Mistrz i uczeń – Jarosław Sereda i Maja Banicka
Jarosław Sereda i Maja Banicka fot. ze zbiorów Artystów

Mistrz i uczeń – Jarosław Sereda i Maja Banicka

      W cyklu wywiadów „Mistrz i uczeń” odwiedzamy Zespół Szkół Muzycznych w Krośnie. Zapraszam Państwa na spotkanie z panem Jarosławem Seredą, świetnym saksofonistą i pedagogiem oraz jego uczennicą Mają Banicką. 

      O odpowiedź na pierwsze pytanie poproszę zarówno Mistrza jak i Uczennicę. Czy pochodzi Pan z rodziny o tradycjach muzycznych, czy takie tradycje są w rodzinie Mai?

      Jarosław Sereda: Mogę powiedzieć, że tak. Mój tato grał w orkiestrze dętej, ale rozpoczął tę przygodę, kiedy już przeszedł na emeryturę. Bardzo się w tę działalność zaangażował i do końca swoich dni był wielkim społecznikiem, spełniając się jako prezes i muzyk. Myślę, że od młodości kochał muzykę, ale dopiero na emeryturze zaczął nią żyć.  … Mama nie przeszkadzała nam w naszych pasjach. Natomiast młodszy brat ukończył PSM I stopnia w klasie klarnetu.

      Maja Banicka: Nie wywodzę się z klanu muzyków :) Być może jakieś ukryte lub nierozwinięte talenty są w mojej rodzinie, ale muzyki raczej nie wyssałam z mlekiem matki.


       Czy saksofon, a raczej saksofony, na których Pan gra tak, że nie tylko z zachwytem słucha się Pana, ale także miło się patrzy, był od początku wymarzonym instrumentem? Czy rozpoczynał Pan naukę muzyki od innego instrumentu?

      JS: Muszę sięgnąć do okresu z wczesnych lat 80-tych. W tamtym czasie w szkołach muzycznych I stopnia nie uczono gry na saksofonie, dlatego zacząłem się uczyć grać na klarnecie i po czterech latach ukończyłem szkołę I stopnia, ale już w drugim stopniu zacząłem grać na saksofonie. Kontynuowałem studia na tym instrumencie u wspaniałego profesora, pana Mariana Laty, który wprowadził mnie w wielki świat muzyki. Jestem mu bardzo wdzięczny i do dziś utrzymuję z nim kontakt a moja przygoda z muzyką wciąż trwa.
       Kolejną osobą, która wywarła ogromny wpływ na mój rozwój artystyczny i pedagogiczny to prof. Bernard Steuer z Akademii Muzycznej w Katowicach. Był moim niedoścignionym wzorem jako pedagog. Po wielu latach skrzyżowały się nasze drogi i mogę przyznać, że jestem takim Jego „przyszywanym” wychowankiem, z czego jestem niezmiernie dumny. Do dzisiaj prof. Steuer jest moim mistrzem. Nie spotykamy się regularnie, ale, gdy takie nastąpi, potrafimy pół dnia razem pracować. Jego trafne i cenne uwagi i pomysły pozwalają mi wciąż się rozwijać zarówno jako wykonawca jak i pedagog.

       Jest Pan doświadczonym pedagogiem. Myślę, że zaraz po ukończeniu studiów rozpoczął pan uczyć.

       JS: Ukończyłem studia w 1991 roku i w tym samym roku, we wrześniu, rozpocząłem pracę w Zespole Szkół Muzycznych w Krośnie, …i tak jest do dzisiaj.

       Podobne pytania kieruję do Mai. Kto i kiedy stwierdził, że jesteś utalentowana muzyczne i należy ten talent rozwijać?

       MB: Pierwszym „odkrywcą” mojego talentu była moja mama. Mówiła, że od dziecka w moich rękach „wszystko grało”. Zasypiałam tylko przy muzyce, lubiłam śpiewać i tańczyć. To ona zapisała mnie na kurs przygotowawczy do szkoły muzycznej. Pozytywnie przeszłam przesłuchania wstępne do OSM I stopnia w Krośnie, co potwierdziło, że „coś jednak potrafię”.

       Sama zadecydowałaś, że chcesz uczyć się grać na saksofonie?

       MB: Saksofon też „wymyśliła” moja mama. Jako siedmiolatka nie wiedziałam na czym chciałabym grać. Dzieciom zazwyczaj podobają się wszystkie instrumenty. Okazało się, że wybór był trafiony – nie zamieniłabym mojego „żółtego przyjaciela” na nic innego. O kontynuacji nauki w szkole muzycznej II stopnia zadecydowałam już sama. Za zaoszczędzone pieniądze kupiłam wyższej klasy saksofon altowy. Rok później, Pan Jarosław Sereda pozwolił mi zagrać na swoim saksofonie sopranowym i… to była miłość od pierwszego dmuchnięcia :) Nie żal mi było znów rozbić świnkę skarbonkę i kupić własny „sopran”.

       Na jakim etapie edukacji muzycznej jesteś aktualnie.

       MB: Właśnie kończę III klasę OSM II stopnia, z celującą oceną z instrumentu głównego. :)

       Panie Jarosławie. Warto także powiedzieć, że praca nauczyciela instrumentu, nie jest łatwa, ponieważ, każdy uczeń jest inny, z każdym trzeba inaczej pracować.

       JS: Tak jak nie ma dwóch takich samych drzew czy takich samych stroików, tak nie ma dwóch takich samych uczniów. Z każdym trzeba inaczej pracować. Jednego należy częściej chwalić, drugiego mniej, a do trzeciego lepiej użyć bardziej dosadnych słów. Ważne, żeby znaleźć właściwą, najlepiej wspólną drogę i tak go kształtować, żeby się rozwijał. Finalnym efektem naszej pracy jest dyplom szkoły muzycznej II stopnia i najprostsza droga na kierunkowe studia, czyli na saksofon. Wielokrotnie w mojej „karierze pedagogicznej” ta sztuka mi się udała.

       Czy często do Pana klasy trafiają tak utalentowani i jednocześnie pracowici uczniowie jak Maja Banicka?

       JS: Od wielu lat trafiają do mnie uczniowie nie tylko z Zespołu Szkół Muzycznych w Krośnie. Zdarza się, że moi podopieczni mają do Krosna nawet 100 kilometrów. Robię wszystko, żeby wszyscy grali jak najlepiej, zdobywali jak najwięcej doświadczeń i znajdowali swoją artystyczną drogę, bo to jest najważniejsze.
Rozwój młodego adepta sztuki gry na instrumencie to nie tylko gamowe palcówki, setki etiud i ćwiczeń oraz dziesiątki utworów. To również teatr, koncert w filharmonii, wernisaż, wieczór literacki, dobra książka czy film. Także spacer jesiennym, kolorowym parkiem, spojrzenie na architektoniczny element, czy niekończące się rozmowy o muzyce i o wszystkim….
Te elementy zebrane w spójną całość sprawiają, że uczeń rozwija się wszechstronnie i w efekcie lepiej gra, lepiej rozumie muzykę.

       Wiem, że zachęcał Pan swoich uczniów do wykonywania muzyki kameralnej. Czy tak jest nadal?

       JS: Kameralistyka była zawsze moim ulubionym obszarem działań muzycznych. Saksofon najczęściej gra z innym instrumentem. Uczniowie grają zwykle z towarzyszeniem fortepianu, ale równie ważna jest muzyka wykonywana w kameralnych składach. Od początku mojej pracy zawodowej starałem się, żeby moi uczniowie grali muzykę kameralną. Dlatego też od ponad 30-tu lat działa Krośnieński Kwartet Saksofonowy, którego uczniowie odnosili ogromne sukcesy w konkursach ogólnopolskich. Jednakże saksofon w kameralistyce to nie tylko standardowy kwartet. Czynię wszelkie działania, aby młodzi saksofoniści grali z innymi instrumentami - z organami, gitarą, akordeonem, w trio fortepianowym, ze skrzypcami czy fletem. Umiejętność słuchania innego instrumentu, dopasowania dynamiki ze współtowarzyszącym instrumentem zawsze rozwija.
Jakże inaczej saksofon będzie grał z gitarą, która jest delikatnym dynamicznie instrumentem, inaczej z akordeonem, gdy trzeba zwrócić uwagę na jego rozciągliwość, a jeszcze inaczej z organami, gdy do głosu dochodzi ogromna paleta barw i możliwości akustyczne wnętrza.
To wszystko staram się przekazać adeptom w oparciu o własne doświadczenia.

       Maju, czy zamierzasz zostać zawodowym muzykiem?

       MB: Chciałabym z jak najlepszym wynikiem zagrać egzamin dyplomowy kończący szkołę muzyczną II stopnia i kontynuować naukę gry na saksofonie na akademii muzycznej. Której? …na wybór mam jeszcze trzy lata.

       Nawet najbardziej utalentowany muzyk musi ćwiczyć – ciekawa jestem jak długo ćwiczysz i o jakiej porze dnia znajdujesz na to czas.

       MB: Pan Jarosław Sereda często powtarza za Rubinsteinem, że jeśli nie poćwiczymy jeden dzień to tylko my o tym wiemy, jeśli dwa dni – to wiemy o tym my i nasza rodzina, a jeśli trzy dni – to cały świat już o tym wie…, dlatego staram się ćwiczyć codziennie :). Gra na saksofonie sprawia mi przyjemność, więc ćwiczenia na instrumencie nie traktuję jako przykrego obowiązku. W trosce o sąsiadów i mieszkańców mojego osiedla – ćwiczę w szkole, która jest dla mnie drugim domem. Jaka pora dnia? hmmm …czasem to jest nawet niedziela o 22-giej.

       Jesteś laureatką wielu konkursów muzycznych. Opowiedz o tych konkursach – jeśli lista jest bardzo długa, to może tylko wymień pierwszy konkurs i te, które uważasz za najważniejsze.

       MB: Tak, lista konkursów, których jestem laureatką rzeczywiście jest długa :) Pamiętam, że pierwszy raz na najwyższym stopniu podium stanęłam na IV Podkarpackim Konkursie Instrumentów Dętych Drewnianych w Kamieniu, w 2019 roku. To wydarzenie dodało mi skrzydeł :) Do tych najważniejszych osiągnięć niewątpliwie zaliczam konkursy o zasięgu międzynarodowym, m.in. Międzynarodowy Konkurs Saksofonowy CEA – Wrocław 2022 oraz XIV Międzynarodowy Festiwal Saksofonowy w Przeworsku (6-9.12.2022 r.). Na obydwu zajęłam III miejsce. Ważne dla mnie są także konkursy interdyscyplinarne, np. VI Ogólnopolski Konkurs Młodych Indywidualności Muzycznych w Sierpcu w 2022 r.; I Międzynarodowy Konkurs Muzyczny POWER SUNRISE w Skierniewicach (18-19.03.2023 r.), gdzie stanęłam na najwyższych stopniach podium lub Międzynarodowy Konkurs Muzyczny OPUS 2023 V edycja, na którym również zajęłam I miejsce.

       Czego można się nauczyć uczestnicząc w konkursach? – mówiąc inaczej – co dają konkursy?

       MB: Konkursy to nie tylko rywalizacja i próba sprawdzenia swoich umiejętności, ale także dobra lekcja obycia scenicznego i walki z tremą. W minionym roku szkolnym, tylko raz wróciłam z konkursu „z pustymi rękami”, jednak nie traktuję tego jako porażki. Poradziłam sobie z wymagającym repertuarem, konkurowałam z doświadczonymi starszymi kolegami i wiem, że „przegrałam z najlepszymi”. Na konkursach poznaje się też wiele ważnych osobistości ze świata muzyki, m. in. profesorów akademii muzycznych z Polski i świata. Jest to także okazja do spotkania się z rówieśnikami, z których poznałam na warsztatach. Udział w konkursach na pewno mobilizuje do dalszej pracy, do podnoszenia sobie poprzeczki i stawania się jeszcze lepszym.

Sereda i Banicka 3

       Jest Pan także koncertującym muzykiem, współpracuje Pan z innymi instrumentalistami i wokalistami, a to wymaga ciągłego doskonalenia się. Łatwo znaleźć czas na regularne ćwiczenie i prowadzenie klasy saksofonu, przygotowywanie młodych ludzi do konkursów? To wszystko wymaga czasu.

       JS: Mój tydzień ma rzeczywiście siedem dni. Od poniedziałku do piątku skupiam się głównie na pracy pedagogicznej i czasem ciężko jest znaleźć czas na ćwiczenie. Uważam, że do tego trzeba mieć „czystą głowę” i świeży umysł, bo przy ograniczonym czasie trzeba osiągnąć zadowalający efekt.
Wszelkie zaległości nad własnym doskonaleniem nadrabiam w dniach wolnych od zajęć szkolnych – w soboty, niedziele, święta i przede wszystkim w czasie wakacji.
Od kilku lat często występuję z towarzyszeniem akordeonisty – Jakuba Fiołka. Akordeon znakomicie współbrzmi z saksofonami. Instrument ten, przez całe lata nie doceniany, ma niesamowite możliwości dynamiczne, akustyczne, barwowe i precyzję wydobycia dźwięku.

       Wiem, że ma Pan w repertuarze wiele utworów z różnych muzycznych epok i nie stroni Pan od muzyki współczesnej. Bardzo często te nowe utwory budzą zainteresowanie.

       JS: W minionych epokach muzycy wykonywali głównie muzykę powstającą w czasach, w których żyli. Tak było w każdej epoce. Artyści najczęściej wykonywali utwory swoich czasów.
Dzisiaj przyjęło się, że muzyka tworzona współcześnie jest muzyką niszową. To nie jest prawda, bo mamy dostęp do materiałów – od średniowiecza do utworów powstających teraz i te dzieła powinno się wykonywać tak samo jak utwory epok minionych. Uważam, że trzeba je propagować i wykonywać.

       Niedawno, bo 11 czerwca wystąpił Pan w Kościele Franciszkanów w Jaśle, wspólnie ze znakomitym organistą Bartoszem Jakubczakiem. Koncert odbył się w ramach III Festiwalu Musica Classica. Ciekawa jestem jaki program Panowie przygotowali i jak został przyjęty.

       JS: Staraliśmy się tak ułożyć program, żeby był dostępny dla każdego słuchacza. Był więc barok (Bach, Telemann, Loiellet), były utwory romantyczne (Charles Tournemire, Alexandre Guilmant), nie obeszło się bez XX wieku - Astor Piazzolla i jego "Ave Maria / Tanti Anni Prima", "Trois Melodies Greogoriennes de Lioncoutra. Wykonaliśmy też utwory skomponowane pod koniec XX, a nawet w XXI wieku. Zagraliśmy "Miserere Paraphrase" Michaela Nymana oraz "Du Tac au Tac!" Claude Georgela z 2015 roku na saksofon solo.

       Potwierdzi Pan, że w Jaśle jest wielu miłośników muzyki klasycznej, którzy licznie na takie koncerty przychodzą.

       JS: To prawda. Kościół był wypełniony po brzegi. W tej świątyni są doskonale brzmiące organy, na których grał znakomity organista Bartosz Jakubczak, na co dzień profesor UMFC. Z radością graliśmy dla tak licznej publiczności.

       Maju, jak wygląda współpraca z Twoim pedagogiem – lekcje, przygotowania do konkursów i innych występów.

       MB: W klasie Pana Jarosława Seredy jestem od początku mojej edukacji muzycznej. Niewątpliwie przyczynił się on do moich sukcesów. Pan Sereda to doświadczony pedagog. Spod jego skrzydeł wyfrunęło wielu uczniów, którzy kontynuowali naukę na akademiach muzycznych. Pan Sereda mobilizuje do ćwiczeń i zachęca do udziału w konkursach. Zawsze ma cenne uwagi i służy dobrą radą nie tylko w zakresie gry na saksofonie, ale i w kwestii stroju czy zachowania się na scenie. Jeśli nawet nie dogadamy się słowami – to dźwiękami zawsze :). Cenię to, że Pan Sereda jest czynnym muzykiem i często bywam na jego koncertach. Chciałabym kiedyś zagrać z nim w duecie :).

       Czy lubisz muzykę kameralną i jak często masz okazję ja grać – mam na myśli różne występy, koncerty i popisy.

       MB: Nauka gry na saksofonie jest integralnie związana z grą kameralną, zwłaszcza z fortepianem. Zarówno na lekcjach, jak i na koncertach czy konkursach, od początku współpracuję z niezastąpioną pianistką - Panią Anną Materniak. W minionym roku szkolnym wielokrotnie miałam okazję zagrać też w zespole saksofonowym (kwartet, septet i oktet). Było to podczas warsztatów jak i na szkolnej scenie. Ciekawą dla mnie formą kameralistyki jest gra z nośnikiem elektronicznym, z którym także miałam okazję wiele razy się zaprezentować. Niedawno, wraz z rówieśnikami przygotowaliśmy kilka utworów na trio fortepianowe (flet, saksofon i fortepian). Udział w zespołach kameralnych jest wyjątkową formą nauki – każdy gra „swoje”, ale wspólnie tworzymy jedną całość. Nowym doświadczeniem w zakresie kameralistyki, było dla mnie nagranie utworu konkursowego z akordeonem, na którym grał Pan Jakub Fiołek – nauczyciel gry na tym instrumencie. Nasze wspólne wykonanie "Suite hellenique Pedro Iturralde" podbiło serca konkursowego jury.

       Zbliżają się wakacje – czy będą to również wakacje od saksofonu, czy jednak zamierzasz w najbliższych miesiącach ćwiczyć? Może planujesz udział w letnich warsztatach lub będziesz się przygotowywać do kolejnego konkursu?

       MB: Wakacje są od matematyki, historii czy chemii, ale nie od saksofonu :). Może nie będzie to tak intensywna praca jak w roku szkolnym, ale jak mówi Pan Sereda: „formę trzeba utrzymać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy mogą zadzwonić z Carnegie hall” :) Nie mogę się też doczekać wakacyjnych warsztatów saksofonowych, w których będę uczestniczyć.

       Czy masz jakieś inne zainteresowania muzyczne i czy masz czas je rozwijać?

       MB: Wszystkim wykonywanym przeze mnie czynnościom towarzyszy muzyka. W ciszy jedynie czytam książki (niekoniecznie te należące do obowiązkowych lektur szkolnych) :). Ważna dla mnie jest nie tylko dusza, ale i ciało :) Od siedmiu lat uczęszczam do Akademii Cheerleaderek Fragolin MOSiR w Krośnie, prowadzonej przez Panią Katarzynę Bogdanowicz. Jako cheerleaderka, także mogę się pochwalić wieloma sukcesami tanecznymi, zarówno w układach grupowych, jak i w duecie. Na jednym z występów miałam nawet okazję połączyć grę na saksofonie z tańcem.

       Jak Pan je spędzi najbliższe wakacje?

       JS: 2 lipca 2023 (niedziela), o godz. 17:00 wystąpimy z Bartoszem Jakubczakiem w
Kościele Wniebowzięcia NMP w Lipnie w ramach Świętojańskiego Festiwalu Organowego. Wykonamy ten sam program, który graliśmy w Jaśle. Później odpoczywam, chociaż codziennie będę wyciągał z futerałów instrumenty i pracował nad nowymi utworami. Nie ma nic przyjemniejszego od poznawania nowych saksofonowych utworów.

        Chcę jeszcze zapytać o koncerty, podczas których występuje Pan z towarzyszeniem organów. Ten sam program wykonujecie w zupełnie innych warunkach - w innej akustyce z towarzyszeniem innych organów. Trzeba taki koncert od nowa przygotować.

        JS: Ma Pani rację. W każdym kościele są inne organy, inna akustyka, inna rejestracja, inne możliwości techniczne organów. Zwykle staramy się, aby część utworów była zagrana przestrzennie, żeby publiczność zgromadzona w kościele widziała chociaż jednego wykonawcę. Czasem się to udaje, ale są kościoły, w których nie ma żadnej możliwości kontaktu wykonawcy, który stoi przed publicznością z organistą. W Jaśle także nie było takiej możliwości. Organizatorzy poradzili jednak sobie z tym utrudnieniem i na chórze ustawione były kamery, które na żywo rejestrowały obraz tak, że publiczność widziała nas na kościelnym projektorze.

        Maja Banicka mówiła o swoich osiągnięciach z wielką skromnością, ale przecież jest Pan z pewnością dumny z jej sukcesów.

        JS: Maja jest uczennicą, którą uczę od początku – od pierwszej klasy ogólnokształcącej szkoły muzycznej I stopnia. Kończymy 9-ty rok wspólnej pracy. Pracuje się z nią cudownie, chociaż … jak to młoda kobietka, często ma swoje zdanie, ale jest to również domena ludzi obcujących ze sztuką. Zawsze była i jest chłonna wiedzy, szybko przyswaja uwagi, które do niej kieruję.
        Nie jestem zwolennikiem zbyt wczesnego wystawiania uczniów w konkursach muzycznych. Pracowaliśmy solidnie, ale podczas nauki w szkole muzycznej I stopnia, Maja była chyba tylko na trzech konkursach. Na początku nauki w szkole muzycznej II stopnia bardzo rozwinęła swoje skrzydła i zaczęła odnosić sukcesy. Chociaż był to czas pandemii zdobyła wyróżnienie w Ogólnopolskim Festiwalu Muzyki Dawnej w Leżajsku, który jest bardzo trudnym konkursem dla instrumentów współczesnych. W roku szkolnym 2021/ 2022 Maja zdobyła pięć nagród – I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Młodych Indywidualności Muzycznych w Sierpcu, I miejsce w Ogólnopolskim Konkursie Instrumentów Dętych w Błażowej, II Miejsce w Międzynarodowy Konkursie Muzycznym OPUS w Krakowie, III miejsce w Międzynarodowym Konkursie Saksofonowym CEA we Wrocławiu. Natomiast w tym roku tych konkursów uzbierało się „nieco” więcej. Maja została laureatką dziewięciu konkursów międzynarodowych i ogólnopolskich, w tym sześciokrotnie uzyskała pierwsze miejsca, to świadczy o Jej wybitnych zdolnościach, wielkiej kulturze i ogromnej wrażliwości artystycznej.
        Od dwóch lat Maja zaczęła uczestniczyć w wielu kursach mistrzowskich, w których doskonali swoje umiejętności u najlepszych polskich saksofonistów. Ma to również ogromny wpływ na kształtowanie jej osobowości artystycznej. Kontakt z rówieśnikami o podobnych zainteresowaniach to także jeden z elementów ogólnomuzycznego rozwoju.
Dzięki tym wszystkim sukcesom, Maja została zakwalifikowana do programu ZDOLNI Krajowego Funduszu na rzecz Dzieci, w którym uczestniczą młodzi ludzie z dziedziny naukowej i artystycznej z całej Polski. Mam nadzieję, że będziemy aplikować o to stypendium do końca nauki w szkole muzycznej II stopnia. Dużym osiągnięciem było także uzyskanie stypendium Marszałka Województwa Podkarpackiego „Nie zagubić talentu”.
Dzięki temu Maja może sobie pozwolić na akcesoria i kursy, a to najbardziej rozwija młodego ucznia.
Maja ma dwa własne saksofony (altowy i sopranowy), które kupiła za zaoszczędzone pieniądze. Dwa instrumenty znacznie poszerzają jej możliwości wykonawcze. To wszystko najlepiej świadczy o tym jaka jest Maja.

        Gratuluję Panu i Mai dotychczasowych sukcesów i życzę wielu kolejnych.

Pragnę dodać, że już po publikacji rozmowy dowiedziałam się o kolejnym - dziesiątym sukcesie Mai Banickiej w tym roku szkolnym. W I Ogólnopolskim Konkursie Saksofonowym CON SPIRITO we Włocławku Maja zajęła III miejsce, a towarzyszył jej Jakub Fiołek na akordeonie. 

Zofia Stopińska

Sereda i Banicka 2