Ostrzeżenie
  • JUser::_load: Nie można załadować danych użytkownika o ID: 708.

Z kolędą we Lwowie

Rozmowa ze Zdzisławem Magoniem założycielem, szefem artystycznym i dyrygentem Orkiestry i Chóru "Nicolaus" z Kraczkowej.

Zofia Stopińska: Jest 29 grudnia 2016 r. Wracamy ze Lwowa, gdzie wczoraj wystąpiliście z koncertem w Bazylice Archikatedralnej.

Zdzisław Magoń : Koncertowaliśmy na zaproszenie Arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego, który już w latach ubiegłych zapraszał nas na Kolędowanie do Lwowa, ale dopiero w tym roku udało się to zrealizować. Wracamy bardzo szczęśliwi i zadowoleni. Niestety, nie wszyscy mogli pojechać na ten koncert, bo niektórzy musieli pracować, a kilka osób zachorowało.

Z. S. : Śpiewaliście przede wszystkim kolędy, ale wieczór rozpoczął się prawykonaniem utworu.

Z. M. : Tak, przygotowaliśmy pierwsze wykonanie kantaty współczesnego kompozytora, ale opartej na muzyce epoki baroku, a mówiąc dokładniej na dziełach Johanna Sebastiana Bacha. Kantata zatytułowana jest „Anioł pasterzom mówił” i oparta jest na motywach znanej polskiej kolędy „Anioł pasterzom mówił”. Świetnie napisany utwór, dla wszystkich wykonawców: orkiestry, chóru i solistów ( sopranu i tenora) a także dla mnie było to pierwsze doświadczenie z taką formą muzyczną i zarazem bardzo miłe przeżycie.

Z. S. : Dyrygował Pan i odwracając się na krótko, aby podziękować publiczności za gorące przyjęcie, może nie zauważył Pan szczelnie wypełnionej świątyni. Publiczność słuchała w wielkim skupieniu i wiele osób nagrywało koncert w całości. Włączonych telefonów komórkowych było bardzo dużo.
Był to bardzo ważny koncert dla Polaków zamieszkałych we Lwowie.

Z. M. : Na pewno tak. Widziałem, że Katedra jest wypełniona publicznością, ale koncert był wcześniej reklamowany: były afisze, Było także mnóstwo informacji na facebooku zachęcających i zapraszających na to wydarzenie. Były nawet informacje na stronie Ukraińskiej Informacji Turystycznej widniała informacja, że będzie to jedno z najciekawszych wydarzeń kulturalnych w ostatnim tygodniu 2016 roku. Dla nas to jest bardzo miłe, bo nie spotykamy się na co dzień z takim zainteresowaniem i z takim przyjęciem. Zdaję sobie z tego sprawę, że jesteśmy zespołem amatorskim działającym głównie naszej Kraczkowej, ale jak wyjeżdżamy za granicę to reprezentujemy Polskę i nasze koncerty cieszą się zainteresowaniem.

Z. S. : Na wczorajszy koncert zaproszone zostały osoby pełniące bardzo ważne funkcje i mające wpływ na życie kulturalne Lwowa.

Z. M. : Dla mnie takim bardzo miłym zaskoczeniem były gratulacje i słowa uznania na temat programu i naszego zespołu, które po koncercie złożył mi Dyrektor Oper Lwowskiej. Hierarchowie kościołów różnych wyznań, którzy zostali na nasz koncert zaproszeni, powiedzieli mi wprost – „byliśmy w siódmym niebie” słuchając kolęd w Waszym wykonaniu. Byli także zachwyceni faktem, że zarówno orkiestrę jak i chór tworzą sami młodzi ludzie, są to w większości uczniowie gimnazjów i liceów , a potrafili bardzo dobrze wykonać nasze kolędy.

Z. S. : Trzeba w tym miejscu podkreślić, że wykonawcy nie mieli łatwego zadania, bo opracowania kolęd są piękne, efektowne, ale trudne zarówno dla orkiestry, jak i dla chóru. Kto zaaranżował te utwory?

Z. M. : Wszystkie aranżacje zrobiłem sam. Potraktowałem kolędy jak muzyczne opowieści – stąd takie długie wstępy podczas których mogą się wykazać swoimi umiejętnościami muzycy orkiestry. Nawet już nie pamiętam dokładnie jak pisałem pierwsze opracowania, bo w czasie ośmiu lat opracowałem dokładnie 33 kolędy na chór i orkiestrę. Zawsze piszę opracowanie na chór czterogłosowy, a później dostosowuję do tego część orkiestrową. Muszę także często na bieżąco coś zmieniać, bo zmienia się skład orkiestry – czasem mam fagot, czasem nie mam dotyczy to także często także innych instrumentów dętych, dlatego te aranżacje są tak różnorodne. Cieszę się, że się pani podobały nasze kolędy. To przepiękne utwory w różnych rytmach i nastrojach – są kołysanki, niektóre kolędy oparte są na rytmach polskich tańców takich jak kujawiak czy polonez. Nie miałem kłopotów z aranżacją.

Z. S. : W okresie Bożego Narodzenia ma Pan do dyspozycji większy skład orkiestry, bowiem w tym czasie przyjeżdżają osoby studiujące w odległych często miastach i mogą z Wami grać. Mówili, że bardzo to lubią.

Z. M. : Faktycznie. Podczas tych Świąt są z nami zarówno muzycy grający w orkiestrze, jak i chórzyści - studenci z: Warszawy, Łodzi, Bydgoszczy, Poznania, Wrocławia. Jak tylko przyjeżdżają do rodzinnych domów, pojawiają się na najbliższej próbie i razem muzykujemy. W okresie Bożego Narodzenia są to przede wszystkim kolędy. Następne wydarzenie, które mobilizuje cały zespół bardzo, to są nasze Koncerty Zamkowe poświęcone Św. Janowi Pawłowi II.

Z. S. : Te koncerty są tak popularne, że chyba nawet afiszy nie trzeba robić.

Z. M : Wiadomo, że zawsze 2 kwietnia występujemy w Sali Balowej Muzeum Zamku w Łańcucie. Podczas tych koncertów wykonujemy zazwyczaj utwory polskich kompozytorów. Zdarzyło się, że wykonaliśmy „Requiem” Mozarta, czy „Mszę Nelsońską” Haydna, ale głównie wykonujemy utwory Józefa Elsnera. Zauroczyły mnie dzieła tego kompozytora. Mamy już trzy msze w repertuarze, a marzy mi się Msza Koronacyjna Józefa Elsnera. Ma pani rację, że te koncerty nie potrzebują żadnej reklamy. Gdybyśmy zaplanowali nawet dwa koncerty to sala byłaby wypełniona po brzegi. Plakaty drukujemy, ale jak żartuję, tylko po to, aby był dokument że coś takiego się odbyło. Nasza sala prób staje się powoli izbą pamięci Orkiestry i Chóru „Nicolaus”, bo tam eksponujemy wszystkie pamiątki po różnych wyjazdach i koncertach w Polsce i za granicą. Mamy mnóstwo afiszy, plakatów, podziękowań – jest na co popatrzeć.

Z. S. : Jest Pan człowiekiem – instytucją, stojącą na czele „Nicolausa”, ale musi być kilka osób, które Panu pomagają.

Z. M. : Mamy Towarzystwo Muzyczne, które zajmuje się głównie prowadzeniem zespołu. Jestem prezesem tego Towarzystwa, ale cały zarząd jest mocno zaangażowany. Moja siostra Danusia jest mocno zaangażowana, Ewa jest skarbnikiem, a kilku młodych energicznych mężczyzn zajmuje się sprawami technicznymi i organizacyjnymi. Jest wiele spraw związanych z codziennym funkcjonowaniem zespołu, a kiedy koncertujemy poza Kraczkową jest naprawdę dużo pracy – wszystko trzeba dokładnie zaplanować, zamówić transport, a przede wszystkim zgromadzić odpowiednie środki finansowe na taki wyjazd. Ostateczne decyzja należą jednak do mnie. Wszystko funkcjonuje dobrze.

Z. S. : Pan i wszyscy którzy tworzą Orkiestrę i Chór „Nicolaus” udowadniacie najlepiej, że nie potrzeba wielkiej metropolii aby powstał duży zespół wykonujący muzykę klasyczną na wysokim poziomie, że jest wielkie zapotrzebowanie na taką muzykę i są nią zainteresowani młodzi ludzie.

Z. M. : To prawda. W tym roku na przykład – pojawiło się sporo młodych ludzi którzy chcą śpiewać w chórze. Muszę z nimi więcej popracować, aby szybko mieli takie same umiejętności jak ich starsi stażem koledzy. Zespól ma bowiem określony, dość wysoki poziom i aby nowi członkowie mogli także koncertować musimy popracować nad emisją i innymi umiejętnościami, a przede wszystkim śpiewanie, czy granie w zespole. Często się zastanawiam jak to się dzieje, że mamy tylu chętnych do śpiewania i grania w zespole, pomimo tego, że muzyki w większości szkół nie uczy się wcale – to jednak sporo osób interesuje się nie tylko odbiorem, ale także uprawianiem muzyki. Cieszę się bardzo, że w Kraczkowej udało nam się taki zespół stworzyć, bo w pobliżu chóru z orkiestrą nie ma.

Z. S. : W Polsce także można by było policzyć takie zespoły na palcach.

Z. M. : Prawdopodobnie tak. Jestem bardzo dumny z tego zespołu. Oczywiście nie na zasadzie jakiejś choroby, tylko mam ogromną satysfakcję, że udało się stworzyć zespół, który może wykonywać na przyzwoitym poziomie piękną i wartościową muzykę.

Z. S. : Członkowie zespołu nie tylko mają szanse koncertować w kraju i za granicą, ale także wiele nauczyć się, zobaczyć. Tym razem zwiedzili kilka zabytkowych miejsc we Lwowie i byliśmy zaproszeni do siedziby Arcybiskupa Lwowskiego. Tam nie można pójść z wycieczką.

Z. M. : Dla wielu z nich to była pierwsza podróż artystyczna. Zresztą Ks. Arcybiskup zauważył, dziękując nam po koncercie, że przywiozłem przedszkole „Nicolausa”. Koncert w Katedrze i zaproszenie do pałacu arcybiskupów we Lwowie, to było wielkie wydarzenie dla nas wszystkich i ogromna radość z takiego spotkanie, tym bardziej, że Arcybiskup Mieczysław Mokrzycki jest bardzo miłym i serdecznym człowiekiem, potrafił do każdego podejść, chwileczkę porozmawiać, podać rękę na pożegnanie. Myślę, że to nie było ostatnie spotkanie z Arcybiskupem Mieczysławem Mokrzyckim. Ten pobyt we Lwowie to dla całego zespołu motywacja do dalszej pracy.