XV Jubileuszowy Festiwal Żarnowiec - podsumowanie
XV Jubileuszowy Festiwal Żarnowiec 2019, po zakończeniu Koncertu AVE MARIA, który odbył się 15 września 2019 roku w Kościele Parafialnym w Jedliczu, przeszedł do historii.
W czasie tego koncertu przepiękna świątynia wypełniona była po brzegi publicznością, która w wielkim skupieniu słuchała tekstów Karola Wojtyły i św. Jana Pawła II oraz muzyki. Solistami byli znani śpiewacy związani z Operą Śląską: Leokadia Duży – sopran, Karolina Widera – sopran, Feliks Widera – tenor, Włodzimierz Skalski – baryton, Rafał Jędrzejczyk – recytacja, Halina Mansarlińska – organy oraz Kwintet Smyczkowy Filharmonii Śląskiej. W klimat wieczoru wprowadziła nas słynna Aria z III Suity orkiestrowej D-dur (znana jako aria na strunie g), a później już z udziałem solistów wysłuchaliśmy dwóch pieśni ks. Jana Żukowskiego. Pomiędzy recytacjami słuchaliśmy przepięknych pieśni „Ave Maria”, napisanych przez różnych kompozytorów. Obok znanych kompozycji G. Cacciniego i G. Donizettiego, były równie piękne „Ave Maria” ks. J. Nowakowskiego, ks. A. Hlondowskiego, L. Cherubiniego, G. Verdiego, C. Saint-Saënsa i A. Dossa w wykonaniu solistów, duetów i tercetów. Przepiękny koncert według scenariusza i w opracowaniu muzycznym prof. Feliksa Widery zakończyła „Modlitwa” C. M. Webera oparta na motywie z „Wolnego strzelca”.
O programie i przebiegu XV Jubileuszowego Festiwalu Żarnowiec rozmawiałam panem Markiem Wiatrem, pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym wszystkich edycji.
Zofia Stopińska: Jubileuszowa edycja Festiwalu Żarnowiec była bardzo interesująca i odbyło się pięć bardzo różnorodnych wydarzeń. Ma Pan powody do dumy zarówno z tegorocznego Festiwalu, jak i z poprzednich edycji.
Marek Wiatr: Szybko minęło te piętnaście lat, może dlatego, że zawsze trzeba było ciężko pracować zarówno nad stroną artystyczną, jak i organizacyjną Festiwalu. Starałem się, aby było dużo pełnych spektakli operowych z dziełami Stanisława Moniuszki „Halką” i „Strasznym Dworem” na czele czy „Carmen” G. Bizeta oraz operetkowych: „Wesoła Wdówka” F. Lehara, „Baron cygański” i „Zemsta nietoperza” J. Straussa. Gościliśmy w Żarnowcu wiele wspaniałych gwiazd, a wśród nich: Grażynę Brodzińską, Wiesława Ochmana, Teresę Lipowską, Wojciecha Siemiona, Janusza Zakrzeńskiego, Krzysztofa Globisza, Halinę Kunicką, Edytę Geppert, Hannę Banaszak i wielu innych znakomitych artystów.
Bardzo mi zależało, aby Jubileuszowa edycja była wyjątkowa, z bogatym repertuarem. Udało mi się zorganizować dobre koncerty w wykonaniu artystów polskich i zagranicznych.
Festiwal rozpoczął się wieczorem kameralnym w sali budynku „Lamusa”, ale zgromadził większą publiczność, niż się organizatorzy spodziewali i trzeba było w ostatniej chwili zorganizować sporo miejsc siedzących w sali wystaw.
- To prawda, nie spodziewaliśmy się tak wielkiego zainteresowania. W zeszłym roku zaprosiłem do Żarnowca pana Juliusza Multarzyńskiego, jednego z najlepszych polskich artystów fotografików, który przywiózł wystawę poświęconą Marcelinie Sembrich-Kochańskiej i przybliżył nam postać tej wspaniałej śpiewaczki. Poprosiłem go, aby przyjechał także w tym roku, i zaproponował wystawę zdjęć z oper Krzysztofa Pendereckiego. Bardzo mi się ten pomysł spodobał nie tylko dlatego, że Krzysztof Penderecki w czasie moich studiów w Akademii Muzycznej w Krakowie był Rektorem tej uczelni, ale dlatego, że spektakle jego oper zawsze poruszają publiczność, bo są wyjątkowe, a przede wszystkim wyjątkowe są zdjęcia pana Juliusza Multarzyńskiego.
Oprócz pięknej wystawy mieliśmy jeszcze promocję książki „Maria Fołtyn – życie z Moniuszką”, napisanej przez bohatera wieczoru wspólnie z panem Adamem Czopkiem. Ponieważ mamy Rok Stanisława Moniuszki, postanowiłem dopełnić ten wieczór koncertem kameralnym pieśni i arii Stanisława Moniuszki w wykonaniu solistów Opery Śląskiej w Bytomiu. Z towarzyszeniem pianistki Haliny Mansarlińskiej wystąpili: Justyna Dyla, Włodzimierz Skalski i Bogdan Kurowski. Bardzo się cieszę z gorącego przyjęcia wykonawców przez publiczność.
Jestem pod ogromnym wrażeniem drugiego wieczoru, podczas którego na plenerowej scenie przed dworkiem Marii Konopnickiej wystawiona została opera „Rigoletto” Giuseppe Verdiego w wykonaniu artystów Państwowego Teatru z Koszyc. Po raz pierwszy ten Teatr Operowy z Koszyc gościł w Żarnowcu.
- Od początku marzyłem o wystawieniu tej opery w Żarnowcu. Pierwszym spektaklem, który zobaczyłem w czasie studiów wokalnych w Akademii Muzycznej w Krakowie, było znakomicie przygotowane i wykonane „Rigoletto”. Na 15-lecie marzenie się spełniło, bo okazało się, że „Rigoletto” ma w repertuarze Państwowy Teatr w Koszycach i po rozmowach z dyrekcją tej placówki mogliśmy posłuchać i zobaczyć „Rigoletto” w Żarnowcu w znakomitej międzynarodowej obsadzie: dyrygent Vinicius Kattah jest Brazylijczykiem, podobnie jak Raoni Hübner występujący w roli Księcia Mantu, partie Rigoletta śpiewał Ludovik Kendi – tenor z Rumunii, a w roli Gildy wystąpiła świetna słowacka sopranistka Michaela Várady.
Wszyscy artyści byli znakomici, spektakl wyjątkowo pięknie wystawiony i także jestem pod wielkim wrażeniem. Bardzo się cieszę, że wystawiane na całym świecie najpopularniejsze dzieło Verdiego, jakim jest „Rigoletto”, mogła zobaczyć też publiczność w Żarnowcu.
Pragnę jeszcze powiedzieć, że wykonawcy byli zachwyceni Żarnowcem. Bardzo im się u nas spodobało.
Publiczność świetnie się bawiła podczas trzeciego wieczoru zatytułowanego „Od Straussa do Kálmána”, w wykonaniu solistów Opery Lwowskiej i Orkiestry Lwowskiego Teatru Narodowego im. Marii Zańkowskiej.
- Arie, duety i instrumentalne fragmenty z operetek zawsze są dobrze przyjmowane i gorąco oklaskiwane. Tak też było tym razem. Wykonawcami koncertu byli Soliści Lwowskiego Narodowego Akademickiego Teatru Opery i Baletu im. Salomei Kruszelnickiej: Lilija Nikitczuk – sopran, Anna Szumarina – mezzosopran, Ołeh Łanovyj – tenor i Petro Radejko – baryton, a dyrygował Bogdan Moczurad.
Soliści dali z siebie wszystko, a Orkiestra była doskonała i publiczność doceniła to – owacjom nie było końca. Lwowscy artyści zyskali sympatię publiczności, bo od pierwszej chwili nawiązali z nią kontakt, mówiąc i śpiewając w języku polskim. To był bardzo piękny koncert.
„Skrzypek na dachu” Jerry’ego Bocka to musical, który zawsze gromadzi komplety publiczności i chyba najwięcej osób przyszło na ten spektakl, który odbył się 8 września w wykonaniu solistów, orkiestry, chóru i baletu Teatru Muzycznego w Lublinie.
- Przyznam się, że spodziewałem się tego, bo to wspaniały musical, podczas którego wykonawcy mogą się wykazać także umiejętnościami aktorskimi. Ponieważ większość budżetu Festiwalu Żarnowiec pochodzi ze sprzedaży biletów, wiedziałem, że na „Skrzypka na dachu” sprzedadzą się z pewnością wszystkie, a to jest dla mnie bardzo ważne. Nie pomyliłem się, bo tego wieczoru mieliśmy rekord, jeśli chodzi o liczbę osób na widowni.
Sądzę, że wszyscy byli zadowoleni, podobnie jak ja, bo „Skrzypek na dachu” został bardzo pięknie wystawiony przez Teatr Muzyczny z Lublina. U wielu osób widziałem także łzy wzruszenia i nie ma w tym nic dziwnego, bo Anatewkę z tego spektaklu możemy porównać do Frysztaka, Jedlicza i każdej miejscowości na Podkarpaciu, bo przecież żyliśmy tutaj razem ze społecznością żydowską przez wieki. Żarnowiec jest dobrym miejscem do pokazania musicalu „Skrzypek na dachu”.
Trzy bardzo różne spektakle zostały pokazane na tej samej scenie, która każdego wieczoru była inna. Wykonawcy przed przyjazdem do Żarnowca muszą dostosować się do możliwości, jakie tutaj są.
- W dzisiejszych czasach dobre nagłośnienie pozwala na pokazanie wszystkich walorów muzycznych spektaklu czy koncertu. Warunki są specyficzne, bo reżyserów i wykonawców ogranicza wielkość sceny. Na potrzeby spektakli muszą być budowane dwie sceny – dla solistów i chóru oraz dla orkiestry. Do tego jeszcze sponsorzy chcą także być niedaleko sceny reklamowani i czasem trudno to wszystko pogodzić.
W tym roku wcześniej przyjechał poznać nasze warunki dyrektor artystyczny z Koszyc, natomiast realizatorzy Teatru Muzycznego z Lublina zaufali danym, które im dostarczyliśmy i także wszystko się udało.
Festiwal kończy koncert w Kościele Parafialnym w Jedliczu i także jest kilka powodów, aby ten koncert odbył się w tym miejscu.
- Maria Konopnicka przyjeżdżając po raz pierwszy w 1903 roku do Żarnowca, wysiadła z pociągu na dworcu w Jedliczu i tu była witana przez społeczność, a później pojechała do Żarnowca.
Ta wielka polska pisarka związana była ze Lwowem i tam została pochowana na Cmentarzu Łyczakowskim.
Dlatego chciałem zorganizować koncert w kościele, gdzie jest mnóstwo bardzo ciekawych dzieł wykonanych przez artystów lwowskich.
Projekt Kościoła Parafialnego w Żarnowcu jest dziełem Jana Sasa-Zubrzyckiego, ołtarz główny inżyniera Henryka Zaremby, a rzeźby w ołtarzu głównym i droga krzyżowa są dłuta Piotra Wójtowicza, lwowskiego rzeźbiarza zwanego przed wojną „Lwowskim Fidiaszem”. Jego dzieła znajdują się przede wszystkim we Lwowie, w tym w Operze Lwowskiej – są dwie rzeźby wewnątrz opery, na zewnątrz budynku na samej górze.
Wielka aktorka Wanda Siemaszkowa, która przyjaźniła się z Laurą Pytlińską, córką Marii Konopnickiej, grała przez wiele lat w teatrze lwowskim, zmarła w Żarnowcu, pochowana była na cmentarzu w Jedliczu i dopiero po latach przeniesiona została na warszawskie Powązki. Związków jest dużo.
Ponadto Kościół Parafialny w Jedliczu jest przepiękną świątynią i warto, aby w jego wnętrzu rozbrzmiewała muzyka.
Ten koncert był wspaniałym zakończeniem Jubileuszowej edycji Festiwalu Żarnowiec i jednocześnie zwieńczeniem Pana 15-letniej pracy, zabiegania o ciekawe programy i jak najlepszych artystów, o dotacje i sponsorów. Dla Pana te lata były także szkołą z zakresu marketingu i organizacji tak wielkich imprez.
- W jednym się przeliczyłem. Byłem przekonany, że to urokliwe miejsce związane z wielką polską pisarką i poetką Marią Konopnicką będzie magnesem dla sponsorów, którzy sami będą proponować udział finansowy. Mamy tylko dwa dary narodowe, dwa dworki: w Oblęgorku dla Henryka Sienkiewicza i w Żarnowcu dla Marii Konopnickiej.
Niestety, z pozyskaniem środków nigdy nie było łatwo, ale tak trudno, jak w tym roku, jeszcze nigdy nie było. Na szczęście udało się i myślę, że publiczność zapamięta wspaniałe wydarzenia XV Jubileuszowej edycji Festiwalu Żarnowiec.
Wszyscy artyści, z którymi rozmawiałam, byli pod wielkim wrażeniem tego miejsca i deklarowali powrót do Żarnowca i Jedlicza, jeśli tylko otrzymają zaproszenie. Mam nadzieję, że myśli Pan o kolejnej edycji Festiwalu Żarnowiec.
- Trzeba myśleć pozytywnie i zastanowić się, jak to miejsce i Festiwal jeszcze bardziej wyeksponować. Może pomyśleć o innych miejscach w pobliżu związanych z Marią Konopnicką? Największy problem jest z pozyskaniem środków, bo Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu nie ma specjalnego budżetu na Festiwal, tylko wszystkie środki trzeba pozyskać.
Bardzo wielu życzliwych ludzi skupiło się wokół mnie, którzy chcieli pomóc i pomagają przez cały czas. Ludzie, którzy widzą, że jest to wspaniała impreza, że jest to coś dobrego dla tego zakątka, a także dla Polski. To jest największa wartość tego Festiwalu.