relacje

Non omnis moriar

Pamięć o Zygmuncie Mycielskim

Życie jest życiem, a śmierć śmiercią, tak to Pan Bóg urządził.
Zygmunt Mycielski w liście do chóru z Wiśniowej

            Msza Święta odprawiona w kościele pw. NMP Królowej Świata w Wiśniowej w niedzielę 9 sierpnia 2020 roku o godz.10.30 o spokój duszy Zygmunta Mycielskiego w 33. rocznicę Jego śmierci z intencji Towarzystwa im. Zygmunta Mycielskiego w Wiśniowej i Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Zygmuta Mycielskiego w Strzyżowie miała nadzwyczaj uroczysty przebieg. Świętej Liturgii przewodniczył ks. biskup Józef Dąbrowski, michalita z Kanady, pochodzący z Wysokiej Strzyżowskiej, a towarzyszyli mu przy ołtarzu - proboszcz wiśniowskiej parafii ks. Marek Matera i wikariusz ks. Jarosław Stefański.
            Uroczystą oprawę muzyczną zapewnił Strzyżowski Chór Kameralny pod dyrekcją prof. Grzegorza Oliwy oraz prof. UR Magdalena Prejsnar-Wąsacz – fortepian i absolwenci strzyżowskiej szkoły muzycznej: Eryk Oliwa – klarnet, Marcel Oliwa – sakosfon. Licznie przybyli wierni wiśniowskiej parafii, z Warszawy przyjechał Michał Klubiński, muzykolog zajmujący się badaniem życia i twórczości muzycznej i pisarskiej Zygmunta Mycielskiego.
            Wśród prezentowanych podczas Mszy Świętej i na koncercie po jej zakończeniu utworów muzycznych z kręgu wielkiej literatury muzycznej, w skupieniu słuchaliśmy trzech utworów Zygmunta Mycielskiego: „Fiat voluntas tua”, „Largo” na skrzypce i fortepian w transkrypcjach na klarnet i fortepian oraz „Wieczne Odpoczywanie” napisane dla chóru w Wiśniowej. Wszystkie utwory wykonano z wielką starannością i głębią wyrazu. Strzyżowski Chór Kameralny śpiewał z balkonu, zaś instrumentaliści grali przy ołtarzu bocznym przy obrazie Matki Bożej z Dzieciątkiem przeniesionym z kaplicy grobowej Mycielskich. Po Mszy Świętej i koncercie przedstawiciele Towarzystwa i Szkoły im. Zygmunta Mycielskiego złożyli kwiaty przy grobie swojego Patrona.
            Wszyscy odnieśliśmy wrażenie obecności Zygmunta Mycielskiego wśród nas. Z uwagą i przejęciem słuchaliśmy jego głębokiej muzyki podczas Świętej Liturgii i na koncercie, łączyliśmy jego myśli, filozofię sztuki i życia z dniem dzisiejszym, konstatując, iż pamięć nie umiera i osobowość tego niezwykłego Artysty będzie nam nadal towarzyszyć w różnych działaniach i przedsięwzięciach, zarówno w muzeum jego pamięci, jak i podczas plenerów malarskich, koncertów, a taże przy zgłębianiu jego twórczości muzycznej i pisarskiej, w edukacji muzycznej, wydawnictwach.
            Przed Mszą Świętą deklarację współpracy z Towarzystwem w działaniach zmierzających do utrwalenia pamięci po kompozytorze i pisarzu pochodzącym z Wiśniowej złożyła prof. Marta Wierzbieniec, dyrektor Filharmonii Podkarpackiej im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.
            W końcowej wypowiedzi po Mszy Świętej ks. proboszcz Marek Matera złożył Rodzinie Mycielskich wyrazy serdecznej wdzięczności za nieustanne wspieranie materialne kościoła i jego otoczenia. Dołączam do tych podziękowań także własne – za nieustanne, jakże ważne i znaczące wsparcie finansowe wiśniowskich plenerów malarskich, czasopism „Kamerton” i „Barbizon Wiśniowski”, ukazujących głęboką twórczość muzyczną i pisarską Zygmunta Mycielskiego, znaczenie mecenatu artystycznego Mycielskich dla kultury polskiej i europejskiej, a także piękno i bogactwo kultury muzycznej regionu podkarpackiego i kraju.
             Non omnis moriar – nie całkiem umrę. Postawa, dzieła Zygmunta Mycielskiego, to, jak pisał Jerzy Waldorff „kotwice pamięci” na trudne i złe czasy, gdyby takie miały nadejść, lub już nadeszły. Pozostaniemy wierni tym nakazom.

Andrzej Szypuła

30. LAT CENTRUM PADEREWSKIEGO – FINAŁ

               Na zakończenie jubileuszowych koncertów (26 lipca 2020 roku) wystąpił w Sali Koncertowej Stodoła rewelacyjny austriacki pianista Ingolf Wunder, laureat II nagrody Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego sprzed dziesięciu lat.
               Recital składał się z dwóch części. Najpierw dwa bardzo trudne, wirtuozowskie utwory Ferenca Liszta, w których kompozytor ukazał dwie wizje Fausta – według Goethego w Sonacie h-moll oraz według Lanau’a w I Walcu „Mefisto”.
               Drugą część recitalu wypełniła muzyka Fryderyka Chopina : Andante spianato i Wielki Polonez Es-dur op.22, Fantazja impromptu op. pośmiertne, Nokturn cis-moll, Nokturn Es-dur op.52, Walc As- dur op.34.nr 1 i brawurowy Polonez Es-dur op.53.
               Publiczność niemilknącymi brawami dziękowała Artyście domagając się bisów. Mimo zmęczenia Ingolf Wunder wykonał dwa utwory na bis: dzieło Ignacego Jana Paderewskiego "Menuet" op.24 no.1 oraz kompozycję własną zatytułowaną „Liberty Prelude”..
Koncert prowadził z wielką swadą Jan Popis.
To był wspaniały, pełen wrażeń wieczór.
               Warto jeszcze podkreślić, że podczas koncertów jubileuszowych mieliśmy przyjemność słuchania jednego z najciekawszych modeli fortepianów marki FAZIOLI – pełnokoncertowego F278.
Było to to możliwe dzięki staraniom stroiciela – Michała Twardego i przychylności
Silesia Music Center.
Wszyscy występujący pianiści byli bardzo zadowoleni, że mogli na tym instrumencie grać.

Piękny Jubileusz. Dziękujemy Organizatorom za wspaniałe koncerty, które dostarczyły publiczności wielu wrażeń i wzruszeń oraz za stworzenie niepowtarzalnej atmosfery.
.
W galerii; kilka ujęć z recitalu Ingolfa Wundera w obiektywie Kornelii Cygan

30 lat Centrum Paderewskiego - „Historia Muzyki według Waldemara Malickiego”

              Podczas drugiego wieczoru kąśnieńską Salą Koncertową Stodoła zawładnął długo wyczekiwany przez melomanów Waldemar Malicki, który wykonał swój autorski program zatytułowany „Historia Muzyki według Waldemara Malickiego”. Artyście towarzyszył kwintet smyczkowy w składzie: Paweł Wajrak - skrzypce, Angelina Kierońska – skrzypce, Karolina Stasiowska – altówka, Anna Podkościelna-Cyz – wiolonczela i Szymon Frankowski – kontrabas.
              Mistrz Malicki wystąpił w podwójnej roli – pianisty i prowadzącego koncert. Długo można by było opowiadać o różnych pomysłach i ciekawych wątkach tego wieczoru. Jednym z nich były improwizacje na temat utworu Jeana-Paula-Égide Martiniego "Plaisir d'amour". Propozycje pana Waldemara prowadziły nas od epoki muzyki renesansu, baroku, klasyki, po Ravela i współczesnych twórców. Kolejnym tematem improwizacji było TANGO.
              Ciekawostką wieczoru, był wykonany przez Zespół "Con Affeto" (w powiększonym składzie), utwór Fryderyka, Augustyna Duranowskiego "Fantazja na tematy polskich tańców " op.9.
Duranowski był synem Polki i francuskiego emigranta Duranda. Żył w latach 1770 - 1834. Był znanym i cenionym w całej Europie skrzypkiem, podziwianym przez młodego Paganiniego.
              Ten koncert spotkał się z równie wielką życzliwością publiczności. Gorące oklaski trwały długo, a później wiele osób pragnęło osobiście podziękować Waldemarowi Malickiemu i dlatego widząc ustawioną za mną kolejkę obiecałam wszystkim, że moja rozmowa z Mistrzem trwać będzie tylko trzy minuty i słowa dotrzymałam.

              Jak Pan wspomina swoje pierwsze pobyty w Kąśnej Dolnej i Tarnowie?
              - Wtedy bywałem tu bardzo często zarówno w Tarnowie, Kąśnej, a nawet w okolicznych mniejszych miejscowościach. To były zupełni inne czasy. Od tamtej pory wiele się zmieniło. Niektóre rzeczy ewidentnie się poprawiły, a niektóre być może utraciliśmy, ale to dotyczy całego pojmowania kultury, sztuki...
Może kiedyś wrócimy do tego pięknego stanu, ale będzie to wynikało z potrzeb i wydaje mi się, że one już się zaczynają tworzyć, czego dowodem jest pełna sala podczas dzisiejszego koncertu.

              Pamiętam jeden z pierwszych, a może nawet pierwszy Pana występ w ramach Festiwalu „Bravo Maestro”. Wystąpiło wówczas trio w składzie: Maestra Wanda Wiłkomirska – skrzypce oraz dwóch rozpoczynających karierę artystów - Tomasz Strahl – wiolonczela i Waldemar Malicki przy fortepianie.
              - Bardzo często można mnie spotkać w różnych miejscach przy fortepianie. Dzisiaj po prostu nie mam tylko bujnej czupryny, ale pozostałe elementy, jak najbardziej działają.

              Grał Pan wtedy w innym stylu.
              - Owszem, wtedy byłem normalnym, przyzwoitym pianistą, ale z czasem człowiek odnajduje w sobie coś z wolności i jest w stanie przekonać do siebie resztę świata, że robi co innego, a ta reszta świata to zaakceptuje. Nie zamierzam się poddawać.

              Sądzę, że w tym, co Pan obecnie prezentuje na estradach bardzo pomocna jest wiedza i umiejętności zdobyte w pierwszych kilkunastu latach działalności.
              - Chcę pani powiedzieć, że przez cały czas zdobywam wiedzę, tylko drążę w różnych kierunkach. Dzisiaj to jest możliwe, bo jest mnóstwo stron internetowych, trzeba się poruszać w różnych językach i można dotrzeć do niezwykłych informacji, które naprawdę zapierają dech w piersiach.
Nie będę zdradzał więcej, bo częścią tych informacji dzielę się ze słuchaczami Programu II Polskiego Radia w soboty o 10.00 rano w audycji „Upiór w eterze”.
Przepraszam, że się tak reklamuję, ale uważam, że słuchając tych audycji dużo się można dowiedzieć o przeróżnych elementach muzyki.

              Miał Pan z pewnością czas, w przerwach trwających od rana prób, zobaczyć Dwór Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej i jego otoczenie w 2020 roku.
              - Jest poprawa nadzwyczajna. Zmienił się cały kraj i Kąśna również. Tu jest po prostu wspaniale. Wszystko jest piękne, funkcjonalne i wygodne – łącznie w wjazdem na teren parku. Mnie zachwyciła także Sala Koncertowa Stodoła, która jest piękna i doskonale brzmi. Jest tu znakomita akustyka i można by ją postawić spokojnie gdzieś nad Loarą lub nad Renem. Jestem pewien, że tam by także zachwycała publiczność i artystów.

              Za rok będzie 25-lecie Festiwalu „Bravo Maestro”, zechce Pan tu przyjechać.
              - Jak zostanę zaproszony i będzie mi towarzyszył zespół z którym dzisiaj grałem, albo inny, równie znakomity, to z przyjemnością przyjadę i może coś ciekawego wymyślimy. Także z przyjemnością spotkam się wtedy z panią i mam nadzieję, że porozmawiamy dłużej.

Zofia Stopińska

30 lat Centrum Paderewskiego - Gala Trzech Dekad

Od 24 do 26 lipca 2020 r. Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej świętowało jubileusz 30-lecia działalności. Z tej okazji organizatorzy zaproponowali trzy koncerty:
- Gala Trzech Dekad,
- Historia Muzyki Według Waldemara Malickiego oraz
- Mistrzowski Recital Fortepianowy Ingolfa Wundera.

           Gospodarzami pierwszego wieczoru byli: Anna Woźniakowska oraz Jan Popis znani, cenieni dziennikarze muzyczni związani niemal od początku z koncertami muzyki klasycznej organizowanymi w Kąśnej Dolnej, którzy przybliżyli najważniejsze wydarzenia z 30-letniej historii Centrum. A było co wspominać. Wiele ciepłych słów usłyszeliśmy o działalności poprzednich dyrektorów Centrum, a szczególnie o latach, kiedy prowadziła tę instytucję nieodżałowana pani Anna Knapik.
           W dworku Paderewskiego, czy Sali Koncertowej "Stodoła" występowali tak wspaniali artyści jak m.in. Wanda Wiłkomirska, Krzysztof Jakowicz, Vadim Brodski, Konstanty Andrzej Kulka, Kaja Danczowska, Stefan Kamasa, Janusz Olejniczak, Waldemar Malicki, Ewa Pobłocka, Krzysztof Jabłoński Tomasz Strahl i Klaudiusz Baran.
           Gościło także w Kąśnej pokolenie młodszych wirtuozów: Katarzyna Duda, Janusz Wawrowski, Jakub Jakowicz, Rafał Kwiatkowski, Marcin Zdunik, Mariusz Patyra, Michał Zaborski, Szymon Nehring, Rafał Blechacz czy Robert Morawski.
            W ostatnich latach Centrum Paderewskiego współprowadzone jest przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a dzięki operatywności obecnego dyrektora Łukasza Gaja, wspomaganego przez władze Powiatu Tarnowskiego, Gminę Ciężkowice i wspaniałego sponsora - Tarnowskie Azoty, jest jednym z najciekawszych ośrodków kulturalnych w Polsce, otoczonym sympatią melomanów i sentymentem artystów.
Takie festiwale jak "Tydzień Talentów", "Bravo Maestro" czy najmłodszy cykl "Viva Polonia" są sztandarowymi imprezami Centrum.
            Ale wracam do przebiegu części muzycznej pierwszego jubileuszowego wieczoru.
Wśród wykonawców przewidywano udział skrzypków Krzysztofa Jakowicza, Wadima Brodskiego, Jakuba Jakowicza oraz pianisty Roberta Morawskiego. Niestety z przyczyn zdrowotnych nie mógł w koncercie uczestniczyć Krzysztof Jakowicz. Maestro przesłał serdeczne gratulacje i pozdrowienia oraz obiecał, że niedługo w Kąśnej wystąpi.
            Cześć muzyczną otworzył Robert Morawski, wykonując brawurowo Polonez A-dur Fryderyka Chopina. Później, wyjątkowo pięknie zabrzmiały w wykonaniu Jakuba Jakowicza i Roberta Morawskiego "Melodia" Ignacego Jana Paderewskiego (utwór został skomponowany na fortepian, a wersję na skrzypce i fortepian opracował Stanisław Barcewicz) oraz , Andante i Allegro z I Sonaty h-moll Johanna Sebastiana Bacha.
            Z kolei Wadim Brodski wraz z Robertem Morawskim wykonali Preludium i Allegro w stylu Pugnaniego Fritza Kreislera, "Medytację" Julesa Masseneta oraz część III Sonaty na skrzypce i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego.
Mistrz Wadim Brodski zapowiedział niespodziankę i przywiózł do Kąśnej swoje utalentowanego ucznia - 13-letniego Szymona Krajewskiego, który wykonał niełatwą Chacconę Tomaso Vitalego. Chyba jeszcze większą niespodzianką dla publiczności był fakt, że Wadim Brodski zasiadł przy fortepianie, aby wspólnie wykonać ten utwór.
            W kolejnym ogniwie koncertu Jakub Jakowicz zaprezentował Cierpienia miłości Fritza Kreislera oraz wirtuozowski Polonez A-dur Henryka Wieniawskiego.
Koncert zakończył Vadim Brodski wykonaniem "Introdukcji i Ronda Capriccoso" Camila Saint-Seansa, Zarówno Jakubowi Jakowiczowi, jak i Wadimowi Brodskiemu towarzyszył pianista Robert Morawski.
Długą owacją na stojąco publiczność dziękowała wykonawcom.

Zofia Stopińska

Salezjańskie Lato w Przemyślu ma już dwadzieścia lat! Relacja z Inauguracji

             1 sierpnia 2020 r. w Kościele Salezjanów zainaugurowany został XX Międzynarodowy Przemyski Festiwal Salezjańskie Lato Muzyczne. Zaproszonych gości i zgromadzoną publiczność powitał gospodarz ks. Bogdan Nowak SDB, proboszcz Parafii pw. Świętego Józefa, który także mówił o historii i celach tej imprezy oraz podkreślił rolę współorganizatora Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki „Zamek”, a także dyrektorki tej placówki Renaty Nowakowskiej. Oficjalnego otwarcia Festiwalu dokonał Bogusław Świeży, Zastępca Prezydenta Miasta Przemyśla. Program jubileuszowej edycji, która odbywa się pod hasłem „Między Wschodem i Zachodem” oraz wykonawców i utwory koncertu inauguracyjnego przybliżył Tomasz Ślusarczyk, dyrektor artystyczny Festiwalu.

              Wykonawcami koncertu byli: Krzysztof Urbaniak, znakomity organista i klawesynista oraz warszawski zespół puzonów historycznych TROMBASTIC.
Pan Krzysztof Urbaniak popisał się nie tylko mistrzowską grą, ale także ogromną wiedzą ukazując publiczności walory zabytkowych głosów koncertowych organów (39-głosowych), czeskiej firmy Reigera z 1925. Zachwycająco podczas tego wieczoru zabrzmiały m.in. Toccata, Adagio i Fuga C-dur BWV 664 Johanna Sebastiana Bacha, utwór zatytułowany Erwartung Natalii Zanni-Lewankowskiej współczesnej polskiej kompozytorki, który znakomicie konweniował z utworami mistrzów minionych epok oraz Symphonischer Choral „Ach bleib mit deiner Gnade” Sigfrida Karg-Elerta.
TROMBASTIC to jedyny w swoim rodzaju zespół w Polsce grający na historycznych puzonach altowych, tenorowym, basowym i kontrabasowym, a tworzą go Piotr Wawreniuk, Michał Kilian, Piotr Dąbrowski, Robert Krajewski i Roman Miller.
W programie zabrzmiały głównie utwory XVI-wiecznych twórców anonimowych oraz tych, którzy podpisali swoje dzieła m. in.” Mikołaja Zieleńskiego Wacława z Szamotuł i Adama Jarzębskiego.
Zespół podbił serca publiczności znakomitym brzmieniem puzonów (czasami wzbogaconych śpiewem lub instrumentem perkusyjnym), a na zakończenie także brzmieniem trąbki historycznej, bowiem do wspólnego wykonania kilku utworów zaproszony został Tomasz Ślusarczyk, znakomity trębacz, jedyny polski członek Orkiestry Osiemnastego Wieku F. Brüggena.
Na zakończenie wieczoru publiczność powstała z miejsc i podziękowała wszystkim wykonawcom długą owacją.

              Podczas koncertu zachowane zostały wszelkie związane z pandemią obostrzenia obowiązujące przy organizacji koncertów w pomieszczeniach zamkniętych.
Organizatorami XX jubileuszowej edycji są Parafia Salezjanów w Przemyślu oraz
Przemyskie Centrum Kultury i Nauki ZAMEK. 

Tegoroczna edycja zrealizowana
będzie dzięki wsparciu finansowemu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego,
Instytutu Muzyki i Tańca, Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego
oraz Miasta Przemyśla.

Zofia Stopińska

„Śpiew, to najpiękniejsza muzyka na świecie"

Na 98. urodziny Bernarda Ładysza bardzo interesujący artykuł oraz wywiad z Artystą nadesłał do publikacji w Klasyce na Podkarpaciu pan Andrzej Szypuła. Nie mogłam zamieścić go na portalu od razu, gdyż byłam już w Kąśnej Dolnej, gdzie od 24 do 26 lipca odbywały się koncerty z okazji 30-lecia  Centrum Paderewskiego. Jeszcze 24 lipca składaliśmy życzenia urodzinowe Maestro Bernardowi Ładyszowi, a następnego dnia rano odszedł od nas na zawsze. Wybitny śpiewak operowy spocznie na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach w środę, 5 sierpnia. Ceremonia rozpocznie się o godz. 10:00 i będzie miała charakter państwowy.

Nadesłany artykuł oraz wywiad zawierają wiele informacji i są pięknym wspomnieniem o jednym z najwybitniejszych artystów. Zapraszam do lektury.

 

Andrzej Szypuła

„Śpiew, to najpiękniejsza muzyka na świecie”
98. urodziny Bernarda Ładysza

             Bernard Ładysz – wspaniały bas, ulubieniec publiczności, znakomity odtwórca Borysa Godunowa, rubaszny Skołuba w „Strasznym Dworze”, Filip II i Wielki Inkwizytor w „Don Carlosie”, Mefisto w „Fauście”, Ramfis w „Aidzie”, Ojciec Barré w „Diabłach z Loudun”, Miechodmuch w „Krakowiakach i Góralach”, Tewi w „Skrzypku na dachu” - 24 lipca 2020 roku kończy 98 lat. Z pełnym przekonaniem nadaję mu tytuł króla polskiej sceny operowej, choć może i tytuł cesarza byłby tu całkiem na miejscu. Godzi się tedy poświęcić Jego Wysokości Bernardowi I słów parę, byśmy pamiętali, słuchali i zachwycali się tym niezwykłym artystą, porównywanym w Europie do Wielkiego Szalapina!
             Artysta urodził się w Wilnie, gdzie rozpoczął naukę śpiewu. Studia wokalne podjął po wojnie w Warszawskiej Szkole Muzycznej im. F. Chopina. Pierwsze lata kariery spędził w reprezentacyjnym zespole Domu Wojska Polskiego, natomiast na scenie Opery Warszawskiej zadebiutował rolą Griemina w „Eugeniuszu Onieginie” P. Czajkowskiego w 1950 roku. Jak to się nieraz w teatrach muzycznych zdarza, było to nagłe zastępstwo, do którego artysta musiał się przygotować w pół dnia! Udało się! I tak narodził się dla polskiej sztuki operowej najwybitniejszy polski bas okresu powojennego.
             W 1956 roku artysta wygrał trudny konkurs wokalny w Verceli we Włoszech i odtąd zaczęła się jego międzynarodowa kariera. Otrzymał kontrakt w Teatro Massimo w Palermo, gdzie śpiewał czołowe partie basowe z włoskiego repertuaru. Pod firmą Teatru La Scala odbył tourneé po Republice Federalnej Niemiec, śpiewał partię Rajmunda w „Łucji z Lammermooru” z Marią Callas pod dyrekcją Tuglio Serafina, zachwycał publiczność rolą Borysa Godunowa w Teatrze Wielkim w Moskwie, kreacją Ojca Barré w „Diabłach z Loudun” Krzysztofa Pendereckiego na hamburskiej premierze. Śpiewał w nowojorskiej Cornegie Hall w Stanach Zjednoczonych, w Kanadzie, a w 1983 roku był świetnym odtwórcą roli Tewiego w polskiej premierze „Skrzypka na dachu” w łódzkim Teatrze Wielkim. Znakomicie sprawdzał się w repertuarze rozrywkowym. Z powodzeniem uczestniczył w festiwalach piosenki w Opolu, Zielonej Górze i Kołobrzegu. Artysta wszechstronny, wspaniały śpiewak i aktor, świetny odtwórca ról charakterystycznych. Grał w filmach, m. in. w „Znachorze”, nagrał sporo płyt. 6 maja 2008 roku otrzymał tytuł doktora honoris causa nadany mu przez Akademię Muzyczną im.F. Chopina w Warszawie. Był bardzo wzruszony.
              Prywatnie – szczery, otwarty, życzliwy ludziom, rubaszny i bezpośredni. Mogłem się o tym przekonać podczas wywiadu, jaki prowadziłem z nim na Jego 70. urodziny, w garderobie Teatru Wielkiego w Warszawie, którą miał razem ze znakomitym polskim tenorem Bogdanem Paprockim. Wywiad zatytułowany „Śpiewałem całe życie” ukazał się 24 lipca 1992 roku w dzienniku rzeszowskim „A-Z”. Atmosfera rozmowy była miła, czasem żartobliwa, czasem – pełna gorzkich refleksji. Bo, mimo niewątpliwych sukcesów, życie nie głaskało Mistrza po głowie. A przecież tyle ma w sobie niezwykłego talentu, muzykalności i oddania wielkiej sztuce. Oto tekst wspomnianego wywiadu.

Śpiewałem całe życie”
wywiad z Bernardem Ładyszem

Andrzej Szypuła: Chciałbym prosić Pana o trochę wspomnień. Jak to było na początku, skąd wzięła się u Pana pasja śpiewania?
Bernard Ładysz: Proszę Pana, to nie są przypadki. Jaki ojciec, jaka matka – takie dzieci. U nas w domu wszyscy śpiewali – mama, tata, obaj bracia, z których jeden został skrzypkiem. Tata przez 25 lat nie opuścił ani jednej próby chóru, do którego należał. Zresztą my wszyscy, nazwijmy to – kresowiacy, podobnie jak Ślązacy – jesteśmy bardzo rozśpiewani.

AS: A co się wtedy śpiewało?
BŁ: Urzekały nas przede wszystkim ukraińskie dumki. To była nasza młodość, to się wtedy śpiewało u nas, w domu. No i od którejś tam klasy szkoły powszechnej śpiewałem w chórze – najpierw sopranem, a potem, gdy głos zaczął mi grubieć – w trzecim głosie, najniższym. Od początku też byłem solistą. Dużo śpiewałem w kościele. Brat mój też pięknie śpiewał, więc często chodziłem podsłuchiwać go na występach.

AS: U kogo uczył się Pan śpiewu solowego?
BŁ: Najpierw chodziłem do prof. Siedleckiego w Wilnie. Ja uczyłem się śpiewu dość nietypowo. Nie ćwiczyłem tych wszystkich gam, wprawek, ale od razu śpiewałem pieśni i arie. Pełne zaś, rozumowe uprawianie muzyki zawdzięczam pianiście, śp. Sergiuszowi Nadgryzowskiemu, który – ucząc mnie pieśni Schuberta, Schumanna czy kompozytorów klasycznych – wskazywał na rodzaj potrzebnego dźwięku, elementy muzyczne, a zarazem charakter i sposób interpretacji utworu. Dzięki temu rozwijałem się szybko, poznając muzykę od jej bardzo konkretnej, technicznej i wyrazowej strony. Oczywiście, wszystkie utwory starałem się wykonywać jak najlepiej, wydobywając z nich to, co było w charakterze i stylu epoki i kompozytora, który utwór napisał.

AS: Czy marzył Pan o karierze śpiewaczej?
BŁ: Nigdy nie sądziłem, że będę zawodowym śpiewakiem. Ale może to czas wojny sprawił, że tak się stało... No i tak prześpiewałem całe życie.

AS: Czy lubi Pan muzykę Moniuszki?
BŁ: Proszę Pana, jestem pełen podziwu dla muzyki Moniuszki. Jak piękny jest ten chór z „Halki” pt. „Po nieszporach przy niedzieli...” A ja uwielbiam chóry. To piękna muzyka pod każdym względem. Pan się chórami zajmuje, to Pan to rozumie. Moniuszko, to ogromny talent. Nigdy nie był w górach, a napisał „Halkę”... A więc jak masz talent, to i góralem możesz być. Jak nie masz talentu – nic nie pomoże! To jest to...

AS: Odszedł Pan z Teatru Wielkiego chyba za wcześnie...
BŁ: No cóż... Mówiłem już Panu, że charakter mam otwarty, bezpośredni i jak mi się coś nie podoba, to mówię wprost. A ludzie tego nie lubią. Moja współpraca z człowiekiem krótkowzrocznym, ubogim na uszach i uczuciach, nie była możliwa. Musieliśmy się rozejść. Proszę Pana, my mamy trzy nieszczęścia: złe komponowanie, źli muzycy i źli dyrektorzy. Ci ostatni zwłaszcza doprowadzili do tego, że my mamy sporo teatrów w Polsce, tylko widzów i słuchaczy w nich nie ma!

AS: Jest to pewien paradoks, bo przecież wspaniałych talentów, właśnie muzycznych, nam nie brakuje...
BŁ: Proszę Pana, u nas myśli się o stołkach i stanowiskach, a nie o kulturze. No i ma Pan wynik. My tracimy naszą wielką, polską kulturę, nie tylko muzyczną. A potem okaże się, że nasze życie jest puste... Ja wiem, że teraz jest epoka elektroniki, techniki – ale gdzie muzyka? Człowiek wrażliwy nie może wykonywać muzyki mechanicznie. Musi włożyć własne serce.

AS: Czy oprócz „Krakowiaków i Górali” zobaczymy i usłyszymy Pana w jakimś nowym spektaklu?
BŁ: Krąży po teatrze jakaś plotka, ale nie bardzo mogę jeszcze w tej chwili o tym mówić. Prawdopodobnie wystawimy Żyda [„Skrzypek na dachu” - przyp. AS]. To już byłaby dla mnie taka koronna rola. Mija mi już siedemdziesiątka...

AS: Jest Pan ciągle ulubieńcem publiczności...
BŁ: Chcę Panu powiedzieć, że dużo ludzi z basów śpiewa, ale nie robi kariery. Starają się grubo śpiewać. Ja starałem się zawsze śpiewać miękko, by ten głos nie burczył, nie straszył... Ja nie jestem znowu taki typowy bas. Wie Pan, cerkiewne basy, to są basy! Ja jestem ten śpiewny bas, który ma swoją skalę, wystarczającą do repertuaru, który śpiewa. Ale teraz już mogę być cerkiewny. Mam coraz niższy głos... [tu Bernard Ładysz demonstruje swoje najniższe dźwięki, śpiewając charakterystyczny zwrot „Hospody pomyłuj...”

AS: Czy jest Pan zadowolony ze swojej kariery muzycznej?
BŁ: No cóż, wiele by o tym mówić. Niewątpliwie mogłem inaczej pokierować swoim artystycznym życiem. Ale to przeszłość. Poza tym, proszę Pana, ja się nie liczę. Liczy się muzyka, sztuka, której służę. Dopiero to wszystko razem coś znaczy. A śpiew, to najpiękniejsza muzyka na świecie. Jest tyle pięknej muzyki!

AS: Serdecznie dziękuję Panu za miłą rozmowę.

             Na 87. urodziny Bernardowi Ładyszowi, wspaniałemu Artyście Wszech Czasów, posłałem serdeczne życzenia ze słowami wdzięczności za cudowne chwile szczęścia i głębokich wzruszeń inspirowane Jego Wielką Sztuką. Ku mej radości, otrzymałem uroczą odpowiedź skreśloną ręką małżonki Mistrza, Leokadii, też artystki śpiewaczki, z którą razem śpiewali przecudne duety. A na pocztówce – Car Borys w operze M. Musorgskiego „Borys Godunow” kreowany przez Bernarda Ładysza.

Pożar wielkich organów w katedrze w Nantes

 Marek Stefański: "Tyle zostało dziś po pożarze wielkich organów w katedrze w Nantes! Na szerokości całej ściany, jeszcze do dzisiejszego poranka, rozciągała się potężna organowa fasada..."

Krosno: Inauguracja Festiwalu „Letnie Koncerty w Świątyniach”

           Po długiej przerwie większość melomanów nie może się doczekać spotkań z artystami podczas koncertów. Pod tym względem sezon letni na Podkarpaciu zapowiada się dość skromnie.
Jednym z nielicznych miejsc festiwali, który rozpoczął się 4 lipca w Bazylice kolegiackiej w Krośnie, jest IV Międzynarodowy Krośnieński Festiwal „Letnie Koncerty w Świątyniach”, organizowany przez Regionalne Centrum Kultur Pogranicza w Krośnie.
            Wszelkimi sprawami organizacyjnymi związanymi z pobytem artystów i organizacją koncertów zajmuje się pani Małgorzata Baranowska-Mika, natomiast pieczę artystyczną nad Festiwalem sprawuje profesor Dariusz Bąkowski-Kois, znakomity organista – wirtuoz, pedagog Akademii Muzycznej w Krakowie i Kierownik Katedry Organów w tej uczelni.
            Bazylika kolegiacka Świętej Trójcy jest najstarszą świątynią w Krośnie i z pewnością zaliczyć ją należy do najpiękniejszych budowli w tym mieście. Podkreślić należy, że organy bazyliki farnej są niewątpliwie najcenniejszym instrumentem w Krośnie. Wybudowane zostały w 1909 roku przez austriacką firmę Gebruder Rieger. Instrument posiada 28 głosów rozdysponowanych pomiędzy dwa manuały i pedał (klawiaturę nożną). Wielką jego zaletą jest, że uniknął przebudowy powojennej, dzięki czemu możemy się cieszyć jego oryginalnym, neoromantycznym brzmieniem.
Doskonale brzmią na tych organach dzieła romantyczne i neoromantyczne, ale również zachwycać się możemy utworami wcześniejszych epok.
           Organy są instrumentem bardzo wrażliwym na temperaturę i wilgotność i dlatego wymagają troskliwej opieki. Do koncertu inauguracyjnego przygotowywał organy Bazyliki kolegiackiej w Krośnie pan Albert Kunz, znakomity stroiciel z Akademii Muzycznej w Krakowie.

           Tyle tytułem wstępu, a teraz krótko o koncercie. Zgromadzoną publiczność powitał profesor Dariusz Bąkowski-Kois, a później w kilku zdaniach polecił uwadze program tegorocznej edycji, która zamknie się cyklem czterech koncertów. Zaprosił na kolejne koncerty do Kościoła oo. Kapucynów (25 lipca), jeszcze raz do Bazyliki kolegiackiej (8 sierpnia) i na finał do Kościoła oo. Franciszkanów (16 sierpnia). Artysta przybliżył nam także niezwykle barwny, różnorodny i piękny program swojego recitalu, a później udał się na chór organowy, aby wykonać zapowiedziane utwory.
Wysłuchaliśmy trzech dzieł twórców niemieckich, a były to kolejno:
- Batalla Imperial de 5 ͦ tono – Johanna Kaspara Kerlla;
- Chorał O Mencsch, bewein´ dein´ Sűnde gross BWV 622 – Johanna Sebastiana Bacha;
- Fuga C-dur B-A-C-H H 394 – Carla Philippa Emanuela Bacha (drugiego z synów J. S. Bacha);
- Batalla de 5 ͦ tono – José de Torresa y Martineza Bravo ( hiszpański kompozytor epoki baroku);
- Chorał O Welt, ich muß dich larssen op. 122 nr 11 – Johannesa Brahmsa.
W ostatnim ogniwie recitalu zabrzmiały utwory Ferenca Liszta – jednego z najwybitniejszych twórców romantyzmu:
- Adeste;
- Psallite;
- Tu es Petrus;
- Consolation Des-dur;
- Nun danket alle Gott.
            Profesor Dariusz Bąkowski-Kois decydując się na wykonanie tak trudnego i zarazem efektownego programu, pragnął ukazać publiczności wielkie możliwości i urodę organów Bazyliki kolegiackiej w Krośnie. Wszyscy słuchali w wielkim skupieniu, podziwiając rewelacyjne, wirtuozowskie wykonania. Gromkie brawa rozległy się dopiero po wybrzmieniu ostatniego utworu Ferenca Liszta Nun danket alle Gott i trwały bardzo długo, a kiedy Artysta zszedł z chóru, aby pożegnać się, wszyscy powstali z miejsc, chcąc w ten sposób wyrazić swój zachwyt wirtuozowską grą.
To był wspaniały wieczór i jestem szczęśliwa, że mogłam w nim uczestniczyć.

            Pani Małgorzata Baranowska-Mika przygotowała dla publiczności specjalne programy z repertuarem i krótką notką, w której odnotowane zostały najważniejsze dokonania artystyczne wykonawcy.
Jestem przekonana, że chętnie ją Państwo przeczytają.

Dariusz Bąkowski-Kois
Ukończył studia historyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim (1997) oraz Akademię Muzyczną w Krakowie w klasie organów prof. Józefa Serafina (2000, dyplom z wyróżnieniem). Specjalizację w zakresie wykonawstwa francuskiej neoromantycznej symfoniki organowej odbył w ramach studiów podyplomowych w Akademii Muzycznej im. F. Chopina w Warszawie pod kierunkiem kwal. II st. Magdaleny Czajki (2002/2003). Studia podyplomowe kontynuował (2003/2004) w Konserwatorium Wiedeńskim (obecnie: Privatuniversität Wien) w klasie organów Thomasa Schmögnera (także na Wydziale Muzyki Dawnej, z zakresu gry na klawesynie, klawikordzie oraz pianoforte).
             Prowadzi ożywioną działalność artystyczną w kraju i za granicą: koncertował we Francji, Niemczech, Austrii, Szwajcarii, Holandii, Belgii, Norwegii, Szwecji, Estonii, Włoszech, w Rosji, Chinach, Meksyku, a także w Brazylii. Występował z recitalami w tak prestiżowych miejscach, jak Archikatedra św. Piotra w Trewirze, Katedra NMP w Antwerpii, Katedra św. Bawona w Gandawie, Katedra św. Salwatora w Brugii, Katedra św. Marcina w Utrechcie, Grote of Sint-Laurenskerk Rotterdam, Katedra św. Bawona w Haarlem, Grote Kerk NMP w Bredzie, Archikatedra NMP w Moskwie czy Narodowe Centrum Sztuki (NCPA) w Pekinie. W latach 2001-2007 ściśle współpracował z zespołem Capella Cracoviensis, realizując w ramach licznych koncertów partie solowe, a także organo obbligato, czy basso continuo. Był jurorem międzynarodowych konkursów organowych w Rumi i Łodzi oraz licznych konkursów ogólnopolskich.
             Od 1999 jest pracownikiem Katedry Organów Akademii Muzycznej w Krakowie. W 2002 doktoryzował się na Wydziale Historycznym UJ (praca doktorska z zakresu historii mentalności szlachty polskiej początków XVIII wieku). W 2006 uzyskał stopień doktora habilitowanego z zakresu instrumentalistyki (praca habilitacyjna poświęcona zagadnieniom wykonawstwa iberyjskiej muzyki organowej XVII stulecia), zaś w 2013 otrzymał tytuł profesora sztuk muzycznych. W 2014 ukończył na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu studia podyplomowe Master of Business Administration - Zarządzanie Szkołą Wyższą. W kadencji władz Uczelni 2012-2016 pełnił funkcję Prorektora ds. dydaktyki i rozwoju kadry Akademii Muzycznej w Krakowie, od 2016 jest Kierownikiem Katedry Organów swej macierzystej Uczelni.

             Organizatorzy serdecznie zapraszają na kolejny koncert w sobotę 25 lipca o 16:30 do Kościoła oo. Kapucynów.
Będzie to koncert kameralny w wykonaniu utalentowanych studentów Akademii Muzycznej w Krakowie, a wystąpią: Aneta Baziak – saksofon, Jakub Kołodziej – baryton, Jakub Kapała – organy i Marcin Kucharczyk – organy.
Gorąco polecam Państwu ten koncert.

Zofia Stopińska

Nowy tomik wierszy "Z parku do parku" Danuty Gałeckej-Krajewskiej

           Gorąco polecamy Państwa uwadze nowiuteńki tomik wierszy zatytułowany „Z parku do parku” autorstwa Danuty Gałeckiej-Krajewskiej, który ukazał się niedawno nakładem Oficyny Wydawniczej Volumen.
Piękne wiersze zainteresują z pewnością nie tylko miłośników poezji.

           Danuta Gałecka-Krajewska urodziła się w 1947 roku w Szczecinie. Ukończyła Wydział Anglistyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Debiutowała w „Za i Przeciw” w roku 1968. W latach 1969–1979 była członkiem Koła Młodych przy jedynym istniejącym wówczas Związku pisarzy – ZLP. W latach siedemdziesiątych współpracowała z Polskim Radiem – jej wiersze wielokrotnie trafiały na antenę „Magazynu Studenckiego” oraz niezwykle popularnej w tamtych latach audycji „Popołudnie z Młodością”, PR nadało także dwa słuchowiska jej autorstwa. Wiersze publikowała w „Poezji”, „Nowym Wyrazie”, „Współczesności”, „Almanachu Młodych” (Iskry, 1973), „Wyspie”, kwartalniku literackim SPP „Podgląd” oraz w magazynie poetyckim „Oberon” (2016) w Nowym Jorku.
W 1983 roku ukazał się debiutancki tomik pt. Klatka. W roku 2015 opublikowała tomiki Ślady i Obiecany ark Rozrywki. W 2018 roku Oficyna Wydawnicza Volumen wydała tom pt. Dialogi asymetryczne.

             Więcej o autorce i Jej działalności mogą się Państwo dowiedzieć z wywiadu opublikowanego na portalu „Klasyka na Podkarpaciu” link: https://www.klasyka-podkarpacie.pl/wywiady/item/2419-spotkanie-z-poetka-danuta-galecka-krajewska

Informacje o tomiku znajdą Państwo także na stronie Oficyny Wydawniczej Volumen


Danuta Gałecka-Krajewska
Z parku do parku
Oficyna Wydawnicza Volumen
Warszawa, 2020, s. 92, format 125 x 200, oprawa miękka ze skrzydełkami, ISBN 978-83-64708-77-0

„Każde słowo tych wierszy to otwarcie poruszające wyobraźnię i ożywiające pamięć. W słowie, a więc w wierszu, kryje się dynamika o nieprzewidywalnej energii. To ona sprawia, że wiersze Danuty Gałeckiej-Krajewskiej są wciąż jakby w fazie narodzin, w momencie formowania i kształtowania semantycznego. Świat w tym stanie jest wyzwolony z niewoli czasu. Wszystko, co ma zaistnieć, jest w fazie stawania się. Atemporalność przedstawienia pozwala poetce nabrać głębokiego oddechu. To nie czas upływający „od do”, dyktuje jej krok, ale ona sama o nim decyduje”.
W. Kaliszewski, z recenzji „Wyspa” 2019, nr 1(49)
Patroni medialni książki: Stowarzyszenie Pisarzy Polskich Oddział Warszawa, Odra, Wyspa, Latarnia Morska, Klasyka na Podkarpaciu

Zofia Stopińska

Pasja życia

           Piszę te słowa 30 marca 2020 roku, dzień po śmierci Krzysztofa Pendereckiego. To właśnie 30 marca 1966 roku w romańskiej katedrze w Münster w Niemczech miało miejsce prawykonanie jego „Pasji według św. Łukasza” napisanej do tekstów ewangelicznych.

           W recenzji dla „Ruchu Muzycznego” jego redaktor naczelny Zygmunt Mycielski pisał: „Penderecki sięgnął do tekstów wiecznych, obrośniętych znaczeniem, które nadały im wieki. Koncepcja nowego dzieła Pendereckiego powraca do tego, co nazywam dopowiadaniem myśli muzycznej do końca. Nie ulega żadnej wątpliwości, że jest to istotnie prawdziwa i autentyczna Pasja, już od pierwszego zawołania chóru: O crux. Na rozpiętej oktawie zawołanie to przenika nas dreszczem, jak bachowskie wołanie: Herr, na wstępie Johannespassion. Od tego zawołania, poprzez arie solistów, mówiony tekst ewangelisty, poprzez ogromną ilość partii chóralnych i replik solistów, wszystko jest autentyczną Pasją, ze słowami Chrystusa, zamieszaniem tłumów, trzęsieniem ziemi i rozdarciem zasłony w świątyni.”
          Prawykonanie Pasji w oświetlonej migocącymi świecami i przepełnionej słuchaczami wielkiej katedrze w Münster było prawdziwym świętem muzyki i nadzwyczajnym wydarzeniem trasnsmitowanym przez Westdeutscher Rundfunk. Obsada znakomita: Stefania Woytowicz – sopran, Andrzej Hiolski – baryton, Bernard Ładysz – bas, Rudolf Jürgen Bartsch - ewangelista, trzy chóry mieszane Radiofonii z Kolonii, chór chłopięcy Tölzer Knaben Chor, Orkiestra Symfoniczna Westdeutscher Rundfunk z Kolonii, Henryk Czyż - dyrygent.
          Zygmunt Mycielski ze szczerym podziwem towarzyszył dokonaniom twórczym Krzysztofa Pendereckiego. Obaj panowie darzyli się sympatią i przyjaźnią, obaj pochodzili z Podkarpacia. Muzyka i słowo stanowiły pasję ich życia.
           Z Krzysztofem Pendereckim w jego Europejskim Centrum Muzyki w Lusławicach umawiałem się jesienią ub. roku na rozmowę. Ale już jej nie będzie. Pozostała Jego muzyka, która pozwala nam zrozumieć tajemnicę życia.

Andrzej Szypuła

Subskrybuj to źródło RSS