Mistrzowski wieczór pod batutą Sławomira Chrzanowskiego
Zofia Stopińska: Ze znakomitym dyrygentem Panem Sławomirem Chrzanowskim spotykamy się przed „Mistrzowskim Wieczorem Finałowym”, a tytuł koncertu wskazuje, że to już ostatni koncert w Letniej Sali Koncertowej w Kąśnej Dolnej. Czy był już Pan w tym cudownym miejscu?
Sławomir Chrzanowski: Tak, byłem tutaj wraz ze swoją orkiestrą w listopadzie ubiegłego roku, kończyliśmy wówczas Galą Finałową „Tydzień Talentów”, który się odbywa w tym wspaniałym miejscu. To jest moja druga wizyta. Będę dyrygował inną orkiestrą, ale program koncertu będzie podobny.
Z. S.: Wystąpi Pan w podwójnej roli – dyrygenta i prelegenta. Byłam już na podobnych koncertach i wiem, że bardzo szybko nawiązuje Pan kontakt z publicznością.
S. Ch.: Faktycznie, spotykaliśmy się podczas wielu koncertów i pani wie, że staram się, aby tą niewidoczną szybę, która lubi czasami powstać pomiędzy wykonawcą a odbiorcą, już w pierwszych minutach koncertu burzyć, bo to powoduje, że jest zupełnie inny odbiór, inaczej nam się gra, kiedy widzimy radosną, żywiołową reakcję słuchaczy, śpiewakom dobrze się śpiewa, a ponieważ jest to letni wieczór, wspaniała sceneria, piękne miejsce i pogoda nam dopisuje, to ten koncert ma być radosny i myślę, że uda nam się ten kontakt nawiązać przede wszystkim znakomitą muzyką, ale myślę, że wszyscy, którzy przybędą słuchać naszych dzisiejszych propozycji, również pomogą mi ten nastrój odpowiednio ukształtować.
Z. S.: Pan zaprosił znakomitych solistów na dzisiejszy wieczór?
S. Ch.: Akurat jeśli chodzi o obsadę solistyczną, podkreślę – znakomitą, to dyrektor Łukasz Gaj sam zaprosił swoich przyjaciół do wykonania tego koncertu i również zaprosił orkiestrę, natomiast ja układałem program. Przygotowałem wieczór od opery aż do piosenki, żeby każdy mógł coś przyjemnego dla siebie posłuchać.
Z. S.: To jest bardzo dobry koncert również dla słuchaczy, którzy nigdy w życiu nie byli w operze czy na spektaklu operetkowym, bo słuchając arii czy duetów dostrzegają piękno tej muzyki.
S. Ch.: Staramy się tak układać nasze programy, ażeby w myśl zasady, iż ludzie lubią słuchać muzyki, którą znają, zacząć od znanych fragmentów, które każdy sobie nuci i ma w swojej pamięci, niekoniecznie znając tytuł czy nazwisko kompozytora, a później są zazwyczaj fragmenty z operetek, musicali i piosenki. Program składa się z samych przebojów, które od lat podbijają serca słuchaczy, są odtwarzane na antenach różnych radiostacji, chociaż ostatnio różnie z tym bywa, ale zawsze staramy się, aby każdy utwór – nieważne, czy to aria, czy piosenka, był wykonany na najwyższym poziomie, z dużą dozą humoru i radości, bo takie jest założenie tego koncertu.
Z. S.: Mieszka Pan na Śląsku, a mieszkańcy tej części Polski są bardzo pracowici, bardzo rzetelni i bardzo przyjaźnie nastawieni do otoczenia. Dotyczy to również środowiska muzycznego, bo najczęściej spotykam się z muzykami i wiem o tym z doświadczenia.
S. Ch.: Dziękuję pani w imieniu wszystkich Ślązaków. Rzeczywiście, coś w tym jest. Z dawien dawna etos pracy, który jest zakorzeniony w różnych zawodach na Śląsku, jest wielce obecny również wśród osób, które prowadzę od wielu lat w mojej orkiestrze. Podobnie jest w innych orkiestrach śląskich. Atmosfera jest bardzo miła i sympatyczna, chociaż jak wszyscy mamy sporo różnych problemów, staramy się profesjonalnie i niezwykle sumiennie podchodzić do swoich obowiązków, szanować się nawzajem i szanować swój czas, wymagać od siebie maksymalnej dawki profesjonalizmu podczas wykonywanej pracy i przynosi to w krótkim czasie dobre efekty, a na tym nam najbardziej zależy.
Z. S.: Prawie w każdym sezonie dyryguje Pan na terenie Polski Południowo-Wschodniej i przekonałam się, że publiczność Pana lubi. Myślę, że działa to w obydwie strony.
S. Ch.: Nie widzą państwo mojego pąsu na twarzy po tych słowach. Mam tę przyjemność i szczęście, że dosyć często spotykamy się w Rzeszowie i innych miastach. Ta część Polski jest mi bardzo bliska, bo od dwudziestu lat przyjeżdżam w te strony, dyryguję różnymi koncertami i nawiązała się nić serdecznej współpracy, doskonale się rozumiemy przy ustalaniu terminów i programów. Najczęściej wystarczy telefon, kilka słów ze strony organizatora – ustalamy wszystko i działamy. Z moich notatek wynika, że w tej części Polski dyrygowałem już ponad pięćdziesiąt razy. Bardzo przyjemnie mi się pracuje, szkoda, że zazwyczaj muszę stać tyłem do publiczności, ale jest mi zawsze bardzo miło tutaj gościć.
Z. S.: Dzisiaj dyryguje Pan Tarnowską Orkiestrą Kameralną, która działa na innych zasadach niż większość zawodowych orkiestr w naszym kraju. Brzmienie tego zespołu podczas próby bardzo mi się podobało i myślę, że muzycy muszą sporo pracować.
S. Ch.: Podczas swojej 27-letniej pracy podróżując po naszym kraju i po całym świecie wielokrotnie dyrygowałem orkiestrami, które nie pracują ze sobą na co dzień. Są to orkiestry – powiedzmy – z castingu do konkretnego koncertu czy projektu, ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia. Czasem tylko mamy ograniczony czas pracy i musimy wówczas ten czas wykorzystać maksymalnie, aby osiągnąć jak najlepszy efekt. Zawsze proszę organizatora, który przygotowuje orkiestrę do takiego koncertu, aby byli to ludzie sprawdzeni, profesjonalni i żeby wcześniej otrzymali nuty, zresztą te nuty dostarczamy z odpowiednim wyprzedzeniem. Muzycy muszą zapoznać się z całym materiałem. Nauczyłem się tego podczas mojej wizyty w Stanach Zjednoczonych, kiedy często przychodził do mnie inspektor orkiestry przed jedną z dwóch prób przed koncertem mówiąc: „Maestro, witamy serdecznie. Ma pan jedną godzinę, dwadzieścia minut przerwy i jeszcze jedną godzinę. Po tej godzinie wstaniemy i wyjdziemy”. Unia orkiestr amerykańskich jest niezmiernie rygorystycznie przestrzegająca tych przepisów i tam się nauczyłem tak gospodarować tym czasem, żeby osiągnąć w tym czasie wszystko, co chcę mieć z orkiestry podczas koncertu. Nie jest to rzecz prosta, bo nigdzie tego nie uczą. Lubię szybko pracować. Zawsze mówię do orkiestry przed spotkaniem, że czas nasz jest ograniczony, szanujmy się nawzajem – konkretnie, szybko, z koncentracją, aby jak najlepiej przygotować się do koncertu. Tak też było i tym razem.
Ze znakomitym dyrygentem Panem Sławomirem Chrzanowskim rozmawiała Zofia Stopińska 26 sierpnia 2017 roku w Kąśnej Dolnej.
Niedługo po tej rozmowie Letnia Sala Koncertowa znajdująca się w pobliżu Dworku Ignacego Jana Paderewskiego w Kąśnej Dolnej wypełniła się publicznością, orkiestra zajęła miejsca na estradzie, pojawił się Pan Sławomir Chrzanowski i popłynęły dźwięki Uwertury do opery „Cyrulik sewilski”- Gioacchino Rossiniego. Pan Sławomir Chrzanowski nie tylko świetnie dyrygował, ale także każdy utwór poprzedzał krótkim, często zabawnym komentarzem. Słowa uznania należą się Tarnowskiej Orkiestrze Kameralnej, która nie tylko bardzo umiejętnie towarzyszyła solistom, ale także świetnie wykonała wszystkie utwory orkiestrowe.
Do wykonania partii solowych zaproszeni zostali artyści zaliczani do ścisłej czołówki polskich śpiewaków.
Karina Skrzeszewska zachwycała wspaniałym, ciepłym brzmieniem swojego sopranu, a wykonane utwory pozwoliły Artystce na pokazanie dużych możliwości technicznych, szerokiej skali oraz talentu aktorskiego.
Świetnie zaprezentowali się również panowie. Adam Sobierajski od kilku lat należy do najbardziej zapracowanych tenorów i trudno się dziwić, że zabiegają o niego nie tylko dyrektorzy teatrów operowych, ale także organizatorzy koncertów. Piękny, mocny tenor i ujmująca swoboda podczas występów, sprawiają, że już po kilku frazach pierwszego utworu publiczność docenia te atuty.
Podziwiałam także wspaniały ciepły głos barytonowy i niebywałą technikę wokalną Tomasza Raka. Wszyscy zaprezentowali się wspaniale nie tylko jako soliści, ale także w duetach i tercetach.
Publiczność świetnie się bawiła i zachęcana przez dyrygenta lub solistów, chętnie śpiewała refreny w kilku utworach. Nic dziwnego, że po wykonaniu ostatniego utworu wszyscy, dziękując za znakomite kreacje, powstali z miejsc i oklaskując wykonawców domagali się bisu, a na zakończenie koncertu także były długie brawa i owacje na stojąco. To był wspaniały wieczór wypełniony muzyką wielkich mistrzów w wykonaniu znakomitych mistrzów.