Wydrukuj tę stronę
Bach jest człowiekiem, który został posypany pyłem gwiezdnym
Krzysztof Jakowicz - skrzypce fot. Piotr Kordyś

Bach jest człowiekiem, który został posypany pyłem gwiezdnym

     „Od Bacha do gwiazd” – tak zatytułowane zostało spotkanie z ks. prof. Michałem Hellerem i prof. Krzysztofem Jakowiczem, które zainaugurowało cykl interdyscyplinarnych wykładów „Wielkie pytania w nauce i kulturze” organizowanych przez Wyższą Szkołę Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie.

Spotkanie przybliżały następujące słowa ks. prof. Michała Hellera zamieszczone na afiszu:
„Wszechświat jest symfonią.
Muzyki nauczyliśmy się od Wszechświata.
Już starożytni Grecy wsłuchiwali się w muzykę wyższych sfer i usiłowali odtworzyć partyturę Kosmosu.
Dziś wsłuchujemy się w Wszechświat przy pomocy radioteleskopów, teleskopów orbitalnych i technologicznie wyrafinowanych misji kosmicznych.
W wielu zaskakujących szczegółach złamaliśmy partyturę Kosmosu
Jaka to partytura?
- A Bach?
- A Bach to mistrz partytury. Na czym polegają podobieństwa i różnice między partyturami pisanymi przez Bacha i partyturą Kosmosu?
Posłuchamy Bacha i postaramy się podsłuchać Kosmos.”

     12 grudnia 2017 roku sala koncertowa Filharmonii Podkarpackiej wypełniona była po brzegi publicznością, wśród której byli włodarze miasta i regionu, przedstawiciele rzeszowskich uczelni oraz świata biznesu. Wydarzenie otworzył dr Wergiliusz Gołąbek – Rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie. Niezwykle interesującemu wykładowi ks. prof. Michała Hellera towarzyszyła muzyka Johanna Sebastiana Bacha w mistrzowskich kreacjach Krzysztofa Jakowicza.
Zabrzmiały kolejno: Adagio i Fuga z Sonaty nr 1 g-moll, Chaconne z Partity nr 2 d-moll oraz Corrente i Double z Partity nr 1 h-moll.
     Druga część spotkania miała formę interaktywną. Pytania mogła zadawać publiczność, a moderatorem tej części był pan Wojciech Bonowicz – poeta, redaktor i felietonista „Tygodnika Powszechnego.
     Podczas wydarzenia można było nabyć publikacje Wydawnictwa Copernicus Center Press oraz płyty CD z nagraniami prof. Krzysztofa Jakowicza. Po wykładzie wiele osób skorzystało z możliwości zdobycia autografów i dedykacji Mistrzów.

     Przed spotkaniem, specjalnie dla „Klasyki na Podkarpaciu” wywiadu udzielił mi jeden z najwybitniejszych skrzypków naszych czasów – prof. Krzysztof Jakowicz.

     Zofia Stopińska: Czy pamięta Pan, kiedy po raz pierwszy sięgnął Pan po utwory Johanna Sebastiana Bacha przeznaczone na skrzypce solo?

     Krzysztof Jakowicz: Z pewnością grałem niewielkie fragmenty któregoś z dzieł w Liceum Muzycznym, przypominam sobie Presto z Sonaty g-moll, ale tak naprawdę dopiero podczas studiów w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie zacząłem grać utwory Johanna Sebastiana Bacha przeznaczone na skrzypce solo. Pamiętam taki okres, że grało się Bacha zupełnie inaczej niż dzisiaj. Akordy trójdźwiękowe wykonywało się razem, natomiast cztery dźwięki się dzieliło. Później przez wiele lat poszukiwań, doszedłem do wniosku, że właściwie należy wyjść od struktury Bacha, od tego w jaki sposób zbudowane są jego dzieła i wówczas te akordy można łączyć, można grać arpeggio, zwłaszcza w fugach muszą być słyszalne tematy, a sprawa akordów wynika ze sposobu linearnego prowadzenia głosu, ale do tego dochodzi się dosyć długo.
     Potem był taki okres, kiedy zaczęto grać Bacha na „tak zwanych” instrumentach historycznych. Ja tej nazwy specjalnie nie lubię, zresztą z instrumentami historycznymi bywa różnie, ale zacząłem w ten sposób zgłębiać Bacha. Teraz jestem na etapie coraz większego zachwytu nad Bachem, ponieważ jest to muzyka absolutna, poza tym w pewnym sensie transcendentalna. Jeśli popatrzymy na partytury Sonat i Partit to widzimy, że Bach pisał je bez żadnych skreśleń, tak jakby ktoś mu dyktował. To jest niesamowite. Dla mnie Bach jest człowiekiem, który został posypany pyłem gwiezdnym. Jeśli ktoś wierzy, to Duch Święty nad nim się uniósł. Jest to jeden z tych wybrańców, którzy powinni być wzorem i drogowskazem dla nas wszystkich, a dla muzyków w szczególności. Dlatego Bach jest dla mnie w tej chwili punktem odniesienia.

     Znam dwa komplety Sonat i Partit Johanna Sebastiana Bacha w Pana wykonaniu, a nagrania pochodzą z dwóch różnych okresów działalności artystycznej.

     Pierwszy znajduje się w archiwach Polskiego Radia i został on utrwalony w Kościele Ojców Paulinów. Utwory brzmią monumentalnie i są grane w wolnych tempach, a wszystko zależne było od akustyki, bo długi pogłos nie pozwalał na szybkie tempa, poza tym podczas nagrań temperatura we wnętrzu kościoła nie przekraczała 10 stopni Celsjusza i prawie po każdej części trzeba było rozgrzewać dłonie. Był to taki okres, kiedy raczej grawitowałem w stronę pierwszego mojego spojrzenia na Bacha „monumentalnego”. Drugi komplet bachowskich Partit i Suit został nagrany w Kościele Świętego Marcina w Krakowie. To jest zupełnie inne nagranie, według mnie bliższe Bacha. Dwa lata temu nagrałem jeszcze raz cały komplet w Sali Europejskiego Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach. Nagranie jest bardzo dobre, ale uważam, że jednak Bacha powinno się grać we wnętrzach świątyń, ale nie za dużych i z inspirującą architekturą. Nie ukrywam, że najbardziej inspiruje mnie obecność ludzi i granie we wnętrzu, które ma jakąś osobowość. Sala w Lusławicach jest piękna i ma wspaniałą akustykę, ale jest trochę bezosobowa i duża. Trudno w niej znaleźć pewną intymność potrzebną do muzyki Bacha. Prawdopodobnie nie wydam tej wersji, ale jestem spokojny, bo jest już dostępna jedna, która cieszy się uznaniem. Niedawno jeden z krytyków napisał, że jest to „wspaniały Bach”. Bardzo się cieszę, że ten album się podoba, ale to mnie nie uspakaja, a jedynie mobilizuje do dalszego działania.

     W Rzeszowie usłyszymy utwory Bacha na skrzypce solo, podczas spotkania „Od Bacha do gwiazd”.

     To jest nadzwyczajne. Kiedy się dowiedziałem, że spotkam się z ks. prof. Michałem Hellerem, zacząłem czytać jego dzieła i muszę się przyznać, że mniej więcej 95 % z tego co pisze nie rozumiem, ale niewątpliwie te 5%, które rozumiem jest bliskie mojemu sercu. Bliski mi jest także fakt, że Ksiądz Profesor jest pasjonatem tego co robi. Proszę popatrzeć na plakat na którym jego oblicze jest promieniujące i jaśniejące radością, a moja twarz z tyłu jest skupiona na graniu i na ciągłym poszukiwaniu. Postać Księdza Profesora jest niezwykła, bo to co robi jest niezwykłe i to co nam uświadamia jest nadzwyczajne. Na co dzień nie zastanawiamy się, że Wszechświat jest niesłychanie skomplikowany, i że trwa 16 miliardów lat co najmniej.
     Niedawno miałem mały zabieg chirurgiczny w szpitalu po którym musiałem leżeć godzinę, może półtorej i chyba po dziesięciu minutach czas zaczął mi się strasznie dłużyć, a proszono mnie, żebym nieruchomo leżał. Wówczas przypomniałem sobie zdanie Księdza Profesora, że nasz Wszechświat trwa 16 miliardów lat – pomyślałem wówczas – leżę najwyżej kilkanaście minut, a będę mógł wstać za około godzinę, cóż to jest w stosunku do Wszechświata? Uspokoiłem się natychmiast.

     Przyszła mi taka myśl do głowy, że wszyscy, którzy aspirują do tego, żeby być politykami, powinni przez dwa tygodnie czytać dzieła Księdza Profesora i pograć, albo tylko asystowali przy pracy muzyka grającego Bacha, który jest niewątpliwie wytworem Kosmosu i jednym z dowodów na to, że ten porządek we Wszechświecie jest. Bach jest kompozytorem u którego jest niesłychany porządek - zresztą specjalnie na zakończenie spotkania wybrałem dwie części z Partity h-moll Corrente i Doublé, czyli taniec i jego wariacje. Każda z tych części ma tylko 80 taktów. Nie sadzę, że Johann Sebastian Bach to wyliczał, jemu to wyszło z kompozycji, z tych matematycznych zależności. Podobnie jak czytam dzieła ks. prof. Michała Hellera, to pomimo, że wielu rzeczy nie rozumiem, ale rozumiem te zależności, i podziwiam, zachwycam się tym faktem, że są tacy ludzie (w mniejszości niestety, teoretycznie nie mający racji, bo wmawia się nam, że większość ma rację), którzy mają pasję dążenia do odkrywania świata, do odkrywania coraz to nowych wartości, coraz to nowych sfer. To jest absolutnie fascynujące, cudowne i świadczące o tym, że działa jakaś siła w sposób zapewne przemyślany, jest to coś niepojętego, co trudno nam uchwycić. Tym bardziej jest to zachwycające, że taką dziedziną zajmuje się ksiądz, teolog, kosmolog Michał Heller. Poza tym taka lektura, przebywanie wokół myśli Księdza Profesora, pozwala także na to, żeby nasze sprawy doczesne, te które nas dotyczą na co dzień, aby one znalazły miejsce w naszym myśleniu, w naszej hierarchii. Okazuje się, że nasze problemy są w zasadzie wymyślone, stwarzane przez szarą codzienność, natomiast jak się troszeczkę uniesiemy nad naszą Ziemię, to widzimy zupełnie inna perspektywę i pokazuje ją nam ks. Heller.

     Powiedział Pan, że ciągle przez poszukiwanie i pracę nad sobą możemy się doskonalić.

     Możemy ze sobą konkurować, albo doskonalić siebie w imię takiego prostego faktu, że ciągle występujemy przed ludźmi i trzeba im dawać to co mamy najlepszego w danym dniu. Dziennikarze często zadają mi pytanie, który mój koncert był najważniejszy – odpowiadam wówczas – ten, który za chwilę będę grać, niezależnie od tego czy to jest Zalesie Górne, Paryż, Warszawa, czy Rzeszów. Traktuję swój zawód z największą powagą, też z zachwytem, bo wciąż mnie to pasjonuje, a jednocześnie mam wielki szacunek dla tych, którzy przychodzą na koncert, zwłaszcza dla tych, którzy przychodzą po raz pierwszy, bo może się zdarzyć, że przyjdą po raz ostatni, a ja bym chciał, żeby przychodzili często i mieli stały kontakt z geniuszami, których próbujemy im pokazywać, grając, w tym przypadku na skrzypcach, zaznajamiać ich z dziełami wielkich twórców, którzy pisali je z potrzeby serca.

     W bieżącym roku mija 250 lat od śmierci Georga Philippa Telemanna, działającego w tym samym czasie co Johann Sebastian Bach. W kilku miejscach grałem ostatnio fragmenty dzieł Telemanna na bis. Dla mnie jest to muzyka równie wielka i syntetyczna jak utwory Bacha, bo jest niesłychanie prosta w rozumieniu, w przekazie, w harmonii. Na ogół prezentuję części fantazji. Są one krótkie, zwięzłe, ale zawierają bardzo dużo treści, głębi i ludzie to natychmiast odbierają. Często są zaskoczeni, bo słyszą nazwisko Telelmann po raz pierwszy w życiu. Daje mi to wiele radości i satysfakcji, ale jestem przekonany, że satysfakcję z tego ci się robi można mieć w każdym zawodzie. Spotykam znakomitego piekarza, którego pieczywo jest doskonałe, chrupiące, cudownie pachnące i mówię mu; ...jedząc pana wypieki marzę o tym, że jutro przyjdę i będę jadł równie wspaniałe... Uśmiech na twarzy tego człowieka świadczy o wielkiej radości. Nie musi to być artystyczne dzieło, bo każdy z nas ma do spełnienia jakąś funkcję na Ziemi i jeśli robimy coś z pasją, chcemy, żeby ten który skosztuje naszego produktu, ubierze płaszcz, włoży buty - był zadowolony, to musimy pracować z pasją. Podam jeszcze jeden przykład. Mam szewca, którzy działa w Warszawie i nazywa się Skrzypek i jak się przynosi do niego wygodne ale już stare buty, to on mówi z zapałem i błyskiem w oczach – to nic nie szkodzi, zrobimy tak, że będą wyglądały jak nowe. Powiedziałem kiedyś o moim panu Skrzypku – szewcu, który ma swój zakład na Nowym Świecie, w wywiadzie radiowym. Słyszał to ktoś z jego znajomych i powiedział mu o tym. Jak przyszedłem z kolejnymi butami, zwrócił się do mnie z prośbą: „....słyszałem, że pan o mnie mówił, czy mógłby mi pan zdobyć nagranie z tym wywiadem?”. Nie wynikało to z próżności, tylko człowiek zawsze chciałby być świadom akceptacji innych ludzi dla tego co robi. Potwierdzenia, że to jest innym potrzebne i oni to doceniają. Wielu z nas uważa, że nam się wszystko należy, ale ja sądzę, że mi się nic nie należy i muszę najpierw zapracować na akceptację i uznanie innych. To jedyna recepta na to, żeby być szczęśliwym na tym świecie i pamiętać o tym, że Wszechświat istnieje już 16 miliardów lat.

     Pana słowa mogą stanowić dobre zakończenie rozmowy, ale mamy jeszcze trochę czasu i będę ja kontynuować. Charakteryzuje Pana ogromna ciekawość świata i niezwykła ciekawość muzyki, stąd nie tylko Bach i Telemann, nie tylko mistrzowie baroku, ale muzyka różnych epok i różne jej gatunki Pana fascynują. Dzisiaj w Rzeszowie gra Pan utwory Johanna Sebastiana Bacha, ale 1 stycznia 2018 roku wystąpi Pan w towarzyszeniem orkiestry w Tychach z zupełnie innym programem.

     Tak, będę grał stare tanga. Przed laty, jak byłem uczniem liceum, mówiono mi, że nadaję się tylko do wirtuozowskich „kawałków”. Później okazało się, że Mozart jest moim znakiem firmowym i bardzo długo grałem koncerty skrzypcowe tego kompozytora. Mam bardzo piękną dedykację od prof. Josefa Gingolda, a nikt nie mówił, że nadaję się do Bacha. To wynika chyba z faktu, że zostałem tak nauczony, że jeśli cokolwiek gram - niezależnie od tego czy to jest: Bach, Sarasate, czy to jest tango – to w tym momencie to jest najlepszy utwór jaki został napisany na świecie. To mi wciąż towarzyszy i dlatego z równym przejęciem gram Bacha, co będę w tym tygodniu grał w Zielonej Górze Koncert skrzypcowy Mendelssohna. W momencie wykonywania utworu, należy się wyłączyć z wartościowania, bo muszę być przekonany, że to co gram dzisiaj, jest najlepszym utworem jaki kiedykolwiek został napisany. Mam kolegów, którzy nieraz zwracają mi uwagę, że na przykład utwory Sarasatego są banalne – odpowiadam wówczas : ...może i tak, ale to skomponował człowiek, który był zafascynowany skrzypcami”. Tych wielkich geniuszy nie było znowu tak wielu. Nasze oceny zweryfikuje czas i historia – to jest fascynujące zagadnienie. Zawsze trzeba się chociaż parę metrów wznieść nad ziemię i z perspektywy obserwować pewne rzeczy będzie łatwiej i bardziej prawdziwie.

     Pana najbliższe plany związane są z różnymi gatunkami muzyki, wystąpi Pan również z młodymi wykonawcami.

     Bardzo lubię pracować z młodymi muzykami. Bardzo inspirują mnie występy z takimi zdolnymi ludźmi jak Jakub Jakowicz czy Marcin Zdunik, który jest fenomenalnym młodym wiolonczelistą, improwizatorem, kameralistą. W styczniu gramy z moim synem w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu, a dyrygował będzie Horia Andreescu - szef Filharmonii Bukareszteńskiej. Będziemy grali Navarrę na dwoje skrzypiec – Pabla de Sarasate, ja wykonam Koncert skrzypcowy g-moll Maxa Brucha a Jakub będzie grał Tzigane Maurice Ravela. Ostatnio mój syn bardzo dużo koncertuje i co tydzień gra inny program. W tym tygodniu ma w programie Koncert Panufnika z Orkiestrą AUKSO, kilka dni temu wystąpił w Katowicach razem z pianistą Nelsonem Goernerem, altowiolistką Katarzyną Budnik Gałązką, wiolonczelistą Marcinem Zdunikiem i kontrabasistą Krzysztofem Firlusem i wykonali II Kwintet fortepianowy Es-dur op. 17 Józefa Nowakowskiego i Kwintet fortepianowy A-dur „Pstrąg” Franza Schuberta, a niedawno grał Koncert skrzypcowy Emila Młynarskiego. Wiele ciekawych koncertów się odbywa co jest to fascynujące i mobilizujące.

     Bardzo się cieszymy, że po dłuższej nieobecności jest Pan w Rzeszowie i gra Pan spore fragmenty z I Sonaty g-moll oraz z Partit h-moll i d-moll Johanna Sebastiana Bacha. Kończymy tę rozmowę z nadzieją, że niedługo spotkamy się na Podkarpaciu.

     Zawsze przyjeżdżam tutaj z największą radością. Na pewno wystąpię w czasie najbliższego Międzynarodowego Festiwalu Muzyki Organowej i Kameralnej w Leżajsku latem 2018 roku. Jeszcze nie wiem co zagram Bacha czy Ysaya, ale koncert zaplanowany jest w połowie lipca, a Filharmonia Podkarpacka jest zawsze bliska mojemu sercu. Pozdrawiam Państwa serdecznie.

Z prof. Krzysztofem Jakowiczem – jednym z najwybitniejszych skrzypków naszych czasów rozmawiała Zofia Stopińska 12 listopada 2017 roku w Rzeszowie.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Udostępnianie, wykorzystywanie, kopiowanie jakichkolwiek materiałów znajdujących się na tej stronie bez zezwolenia zabronione.
Copyright by KLASYKA NA PODKARPACIU | Created by Studio Nexim | www.nexim.net