Maciej Wota w Jarosławiu
Maciej Wota - recital w Sali Koncertowej Szkoły Muzycznej w Jarosławiu zdjecie - Centrum Kultury i Promocji w Jarosławiu

Maciej Wota w Jarosławiu

Recitalem Macieja Woty - młodego, niezwykle utalentowanego artysty, który grał na fortepianie i organach – rozpoczęły się 26 lutego w Sali Koncertowej Szkoły Muzycznej w Jarosławiu – VI Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej.

Maciej Wota kształci się na Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie, ale także brał udział w warsztatach pianistycznych i organowych, prowadzonych przez takich profesorów jak m.in.: Andrzej Jasiński, Józef Stompel, Rem Urasin, Ludmił Angelov, David Dolan, Katarzyna Popowa-Zydroń, Waldemar Wojtal i Józef Serafin. Jest laureatem kilkunastu konkursów pianistycznych. Koncertował w wielu krajach Europy: Polsce, Rosji, Niemczech, Norwegii, Wielkiej Brytanii, Belgii, Włoszech, na Ukrainie, Litwie, Węgrzech, a także w Australii i Stanach Zjednoczonych.

Ramy recitalu w Jarosławiu stanowiły utwory Fryderyka Chopina. Na pierwsze ogniwo złożyły się: Polonez A-dur op. 40, Mazurki g-moll i C-dur z op. 24 i Walc Es-dur op. 18. Później Maciej Wota zasiadł do organów i zabrzmiały dwa dzieła: Passacaglia i fuga c-moll – Johanna Sebastiana Bacha oraz Fantazja i fuga na temat B-A-C-H – Ferenca Liszta.  Trzecia część koncertu rozpoczęła się Nocturnem Des-dur op. 27 nr 2 , a później zabrzmiały Etiuda c-moll op. 10 nr 12 (Rewolucyjna) i Polonez As-dur op. 53. Rozmowa z Maciejem Wotą zarejestrowana została po koncercie.

Zofia Stopińska : Bardzo Panu dziękuję za wspaniały wieczór i niezwykłe, przepiękne kreacje, a przede wszystkim za utwory, które znalazły się w programie – części I i III stanowiły fortepianowe arcydzieła Fryderyka Chopina, a środkową wypełniły dwa organowe dzieła Johanna Sebastiana Bacha i Ferenca Liszta. Kompozytora pierwszego utworu Fryderyk Chopin uwielbiał, natomiast twórca drugiego dzieła – uwielbiał Chopina.

Maciej Wota : Zgadza się. Utwory zostały tak pomyślane, aby dobór kompozytorów niósł za sobą pewne związki. O Chopinie, który był wielkim mistrzem fortepianu nie można było zapomnieć grając pod koniec lutego w sali Szkoły Muzycznej, której patronuje od początku jej działalności. Wraz z panem Bogusławem Pawlakiem, który prowadził dzisiejszy koncert, długo zastanawialiśmy się nad ułożeniem programu. Ze strony pana Pawlaka padło pytanie o Passacaglię c-moll Bacha. Postanowiłem, że nauczę się tego utworu, a więc był to utwór specjalnie przygotowany na ten koncert. Postanowiliśmy, że dołączymy jeszcze do tego Preludium i fugę B.A.C.H. – Liszta. W tym dziele Liszt oddał także hołd Bachowi, komponując utwór oparty na motywach dźwięków b a c h. Dodam jeszcze, że Chopin podziwiał także Liszta, jako genialnego pianistę o wyśmienitej technice. Dobór kompozytorów i utworów, które pojawiły się w programie nie był przypadkowy.

Z. S. : Nieprzypadkowo także Pan był wykonawcą koncertu inaugurującego VI Dni Muzyki Fortepianowej im. Marii Turzańskiej w Jarosławiu, bo przecież w tym mieście się Pan urodził. Krótko Pan tutaj mieszkał, ale pomimo tego, chyba specjalne emocje towarzyszyły Panu w czasie tego koncertu.

M. W. : Tak. Niektórzy twierdzą nawet, że najtrudniej jest grać „na własnym podwórku” i naprawdę tak jest. Poza tym, że urodziłem się w Jarosławiu, na każdych wakacjach byłem w tym mieście, od dziecka. To jest mój stały punkt wypoczynku. Tutaj też czuję się bardzo dobrze i praktycznie znam całe miasto. To środowisko także nie jest mi obce i z wielką przyjemnością tutaj występuję.

Z. S. : Koncert odbył się w sali Szkoły Muzycznej im. Fryderyka Chopina i są tutaj bardzo dobre warunki do wykonywania recitali – szczególnie fortepianowych i organowych.

M. W. : To zasługuje na szczególne podkreślenie. Wielkie wyrazy szacunku i wdzięczności należą się także panu Bogusławowi Pawlakowi, który propaguje to miejsce za sprawą Festiwalu. To jest sala koncertowa naprawdę na miarę XXI wieku, przystosowana specjalnie do takich recitali. Jest piękna i posiada świetną akustykę, a do tego stoi na scenie nowy fortepian Steinway’a. Taki sam model możemy spotkać w najwyższej rangi salach koncertowych na świecie. Jest to instrument absolutnie najwyższej klasy, świetnie przygotowany do koncertu. Mamy również na tej scenie elektroniczne organy wysokiej klasy, z niemym prospektem, przypominającym prawdziwy prospekt organowy. Mimo tego, że jest to elektroniczny instrument – to można z niego wydobyć wiele różnych barw imitujących prawdziwe organy.

Z. S. : Doskonale nam Pan zademonstrował walory tego instrumentu, grając dwa wielkie dzieła, które nie na każdych organach piszczałkowych można wykonać.

M. W. : To prawda. Bach przecież żył w epoce baroku i miał do dyspozycji zupełnie inne instrumenty, niż mieli do dyspozycji organiści w epoce romantyzmu. W jarosławskiej szkole mamy imitację instrumentu uniwersalnego, który nadaje się do wykonywania zarówno muzyki dawnej, romantycznej, aż po dzieła współczesne. Można tu grać praktycznie utwory wszystkich epok.

Z. S. : Kontynuuje Pan rodzinne tradycje muzyczne.

M. W. : Jak najbardziej. Z inicjatywy rodziców zacząłem grać na fortepianie. Tato jest śpiewakiem w Filharmonii Narodowej, a mama uczy skrzypiec i jest kierownikiem sekcji instrumentów smyczkowych w jednej w warszawskich szkół muzycznych. Muzyka jest cały czas obecna w naszym domu od lat i od pierwszych dni życia jej słuchałem.

Z. S. : Niedawno ukończył Pan Uniwersytet Muzyczny Fryderyka Chopina w Warszawie w zakresie gry na fortepianie w klasie prof. Jerzego Sterczyńskiego i czeka Pana niedługo drugi recital dyplomowy.

M. W. : W czerwcu czeka mnie dyplomowy występ wieńczący studia licencjackie w zakresie gry na organach, a uczę się w klasie prof. Jarosława Malanowicza. Jestem także w trakcie podyplomowych studiów w zakresie regulacji i strojenia fortepianów, bo uznałem, że te studia dodatkowo poszerzają horyzonty pianisty – mamy pełną świadomość, jak powstaje dźwięk, jakie elementy mechaniki wpływają na nasze odczucia gry. To bardzo ważne dla pianistów.

Z. S. : Skąd pomysł, aby studiować jeszcze grę na organach. Organy to tylko pozornie podobny instrument do fortepianu, chociaż biegłość techniczna się bardzo przydaje.

M. W. : Ma Pani rację. Organy są bardzo wymagającym instrumentem jeżeli chodzi o koordynację. Partia pedału jest zazwyczaj bardzo rozbudowana a skoordynowanie gry rąk i nóg jest dosyć trudne. Ten instrument zafascynował mnie jeszcze w dzieciństwie. Towarzyszyłem wówczas często mojemu ojcu, który grał na organach podczas mszy. Mieszkaliśmy wtedy jeszcze w Krakowie i to moje, może jeszcze nawet nieświadome, obcowanie z tym instrumentem, zaprocentowało później. W średniej szkole muzycznej miałem kolegę, który uczył się grać na organach. Jak tylko miałem czas, słuchałem jak ćwiczył, pomagałem mu przewracać strony podczas gry i organy zaczęły mnie coraz bardziej inspirować. W końcu postanowiłem sam spróbować. Zacząłem od samokształcenia, opanowałem muzykę liturgiczną i zacząłem przygotowywać różne utwory, ale po pewnym czasie stwierdziłem, że potrzebny jest jednak nauczyciel. Zacząłem pobierać prywatne lekcje. W ciągu roku nauczyciel przygotował mnie do egzaminu wstępnego na studia. Byłam bardzo zaskoczony, że zdałem egzamin wstępny z pierwszą lokatą, ponieważ nie miałem zielonego pojęcia jaki poziom reprezentuję. Zostałem studentem i gra na organach, to już moja codzienność, ale jednocześnie wielka pasja i marzenie, które mogę teraz realizować.

Z. S. : Jak Pan godzi ćwiczenie na fortepianie i na organach? Nie ma Pan problemu z przestawieniem się z jednego instrumentu na drugi?

M. W. : Na początku próbowałem ćwiczyć codziennie na jednym i drugim instrumencie. Wiadomo jednak, że mózg człowieka może koncentrować się w ograniczonym czasie. Można siedzieć i ćwiczyć dłużej, ale dużych efektów już z tych dodatkowych godzin nie będzie. Doszedłem do wniosku, że jedyną metodą jest praca zmienna – na przykład : przez dwa tygodnie realizuję jakieś utwory organowe, a ograniczam czas ćwiczenia na fortepianie. Później robię odwrotnie – więcej czasu poświęcam fortepianowi. Jak doprowadzę utwory do stanu koncertowego, to już ćwiczę na obydwu instrumentach. Na tym etapie, jest to już inny rodzaj ćwiczenia, niż przygotowywanie utworów, które zabiera nam najwięcej czasu. W przestawianiu się z fortepianu na organy, czy odwrotnie – może początkowo odczuwałem różnicę, natomiast teraz nie mam już problemów, bo wiem, że na jednym i na drugim instrumencie używamy zupełnie innych środków, innej artykulacji i przestawienie nie stanowi dla mnie już żadnego problemu.

Z. S. : Jeszcze pan studiuje, ale ma Pan już sporo propozycji koncertowych.

M. W. : Nie narzekam na brak koncertów. Bardzo dużo pracuję i mam nadzieję, że będę nadal często koncertował.

Z. S. : Dzisiaj sala wypełniona była po brzegi. Oklaski były bardzo gorące. Długa owacja po zakończeniu planowanej części koncertu zaowocowała dwoma bisami. Dodatkowo wykonał Pan Nocturn cis-moll op. posth. i Mazurek D-dur op. 33 nr 2 Fryderyka Chopina.

M. W. : Z wielką przyjemnością grałem dla tej wspaniałej publiczności. Jak już powiedziałem, zawsze z radością przyjeżdżam do Jarosławia.

Z Maciejem Wotą rozmawiała Zofia Stopińska 26 lutego 2017 roku.