jerzego Salwarowskiego była także doskonała. Myślę, że pani prof. Marta Wierzbieniec zechce kiedyś zamieścić w programie kolejny mój utwór. Może właśnie wyróżnione „Fryderykiem” Concerto Lendinum?... A co łączy mnie z Rzeszowem – coś pewnie w genach pozostało, moja pra,pra,prababcia pochodziła z okolic Rzeszowa.

Z prof. Sławomirem Czarneckim rozmawiała Zofia Stopińska 14 marca 2019 roku w Warszawie

ORKIESTRA BAROKOWA Z PRAGI - G. F. Haendel

AB 22 marca 2019r., PIĄTEK, godz. 19:00

ORKIESTRA BAROKOWA Z PRAGI
JIŘÍ PETRDLÍK – dyrygent

W programie:
G. F. Haendel - Muzyka na wodzie - Suita nr 3 HWV 350
G. F. Haendel - Sinfonia (Uwertura) i Pifa (Pastoral Symphony) z Oratorium "Mesjasz"

G. F. Haendel – Uwertura do Oratorium Kserkses,
J.S. Bach – III Koncert Brandenburski,
F. Telemann – Koncert G-dur na altówkę,
H. Purcell – Sonata smyczkowa,
G. Tartini –Symfonia D-dur,
A. Vivaldi – Wiosna,
J. Pachelbel - Kanon

Oratorium "Mesjasz" i "Muzyka na wodzie", to utwory, które zapewniły Haendlowi nieśmiertelność. Niemiecki kompozytor urodzony w tym samym roku, co J. S. Bach już za życia zyskał sławę jednego z najwybitniejszych kompozytorów swoich czasów. "Muzyka n wodzie", to wspaniały przykład barokowej muzyki "rozrywkowej". Dzieło powstało po osiedleniu się kompozytora w Londynie, a wykonane zostało po raz pierwszy na łodzi podczas przejażdżki króla Anglii Jerzego I po Tamizie. Z trzech Suit, które wchodzą w skład "Muzyki na wodzie" usłyszymy kameralną i pełną wdzięku Suitę Nr 3 G-dur. Przypomniane zostaną również dwa fragmenty z "Mesjasza" - dzieła skomponowanego przez Haendla dla Irlandczyków, z myślą o szeregu koncertów w Dublinie. Wiekopomne oratorium było i jest przedmiotem zachwytu. "To co religijne i boskie - pisał niemiecki historyk literatury G. G. Gervinus -podniósł Haendel do wyżyn poznania najczystszego człowieczeństwa, wyprzedzając wolnością ducha wszystko, co najszlachetniejsze w epoce klasycznego oświecenia".

 

.

Ludovico Einaudi - Seven Days Walking - Day I

Ludovico Einaudi powraca z nowym wyjątkowym projektem. Świeże połączenie barwy fortepianu, wiolonczeli i skrzypiec przywołuje rozpoznawalne brzmienie, które uczyniło go jednym z najważniejszych współczesnych artystów.
7 albumów ukaże się w ciągu kolejnych 7 miesięcy.
„Wyobraź sobie, że każdego ranka wyglądasz przez okno, a widok, jaki masz przed oczami daje ci codziennie inne wyjątkowe emocje i nastrój na cały dzień”.
- Ludovico Einaudi

Inspiracją projektu były zimowe spacery w górach. „W styczniu ubiegłego roku często chodziłem na długie spacery, zawsze podążając mniej więcej tym samym szlakiem. Padał gęsty śnieg, a moje myśli wędrowały swobodnie pośród zamieci, gdzie wszystkie kształty traciły swoje kontury i kolory”.
Pierwszy album skupia się na kilku głównych motywach, które następnie ponownie pojawią się w różnych wariacjach na kolejnych albumach.

„Postanowiłem połączyć je wszystkie w swoisty muzyczny labirynt. Pozwala to w pewnym sensie zilustrować proces twórczy, ukazujący, jak muzyczny pomysł może rozwijać się w różnych kierunkach”.

Seven Days Walking zostało nagrane między wrześniem a październikiem ubieglego roku w Schloss Elmau w Niemczech i londyńskim Air Studios. Oprócz samego Ludovica na fortepianie zagrał tu również Federico Mecozzi na skrzypcach i altówce oraz Redi Hasa na wiolonczeli.

Oto przed Państwem Dzień 1...

Spis utworów:

1. Low Mist Var 1 (Day 1)
2. Low Mist (Day 1)
3. Gravity (Day 1)
4. Matches (Day 1)
5. Cold Wind Var 1 (Day 1)
6. Golden Butterflies (Day 1)
7. Fox Tracks (Day 1)
8. A Sense of Symmetry (Day 1)
9. The Path of the Fossils (Day 1)
10. Ascent (Day 1)
11. Low Mist Var 2 (Day 1)

KAMERTON - zapraszamy do lektury

           Polecam Państwu gorąco lekturę 61. numeru czasopisma „Kamerton”, który ukazał się niedawno staraniem Towarzystwa im. Zygmunta Mycielskiego w Wiśniowej i redaktora naczelnego Andrzeja Szypuły.
          Tych z Państwa, którzy do tej pory nie zetknęli się z „Kamertonem”informuję, że pismo prezentuje głównie życie kulturalne regionu podkarpackiego i znaleźć w nim można artykuły na temat: festiwali, konferencji i innych przedsięwzięć związanych z muzyką oraz działalnością ważniejszych lokalnych instytucji muzycznych. Wiele miejsca zajmują prezentacje sylwetek osób związanych z kulturą, a przede wszystkim Zygmunta Mycielskiego, patrona Towarzystwa i wydarzenia ważne dla życia muzycznego całego kraju.

          W najnowszym numerze Michał Głowiński pisze o Dzienniku 1960 – 1969 Zygmunta Mycielskiego, publikowane są listy Zygmunta Mycielskiego do Jarosława Iwaszkiewicza – opracowane przez Radosława Romaniuka, oraz korespondencja Zygmunta Mycielskiego z Andrzejem Panufnikiem opracowana przez Beatę Bolesławską-Lewandowską, a także przeprowadzoną przez tę autorkę rozmowa „O Zygmuncie Mycielskim” z Zofią Mycielską-Golik. Rozdział poświęcony życiu i twórczości Zygmunta Mycielskiego kończy artykuł Andrzeja Szypuły „Fiat voluntas tua. O Zygmuncie Mycielskim, malarstwie, muzyce i poezji.
          Sporo miejsca zajmują także materiały z Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej „Artur Malawski – życie i twórczość. 60 lat od śmierci artysty” Rzeszów 2017. W tym rozdziale warto szczególną uwagę zwrócić na artykuły autorstwa Marty Wierzbieniec i Anny Sienkiewicz poświęcone patronowi Filharmonii Podkarpackiej i Zespołu Państwowych Szkół Muzycznych w Przemyślu. O muzyce Artura Malawskiego dowiemy się wiele czytając artykuły: Sylwii Michalik-Bednarczyk, Barbary Mielcarek-Krzyżanowskiej i Tomasza Chmiela.
          W dziale „Muzyczne Podkarpacie” na szczególną uwagę zasługują: Kronika Klubu Miłośników Muzyki przy Wojewódzkim Domu Kultury w Rzeszowie, Działania Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie, Reminiscencje z XXVIII Festiwalu im. Adama Didura w Sanoku, Wspomnienie o wybitnej śpiewaczce i nauczycielce Elżbiecie Mach, oraz o powstaniu Rzeszowskiego Teatru Muzycznego „Olimpia”.
          Nie jest to oczywiście pełna lista bardzo interesujących artykułów z historii życia muzycznego i odbywających się niedawno wydarzeń poświęconych muzyce klasycznej na Podkarpaciu.

          Zachęcam Państwa do lektury najnowszego Kamertonu, którego wydawcą jest Towarzystwo im. Zygmunta Mycielskiego w Wiśniowej.
Adres redakcji: 38 – 124 Wiśniowa 102, tel. kom. 606 362 865, e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Zofia Stopińska

Orkiestra Barokowa z Pragi - G. F. Haendel

AB 22 marca 2019r., PIĄTEK, godz. 19:00

ORKIESTRA BAROKOWA Z PRAGI
JIŘÍ PETRDLÍK – dyrygent

W programie:
G. F. Haendel - Muzyka na wodzie - Suita nr 3 HWV 350
G. F. Haendel - Sinfonia (Uwertura) i Pifa (Pastoral Symphony) z Oratorium "Mesjasz"

G. F. Haendel – Uwertura do Oratorium Kserkses,
J.S. Bach – III Koncert Brandenburski,
F. Telemann – Koncert G-dur na altówkę,
H. Purcell – Sonata smyczkowa,
G. Tartini –Symfonia D-dur,
A. Vivaldi – Wiosna,
J. Pachelbel - Kanon

Oratorium "Mesjasz" i "Muzyka na wodzie", to utwory, które zapewniły Haendlowi nieśmiertelność. Niemiecki kompozytor urodzony w tym samym roku, co J. S. Bach już za życia zyskał sławę jednego z najwybitniejszych kompozytorów swoich czasów. "Muzyka n wodzie", to wspaniały przykład barokowej muzyki "rozrywkowej". Dzieło powstało po osiedleniu się kompozytora w Londynie, a wykonane zostało po raz pierwszy na łodzi podczas przejażdżki króla Anglii Jerzego I po Tamizie. Z trzech Suit, które wchodzą w skład "Muzyki na wodzie" usłyszymy kameralną i pełną wdzięku Suitę Nr 3 G-dur. Przypomniane zostaną również dwa fragmenty z "Mesjasza" - dzieła skomponowanego przez Haendla dla Irlandczyków, z myślą o szeregu koncertów w Dublinie. Wiekopomne oratorium było i jest przedmiotem zachwytu. "To co religijne i boskie - pisał niemiecki historyk literatury G. G. Gervinus -podniósł Haendel do wyżyn poznania najczystszego człowieczeństwa, wyprzedzając wolnością ducha wszystko, co najszlachetniejsze w epoce klasycznego oświecenia".

 

 

Moniuszko - Śpiewnik domowy

Estrada Rzeszowska i Rzeszowski Teatr Muzyczny „Olimpia” zapraszają na koncert zatytułowany

Śpiewnik domowy

Poezja Adama Mickiewicza i pieśni Stanisława Moniuszki

Wykonawcy:
Natalia Cieślachowska -Trojnar, Beata Kraska, Alicja Płonka - soprany
Tomasz Furman - tenor, Jan Michalak - bas baryton
Wojciech Styś, Janusz Tomecki - fortepian
Jacek Zawada - recytator Andrzej Szypuła - narrator
Scenariusz i reżyseria: Jan Michalak

20 marca 2019 r. środa godz.17.00
sala kameralna Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie ul. Chopina 30

Bilety – informacja na stronie Estrady Rzeszowskiej
Kultura w Rzeszowie - Estrada Rzeszowska - Rzeszów Stolica Innowacji - Olimpia Rzeszowski Teatr Muzyczny

W programie - poezja Adama Mickiewicza, pieśni ze słynnego zbioru „Śpiewnik domowy” Stanisława Moniuszki, listy kompozytora. Koncert w Roku Moniuszkowskim z okazji 200. rocznicy urodzin kompozytora zwanego ojcem polskiej opery narodowej. „Jestem natchniony duchem polskich pieśni ludowych i z nich czerpię natchnienie do moich dzieł” - pisał kompozytor. A tworzył je z potrzeby serca dla wszystkich słuchaczy.

Gościem koncertu będzie prapraprawnuczka kompozytora Elżbieta Janowska-Moniuszko.
O Międzynarodowym Konkursie Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie w 2019 roku mówić będzie prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.

XI Wiosenne Kursy Muzyczne w Przemyślu

Z ogromną przyjemnością informujemy o nadchodzących XI Wiosennych Kursach Mistrzowskich, które odbędą się w dniach 26 kwietnia - 2 maja 2019 w Przemyślu.
Tegoroczna edycja kursów jest wyjątkowa ze względu na rozszerzenie oferty o instrumenty dęte (flet, klarnet, saksofon)!

Zaproszeni wykładowcy:
prof. Marcin Baranowski - skrzypce, altówka
prof. Piotr Tarcholik - skrzypce
prof. Adam Krzeszowiec - wiolonczela
prof. Wojciech Fudala - wiolonczela
prof. Maria Peradzyńska–Filip - flet
prof. Arkadiusz Adamski - klarnet

prof. Marcin Duś - saksofon
prof. Monika Wilińska -Tarcholik - kameralistyka  fortepianowa
prof. Magdalena Duś - kameralistyka fortepianowa
prof. Sławomir Cierpik - kameralistyka fortepianowa
Zapraszamy serdecznie do udziału!

Szczegóły na stronie:
http://wiosennekursy.pl/

Subskrybuj to źródło RSS