Różne barwy V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej
Różnymi barwami muzyki kameralnej mieniła się trwająca od 9 do 24 października 2021 roku V Rzeszowska Jesień Muzyczna, organizowana przez Stowarzyszenie Polskich Muzyków Kameralistów. Sześć wspaniałych koncertów odbyło się w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego i w kościele oo. Dominikanów. Podobnie jak w poprzednich edycjach, w programach koncertów było dużo muzyki bardzo rzadko pojawiającej się na estradach koncertowych, w wykonaniu znakomitych młodych muzyków.
Inauguracja odbyła się 9 października w gościnnych progach kościoła oo. Dominikanów. Licznie zgromadzona publiczność miała okazję posłuchać szlachetnego brzmienia instrumentów dętych. Znakomici krakowscy muzycy: Wiesław Suruło – flet, Monika Sęk – obój, Piotr Lato – klarnet, Damian Lipień – fagot i Paweł Cal – waltornia, wykonali dwa dzieła – Kwintet op. 56 nr 2 g-moll Franza Danzi’ego i Partitę Antyczną na Kwintet dęty op. 7 Sebastiana Perłowskiego.
Podczas rozmowy po koncercie dr hab. Piotr Lato, znakomity klarnecista prowadzący działalność solową, kameralną i pedagogiczną, przybliżył nam m.in. zespół i utwory.
Nasz skład wywodzi się od tria stroikowego (obój, klarnet, fagot) i w tym składzie występujemy pod nazwą LLLeggiero Woodwind Trio. Działamy od wielu lat z tymi muzykami, z którymi dzisiaj także występowaliśmy, nawet chcę się pochwalić, że ostatnio zdobyliśmy w konkursie Medici International Music Competition II miejsce.
To trio jest trzonem i w zależności od potrzeb, koncertów, zamówień kompozytorskich, zaproszeń na festiwale, powiększamy skład zespołu i tutaj powiększyliśmy o flet i waltornię, i wystąpiliśmy w kwintecie. Wszyscy jesteśmy związani z Akademią Muzyczną w Krakowie, w większości jesteśmy pracownikami Katedry Instrumentów Drewnianych i Akordeonu, którą mam przyjemność prowadzić.
Oprócz klasycznej kompozycji Franza Danzi’ego, czyli Kwintetu op. 56 nr 2 g-moll, wykonaliśmy nowy utwór, który został dla nas napisany. To Sebastiana Perłowskiego Parita Antyczna na Kwintet dęty op. 7. Bardzo się cieszymy z każdego wykonania tego obszernego utworu, ponieważ nie ma zbyt wielu polskich kompozytorów współczesnych, którzy skomponowali utwory na taki skład. W porównaniu z zachodnią i ogólnoświatową literaturą, polskich utworów na kwintet dęty jest bardzo mało. Cieszymy się, że jeden powstał specjalnie dla nas.
Nagraliśmy już ten Kwintet w Katedrze Instrumentów Dętych Drewnianych i Akordeonu Akademii Muzycznej w Krakowie. Liczymy, że jeszcze pod koniec tego roku albo zaraz na początku przyszłego roku zostanie wydana płyta, a raczej album złożony z trzech płyt przez wytwórnię DUX, którą kieruje Małgosia Polańska. Cały materiał jest już gotowy i bardzo nam się podoba, kompozytor także jest zadowolony. Z moich obserwacji całego rynku muzycznego wynika, że w dzisiejszych czasach na estradach muzyka kameralna będzie dominować, ponieważ w czasach pandemii duże formy instrumentalne czy wokalno-instrumentalne pojawiać się będą o wiele rzadziej. To jeden z powodów, że w SPMK tak dużo się dzieje.
Kwintet innstrumentów dętych w składzie: Wiesław Suryło - flet, Monika Sęk - obój, Paweł Cal - waltornia, Damian Lipień - fagot, Piotr Lato - klarnet podczas koncertu w kościele oo. Dominikanów w Rzeszowie, fot. Jakub Kwaśniewicz
Na program koncertu 10 października złożyły się: Sonata A - dur KV 526 Wolfganda Amadeusza Mozarta, Sonata a - moll nr 4 op.23 Ludwiga van Beethovena oraz dwa mało znane dzieła Mieczysława Wajnberga - Sonata nr 4 op.39 i wspaniała Rapsodia Mołdawska op.47.
To było bardzo ciekawe zestawienie muzyki klasyków wiedeńskich z twórczością XX - wiecznego kompozytora polskiego, który obawiając się represji hitlerowskiego reżimu, w 1939 roku wyjechał i zamieszkał w ZSRR.
Solistami wieczoru byli: Robert Kowalski, skrzypek urzekający swoim wyjątkowym ciepłym brzmieniem, wspaniałą techniką oraz pełną ekspresji muzykalnością. Nic dziwnego, że jego występy są gorąco oklaskiwane w renomowanych salach koncertowych Europy, Ameryki Północnej i Azji. Przy fortepianie towarzyszyła mu Katarzyna Wasiak, ceniona w kraju i za granicą jako solistka i kameralistka. Artystka wspólnie z Robertem Kowalskim i kwartetem smyczkowym "Noga Quartet" nagrała płytę "Mieczysław Wajnberg - Muzyka Kameralna", uznaną za najlepsze nagranie kameralne 2020 roku.
Wspaniałe kreacje Roberta Kowalskiego i Katarzyny Wasiak były gorąco oklaskiwane przez rzeszowską publiczność.
Robert Kowalski - skrzypce i Katarzyna Wasiak - fortepian podczas koncertu w Instytucie Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego, fot. Jakub Kwaśniewicz
Kolejny koncert V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej odbył się 16 października 2021 roku w Sali Instytutu Muzyki. Wykonawcami byli: Jakub Jakowicz - skrzypce, Joanna Kreft - skrzypce, Artur Rozmysłowicz - altówka, Dominik Płociński - wiolonczela oraz Bartłomiej Wezner - fortepian. Są to wspaniali, młodzi soliści i kameraliści, występujący w najsłynniejszych salach koncertowych w kraju i za granicą.
W ich wykonaniu wysłuchaliśmy: Kwintetu fortepianowego c - moll Ignacego Friedmana oraz Kwintetu fortepianowego g - moll op. 34 Juliusza Zarębskiego.
W podziękowaniu za wspaniały wieczór publiczność zgotowała wykonawcom zasłużoną owację. Po koncercie zapytałam Jakuba Jakowicza, jaką część w jego działalności artystycznej stanowi muzyka kameralna.
Na pewno połowę, jak nie więcej w tej chwili. Mam wrażenie, że czasami to granie kameralne jest ciekawsze niż granie solowe, kiedy gramy utwory, które już graliśmy wiele razy – oczywiście za każdym razem jest trochę inaczej. Natomiast w kameralistyce, z innymi partnerami to jest zawsze cudowna sprawa. Zawsze jest także okazja nauczyć się czegoś nowego, podzielić się czymś nowym.
Również repertuar jest niesamowity, bo gramy arcydzieła muzyki kameralnej. Na przykład Kwintet fortepianowy c-moll Ignacego Friedmana był naszą premierą, bo wszyscy graliśmy go po raz pierwszy i cieszymy się z tego faktu, bo jest to utwór niewątpliwie wartościowy, bardzo ciekawy, cudownej urody i Ignacy Friedman, legendarny, wspaniały pianista jest nam teraz bliższą postacią dzięki temu utworowi.
W tym składzie graliśmy po raz pierwszy, ale Herbert Piano Trio, które tworzą Bartek Wezner, Joanna Kreft i Dominik Płociński gra razem już co najmniej osiem lat , a my z Arturem Rozmysłowiczem graliśmy wiele lat w Lutosławski Quartet i można powiedzieć, że to jest fuzja dwóch zespołów.
Bardzo się cieszę z tej współpracy także dlatego, że wszyscy są uroczymi ludźmi i przebywanie z nimi, wspólne granie i ciekawe rozmowy to jest wspaniała część naszego życia.
Kwintet fortepianowy w składzie: Jakub Jakowicz - skrzypce, Joanna Kreft - skrzypce, Bartłomiej Wezner - fortepian, Artur Rozmysłowicz - altówka, Dominik Płociński - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz
Nie kryli radości ze wspólnego występu w Rzeszowie także pozostali muzycy, a Joanna Kreft powiedziała:
Jak tylko usłyszeliśmy, że nasze trio ma możliwość zagrać w kwintecie razem z Jakubem Jakowiczem i Arturem Rozmysłowiczem, to byliśmy „cali w skowronkach” i teraz te emocje nadal nie opadają.
Muszę także podkreślić, że muzyka kameralna jest dla mnie najważniejszym nurtem działalności artystycznej i gram ją z wielką przyjemnością.
W poszerzonym składzie razem z Kubą i Arturem zagralibyśmy każdy kwintet, ale Kwintet fortepianowy Ignacego Friedmana był dla nas trudnym początkiem, bo nie znaliśmy tego dzieła o olbrzymiej fakturze, w którym wiele się dzieje i musieliśmy znaleźć klucz, żeby dobrze utwór pokazać publiczności.
Na Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i na Podkarpaciu nigdy nie występowaliśmy, ale chętnie na Podkarpacie wrócimy jeśli tylko otrzymamy zaproszenie.
Po koncercie na miejscach dla publiczności - od lewej: Jakub Jakowicz, Bartłomiej Wezner, Joanna Kreft, Artur Rozmysłowicz, Dominik Płociński, fot. Jakub Kwaśniewicz
17 października w kościele oo. Dominikanów odbył się czwarty koncert w ramach V edycji Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej. Wykonawcami byli wspaniali, utytułowani młodzi muzycy, laureaci wielu konkursów, uczestnicy festiwali krajowych i międzynarodowych. Wystąpiło Trio w składzie: Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek – wiolonczela. Na program wieczoru złożyły się Wariacje Goldbergowskie /wybór/ Johanna Sebastiana Bacha oraz Trio Smyczkowe c - moll op. 9 nr 3 Ludwiga van Beethovena.
Wykonanie było wirtuozowskie, szczególnie Wariacji Goldbergowskich, chociaż Trio c-moll Beethovena także zabrzmiało przepięknie. Licznie zgromadzeni melomani obdarzyli artystów długimi, zasłużonymi brawami, a po koncercie pobiegłam podziękować wykonawcom i poprosiłam ich o krótkie wypowiedzi na temat koncertu, kameralnego muzykowania i pobytu w Rzeszowie.
Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek - wiolonczela podczas koncertu w kościele oo. Dominikanów w Rzeszowie, for. Jakub Kwaśniewicz
Celina Kotz: Muzyka kameralna jest filarem mojego życia muzycznego. Jest przestrzenią, którą lubię i najbardziej cenię, ponieważ z jednej strony daje mnóstwo swobody, której nie możemy aż tyle zaznać w orkiestrze, daje możliwość do twórczych interpretacji współtworzonych z przyjaciółmi, którzy są wspaniałymi muzykami. Jest to szalenie rozwijająca dziedzina muzyki dla mnie, ponieważ te partie utworów kameralnych często są bardzo wymagające stricte instrumentalnie, a jednocześnie można się mnóstwo nauczyć od współgrających muzyków.
Program dzisiejszego koncertu koncentrował się wokół Wariacji Goldbergowskich Johanna Sebastiana Bacha, natomiast nie chcieliśmy, żeby wybrzmiały same Wariacje i dlatego dokonaliśmy wyboru najbardziej sztandarowych i w naszej ocenie najciekawszych dla słuchaczy fragmentów. Wykonaliśmy także nasz ulubiony utwór Trio smyczkowe c-moll op. 9 Ludwika van Beethovena. To Trio napisane jest na trzy instrumenty, a brzmi jak symfonia.
Nasze Trio zrodziło się tak naprawdę dzięki temu, że jesteśmy członkami Sinfonii Varsovii i w ramach tej orkiestry organizowane są cykliczne koncerty Sinfonia Varsovia Kameralnie i chyba dwa lata temu wystąpiliśmy razem na jednym z koncertów w ramach tego cyklu. Od początku nasza współpraca układała się twórczo i postanowiliśmy kontynuować przygodę w tym składzie.
Celina Kotz - skrzypce, Mateusz Doniec - altówka, Piotr Mazurek - wiolonczela gorąco oklaskiwani przez publiczność, fot. Jakub Kwaśniewicz
Piotr Mazurek: Nasza działalność artystyczna różnie wygląda, bo jedni więcej pracują w orkiestrze, a mniej grają solo – Celina akurat jest głównie solistką, a tylko od czasu do czasu wpada do orkiestry i gra kameralnie. Ja dużo więcej pracuję w orkiestrze i kameralistyka jest taką odskocznią, kiedy można wejść na taki grunt, gdzie nie musimy się nikomu podporządkowywać, tylko możemy razem tworzyć muzykę. To sprawia nam dużo więcej przyjemności niż gra w orkiestrze. Gram na wiolonczeli w Sinfonii Varsovii, prowadzę zajęcia studiów orkiestrowych w Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, niedawno rozpocząłem także studia magisterskie na wydziale Dyrygentury Symfoniczno-Operowej w klasie Moniki Wolińskiej, ale nawet jak zostanę dyrygentem, to na pewno nie porzucę wiolonczeli i będę się również zajmował kameralistyką.
Dariusz Doniec: Jestem altowiolistą w Sinfonii Varsovii, ale bardzo dużo gram muzyki kameralnej. Już po raz trzeci występuję na Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i zawsze jest bardzo miła atmosfera, Ojcowie Dominikanie są niezwykle gościnni, festiwal jest perfekcyjnie zorganizowany, ale najważniejsze jest to, że publiczność bardzo ciepło nas przyjmuje i jest dla kogo grać. To wielka przyjemność grać dla wypełnionego publicznością kościoła czy sali koncertowej. Smutno było, jak musieliśmy w trakcie pandemii grać do kamer i dlatego teraz każdy taki koncert sprawia nam podwójną przyjemność.
Mamy nadzieję, że jeszcze nie raz wystąpimy w Rzeszowie.
Pamiątkowe zdjęcie po koncercie w kościele oo. Dominikanów: Mateusz Doniec - altówka, Celina Kotz - skrzypce, Piotr Mazurek - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz
Doskonały był także przedostatni festiwalowy koncert, który odbył się 23 października w sali Instytutu Muzyki UR, a wystąpił Bartosz Koziak, cudowny, charyzmatyczny wiolonczelista w duecie ze znakomitą pianistką Agnieszką Kozło, która zaliczana jest do grona najwszechstronniejszych polskich kameralistów. Warto jeszcze podkreślić, że Bartosz Koziak grał na wspaniale brzmiącym wyjątkowym instrumencie, bowiem dzięki uprzejmości Kai Danczowskiej ma do dyspozycji XIX-wieczną kopię instrumentu Joannesa Baptisty Guadagniniego, na którym koncertował wybitny polski wiolonczelista Dezyderiusz Danczowski.
Koncert rozpoczęła Sonata e-moll op. 38 na wiolonczelę i fortepian Johannesa Brahmsa. Później usłyszeliśmy dwie sonaty w oryginale skomponowane na skrzypce i fortepian, w opracowaniu na wiolonczelę i fortepian: Sonatę G-dur op. 96 Ludwiga van Beethovena oraz Sonatę d-moll op. 9 Karola Szymanowskiego.
Agnieszka Kozło - fortepian, Bartosz Koziak - wiolonczela podczas koncertu w sali Instytutu Muzyki UR, fot. Jakub Kwaśniewicz
Podziwiałam ogromne umiejętności Bartosza Koziaka, szczególnie podczas wykonywania Sonaty Szymanowskiego. Wiem, że Artysta lubi w ten sposób rozszerzać swój wiolonczelowy repertuar i zaskakiwać publiczność. Owacja publiczności była w pełni zasłużona.
Mam dobrą informację dla wszystkich wielbicieli Bartosza Koziaka, którzy nie mogli być na koncercie 23 października. Artysta przyjedzie do Rzeszowa ponownie już 19 listopada, aby z Orkiestrą Filharmonii Podkarpackiej pod batutą Massimiliano Caldi’ego wykonać I Koncert wiolonczelowy Krzysztofa Meyera.
Agnieszka Kozło i Bartosz Koziak pamiątkowe zdjęcie po koncercie, fot. Jakub Kwaśniewicz
Równie ciekawy i piękny był koncert finałowy V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej, który odbył się 24 października również w Instytucie Muzyki.
Było to jednocześnie spotkanie z młodymi, utalentowanymi i wspaniałymi muzykami oraz twórczością również młodych polskich współczesnych kompozytorów oraz z rzadko wykonywaną w Polsce muzyką Ericha Wolfganga Korngolda.Wykonawcami byli: skrzypkowie Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, wiolonczelistka Magdalena Bojanowicz - Koziak i pianista Piotr Różański.
Artyści zaprezentowali nam bardzo różnorodne utwory, w których partia fortepianu napisana została na lewą rękę.
Koncert rozpoczął się solowym utworem na lewą rękę. W wykonaniu Piotra Różańskiego wysłuchaliśmy At Dawn z cyklu Three Imprevisations H. 134 Franka Bridge'a ,
Two Contrasts for a duo Anny Rocławskiej – Musiałczyk wykonali skrzypkowie Marta Gidaszewska,i Robert Łaguniak
Kształty to kompozycja Piotra Kędzierskiego na wiolonczelę i fortepian na lewą rękę (było to prawykonanie),
Suita op.23 na dwoje skrzypiec, wiolonczelę i fortepian /na lewą rękę/ Ericha Wolfganga Korngolda.
Zaprezentowany program był wyjątkowy, a wykonanie mistrzowskie. Wieczór zakończył się długą, gorącą owacją publiczności.
Sadzę, że zainteresują Państwa krótkie wypowiedzi wykonawców utrwalone po koncercie.
Od lewej: Robert Łaguniak - skrzypce, Marta Gidaszewska - skrzypce, Piotr Różański - fortepian, Magdalena Bojanowicz-Koziak - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz
Pan Piotr Różański opowiadał o kompozycjach przeznaczonych na lewą rękę i prawykonaniu utworu Piotra Kędzierskiego.
Utworów przeznaczonych na lewą rękę jest sporo, ale są mało znane, bo rzadko są wykonywane. Wiadomo, że bardziej komfortowo gra się dwoma rękami. Ten koncert był dzisiaj dla mnie też wyzwaniem, bo trzeba zbudować narrację tylko pięcioma palcami. Co prawda, mam już na swoim koncie sporo takich koncertów, a nawet kiedyś grałem recital z utworami solowymi na lewą rękę. Wtedy między innymi wykonałem także utwór At Dawn Francka Bridge’a z cyklu „Three Improvisations”. Chyba najwięcej utworów na lewą rękę powstało w XX wieku. Wiele z nich zostało skomponowanych dla pianisty Paula Wittgensteina, który w czasie I wojny światowej stracił prawą rękę. Dla niego Maurice Ravel napisał Koncert fortepianowy D-dur, Sergiusz Prokofiew napisał swój IV Koncert, Erich Wolfgang Korngold skomponował również Koncert fortepianowy.
Dzięki Wittgensteinowi literatura na lewą rękę się rozpowszechniła, chociaż w muzyce fortepianowej XIX wieku też jest dużo utworów na lewą rękę.
Warto po te utwory sięgać, bo dzisiejszy fortepian jest jednym z nielicznych instrumentów, na którym można grać jedną ręka w sposób artystycznie pełny.
Bardzo lubię wynajdywać obszary nie eksploatowane, jeśli chodzi o repertuar. Literatura fortepianowa jest bardzo bogata, a w standardzie dydaktyczno-egzaminacyjnym jest tendencja do powtarzalności pewnych utworów i dlatego szukam „perełek” niesłusznie zapomnianych. Wymaga to jednak dużo pracy.
Poprosiłem Piotra Kędzierskiego, aby na dzisiejszy koncert napisał nowy utwór, bo jeśli chodzi o kameralistykę na lewą rękę, to jest o wiele mniej utworów niż solowych.
Od lewej: Robert Łaguniak - skrzypce, Piotr Różański - fortepian, Marta Gidaszewska - skrzypce, Magdalena Bojanowicz-Koziak - wiolonczela, fot. Jakub Kwaśniewicz
Magdalena Bojanowicz-Koziak: Bardzo się cieszę, że po raz pierwszy mogłam grać wspólnie z duetem Polish Piano Duo.
Z Piotrem Różańskim też już bardzo dawno nie grałam, a w dodatku grał wyłącznie utwory na lewą rękę, stąd Suita op. 23 Ericha Wolfganga Kornogolda była dla nas czymś zupełnie nowym zarówno pod względem repertuaru, jak i składu. Mało jest takich kwartetów, gdzie nie ma altówki czy pianista gra jedną ręką. Jesteśmy też z różnych rejonów Polski. Skrzypkowie są z Poznania, Piotrek jest z Krakowa, stąd próby odbywały się w różnych miejscach.
Z powodu obostrzeń pandemicznych ciężko było z salą i dlatego tych prób nie było dużo, a utwór jest bardzo trudny, bardzo intensywny i dość skomplikowany. Trzeba było najpierw pograć wszystko w różnym tempie, a później dopiero zacząć grać zgodnie z zapisem nutowym. To wcale nie było proste.
Muzyka jest porywająca i uważam, że tak zagraliśmy podczas koncertu.
Polish Violin Duo tworzą Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak:
Robert: Gra w kwartecie była dla nas ciekawym wyzwaniem, tym bardziej, że graliśmy ze wspaniałymi muzykami. Było to bardzo inspirujące. Odkąd gramy w duecie, to po raz pierwszy wystąpiliśmy z innymi muzykami na jednej scenie.
Marta: Wykonaliśmy również utwór zatytułowany Two Contrasts for a duo Anny Rocławskiej-Musiałczyk. Ten duet został skomponowany na Nadbałtycki Konkurs Duetów smyczkowych w Gdańsku, gdzie mieliśmy okazję wystąpić w 2020 roku.
Robert: Pamiętam, że wtedy graliśmy koncert w ramach Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej i na drugi dzień graliśmy ten utwór w Gdańsku na konkursie. Mieliśmy okazję podczas tego konkursu poznać kompozytorkę. Bardzo się ucieszyliśmy, że nasze wykonanie bardzo jej się spodobało i nawet otrzymaliśmy od niej nagrodę specjalną za to wykonanie.
Marta: Nam ten utwór także przypadł do gustu i do dzisiaj chętnie włączamy go do programów naszych koncertów.
Robert: Zawsze wracamy do Rzeszowa z ogromna chęcią i radością, bo to miasto jest nam wyjątkowo bliskie.
Pamiatkowe zdjęcie po koncercie w sali Instytutu Muzyki UR - od lewej: Piotr Różański, Magdalena Bojanowicz-Koziak, Marta Gidaszewska i Robert Łaguniak, fot. Jakub Kwaśniewicz
Dobrym podsumowaniem V Rzeszowskiej Jesieni Muzycznej będzie wypowiedź dra hab. Grzegorza Manii, świetnego pianisty, kameralisty i pedagoga oraz prezesa Stowarzyszenia Polskich Muzyków Kameralistów, które organizuje m.in. festiwal w Rzeszowie.
Chcemy pokazać publiczności, że muzyka kameralna jest przyjemna, pozbawiona dużego dystansu, bardziej personalna, intymna. Po koncercie można do muzyków podejść i porozmawiać.
Powiem szczerze, że bardzo nam w tym pomogła pandemia, bo ona nam uświadomiła, że duże aparaty wykonawcze nie sprawdzają się w każdych warunkach, a w przypadku muzyki kameralnej w niektórych miejscach w Polsce nastąpił renesans koncertów domowych.
To być może nie zabrzmi dobrze, ale pandemia była naszym sojusznikiem w jeszcze jednym zakresie – zdecydowaliśmy się na stałe nagrywanie i transmitowanie koncertów. Pomyśleliśmy, że zdarzają się niecodzienne wykonania i chcieliśmy, żeby one zostały utrwalone.
Od zeszłego roku, od pandemii wszystkie koncerty są nagrywane i raczej już będą. Chcemy, aby to był już nasz znak rozpoznawczy, tak, żeby później szeroka publiczność mogła się przekonać, że warto przyjechać do Rzeszowa.
Może to zabrzmi trochę samochwalczo, ale jestem dumny, jak ten festiwal się rozwinął.
Pomogły nam w tym dotacje z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wszystkie edycje wspierało także Województwo Podkarpackie, stąd mieliśmy środki, które pomogły nam na spokojne planowanie pewnych działań. To była dotacja przyznana nam na trzy lata i mam nadzieję, że uda nam się uzyskać kolejną.
Upewniliśmy się, że nasze działania podobają się publiczności i mają coraz szerszy rezonans. Ponadto ten festiwal zakotwiczył się w świadomości wielu osób, w tym wielu muzyków w Polsce. Są przekonani, że w Rzeszowie odbywają się niesamowite wydarzenia, niepowtarzalne i unikatowe. Proszę trzymać kciuki za następne edycje.
Zofia Stopińska