XIV Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej "Ars Musica" przeszedł do historii
Z dwóch ważnych powodów poprosiłam o spotkanie dr hab. Bartosza Jakubczka, znakomitego organistę i pedagoga Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie. Pierwszym był zakończony 20 października XIV Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica 2019”, a drugim bardzo ciekawa płyta zatytułowana „Patmos”, zawierająca muzykę na organy i perkusję w wykonaniu Bartosza Jakubczaka i Miłosza Pękali. Krążek ukazał się nakładem Chopin University Press, UMFC. Pierwsza część rozmowy poświęcona jest podsumowaniu iwonickiego Festiwalu, który w tym przepięknym zakątku Podkarpacia należy do najważniejszych wydarzeń poświęconych muzyce klasycznej. Pan Bartosz Jakubczak jest współtwórcą tego wydarzenia, dyrektorem artystycznym, a w tym roku również przybliżał publiczności utwory i wykonawców koncertów.
Tegoroczny XIV Festiwal Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica” w Iwoniczu zamknął się cyklem trzech koncertów. Pierwszy z nich odbył się w Kościele Parafialnym w Iwoniczu-Zdroju i pięknie zabrzmiały w tym wnętrzu utwory wykonywane głównie na instrumentach dętych.
- Pierwszy koncert odbył się 29 września i był on niezwykle atrakcyjny dla publiczności i dlatego tak wiele osób postanowiło spędzić ten wieczór, słuchając muzyki w wykonaniu znakomitych artystów. Wystąpiło Krakowskie Trio Stroikowe oraz grający na pozytywie szkatulnym Marcin Armański wraz z Władysławem Kosendiakiem, który grał na saksofonie sopranowym.
Chyba nie wszyscy czytelnicy Klasyki na Podkarpaciu wiedzą, jak wygląda instrument o nazwie pozytyw szkatulny i jak się na nim gra.
- To była absolutna ciekawostka tego wieczoru, ponieważ pan Marcin Armański, który na co dzień jest organistą, sam zbudował instrument z grupy organów, zwany także regałem, i podczas koncertu opowiedział o tym instrumencie, niezwykle pięknie brzmiącym. Podobnie jak większość publiczności zgromadzonej na tym koncercie, jestem pełen podziwu dla artysty, który jest nie tylko świetnym wykonawcą, ale także potrafi zbudować taki instrument. Nazwa pozytyw szkatulny pochodzi stąd, że z zewnątrz instrument ma postać drewnianego kufra czy szkatuły.
Trzeba jeszcze podkreślić, że w tej świątyni brak jest instrumentu, który nadaje się do celów koncertowych, a znajdujące się tam organy można czasami jedynie wykorzystać do muzyki kameralnej. Jest tam jednak bardzo dobra akustyka, sprzyjająca muzyce kameralnej i nie bez znaczenia jest fakt, że kościół znajduje się w sercu Iwonicza-Zdroju.
Na kolejne koncerty Festiwal przeniósł się do pięknego, urokliwego miejsca, w którym się narodził.
- Tak, dwa pozostałe koncerty odbyły się w Kościele Parafialnym p.w. Wszystkich Świętych w Iwoniczu, który jest oddalony ponad 6 kilometrów od centrum Iwonicza-Zdroju. Jestem bardzo wdzięczny panu Witoldowi Kocajowi, Burmistrzowi Gminy, że zgodził się na sfinansowanie transportu dla kuracjuszy i część publiczności mogła przyjechać na koncerty do przepięknego, drewnianego kościoła w Iwoniczu. 6 października odbył się tam bardzo udany koncert, podczas którego wystąpili klarnecista Jacek Sribniak i organista Jerzy Kulka.
Po raz pierwszy w historii tego Festiwalu słuchaliśmy klarnetu solo. Muszę się przyznać, że przez cały czas szukam zarówno utworów, jak i instrumentów, których iwonicka publiczność jeszcze nie słyszała. Gościł u nas już kiedyś kwartet klarnetowy CLARIBEL, ale klarnetu jako instrumentu solowego nie mieliśmy. W wykonaniu Jacka Sribniaka mogliśmy usłyszeć piękne Adagio Jana Sebastiana Bacha i wszyscy się przekonali, że jego muzyka na każdym instrumencie brzmi bardzo dobrze, bo to twórca genialny.
Podczas tego koncertu zabrzmiały także m.in. dzieła innego geniusza Wolfganga Amadeusza Mozarta, działającego w XIX wieku nieznanego włoskiego zakonnika, organisty i kompozytora Padre Davide de Bergamo oraz cieszące się aktualnie dużym powodzeniem Astora Piazzolli.
Różnorodny był także koncert finałowy, podczas którego oprócz puzonu i organów publiczność mogła posłuchać brzmienia fisharmonii, instrumentu już zapomnianego.
- To była kolejna nowość w historii festiwali w Iwoniczu. Pan Michał Kopyciński specjalizuje się w grze na fisharmonii. Odbył nawet studia podyplomowe w tym zakresie w Belgii. Publiczność mogła zobaczyć tradycyjną fisharmonię, która jest instrumentem bardzo wymagającym i trudnym. Podczas finałowego koncertu pan Michał Kopyciński grał na fisharmonii solo i na organach, ale wystąpił także ze swoim ojcem Wojciechem Kopycińskim, który jest puzonistą. Podkreślę jeszcze, że puzon także zabrzmiał po raz pierwszy w ramach naszych festiwali.
W programie znalazły się prawdziwe perły muzyki klasycznej, od dzieł Johanna Jakoba Frobergera, Gerorge’a Friedricha Haendla, Johanna Sebastiana Bacha poprzez Gabriela Faure, aż po Sigfrida Karg-Elerta.
Cieszy mnie, że publiczność tak serdecznie przyjmowała występy wszystkich artystów, którzy gościli podczas tegorocznego Festiwalu w Iwoniczu.
Mam nadzieję, że wspólnie z głównym organizatorami myślicie już o przyszłorocznej edycji Festiwalu „Ars Musica”.
- Była to już czternasta edycja i wszystko na to wskazuje, że w przyszłym roku zorganizujemy kolejną. Z władzami Gminy Iwonicz-Zdrój oraz z Gminnym Ośrodkiem Kultury rozmawiamy już o jubileuszowej – XV edycji. Trzeba się cieszyć, że impreza trwa i w dalszym ciągu możemy spełniać misję polegającą na umuzykalnianiu społeczeństwa, proponując mu wartościowe koncerty.
Chcemy zaproponować serię ciekawych koncertów w wykonaniu znakomitych mistrzów, ale jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Z pewnością z odpowiednim wyprzedzeniem poinformujemy Państwa o jubileuszowej edycji.
Z dr hab. Bartoszem Jakubczakiem, znakomitym organistą, dyrektorem Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej „Ars Musica 2019”, adiunktem Wydziału Instrumentalnego Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie rozmawiała Zofia Stopińska w październiku 2019 roku.