Piękno i atmosfera tego miejsca inspirują w sposób szczególny
Marek Bracha - fortepian - w czasie koncertu w ramach MIstrzowskich Wieczorów w Kąśnej fot..Piotr Rutka / Archiwum Centrum Paderewskiego

Piękno i atmosfera tego miejsca inspirują w sposób szczególny

Zofia Stopińska: Zapraszam Państwa na spotkanie z Panem Markiem Brachą – wspaniałym artystą uważanym za jednego z najciekawszych polskich pianistów młodego pokolenia. Miałam wielkie szczęście i przyjemność rozmawiać z Artystą w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej po koncercie w ramach letniego Festiwalu „Mistrzowskie Wieczory w Kąśnej”. Obserwowałam, jak Pan przed koncertem w Letniej Sali Koncertowej długo spacerował po parku otaczającym Dworek Ignacego Jana Paderewskiego. Od wielu lat pianiści często tutaj występują, bo Centrum Paderewskiego działa prężnie przez cały rok, organizując koncerty. Późną jesienią i zimą odbywają się one we wnętrzach zabytkowego Dworku. Był Pan już w Kąśnej Dolnej?

Marek Bracha: Jestem tutaj po raz pierwszy i nie tylko Dworek, ale także całe jego otoczenie: park w stylu angielskim, Letnia Sala Koncertowa i Dom Pracy Twórczej, wywarły na mnie wielkie wrażenie. Piękno i atmosfera tego miejsca inspirują w sposób szczególny. Każdą wolną chwilę wykorzystywałem na spacery i podziwianie tego magicznego miejsca.

Z. S.: Dziękuję Panu serdecznie za wspaniałe wykonanie zarówno Menueta G-dur, op.14 nr 1 na fortepian solo - Ignacego Jana Paderewskiego, jak i Koncertu A – dur KV 414 Wolfganga Amadeusza Mozarta, podczas którego towarzyszył Panu znakomicie Kwintet Śląskich Kameralistów. Fortepian marki Fazioli brzmiał dzisiaj nadzwyczajnie – odnosiłam wrażenie, że panował Pan nad nim całkowicie, czarując nas przepięknie brzmiącymi dźwiękami zarówno w piano, jak i forte. Czy każdy fortepian jest tak posłuszny?

M. B.: Muszę powiedzieć, że różnie to bywa. Czasami jest tak, nie wiedzieć czemu, że z instrumentem się troszeczkę walczy i nie do końca da się fortepian okiełznać, a dzisiaj rzeczywiście czułem wielki komfort, że fortepian po prostu robił to, co ja chciałem.

Z. S.: Nasze spotkanie jest wspaniałą okazją, aby zapytać Pana o działalność artystyczną, bo dużo Pan koncertuje i nagrywa. Dzisiaj stałam się szczęśliwą właścicielką płyty w Pana wykonaniu, a niedawno zachwycałam się płytą, którą Pan nagrał wspólnie z panią Agatą Szymczewską – wydane zostały przez dwie różne wytwórnie.

M. B.: Tak, przez dwa różne wydawnictwa i są to także dwa różne światy. Solowa płyta jest zawsze dla artysty czymś wyjątkowym, ale współpraca z tak wybitną osobowością, jak Agata Szymczewska jest także wspaniałym doświadczeniem. Na solowej płycie są wyłącznie utwory Fryderyka Chopina, a z Agatą nagraliśmy Sonatę, która została specjalnie dla nas napisana przez Ignacego Zalewskiego, tak że to jest współczesna kompozycja. Płyta została zarejestrowana niedaleko stąd, bo w Lusławicach w Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego. To jest szczególne miejsce dla mnie, do którego z wielką przyjemnością wracam. Miałem okazję tam być w ubiegłym miesiącu inaugurując Festiwal Emanacje. To było dla mnie ogromne przeżycie, bo oprócz mnie byli na estradzie muzycy z Filharmonii Berlińskiej – Scharoun Ensemble i z nimi wykonałem Kwintet fortepianowy „Pstrąg” Franza Schuberta oraz Kwartet g-moll KV 478 Wolfganga Amadeusza Mozarta. Ten koncert kameralny był dla mnie wyjątkowym wydarzeniem. Później miałem kilka innych koncertów, teraz jestem tutaj, a już we wrześniu rozpoczyna się nowy sezon i czeka mnie wiele różnych wyzwań solowych i z orkiestrą. Znowu będę miał przyjemność grać z Maestro Jerzym Maksymiukiem. Po raz pierwszy spotkaliśmy się w kwietniu bieżącego roku i wykonaliśmy w Warszawie dwa utwory: Koncert warszawski Richarda Addinsella i Concertino Władysława Szpilmana. Utwory zabrzmiały w rocznicę powstania w getcie warszawskim. Ten koncert z Sinfonią Varsovią pod batutą Maestro Maksymiuka zaowocował, można powiedzieć, taką „chemią” pomiędzy mną a Maestro, że spotkamy się znowu w grudniu z Koncertem Wojciecha Kilara w Toruniu. W międzyczasie mam jeszcze serię koncertów w Japonii, tak że nadchodzący sezon rozpoczyna się dla mnie od razu „setką” można powiedzieć i będzie to maraton.

Z. S.: Czeka Pana także sporo takich koncertów, jak dzisiejszy w kameralnym składzie.

M. B.: Takie plany też są, między innymi w zeszłym roku zaczęliśmy współpracę z Atom String Quartet. To jest zespół muzyków wykształconych klasycznie: dwóch skrzypków, altowiolista i wiolonczelista, którzy grają muzykę improwizowaną, jazzową – można powiedzieć, że to jest jedyny taki jazzowy kwartet w Polsce, a ponieważ znamy się jeszcze z czasów studenckich i jesteśmy bliskimi kolegami, to wpadliśmy wspólnie na pomysł, żeby wykonać koncert trochę klasyczny, a trochę improwizowany – będą nie tylko improwizacje jazzowe, ale także w innych stylach improwizatorskich i będziemy grać Koncert A-dur Mozarta, który dzisiaj wykonywałem. Dzisiaj grałem go w formie zupełnie poważnej, a ponieważ ten Koncert ma wiele takich momentów zawieszenia i kadencje, co stwarza ogromne pole do popisu, jeśli chodzi o improwizacje. Mamy już za sobą jeden wspólny występ i z wielką niecierpliwością czekam na drugi koncert.

Z. S.: Wiem, że wkrótce będzie Pan w Lusławicach prowadził warsztaty z młodymi pianistami.

M. B.: Owszem, będę w Lusławicach pod koniec września i to będzie dla mnie bardzo ciekawe doświadczenie, bo po raz pierwszy przyjadą do Lusławic instrumenty z epoki romantyzmu i klasycyzmu, i będę miał ogromną przyjemność współprowadzić te warsztaty razem z Tobiasem Kochem, wybitnym fortepianistą oraz Geoffrey Govierem, który jest wykładowcą w Royal College of Music w Londynie i u niego ukończyłem studia w zakresie gry na fortepianie historycznym, dlatego cieszę się bardzo na to spotkanie. Będzie jeszcze z nami wspaniała pianistka Katarzyna Drogosz. Będziemy kształcić młodzież, a może raczej „otwierać im głowy” i wrażliwość na brzmienie oraz na niesamowity sposób gry, jaki jest możliwy na instrumentach historycznych.

Z. S.: Pana zafascynowały historyczne fortepiany, chociaż mnie się wydaje, że one bardzo się różnią od współczesnych i chyba trudno się na nich gra.

M. B.: Owszem, one mają inne cechy zarówno brzmieniowe, jak i mechaniczne, są, nie da się ukryć, mniej zaawansowane technicznie niż współczesne fortepiany. Można też powiedzieć, że trudno na nich grać, bo trzeba się szybko do nich przyzwyczaić, chyba, że ktoś miał z nimi stały kontakt – tak jak ja miałem szczęście w Londynie. Teraz jestem na etapie negocjacji i kupowania takiego instrumentu, i jak już będę miał taki instrument w domu, to będzie mi znacznie łatwiej go okiełznać na co dzień. Natomiast historyczny instrument, jego brzmienie i bezpośredni kontakt z nim przez dotyk powoduje, że w człowieku budzą się nowe pokłady inspiracji muzycznej, pomysłów interpretacyjnych i to jest dla mnie unikatowe. Będę się starał w ten sposób pokazać te instrumenty młodym ludziom podczas tych warsztatów, aby ich nie zniechęcać teoriami, że najpierw trzeba przeczytać wszystkie traktaty barokowe i klasyczne, później grać na historycznym instrumencie przez kilka lat i dopiero potem się pokazać z jakimś recitalem. Raczej będę chciał pokazać, że taki instrument ze względu na swoją wyjątkowość potrafi nas od razu wzbogacać i powodować, że te nasze interpretacje są po prostu inne, a co więcej wpływają potem na nasze rozumienie muzyki i wpływają później na nasze interpretacje na instrumentach współczesnych – po prostu poszerzają horyzonty.

Z. S.: Czekamy na koncerty w Pana wykonaniu w tym pięknym zakątku Polski. Mam nadzieję, że przyjedzie Pan do Kąśnej Dolnej niedługo z koncertem.

M. B.: Oczywiście, przyjadę z wielką przyjemnością, bo publiczność jest tu fantastyczna, muzycy, z którymi grałem, byli znakomici, a także sala, miejsce, atmosfera, świetni organizatorzy, a jeszcze czuwa nad nami duch Paderewskiego. Wszystko tu jest fantastyczne i powtórzę jeszcze raz, że z ogromną przyjemnością tutaj powrócę.

Z wybitnym pianistą młodego pokolenia – Markiem Brachą rozmawiała Zofia Stopińska 25 sierpnia 2017 roku w Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.