Od 4 do 13 lutego 2022 roku w Jarosławiu odbywał się I Mistrzowski Kurs Wokalny dr hab. Jolanty Janucik, prof. UMFC – „Zima w Jarosławiu”. Organizatorem tego wydarzenia było Warszawskie Towarzystwo Sceniczne we współpracy z partnerami: Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu oraz Opactwem Jarosławskim.
Kurs został uwieńczony dwoma wspaniałymi koncertami uczestników – 11 lutego w Sali Lustrzanej Centrum Kultury i Promocji oraz 12 lutego w Opactwie Jarosławskim.
O tym wydarzeniu rozmawiałam z jego pomysłodawczynią i dyrektorką artystyczną dr. hab. Jolantą Janucik, z prof. dr hab. Robertem Cieślą oraz uczestniczką Lilianną Krych.
Rozmowę z panią profesor Jolantą Janucik rozpoczęłam od pytania, dlaczego wybrała piękny Jarosław na miejsce Kursu?
- To nie jest mój pierwszy pobyt w Jarosławiu, bo byłam tu już dziesięciokrotnie, ponieważ moja absolwentka organizowała tu projekt „Miasto Sztuki” i zapraszała mnie do prowadzenia kursu muzyki klasycznej, a sama prowadziła zajęcia z muzyki lżejszej – na przykład piosenki z Kabaretu Starszych Panów oraz inne, równie ambitne.
Dlatego pomyślałam, że tutaj przyjadę i zorganizuję mój kurs. Efekty naszej codziennej pracy przez 10 dni publiczność miała okazję usłyszeć podczas koncertów, ale są one także dużo później słyszalne i widzialne.
Ilu młodych śpiewaków doskonaliło swoje umiejętności podczas Kursu w Jarosławiu?
- Zaprosiłam do poprowadzenia zajęć także pana prof. dr hab. Roberta Cieślę, dziekana Wydziału Wokalno-Aktorskiego UMFC i w jego klasie jest czternaście osób, a u mnie jest trzynaście. W większości to są moi studenci i trochę osób, które się u mnie uczą poza studiami. Kursy są otwarte także dla innych osób, ale ilość miejsc jest ograniczona
Codziennie pracowaliśmy od rana do wieczora.
Znaleźliście gościnę w Opactwie Jarosławskim.
- Tak, ponieważ podczas poprzednich pobytów poznałam ks. Marka Pieńkowskiego, dyrektora działającego w Opactwie Jarosławskim Ośrodka Kultury i Formacji Chrześcijańskiej, wiedziałam, że będziemy mieć bardzo dobre warunki do pobytu i pracy. Zostaliśmy wszyscy bardzo życzliwie przyjęci.
Myślę, że w przyszłości ma Pani zamiar organizować kolejne edycje Mistrzowskich Kursów Wokalnych w Jarosławiu.
- Tak, mam nawet w planach kolejne kursy z szerszą ofertą. Pomyślałam, że skoro na Podkarpaciu nie ma teatru operowego, a mając takich zdolnych studentów, możemy przygotować operę w przekroju, możemy się także otworzyć na amatorów i na lokalną społeczność. Możemy zorganizować także kurs dla mieszkańców regionu, którzy kochają śpiew operowy. Może dołączą do nas uczniowie sekcji śpiewu szkół muzycznych II stopnia. W Jarosławiu jest prężnie działający Zespół Państwowych Szkół Muzycznych z przepiękną salą koncertową. Może kiedyś uda nam się nawiązać współpracę i moglibyśmy wspólnie organizować koncerty. Byłaby to bardzo ciekawa oferta dla wszystkich.
Ma Pani ogromne doświadczenie pedagogiczne, bo zaraz po studiach w warszawskiej uczelni muzycznej została Pani tam zatrudniona na stanowisku asystentki w klasie śpiewu prof. Haliny Słonickiej, jednej z najwybitniejszych polskich śpiewaczek operowych.
Potrafiła Pani godzić karierą artystyczną z pracą pedagogiczną.
- Moja kariera artystyczna, z powodów zdrowotnych, nie trwała tak długo, jakbym chciała. Moja Pani Profesor mówiła już w pierwszej klasie szkoły średniej, że widzi we mnie też pedagoga śpiewu i cieszę się, że mi zaufała, że uczyła mnie uczyć i później zostawiła mi całą swoją klasę.
Prowadząc takie kursy, przygotowując moich studentów do konkursów, w których otrzymują wysokie nagrody, mogę oddawać to, czego się nauczyłam. To, co kiedyś było dla mnie przekleństwem, kiedy przestałam śpiewać, okazało się moim największym życiowym błogosławieństwem, bo mogę uczyć i przynosi mi to wiele radości.
Staram się traktować wszystkich studentów jak członków mojej rodziny. Tak jak w rodzinie, raz jest kolorowo, a innym razem mniej kolorowo, ale wszyscy podążamy tą samą drogą, w tym samym celu. Cały czas jesteśmy razem. Dzięki moim studentom jestem zawsze aktywna i chętna do działania. Mamy na Kursach osobę, która jest dyrygentem operowym i przygotowaliśmy na Koncert Sakralny, który odbył się w Opactwie Jarosławskim, dwa utwory chóralne w wykonaniu wszystkich uczestników.
Mistrzowski Kurs Wokalny w Jarosławiu odbył się kosztem wypoczynku.
- Tak, bo zorganizowany został w czasie naszej przerwy pomiędzy semestrami. Jak już wspomniałam, pracowaliśmy ciężko, bo codziennie było bardzo dużo zajęć, ale zmieniliśmy klimat, otoczenie, nasz codzienny rytm w czasie semestru.
Koncerty w tak pięknych miejscach, jak Sala Lustrzana Kamienicy Attavantich czy wnętrze kościoła na terenie Opactwa Jarosławskiego, były uwieńczeniem naszej pracy.
Cieszymy się, że na nasze koncerty przyszli miejscowi melomani, którzy bardzo nas motywowali, bo czuliśmy, że wykonywana przez naszych studentów muzyka jest im potrzebna.
Mam nadzieje, że w następnych latach nie będzie już pandemii i liczniejsze grono melomanów będzie mogło wysłuchać naszych koncertów.
Chętnie zgodził się na krótka rozmowę prof. dr hab. Ryszard Cieśla, którego poprosiłam również o refleksję na temat Kursu. Warto było poświęcić przerwę pomiędzy semestrami i przyjechać do Jarosławia?
- Na pewno, jak pani wie, ja z pochodzę z Podkarpacia i jestem sercem związany z tym regionem. W Jarosławiu dość dawno nie byłem, ale od początku tego pobytu przekonałem się, że otaczają na bardzo życzliwi i przyjaźni ludzie. Bardzo dobrze i wygodnie nam się mieszka w Opactwie Jarosławskim. Doświadczyliśmy także bardzo pozytywnego odzewu od mieszkańców tego miasta.
Wiedzą, że tu jesteśmy i łatwiej jest nam funkcjonować, ponieważ czujemy, że wszyscy są pozytywnie do nas nastawieni. Ma to duży wpływ na atmosferę panującą na Kursie.
W ślad za Panem przyjechali do Jarosławia studenci z Pana klasy, pochodzący z bardzo daleka.
- Tak, moi studenci są z Chin. W większości przygotowują się do doktoratów. Okres pandemii nie sprzyjał wszystkim działaniom związanym z dokonaniem przewodów, szczególnie tamten rok był bardzo ciężki i wszystko się trochę przedłużyło.
Wszyscy bardzo chętnie przyjechali do Polski, są niezwykle pracowici i sami postanowili przyjechać na kurs do Jarosławia, aby pracować nad repertuarem. Tworzą bardzo sympatyczną grupę, są ze sobą bardzo związani, co także wpływa na dobrą atmosferę pracy i całego pobytu.
Większość z nich bardzo poważnie podchodzi do zawodu, a ponieważ mają jeden z najtrudniejszych języków na świecie – czyli język melodyjny, stąd mają znakomity słuch do „wysłyszenia” różnic w języku polskim. Mam nawet asystenta, który najpierw w Polsce studiował, a potem zrobił doktorat i biegle mówi po polsku.
Myślę, że ostatnio Pan trochę mniej czasu może Pan poświęcić studentom, bo będąc dziekanem Wydziału Wokalno-Aktorskiego, ma Pan mnóstwo obowiązków.
- Na pewno, ale chyba najtrudniejszym wyzwaniem od dwóch lat jest pandemia, bo realizacja wszelkich projektów artystycznych jest ciągle obarczona niepewnością. Nigdy nie wiemy, czy uda nam się zrealizować przygotowany projekt, czy nie. Dowiedziałem się właśnie, że odwołano spektakle zarówno w Warszawie, Krakowie, jak i w Łodzi. To są bardzo niepokojące dla nas wieści, natomiast studenci są bardzo chętni do pracy.
Chcę podkreślić, że my, jako jedna z nielicznych uczelni, utrzymaliśmy w tamtym roku możliwość kontaktowych zajęć, jeżeli chodzi o śpiew, przez cały okres pandemii. Udało nam się dlatego, że nie mieliśmy dużo zachorowań. W tym roku mieliśmy dużo zachorowań, ale nie były one tak groźne jak w roku ubiegłym.
Poświęcam sporo czasu moim studentom, chociaż mam go mniej, bo pracuję od rana do wieczora i w domu bywam o wiele krócej niż wcześniej. Przy tej ilości studentów i obowiązkach dziekańskich bardzo mało czasu zostaje dla normalnego życia.
Pewnie nawet jak byli Państwo przez wiele lat za granicą, to miał Pan więcej czasu dla rodziny.
- Było inaczej, ponieważ oprócz tego, że byłem zaangażowany na stałe w jednym teatrze operowym, to bardzo często wyjeżdżałem na występy gościnne i nie było mnie w domu. Próbowaliśmy jakoś to wszystko godzić. Czasem jeździliśmy razem na spektakle, moja żona siedziała na widowni i po spektaklu wracaliśmy razem. Natomiast teraz pracuję od rana do wieczora i po prostu nie ma mnie w domu.
Czy któreś z Pana dzieci poszło w Pana ślady?
- Żadne z moich dzieci nie studiuje na kierunku muzycznym. Jedno studiuje na czwartym roku prawa w Uniwersytecie Warszawskim i na drugim roku studiów pilotażu w Dęblinie. Drugie dziecko jest także studentem Uniwersytetu Warszawskiego, natomiast trzecie jest zainteresowane informatyką i matematyką. Ja kiedyś też byłem bardzo zainteresowany matematyką.
Ukończył Pan z wyróżnieniem studia na Wydziale Wokalno-Aktorskim warszawskiej Akademii Muzycznej, ale ukończył Pan też studia z zakresu psychologii i z pewnością ta wiedza bardzo się Panu przydaje.
- Tak, jedną z najważniejszych rzeczy, jeżeli chodzi o Azjatów, którzy stykają się z kulturą europejską, a wyrośli w zupełnie innej kulturze, jest przekazanie im sposobu kreowania postaci. To jest rzeczywiście bardzo trudne zadanie i psychologia w realizowaniu tego jest bardzo pomocna.
Mam nadzieję, że będą realizowane następne edycje Mistrzowskich Kursów Wokalnych w Jarosławiu i będzie także okazja do oklaskiwania Pana studentów.
- Bardzo chętnie przyjadę tu ponownie. To był bardzo przyjemny dla nas czas wytężonej pracy, pozwalający mi w trudnej sytuacji życiowej na radzenie sobie z żałobą.
Nigdy nie spędziłem w Jarosławiu tyle czasu, ale mam stąd dobre wspomnienia. Uważam, że jest to bardzo przyjazne, bardzo piękne i miłe miasto do spędzenia w nim czasu.
O wypowiedź poprosiłam także jedną z uczestniczek Mistrzowskiego Kursu Wokalnego w Jarosławiu – panią Liliannę Krych. Czego w ciągu tych kilkunastu dni można się nauczyć?
- Przede wszystkim mogliśmy mieć lekcje z profesorem codziennie, a będąc w swoim mieście spotykamy się zazwyczaj dwa razy w tygodniu. Ta zwiększona intensywność pozwala na szybszą pracę nad konkretnym problemem czy zagadnieniem, które dana osoba ma. Poza tym nie jesteśmy obciążeni innymi zajęciami i możemy więcej czasu poświęcić na ćwiczenie i trochę odpocząć.
Ten kurs mogę porównać do obozu treningowego. Podobnie jak sportowcy, także śpiewacy maja swoje spotkania, wyjazdy i czas przeznaczony wyłącznie na doskonalenie.
Czy były dobre warunki do pracy?
- Wspaniałe. Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu udostępniło nam piękną Salę Lustrzaną. Mieliśmy też zajęcia i mieszkaliśmy w Opactwie Jarosławskim, gdzie jest spokój, cisza, jesteśmy otoczeni przyrodą i były to warunki sprzyjające pracy nad rozwojem artystycznym.
Mieliście czas, żeby pospacerować i odwiedzić chociaż kilka zabytkowych miejsc?
- Jak najbardziej. Zachwycaliśmy się Jarosławiem i okolicami, pięknymi zabytkami i widokami. Mieliśmy wszystko, co potrzeba do życia i pracy.
Słuchając koncertów, można się było zorientować, że doskonalili swoje umiejętności studenci, którzy rozpoczynają naukę oraz absolwenci UMFC.
- Owszem, ale były także osoby, które chcą się uczyć śpiewać, ale nie zamierzają w przyszłości śpiewać zawodowo. Ja nie jestem studentką Wydziału Wokalnego i śpiewam po to, żeby się rozwijać muzycznie. Był wśród nas także uczeń technikum, który dopiero drugi raz w życiu miał okazję wystąpić na koncercie, a były także osoby, które już kończą doktoraty. Mogliśmy się wzajemnie od siebie uczyć, co jest bardzo cenne. Osoby, które zaczynają uczyć się śpiewu, mogły obserwować, jak pracują te osoby, które uczą się już dłużej, popatrzeć, jak profesor pracuje z początkującymi i bardziej zaawansowanymi. To wszystko było niezwykle cennym doświadczeniem.
Wiem, że pani Katarzyna Bąk, która przygotowała i czuwała nad stroną organizacyjną kursu, stara się nawiązywać kontakty z jarosławskimi organizacjami, aby Mistrzowskie Kursy Wokalne w Jarosławiu odbywały się także w następnych latach. Chętnie będę w nich uczestniczyć.
Na zakończenie pragnę dodać, że byłam na koncercie Mistrzowskiego Kursu Wokalnego z klas dr hab. Jolanty Janucik oraz prof. dr hab. Roberta Cieśli, który odbył się 11 lutego w Sali Lustrzanej Kamienicy Attavantich. Ciągle jestem jeszcze pod wrażeniem tego wydarzenia. Wystąpiło 8 solistów z Polski oraz 15 z Chin. Towarzyszyły im dwie znakomite pianistki: Magdalena Zajączkowska-Warsza i Yan Rong. Publiczność gorąco oklaskiwała wszystkich wykonawców, ale zachwycali przede wszystkim młodzi artyści z Chin: pięknymi głosami, perfekcyjnie opanowanymi tekstami w oryginalnych językach oraz umiejętnościami aktorskimi.
Program wypełniły najpiękniejsze arie z oper: Giovanniego Battisty Bononciniego, Henry’ego Purcella, Wolfganga Amadeusza Mozarta, Antonina Dvořaka, Gaetano Donizettiego, Arriga Boito, Jacques’a Offenbacha, Giuseppe Verdiego, Stanisława Moniuszki, Ludomira Różyckiego, Piotra Czajkowskiego i Gioacchino Rossiniego. Usłyszeliśmy także dwie arie z operetek Franza Lehara.
Ten wspaniały wieczór pozostanie na długo w mojej pamięci.
Zofia Stopińska
Pianiści i uczestnicy I Mistrzowskiego Kursu Wokalnego dr hab. Jolanty Janucik "Zima w Jarosławiu" , fot Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu